Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 8/10 grafika: 9/10
fabuła: 7/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 23 Zobacz jak ocenili
Średnia: 4,57

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 819
Średnia: 6,83
σ=1,91

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Enevi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Darker than BLACK: Ryuusei no Gemini

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2009
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Darker than Black: Gemini of the Meteor
  • DARKER THAN BLACK 流星の双子(ジェミニ)-
zrzutka

„Stając się Kontraktorem tracisz wszystko, co ludzkie… Prawda znajduje się tuż za Bramą…”. Czy aby na pewno? Prawda może być znacznie bliżej, niż myślisz.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Upłynęły dwa lata od pamiętnych wydarzeń zza Bramy Piekieł. Istnienie Kontraktorów zostało ujawnione, a Hei po swojej zdradzie musi uciekać przed Syndykatem. Akcja rozpoczyna się w Rosji, we Władywostoku. Poznajemy tam trzynastoletnią Suou Pavlichenko. Suou jest normalną dziewczyną (a raczej tak myśli), chodzi do szkoły wraz ze swoimi rówieśnikami, interesuje się fotografią. Jedyną różnicą między nią a resztą dzieci jest jej rodzina. Mieszka ona wraz ze swoim ojcem i Shionem, bratem bliźniakiem, który jest Kontraktorem. Pomimo tej różnicy cała rodzina prowadzi spokojne i w miarę normalne życie. Sielanka zostaje jednak niespodziewanie przerwana, gdy jedna z koleżanek z klasy również staje się Kontraktorem. Niemal natychmiast pojawiają się tajne służby, których celem szybko staje się również rodzina Suou. W ślad za nimi przybywa jeszcze więcej tajemniczych osób, w tym człowiek w masce, którego gwieździe przypisano numer BK­‑201. Dlaczego służby specjalne obrały za cel rodzinę Pavlichenko? Co się wydarzyło podczas ostatnich dwóch lat? Dlaczego Hei powtórnie utracił ludzkie uczucia? Gdzie jest Yin? Tymi pytaniami rozpoczyna się seria Ryuusei no Gemini.

Do drugiej serii Darker than Black podchodziłem bez emocji, w odróżnieniu od większości widzów. Pierwsza seria podobała mi się, ale nie wzbudziła jakiegoś większego zachwytu – była po prostu dobra, ale nic ponadto. Innymi słowy, nie wyczekiwałem kontynuacji. Może właśnie to chłodne podejście i brak wygórowanych oczekiwań sprawiły, że nie zawiodłem się na Ryuusei no Gemini, mało tego, bardzo mi się ono spodobało. Podstawowymi różnicami są długość serii i sposób prowadzenia fabuły. Zrezygnowano z epizodycznej fabuły i skupiono się na głównym wątku. Tym samym oszczędzono nam „gry wstępnej” w postaci kilku niezwiązanych ze sobą historii. Rozmawiając z fanami zrozumiałem, że właśnie tego brakowało im w tej części, ja jednak uważam to za zaletę. Sama fabuła jest zaś bardzo ciekawa. Okazuje się tak mocno poplątana, że czasami sama się o siebie potyka, ale w ogólnym rozrachunku tworzy logiczną całość, a co najważniejsze: wciąga. Niestety, przez większość czasu przychodzi nam błądzić po omacku. Dostajemy dwa główne wątki – przygody Suou oraz historię Heia. O ile w przypadku tego pierwszego możemy się zorientować, o co chodzi, to śledząc wydarzenia związane z BK­‑201, nawet po zakończeniu serii nie wiemy, co się dokładnie stało. Spowodowane jest to przez dwie rzeczy. Po pierwsze, nie znamy wydarzeń z okresu dwóch lat między pierwszą a drugą serią (dopiero seria OVA Darker than BLACK: Gaiden rzuca trochę światła na ten temat). Po drugie, dostajemy bardzo enigmatyczne zakończenie, żeby nie powiedzieć, że nie ma go wcale. Jednak nie mogę się go czepiać, ponieważ finał Ryuusei no Gemini jest w identycznym (!) stylu, co w przypadku pierwszej serii. Dodatkowo zostawia to otwartą furtkę dla kontynuacji.

Wraz z pojawieniem się kontynuacji wiele osób miało nadzieję, że zostaną rozwinięte niezakończone wątki z pierwszej serii. Niestety, w dużej mierze ich życzenie się nie spełniło. Nie zostało wyjaśnione, czym są i skąd się wzięły Bramy jak również, dlaczego zniknęły gwiazdy. Nie zdradzono też, w jaki sposób Hei przejął moce od swojej siostry. W zamian za to jednak uchylono rąbka tajemnicy o Kontraktorach. Jest to kilka szczegółów, o których większość zapomniała lub nie zwracała na nie uwagi, a które są niezwykle ważne. Pierwszym z nich jest zawieranie kontraktu. Do tej pory wiedzieliśmy tylko, że zapłatą za kontrakt jest czynność, której Kontraktor nie lubił bądź nawet nienawidził. Ale na czym polega samo zawarcie kontraktu? Dlaczego dana osoba zyskuje takie moce a nie inne? Odpowiedź na te pytania zostaje ujawniona w chwili, gdy Suou po raz pierwszy używa swoich mocy. Wiele osób zarzuca, że jest to typowy pokaz rodem z anime typu magical girls i że zabija to klimat serii. Nic bardziej mylnego. W końcu jest pokazane, na czym polega zawarcie kontraktu, że nie jest to proces przypadkowy. Ma on odbicie w emocjach, doświadczeniach i wspomnieniach osoby, która właśnie traci człowieczeństwo. No właśnie, skoro o człowieczeństwie mowa, skąd wiadomo, że Kontraktorzy utracili ludzkie emocje i już nie są ludźmi?

Jest to wspaniale przedstawione na przykładzie Suou. Trzynastoletnia dziewczyna niedługo po tym, jak zyskuje swoje moce, zaczyna dorastać. Ta koncepcja porównująca przemianę w Kontraktora do zmian towarzyszących dorastaniu tworzy kompletnie nowy punkt widzenia. Straciwszy wszystkie emocje i uczucia, Suou wchodzi w wiek dorastania i musi się zmierzyć z emocjami kompletnie jej obcymi. Uczy się na nowo pojmować otaczający ją świat, powtórnie uczy się, co znaczy złość, zazdrość, miłość… Drugą postacią, którą przedstawiono równie dobrze, jest Hei. Wszyscy mamy w pamięci tajemniczego, przystojnego mężczyznę w czarnym płaszczu, będącego na usługach Syndykatu. Trudno uwierzyć, że zarośnięty pijak w dresie i Czarny Żniwiarz to ta sama postać. Wielu fanów (zwłaszcza fanek) rozczarowało się nowym wizerunkiem Heia. Pojawiły się zarzuty, że jest nieludzki, nie tak fajny jak wcześniej i że w ogóle nie przypomina bohatera poprzedniej serii. Zadałem więc sobie pytanie: a jaki ma być? Wydarzenia z Amber bez wątpienia pozostawiły bolesne ślady w psychice Heia. Dodatkowo wydarzenia ujawnione w serii OVA też nie należały do łatwych. Suma tych doświadczeń z łatwością zepchnęłaby na dno każdego człowieka, nie tylko Kontraktora, który z trudem odzyskiwał ludzkie uczucia. Na początku Heia cechuje brak współczucia i brutalność, która łatwo wzbudza naszą niechęć i pogardę. Z czasem jednak, pod wpływem towarzystwa Suou, zaczyna na powrót odzyskiwać uczucia i stopniowo coraz bardziej przypominać postać, którą znaliśmy. Jest to kolejny pokaz przemiany i dowód na to, że Kontraktorzy wciąż są ludźmi. Pokazano nam Heia nie takiego, jakiego chcieliśmy zobaczyć, ale takiego, którego powinniśmy zobaczyć. Człowieka przytłoczonego ciężarem doświadczeń, który upadł na samo dno, by wolno z niego wstać i na powrót piąć się w górę.

Pojawiają się też inni bohaterowie znani z pierwszej części. Do drużyny dołącza Mao (który z powodu wydarzeń na początku serii jest zmuszony zmienić ciało) oraz July (który poprzednio był w drużynie z April i Novemberem). Nie poświęcono im niestety zbyt dużo czasu, ale obaj dobrze się spisują jako postaci poboczne i mimo wszystko mają wpływ na wydarzenia w głównym wątku. W podobnej sytuacji znalazła się Misaki Kirihara, której nie dano jednak zbyt dużego pola do popisu i która stała się głównie biernym obserwatorem. Wraz z rozwojem fabuły poznajemy kilka nowych postaci drugoplanowych, zwykle są one dobrze przedstawione.

Grafika w Ryuusei no Gemini stoi na bardzo wysokim poziomie – na szczególną uwagę zasługują dopracowane tła. Animacja jest płynna, sceny walk tak samo robią wrażenie. Jedyny minus to niedobór statystów. Często dane jest nam widzieć wyludnione place lub inne przestrzenie, gdzie normalnie powinno być wiele ludzi. Ale z wyjątkiem tego jednego zaniedbania całość przedstawia się bardzo dobrze. Jedynym elementem, który według mnie stoi na niższym poziomie w porównaniu do pierwszej serii, jest muzyka. Sprawdza się nieźle, przeciągłe dźwięki gitary wprowadzają specyficzny nastrój, nawet niektóre kawałki techno (nie lubię tego gatunku) pasują do wielu scen. Jest to niestety zupełnie inny poziom. Wszystkich ścieżek dźwiękowych z Kuro no Keiyakusha można było słuchać praktycznie bez przerwy, spełniały swoją rolę nie tylko jako podkład, ale również jako zwykłe utwory muzyczne. W przypadku drugiej serii takiego czegoś nie uświadczymy.

Darker than BLACK: Ryuusei no Gemini jest produkcją, na której wielu się zawiodło. Jest niczym kwiat róży, potrafi zachwycić lub zranić i zrazić, zależnie od tego, kto ją ogląda. Dla mnie jest to świetna przygodówka, w którą wpleciono kilka ambitniejszych wątków. Polecam ją tym, którzy lubią dynamiczną akcję. Zachęcam też fanów pierwszej serii, którzy jeszcze nie widzieli Ryuusei no Gemini, do jej obejrzenia, a nuż się Wam spodoba. Gdybym miał oceniać obiektywnie, wahałbym się między 7 a 8. Recenzja ta jest jednak moją subiektywną oceną i z czystym sercem przyznaję dziewiątkę. Fakt, że dzięki tej serii dołączyłem do grona fanów Darker than BLACK, o czymś świadczy.

Canis, 5 listopada 2010

Recenzje alternatywne

  • Enevi - 14 lutego 2010
    Ocena: 4/10

    Dramatyczna opowieść o tym, jak bardzo boli upadek z wysokości, gdy skacze się bez spadochronu, i doskonały przykład na to, że czasem lepiej nie wiedzieć, co działo się potem z Twoimi ukochanymi bohaterami. więcej >>>

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: BONES
Autor: Tensai Okamura
Projekt: Takahiro Komori, Yuuji Iwahara
Reżyser: Tensai Okamura
Muzyka: Kouji Ishii

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Podyskutuj o Darker than BLACK na forum Kotatsu Nieoficjalny pl