Tanuki-Anime

Seria Oh! My Goddess jest dość luźną adaptacją mangi o tym samym tytule. Śledzimy w niej losy romansu młodego studenta Keiichiego Morisato i przypadkowo wezwanej przez niego boginki Belldandy. Prócz tej dwójki, ważną rolę odgrywają także siostry Belldandy: starsza Urd, przekonana, że ten związek rozwija się zbyt wolno i starająca się go za wszelką cenę przyśpieszyć, oraz małoletnia Skuld, zafascynowana nowoczesną technologią. Epizodycznie przewija się jeszcze kilka postaci znanych z kart komiksu.

Choć fabuła opowiada o miłości, trudno tę serię nazwać romansem – związek Keiichiego i Belldandy praktycznie się nie rozwija, pozostając na tym samym poziomie. Nie ma więc scen zazdrości, płaczu, czy gwałtownych uczuć, targających bohaterami. Wątek ten jest raczej pretekstem do opowiedzenia kilku luźno ze sobą związanych, zabawnych historyjek, niż rzewną opowieścią o losach dwóch zakochanych osób. Brakuje tu też dynamicznej akcji, walk i pojedynków, co może nie przypaść do gustu spragnionym emocji widzom.

Na szczęście anime nadrabia braki fabuły przyjemną atmosferą i ciepłym, zabawnym klimatem, które są najmocniejszą stroną serii – zarówno w jej filmowym, jak i papierowym wydaniu. To właśnie ta aura życzliwości zjednała jej rzesze fanów na całym świecie. Stanowi doskonałą odskocznię od walk na magię i miecze, ginących galaktyk, smoków, gwiazd śmierci, czy seryjnych zabójców – jest też wyśmienitym poprawiaczem nastroju.

Kreska, jak zwykle w seriach OAV, jest bardzo staranna i choć całość ma już swoje lata, nadal prezentuje się bardzo dobrze. Przygrywająca w tle muzyka jest spokojna i pasuje do atmosfery serii, acz nie zauważyłem jakiś szczególnie godnych uwagi utworów.

Według mnie anime jest godne polecenia, ale nie wszystkim. Ci, którym jego spokojna, zrównoważona fabuła przypadnie do gustu, bez wahania dadzą mu ocenę 5, ale osoby spragnione namiętnego romansu lub wartkiej akcji mogą poczuć się znudzone i w ich oczach ocena znacznie się obniży.