Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

Tablis

  • Avatar
    Tablis 29.02.2012 20:02
    Komentarz do recenzji "Fullmetal Alchemist: Święta Gwiazda Milos"
     kliknij: ukryte 

    Romantyzm – tak, prawda, to tłumaczy zachowanie powstańców.  kliknij: ukryte 


    Film ma dobrą fabułę na tyle, na ile pozwalały na to ramy mangi. Właściwie, to poza wzmianką o przeszczepie twarzy widzę tu tylko czepialstwo.

    Uhuhu. Właśnie nie! Czepiam się dokładnie dlatego, że manga ma wyjątkowo dobrą i rozsądną fabułę, a film to wszystko (literalnie wszystko – wskaż jeden normalny wątek) chrzani, podobnie jak poprzedni zresztą. Tak zawsze wychodzi, kiedy się dopasowuje fabułę do scen akcji, a nie odwrotnie, jak robi Arakawa.
     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Tablis 28.02.2012 21:11
    Komentarz do recenzji "Fullmetal Alchemist: Święta Gwiazda Milos"
    Hu hu, dużo uwag, więc odpowiedź też będzie długa.
    Po drugie na byle pierwszą lepszą z brzegu alchemię bracia Elricowie by nie polecieli.

    To jest argument na nieudolność scenarzystów, nie logikę fabuły.
    Po pierwsze jego plan był prosty.
     kliknij: ukryte 
    Klasyczny schemat typowy dla późnego romantyzmu? Łącznie z późniejszą przemianą bohatera. A pokrzepienie serc nie pasowało, bo to już inna epoka.

     kliknij: ukryte 
    A, nigdzie nie użyłem słowa romantyzm, to Twoje wizje, nie moje.
    Dlaczego zginął? Bo ktoś stwierdził, że dobro ogółu warte jest najwyższych poświęceń jednostki? Znowu romantyzm jak w mordę strzelił.

     kliknij: ukryte 
    Pamiętaj, że z dylematów wynikł ostatecznie dalszy pęd fabuły.

    Kolejny dowód nieudolności scenarzysty, skoro potrzebuje do napędzenia fabuły takich bzdur.
    Albo napisałeś to z zasady, że „o muzyce coś napisać trzeba, bo tak wypada”, albo słoń Ci na ucho nadepnął.

    Albo napisałeś to z zasady, że „o muzyce coś napisać trzeba, bo tak wypada”, albo słoń Ci na ucho nadepnął. Odpowiedź, jaka i Twoja. Tak samo pasuje, tak samo konstruktywna. Zwracam uwagę, w dalszej części mówiłem, mimo nieoryginalności, o jej wysokiej jakości i oceniłem ją, jako sprawne rzemiosło na 7/10! Spierasz się o gust muzyczny. Przegrana sprawa.

    Fabuła, muzyka, postacie – można dyskutować, ale nikt mi nie wmówi, że ten film ma rozsądną fabułę.
  • Avatar
    Tablis 21.02.2012 19:58
    Re: wstęp
    Komentarz do recenzji "Kafka Inaka Isha"
    Trup też jest żywotny :)
  • Avatar
    A
    Tablis 13.02.2012 18:13
    Nie przemawia
    Komentarz do recenzji "Iblard Jikan"
    Nie rozumiem koncepcji tego filmu. Obrazy są piękne i nietypowe, ale dlaczego mamy podziwiać je zmieniające się co pół minuty w półgodzinnym seansie? To utrudnia ich odbiór, nie ułatwia – nie ma czasu na przyjrzenie się szczegółom. W tle można słuchać relaksującej muzyki, którą możnaby sobie puszczać i bez tego filmu, ponieważ nie ma związku z konkretnymi obrazami. Animacji jest niewiele i dobrze, bo czasami zamiast poprawiać obrazy psuje je (paskudne efekty komputerowe).

    Jeśli przenosimy formę obrazu na film, to aby dodać coś od siebie, a nie psuć stan zastany. Film, którego lepiej, aby nie było.
  • Avatar
    A
    Tablis 7.02.2012 22:23
    Sympatyczne
    Komentarz do recenzji "Gokudou-kun Man'yuuki"
    Humor faktycznie dość niewyszukany, ale stanowiący dobrą odtrutkę na patos serwowany w większości anime. Szkoda fragmentów, które twórcy postanowili zrobić na poważnie, co wypadło, nie bójmy się słowa, żałośnie. Również cała fabuła, odcinając komediową otoczkę, ma spore braki. Obraz całego serialu ratuje sporo perfekcyjnie trafionych skeczy i żartów, zapewniających zdrową dawkę śmiechu.

    Ogółem dostarcza przyzwoitej zabawy.
  • Avatar
    A
    Tablis 11.01.2012 23:15
    Dobry serial, ale bez zachwytów
    Komentarz do recenzji "Kurau: Phantom Memory"
    Ma sporo zalet, o których bogato opowiada recenzja, i ogólnie dobre wykonanie, ale dostrzegam zmarnowany potencjał.

    Zamysłem było nastawienie fabuły i relacji postaci na wzajemną ochronę i oddanie, ale uczynienie z tego głównego tematu rozmów po mniej więcej połowie serialu uczyniło ten temat nieznośnie nużącym. Postacie się zwyczajnie powtarzają, bez przerwy prawiąc te same moralitety. Zaskakuje brak informacji na temat elementarnych elementów fabuły – do końca serii zastanawiałem się, czym dokładnie jest GPO, pełniące w fabule centralną rolę, jak udało się Wongowi zrobić pewne rzeczy, można i dalej wymieniać. Wzajemna koegzystencja Rynax i ludzi budzi również, przynajmniej u mnie, wiele filozoficznych wątpliwości (upraszczając: kto właściwie jest kim, i na ile to oddzielne istoty), które zostały zignorowane przez twórców. Nie oczekuję od razu odpowiedzi, ale przydałoby się przynajmniej zaproszenie do dyskusji.

    Poza tym fabuła jest faktycznie dobrze zaprojektowana, lecz nie było to przesadnie trudne, ponieważ jest prosta. Niewiele się dzieje wydarzeń popychających głowną akcję do przodu, większość odcinków dotyczy wątków pobocznych, odmalowujących tło obyczajowe, co mi niezbyt odpowiadało.

    Poza tym same zalety: dobrze zaprojektowane postaci, dobra grafika, wpadająca w ucho muzyka. Mimo drobnych zgrzytów jestem zadowolony: 7/10.
  • Avatar
    A
    Tablis 7.12.2011 20:06
    Nie jest tak źle
    Komentarz do recenzji "Onkyou Seimeitai Noiseman"
    Fabuła w kawałkach, prawda, nie zgodzę się, że nieistotna – wspomina się o sytuacji, jaką przedstawiono, sporo. Przesadna zwięzłość sprawia, że niewiele to pomaga i fakty nie łączą się w całość. Tutaj więc porażka, ale grafika i muzyka mocno nadrabiają, nadając seansowi sens. Mogło być dłużej, z jakimiś łączeniami scen, i w efekcie dużo lepiej, tak krótkometrażówka co najwyżej średnia, ale dla fanów eksperymentu się nadaje.
  • Avatar
    A
    Tablis 5.11.2011 12:45
    Bez szaleństw
    Komentarz do recenzji "Kizuna Ichigeki"
    Fabuła wybitnie konwencjonalna, postacie również, i chyba takie były założenia. Więc nie historią twórcy filmu chcieli się popisać (bez nieporozumień: w ramach konwencjonalności przyzwoita), pytanie czym w takim wypadku. Animacją? Bardzo dobra, ale szczękopadu nie wywołuje, jak sugerowałaby ocena w recenzji. Aluzje dla fanów kopanek się tu znajdują, ale nie powaliły mnie głębią ani klasą. Gdyby rozbudować przeklimatyczny wątek kota byłbym zachwycony, obecnie jestem średnio zadowolony: 6/10
  • Avatar
    A
    Tablis 16.10.2011 11:08
    Nostalgia, nostalgia...
    Komentarz do recenzji "Wakusei Daikaijuu Negadon"
    Wprost wylewa się z ekranu. Fabuła, którą wszyscy doskonale znamy, nowoczesna komputerowa grafika symulująca ludzi w gumowych kostiumach, w końcu muzyka, najwyraźniej w wykonaniu orkiestry gimnazjalnej z grubym okularnikiem wybijajacym „Ta da da dam” w momentach napięcia (czyli bez przerwy). Ma styl ten film, ale czy ma coś poza nim? Nie za bardzo. Robienie hołdu dla klasyki nie powinno polegać tylko na sklejeniu w całość wybranych scen ze staroci i nadaniu im nowoczesnej oprawy. Potrzebny jest też pomysł, a tego tutaj brakuje.

    Szkoda, ponieważ warstwa wizualna jest reweacyjna w swoim retro­‑stylu, dostarczając sporo uciechy. Niestety można się nią zabawiać ignorując akcję, i tak wiadomo co nastąpi.

    Niewielkim nakładem mogło być lepiej, a tak: 6/10
  • Avatar
    A
    Tablis 14.10.2011 20:34
    Komentarz do recenzji "Tooi Sekai"
    Niełatwo opisać produkcję trawającą 2 minuty, ale spróbujmy. Klimatyczna – na pewno, właściwie nie przekazująca wiele więcej niż melancholijny klimat. Czyni to dobrze, w subtelny i nienachalny sposób, w czym duża (dominująca?) zasługa muzyki. Wydaję mi się jednak, że rysunek będący szkicem i symboliczna animacja były zasługą ograniczeń technicznych autora bardziej niż artystycznym wyborem.

    Wyrwania dwóch minut z życiorysu zdecydowanie warte.
  • Avatar
    A
    Tablis 2.10.2011 01:08
    Łyżkę dziegciu do smaku dołożę
    Komentarz do recenzji "Chonnyonyeouu Yeouubi"
    To całkiem niezły film dla dzieci, ale recenzent schlebiając z prawa i lewa wyraźnie się przelicza. Najbardziej jeśli chodzi o grafikę. Tła są przecudne, większość wstawek komputerowych rzeczywiście ładnie zgrana, lecz krzątające się po tym plenerze postacie są 2 klasy niżej psując dobre wrażenie. Muzyka dobra – tu się zgodzę.

    Fabuła jest mocno nieudana. Wiem, to bajka dla dzieci. Ale historia tutaj opowiedziana jest trudna! Mamy kosmitów, mitycznego lisa, dzieci na kolonii, tropiciela oraz Detektywa Cienia razem uczestniczących w krzątaninie. Każdy z nich chce czegoś innego, co prowadzi do sporego galimatiasu, który jest zbyt późno i nie do końca rozwiązywany przez film. Tropiciel dla przykładu pojawia się znikąd ścigając Yobi. Skąd, dokąd, dlaczego? Czy nikogo to nie interesuje? Dowiadujemy się tego dużo później, i od niechcenia. Nadmiar bohaterów nie zostaje też uczciwe uprzątnięty w finale – większość zostaje pod koniec zignorowana. Zamiast rozliczenia z istniejącymi wątkami akcja nagle przenosi się do zaświatów pełnych dziwnych symbolicznych motywów niezwiązanych z tym, co działo się wcześniej.

    Reżyseria jest momentami tragiczna – kolejny efekt natłoku wątków. Trzeba wszystko zmieścić, więc akcja okropnie skacze od sceny do sceny, nie dając im wybrzmieć. Wygląda to trochę tak, jakby reżyser odfajkowywał w tabeli kolejne niezbędne wydarzenia.

    Postacie są sympatyczne i film stanowi ciekawe, graficznie ponadprzeciętne oprowadzenie po koreańskiej mitologii, więc bawiłem się nieźle. Gdyby wyrzucić połowę wątków, zamiast tego dopracowując pozostałe pewnie zasługiwałby na ocenę recenzenta.
  • Avatar
    A
    Tablis 16.09.2011 20:39
    Dojrzała produkcja
    Komentarz do recenzji "Otona Joshi no Anime Time: Kawamo o Suberu Kaze"
    Bogate i pełne charaktery, sprawnie i przemyślanie poprowadzona akcja, dobra grafika i muzyka. Więcej takiego kina kobiecego poproszę. 8/10
  • Avatar
    A
    Tablis 16.09.2011 12:08
    Godne polecenia, nie wybitne
    Komentarz do recenzji "Mouryou no Hako"
    Oceny rzędu 10/10 to jednak gruba przesada. Fabuła jest wielowątkowa i wysmakowana, do warstwy wizualnej również nie można się przyczepić, ale nie wszystko zagrało jak trzeba.

    O zaletach sporo w recenzji, zgadzam się z większością, więc z mojej strony o wadach:

    1. Przegadanie. I to okrutne – przez całe odcinki bohaterowie siedzą przy stole o rozmawiają o szerokim spektrum tematów z filozofii, historii i religii. Można się sporo dowiedzieć, rozmowy te są dobrze wyreżyserowane, ale sama ich długość nuży. Z pewnością świetnie sprawdzały się w książce (nie czytałem, ale to kwestia czasu), ale prawa serialu są inne. Trzeba było podzielić na kawałki i przepleść akcją, tak momentami z przykrością czekałem, aż się skończą i wydarzenia ruszą.

    2. Muzyka. Żadnemu z utworów nie brakuje uroku, problem w tym, że są dosyć łagodne (wręcz usypiające) i nadużywane, co jest druzgoczącym połączeniem. Bohaterowie zasiadają do swoich półgodzinnych rozmów i za każdym razem słyszymy charakterystyczny fortepianowy akord – lepiej byłoby bez.

    3. Sceny początkowe. Klimatyczne. Niepokojące. Pomysłowe graficznie. Zupełnie nie związane z treścią. Obserwujemy niepokojące sceny wnętrza jednego z bohaterów, po czym przez resztę odcinka obserwujemy jego swobodną konwersację z pozostałymi. Nie o to chodziło.

    3. Kyougokudou. Resztę bohaterów można by niestety usunąć jako niemających wpływu na fabułę. Wykonuje całą umysłową robotę, a reszta postaci jest mu potrzebna co najwyżej do donoszenia informacji. Sam pomysł na postać mógłby się sprawdzić, tyle że realizacja czyni z niego maga tego serialu. Jest problem? Kyougokudou przyjdzie nieśpiesznym krokiem, machnie różdżką i posprząta. Trudno śledzić z napięciem taki spektakl.

    Niemniej zalety są wyraźnie dominujące: 8/10.
  • Avatar
    A
    Tablis 16.08.2011 22:37
    Twórczyni
    Komentarz do recenzji "Nekojiru-so"
    Rysowniczka Nekojiru, której mangi ekranizacja jest w temacie, nawet nie ukrywała się z eksperymentami z różnymi rodzajami narkotyków, można więc mieć wyobrażenie o procesie twórczym.

    Świat, postacie, logika, dobry smak – wszystko w tym filmie rozpada się na kawałki. Niemożliwe wydaje się mi znalezienie w tym jakiegokolwiek celu poza czystym pragnieniem destrukcji, ale da się obejrzeć. Trochę niesmaku, trochę rozbawienia – dobrze, że wywołuje jakieś emocje.

    To nie jest najdziwniejsza produkcja jaką widziałem, spragnionym czegoś gorszego polecam Tamalę 2010.
  • Avatar
    A
    Tablis 5.08.2011 21:10
    Przecenione
    Komentarz do recenzji "Ayakashi ~Japanese Classic Horror~"
    Nie rozumiem zachwytów nad serią. Na produkcję składają się 3 miniseriale, które nie mają ze sobą wiele wspólnego, więc uzasadnienie odbędzie się w 3 częściach:

    Odc. 1­‑4: Yotsuya Kaidan
    Tytułowa klasyczna (czytaj: przewidywalna, mało odkrywcza) japońska (czytaj: samuraje i epoka Edo – plus za wierność realiom) opowieść (czytaj: nudnawy narrator musi opowiadać co się dzieje, jakby nie było to prostacko oczywiste) grozy (czytaj: ogarnięta żądzą zemsty zjawa przez 2 z 4 odcinków eliminuje bohaterów jęcząc przeciągle w trakcie). Animacja też pozostawia sporo do życzenia. Bleh. Atrakcje: powtarzający się, przesadnie ekspresyjny okrzyk „Urameshii, Iemon­‑dono” wywołujący pod koniec parskanie śmiechem. Wszystkie aspekty poniżej przeciętnej, sprawę ratują przecudne tła: 5/10

    Odc. 5­‑8 Tenshu Monogatari
    Romansidło (grozy tu nie uświadczysz, chociaż po pierwszej opowieści to nawet lepiej). Grafika i muzyka się polepszyły, muzyka nawet na mocno ponadprzeciętną, ale fabuła to kolejna wersja „Romea i Julii” w wersji fantazy. Widziane po tysiąckroć. Po siedemset kroć ciekawiej zrealizowane. Atrakcje: należy zaliczyć potyczkę zbroją pod koniec, w trakcie której wszystkie (bez wyjątku) postacie zachowują się tak samobójczo głupio, że człowiek wręcz się cieszy kiedy ktoś umiera. Trochę lepiej, ale ciągle wywołuje lekkie ziewanie: 6/10

    Odc. 9­‑11 Bake Neko
    Cudeńko. Niesamowicie plastyczny i oryginalny obraz połączony z wciągającą i przemyślaną historią. Niepowtarzalny klimat i artystyczne ambicje. W przeciwieństwie do poprzednich potrafi też nastraszyć, i to używając bardziej subtelnych metod niż jęcząca banshee z odc. 1­‑4. Atrakcje: praktycznie same atrakcje. Mogło być lepiej? Nie mogło: 10/10.

    Średnia ważona wypada: 6.17/10.

    Sugeruję oglądanie tylko ostatnich 3 odcinków. Wyczytałem, że ich pomysł kontynuowano serialem Mononoke – zanosi się niesamowity seans.
  • Avatar
    A
    Tablis 26.07.2011 13:13
    Szalone
    Komentarz do recenzji "Tamala 2010"
    Szukający sensu w tył zwrot. Ten tytuł to niezgłębiona plątanina odniesień do mitologii, popkultury, japońskich dziwactw, jak też rzeczy bez najmniejszego widocznego znaczenia. Niemniej całość posiada pewien zauważalny mistyczno­‑filozoficzno-„mój Boże co to” klimat, który całkiem mi się podobał. Fabuła występuje, jest nawet… na swój sposób spójna.

    Grafika skrajnie uproszczona, oczywiście ekstremalnie dziwaczna. W momentach wstawek komputerowych prozaicznie brzydka. Swoje zadanie, czyli potęgowanie klimatu niedowierzenia, spełnia dobrze.

    Ocena niewiele da, bo w zależności od osoby film wywoła odczucia od ohydy, przez parskanie śmiechem, do filozoficznej zadumy; ale niech będzie, że dla wprawy rzutowania na skalę ocen: 7/10.
  • Avatar
    A
    Tablis 13.06.2011 22:46
    Przyzwoite
    Komentarz do recenzji "Higashi no Eden"
    Ogółem serial przyzwoity, ale widzę dużo zmarnowanych możliwości – mogło, a nie było, być naprawdę dobrze. Początek sugeruje intrygę a la Tożsamość Bourne'a – triller polityczny z rozbudowaną intrygą i pobocznym wątkiem obyczajowym. Po skończonym seansie intrygę mógłbym w 3 zdaniach streścić. Wątek obyczajowy w 2. Obydwa są poprowadzone sprawnie i bez rażących niekonsekwencji, po prostu za mało tego było abym mógł się naprawdę zainteresować.

    Nie sposób nie wspomnieć o Wielkim Przesłaniu Społecznym jakie w ramach promocji za darmo oferują nam twórcy. Otóż (co myślę nie zdradzi przesadnie arkanów akcji) bezrobotni młodzi ludzie (z ang. NEET) powinni się wziąść za siebie i zacząć pracę dla dobra społeczeństwa. W tym samym czasie jednak społeczeństwo nie powinno ich odrzucać. Zaiste, rozmowy bohaterów prowadzące do tej konklucji potrzebnie zajmują po 1/3 długości odcinków.

    Z powodu niedomiaru większą atrakacją niż fabuła jest postać protagonisty, który wyszedł twórcom udanie. Obserwowanie jego poczynań nie nudzi, bo jest barwny i energiczny, zaskakuje do samego końca. Gorzej jest z drugą w ważności Saki, wciągniętej z nim w niejasny związek romansowy, nieposiadającej niestety innej ponad tą roli w fabule. To zresztą nie tylko jej wada – bez większości pobocznych postaci można by się obyć bez uszczerbku na fabule, a wręcz z zyskiem, gdyby umiejętnie spożytkować uzyskany czas antenowy.

    Technikalia doskonałe – serial śliczny i miło udźwiękowiony. Pochwalę zacne wykorzystanie grafiki komputerowej, dobrze zgranej z klasyczną animacją.

    Dodać należy, że bez filmów kinowych serial zdaje się być mocno niedokończony. Po obejrzeniu owych stwierdzam, że w nich też przesadnie trudno się pogubić, twórcy władowali sporo wątków obocznych, które do niczego ostatecznie nie prowadzą, ale w pewien sposób filmy kończą linię fabularną zapoczątkowaną pierwszymi odcinkami, tak że lepiej traktować je z serialem jako całość.

    Nie bawiłem się źle podczas oglądania i znalazłem kilka aspektów ponadprzeciętnych, ale też nie czekałem z wypiekami na następny odcinek. Oczekujący cudów się zawiodą, ale obejrzenie nie będzie czasem straconym

    7.5/10
  • Avatar
    A
    Tablis 7.06.2011 20:43
    Nic specjalnego
    Komentarz do recenzji "Nyan Koi!"
    Serial ma prosty i dający bogate możliwości pomysł, którego niestety w większości nie wykorzystuje. Problemy, w jakich kotom ma pomagać Junpei to mniej więcej: zgubiłem się / jestem głodny / nie mogę się z nim dogadać. Bohater pełni więc funkcję przewodnika, jadłodawcy i negocjatora. Niby to nie wszystko, ale generalnie problem w tym, że zadania nie stanowią dla bohatera żadnej trudności, co rodzi nieuknioną nudę podczas obserwowania, jak sobie z nimi radzi.

    Kłopoty ma za to, jak kategoria serialu wskazuje, z kobietami. Biedaczysko stanowi obiekt nieprzerwanej napaści seksualnej z nich strony, z ciekawym wyjątkiem jedynej, która mu się podoba, i jednocześnie jedynej, która mi się nie podoba (wiem, gusta guściki). Efekty to oczywiście dużo cycków i majteczek, czasami prezentowanych w bardziej, czasami mniej wiarygonych okolicznościach. Na plus należy zaliczyć, że osobowości panien nie są tak płaskie jak zakłada standard tego typu produkcji (choć na określenie „psychologiczna głębia” bym się nie odwarzył). Na minus, że koty to tu właściwie ludzie w futrach, jakichś typowo kocich cech i zachowań im brakuje.

    Ogólnie udało się serii dostarczyć mi nie odmóżdżającej przesadnie rozrywki, ale dalsze losy postaci w zapewnionym Nyan Koi 2 są mi raczej obojętne.

    7/10