x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Bo czasem wystarczy Talk no Jutsu i można rządzić światem.
kliknij: ukryte (Piękna końcówka tho, wreszcie debil MC dostał strzała i Kisaki zasłużenie może teraz rządzić światem. Ofc, pewnie go ożywią lub ktoś uratuje w/e.)
Koncept to samo serce anime. Im kreatywniej tym lepiej.
Genialne anime.
Każdy odcinek rozwesela mi dzień.
Mój czarny koń sezonu.
kliknij: ukryte A każdy kto wystawił temu arcydziełu jedynkę to musi być smutasem z alergią na cringe (gdyż duże ilości tego chemikalu znajdują się w tym anime).
Carpe Hentaj! Tego już nie da sie zatrzymać...
O ile Ishuzoku Reviwers było linią pomiędzy hentai'em a ecchi, to Kaifuku Jutsushi no Yarinaoshi (Redo of Healer) jest przykładem tego, że tej granicy już nie ma. Teraz można obejrzeć legalnie hentaja jako normalne anime 24 minuty per odcinek, cały sezon.
Zastanawiałem się, czy przełożyć te anime i oglądnąć na raz z końcem sezonu czy puścić teraz te 6 odcinków (które do tej pory wyszły).
Sięgnąłem po ta drugą opcje i te 6 odcinków przeszło w parę chwil.
Zdecydowanie seria, w którym „man of culture” (aka degenerat) poznaje nowe horyzonty w hentaj‑anime.
Z mojej perspektywy anime jest świetne, bo nie ma hamulców, to istna jazda bez trzymanki z górki.
Ja widzę tylko 2 opcje 10/10 albo 1/10…
Ponad limit możliwości.
O ile na początku nie przeszkadzało mi przerysowanie (parodia?) głównej bohaterki Maple – jaka jest OP, to już po paru odcinkach zaczęło mnie to mocno denerwować. Do tego doszła kolejna OP koleżanka Sally eskalując ten efekt.
kliknij: ukryte Chciałem zobaczyć jakiś element balansu między bohaterami, ale nigdy tego się nie doczekałem. Gdyby chociaż Payne dał rady to może bym przebaczył, ale seria postanowiła, że Maple nic nie zniszczy.
Anime ma ładny kolorowy świat MMO i ciekawą choreografię walk przez co naprawdę mam dwa kolidujące odczucia co tej serii. O ile sam set up świata jest moim ulubionym typem to fabuła i obydwie główne bohaterki mocno niszczyły mi jakąkolwiek przyjemność w oglądaniu tego anime. kliknij: ukryte Sadge
Wilk w owczej skórze.
Teraz tylko liczyć i czekać na kontynuacje.
O Książe Ciemności, Królu Sauronie!
xDDD!?
xDDD!?
xDDD!?
Nawet jakoś tako mi się to oglądało (oprócz koncówki), mimo to nadal jest to beznadziejne anime z dobrym ost.
Oglądałem ze względu, że openning wykonała ft. ASCA oraz przede wszystkim usłyszałem ponownie coś od Yasudy Rei (Ending), której piosenki/vocal uwielbiam. A kreska przypominała nieco tą z (Tales of) Zestiri, tylko gorszą :D
Nowa perełka starego odkurzacza.
Galaktyczne wojny w starożytnej animacji.
Historia jest porządna, a Yang Wenli jest postacią, której nie da się nie polubić.
Mimo to czułem czasami przypływ nudy, gdy akcja zwalniała tempo. A Juliana pod koniec serii to już wgl. ciężko było mi słuchać.
Teraz jedynie pozostaje zabrać się za remake do którego mam wysokie oczekiwania, gdyż ma szanse zniwelować główne wady LoGHa, czyli grafikę i audio.
Zbuggowane AkibaSTRIP :The Annihilation:
Nie ma to jak parodia otaku, szczególnie Akiby.
A karciany odcinek (9) był bezcenny.
Mów szacunek do Tanuki powoli spada do 0.
Jak napisze… no nie wiem coś od czapy, np. recenzje do Natsume Yuujinchou na 1/10 i stwierdzę, że ogólnie napisałem, recenzje tak, żeby miała 1/10, bo mi się źle oglądało, na przymus i było nudno, to też będzie zamieszona?
Skala skali nierówna.
Kakegurui 4/10, a po nim Isekai Cheat 5/10. He he he, to mnie dzisiaj rozbawiło. Z tą chwilą stałem się zagorzałym zwolennikiem zniesienia liczbowej oceny recenzenta i pozostawienia samego tekstu jako oceny anime przez recenzenta na portalu Tanuki. To nie pierwszy i ostatni raz, gdzie porównywanie ocen recenzentów rożnych serii wydaje się totalnie bezsensu, bo każdy ocenia inaczej, według innych własnych zasad. Problem taki, że oceny liczbowe recenzentów są bardzo widoczne i wyróżniające (graficznie) na tej stronie co powoduje nieraz kontrowersje i zgrzytanie zębów. Z drugiej strony portal jest periodykiem (wyczytałem, ze strony redakcji :P), więc w założeniu recenzenci są ważną częścią tego portalu, a my czytelnicy możemy sobie pohejcić, czy też się „po zgadzać” z innymi komentarzami/recenzjami. Trudne sprawy.
A tak od czapy skoro już mowa o recenzentach, chciałbym pozdrowić/wyróżnić Tassadara, Enevi i Tablisa, których recenzje najprzyjemniej mi się czyta, no i jeszcze wa‑totema, który gdzieś zaginął lata temu.
kliknij: ukryte Jakoś dzisiaj tak mnie naszło na wyrzucenie to z siebie. Pozdrawiam, bez odbioru.
Płacz smoków z niebios.
Co do anime… oglądnąłem dwa sezony w dwa dni (no prawie, bo ostatni odcinek został, który jeszcze nie wyszedł) i pozytywne zaskoczenie. Bardzo ciepła seria, udane shipy, które wypłynęły i mam nadzieję, że nie zatoną, piękna muzyka na dość nietypowym instrumencie.
Side chesto!
Dreaming Girl and Rascal Does Dream of Steins:Gate.
kliknij: ukryte Wyznanie uczuć przez Mai w pewnym momencie desperacji było słodkie do zobaczenia.
W moim odczuciu bardzo udana kontynuacja Bunny Senpai i Rascala zachowująca cechy poprzedniej serii.
Czy wróżki mają ogon? Może... ale na pewno są nieśmiertelne jak członkowie FT.
Komentarz będzie dość długawy, więc komu chce sie czytać zapraszam do lektury.
Kwestia spojlerów… właściwie to temat pod trzecią częścią Fairy Tail. Kto oglądał to wie co się dzieje, kto nie, a chce zacząć Fairy Tail to może dobry moment by nie czytać dalej, a już jeśli to na własną odpowiedzialność!
Fairy Tail jest moją bajką dzieciństwa i mimo, że oglądałem w tym czasie również Naruto czy Dragon Ball'a to ten tytuł zapisać mogę jedynie Fairy Tail. W moim sercu to zawsze będzie jedna z najlepszych „bajek” jakie oglądałem i do której lubię wracać wspomnieniami. W tym czasie, gdy jeszcze byłem casualem i widziałem parę tytułów (na palcach jednej ręki można liczyć) to pozwoliłem sobie obejrzeć podstawowy Fairy Tail 3 razy, a drugą część (Fairy Tail 2014) 2 razy (chociaż nie w całości). Teraz trudno mi cokolwiek re‑watchować, bo wolę sobie puścić nowy tytuł, ale nigdy nie będę żałował, że re‑watchowałem tyle odcinków. Warto było, bo świetnie mi się oglądało i te odczucia mam do dzisiaj. Z trzecią częścią będę miał już problem, nie wiem czy to ja zdrętwiałem, czy też ten sezon jakoś tako na odwal był, ale za duży postęp w świecie, żeby plot armor mógł wybronić. Mimo to, nawet te udawane śmierci dalej mnie ruszały, a oglądanie ekipy Fairy Tail zawsze będzie mi sprawiać uśmiech na twarzy (głównie za sprawą nostalgii). Pojawienie się starszych wyreformowanych już wrogów i oglądanie ich (hmm…) animacji i jak się ruszają, pomagają – to też na co czekałem. (Jellal i spółka)
Jeśli chodzi o rozdziały FT i to jak zapadły mi w pamięci to na pewno były to starsze odcinki serii. Poniżej tytuły arców, który wyryły we mnie największe wrażenie i prawdopodobnie nigdy o nich nie zapomnę:
(właściwie to są to odcinki od Nirvana Arc po Grand Magic Games Arc – najlepszy okres Fairy Tail):
Nirvana Arc – wprowadzenie Wendy, (imo) najlepszej grupy złoczyńców w Fairy Tail – Oración Seis oraz jeden z moich ulubionych openningów FT – Opening 6 „Fiesta”.
Edolas Arc – Bardzo fajny pomysł z odwróceniem charakterów głównych postaci, wyjaśnienie samej postaci Mystogana, która ówczas mnie bardzo ciekawiła, najlepsze arcowe stroje :D oraz ponownie opening tym razem mogę powiedzieć, że to mój ulubiony openning FT #1 – Opening 8 „Rock City Boy”.
Tenrou Island Arc – stylistyka złoczyńców w Fairy Tail zawsze będzie głównym elementem tego czym jest dla mnie Fairy Tail – fajne projekty, pomysły na moce oraz same walki, o ile zawsze występuje Nakama Power i zyskanie mocy znikąd, to jak pamiętam do dzisiaj zawsze byłem podekscytowaną każdą kolejną walką w Fairy Tail i tak też było na Tenrojime + mogliśmy dowiedzieć się nieco więcej o FT oraz został zastosowany bardzo fajny koncept – zniknięcie w czasie na kilka lat.
Key of the Starry Sky – tylko wspomnę, że jak na fillery to był dla mnie spoko arc, sama postać Michelle + końcowe odcinki z ponownym pojawieniem się członków Oración Seis.
Grand Magic Games Arc (aka Tournament Arc, głównie jego pierwsza część) – świetny rozdział turniejowy, mnóstwo nowych postaci, pokazanie siły Fairy Tail po powrocie z czeluści zapomnienia, fajne rodzaje pojedynków i było też „luźniej”, wraz z „bum, to my FT, wróciliśmy!”.
Zdecydowanie to był najlepszy okres FT. Później jedynie mogę wspomnieć o Fairy Tail: Zero, które zostało świetnie wykonane, a jego seans przyniósł mi niesamowite emocje. Bardzo miło było zobaczyć powstanie Fairy Tail i historię pierwszej mistrzyni FT – Mavis.
Co do samego FT: Final Series to na pewno openingi. Jestem wielkim fanem openingów, potrafię obejrzeć anime dla samego openingu, a Fairy Tail (2018) mnie nie zawiodło w ich wykonaniu. Dodało cztery fajne openningi. (Chociaż szczerze to „Ashita wo Narase” z FT: Zero i tak bije te wszystkie 4 na głowę)
Jak już jestem przy openingach to dopiszę, że FT ma świetną animacje wpisującą się do rytmu piosenek. Nie zawodzi w tym co słyszę, a co widzę w openningu. Tutaj najlepszym przykładem jest OP 2 z trzeciego sezonu „Down by Law”. Bardzo fajne wykonanie i przejście kadrów wpasowujących się w muzykę. Można się przyczepić, że spoilerują całe arce, ale mi to nie przeszkadza (a jestem typem; anime‑only‑watcher), a wręcz przeciwnie, bardzo przyjemnie zobaczyć streszczenie części arcu w każdym openningu.
„Final Series” a kontynuacja się tworzy (100 Years Quest). Ciężko mi teraz sympatyzować się z FT (przy oglądaniu) jak kilka lat temu, pewnie dlatego też, że skala jaką osiągają walki stała się zbyt ogromna i ciężko sobie poradzić z plot armorem w takich momentach, no ale cóż, już jestem w tym pociągu emocji wraz z Fairy Tail tyle czasu, więc zdania nie zmienię i wciąż będzie to moja ulubiona bajka i jedno z najlepszy anime jakie oglądałem w mojej pamięci, nie ważne co się wydarzy, zawsze wierny swemu.
Żegnaj i witaj ponownie Fairy Tail… zupełnie jak z Gintamą :D
Short-Cake? Poproszę dwa egzemplarze.
kliknij: ukryte Strasznie się cieszę, że Shouma został z Koharu i nie poleciało to w stronę, że Koharu pokochałaby Keiki'go zaraz po dostaniu kosza od Shoumy. Zresztą bardzo fajne relacje ma ta trójka. I miło się mi robiło jak ich widziałem razem na ekranie.
No i projekty dziewczyn są kawaii, więc tytuł nie wprowadza w błąd :P
Ogólnie jestem bardzo zadowolony z tej serii. Takie małe perełeczki, które gdzieś uchodzą w tle przez dziwną/niszową tematykę/(lub są haremówkami :P) zawszę lubię odkrywać i każda kolejna seria, która jest miłym zaskoczeniem dla mnie, dodaje mi siły by szukać tych zapomnianych anime lub anime z niezbyt wysoką notą i czerpać radość z oglądania tych, które są fajnie wykonane.
Przygody Setha w magicznym świecie fantasy.
Chociaż serie wznowiłem wyłącznie dla drugiego openingu (jak to często mam), a o ile pierwszy sezon był dla mnie „okej” (głównie przez pierwszą część), to o tyle w drugim rozpoczyna się już prawdziwa przygoda na razie bez zapychaczy i po 6 odcinakch (na obecny stan pisania komentarza) mam ogromne nadzieje i oczekiwanie na dalszą „fajność” tej serii.
Seth jak na shounenowego bohatera jest świetny, zachowuje cechy typowego protaga, ale przy tym nie denerwuje (przynajmniej mnie) przez co potrafię się z nim utożsamić i jego sytuacją w danych momentach. No i wspomnę o Grimmie, bo muszę – cudowna tajemnicza postać. kliknij: ukryte (Jak był strachem na wróble to mnie niesamowicie rozśmieszyło). Zawsze czekam na jego pojawienie się na ekranie.
Sprośnego fanserwisu brak, jest miło i zabawnie oraz poważnie, wtedy kiedy ma być poważnie. Konsekwencje danych wydarzeń/czynów też są zachowane.
kliknij: ukryte A to jak została przeprowadzona rozmowa Setha z Mélie było niezłą odskocznią od tego jak się szybko godzą postacie w shounenach.
Myślę, że tyle myśli wypisanych na razie starczy. Jak nie zapomnę i będę miał chęci, to napisze komentarz z całości (drugiego sezonu) dla Radiant.
Trochę się teraz boję przeskoku ciągłości oglądania z „wszystko na raz” na „cotygodniowe czekanie na odcinek”, bo jednak cliffhangery to ta seria ma całkiem mocne.
King, King, King Gainer! King, King, King Gainer!
Co do anime; im dalej w las tym bardziej zaczynają nużyć walki, które są cały czas. Mimo to nie oglądało mi się aż tak źle, faktycznie gdybym zaczynał przygode z anime to byłoby świtne show, ale jak na ten moment powiem, że można obejrzeć; koszmarnie nie jest, ale daleko temu to do Eureki Seven (co recenzent wspominał).
(po czterech odcinkach)
Wyjęcie postaci z mojego ulubionego gatunku (isekai/fantasy) i wrzucenie do jednego świata, gdzie można pooglądać ich interakcje między sobą – bezcenne.
Do tego bardzo dobra komedia.
kliknij: ukryte Czarny koń sezonu.
Lodowa róża skąpana w czerwieni.
Jakoś serię zatrzymałem około startu drugiego sezonu. I to była dobra decyzja, bo późniejsze cliffhangery wydawały się niemiłosierne, przez co przełożyłoby się też na oglądanie. A tak z zaciekawieniem oglądałem kolejne odcinki podrząd.
Może wypunktuje swoje myśli:
Nie chce mi się wyczytywać i wycinać spoilerów, także wszystko wrzucam jako spoiler.
kliknij: ukryte
„Plusy”
-Sam wątek fabularny. Bardzo podoba mi się historia, która została przedstawiona w Underwordzie, od samego ścinania drzewa po walkę z Administratorem. Ciekawy byłem kolejnych wydarzeń i skupiałem się na oglądaniu anime, a to jest niemalże najważniejszy czynnik, który wpływa na radość z oglądania.
-Eugeo. Bardzo lubię Eugeo, może nawet mógłbym go nazwać moją ulubioną postacią w SAO. Niby taki słabszy Kirito wersja 2, ale jakoś tak bardzo z nim się zżyłem. Element lodu jest moim ulubionym, a styl walki/umiejętności Eugeo też były bardzo piękne. Bardzo cieszę się, że był protagonistą u boku Kirito przez cały pierwszy sezon.
-Kreska/Animacja. Świat fantasy oprawiony w ładną szatę graficzną zawsze cieszy moje oko, ponadto SAO może sobie pozwolić na świetne walki i tutaj nie byłem rozczarowany. Miło popatrzeć jak ładnie wymachują tymi mieczami.
-Muzyka (OP/ED). Wraz z nowym sezonem zawsze jestem niesamowicie podekscytowany do usłyszenia nowych op/ed. Zwykle też szukam nowych anime do obejrzenia choćby po samym op/ed, dlatego ta część anime jest dla mnie bardzo ważna. A SAO.A spisuje się tutaj świetnie, 3 nowe piosenki do kolekcji!
Kocham drugi ending. ReoNa z swoim wokalem niczym Aimer świetnie debiutuje (Happy Sugar Life/ SAO.A). Nic tylko czekać na więcej!
LiSA jak zwykle „niszczy system”. Nic dodać nic ująć, ADAMAS skarb wśród kolekcji opening'ów.
ASCA dużym wrażeniem zaimponowała mi w Grancrest Senki. Trudno konkurować z LiSĄ, ale RESISTER zdecydowanie nie rozczarowuje. Dobra robota.
-Nowa ekipa bohaterów. SAO już trochę za sobą ma. Harem też spory w objętości, mimo to wprowadzenie nowych postaci, bez udziału starej ekipy wprowadza „świeżość” w oglądaniu przygód Kirito. Niby częste zagranie SAO, ale teraz faktycznie, tylko Asuna jak na pierwszy sezon ingeruje w otoczenie Kirito i jego przygód, a nie jest to wykonane w bezpośredni sposób (czyli wejście do gry) także też dla mnie plus.
-Edgy. Nieraz wydawało mi się, że ten stąpają po bardzo wąskiej linii. I to lubię! Lubię edgy anime. Podobały mi się działania Administratora, obłędnych/szalonych antagonistów też nie raz przyjemnie się ogląda. A Quinella mnie nie zawiodła, jedynie co nie tak poszło w jej kreacji, to nie powinna mieć tego odrażającego klauna tak wysoko w hierarchii.
-Wspinaczka po katedrze... Nie wiem jak to ująć dokładnie, ale okropnie się bałem, że spadną z tej zewnętrznej ściany, to było tak dziwne w oglądaniu, że aż nie wiem jak tego dokładnie wyrazić, ale jeśli anime potrafi wzbudzić takie emocje, to nic tylko plus!
„Minusy”
-Logika. No kto by się spodziewał. Logiczność w tym anime kuleje jak zawsze, myślę, że nie muszę rozpisywać tego, bo wystarczy w dół (czy też może w góre w przyszłości) zerknąć na komentarze, jak chcę się dostać przykłady. Także tylko zaznaczam to.
-Śmierć Eugeo. Jak się lubi bohatera, to nie życzy mu się śmierci… Chciałem, żeby skończył szczęśliwy (ale żywy!) z Alice, ale widać twórcy zadecydowali, że po co dać Eugeo dziewczynę jak można upchnąć kolejną do kolekcji Kirito.
-Zakończenie pierwszego sezonu. Ciężko ten odcinek się oglądało, praktycznie wszystko poszło po najgorszym torze z bezczelnym cliffhangerem na końcu.
-Wymuszone śmierci/akcje. Śmierć Cardinal'i wydawała mi się wyłącznie pretekstem po to by, później Eugeo mógł umrzeć bez uzdrowienia. Eugeo synthesis thirty‑two tak samo wątek wyjęty znikąd i na mus. A sami bohaterowie umierali po kilka razy…Taka magia anime.
-Gadanie, gadanie, gadanie. Niby walczą, niby rozmawiają, przeciągają, wyjaśniają, stoją i nic nie robią. A najgorsze to jak na ekranie ukazał się „Rath” wraz z Asuną.
Nie będę jakoś specjalnie bronił SAO Alicization, ale na pewno też nie będę siał nienawieści wobec tego tytułu. Mi się podobało, jestem świadom dlaczego innym się nie podoba, a to co miałem na myśli po obejrzeniu Sword Art Online: Alicyzacja, napisałem powyżej.
Pozostaje tylko czekać co przyniesie kontynuacja. Nie wyczekuje jej jakoś specjalnie, ale na pewno postaram się obejrzeć.
Bezdomna dziewczyna spotyka przystojne zwierzęta...!
Pierwszy odcinek zapowiada lżejszą komedię romantyczną.
Jakoś po tym premierowym odcinku mam posmak „Kami‑sama Hajimemashita”.
Wynik testu: Harem na piątkę z Uesugim
Kwiat lotosu rozkwita w czerni.
Tak, więc…
„Wszystko się zaczęło gdy zaatakowała frakcja ognia…”
Albo nie, inaczej to ujmę:
Modao Zushi = Świetna bajeczna piękna grafa/animacja, muzyka też nie najgorsza, taka typowa na te klimaty, które anime przedstawia, więc się wpasuje. Anime ma bardzo dobry motyw zemsty i nie boi się podrasować głównego bohatera nieco nikczemnymi mocami by mógł jej dokonać. Chociaż trzeba sporo na to poczekać. Chiński jak chiński, aktorzy głosowi dużo nie zdziałają, imion w cholerę, nie idzie zapamiętać, no ale człowiek ciągnie to dalej, bo to zwykle fabuła/postacie decydują czy brnąć w to dalej, a nie trudność spamiętania jak kto się nazywa.
Na minus chaos w początkowych odcinkach, nie można było się połapać o co tam chodzi. Ja czytałem komentarze wyjaśniające po kilku odcinkach od ludzi, który znają pierwowzór by zajarzyć kto jest kim, gdzie co jest i co się dzieje. Anime dopiero się później rozkręca by zakończyć z przytupem. Pamiętam, ze emocje były przy oglądaniu, głównie gdzieś po połowie aż do końca, ogólnie git anime, satysfakcjonujące. Czekam na kolejne sezony, które mają być.
/Nie shipuje, ale jestem świadom, że anime pełne ładnych chłopców, co przypadnie temu „kręgu”, który lubi shipować/
Ciekawe co tam u Kirito i Eugeo... aaa, niee, chwila.. co tu się wyprawia?!
kliknij: ukryte Szarpią, biją, liżą, skaczą jak dzikie zwierzęta, groteska, ludzkie twarze potworów (goblinów?), ręce latają, oczy krwawią, tryska krew, palpitacje, a na końcu pozostaje tylko śmierć…Normalnie kosmos. A ja już myślałem, że jak kwiatki w ogródku Kirito powyrywali to były to największe szumowiny. Jakbym tak zapomniał, że oglądam SAO to bym uznał, że to nawet ciekawe było… ale nie, nie, nie, już trochę tych odcinków SAO wypuściło i żeby takie scenki teraz robić? Widocznie chcieli zszokować widza… ale taki szok dla mnie trochę niezbyt pozytywny, bo nie chciałbym pamiętać, że takie scenki w SAO leciały, a teraz… a teraz już za późno. I te sceny będą mnie od teraz nawiedzać jak tylko pomyśle o ważniejszych scenach z Alicization lub nawet całego kanonu SAO.
A zaczynało się tak dobrze…
kliknij: ukryte Skąd wiedziałem, że oglądam SAO? Oczywiście Kirito pojawił się w perfekcyjnym momencie by uratować naszych pozostałych bohaterów z rąk obrzydliwych nienormalnych antagonistów. Więcej wyjaśnień, nie trzeba.
"Lolis comes in like a lion" - spin-off
A teraz żarty na bok i do prawdziw… Ajj, chwila, trudno odstąpić od żartów, gdy anime jest całą jedną wielką komedią… bo jak tu potraktować anime w której dziesięcioletnie dziewczynki dewastują dorosłych w grze shougi (no nie wiem, chyba, że to normalka w shougi, może ktoś mnie oświeci, jeśli sie mylę).
kliknij: ukryte A one do szkoły w ogóle chodziły?! One mają po 9‑10 lat, trzeba dzieci edukować, a nie śluby aranżować!!!. A z innej beczki…chwila, Ika, nieee!~~ zostaw tego smartfona, tylko nie do rzeki!… No i właśnie Sakuta znalazł swą partnerkę w zbrodni.
Wracając do tematu bardzo miła w oglądaniu haremówka w tle z Shougi… Lub też sportówka shougi z haremem w tle. Zależy kto jak woli, bo było to nawet dosyć wyważone w ten sposób, że obydwa elementy dostawały równoważnie tyle samo uwagi w tym anime. Jakieś tam strategie brzmiące prawdziwie i niespotykane zagrywki – a głównie kliknij: ukryte ciekawi mnie czy tak na serio, dopiero w tym wieku kapli się, że się ma grę nieważną, gdy te dwie zagrywki się spotykają (Bodaj to był Foul Pawn i Four Loop cośtam)...
No i na koniec dodam, że scenka z niconico livestreamem była boska 10/10, a i oprócz tego było sporo innych bardzo zabawnych scenek z uczestnictwem Loli Kinga.
///Ja chcę drugi sezon///
#MUST_PROTECC_FRENCH_LOLI_CHAR #Reported