Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

Uratugo

  • Avatar
    A
    Uratugo 9.07.2017 13:00
    Prawdopodobnie perełka sezonu
    Komentarz do recenzji "Made in Abyss"
    Mamy tu baśniowy świat, wiele tajemnic do odkrycia i czającą się w cieniu obietnicę ciężkiego klimatu. Kreska, tło, postaci i muzyka doskonale ze sobą współgrają.

    Jeśli pierwszy odcinek nie jest zwodniczy, to myślę, że może to być najlepsza propozycja w sezonie letnim. :)
  • Avatar
    Uratugo 5.07.2017 23:53
    Re: Budzi nadzieje
    Komentarz do recenzji "Fate/Apocrypha"
    Komputerowe wstawki drażniły mnie jedynie przy walce Gilgamesha z Berserkerem w powietrzu oraz „przebudzeniu się” św. Graala. Resztę uważam za udaną. Sceny walki były dynamiczne i płynne, kreska bardzo estetyczna, bez deformacji i pogarszającej się jakości. Tak to zapamiętałem, a serię oglądałem kilka lat temu. Być może pamięć mnie myli, ale piszę tu o swoich osobistych wrażeniach. :)
  • Avatar
    A
    Uratugo 5.07.2017 18:13
    Budzi nadzieje
    Komentarz do recenzji "Fate/Apocrypha"
    Serię „Fate” zacząłem od „Fate/Zero”; było genialne, choć niepozbawione szablonowości. Było bardzo brutalne, mroczne, mocno nastawione na show, ale pozbawione płycizny. Do tego strona techniczna była wręcz cudna, dlatego „Fate/Zero” stało się jednym z moich ulubionych anime.

    Nie mogę jednak powiedzieć tego samego o paru innych seriach z tego uniwersum. „Fate/Stay Night” było dobre, choć bez absolutnie żadnych rewelacji. Z pozostałymi seriami było tylko gorzej (zaznaczam, ze nie zapoznałem się z wszystkimi) i kończyłem je po pierwszych odcinkach.

    Z „Fate/Apocrypha” jest inaczej. Mamy jakiś nieskomplikowany, ale satysfakcjonujący pomysł na fabułę, po pierwszych ujęciach postaci można stwierdzić, ze są do przełknięcia (w najgorszym wypadku), a animacja i kreska są przyzwoite. Czekam na więcej. :)
  • Avatar
    A
    Uratugo 1.07.2017 08:41
    Komentarz do recenzji "Angel Cop"
    Anime mnie nie interesuje, ale musiałem zostawić po sobie ślad, aby wyrazić swoją uwagę dotyczącą recenzji. Nieczęsto w tym „mangowo­‑animowym” środowisku zdarza mi się dostrzegać inspirację Michalkiewiczem, a Stare Kiejkuty natychmiast zwróciły moją uwagę. Propsy. :)
  • Avatar
    A
    Uratugo 23.06.2017 16:53
    Komentarz do recenzji "Natsume Yuujinchou Roku"
    Cały sezon okazał się niegorszy (ale też nie lepszy) od poprzednich. Właściwie od mojego poprzedniego posta nic się nie zmieniło, choć wtedy byłem bodajże tylko po trzech odcinkach.

    Plusy są oczywiste, każdy fan „Natsume ...” wie, o co chodzi. Spodobał mi się smaczek z ostatniego odcinka  kliknij: ukryte , choć niestety wiele więcej na temat Reiko się nie dowiedzieliśmy.

    Jestem ciekaw, co zrobi Natori po dowiedzeniu się prawdy na temat  kliknij: ukryte . Niewątpliwie darzy on Natsume prawdziwymi uczuciami, jakimi starszy brat może obdarować młodszego braciszka, ale czy to wystarczy? Być może Natori będzie chciał zrobić coś wbrew Natsume z troski o niego, a być może poczucie jego misji okaże się silniejsze, niż przyjaźń. Jestem ciekaw, jak to się potoczy.
  • Avatar
    A
    Uratugo 19.06.2017 15:33
    Komentarz do recenzji "Akagami no Shirayukihime"
    Do shoujo mam podobny stosunek, jak do poezji- niby nie mój klimat, niby tego nie lubię, a kiedy przychodzi do wymieniania „wyjątków od reguły”, okazuje się, że właściwie jednak jest to trochę mój klimat.

    Do Akagami no Shirayukihimerobiłem dwa podejścia. Po pierwszym (obejrzałem ze 2 odcinki) zrezygnowałem, ponieważ cała fabuła i bohaterowie wydawali mi się mocno oklepani i szablonowi. Czy coś się zmieniło przy drugim podejściu? Właściwie nie. XD Ale jednak postanowiłem się przebić przez magiczne „3 odcinki” i zanim się obejrzałem, miałem za sobą już cały pierwszy sezon. Warto było oglądać? Wydaje mi się, że tak.

    Postacie są szablonowe, fabuła przewidywalna, problematyka schematyczna i nazbyt lekka, a klimat przeciętny. Całość jest jednak tak sympatyczna, że oglądanie było samą przyjemnością. Z poczuciem sytości daję tej serii siedem gwiazdek i zaraz zabieram się za drugi sezon. Nie wiem, czy w ciągu paru miesięcy wszystko nie wyleci mi z pamięci (zapewne tak), ale to nie znaczy, że dobrze się przy tym anime nie bawię. Polecam każdemu, kto lubi lekkie serie, zalewające miodem wrażliwe serducha. :)
  • Avatar
    A
    Uratugo 11.06.2017 20:57
    Niezłe okruchy życia, przednia komedia- całkiem przyjemne anime
    Komentarz do recenzji "Bokura wa Minna Kawaisou"
    Na wstępie zaznaczę: nie jest to seria ani specjalnie oryginalna, ani wybitna, ani wyjątkowo głęboka.

    Zastanawiały mnie te skrajnie różne opinie co do Bokura wa Minna Kawaisoui stwierdziłem, że z tym anime jest jak z wycieczkami w góry- albo je kochasz, albo w ogóle ich unikasz.

    Nie jest to wybitne, bo po prostu tego rodzaju serie nie mają w sobie pierwiastka, który zrobiłby z nich coś wybitnego. Bo o czym to właściwie jest? O życiu (nie)codziennym grupy w żaden sposób niepowiązanych ze sobą osób, jak wyłącznie wspólnym zamieszkiwaniem czegoś w rodzaju akademika (nie wiem, czy ten system mieszkalnictwa ma w Japonii jakąś specjalną nazwę, bo raczej różni się to od naszego współlokatorstwa). Akcja (jeśli można tu o takowej mówić) nie jest skupiona na żadnym elemencie dramatycznym, na żadnej tajemnicy, etc., a pokazuje raczej niepoukładane życie ludzi w gruncie rzeczy całkiem normalnych, choć mających swoje dziwactwa i życiowe problemy. Kto ich nie ma?

    Główny wątek (czyli podchody miłosne między dwójką licealistów) nie był dla mnie najbardziej interesujący, choć na swój sposób całkiem uroczy. To, co mnie ujęło w tym anime, to dobrze rozpisane postacie, z dużą dawką dystansu i bardzo dynamicznymi interakcjami między nimi.

    Na rodzinę jesteśmy niejako skazani i łączą nas z nimi więzy krwi, których tak po prostu odrzucić nie można i czujemy z nimi wspólną identyfikację. Kolegów z klasy/pracy również sobie nie wybieramy, ale łączą nas z nimi relacje czysto zawodowe i o ile z nikim nie nawiążemy bliższych przyjaźni, o tyle te związki są po prostu powierzchowne, na kilka godzin dziennie. Przyjaciół wybieramy sobie sami (bardziej lub mniej świadomie, co również pokazuje to anime), ale z nimi widujemy się najczęściej na gruncie neutralnym, „ziemi niczyjej”, a jeśli zapraszamy ich do siebie, to są u nas gośćmi, pojawiającymi się jedynie na określony czas. Współlokatorstwo jest o tyle specyficzną relacją, że mamy do czynienia z ludźmi, z którymi nie łączą nas ani więzy krwi, ani więzy przyjaźni, a mimo to żyjemy z nimi pod jednym dachem, dzielimy z nimi nasze życie prywatne, naszą bezpieczną przystań i widujemy się w najróżniejszych sytuacjach, zarezerwowanych głównie dla rodziny: małżonków, dzieci, rodzeństwa. Ta specyfika sprawia, że oglądanie takich ludzi na ekranie jest dla mnie interesujące, bo nie codzienne (choć też nie jakoś specjalnie rzadkie, czy dziwne).

    Każdy w „akademiku” jest inny: stonowany i uprzejmy, choć mający skrajne skłonności do masochizmu facet, który właściwie nie wiadomo, czym się zajmuje, uroczą (na pierwszy rzut oka) studentkę, stawiającą sobie za cel zwodzenie i porzucanie mężczyzn, którzy wpadną w jej bezwzględne sidła namiętności, piękną, młodą kobietę, która ma problemy z osobowością, w związku z czym wikła się w związki z typami, którzy mają za cel jedynie przelotne zabawy, a co skutkuje wyładowywaniem swoich rozterek i frustracji na całej reszcie współlokatorów (i nie tylko współlokatorów), uprzejmą, pomocną i zawsze uśmiechniętą nadzorczynię, która potrafi pokazać rogi, kiedy trzeba, licealistkę pochłaniającą książki do tego stopnia, ze nawet podczas jedzenia się od nich nie odrywa, oraz jeszcze jednego licealistę- będącego „magnesem na dziwaków”, który- choć pozornie ma problem ze wszystkimi naokoło- doskonale wpasowuje się w ten dom wariatów.

    Wątki komediowe są wszędzie i są bardzo dobre. Praktycznie co chwila wybuchałem śmiechem, a nie zdarza się to przy każdej komediowej serii. Główną sferą humoru są interakcje między postaciami, okraszane licznymi gagami. Humor mimo całego mnóstwa absurdu, mieścił się w granicach smaku i nie popadał w groteskę (może czasami, ale były to momenty udane, więc wybaczam).

    Bohaterowie sami w sobie nie są specjalnie porywający, ale- jak wspomniałem- relacje, jakie między nimi zachodzą są tak dobrze skonstruowane i tak dynamiczne, że naprawdę przyjemnie się ich ogląda. Do tego ciekawie patrzeć na to, jak wszyscy radzą sobie z tolerancją (a czasami jej brakiem) na odmienność kolegów spod dachu. Jest to chyba najlepszy punkt serii.

    Strona wizualna jest bajeczna- wszystkie postacie odróżniają się od siebie, nawet te drugo i trzecioplanowe; są one ładne, może trochę cukierkowe, ale z pewnością nie są mdłe. Krajobrazy są dopracowane, wnętrza pomieszczeń bogate i „pełne”. Kolorystyka mnie uwiodła i sprawiała, że moje oczy odpoczywały. Kreska była jawnie „okruchowa” i nie wyobrażam się takiej np. w shounenie, ale i tak przypadła mi do gustu. Nie wyróżnia się ona, jeśli chodzi o oryginalność, ale i tak pozostawia po sobie przyjemne odczucia.

    Strona muzyczna była bardziej skąpa, ale dobrze wpasowywała się w tło i nie drażniła.

    Czy Bokura wa Minna Kawaisou ma moim zdaniem jakieś wady? Drobne. Główny bohater (Usa) jest trochę nazbyt zniewieściały, choć jego „chłopięcość” nie była czymś specjalnie irytującym, to po prostu drobny mankament. Brakowało mi też trochę więcej informacji o bohaterach, dzięki czemu moglibyśmy lepiej ich poznać. O ile poznawaliśmy pewne fragmenty ich przeszłości, o tyle były to raczej fragmenty, niż historie życia. Wątek romantyczny mógłby być lepiej wyeksponowany- mamy tu bardzo dużo tęczy i słodkich pierdów, ale przez całe 12 (z odcinkiem specjalnym 13) odcinków właściwie niewiele się wydarzyło między dwójką licealistów. To chyba tyle. :)

    Gorąco polecam to anime każdemu, kto lubi właśnie takie klimaty około akademickie, z fajnymi postaciami z całością okraszaną mocnym wątkiem komediowym. Jeśli ktoś nastawia się na oryginalność i głębie, to się zawiedzie. Natomiast jeśli chce miło spędzić czas i pooglądać śmieszne gagi i dobrze wyeksponowanych bohaterów, z mocnym, choć niewinnym wątkiem romantycznym, to z pewnością Bokura wa Minna Kawaisou jest czymś dla niego.
  • Avatar
    A
    Uratugo 4.05.2017 10:08
    Świetne, jak zawsze
    Komentarz do recenzji "Natsume Yuujinchou Roku"
    Właściwie nie wydarzyło się zbyt wiele, więc nie ma za dużo do opisania, jednak to chyba nie jest wada tej serii. Od pierwszego odcinka zostajemy wprowadzeni w ten sielankowo­‑melancholijny klimat, który towarzyszy nam praktycznie od zawsze. No i, jak zawsze, ten wzrok Takashi'ego oraz jego ciepły głos (Hiroshi Kamiya jest jednym z moich ulubionych Seiyuu)dosłownie magnetyzują. Dla dodania lekkości nieustannie towarzyszy nam Nyanko­‑sensei oraz- od czasu do czasu- okoliczne Yokai.

    W pierwszych odcinkach dostajemy właściwie to, co zawsze, czyli luźne historie z demonami, którym Takashi, chcąc nie chcąc, pomaga.

    To, czego oczekuję od serii, to coś więcej na temat Reiko (choćby tego, z kim i jak się poznała na tyle, żeby zdecydowali się na dziecko) oraz bardziej rozbudowany wątek z klanem Matoba, ze szczególnym uwzględnieniem Matoby Seiji. Choć szczerze mówiąc nawet, gdyby tego zabrakło, to nie byłbym obrażony, gdyż „Natsume”, to coś więcej, niż akcja i intrygi. :)
  • Avatar
    A
    Uratugo 18.01.2017 14:35
    Ciągle trzyma poziom.
    Komentarz do recenzji "Natsume Yuujinchou Go"
    Jak zwykle pięknie, wzruszająco, spokojnie, melancholijnie i subtelnie. Jak zwykle wspaniale się oglądało i czuło się tę magię. Jedyny minus, to tak niewiele odcinków. Czekam na kolejne sezony, bo warto. Myślę, że Natsume Yuujinchou Ma już swoją rzeszę fanów, którzy, choć wiedzą, co zobaczą, z utęsknieniem wyczekują kolejnych odcinków i zawsze są usatysfakcjonowani. :)Jak zwykle zadziwia mnie ta niezwykła umiejętność przedstawiania bardzo trudnych spraw w tak subtelny, a zarazem tak dosadny sposób.
  • Avatar
    A
    Uratugo 13.01.2017 13:46
    Naprawdę niezłe
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji: Book of Circus"
    Pierwszy sezon mocno mnie zawiódł. Słyszałem o Kuroshitsujidużo opinii, najczęściej w samych superlatywach. Po obejrzeniu stwierdziłem, że jest to całkiem niezłe, ale żeby od razu nazywać tę serię dobrą? Trochę przesady. Z ciekawości obejrzałem parę odcinków serii drugiej, lecz była ona tak okropna i żenująca, że sobie odpuściłem. Do Kuroshitsujisię zraziłem i przestałem w ogóle śledzić jakiekolwiek nowiny na temat tego anime. Przedwczoraj przypadkowo trawiłem na tę recenzję, a że wyjątkowo mi się nudziło, postanowiłem zaufać recenzentowi i zaryzykować mój czas, który- jakkolwiek by mi się nie nudziło- sobie cenię.

    Historia była zgrabna, klimat mroczny i wiktoriański, a to uwielbiam. Fabuła była składna i było również trochę napięcia. Było dużo melancholii, ale nadmiar przytłaczającego klimatu jednak bywał ostudzany komediowymi wstawkami, co było bardzo rozsądnym posunięciem. Jednak zdecydowanie najmocniejszą stroną serii byli bohaterowie- oprócz dwójki głównych postaci (o których nie trzeba niczego pisać, bo trzymają poziom i każdy zabierający się za tę część na pewno wie, kim są) na uwagę zasługują chyba wszystkie postacie drugoplanowe z towarzystwa cyrkowego. Wszyscy mieli osobowości, swoje historie, motywację, lęki i fobie, rozterki i urazy… Po prostu mistrzostwo. Byłbym nawet gotów obejrzeć osobną serię skupiającą się na nich, gdyby takowa miała kiedykolwiek powstać. Pomimo tego, że są oni antagonistami, widz w ogóle nie odbiera ich w taki sposób.

    Całość była bardzo dobra i polecam każdemu, kto lubi mroczne, wiktoriańskie klimaty, ale mające swój umiar i lekkość.
  • Avatar
    A
    Uratugo 18.10.2016 22:20
    Pozytywny odmużdżacz
    Komentarz do recenzji "Drifters"
    W tym anime nie będzie ani wybitności, ani głębi, ani w ogóle nie będzie niczego „och! Ach!”. O ile znam pierwowzór, to opierając się na anime mogę stwierdzić, że zbyt wiele od siebie nie dodadzą. I w sumie dobrze.

    Jest przemoc, jest krew, jest akcja i jest humor. Widz nie musi specjalnie nadwyrężać swoich zwojów mózgowych, żeby to ogarnąć i się przy tym dobrze bawić. Ma być ładnie, miło i przyjemnie. Choć zdaje sobie sprawę, że tutaj brzmi to lekko groteskowo…

    Kreska i styl lania się krwi mocno przypomina mi Hellsinga, co jest pozytywnym odczuciem. Poczułem nostalgię i cieszę się na to anime. Nie oczekuję serii sezonu, ale mam nadzieję na świetną zabawę i tryskającą krew, oraz skrajną przemoc okraszaną sporą dozą gagów.
  • Avatar
    Uratugo 18.10.2016 22:11
    Komentarz do recenzji "Drifters"
    Oj, wątpię.  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Uratugo 5.10.2016 18:40
    Pozytywnie
    Komentarz do recenzji "Handa-kun"
    To było naprawdę zabawne i fajne anime. Cieszę się jednak, że nie zrobiono więcej, niż 12 odcinków, ponieważ w ostatnich odcinkach już powoli zacząłem odczuwać zużywanie humoru. Gdyby dodać do tego parę dodatkowych odcinków, efekt końcowy mógłby zepsuć odbiór całości.

    W sumie nie trzeba dużo opowiadać. Fabuła się nie rozwija, bo i nie ma się rozwijać; po prostu została nam przedstawiona pewna niecodzienna codzienność z życia Handy, oprawiona ogromem poczucia humoru i tak na to powinno się patrzeć. Jestem zadowolony, usatysfakcjonowany, polecam i daję mocne 8. :)
  • Avatar
    A
    Uratugo 27.08.2016 12:55
    Komentarz do recenzji "Handa-kun"
    Czy ciągłe drążenie jednego motywu humorystycznego może być śmieszne? „Handa­‑kun” pokazuje, że może. :D

    Normalnie prawdopodobnie nie zainteresowałbym się tą serią, ale jako że opowiada ona o szkolnym życiu Handy- głównego bohatera „Barakamon”, stwierdziłem, że warto sprawdzić, z czym to się je. Nie żałuję.

    Motyw jest stały i na nim opiera się wszelka fabuła- Handzie wydaje się, że jest znienawidzony przez wszystkich, natomiast w rzeczywistości jest traktowany prawie na równi z bóstwem. Wynikają z tego ciągłe niedomówienia, pomyłki, i dobitnie jest nam udowadniane, że słowa wypowiedziane tak samo, nie zawsze znaczą to samo. Z odcinka na odcinek jest co raz zabawniej, a humor staje się co raz bardziej wyrafinowany, groteskowy i absurdalny, mieszcząc się jednocześnie w granicach dobrego smaku. Oglądam z uwagą i polecam. Póki co wyszło 7 odcinków, ale jestem pewien, że poziom nie spadnie.
  • Avatar
    Uratugo 24.08.2016 11:34
    Re: Co to wszystko dalo
    Komentarz do recenzji "Shin Sekai Yori"
    Po tym co przeżyli, sądzę, że nierozsądnym byłoby pozbywać się mocy- wtedy szczuroludzie (czy jak one się nazywały) stałyby się dla ludzi realnym zagrożeniem i musiałyby z nimi konkurować- o teren, o żywność, o władzę polityczną… Jednak zachowanie mocy jest tutaj priorytetem, bo bez niej rozpada się struktura, która już i tak opiera się na cienkim lodzie.
  • Avatar
    A
    Uratugo 21.08.2016 20:58
    21 odcinek
    Komentarz do recenzji "Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu"
    Właściwie nie ma czego komentować. Wszystko idzie zgodnie z planem, akcja była, trochę podniosłej atmosfery było- no wszystko na miejscu. Czułem, ze tym razem Subaru nie umrze, jakoś tak słabo by było.

    Mam tylko nadzieję, że kiedy umrze następnym razem (a umrze na pewno), to nie cofnie się do momentu sprzed zabicia Białego Wieloryba. Za dużo takich patetycznych sytuacji się wydarzyło, żeby teraz to powtarzać.

    Gościu, który na końcu się pokazał (niestety nie pamiętam imienia) trochę mnie zaskoczył, ale sądzę, że jego pomoc w ratowaniu Emilii będzie niebagatelna. No i sądzę, że koniec końców oboje przeproszą i się pogodzą. XD

    Pytanie, co teraz? Subaru sam, ani nawet z Rem wiele zdziałać nie mógł. Tym bardziej, że był psychicznie niestabilny. Teraz ma do pomocy całkiem sprawnego Wilhelma i najlepszego medyka w królestwie. No i tego gościa, o którym myślę, że jest całkiem silny, skoro robi za osobistego parobka jednej z kandydatek na władcę. Do tego ochłonął, więc może na spokojnie przeanalizować umiejętności Betelguese i wymyślić, jak poradzić sobie z jego niewidzialnymi rączkami, które tylko on widzi. No i coś czuję, iż to nie koniec jego umiejętności- kiedy został zamrożony przez Packa, wydawało się, iż niespecjalnie się tym przejmuje. Może i dlatego, iż jest mocno stuknięty, ale jednak w całym jego szaleństwie jest sporo miejsca na chłodną kalkulację. Zobaczymy, co z tego wyjdzie i jestem ciekaw, ile razy Subaru zginie, zanim ostatecznie uporają się z atakiem Kultu Wiedźmy na posiadłość Roswaala.
  • Avatar
    Uratugo 21.08.2016 00:13
    Komentarz do recenzji "Fukigen na Mononokean"
    Szczerze mówiąc zawsze bawi mnie, kiedy widzę jakąś nadwrażliwość i mniej lub bardziej szczerą ekspresję w odczuwaniu niechęci na widok bliższych relacji męsko­‑męskich.
  • Avatar
    A
    Uratugo 15.08.2016 22:59
    Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają.
    Komentarz do recenzji "Zetsuen no Tempest ~The Civilization Blaster~"
    Nie czytałem komentarzy do serii przed obejrzeniem jej (co zwykle robię) i szczerze mówiąc bardzo zdziwił mnie ten podział zdań oraz średni entuzjazm. Ja osobiście Zetsuen no Tempestoceniam bardzo dobrze. Jest to dla mnie mocne 8/10 i niewiele brakowało, aby było 9. Mało tego, stawiam gwiazdkę, bo naprawdę mnie wciągnęło.

    Pomysł na fabułę świetny- nie jakoś wybitnie ambitny i wielce skomplikowany, ale niewątpliwie wdzięczny i dający wiele możliwości, które we większości zostały zrealizowane. Za mało tylko było symboliki (fajnie by było, gdyby nadali głębi zjawiskom, które nazwali tak, a nie inaczej i dali im takie, a nie inne role), politycznego (w skali globalnej, nie lokalnej) kontekstu i przedstawienia ludzkiego dramatu- bo o ile w przypadku głównych bohaterów pokazali to świetnie, to jednak za mało było tu kontekstu społecznego.

    Bohaterowie również jest zadowalający, choć nie obyło się bez wad i szablonów. Najlepiej wybronili się moim zdaniem Mahiro, Aika i Hakaze (do końca pierwszej części). Co do reszty, to było różnie- od totalnie szablonowych postaci (Evangeline, Natsumura, Megumu), po już trochę mniej schematycznych, ale za to często irytujących (Samon, który na szczęście pozbył się później swego miesza, bo to ciągłe stukanie nim już doprowadzało mnie do szału, oraz Tetsuma). Generalnie ten punkt stoi średnio przyzwoicie, ale nie na tyle, żeby się nad tym użalać.

    Klimat, to chyba najmocniejszy punkt tego anime. Był ciężki ale jednak został odpowiednio wyważony lżejszymi wstawkami. Bardzo podobała mi się analiza psychologiczna głównej dwójki, często przy okazji retrospekcji związanych z Aiką, które to z kolei były przeze mnie naprawdę wyczekiwane. Dzięki temu wszystkiemu nie dostaliśmy melodramatu dla małolatów (Sasuke mściciel i te sprawy), a fajny życiowy dramat, z pogranicza psychologicznego i egzystencjalizmu. Problemem była tutaj część druga, która teoretycznie powinna być znacznie cięższa, nawet postapokaliptyczna,a jednak była znacznie bardziej infantylna, nawet sielankowa.

    Jako że jestem wielkim fanem klasyki, a Szekspir zajmuje szczególne miejsce w moim sercu i na moich półkach, to nie mógłbym nie docenić przewijających się od początku do końca motywów szekspirowskich. Zawsze miło usłyszeć znane cytaty dobrane w odpowiedni sposób i wypowiedziane z głębią, choć w egzotycznym języku (z perspektywy kręgu kulturowego tejże literatury) oraz dostrzegać te jasne, i te mniej jasne odniesienia do poszczególnych dzieł. Było to szczególnie piękne, kiedy było przedstawiane przez Aikę, która skradła moje serce dość późno, bo dopiero gdzieś w drugiej części.

    Seiyuu mnie usatysfakcjonowali. Wyjątkiem jest tutaj Alibaba Saluja, którego słyszę już chyba w każdej serii, za którą się nie zabiorę. Jest to o tyle męczące, że głos ma on dość trudny, wysoki i głośny. Jeśli słyszy się go za często, to po prostu zaczyna drażnić.

    Soundtrack bardzo dobry, ale więcej o nim powiedzieć nie mogę. Był klimatyczny, dobrze dobrany i na poziomie, ale do niego raczej wracać nie będę, jeśli mam być szczery.

    No dobra. Były same plusy, to teraz może minusy?

    Pierwszym minusem jest tutaj słabe budowanie napięcia. Od razu wiadomo, kto wygra walki, widz nie ma poczucia niepewności, oraz dobrzy zawsze wychodzą z tarapatów. Trochę to nudne było i przydałoby się więcej poczucia niepewności i wydłużenia czasu, w którym chłopaki mieli poważne kłopoty (był tylko jeden taki moment). Antagoniści nie mają lekko w Zetsuen no Tempest i właściwie lepiej się prezentowali w drugiej części,  kliknij: ukryte 

    Drugim poważnym minusem jest Hakaze. Póki była na wyspie, to prezentowała się bardzo dobrze. Nie była „zwykłą dziewczyną z wielkim darem”, a urodzoną królową, która liderem była nie tylko ze względu na moc, a również na mentalność i intelekt. Mogli z niej zrobić drugiego Sinbada (och, to już drugie odniesienie do Magi), ale w drugiej części niestety postać została zdegradowana do zwykłej nastolatki z niezwykłymi umiejętnościami. Szkoda.

    Kolejną wadą, a raczej przytykiem, jest niewielka ilość odcinków. Był to na tyle wdzięczny temat na fabułę, że mogliby spokojnie zrobić z tego 50 (2 sezony w sensie) odcinków bez efektu przedłużania. Wtedy mogliby rozwinąć więcej wątków, a także przedstawić wiele ciekawych spraw, na które zwyczajnie nie było czasu.

    Zdecydowanie największy minus tej serii, to część druga, o czym wspominałem już parę razy wyżej. Tak, jak wspomniałem- druga część powinna być znacznie mroczniejsza i bardziej dramatyczna, a nie wiedzieć czemu było to uderzanie w zdecydowanie lżejsze tony. Żeby nie było- tragedii tutaj nie ma i sama w sobie druga część prezentuje się przyzwoicie, ale po prostu traci ten smaczek sprzed swojego czasu.

    Nie zgadzam się natomiast z komentarzami poniżej co do logiki (właśnie konstrukcja logiczna stoi tutaj bardzo pewnie i nie miałem poczucia dziur i absurdów) i nadmiernych dialogów, które akurat w tym przypadku prezentowały się bardzo dobrze i nie były wcale nudne.

    Moja ocena, to 8/10. Do wybitności jednak sporo tej serii zabrakło. Niemniej to anime mnie wciągnęło i uważam, ze jest bardzo godne polecenia.
  • Avatar
    Uratugo 26.07.2016 18:44
    Re: Po 17 odcinku
    Komentarz do recenzji "Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu"
    Dokładnie tak. Jakikolwiek progres, minimum logiki + wyważenie klimatu- niczego więcej nie oczekuję.
  • Avatar
    Uratugo 26.07.2016 18:39
    Re: Po 17 odcinku
    Komentarz do recenzji "Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu"
    Serię ogólnie rzecz biorąc mam za ciekawą (choć wybitna nie jest na pewno) i generalnie mnie interesuje. Nie mam problemu z wybrakowaniem fabularnym, czy słabszą konstrukcją poszczególnych elementów składających sie na tę serię. Jak wspominałem- nie oczekuję cudów.

    Mam natomiast mocny problem z tym przedramatyzowaniem, wspomnianym przez Retkita. Nie chodzi o to, ze stało się to tak straszne, ze nie mogę wytrzymać, tak to jest straszne (co by świadczyło raczej o poziomie serii), a z tym, ze oglądam to anime i po prostu męczy mnie już ten tragizm. Liczę na umiar- więcej nie oczekuję. Jeśli to się wyważy w najbliższych odcinkach, to będę usatysfakcjonowany.
  • Avatar
    Uratugo 26.07.2016 18:33
    Re: Po 17 odcinku
    Komentarz do recenzji "Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu"
    To nie oglądaj skoro zrobiło się dla Ciebie za ciężkie


    Dobrze, że mnie poinstruowałeś, dziękuję za radę z kategorii „jak się nie podoba, to nie oglądaj”.

    Re:zero ma wysoki rating wiekowy, jak na japońskie standardy i jest z kategorii dramatu + thiller, więc takiego pokroju dramaturgii oczekuje od anime.


    Każdy, kto obejrzał więcej, niż 2, 3 horrory/thrillery/dramaty wie, że poziom napięcia i dramatyzmu trzeba odpowiednio dawkować. Jak się nie robi nic, oprócz dramatyzowania i nie spuszcza się powietrza, to znaczy, że coś poszło nie tak.

    Z tak rozjechaną psychiką szansa, że subaru wróci do stanu normalnego jest nikła, a Twoje oczekiwania od MC, że zacznie myśleć logicznie i przestać się zachowywać jak teraz są absurdalne.


    Rozumiem, że wymaganie od głównego bohatera choćby minimalnie logicznej konstrukcji jest absurdalne? Że wymaganie od głównego bohatera, żeby robił coś więcej, niż płacz, bełkotanie i krzyczenie, to coś nieodpowiedniego? Może cię rozczaruję, ale nie mamy do czynienia z gatunkiem spod znaku „groteska i absurd”, więc jednak spodziewam się czegoś logicznego i tego, ze główny bohater będzie głównym bohaterem, a nie mimozą rzuconą na wiatr bezdennego fatalizmu.
  • Avatar
    A
    Uratugo 26.07.2016 10:56
    Po 17 odcinku
    Komentarz do recenzji "Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu"
     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Uratugo 14.07.2016 01:34
    Re: Teorie teorie teorie
    Komentarz do recenzji "Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu"
    Ale to nie ja tak stwierdziłem, tylko mój przedmówca. Wyraźnie napisałem, że mamy za mało informacji, aby móc dywagować o takich rzeczach.  kliknij: ukryte 

     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Uratugo 13.07.2016 23:09
    Re: Szaleństwo
    Komentarz do recenzji "Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu"
    Hmmmm. Subaru zaczęła siadać psycha już parę odcinków wcześniej.  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Uratugo 13.07.2016 16:16
    Re: Teorie teorie teorie
    Komentarz do recenzji "Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu"
     kliknij: ukryte