Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 7/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 10 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,40

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 203
Średnia: 6,83
σ=1,66

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Aoi Hana

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2009
Czas trwania: 11×23 min
Tytuły alternatywne:
  • Sweet Blue Flowers
  • 青い花
Tytuły powiązane:
Postaci: Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm, Shoujo-ai/yuri
zrzutka

Uczucia i problemy młodych dziewczyn. Shoujo­‑ai o dojrzałym i otwartym podejściu do tematu, z którym powinni się zapoznać fani gatunku.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Po wielu latach rozłąki dwie przyjaciółki, Fumi i Akira, spotykają się ponownie w miasteczku Kamakura. Mimo upływy czasu ich przyjaźń nie osłabła, a wspomnienia nie zatarły się całkowicie. Stając naprzeciw nowych wyzwań i problemów tak bliskim młodym ludziom, obie będą potrzebowały swojego wsparcia. Tak zaczyna się spokojna opowieść o młodzieńczych uczuciach i trudach odnalezienia miłości.

Akapit wyżej powinien starczyć za opis fabuły. Nie jest ona tutaj głównym elementem, który przyciąga widza. Historia wydaje się banalnie prosta, wręcz podręcznikowa. Fumi i Akira uczęszczają do różnych żeńskich szkół. Prezentowane wydarzenia skupiają się głównie na codzienności obu bohaterek, ich nastoletnich problemach i budowaniu relacji z innymi ludźmi, jak i ponownym zacieśnianiu przyjaźni. Zasadniczej osi fabularnej nie ma, czy też raczej jest nią tutaj ukazana codzienność życia. Ci, którzy spodziewali się standardowego romansu z serii „one, przyjaciółki z dzieciństwa, obietnica i wielka miłość” mogą już porzucić podobne oczekiwania. Niemniej całość jest spójna, pozbawiona nielogiczności, dziur czy chaotyczności. Ale o tym dalej.

W opowiedzianej historii urzekł mnie przede wszystkim niezwykle urokliwy klimat. Spokojna, kojąca atmosfera i melancholijny nastrój, w których zamknięte zostają z pozoru naiwne, nastoletnie problemy sercowe. Największą zaletą jest tutaj subtelność przedstawionych związków homoseksualnych między kobietami. Aoi Hana to seria wyjątkowa pod tym względem. Ukazuje cienką, łatwą do przeoczenia granicę między szczerą, kobiecą przyjaźnią a miłością. Zmusza do refleksji na temat tego, gdzie tak naprawdę kończy się jedno uczucie, a rozpoczyna drugie. Jak długo można je skrywać w sercu i czy rzeczywiście jest ono prawdziwe? To ostatnie pytanie chyba najczęściej pojawiało się w moich myślach. Związek głównej bohaterki, Fumi, na którym skupia się znaczna część anime, wydaje się bardziej grą hormonów i zainteresowania drugą osobą niż szczerym uczuciem. I bynajmniej nie jest to wada. Bardzo spodobało mi się subtelne ukazanie takiego, nie bójmy się użyć tego słowa, platonicznego związku między kobietami, które nie za wiele wiedzą zarówno o miłości, jak i partnerstwie, a bycie z osobą tej samej płci jest dla nich całkowicie nowym doświadczeniem. Rodzą się wątpliwości, pytania, niepewność i częste ukrywanie prawdy mające na celu ustrzeżenie drugiej osoby przed zranieniem. Skoncentrowanie się na nastoletnich dylematach uważam za zabieg niezwykle udany. Dramat miłosny został wyparty przez potrzebę bycia z kimś, wyrwaniu się z okowów samotności, posiadania osoby, do której można się przytulić, której można się zwierzyć. Postaci z czasem zaczynają się nawzajem rozumieć, lepiej komunikować, swobodniej zachowywać w swojej obecności. Jest to ukazane niezwykle naturalnie. Uniknięto tutaj podkreślania odmienności związków homoseksualnych i dramatyzowania wokół ich problemów, nieszczęścia, braku akceptacji itp. Sądzę, że nawet osoby lekko uprzedzone nie poczują się zniesmaczone, gdyż najważniejszy jest tutaj nie charakter związków, a uczucia, które je zbudowały, i problemy, jakie wywołują. Dużą rolę odgrywa tutaj przyjaźń między Akirą a Fumi. Przyjaźń oparta na wzajemnym wspieraniu się, pomaganiu i niezachwianej wierze w drugą osobę. Bo cóż zrobiłaby Fumi, gdyby nie Akira? Podczas oglądania serii odpowiedź nasuwa się sama. Cierpiałaby. W samotności. Bo prawdziwa magia przyjaźni to być dla kogoś wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebuje. Aoi Hana ma w sobie tę magię.

Patrząc na nazwisko reżysera, nie mogę być zaskoczonym realizmem i charakterystycznym urokiem serii. Kenichi Kasai dobitnie pokazał, że potrafi umiejętnie i subtelnie przedstawiać ludzkie uczucia i życiowe problemy bohaterów, tworząc niezapomnianą atmosferę. Honey & Clover i Nodame Cantabile są tego najlepszym dowodem. Pod tym względem Aoi Hana jest bardzo podobną serią, choć jednocześnie całkowicie różną od wyżej wymienionych tytułów. Myślę, że pan Kasai to jeden z nielicznych reżyserów anime, rozumiejących znaczenie słowa „obyczajowe”.

Jednakże czasem duża ilość zalet może być wadą samą w sobie. Nastrój i czar anime wyraźnie odbił się na odbiorze serii, która potrafi swoim spokojem znużyć widza lub wręcz po prostu go zanudzić. Urokliwość i spokojna atmosfera Aoi Hana nie szła niestety w parze z wciągającymi wydarzeniami i ciekawymi postaciami, dzięki którym oglądałoby się serię nie tyle może z zapartym tchem, co z niczym niewymuszoną ciekawością. Tempo wydarzeń w połączeniu z nadmiernym przeciąganiem niektórych wątków fabularnych czasami wprowadzały mnie w pół­‑senny trans. Dwa, trzy razy musiałem wstrzymać oglądanie jakiegoś odcinka, wstać i zająć się czymś przez chwilę, aby móc powrócić do seansu i z uwagą śledzić historię. Twórcy nie do końca stanęli na wysokości zadania, zapominając o dynamiczności. Właśnie brak tego dynamizmu, niekoniecznie w schematycznej postaci, znanej z większości romansów anime (typu „powraca była dziewczyna”), jest największą bolączką serii. Przez całą długość trwania Aoi Hana nie opuszczała mnie nadzieja, że jednak coś się wydarzy. Nie oczekiwałem dramatu, tandetnych chwytów i tragedii rodem z taśmowych haremówek. Po prostu rozpoczęcia wątku, który przykułby mnie do ekranu, bądź wyraźnej ewolucji bohaterek. Gdzieś zagubiono napięcie, a początkowo odprężająca codzienność z czasem zaczynała mnie męczyć. I dlatego absolutnie nie polecam oglądania tego anime w formie „na raz”. Radzę umiejętne dawkowanie odcinków. Najlepiej jeden, maksymalnie dwa dziennie lub rzadziej, jako pozycję równoległą do innej serii. Innym, czasami irytującym elementem, było wprowadzenie dużej liczby niespełnionych, jednostronnych miłości. Utworzyło to wręcz długi łańcuch, w którym każdy kocha kogoś, kto już kocha kogoś innego i tak cały czas, po kolei. Być może miało to ukazać problem nieodwzajemnionych uczuć, jednakże dostrzegałem tutaj lekką przesadę. Anime w godny podziwu sposób unika tanich motywów, fanserwisu, wyolbrzymionej, idealnej miłości i płytkiego humoru, stawiając na dojrzałe podejście do tematu. Wątpię jednak, bym pokusił się o nazwanie Aoi Hana pozycją oryginalną.

Uczucia, zagłębianie się w emocje, skupianie na relacjach. Wszystko ujęte ładnie i zgrabnie. Jednakże bohaterki serii nie zrobiły na mnie aż tak pozytywnego wrażenia. Główna bohaterka, Fumi, wysoka, wrażliwa i nieśmiała dziewczyna w obowiązkowych okularach, to jedna z najbardziej płaczliwych i niepewnych siebie postaci, jakie widziałem. Płakała z byle powodu i nic nie zapowiadało, że płakać przestanie. Potrafiła przez to parę razy zirytować. Cały czas nieszczęśliwa i niezdecydowana, cicha, szara myszka. Jej postawa została zbytnio przerysowana, choć i tak z nią sympatyzowałem. Wiem, że Fumi miała być tutaj ikoną samotności i nastoletnich problemów, ale bez przesady. Spodziewałem się również jakiejś bardziej zdecydowanej zmiany postawy w miarę rozwoju fabuły, jednakże doczekałem się tylko (aż?) pojedynczej stanowczej decyzji. Akira zaś jest wspaniałym przykładem prawdziwej przyjaciółki. Wiecznie uśmiechnięta, optymistycznie nastawiona do życia, zawsze gotowa wspierać Fumi i pomagać jej, jak tylko potrafi najlepiej. Podobała mi się jej zdecydowana postawa, wyrażająca przekonanie, że z każdej sytuacji można znaleźć wyjście, a w każdym wydarzeniu istnieją pozytywne strony. Jednak i tutaj zabrakło oryginalności, indywidualności, głębi. Szkoda, że tak skupiono się na Fumi kosztem jej przyjaciółki. Tak naprawdę to postaci drugoplanowe spodobały mi się najbardziej. Yasuko Sugimoto, trzecioklasistka ze szkoły Fumi, jest wysoką, popularną dziewczyną, a przy tym kapitanem drużyny koszykówki. W historii pełni ona rolę „księcia”, chłopczycy będącej obiektem skrytych i jawnych westchnień lwiej części dziewczyn ze szkoły. Pozornie może się wydawać, że Yasuko jest postacią schematyczną, jednakże to właśnie jej wątek, jej skrywane uczucia, prawdziwe intencje i dylematy, były dla mnie najciekawszym elementem serii. I to jej przykład najbardziej mógłby oddać istotę problemów młodych dziewczyn i braku dojrzałości w radzeniu sobie z problemami sercowymi. Mimo swojej popularności, nie jest zarozumiała, za to spokojna i opanowana. Bardzo dobrze wykreowana postać i ze wszystkich chyba najbardziej realistyczna i interesująca, która zmienia się wraz z kolejnymi odcinkami. Również Kyouko Ikumi zapisała się pozytywnie w mojej pamięci. Jej rola jest ograniczona, jednakże zadaniem tej postaci było symbolizowanie nieodwzajemnionej miłości i, co najważniejsze, niepoddawania się. To właśnie Kyouko w moim odczuciu, mimo słabo zarysowanego charakteru, jest bohaterką zdecydowaną, wiedzącą, czego pragnie i odrzucającą możliwość porażki. Jest to bodajże jedyna postać, o której mógłbym powiedzieć, że żywi prawdziwe uczucie do swojej wybranki i że jest tego doskonale świadoma. Szkoda, że dano jej tak mało czasu.

Istnieje jednak wspólna zaleta wszystkich bohaterek: otwartość w uczuciach homoseksualnych. Nie odczuwamy tutaj żadnego łamania tabu czy odkrywania wstydliwych sekretów. Wszystkie postacie podchodzą do tego bardzo naturalnie, nie starając się maskować uczuć do własnej płci. To jest siła ich i siła tej serii. Nieodczuwalna pseudoodmienność, brak podkreślania homoseksualności, nieskrępowane rozmowy. Dla bohaterek to normalne i naturalne uczucie, niczym nieróżniące się od innych. Przyjemne zaskoczenie. Ale powiem szczerze, że gdyby nie w miarę rozbudowane drugoplanowe postacie i ich wątki, dwie główne bohaterki po jakimś czasie zanudziłyby mnie na śmierć. Naturalnie, nie mogę winić twórców za wady i zalety postaci, ponieważ anime jest tylko adaptacją mangi. Chociaż zabrakło mi wyraźnych ewolucji charakterów, to jednak była to po prostu moja skromna nadzieja. Jedenaście odcinków nie ukaże zmian osobowości postaci, których rola została rozplanowana na znacznie większą ilość rozdziałów mangi. Seria kończy się w momencie mówiącym: „to dopiero początek”, jednak nie przekonała mnie do sięgnięcia po pierwowzór.

Bardzo ładnie prezentuje się strona graficzna. Nie, żeby ostrość tekstur czy wyrazistość szczegółów wgniatała nas w fotel i nie pozwalała wstać. Oprawa wizualna jest bardzo artystyczna i doskonale współgra z charakterystycznym nastrojem anime. Akwarelowe tła, ciepłe i delikatne kolory, malownicze scenerie. Kreska co prawda jest klasyczna, jednakże cieszą zróżnicowane projekty postaci i dbałość o szczegóły otoczenia. Sam nie posiadam odpowiedniej wiedzy, jednakże słyszałem, że Aoi Hana w niezwykle wierny sposób odwzorowuje prawdziwą Kamakurę. Trzeba przyznać, że umieszczenie tam akcji było strzałem w dziesiątkę. Miasto idealnie uzupełnia się z atmosferą serii i nie wyobrażam sobie innego miejsca, w którym mogłaby rozgrywać się ta historia. Grafika bardzo przypominała mi charakterystyczną oprawę Honey & Clover czy Nodame Cantabile. Naturalnie różnic jest sporo, bo te trzy produkcje dzieli ładne kilka lat. Niemniej całość ma w sobie tę fantazję i klimat, które potrafią zauroczyć widza. Muzyka została ładnie dobrana, choć żaden utwór czy melodia nie zapadły mi w pamięć. Jednakże pomaga budować i podkreślać nastrój serii i to jest jej pierwszorzędna zaleta.

Aoi Hana posiada niewątpliwy czar i urok, a przede wszystkim bardzo dojrzałe podejście do tematu związków między kobietami. Prezentuje porażki, sukcesy, poznawanie siebie i swoich pragnień, a przy tym nie stara się tandetnie tragizować homoseksualnej miłości. W bardzo realistyczny sposób ukazuje młodzieńcze problemy i skupia się na wzajemnych relacjach i potrzebie ich budowania. Mimo niezaprzeczalnej, magicznej atmosfery, zabrakło jednak minimalnej dynamiczności, oryginalnej historii, ciekawych, rozbudowanych bohaterek i napięcia, które pozwoliłyby widzowi wczuć się w opowiedzianą historię i zrównoważyłby męczące niekiedy tempo fabuły. Seria nie zaskoczy wyrobionych widzów, a nowicjuszy i amatorów klasycznych romansów anime może znużyć. Nie jest to wyciskacz łez czy wzruszająca opowieść. Uważam jednak, że zmusi większość odbiorców do refleksji i rozmyślań, aczkolwiek wątpię, by wielu sięgnęło po Aoi Hana po raz drugi. Polecałbym tym, którzy lubią spokojne, nastrojowe anime obyczajowe, typu Honey & Clover, a także widzom, którzy cenią serie skupiające się na relacjach, uczuciach i nie przeszkadza im brak zwrotów akcji, napięcia i wzruszających, wielkich finałów. I, naturalnie, fanom yuri i shoujo­‑ai. Dla nich powinien to być smakowity i ciekawy kąsek. Mimo swoich wad, Aoi Hana to godna polecenia seria. Gdyby na Tanuki można było wystawiać oceny połówkowe, wystawiłbym 7,5. Cieszy mnie fakt, że coraz więcej tytułów shoujo­‑ai i yuri zaczyna gościć na naszych ekranach, a także zmiana podejścia do kwestii romansów homoseksualnych. Choć może to tylko moje złudzenia.

Mitsurugi, 7 marca 2010

Recenzje alternatywne

  • Diablo - 23 marca 2010
    Ocena: 7/10

    Opowieść o przyjaźni, miłości i dojrzewaniu. więcej >>>

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: J.C.STAFF
Autor: Takako Shimura
Projekt: Masayuki Onji
Reżyser: Ken'ichi Kasai
Scenariusz: Fumihiko Takayama
Muzyka: Takefumi Haketa

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Podyskutuj o Aoi Hana na forum Kotatsu Nieoficjalny pl