Komentarze
NANA
- Re: Drugi sezon? : xx : 17.02.2024 22:35:04
- Re: Drugi sezon? : Amarette : 17.02.2024 21:22:09
- Re: Drugi sezon? : xx : 17.02.2024 20:52:43
- Re: Drugi sezon? : Warmupek : 17.02.2024 08:10:59
- Re: Drugi sezon? : xx : 16.02.2024 19:40:22
- Drugi sezon? : Warmupek : 16.02.2024 18:49:58
- komentarz : Aoi9709 : 13.01.2022 13:20:22
- Jestem na tak! : Marta001 : 17.03.2018 18:12:50
- Nana i Nana : Heroine : 19.06.2017 01:28:45
- Re: NANA : Heroine : 19.06.2017 01:08:47
NaNa
Marzenia są jak róża - piękne i jednocześnie sprawiające ból.
Świat punka nie jest mi nieznany, z tego względu żywo zainteresowałam się serią. Oczekiwałam czegoś naprawdę z przykopem, tymczasem dostałam historię, którą pisze samo życie. To niesamowite, jak skrajnie różne osobowości (nie mówię tu tylko o dwóch Nanach) były w stanie stworzyć coś na wzór rodziny, której większość z bohaterów nigdy lub prawie nigdy nie miała. Nie doświadczymy tu ciepła domowego ogniska (wyjątkiem jest dom rodzinny Nany vel Hachi), szczęścia spełnienia. Wręcz przeciwnie, każdy kto w końcu osiąga to, o czym marzył, uświadamia sobie, jak złudne było to marzenie, przez co zaczyna jeszcze bardziej cierpieć. Bohaterowie nie zdawali sobie nawet sprawy z tego, jaką cenę przyjdzie im płacić za chwile triumfu.
Jednego nie rozumiem. kliknij: ukryte Dlaczego w przypadku muzyki punkowej za wzór bierze się akurat Sex Pistols, jakby inne znane kapele brudpunkowe nie istniały na rynku muzycznym? Rozumiem, że Sid Vicious jest najbardziej znanym muzykiem punk na świecie, ale niekoniecznie trzeba było brać go za pierwowzór dla Rena a Nobuo upodabniać do Malcolma McLarena. Trochę uderzyło mnie to po oczach, ale nie na tyle, bym w jakikolwiek sposób mogła krzywo spojrzeć na serię, bo nie liczą się detale, mają najmniejsze znaczenie, jak wygląd bohaterów czy muzyka, jakiej słuchają, ale ich osobowość, która do tuzinkowych na pewno nie należy. Z początku jedynie Hachi jawiła mi się jako kompletny pustostan umysłowy (jej wysmarkana samoopalaczem młodsza siostrunia do teraz ma coś z głową). Szybko jednak zaczęła nadrabiać i aż na język zaczęły nasuwać się przekleństwa skierowane pod adresem Takumi'ego, który potraktował ją jak całe stado innych kobiet, które omamił i wykorzystał (Takumi, ty *cenzura*!) i wyrzucając ze swojego życia jak zużyte chusteczki do nosa. Nie pokrzepiło mnie nawet, gdy zaczął interesować się Hachi trochę poważniej, niż dotychczas. Powód był wprost trywialny. To on miał porzucić, a gdy jego zdobycz zaczynała uciekać lub, co gorsza, ktoś inny miał ją odbić, robił w tył zwrot, by ją dogonić i na nowo usidlić. Wiedziałam, że to związek na siłę, w którym dziewczyna będzie się kisić, a książę na białym rumaku szybko zechce wiać do innych księżniczek, które nie zostały jeszcze wyjęte ze swoich wież. Dobrze chociaż, że postanowił wziąć odpowiedzialność za dziecko, którego był ojcem. Nie zmienia to jednak faktu, że nie tak powinien wyglądać związek dwojga ludzi.
Pod względem graficznym anime wypadło całkiem przyzwoicie. Nie podoba mi się tylko zniekształcanie ludzkiego ciała w postaci wydłużonych kończyn i przesadnej chudości. Na szczęście w całym anime nie ma krztyny lukru. Nie wyobrażam sobie, z resztą, walenia różem po oczach w anime dotyczącym subkultur. Nawet Hachi zgrabnie wpasowała się w ten klimat, choć, ku mojemu lekkiemu rozczarowaniu, nigdy nie przybrała stylu swoich towarzyszy, a szkoda. Nie obraziłabym się, gdyby za sprawą Nany pokazała pazur.
Pod względem muzycznym seria mnie nie rozczarowała. Mogła być trochę bardziej agresywna, ale i tak wpadła w ucho. W końcu muzyka Japończyków prawie zawsze jest nieco ugrzeczniona. Nie usłyszymy w niej przekleństw, jak to jest w naszym rodzimym muzycznym światku czy tzw. 'trzy akordy, darcie mordy'. Z resztą, muzyka idealnie pasuje do całości, więc nie ma się do czego przyczepić. Openingi i endingi dały radę ;).
Szkoda tylko, że na sam koniec nie pokazano dalszego życia bohaterów po Hanabi. Nie wiemy, jak rozwinęła się kariera Black Stones'a i jak potoczyły się losy bohaterów, przede wszystkim, czy odnaleźli szczęście, za którym tak usilnie gonili. Moja ocena końcowa 9,5/10. Zazwyczaj nie wystawiam tak wysokich ocen innym tytułom. Anime musi sobie na to zasłużyć. Nana podołała zadaniu prawie w 100%.
Ps. Gdyby Yasu naprawdę istniał, wzięłabym go za męża :P. Nie spotyka się facetów, którzy świadomie braliby na swoje barki odpowiedzialność za wszystko i wszystkich. Rzadko spotyka się również facetów tak inteligentnych, jak on :). Anioł stróż w postaci cielesnej, a nie prawnik (ci zazwyczaj są zepsutymi do szpiku kości szumowinami) i muzyk.
Zdecydowanie na TAK!
NANA
Przekonywująca historia, o której rozpisywanie się zajęłoby sporo akapitów. Świetni, wielowymiarowi bohaterowie, których łatwo polubić, a z niektórymi na pewno się utożsamiać. Odpowiednio dozowany humor na poziomie. Można by tak jeszcze długo…
Graficznie jest bardzo dobrze. Rozumiem oczywiście, że taki styl nie wszystkim się podoba, ale chyba nikt nie zaprzeczy, że twarze w tej serii są piękne bez uciekania się do moe‑zabiegów czy innych wyolbrzymień fizjonomicznych.
Muzyka w serii traktującej w dużej mierze o zespole rockowym nie może być słaba. Mamy tu ostrzejsze kawałki i spokojniejsze. Są ze 3 różne kawałki w openingu i chyba jeszcze więcej endingów. Na pewno warto sięgnąć po soundtrack.
Na siłę szukając minusów: dla mnie zbyt szybko idąca akcja w końcowych odcinkach (przynajmniej w porównaniu z początkowymi) oraz trochę niesatysfakcjonujące zakończenie, które pozostawia kilka otwartych wątków.
Dla fanów romansów i dramatów z dozą jRock'a pozycja obowiązkowa.
Black Stone Cherry
kliknij: ukryte Gdyby nie zakończenie, a właściwie jego „brak” spowodowany tak luźnym „rozwiązaniem” nie miałabym serii nic do zarzucenia.
Seria dla nieco dojrzalszych widzów, daje do myślenia, oby więcej takich perełek.
Ocena
707 - kto raz wejdzie, nie wróci już taki sam :)
Na poziom Nany składa się sporo czynników – już choćby od takich detali, jak muzyka. Prawdziwa moc drzemie jednak w bohaterach – tak niesamowicie realnych, ze wszystkimi swoimi słabościami i wadami. W gruncie rzeczy jestem zaskoczona tym, że aż tak porwał mnie czar tych postaci, z tego prostego względu, że tak naprawdę z żadną z nich nie umiałam się identyfikować. Więcej, główne bohaterki wielokrotnie postępowały w sposób, którego nie akceptowałam ( kliknij: ukryte chociażby cała postawa Hachiko w jej relacjach z Nobu i Takumim, zwieńczona wyborem tego drugiego), przez co traciły moją sympatię – ale nawet nie pochwalając ich decyzji, rozumiałam z czego one wynikają. A to dlatego, że charaktery obu postaci – kliknij: ukryte Hachiko bardziej, Nany niestety nieco mniej – zostały naprawdę rewelacyjnie sportretowane. Czy osobiście umiałabym się zaprzyjaźnić z powierzchowną i tak zmienną w uczuciach Hachi lub z zaborczą i dumną Naną? Raczej nie. Ale zupełnie nie przeszkadzało mi to w poznawaniu ich losów i w zachwycaniu się nimi jako postaciami świata przedstawionego. Inna sprawa, że te ich trudne charaktery i decyzje, z którymi widz chyba z założenia miał się często nie zgadzać, były czymś, co napędzało zaangażowanie – z wypiekami na twarzy obserwowałam kolejne wybory bohaterek, najczęściej błagając o to, by postąpiły dokładnie odwrotnie do tego, na co ostatecznie się decydowały ;)
Doskonale nakreślone zostały też postaci drugoplanowe – Yasu, Nobu, Shin byli dla mnie kolejnymi perłami tej serii. Każdy złożony, w pewien sposób ułomny, ale w tej niedoskonałości również piękny. Wszyscy dojrzali ponad swój wiek.
Jak większość chyba, tak i mnie rozczarowało nieco zakończenie – rozumiem, że stanowi ono zaproszenie do mangi, z której można się dowiedzieć o dalszych losach bohaterów, kliknij: ukryte przede wszystkim o tym, dlaczego wśród osób zgromadzonych po latach w mieszkaniu 707, zabrakło Nany, ale to jest jednak trochę nie fair w stosunku do widza produkcji telewizyjnej. Mimo, że anime jest adaptacją mangi, to stanowi też byt niezależny, a jako takiemu należy mu się zakończenie. Rozumiem ideę zakończenia otwartego, pozwalającego na kontynuację, ale tutaj kliknij: ukryte tak naprawdę dostajemy na koniec jeden wielki znak zapytania w związku z kompletnie nieznanym losem jednej z głównych bohaterek. Otwartość tego zakończenia poszła zdecydowanie za daleko…
Mimo tego mankamentu, nie umiem odjąć choćby pół gwiazdki z pełnej puli oceny. Ta seria to arcydzieło w swoim gatunku. Realne problemy ( kliknij: ukryte no może zaczęło to lekko telenowelą trącić w związku z wątkiem ciąży Hachiko, ale poza tym do niczego się nie mogę przyczepić), realne decyzje – nawet te, a może zwłaszcza te, z którymi widz się nie zgadza – doskonale wyważona mieszanka komedii i dramatu, fascynujące relacje między bohaterami. I pomyśleć, że tak długo zwlekałam z seansem ;) Na pierwszy ogień poszło u mnie Paradise Kiss i chociaż było niezłe, to jakoś nie podbiło mojego serca – obawiałam się, że z Naną będzie podobnie. Nic bardziej mylnego.
Niesamowita seria – zachwyca, daje do myślenia, miejscami też wywołuje mnóstwo smutku. Słowem, uderza w najróżniejsze struny i wywołuje masę, czasem skrajnych emocji. Do wielokrotnych seansów.
kreska jest okropna
Czekałam na to rąbnięcie, na anime, które nie będzie powielało schematów, kończyło happyendem i pierdzącą muzyczką. A tutaj mam wszystko: i muzykę (utworze „rose” witaj w mojej playliście;p), i fabułę (kocham tą istną modę na sukces, radości, smutki, śmiech, płacz), i grafikę (chociaż chude postaci z długimi nogami i nadmiar wysokich czół – tylko ja mam takie problemy?xD – na początku lekko drażniły, ale po przyzwyczajeniu miodzio).
Projekty postaci, przedstawienie złożoności uczyć – kocham! Chociaż dowiedziałabym się czegoś więcej na temat Shina (czyżby przyszedł czas na mangę? ;p).
W dużym skrócie –słowa, choćby nie wiem jak trafne, marnie oddają klimat anime – POLECAM POLECAM I JESZCZE RAZ POLECAM!
Ocena 10/10
P.S Też nie lubię Takumiego;p
kto nie obejrzy, ten będzie żałowałcałe życie.
Uwielbiam tę historię, zagmatwania, problemy, humor, postaci, muzykę. Nawet mr. Co‑by‑to‑nie‑ja‑jestem‑och‑ach‑cudo‑geniusz‑i-artysta,-mam‑kasy‑jak‑lodu‑a-kobiety‑do‑mnie‑lgną Takumi mnie jakoś super nie drażnił (no dobra, czasem..)
Jeden, jedyny minus tego anime to zakończenie. Za nic mnie nieusatysfakcjonowało. Za krótkie, zbyt zagmatwane, niby wiadomo co i jak, ale tylko ogólnikami, niczym więcej. Może to taki trick, żeby ludzie do mangi sięgnęli? Jeżeli tak, to im się udało – już to zrobiłam i polecam!
10
Anime zaliczone w mniej niz 19 h...
anime zaliczone w 6 dni, a jestem w klasie maturalnej, ehh zabijcie mnie...
Nana początkowo wydawała się bardzo silną osobowością, która ma pełną kontrolę nad swoim życiem, emocjami, uczuciami, im lepiej ją poznawałam, tym bardziej uświadamiałam sobie jak ogromne to były pozory. Hachi początkowo wydawała mi się strasznie głupia, naiwna… no cóż, typ dziewczyn, których się nie lubi. Ale ja ją mimo to szczerze polubiłam. Drażniły mnie momenty gdy przestały się pojawiać jej monologi wewnętrzne w momencie gdy najbardziej chciałam wiedzieć co teraz ma w głowie. Jakkolwiek głupio to zabrzmi, wydała się wtedy taka odległa.
Podsumowując bardzo dobre anime, świetna historia, realizacja, nie ma do czego się przyczepić. Lubię gdy coś zmusza mnie do zastanowienia nad sytuacjami w moim własnym życiu. Piszę bez sensu^^
10/10
Nana
Jeśli chodzi o postacie, to jestem zadowolona, że każdy miał wyraźnie zarysowaną osobowość. Obie Nany były bardzo barwnymi i sympatycznymi osobami. Jedyne, co mnie raziło, to fakt, że obie wszystko przesadnie przeżywały i były tak niezdecydowane, że aż mnie krew czasem zalewała. W związku z tym najbardziej z całej serii polubiłam Yasu – ostoję spokoju i chyba jedynego rozsądnego.
Na kresce się nie znam, ale bardzo raziło mnie, że w niektórych scenach czoło „czarnej” Nany było tak ogromne, że jej głowa wyglądała jak balon.
Do gustu przypadła mi też muzyka – do dziś temat przewodni Hachi sprawia, że się uśmiecham, a zawodzenie gitary ze sceny pierwszego spotkania Nany z Renem sprawia, że kręci się łezka w oku.
Potem sięgnęłam po mangę, by z żalem zauważyć, że jest urwana… Mam nadzieję, że kiedyś doczekam się kontynuacji.
na listopad
Attanzione!!!!!
Nana
Jeśli ktoś ma jakieś nowości co do Nany – pisać! Strasznie chciałabym żeby anime jednak kontynuowano. Nienawidzę takich niedokończonych historii, poza tym głęboko je przeżyłam, zresztą jak wszystkie obrazy tak dobrej jakości ;D jakby co mój e‑mail: esmenu@wp.pl
Jest to anime,które potrafi całkowicie zawładnąć świadomością człowieka.Każdy odcinek przynosi nowy zwrot akcji. Wtapiasz się w świat obu Nan,uzależniasz się od bohaterów.Dlaczego? Ponieważ wszystko,co widzimy na ekranie mogło zdarzyć się naprawdę. Co ważniejsze‑mogło się przytrafić właśnie Tobie.
Swoją drogą‑Sex Pistols ;) Zagłębiając się w ich historię można z łatwością zauważyć,że postaci z Nany nie są wyłącznie wyobraźnią autorki. Polecam zapoznać się z filmem Sid i Nancy,jeśli dobrze pamietam,to Hachi w którymś odcinku mówi „Sid Vicious?Znam go,bo oglądałam 'Sid i Nancy' ". Nanę można porównać do Nancy,a Ren,nie oszukujmy się,jest po prostu animowanym Sidem ;) Ubrani tak samo,palili nawet te same fajki i pili to samo piwo,jeśli spojrzy się na stare zdjęcia ^^ Ba, kliknij: ukryte ćpali nawet to samo...
W którymś odcinku Nana pyta Rena kliknij: ukryte „Zabiłbyś mnie,gdybym cię o to poprosiła?”-jest to cytat z ww filmu :) Wg mnie te podobieństwa pozwoliły Yazawie stworzyć niesamowite 'ludzkie' postaci,do których mozna się przywiązać. Ten pomysł bardzo mi się spodobał ;)
Jedno z lepszych anime, które mnie tak bardzo wciągnęło. „Nana” pokazuje piękną historię, która jest bardzo realistyczna. Idzie się pośmiać…i tez popłakać( co udawania, że można się przywiązać do bohaterów).Odcinki ogląda się jeden po drugim- mnie ciągle ciekawiło „co będzie dalej”
Postacie są wykreowani z pomysłem!
Szczególnie Nany- które na są jak ogień i woda(choć z czasem zachodzą małe zmiany)
(dla fanów Final fantasy: Takumi ma głoś Sephiroth'a. także oboje mają podobne charaktery)
Muzyka- jest to wielki plus :) Do dziś mam na swoim odtwarzaczu mp3 soudtracki z anime. A dla tych co grają na gitarze bądź pianinie – polecam spróbować pograć endingi lub openingi(te z lżejszym brzmieniem) :)
Co do grafiki- jest niesamowita i „nietypowa”. Pozytywnie wpływa to na całokształt. Lecz mam „ale”:
-postacie bywają czasami zbyt chudzy :( a czasami kreska jest malowana tak, że postacie wychodzą jakby byli nieproporcjonalni kliknij: ukryte np. gdy Sachiko siedziała u Shoujiego w domu
końcówka… mnie troszeczkę dobiła- czułam jakby czegoś brakowało i coś było nie tak… Dlatego polecam także przeczytać mangę- tam częściowo możemy ujrzeć co się dalej stanie i dlaczego. Ja osobiście dzięki temu nie mam żalu do końcówki :)
Może jakieś newsy?
Zdołowana zakończeniem
Jedną z denerwujących rzeczy jest ta nagła kliknij: ukryte ciąża Hachi. Gdy zobaczyłam tytuł odcinka, myślałam, że będzie to dziecko Nobu. Do końca wierzyłam, że to on jest ojcem. A wtedy zobaczyłam dziewczynkę i od razu doszłam do wniosku, że to wypisz wymaluj Takumi.
Kolejny minus to sama postać Takumi'ego. Niby taki kobieciarz i w ogóle, ale kliknij: ukryte dla Nany gotów był zrobić wszystko – jak kochający mąż. Takumi jest także jedną z postaci, dla której mogłabym pojechać do Japonii, nauczyć się rysować i stworzyć drugą część anime, w której owy człek wpadłby pod pociąg [wiem, że anime jest na podstawie mangi].
I ostatnie to Nobu&Hachi. Dlaczego!? Gdyby kliknij: ukryte tylko otwarł te drzwi.
Dobra. To teraz ostatnia. Nana i Ren. Czy Nana kliknij: ukryte w końcu przyjęła oświadczyny? Może coś niedokładnie obejrzałam, ale twórcy chyba pominęli ten moment.
I to koniec. Moja ogólna ocena to 8,5/10. Może i dałabym więcej, bo seria jest naprawdę godna uwagi, ale zakończenie mnie troszkę zdemotywowało.
Świetne