x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
"Do szczęścia /wiele/ nie potrzeba, ani więcej, ani mniej."
Anime ma bardzo spokojny klimat, a sam MC jest dosyć opanowany w tym co robi. Jak dla mnie te dwa punkty tak naprawdę utrzymują te anime na powierzchni wody przed zatonięciem na samo dno. Mimo, że grafika bardzo prosta, to dziewczyny prezentują się ładnie.
Yuzuha best girl – ten waifu symulator kupił mnie w czwartym odcinku.
A szósty był dość śmieszny (w pozytywny sposób).
Goblin... Goblin? Goblin?! Goblin! Goblin!!! Goblin arghhh~~
Z konkurencją (fantasy) w tym sezonie GS przegrywa, bo Slime (TenSura) i nowe SAO wypadają naprawdę dobrze kliknij: ukryte (I WSZYSTKIE MAJĄ GOBLINY w fabule), mimo to Goblin Slayer nadal dużo lepszy niż zapychacze z dolnej półki (jak na przykład Conception czy Ulysses) kliknij: ukryte BO NIE MAJĄ GOBLINÓW W FABULE :(
Btw. Lubię Orcbolga, szczędzi słowa, a jak wiadomo milczenie jest złotem. kliknij: ukryte (Chociaż nikt nie przebije Sakuty w tym sezonie, #BESTBOY)
Bo (z)rozumieć to rzecz piękna...
Ale to co teraz się tutaj odwyprawia to przekracza ludzkie pojęcie, nie znam pierwowzoru, a właściwej fabuły w anime też raczej nie poznam, nawet jeśli oglądne całość, (bo zapewne nie sposób jej będzie zrozumieć). Jedno z najgorszych fabularnie anime jakie kiedykolwiek oglądałem, jakieś randomowe scenki wpychają i wszystko bez sensu. To jest zapewne robione tylko pod zagorzałych fanów mangi z założeniem, że każdy przy zdrowych zmysłach dawno by dropnął tą serię wcześniej.
Jedyny pożytek jaki z tego będzie to openning od TK'a i pozamykane.
Kolejna perełka do kolekcji śmieci, na razie po czterech odcinkach solidne 1/10.
Czarny rycerz i jego księżniczka.
Z postaciami wiadomo, stary dobry skład nie rdzewieje… A plot armor nie umiera.
kliknij: ukryte Walka z ostatnim bossem to kpina. Co oni się tak w SAO męczyli jak go tak łatwo tutaj zjechali.
Marzec wielu kolorów.
3‑gatsu no Lion to jedne z najlepszych okruchów życia jak ja widziałem. Chihayafuru była bardziej sportówką, a 3‑gatsu no Lion jest bardziej okruchami. Nie wspominając, że Chihaya to Josei a 3‑gatsu to Seinen, więc nieco różnica gatunkowa jest zauważalna.
Kwestia przyzwyczajenia, IMO projekty postaci i grafika jest bardzo ładna i „schludna”.
Główny bohater ma swoje powody by być apatyczny, kliknij: ukryte jednak na przestrzenie tych dwóch sezonów bardziej się otworzył, ogólnie anime traktuje jako tako o jego „przemianie”. Rei to świetna postać, zresztą jak większość charakterów w 3‑gatsu no Lion (nie bez przyczyny postaci dostały 10/10 tutaj na Tanuki)
To akurat prawda, ale przecież na tym założeniu też opierają się okruchy życia. Seria dzieli się raczej na dwa momenty, te „egzystencjalne” i te „szczęścia i ciepła”, więc nie powiedziałbym do końca, że nie ma tutaj przeciwwagi.
Meczów shogi jest sporo, w końcu wokół tego kręci się życie naszego MC, ale z czego pamiętam to mecze karuty były o wiele bardziej pasjonujące. Tutaj mecze to bardziej starcie dwóch osobowości aniżeli ekscytacja z samej gry.
Nie znam Cię na tyle, by powiedzieć, czy Ci się spodoba czy nie. Myślę, że warto spróbować. 3‑gatsu no Lion to seria, którą warto obejrzeć, albo chociaż dać szanse.
Ja oglądałem na bieżąco i każdy odcinek to była czysta przyjemność każdego tygodnia.
Okruchy życia, postaci.
Loli Jeanne d'Dark ratuje świat i nie tylko.
W drugim odcinku oddaje połowe kamienia jakiejś losowej loli z zapyziałej wiochy by zakończyła wojne i obiecuje ją chronić.
Git fabuła.
Przynajmniej drugi odcinek jako tako zleciał i dało się oglądać, nie to co pierwszy.
Zagrałbym w shōgi. Tylko, że gdzieś zgubiłem mój laser...
Chociaż przyznam, że należą się brawa obsadzie seiyuu, świetnie zagrane, szczególnie Hanako.
Bardzo śmietnikowe Isekai z nie tego świata.
1. Typowy dobrusi nastolatek MC, na którego leci wianuszek harementek. Co więcej to feminista! Jak się pojawi dziewucha to podbić i do haremu, a jak mężczyzna to od razu zabić, bo po co mu on potrzebny. Co do jego mądrości… No przecie to wszystko zasługa informacji w necie. Sam by nic nie zdziałał jakby nie jego smartphone. Haremetki oklepane, i chodzące schematy. Jakże one mu ufają i kochają, rozterki miłosne no i jeszcze oczywiście trzeba uwieść na golasa, bo najłatwiej. A największe obrzydlistwo jakie było w tym anime to te wszystkie zwroty do MC od haremetek. Zażenowanie okropne. No a antagoniści to przypakowany głupol oraz tsundere braciszek. Jakże niesamowicie oryginalne…
2. i 2.5. Połącze to z sobą, bo jakby nie patrzeć logiki brakuje przez fabułe.
No więc, nic z niczego, bez wyjaśnień gościu trafia do Isekaja. kliknij: ukryte (Później się okazuje, że normalnie elfy sobie po naszym świecie magiczne przedmioty własnej roboty rozrzucają) I jak mnie pamieć nie myli, to juz jest tam kilka lat! (W każdym razie już tam trochę siedzi) No i co widzimy w pierwszej scenie? Gościu googluje informacje o formacji wojskowej na necie! Magiczna komórka z nierozładywalną baterią i do tego Isekaj z internetem, Wi‑Fi mają! A elektryczności brak :( W tej chwili ręce opadają, autor się nie kryje, że wisi mu totalnie aspekt logiczny świata. No okej, to jedziemy dalej. Wojny klanów… niby się biją, ale jak wiadomo, gościu z netem ma niesamowite możliwości, bo wiedza to klucz do zwycięstwa. Awansuje w hierarchii klanu i zostaje wodzem. No nieźle mu poszło to lvlowanie. Szybko mu zaufali.
Co do innych aspektów, mówi, że jest cziterem, a kilka odcinków później, ma jakieś wielkie pretensje, bo pojawili się bohaterowie, którzy też czitują, na nieco inny sposób i nie są po jego stronie! No nic tylko narzekać, że wszystko nie idzie po jego myśli. Już nie mówiąc o magicznej mocy podnoszenia morali w pewnym odcinku. Kilka słów i z przegranej bitwy już jest zwycięstwo, czysta Sparta. Nie chce mi się rozpisywać dalej, ale tego jest cała masa jak beznadziejnie i bez logicznie jest skonstruowana fabuła.
Nie dość, że gość znika z tego świata to nikogo to nie obchodzi, nie powiem, jeśli było by to zagranie, że wywalamy świat rzeczywisty i skupiamy się tylko na Isekaj, ale przez te jego dziewczynę to świat rzeczywisty odgrywa też jakąś rolę, więc ignor społeczności jest nieuzasadniony.
3. Kreska uboga i prosta, nie ma na co popatrzeć w kwestii ecchi, a najdziwniejsze to, że mówią czarnooki na MC, a on ma purpurowe oczy, nie ma co piękna adaptacja graficzna.
Fajny ending (piosenka) oraz kilka wyjątkowych scen bodaj z środkowych odcinków, podnosi moją ocenę tego anime AŻ na 2/10.
Smartphona nie oglądałem, ale porównując to np. z Death Marchem, który był ostatnio to niebo a ziemia.
kliknij: ukryte Przynajmniej Isekai Maou było dobre w tym sezonie…
Śmietnikowe Isekai z nie tego świata.
*Negatywny komentarz w celu odstraszenia ludzi od tego tytułu.
Na moc posępnego czerepu, słodyczy przybywaj!
Nie oglądałem „podstawowego” Luck & Logic, a z karciarką tym bardziej nie miałem do czynienia, więc jedyne przez co wiedziałem o istnieniu tego anime to był openning, który jest dość chwytliwy i oryginalnie wykonany. A że bardzo bardzo (tak, ma być dwa razy) lubię wybierać anime, po openingach, które mi wpadły w oko, więc Hina Logi ~from Luck & Logic~ zostało odstrzelone do oglądania i uratowane z odmętów zapomnienia. Jak można zauważyć, po samym openningu zwykle wiadomo czego można się spodziewać, więc byłem gotowy na wysoką dawkę cukru i się nie zawiodłem:
Bardzo miłe w odbiorze anime z gatunku CGDCT. Były słabsze odcinki (wdłg. mnie bodaj 3, 9 i 12) ale ciężko się przed nimi uchronić w animcu bez konkretnej fabuły, więc wybaczam. Bardzo fajne kreacje postaci, chociaż niby chodzące stereotypy to jednak bardzo urocze w swej kreacji. Gdzie się nie pojawi Liones tam zawsze wygląda słodko kliknij: ukryte (nawet z tą soplą lodu z którą ganiała za Ya‑chan).
Jeśli miałbym zdefiniować charakter Liones to zapewne byłoby to „Yey, xD”. Kolejna postać, czyi Nina, aka czarny charakter, gdyż brak w niej słodyczy i dopiero trzeba powoli napełniać cukrem aż się stworzy taka wata cukrowa, chociaż w jej wypadku to bardziej ptasie mleczko z zewnątrz oblane czekoladą, a w środku puszyste. Następna do odstrzału to przewodniczącą klasy = Yayoi, bardzo dobrze stonowana „dostojna panna”, która nie wkurza tą wyniosłością, co bardzo łatwo zrobić w przypadku tego typu charakteru. Życzliwa i miła zachowująca ten blask świecący od jej archetypu. Jest jeszcze Mahiro, czyli taki nieco troll śmieszek. Pełna energii, ciekawska, buduje jakieś tam wihajstry co wybuchają, a jak trzeba to (w)instaluje najnowszą aktualizacje Winodwsa w laptopa, więc pożyteczne dziewczę. No co o Yuuko mogę powiedzieć to „Ara‑ara” no i UWAGA SPOILER! kliknij: ukryte (otwiera oczy w ostatnim odcinku <szok>). Pogłaszcze Liones, ciasteczka zrobi, łaźnie wyszoruje, posiadany rozmiaru biustu: duży, no to już wiadomo, typowa Senpai. Sługusów, nadopiekuńczego Tatusia i reszty obsady nie wymieniam, bo co za dużo to nie zdrowo, ale Belle muszę wymienić, bo przecie to jest ultra urocze stworzonko i takie maskotki jak najbardziej chciałbym widzieć jak najczęściej.
Co do samego anime to również nie czuć było żadnej wrogości kliknij: ukryte (nawet jeśli rakieta leciała na nich czy niedźwiedź gonił), więc kolejny plus, bo w tego typu serii to się ceni.
No i jak Koogie niżej pisał dbają o szczegóły, czyli troska reżyserki o serię jest, więc szacun, ten element uwielbiam najbardziej, bo nie ważne jak schematyczne jest anime, zawsze da się z niego coś wykrzesać, jeśli trochę od serca się włoży, niż na wyłączne odhaczenie się leci.
A no przecie, jeszcze designy! Bardzo ładne, jak się połączą z tym przybyszami/obcymi czy czym tam oni są.
Liones x Rosa saiko (the best).
Moe jest, yuri jest, umiarkowany fanserwis jest, loli są, da się oglądać, więc czego więcej wymagać, jak jest wszystko co ma być.
kliknij: ukryte (Dałem taki tytuł by było nawiązanie do pewnego pana śpiewającego „Heyeayea”, bo tatuś Liones nawet całkiem podobny ヽ༼ຈل͜ຈ༽ノ)
Moja młodsza siostra jest nadal moim bratem!
Myślę, że byłbym ucieszony na wieść o ewentualnej kontynuacji, bo ilość niedokończonych (lub też dopiero rozpoczętych) wątków jest spora, a anime ogląda się przyjemnie.
Słońce świeci nad wielorybem skąpanym w piasku.
Z dużymi oczekiwaniami idzie w parze duże rozczarowanie, mam nadzieję, że go tutaj nie doświadczę.
Ich miłość to kłamstwa ^.^
Ogólnie to anime wygląda jakoś tak:
kliknij: ukryte
Misaki: Ohh, Ririna, jesteś jego przypisana żoną, mam nadzieję, się wam ułoży!
(Chociaż kocham Ciebie Yukari!)
Ririna: Ohh, Misaki, jesteś taka piękna, Yukari naprawdę będzie szczęśliwy z tobą!
(Chociaż kocham Ciebie Yukari!)
Rząd: Kochaj Ririnę!
Nisaka: Neji weź się w garść. (Chłodna poza)
Yukari: Umm, Misaki, Ririna, ale ja, umm, ano, eto… kocham was obie!
Koniec historii. No i tutaj jest problem, bo takie rozwiązanie historii jest zwyczajnie słabe i nudne.
Mam nadzieję, że nie będzie drugiego sezonu, raczej szkoda czasu, na to kółko wzajemnej adoracji, bo po kolejnych 12 odcinkach, skończyli by w tym samym miejscu.
Nieoszlifowany diament.
Jeden z najlepszych komentarzy na Tanuki jaki czytałem, szczególnie, że ta treść odnosi się teraz do LWA i ocen redakcji, jak i do mojego własnego postrzegania kolejnych anime. (2‑ga cześć)
Nie uważam, że LWA jest anime wybitnym (lecz co najmniej dobrym), ale widząc średnią 4/10 i czytając recenzje serce się kraja.
Komentarze są dla użytkowników i myślę, że można sobie ponarzekać na recenzję, o ile to nie silny troll, ale ostatecznie wszystko zależy od własnego widzi mi się i każdy będzie trzymał na swoim (chociaż czasem można przekonać druga stronę do swojej racji :)
Btw. Dla mnie Little Witch Academia to anime oferujące bardzo miłą przygodę Akko i reszty ferajny, anime jest bardzo pozytywne z masą wszelakich nawiązań, lecz brakuje temu większej pasji by stało się serią z górnej półki.
Usuwam się w cień.
Tutaj trzeba spojrzeć bardziej na elementy podobne, a nie cały kanon gatunku. To, że są elementy wspólne, nie znaczy, że seria jest bardziej podobna względem innych. Nie wiem czy to wynika z faktu, że niezbyt dużo tytułów oglądałeś i chcesz powołać się na ten który znasz, ale to nietrafiony tytuł pod względem podobieństwa.
Jeśli chcesz bliższych porównań to proszę:
Kreatorsi są w pewnym sensie oryginalni, bo dość ciekawy koncept wykorzystują, w którym możemy ujrzeć zebranie typów bohaterów z różnych wykreowanych światów. (Nie oglądałem jeszcze, więc to może być nietrafiony przykład) ale Tsubasa Chronicle bodaj ma podobną koncepcję.
Natomiast Tytani tyczą się uwięzienia w „klatce” i walce o przetrwanie. Idealny przykład pokrewnego anime Koutetsujou no Kabaneri. Jeśli chcesz inne to choćby: Tokyo Ghoul, HighSchool of the Dead, Kurozuka (-> pod względem szukania prawdy jak i post‑apo)
A ratowanie świata to oklepany motyw, pojawiający się non‑stop w świecie fantasy.
Drugi pytanie to kaleka: Przecież to tyczy sie wszystkich postaci anime bez wyjatku, bo Kreatorsi odzwierdziedlają cały krąg japońskiej kultury‑otaku -ligh novelki, anime, mangi, filmy, gry (visual novels) etc. W takim wypadku Kreatorsi traktują o wszystkich animcach, ale wtedy powołanie na SnK nie ma większego znaczenia, bo po prostu chciałeś pokazać, że lubisz bardziej Re: Creators niż SnK.
A guzik mnie obchodzi manga, to jest temat o anime, nie mangach, nie muszę znać pierwowzoru by oglądać anime.
Nie lubie zbyt długich dyskusji, wolę czas na pisanie przeznaczyć na oglądanie, więc to mój ostatni komentarz. Więc tak ogólnie, każdy ma prawo pisać co myśli o danym anime, napisałem to co serce mi podpowiadało i tyle. Odpowiedziałeś mi wygrzebując SnK bez większej przyczyny, więc się zdziwiłem czemu niby ten tytuł, a nie inny jakiś bardziej zbliżony konceptem/klimatem.
Bez urazy i odbioru z mojej strony. (Mimo to możesz odwołać się do tego co napisałem, zawsze lepiej zobaczyć o czym druga strona myśli na temat co się napisało, po prostu nie chce tego dalej kontynuować)
<Ucieka z sceny>
Re: Cisza przed burzą... tyle, że na burzę trzeba sporo poczekać.
I się nie zgodzę, SnK lepiej dawkowało akcję, szczególnie drugi sezon.
Ubaw po pachy.
Cisza przed burzą... tyle, że na burzę trzeba sporo poczekać.
Jeden okropny zarzut: kliknij: ukryte Ukazanie śmierci Mamiki – beznadzieja i dwa metry mułu. Mam nadzieję, że Mamika przewracaj się teraz w grobie za to jak ją zignorowali i wyprali z emocji jej śmierć.
Łańcuchowe węże masochistki.
Tytany jak tytany; bombastyczność.
Ogólnie w tym sezonie strasznie mnie boli spadek poziomu animacji, multum statycznych obrazów + CGI kliknij: ukryte (np. Przyjeżdża Erwin, a tu grafika na nogi konika zamiast na jego samego na koniu, buuu), a dla mnie animacja była największa zaletą tytanów :< No i jeszcze te retrospekcje, bleh, aż przewinąłem tą w ósmym odcinku.
Mimo to lubię te dramaty w SnK, to anime ma ten specyficzny klimat „Chyba gorzej być nie może, a tu za chwilę pojawia się niesamowity zwrot akcji, wszyscy robią „OMG” – co tu się wyprawia, wzniosła muzyka, etc. – i tak powtórzyć [wstaw dowolną liczbę] razy. (Odjąć ten jeden wyjątek wyżej przedstawiony).
Re: Spójrz w stronę tego szerokiego nieba. Co widzisz? Bo ja przygodę!
Szczerze, to ja oniemiałem po obejrzeniu opening'u. Po prostu musiałem po tym zagrać w GranBlue, gdyż czekanie do obecnego sezonu z resztą anime byłoby zbyt wielką męką dla mnie :P W międzyczasie trochę ochłonąłem, ale gdy wyszedł 3‑ci odcinek serii znów poczułem tą magię tego klimatu. Sposób rysowania postaci jest prześliczny, a jak pisałem wyżej, walka z czwartego odcinka była ładnie zrobiona.
Ciekawe czy bohaterowie zrobią kiedy w serii Full Burst, w końcu w Chain Chronicle to działało.
Spójrz w stronę tego szerokiego nieba. Co widzisz? Bo ja przygodę!
Jeśli zacznę porównywać w zasadzie anime‑gra, to Granblue ekranizacja wypada dla mnie niesamowicie. Gran jest osobnym wymysłem w anime (Gran – to po prostu gracz) i cieszę się, że jest jako tako postacią wiodącą, gdyż w grze nie posiada dialogów (Czasem jakieś są na zasadzie wyboru (jeden z trzech), które nie wpływają w żadnym wypadku na rozwój wydarzeń) dodając, że w grze istnieje odpowiednik żeński protagonisty – Djeeta.
Składanie teamu, czyli 4 najblizszych postaci zaczynając od Rackama było dla mnie najsłabszą częścią historii, mimo tego uważam, że bohaterowie mają wyraźny akcent, ci dobrzy są bardzo sympatyczni, a z drugiej strony Ci „źli” są antypatycznie i tutaj kieruję wzrok głównie w stronę Furiasa, który na myśli przywołuje mi Joffrey'a z „Gry o Tron”. Czyli okropnie wkurzająca postać, ale za to się go szanuje, że ma tak zepsutą osobowość i wzbudza w widzu to co powinien wzbudzać, czyli mocną nienawieść. Niewątpliwie Drang i Lady Sturm są świetnym ożywieniem w tym świecie i z wypiekami na twarzy czekam na ich ponowne pojawienie się.
Wracają do tematu fabularnego i postaci, od pojawienia się Viry zacząłem się bardziej ciekawić światem przedstawionym, późniejsze rozdziały o kolejnych postaciach (Ferry, Lecia czy też Czarny Rycerz/Orchis) były też nieco lepsze niż sam początek. Mimo to, anime zakończy się najpewniej na Rosettcie.
Cóż, trzeba wybrać też rodzaj w jaki sposób będą walczyć bohaterowie… I zwykle pada tu na moc przyjaźni/uprzejmości, więc oklepany schemat. I nie zapominajmy, że jak na grę przystało, to po sporej większości gadek wyskakują potworki. W anime zapewne sprowadzą to do samych bossów i ingerencji żołnierzy imperium.
To było bardziej o grze, natomiast jestem zszokowany jak przyjemnie ogląda mi się anime, o ile w grze miałem nieco wyrąbane na Rackam'a to w ekranizacji stał się dla mnie mega sympatyczny. O ile tutorial to coś w stylu „Spada laska z nieba, pojawia się rycerzyki imperium, ciach rach, Hydra, umieramy, wskrzeszenie, Bahamut, lecim w przygodę” to tutaj ułożyli sam początek jako tako by Gran, nie wypadł na bohatera wyciągniętego z czarnej dziury, dodali, że „robie drewno, przyjaciel, marzenia, miła wioska etc.” Mi się to naprawdę spodobało.
Historia Rackam'a też jest ładnie ubarwiona, szczególnie grafika, bo z gry dostajemy kilka teł z danej lokalizacji i tyle. A tutaj sama animacja wywiera na mnie duże wrażenie i obrazuje w lepszym stopniu cały świat przedstawiony Granblue Fantasy.
Sama gra przypadła mi do gustu, a ekranizacja moim zdaniem jak na razie wychodzi super, rozumiem te zimne przyjęcie od grona osób, które nie miały z grą styczności. Same uniwersum Granblue jest jednym słowem schematyczne. Brak w tym jakiejkolwiek intensywności. Prostota. Zwyczajna przygodówka, żem tak powiem. Problem tkwi w materiale źródłowym jakim jest gra.
Po prostu ciężko z tego wycisnąć więcej trzymając się głównej fabuły. Mimo to uważam, że reżyserka anime spisuje się jak należy.
Nie mogę doczekać się ekranizacji dalszych przygód załogi Grandcypera. Ile bym dał, żeby zobaczyć Virę (i sam jej wątek)... No, ale powołując się na openning, tak daleko to w tym sezonie nie dojdziemy :(
kliknij: ukryte PS. Świetna walka Drang+Sturm przeciwko naszym bohaterom. Szczególnie zaimponował mi Rackam biegnąc z spluwą i strzelając! Tak, takie smaczki są najlepsze.
PS2: Kurczę, ostatni event prima aprilisowy w grze był mega. <Banan na twarzy!>
Oni-chan... hentai! <mina pełna pogardy>
kliknij: ukryte PS. Świetnie, że TrySail znów śpiewa, mam nadzieję, że zacznę częściej ich słyszeć w animcach.
Nie poddawaj się! Uśmiechnij się! ZAŚPIEWAJ!
Przypadek? Tak sądzę! Bo anime wcale nie zawiera żartu, wręcz przeciwnie, traktuje ono jako tako o samotności.
O ile pierwszy odcinek to totalny chaos bez zrozumienia, o tyle drugi już nieco kreuje przesłanie, a w trzecim sprawa się wyjaśnia. Cóż, do stopnia „przeciętno‑dobre anime” sporo brakuje, ale po obejrzeniu całości mogę powiedzieć, że było to strawne. Grafika komputerowa spełniła swoje zadania, gdyż sceny akcji były dynamiczno‑wybuchowe o.0 Pochwalę też soundtrack, bo ładnie budował klimat.
„Yacchaou yo!” dla mnie nr. 1 w tym anime :)
Jeśli jakaś zabłąkana duszyczka trafiła w ogryzek tego anime (a następnie na mój komentarz) to dołącz do mnie i zaprzyjaźnij się z tym tytułem!…..... Lub też nie, bo nie wiem czy warto poświęcać 90 minut życia na potworka, aniżeli na jakie lepsze anime pod względem wszystkich cech. kliknij: ukryte (fabuła, postacie, grafa, muza etc.)
Ostrzeżenie!
Anime zawiera wiele głupot i moe moe. Wymagany dobry nastrój i wysoka tolerancja!
PS. Jeśli miałbym zakwalfikować Hoshi no Umi no Amuri do konkretnego gatunku… to było by to magic girls ;p
Re: Zbyt dobre serce nie nadaje się do zemsty.