x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Zbyt dobre serce nie nadaje się do zemsty.
Taaaak… szczególnie, że kliknij: ukryte ratuje spektakl obiektowi swojej zemsty zamiast wystawić ją/ich na pośmiewisko (chociaż to trochę drastyczne słowo, pewnie zakończyło by się jak Aki mówiła, czyli umarła po jabłku i koniec przedstawienia). A później jeszcze sam upokarza się na karaoke (nie czując wstydu x.X)
To nie jest anime o zemście… po prostu kolejna średnio‑dobra szkolna komedia romantyczna.
Z kolejnym z czym się nie zgodzę to muzyka. Podkład muzyczny był naprawdę dobry w odpowiednich do tego miejscach. Ja bardzo polubiłem opening, a jeszcze bardziej ending. Grafika ok.
________________________________________________________________
Komentarz ogólny do anime.
kliknij: ukryte Czuję się oszukany założeniem tego anime. Czekałem jak Masamune wreszcie da nauczkę tej wrednej tsundere) a skończyło się… właściwie na niczym, w ogóle ostatni odcinek był mega rozczarowujący. Liczyłem przynajmniej, że dostanę covera op lub ed od głównych bohaterów, a dostałem jakieś pure‑pure. (No przynajmniej AMV/MEP/MAD'y etc. z tego będą mogli robić ludzie).
Fabularnie anime leży, bo nic nowego.
Bohaterowie też nie wychodzą poza ramy przeciętności.
Muzyka była wielkim plusem, przynajmniej dla mnie.
Grafika = Zła nie była.
Czyli nic szczególnego w tym gatunku.
Tak więc wszystko sprowadza się do gagów i fanserwisu… Które były niezłe.
TL;DR:
Anime o zemście: X
Przeciętnie‑dobra komedia romantyczna: ✓
kliknij: ukryte PS. Głupi Masamune, rzucił Neko by bawić się w berka z Adagaki Aki. Śmierć mu. Gdzież to podział się mój Death Note…
„Piłka jest okrągła a bramki są dwie”
Umm, jestem aktualnie na 16 odcinku i spalony wystąpił drugi raz. Pierwszy popełnił Pepe (Nagoya‑ETU, 10 odcinek), drugi natomiast Sera (Yokohama‑ETU, 16 odcinek). Trochę się czepiam, ale lepiej by wymazać ten nawias z recenzji, bo podaje błędne informacje \o/
Spoiler co do twojego spoilera.
Bowiem bójcie się potęgi kreacji.
"Give us hope"
IMO wolę pierwszy ending \o/.
____________________________________________________________
Anime posiada swój klimat, głównie przez kreację świata przedstawionego, mimo to fabule brakuje porywczości, niby coś się dzieje, ale trudno się wczuć emocjonalnie. Ja się cieszę z zakończenia, kliknij: ukryte dla mnie było ono pozytywne i wywarło ulgę na mym sercu (szkoda, jakby zginął).
Odkryj swój świat fantasy.
Seiyuu Yuriego jest wspaniały. Z samego słuchania wypowiedzi MC aż mam uciesz. Dobrze, że części filmu lecą szybciej niż TV, bo bym nie wytrzymał z tym czekaniem.
kliknij: ukryte Coś ten Yuri po przemianie nie wygląda na Yuriego, pewnie jakiś smaczek z gry, że tak wygląda (nie grałem), ale wolałbym gdyby nie zmieniał wzrostu swego ciała (i włosów) tak diametralnie.
A w następnym sezonie emitują Granblue Fantasy, cóż te 2 pierwsze odcinki wypuszczone niedawno mnie zachęciły, bo aż sobie zacząłem grać (dobrze, że jest wersja chrome (PC)) i powiem, że wykonanie w stosunku do gry wyszło świetnie. Tutorial trwał może 10 minut… a zrobili z niego 2 pełnoprawne odcinki. Tak samo opening jest cudowny. Ładna wizualizacja + Bump of Chicken = To nie mogło się nie udać (Kocham ten moment jak biegną :D)
Czekam na więcej (dobrych) ekranizacji tego typu gier.
Antagonistka = Zniewalająca sztuka zniewolania.
Przyczyną było to, że przeciwnikami były randomowe jednostki mechaniczne, których wachlarz ataków nie był zbyt skomplikowany.
Możliwość lepszych kombinacji walk rozpoczyna się gdy do gry wchodzą ludzcy przeciwnicy i tutaj jakość tych walk była co najmniej poprawna.
(Zgadzam się tutaj z przedostatnim akapitem recenzji)
----------------------------------------------------------------
1. Fabuła jako tako jest ciągła, więc przynajmniej nie mamy do czynienia z epizodycznymi potworkami tygodnia, gdzie główni bohaterzy głównie wegetują. kliknij: ukryte No i ten plot twist na końcu.
2. Muzycznie… openning i ending są imo bardzo dobre, mi wpadły w ucho.
3. H‑sceny są… świetne xD (Himekawa miała niezłą mrrr miau)
4. To co bym uważał za największą wadę to postacie. Są sztampowe i mają oklepaną przeszłość, w której wszyscy zostali jakoś skrzywdzeni, kliknij: ukryte banda poszkodowanych oj joj joj.
Btw. Jak dla mnie to twórcy mieli niezłą radochę robiąc to anime xD
Admirał pełen przezroczystości..
Ale lepiej wróćmy do realności… Co do oglądania w ciemno to nieważne kto zadebiutuje i tak oglądnę całość, tyle że chętnie bym zobaczył Kumano i Suzuye.
Sądziłem, że wytrzymam bez chusteczek, nie udało się (TT)
Dostałem mieszankę uczuć w epickiej oprawie.
O ile pierwszy sezon był…że tak ujmę „poprawnie‑dobry z głupotkami” to tutaj wykonanie, jest genialne.
Idealnie wpisująca się w klimat muzyka. Tekst pierwszego openning'u puszczanego na zakończenie, cudo, cała seria przekazywana w kilkudziesięciu linijkach. A sam opening tego sezonu, coś czuję, że po pewnym czasie będzie niesamowicie nostalgiczny.
Graficznie też jest pięknie, szczególnie zaskoczył mnie pierwszy odcinek serii. Grafika widocznie buduje tutaj klimat, rozmaite barwy czy cienie dodają tajemniczości scen.
Seria wyjaśnia wiele wątków/rozwiązań z pierwszego sezonu jak i lepiej zachowuje oraz operuje logicznością i emocjonalnością wydarzeń kliknij: ukryte Np. (Scena pojedynku bejsbolowego Masato & Kyousuke na Riki & Kengo)(Zamiana ról Rikiego i Kyousuke)(Dodanie wątku romantycznego Riki & Rin) Etc.
Drugi sezon niesamowicie mnie poruszył, właśnie ostatnio czegoś takiego szukałem, czegoś co by mnie wzruszyło aż do łez. Little Busters! Refrain spisało się nawet lepiej niż bym przypuszczał. Byłem świadom, że skok jakości po dla pierwszego sezonu będzie duży, ale nie sądziłem, że aż takie wrażenie na mnie wywrze.
Wystawiając punkciki ten sezon jak odrębna cześć od poprzedniego dostaje u mnie 10/10 (✮). Polecam gorąco, nawet jeśli trzeba przebrnąć przez pierwszy sezon to warto.
Ps. Nie miałem zetknięcia z pierwowzorem, ale czuję, że na samym anime nie poprzestanę.
Ps 2. Kyousuke najlepszą postacią w anime.
Wolę się podpisać niż robić osobny komentarz :)
Dodam tyle, że fascynowała mnie postać Mamimi.
Wielka brama głupoty.
Najlepsza scena: kliknij: ukryte Zapłodnienie przez królicze uszy.
Re: Zdecydowanie za dużo przemocy w jej całej mocy.
Re: Zdecydowanie za dużo przemocy w jej całej mocy.
Nie dam się tej prowokacji.
Nie pisz więcej, bez odbioru.
Zdecydowanie za dużo przemocy w jej całej mocy.
Co do zrozumienia serii… właśnie, aby zrozumieć i ocenić tę serię w pozytywny sposób musiałbym cofnąć swój wiek tak o 7 lat i skasować z pamięci gdzieś z ~200 anime, które obejrzałem (A przynajmniej kilkanaście „wartościowych” tytułów).
Raczej nie zmienię swojej opinii, że Elfen Lied to anime słabe.
Podtrzymuje się tym co napisałem wyżej oraz komentarzem użytkownika shugohakke.
Btw> kliknij: ukryte Moje oczy się radują gdy widzą, taką średnią przy ocenach redakcji. Bo widać nie tylko ja jestem zbyt krótkowzroczny i młody by nie potrafić zrozumieć fenomenu tego anime.
Ciekawi mnie ile osób z redakcji podniesie swoją ocenę o +5 dla tego anime czytając wysłaną przez Ciebie recenzję.
Yyy, bo z drewna można robić meble i różne inne rzeczy.
Koniec xD
Niesmoczy żołnierze... w smoczych zbrojach :D
Ogólnie zgodziłbym się z recenzją w tak 89% :P Tyle, że noty u mnie poszłyby o +1 w górę za wszystko (Ogólna ocena, postacie, fabułą, grafa i muzyka).
Jak na swoje standardy to polecam serię, warto obejrzeć, bo jakieś napięcie w tym przypadku istnieje i przynajmniej mnie interesowało co tam się dzieje… nie tak jak w pewniej serii haremowej, gdzie postacie potrafią wyrażać tyle emocji co mechaniczne roboty (tak o tobie mówię: „Asterisk”)
U mnie 7/10 i gwiazdka :)
Re: 90 sekund? Co to ma być... przecież 56 sekund starczy. Easy.
Re: 90 sekund? Co to ma być... przecież 56 sekund starczy. Easy.
Re: Grzybki halucynogenki
Tego typu potworki zawsze mile widziane, zapewne żałość aż się przelewa z ekranu. Po tych grzybkach pewnie niezły odlot jest.
I won’t be tied down by those words.
Ale anime odtworzyło smaczki z gry, co mnie bardzo cieszyło.
90 sekund? Co to ma być... przecież 56 sekund starczy. Easy.
I za każdym razem jak słyszę, tą nienawiść tłumu „ONA JEST KABANE W KOŃCU < XAXAXAXAXA” To aż mnie krew zalewa.
Odczuwam powoli ten sam problem co z SnK miałem, dialogi/monologi są słabe, dobrze, że animacja nadrabia, mimo to bohaterowie są niemiłosiernie wkurzający, tam miałem Erena, tutaj mam tą mała wojowniczkę. No i MC zaczyna coraz bardziej drzeć japę…
So foolish, don't repeat the tragedy.
Ouch(?)
Tak, jaram się tymi wszystkimi wystrzałami z dział w openningu (po ~1:00 w opku)
Ogólnie lubię bardzo śpiew Akino, ale Miiro jest zdecydowanie moim ulubionym. Opek „Amagi Brilliant Park” też był świetny. Lubię tą dynamiczność w wokalu (i nie tylko) ヽ༼ຈل͜ຈ༽ノ
Even if the entirety of the world vanishes into an ocean blue!
Na drugim miejscu palcuje się u mnie Haruna. Również łagodny charakter. Jej mowa o sobie w trzeciej osobie sprawia mi radość, bo jej imię pięknie brzmi ;P No ale przede wszystkim wielbię jej dzienne kwestie dialogowe wraz z troską o admirała :D Uwielbiam :)
Resztę dziewczyn‑okrętów już darzę raczej sympatią, aniżeli waifu‑love, głównie te które były pierwsze w mojej flocie, to jest:
– Yayoi, mój pierwszy „unikatowy” niszczyciel, jej fioletowy kolor i spinka(?) w kształcie księżyca zdecydowanie cieszą moje oko. Kocham jej seiyuu. No i kurczę, jej walentynkowy art był zajefajny x100!!!
- Hiyou, mój pierwszy lotniskowiec, towarzyszyła mi przez wiele bitew i razem z nią dalej trwam w natarciu powietrznym na najgroźniejsze tereny morskie. Z niecierpliwością czekam na Kai Ni. >Yarruu ♪<
- Chikuma, pierwszy krążownik, który zdecydowałem się ulepszać, gdyż spodobała mi się jej wersja Kai Ni. Poszły też na nią moje pierwsze printówki. Ponadto lubię jej dźwięczny(?) głos „Fufu~♪"
Do grona szczególnej uwagi zaliczam jeszcze: Shigure, Takao, Furatakę, Yahagi, Ooi, Yuugumo (aww, jeszcze jej nie mam ;<)
Zapewne jeszcze wiele przygód przeżyję z moim podopiecznymi i dołączą nowe ulubienice do strefy adoracji. Chociaż ostatnio przestałem nieco pogrywać w KanColle :(
No i nadal czekam na typową Yandere!
_______________________________________________________________
Co do samego anime, było cukrowo z takim „Fiu fiu time”. Lecz zdecydowanie zakochałem się w openning'u. Jak na razie króluje na pierwszym miejscu wśród tych najulubieńszych.
Re: Grzybki halucynogenki
Bo może bym zaczął oglądać tego potworka.
Magiczne eksplozje na zamek zmiotły siłą wybuchu literę w.
Co do anime to genialne w swym demejdżu. Burst przede wszystkim. (Czarodziej #1)