Komentarze
Sword Art Online
- komentarz : Saarverok : 4.03.2018 19:30:43
- komentarz : Keicam : 4.03.2018 14:00:04
- komentarz : NotLikeThis : 4.03.2018 09:19:49
- komentarz : Keicam : 4.03.2018 05:16:29
- Średnio : Nigihayami : 13.10.2016 10:25:29
- Warto obejrzeć : Jagienna&Ala : 27.09.2016 22:56:25
- komentarz : Klemens : 13.05.2016 10:42:41
- komentarz : Slova : 13.05.2016 09:01:08
- komentarz : Dinozaur : 13.05.2016 00:33:17
- Overrated shit : Tetsuno : 15.04.2016 21:54:38
[link]
Muzyka zawodzi na całej linii
Fabuła mimo time skipów i niekonsekwencji po prostu wciąga, widz siedzi i ogląda, jakby był zahipnotyzowany.
Kirito i Asuna są w porządku, chociaż zachowania głównego bohatera nieraz były denerwujące i widać, że nie przemyślał danej sytuacji kliknij: ukryte (wspólne spędzenie nocy z Asuną…). Natomiast Suguha mogłaby w ogóle się nie pojawiać w anime kliknij: ukryte (Leafa mogłaby być spokojnie jakąś zupełnie obcą osobą dla Kirito), tak samo jak kliknij: ukryte ten chory zboczeniec Sugou.
Co do grafiki, zgadzam się z recenzentem, poza deformacjami postaci trzyma poziom.
Zbędny przecinek
Trzeci akapit od końca bodajże.
Ale to właśnie jest definicja japońskiej kobiety idealnej – silna, niezależna, samorealizująca się w typowych kobiecych czynnościach i jednocześnie nie poświęcająca się im całkowicie. Asuna, gdyby nie temperament, byłaby wręcz idealnym przykładem bishoujo.
Gratuluję, ale...
A propos widza, który chciałby obejrzeć SAO po lekturze recenzji: odnoszę wrażenie, że na jej podstawie miałby kłopoty ze zorientowaniem się, o czym właściwie jest ten serial? Na czym zbudowano główne wątki opowieści i czego dotyczą? Czy jest tu w ogóle jakaś fabuła czy może SAO to jedynie montaż kolorowych klipów ze scenami walk? To przygodówka, serial akcji, dramat czy może komedia romantyczna? Jeśli jest tu jakaś historia, to czy jest ona skomplikowana czy prosta? Wielowątkowa i ciekawa, czy może prosta i nudna? Dla bardziej wymagającego odbiorcy czy dla fanów kolorowej oranżady? Sam opis bohaterów, wstęp do historii i zarysowanie realiów świata MMO to moim zdaniem stanowczo za mało, aby czytelnik mógł wyrobić sobie jakieś pojęcie o tym, czy warto sięgać po serial. Unikanie spoilerowania to jedno, ale ignorowanie fabuły serialu jakby była nieistotna, to coś zupełnie innego. W rezultacie, żeby dowiedzieć, o czym tak naprawdę jest ten serial, musiałbym poszukać odpowiedzi na innych portalach. Same wyróżniki gatunkowe zamieszczone obok tekstu to stanowczo za mało i nie powinny zastępować recenzji. Gdyby przy wyborze materiału do oglądania kierować się nimi, recenzja w ogóle nie byłaby potrzeba, a tak przecież nie jest.
Choć raz...
Ku mojemu zdziwieniu recenzja owa jest obiektywna. Nie mam się czego uczepić. Nawet ocena recenzenta 7/10 nie kuje mnie po serduszku, bo całość została solidnie ukierunkowana do wyniku końcowego. Tak więc „choć raz” ktoś kompetentny napisał tu coś, co da się czytać.
pytanie
SAO
Pomysł genialny, zwłaszcza że jest spełnieniem marzeń niejednego maniaka gier RPG!
Jednego czego nigdy nie zrozumiem to idiotycznego podejścia niektórych ludzi do anime. Jak można wymagać od anime czegoś lepszego po przeczytaniu mangi/novelki! To tak jakby zaspojlerować sobie całą fabułę a następnie oczekiwać czegoś nowego+muzyka/grafika/obraz. Zawsze kiedy dasz komuś spojler, reakcja jest taka sama „Zepsułeś mi serie”. Poza tym oczekiwania też są idiotyczne! Jak wy możecie oczekiwać że anime będzie takie samo jak manga? Przecież już sam pomysł jest beznadziejny. Pewnie zaraz ktoś poda przykład że ktoś takowe zrobił i mu wyszło, ale to wyjątek. Tak samo jak Full Metal który był zrobiony dwa razy. Jedynka była świetna, a dwójka to mały koszmar rozbudowany fabularnie. Człowiek nie mógł się wczuć w żadną historię. Leciało aby dalej. Tak samo można dać przykład innego anime które było lepsze niż sama manga.
I za każdym razem to samo „Przeczytałem, później obejrzałem, beznadziejne bo jedno różniło się od drugiego” Idiotyczne podejście.
A wracając do SAO to świetnie pokazane czym jest świat. 5 zmysłów i tyle. Jak jeden stał się rzeczywistością pomimo tego że był odbierany jako zwykła gra.
Bawiłem się przy nim świetnie do samego końca!
Polecam!
7 grzechów SAO
2. Wypaczenie osobowości postaci, poprzez uwypuklenie skrajności – czarny charakter jest obłąkany aż do przesady, Kirito z początkowego prosa powoli zmienia się w opętanego maniami i na siłę „mhrocznego” woja, a o tym co zrobiono z Asuną, Yui, jak i w szczególności Suguhą, nie warto nawet wspominać. Boli zwłaszcza w zetknięciu z doskonale wyważonymi proporcjami zachowań u postaci w light novel.
3. Tanie efekciarstwo i zbędne fanserwisowe dodatki – najbardziej poszkodowana jest znowu Suguha, ale też Keiko i Asuna sporo wycierpiały. Ujęcia z damskimi pośladkami na pół ekranu proszę postawić anime ewidentnie na nich bazującymi – tam się sprawdzają. Sceny z ślimakowymi mackami chyba gorzej się już nie dało nakręcić, podobnie zresztą jak „wyczynów” Sugou z przedostatniego odcinka.
4. Zmarginalizowanie ważnego elementu SAO – pytań o naturę i konsekwencję wirtualnej rzeczywistości i konsekwencje jej rozwoju – element, który w oryginale jest równie ważny, a czasami ważniejszy niż wszelkie przygodowe/romansowe pomysły. Czy należy jednoznacznie potępiać Akihiko Kayabę za to co zrobił, czy też za jego postępowaniem kryje się coś więcej? To pytanie pominięte niemal zupełnie – w ostatnim odcinku coś się tam twórcom przypomniało ale dostajemy jedynie wymawiane fatalnym Engrishem kliknij: ukryte „The Seed” i kilka zdań bez rozwinięcia. A ponieważ Sugou kliknij: ukryte jest absolutnie szalony, także i kwestia kliknij: ukryte eksperymentów się rozpływa w bezmiarze kliknij: ukryte jego szaleństwa. Deus ex machina z końcówki tak SAO jak i ALO to w dużej mierze efekt tych ograniczeń (oryginał próbuje przynajmniej sensownie uzasadnić ich wystąpienie).
5. Zero odwagi, inwencji, czy też pomysłowości twórców w chwilach, kiedy naprawdę by się przydała – czy ktokolwiek z ekipy widział smoka choćby na jednym drobnym rysunku? Niesamowita scena z kliknij: ukryte szarżą smoczej kawalerii zamiast cieszyć oczy, wygląda jak kliknij: ukryte rajd jeźdźców na chorowitych, skrzydlatych legwanach, które zamiast miotać ogniem strzelają z pysków laserami. Iluzoryczna transformacja kliknij: ukryte Kirito w potężną bestię? Przecież to wyglądało jak zębaty mrówkojad a nie demon z piekła rodem!
6. Chaotyczna narracja – główny wątek SAO i ALO zamyka się w osobnych tomach, zaś poboczne historyjki pojawiają się wydane później. Epizodyczna formuła, w której z rozdziału na rozdział zmienia się czas i miejsce akcji została zbyt dosłownie przeniesiona z light novel. Tam się sprawdzała, w anime niestety nie dość, ze brakuję wyraźniejszych łączników, to nadmiar pobocznych wątków (które swobodnie można było pozostawić na OVA albo nawet film kinowy) sprawia, że są one upchnięte w zbyt małym czasie ekranowym i okrojone o ważne dialogi/wydarzenia.
7. Co oni zrobili z romansem? – Kirito i Asunę za mocno wiąże ze sobą scenariusz, za mało uczucie, a wrażenie potęgowane jest przez pośpiech i brak szacunku dla inteligencji widza – zazwyczaj wadą romansowych anime jest niedopowiedzenie, tym razem z kolei ktoś uznał, że jeśli nie faktów nie podetknie się odbiorcy pod nos, to sam się nie domyśli. No i ten odwieczny dylemat brata‑z-którym‑nie‑łączą‑mnie‑więzy‑krwi. Jakoś nie przypominam sobie, żeby w light novel autor trąbił o tym bez ustanku. Watek jakoś szybciej się klaruje – znów dlatego, że ktoś znał znaczenie słów takich jak „umiar”, „przesada”, w przeciwieństwie do ludzi robiących anime.
Na adaptacji SAO zawiodłem się w większym stopniu przez wzgląd na oryginał, ale niezależnie od jego znajomości wrażenia byłby jednakowe (a może wręcz i gorsze). Cóż z tego, że od święta wyjdzie nawet znośny wątek, że tła są przepiękne a bohaterowie sympatyczni mimo ewidentnych „starań” ekipy by ten stan rzeczy zmienić. Ostateczny efekt jest podobny do tego, czym przy adaptacji Wiedźmina uraczyli nas rodzimi producenci, co prawda nie aż TAK tragiczny, ale mimo wszytko wyjątkowo rozczarowujący. Naprawdę chciałem polubić animowane SAO, ale zwyczajnie nie dałem rady. Remake jest bardzo, ale to bardzo potrzebny.
Pozdrawiam.
Kim jest Bunko Dengeki?
Skąd to się wzięło?
Dengeki Bunko to nie osoba: [link]
Pomiędzy.
Nie dla mnie
Ten Kirito…jakiś dziwny był, a to, że Asuna się w nim zakochała to jedna wielka pomyłka. Koleżanka mi poleciła ale ...zbyt… odbiegające od mojego gustu.
Nie wiem czym ludzie się zachwycają. Uważam, że ani postacie nie są takie oryginalne, ani fabuła zbyt sensowna. W mojej ocenie 4/10
No i wreszcie w ALO był jakiś konkretny antagonista, którego w SAO ewidentnie zabrakło – sama gra jako główny przeciwnik to dobry wątek, ale tu nie był wystarczająco wyeksploatowany, by uznać go za atut.
Oj, podeptany potencjał boli jak diabli...
Początek anime mnie urzekł. Trochę dramatyzmu kliknij: ukryte (bo tu przecież ludzie naprawdę giną), dużo romansu, słodki harem, dużo walk przy zerowej ilości krwi, piękna grafika, projekty postaci, animacja i muzyka – przepis na anime zarówno dla młodszych, jak i starszych, szukających czegoś lżejszego widzów. Potencjał ogromny. Nawet łowienie ryb go nie popsuło. Przywiązałam się do bohaterów (przede wszystkim do tego pozytywnego gościa z czerwonymi włosami… Jak zawsze nie pamiętam imion…), przynajmniej do tych z SAO.
Co do odcinków 14+... Nikt mi nie przypadł do gustu. A przede wszystkim parodia czarnego charakteru. To tyle w tym temacie.
Czytałam wcześniejsze komentarze. Rozumiem, że „podstawa” do anime nadal trwa, że pojawia się tam ponoć kliknij: ukryte kolejny świat, ale czy nie lepiej było zrobić z tego dwa sezony? Albo, reżyserzy, postawić się! Nie będziemy psuć pięknej historii! Twórcy pierwowzorów nie zawsze mają pełny dostęp do tego, co właśnie majstrują z ich dzieł.
Temu anime dam dwie oceny:
SAO – 9/10
ALO – 4/10 (grafika i muzyka ratują… to coś)
Czy czekam na następny sezon? Raczej nie, choć znając życie go obejrzę. Zawsze oglądam anime do końca (wyjąwszy przypadkowo uruchomione yaoi itp. ;x), więc zajrzę i do tego. Może SAO jeszcze żyje w tej trumnie na dnie Bajkału pod trzema metrami mułu…? Może jeszcze wypłynie, choć nie liczę na więcej niż wyskrobanie dziurki w wieku.
I jak tu sprawiedliwie ocenić?
Wiecie, jaki jest podstawowy błąd twórców SAO? kliknij: ukryte Nie chodzi nawet o ograny schemat „Geralt, Yennefer, Ciri” (Kirito‑Asuna‑Yui) czy wątki romantyczne (bo czy shounen fantasy to li tylko prymitywna sieczka, morały i patetyzm?). Nie. Ta seria kliknij: ukryte powinna zakończyć się na czternastu odcinkach. Jednakże widać, że tym razem potęga marketingu zrobiła swoje. Historia kontynuowana na siłę, bez tej nutki geniuszu, która sprawia, że anime z dobrego staje się bardzo dobrym a wręcz arcydziełem. Bez żadnego pomysłu na logiczne wyjaśnienia. Bez ciekawych postaci. Kopiowanie ogranych wątków (wróżki? ratowanie „damy w opałach”?) . Seria z bardzo dobrej staje się po prostu kiczowatą i robioną tylko dlatego, że wciąż jeszcze się dobrze sprzedaje(na samym tanuki liczba komentarzy już jest imponująca…).
No i po raz pierwszy od czasów „School Days” mam zagwozdkę jak ocenić to anime?
Z jednej strony bardzo dobra pierwsza część, epickie motywy muzyczne, fajny bohater (na samym starcie jest już kliknij: ukryte dość silny więc nie jest typowym przedstawicielem shounenów, gdzie protagonista jest miernotą ale dzięki wytrwałości staje się w końcu superbohaterem), wątki romantyczne nie przeszkadzają (przynajmniej mi),a i kliknij: ukryte ważne postaci nie są nieśmiertelne (tu piję głównie do powszechnie wychwalanego „Code Geass” i niejakiego „Oranżowego” – kto oglądał to anime z pewnością wie o co chodzi ). Samo zakończenie, choć otwarte i naiwne, nie wywołało we mnie jakichś negatywnych emocji. Ot wyjdzie druga seria- to dobrze. Nie wyjdzie- trudno.
Z drugiej strony niepotrzebne 11 odcinków, najbardziej typowy „czarny charakter” jakiego można było stworzyć, kretyńskie zagrywki fabularne, wątki humorystyczne zabawne chyba tylko dla twórców (łowienie ryb? Litości…), wyraźne traktowanie anime jak „dojnej krowy”...
Ostatecznie oceniam serię tylko na 5/10 , ale jednocześnie dodaję ją do „ulubionych”,ponieważ:
a) Nawet ta nieszczęsna druga część nie jest w stanie zatrzeć dobrego wrażenia pierwszych 14 odcinków (mam w zwyczaju oceniać serię jako całość).
b) Na tanuki nie ma ocen cząstkowych. 6 to w mojej skali trochę za dużo, a „gołe” 5 to znowu stanowczo za mało dla anime, które na początku wręcz nie pozwalało mi się oderwać od MMO‑wych przygód Kirito (tu kolejny plus za oryginalny pomysł na miejsce akcji).
Ogólnie oglądało się przyjemnie. Jeżeli ktoś chce się dowiedzieć dlaczego ta seria jest tak popularna, a jest dość odporny na naiwne zagrywki fabularne, może ją obejrzeć. Raczej nie będzie rozczarowany…
Reszta zaś… również może spróbować i wyrobić sobie własne zdanie na temat Sword Art Online i tego, czy jest to kicz czy perfekcja.
Gdyby nie druga połowa
Ps
Oby więcej sezonów nie było :)
Drugi sezon? Hmm
To jeszcze nie koniec epickiej przygody z "Sword Art Online"
może nie powinien to dla mnie być jakiś dziki szok, nie jest to pierwsza postać z takim kolorem włosów, ale jakoś takie dziwnie duże wrażenie na mnie to wywarło
a jeżeli chodzi o całość, to nie wspominam tego źle. działo się najpierw w SAO, później w ALO, raz było lepiej, raz gorzej, ale ogóle wrażenie na plus!
Chociaż muszę przyznać, że 90% bohaterów mnie denerwowała, a jak już kogoś polubiłam to był przeważnie zły i szybko zanikał po nim słuch, tak więc fun fun