Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Komentarze

Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    xx 8.04.2022 18:30
    Relikt epoki
    O wadach Crystala powiedziano już wszystko, a że z zarzutami się zgadzam, nie zamierzam ich powtarzać. Muszę mu jednak przyznać, że dzięki niemu dostrzegłam w mandze rzeczy, których dotąd nie zauważałam. Po pierwsze, że fabuła jest jeszcze bardziej generyczna i schematyczna, niż mi się wydawało, czasem prawie na poziomie parodii (i trudno mi to zwalić na czasy powstania) – co w mandze nie raziło mnie w oczy, być może dzięki temu, że manga mimo wszystko miała więcej wdzięku od Crystala. Po drugie – że Czarodziejka jest wybitnie zakorzeniona w latach 90. i wyrwać się jej z tego gruntu nie da.

    Jakoś tak te lekkie próby uwspółcześnienia, laptopy, tablety, telefony, to wszystko sprawia, że w Sailorce na każdym kroku widzę znaki epoki. Szał na zjawiska paranormalne, kosmitów, ESP, wszechobecne apokalipsy i początki nowej epoki, medium dostające własny programw telewizji, kręgi zboża w wiadomościach, bohaterki biegające do salonu gier każdego dnia, żeby popykać w dość retro sidescrollera, zainteresowanie szachami (okej, Sailorka wyszła chyba zanim Kasparow miał swoje pięc minut, ale nadal), fascynacja technologią i jednocześnie strach przed nią, ulotki reklamujące nowe rewalcyjne metody nauki wykorzystujące najnowsze odkrycia nauki, na dobrą sprawę może nawet motyw cyrku (ktoś wie, czy w Japonii oglądali Cirque du Soleil?) – no wszędzie to jest :D I o ile normalnie kompletnie na to wszystko nie zwracałam uwagi i nie uważałam za coś faktycznie wskazującego na czas powstania, tak przez Crystala zaczęłam to aktywnie wyłapywać, a przy dalszych próbach udawania, że rzecz dzieje się w 201x, trochę mi się chciało śmiać. Oryginalna manga to jednak istna kapsuła czasu.

    (BTW, widzę, że niektórych tu raziło zrobienie z Hotaru cyborga, bo to fantastyczna historia o magicznych dziewczynkach. Jak dla mnie to się wpisuje w czarodziejkową estetykę, Sailor Moon nieraz sięgała po motywy sci­‑fi, na czele z licznymi kosmitami, w dodatku łądnie się to wpisuje w ówczesną popkulturę, lubiącą łączenie technologii i czarnej magii – co na dobrą sprawę mieliśmy już w przedstawieniu Ami i mrocznych programach komputerowych ;D)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 6
    hanami-chan 21.10.2021 16:19
    mnie tam się podobało ;)
    Zacznę od prośby o niehejtowanie mojej opinii ;]

    Mi Crystal dużo bardzie przypadło do gustu. Obejrzałam je przed Classic i szczerze, to jak Classica nie umiem oglądać to Crystal było BOSKIE!
    Ale teraz już na poważnie. Piszecie, że postacie krzywe, wychudzone i plastikowe. Moim zdaniem ciut nazbyt szczegółowe, ale serio śliczne. Szczupłe dziewczyny są dość powszechne w anime, choć wprowadziłabym większe zróżnicowanie sylwetki.
    Są też opinie, że postacie pozbawiono charakteru. Cóż, jak tak o tym myślę to mogły by się bardziej różnić, ale w Classicu to było okropne! Rei ciągle drze się na Usagi, Makoto zakochuje się w co drugim ziomie z ulicy, a Minako ciągle rzuca powiedzonkami totalnie z tyłka, przekształcając je. Nie wspominając o tym, że Usagi zachowuje się jak rozbeczany bachor.
    W Crystalu zaś, wszystkie są dojrzalsze i to jest cudowne! Kreska dużo bardziej mi się podoba, pomimo, że koki Usagi czasem wyglądają bardziej jak czółki :) a ręce i nogi w scenach transformacji gubią kości po drodze.
    Na plus wychodzi również wierność mandze – bo przypominam, że Crystal jest adaptacją mangi (z drobnymi zmianami), a nie starego anime.
    Na koniec nawiążę jeszcze do początku komentarza – zanim zaczniecie pisać, że jak ja mogę tak mówić, albo zanim zaczniecie recenzować, przypominam o zwrotach, których tu użyłam – UWAŻAM i MOIM ZDANIEM.
    Osobiście polecam gorąco :D.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Byczusia 23.04.2018 23:09
    A ja dla odmiany wolę Crystal
    Po primo- bardziej mi się podoba żywy Moon Pride od Moonlight Deisetsu. Dalej- Usagi szybciej dorasta a nie jak w oryginalnym anime była histeryczką. A walki wyglądają lepiej­‑nawet tu jest wątek zamienienie sailorek w Super sailorki. Niestety na minus kreska- bo ten wygląd transformacji to niestety jest tragiczny.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    olka 25.02.2017 14:18
    sailor moon crystal
    czy tylko ja gdy to oglądam mam ochotę się powiesić?
    Odpowiedz
  • Donia 31.12.2016 21:10:50 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Jagienna&Ala 27.09.2016 21:53
    Słabe i nic nadzwyczajnego.
    Na początku oglądania tego strasznie denerwowało mnie to, że to anime tak bardzo różni się od tego starego. Kreska na pierwszy rzut oka ładna, ale tak naprawdę postacie są wychudzone i mają krzywe twarze. Mamoru nadal nie wydaje mi się być bishem mimo ,że jest jednak trochę ładniejszy. Romans bardzo, ale to bardzo słaby i byle jaki. Czarodziejka gorsza niż ta stara, strasznie księżniczkowata. Potrafi tylko rozczulać się nad sobą, jest wiecznie smutna i ciągle płacze. Nie polecam.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 3
    Ech... 22.08.2016 23:57
    Kim jest Chibiusa?
    Początkowo Chibiusa mówi że nazywa się Usagi. Później mówi że mama nazwała ją Small Lady (serio,na imię ma Small Lady,czyli na przykład Small Lady Tsukino?). W odcinku 20 dowiadujemy się że nazywa się (UWAGA UWAGA) USAGI SMALL LADY SERENITY!! Imię bije wszelkie rekordy! Co ta Naoko ma w głowie…
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Miaucząca Mangożerczyni 22.08.2016 23:37
    "Ciepłe" słowa dla seiyu
    Chcę „pogratulować” seiyu „świetnej” pracy,w character songach błyszczą po prostu talentem. „Gratulacje” nakwiększe kładam seiyu :
    Królowej Beryl – jojojczyła jak stara baba,zamiast przerażać
    Artemisa – serio,brzmiał jak 60 letni pedofil menel
    Wisemana – brzmiał jak jakiś błazen,a nie (pozwolę sobie tak to ująć) „wujek samo zło”
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 8
    Kandara 4.05.2016 00:50
    Senshi X Shitennou
    Tak mnie ostatnio naszło… ale zna ktoś może jakiegoś ficka na powyższy temat?
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    green arrow 26.04.2016 14:43
    sailor moon cristal
    Nie urzekła mnie cukierkowa wersja tego anime,być może dlatego że stara wersja miała to coś,przede wszystkim wszystkie czarodziejki są nijakie w przeciwieństwie do tej z lat 90­‑tych.Moja przygoda z tym anime skończyła się na 15stu odcinkach.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 22
    Donia 19.04.2016 12:33
    Informacja a ankiecie i pocieszenie dla fanów - mogło być gorzej...
    Witajcie fani i anty­‑fani Sailor Crystal. Tu mówi osoba, która postanowiła podjąć się zadania zrecenzowania tego gmio… serialu. Z tego powodu chciałam zorganizować taka małą ankietę wśród fanów by zbadać zdanie widzów na temat tej serii ;-) Jeśli oglądałaś/eś Crystal i chcesz wziąć udział w ankiecie, napisz do mnie na prywatną wiadomość, wtedy wyśle im pytania :-)
    Z góry dziękuję ;-)

    Recenzja będzie już za 2 tygodnie. Przepraszam , bo wiem, że początkowo zapowiadam ją trochę wcześniej, ale mam teraz pewne ważne sprawy na studiach ale za dwa tygodnie powinna już dać sobie radę :-) Od razu ostrzegam, że nie odmówię sobie przy okazji porównania do wielu innych serii z tego gatunku, (zarówno tych bardziej jak i mniej znanych) by uzyskać lepszy obraz nędzy i rozpaczy tego remaku :-)

    A przy okazji, skoro już piszę komentarza do tej serii krótko powiem o moich osobistych odczuciach z serialu i tym czego w recenzji nie zamieszczę.

    Bohaterki i fabuła bardzo rozczarowują, zwłaszcza na tle innych produkcji z tego gatunku wyglądają naprawdę słabo. Rozumiem, chcieli przenieść na ekrany mangę, ale jakby nie trzymali się jej ortodoksyjnie, tylko pododawali choćby wątki, występujące tylko w anime efekt byłby o niebo lepszy. Mogli przewidzieć, że to się tak skończy. Przecież chyba byli świadomi tego, że to większość fanów woli anime od mangi, i na dobrą sprawę, to po komiks sięga jak już spodoba im się serial.

    A skoro mowa o wątkach z anime. Za brak wątku Nephrite/Naru to bym z chęcią przetrzepała skórę twórcom! Dlaczego? Otóż było to tak:
    7 grudnia 2007, piątek. Za dwa dni kończę 13 lat. Pierwsza klasa gimnazjum. Wieczór, śnieg pada, jest już ciemno. Powrót za szkoły, początek ferii. Obiadokolacja we włoskiej restauracji nad zalewem. Cały czas powtarzam uradowana, że nie mogę się doczekać nowego numeru ulubionego komiksu, który czeka na mnie w domu. Powrót do domu. Miejsce na kanapie w salonie, komiks nr 122 „Świat w Księdze Część II” do rąk. Ma w nim być rozwiązanie wątku miłosnego… Czytam i… I On oddaje życie w zamian za Nią, mimo że to przyjaciółka jego najgorszych wrogów i chwilę później umiera wyznając jej, że to musiało być jego przeznaczenie i nie dane było im być blisko… Odkładam komiks… Chwila ciszy… Płacz! Szok! Jak to się mogło stać, że on zginął tak nagle i niespodziewanie…? Potem kolejne dwa tygodnie w oczekiwaniu, czy inne bohaterki przeżyją? Co to będzie… 19 grudzień. Piątek. Oczekiwanie. Jest kolejny numer… I… Udało się! Reszta bohaterów przeżyła! Moje ukochane idolki jednak się uratowały! Euforia!!! Potem kolejne numery… Wszyscy się uratowali, jednak Ona po Jego stracie jest załamana i upuszcza miasto… Przez kolejne pół roku oczekiwanie, że może jednak okaże się, że On przeżył, a Ona wróci… Niestety nadziej okazują się płonne… Na pamiątkę z trzech gwiazdek z bransoletki dołączonej to tego feralnego numer robię naszyjnik, który nosze do dziś…

    Rok 2011, odcinek Sailorek nr 23 wyświetlany na kanale TV4 z nagrywarki (prawdopodobnie przy obiedzie). – „Nephrite umiera dla Naru” – pierwsze skojarzenie – „Więc to na tym wzorowali się twórcy W.I.T.C.H. , tworząc wątek Cedrica i Orube. Wróg, którego czarodziejki znały od pierwszego numeru komiksu zakończył swój żywot w sposób podobny do drugiego wroga Sailorek…” Co prawda Cedric i Orube mieli znacznie bardziej rozbudowaną historię niż Naru i Nephrite, a poza tym ta śmierć w komiksie była znacznie bardziej dramatyczniejsza, bardziej wzruszająca (głównie dlatego, że w komiksie narrator opisywał dokładnie ich uczucia, emocje i stan ducha w dość emocjonalny sposób) i bardziej spodziewana, ale i tak wyraźnie widać tu inspirację.

    I teraz ja się pytam gdzie jest ten wątek, na którym wzorowali się twórcy moich Witchusiów, żeby stworzyć najtragiczniejszy wątek miłosny w całym komiksie?! Gdzie on jest?!?! Gdzie?!?!?!

    No NIE MA go w Crystalu!!!!! NIE MA!!! N­‑I-E M­‑A!!!

    A co jest zamiast niego? Nowy wątek z  kliknij: ukryte 

    (Chciałam napisać, że to obraża pamięć Cedrica, ale się wstrzymam, bo to lekka przesada…)

    Dalej sens w serialu…
    Już w mandze mnie zastanawiało, to że skoro Sailor Pluto, umarła w XXX wieku, to ciekawe jak to możliwe, że odrodziła się w XX…
    A tak w ogóle czy ktoś może wie czy Diana, miała jakąkolwiek moc? Bo jeśli nie to fakt, że Pluto poszła walczyć i zostawiła na straży wrót czasu, tycie, bezbronne kociątko powinien trafić na listę największych Głupot w Serialach Wszech Czasów…To tak jakby woźny Filch zostawił na straży drzwi wejściowych Hogwartu swoją kotkę Panią Norris by broniła szkoły przed Śmierciorzercami!

    O grafice i anatomii (jeśli w ogóle można to tak nazwać) nie będę już wspominać, opiszę to w recenzji… Powiem tylko, że znaleziona przeze mnie na strychu stara figurka Usagi jest w lepszym stanie, niż te gumowe kukły, mimo, że jest cała podrapana, nie ma kucyków i walizki, ale przynajmniej się tak nie wygina i nie rozciąga (chociaż też jest z gumy). Muszę pokazać te nieszczęsne kadry babci, która uczyła anatomii, może uda mi się rozbawić ją do łez… O wyglądzie „Straśliwego” Fantoma śmierci wspomnę w recenzji, ale zdradzę, że patrząc na to „Beżcielśne Źłio” miałam podobne skojarzenia jak Alira przy robotach z Witchblade , tyle że przypominał mi cos, co nie nadaje się na czarny charakter w jeszcze większym stopniu jak krzesło i toster :-)

    Muzyka – słucham utworu Black Lady, który jak nazwa wskazuje powinien być „Dark”. Usłyszała to mama (która nie znosi wszystkiego co mroczne i ponure) i powiedziała: „Ojej, jaka piękna zwiewna melodyjka!” Bez komentarza…

    Jeśli mogę pocieszyć zawiedzionych fanów. Mogło być naprawdę Dużo, DUŻO gorzej.
    W zeszłym roku kultowy amerykański serial animowany z lat 80­‑tych powstały w wytwórni Hasbro Jem i hologramy doczekał się filmu aktorskiego.
    I jak wam powiem co z tym serialem zrobili z nim twórcy filmu, to wszyscy odetchną z ulgą, że z Sailor Moon stało się tylko to co się stało. Bo nie bez powodu gdy tylko pojawił się zwiastun aktorskiej Jem zaczęły się petycje do studia o odwołanie premiery, a gdy ta jednak się odbyła film wycofano z kin już po 2 tygodniach, bo po prostu nikt nie chciał go oglądać. Przez ten czas zarobił niespełna połowę swojego budżetu i otrzymał jednym z najgorszych filmów wszechczasów.

    W oryginale fabuła wyglądała tak:
    Zaczyna się od pogrzebu bogacza Emmetta Bentona. Pozostawił on po sobie 4 nastoletnie córki: dwie rodzone – Jerrice i Kimber, oraz dwie adoptowane Azjatkę Aje i Afroamerykankę Shane. Siostry dostały po nim potrójny spadek: wytwórnie płytową – główne źródło dochodów, dziewczęcy sierociniec z podopiecznymi oraz niezwykły wynalazek – komputer holograficzny z Synergy – sztuczną inteligencją, która może wytwarzać całkowicie realistyczne hologramy za pomocą mikroprocesorów w kolczykach, które dostała Jerrica. Niestety wytwórnię przejął despotyczny i nieuczciwy wspólnik Bentona – Eric Reymond i postanowił wypromować tam bezwzględną damską grupę wokalną „The Mistifs”. Dziewczęta potrzebowały pieniędzy na utrzymanie sierot więc postanowiły wykorzystać Synergy do stworzenia zespołu muzycznego „Jem i hologramy”, w którym Jerrica występuje z wyglądem zmienionym za pomocą kolczyków jako Jem i nikt z poza zespołu nie wie, że to ona. Potem do zespołu dołączyła jeszcze latynoska Raya. Serial opowiadał jak wspinały się na szczyt, stawały się gwiazdami, rywalizowały z Ericiem i „The Misfits” oraz wystepujacą później grupą „The Stingers”, którzy cały czas próbowali zaszkodzić „Hologramom” poprzez dokonywanie sabotażu (i to nie byle jakiego bo już w pierwszym odcinku sługa Erica doszczętnie spalił im dom pozostawiając je i wszystkie ich podopieczne bez dachu nad głową). Jak animacje z lat 80­‑tych poruszano tam naprawdę trudne tematy jak śmierć, sieroctwo, narkomania, analfabetyzm, zbieranie pieniędzy na operację ratująca wzrok, czy rozterki Jerrici, gdy Rio – przyjaciel w którym się podkochiwała był bardziej zainteresowany Jem niż nią. Seria była też chwalona za bohaterów różnej narodowości. Poza wspomnianymi członkiniami zespołu był jeszcze Hiszpan, Niemki, Brytyjka, a nawet sierotka urodzona w czasie Wojny Wietnamskiej. Ponadto była tam świetna muzyka – w każdym odcinku kilka nowych piosenek z animowanymi teledyskami. Dodatkowo postaci nosiły naprawdę modne stroje (w końcu jak wiele innych serialach Hasbro jednocześnie wypuszczano na rynek lalki bohaterów).
    A co z filmem aktorskim? Tam sprawa wygląda tak:
    Jerrica i Kimber, dwie zwyczajne nastolatki mieszkają w cioci z jej adoptowanymi córkami. Któregoś dnia Kimber wrzuciła do sieci (do akcja dzieje się współcześnie) film jak jej siostra gra na gitarze. Zdobył on tyle wyświetleń, że dostały propozycję wydania płyty w wytwórni prowadzonej przez panią Ericę (Tak Kobietę!) Reymond. Niestety nie mogły się potem odnaleźć…
    Nie ma śladu po piątej członkini zespołu, sierocińcu, „The Stingers”, trudnych tematach, haśle serialu: „Truly Outrageous!”, walka o wytwórnie praktycznie nie istnieje, bardzo spłycono wątek sci­‑fi, bo Jerrica nie zmienia się w Jem za pomocą kolczyków, tylko przebiera się przed wejściem na scenę, a Synergy zdegradowano do roli minirobocika wyświetlającego wiadomość, którą córkom zostawił ojciec, „The Mistifs” wystąpiły w tylko w jednej scenie epilogu, kiedy główna antagonistka namawia je do rywalizacji z Jem (to chyba miało być rozwinięte w kontynuacji, ale po takiej klęsce raczej nikt nie będzie robił 2 części filmu), z obiektu westchnień Jerrici – Rio zrobili syna głównej antagonistki, główne bohaterki z przedwcześnie dojrzałych pannic, które muszą zarobić na swoje podopieczne, zrobili sztampowe muzyczne nastolatki, które martwią się jedynie o niezapłacony czynsz i fakt, że na scenie nie są sobą, z postaci innych narodowości została tylko Aja, bo Shanę wybielono (za co Hasbro oskarżyło twórców o rasizm), stroje i makijaże też są zmienione – tylko kolory włosów te same, logo też jest inne. Nie ma też ani jednej piosenki ze starej serii (nawet openingu ) – zastąpiono je jakimś beznadziejnym nowym utworem , który nie dorasta im do czubków pięt!

    Czyli innymi słowem nieszablonowy i kultowy serial został przrobiony na bajeczke­‑obyczajówka o muzycznych nastolatkach, taką jak Hannah Montana, High School Musical, Camp Rock, Violetta i cała masa podobnych przeciętniaków, jakich jest pełno w dzisiejszych czasach…

    Brzmi masakrycznie?

    To teraz wyobraźcie sobie, co by było gdyby Ci „geniusze”, którzy to robili stworzyli podobną aktorską wersję Sailorek…

    Powiedzmy, że wyglądałoby to tak. Usagi, Ami, Rei i Makoto są zwyczajnymi nastolatkami (bez żadnych supermocy), które powiedzmy trenują sztuki walki. Któregoś dnia przypadkiem łapią złodzieja pochodzącego z gangu przestępców, którego boss nazywa się Król Beryl i ma syna Mamoru. Policja postanawia zatrudnić je w roli „pomocnic”, które pomagają im zwalczać bandytów (tak jak ksiądz Mateusz), ale one nie mogą odnaleźć w tej roli… Nie ma śladu po Minako, Artemisie, Księżycowym Królestwie, Mentali, walkach na śmierć i życie, poszukiwaniu Srebrnego Kryształu, haśle: „Ukaże was w imieniu Księżyca!” ani w ogóle po jakiejkolwiek magii, wszystko dzieje się bez jakichkolwiek elementów nadprzyrodzonych, bohaterki nie transformują się tylko przebierają. Luna zostaje zdegradowana do roli prostego dachowca mającego przyczepiona do obróżki wiadomość dla dziewcząt, „generałowie” występują w jednej scenie epilogu, wojowniczki nie noszą też mundurków, tylko policyjne uniformy, nie ma Moonlight Densetsu i logo też jest inne.
    Masakra nie…?

    To może lepiej dziękujmy Bogu, że z Crystalem stało się tylko to co stało…

    Jeśli mogę jeszcze pocieszyć tych, którzy uważają, że seria ich dzieciństwa została zniszczona, proponuję obejrzeć remake Yattamana z 2008 roku. Tam zachowano 100% uroku oryginału, szaleństwa i humoru, na szczęście nie zmieniono schematycznej fabuły (najpoważniejsza zmiana to zastąpienie Kamienia Dokuro Pierścieniami Dokuro), a ponadto dodano postaciom charakteru (Gan—chan stał się mniej idealny, a rolę przywódcy grupy przejęła Ai), zostawiono starą ścieżkę dźwiękową, ale dodano też nowe całkiem niezłe utwory i wysokiej jakości grafikę. Film aktorski z 2009 roku również polecam, jest naprawdę dobry i wierny. Tak się powinno robić remaki Toei Animation!
    Odpowiedz
  • Donia 18.04.2016 23:45:16 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Lenneth 29.11.2015 19:52
    Badziew
    O Crystalu napisano już właściwie wszystko: dlaczego i jak bardzo ssie. Nie będę się więc nad nim długo pastwić, dorzucę tylko swoje trzy grosze, bo właśnie udało mi się zmęczyć serial do końca.

    Fabuła wyprana z napięcia, nawet nie dlatego, że z góry wiadomo, że Sailor Moon wygra siłą swojej woli i miłości, tylko z powodu drętwych scen i płaskich, papierowych postaci, między którymi nie sposób doszukać się jakiekolwiek chemii, czego najlepszym przykładem jest pewnie scena  kliknij: ukryte  Przez większą część serii oglądamy statyczne, deklamujące postacie. Sailorki pozostają gruntownie wyprane z osobowości, a ich rola sprowadza się do wypowiadania wspólnie jednego zdania, zwykle o tym, jak mocno wspierają Usagi. Sama Usagi swoje przyjaciółki ma gdzieś, zaprząta ją wyłącznie Mamoru. Mamoru natomiast oscyluje między deklamowaniem, jak bardzo kocha Usagi, a byciem poddawanym praniu mózgu, przez co Usagi cierpi. Bzdur takich jak dziewięćsetletnia Chibi­‑Usa zachowująca się wciąż jak dziecko czy Sailorki mówiące sobie po imieniu w obecności wroga nie zamierzam się czepiać, to chyba po prostu „ten typ” serii, nie wymagajmy zbyt wiele. Całości obrazu dopełniają koślawa, wyjątkowo szkaradna kreska, koszmarne efekty komputerowe i leniwa animacja. Pozwolę sobie jeszcze na do widzenia zarzucić takim pięknym Mamoru. Mistrzowska anatomia, mistrzowskie cieniowanie, i tak w całym Crystalu.

    Jedyne, do czego zdołałam się przekonać, to opening. Ale tylko muzycznie, bo CG użyte do pozowania Sailorek wciąż działa mi na nerwy.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Svartisen 19.08.2015 15:37
    Nie powala, ale
    Pierwszy sezon mamy już za sobą. Obejrzawszy całość i dawszy sobie nieco czasu na zdystansowanie się do zawartości, chciałbym podzielić się wrażeniami (czy ktoś w ogóle czyta te komentarze?) Nie sposób oceniać Sailor Moon Crystal (SMC) bez uciekania się do porównań z serialem z lat 90­‑tych, który dla wielu z nas (w tym i dla mnie) był pierwszą przygodą z anime. Wielu i wiele z was narzeka na kreskę, fabułę, muzykę. Macie rację, ale może warto zastanowić się co jest przyczyną.

    Najłatwiej rozprawić się z muzyką. Mam wrażenie, że taki mamy teraz trend (choć zdarzają się odstępstwa)- muzyka w anime jest monotonna, elektroniczna, w zamierzeniu wzniosła, a w efekcie mierna (jakoś szczególnie cierpią na tym remake'i – muzyka z DragonBall Kai też była krytykowana, dopiero pod koniec się poprawili). Na tle ścieżek dźwiękowych w trakcie odcinka, intro wypada całkiem przyjemnie (wg mojej prywatnej skali – jak nie przewijam intro, to znaczy że fajne, tu nie przewijałem). Pod względem ścieżki dźwiękowej stary serial bije SMC na głowę.

    Teraz o kresce. To prawda, jest brzydka, postaci są lalkowate i sztuczne (nawet zachwalany Mamoru, w SMC jest po prostu okropnym wieszakiem), pozy podczas transformacji czy ataków śmieszą, a obrazki ze strony [link][link][/link] widziałem na fb w postach zupełnie niezwiązanych z anime. Ale jak tak się wczytać w opis SMC, można się dowiedzieć, że jest ono wierną ekranizacją mangi. Nie wiem jak brzmiała umowa pomiędzy producentem a Naoko Takeuchi, ale po anime widać, że projekt postaci i ogólna estetyka anime odziedziczyły bardzo dużo po mandze, z całym dobytkiem inwentarza, zarówno tym dobrym, jak i tym złym. Te zdeformowane postaci, surrealistyczne dłonie i stopy, charakterystyczne twarze – wypisz wymaluj inspirowane manga autorstwa Naoko Takeuchi. Oglądanie tej anatomicznej abstrakcji momentami boli, ale można się przyzwyczaić. Tak samo, jak dawało się to znieść w mandze (najgorsza była końcówka – autorka ,,dorastała'' swoje postacie, wydłużając im z tomu na tom nogi i wyciągając twarze). Jak będzie wyglądała seria Stars (o ile powstanie) w SMC? Z jednej strony strach się bać, z drugiej, pewnie się przyzwyczaimy do tego czasu. Stary serial też kulał graficznie (mówienie bez poruszania ustami) – odcinki, które trzymają pod tym względem poziom i są ładne. Moim zdaniem remis.

    Na koniec nieszczęsna fabuła, która stara się dokładnie śledzić treść mangi. Tym co mnie bardzo raziło w starym serialu, to to, jak bardzo odbiegał od mangi (serie R i SuperS zmieniono nie do poznania w stosunku do zamysłu N. Takeuchi). Pomijam już kwestię mnogości wątków pobocznych, potwory tygodnia i tę nieustającą niedomyślność wrogów i samych sailorek, że ta cała Sailor Moon czy inna Sailor Neptune wygląda identycznie jak ta ciapowata dziewczyna/genialna skrzypaczka, która kręci się zawsze w poblizu miejsca gdzie właśnie pokonałam/liśmy wroga. Z tego co pamiętam, współpraca Naoko Takeuchi z Toei nie układała się najlepiej (czemu dawała wyraz nawet na kartach mangi) – złożyły sie na to zapewne zarówno ingerencja autorki w anime jak i odmienna wizja twórców serialu, choć czasami niewykorzystanie pewnych wątków z mangi budziło zdziwienie  kliknij: ukryte  Z drugiej strony stary serial poświęcał więcej czasu bohaterkom innym niż Usagi i wprowadził kilka ciekawych wątków (Kunzite/Zoicite, Naru/Nephrite, zakończenie serii Stars).
    Akcja mangi toczy się bardzo szybko i jest skoncentrowana wyłącznie na Usagi (pozostałe postaci, jeśli dostają swoje 5 minut, to raczej na marginesie lub w dodatkowych rozdziałach). Jeśli twórcy SMC wzorowali się na mandze, irytująca pozycja Ami, Rei, Mako czy Minako jako biżuterii dla Usagi razi mniej. Wszystko jest zgodnie z mangą, super. Tylko twórcy SMC przeoczyli fakt, że coś takiego będzie się źle oglądało. Serial cierpi momentami na brak pomysłu na wypełnienie tych 20 minut. Zawartość 1 czy 2 rozdziałów mangi udało się upchnąć w 12 minutach. Co robić z resztą? Na to twórcy mają kilka pomysłów, jednak najczęstszym i najgorszym są transformacje. Te z SMC prezentują się nie za specjalnie, więc i obniżają ogólna ocenę odcinka. A można było wykorzystać dodatkowe historie z mangi osadzone w czasie akcji. Do pierwszej połowy sezonu idealne byłoby wspomnienie o kasablankach, które przybliżyłoby nam znacznie postać Rei, która z uwagi na uczęszczanie do innej szkoły (i niebycie faworyzowaną przez autorkę mangi Minako) pojawia się rzadziej. Druga połowa sezonu również miała jeden dodatkowy rozdział w mandze – byłby on znacznie lepszym wypełniaczem niż transformacje lub bezsensowne dyskusje.
    Problem z fabułą SMC polega na tym, że to, co dało się przeżyć w mandze, po przeniesieniu na ekran nie prezentuje się najlepiej. Przed rozpoczęciem pracy należało przemyśleć konstrukcję fabuły. Nie pierwszy raz widzę taką wtopę. Dobrym przykładem są ekranizacje visual novels autorstwa grupy 7th Expansion. O ile studiu Deen udało się całkiem nieźle zekranizować Higurashi no Naku Koro ni, to animowana wersja kontynuacji tej powieści (Umineko no Naku Koro ni) okazała się być totalną klapą, mimo że Umineko jest uważane za lepszą powieść niż Higurashi (do tego stopnia, że Deen nie podjął się nawet próby ekranizacji drugiej połowy Umineko i cała opowieść została urwana ,,w trakcie''). W tym przypadku, podobnie jak z SMC, przeniesienie oryginału żywcem na ekran dało fatalnie skonstruowaną fabułe. Ta w SMC jest bardzo nierówna – raz nadmiernie szybka, innym razem ślimaczy się zostaje dopchnięta opisanymi wyżej wypełniaczami.
    Jednak mimo wszystko wolę fabułę SMC – jako wierna mandze jest bardziej spójna, przynajmniej na razie.

    Podsumowując, SMC wypada znacznie gorzej dźwiękowo, podobnie źle graficznie oraz nieznacznie lepiej fabularnie. Oglądać ją będą przede wszystkim ci, do których myślę była kierowana – starzy miłośnicy Księżycowej Pyzy, którzy SMC obejrzą z sentymentu i będą czekać na ciąg dalszy, niezależnie od tego, ile żółci wylali na twórców serialu.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 7
    stary pryk 31.07.2015 13:25
    kiepskie
    amatorskie zachodnie anime RWBY jest dużo lepsze od tego… nowa wersja czarodziejek ocena mierna i to chyba przez sentyment z mojej strony :(
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Tamago-chan 26.07.2015 22:13
    Przyznam szczerze, że ostatni raz kiedy oglądałam Sailor Moon miałam może z 7­‑8 lat. Nie było jeszcze tyle bajek w TV co teraz, więc oglądało się co akurat puścili. Pamiętam więc ogólny zarys fabuły i mniej więcej postaci, ale nie za wiele i nigdy też nie miałam potrzeby odświeżania sobie (czy dokończenia, bo podejrzewam, że w TV pokazano tylko część) tego anime. Postanowiłam więc zerknąć na Crystala z czystej ciekawości, bez porównań ze wcześniejszą wersją, którą pamiętam jak przez mgłę. Niestety główna bohaterka jest tak słabą i nieskomplikowaną postacią, że chociażby ten fakt do serii mnie zniechęcił. Nie pamiętam jak to było w 90­‑którymś roku, ale miałam nadzieję, że romans odgrywa w tym tytule mniejszą rolę. Nie mam nic przeciwko romansidłom, ale tutaj to wszystko jest tak naiwne, że bez przerwy rosło we mnie uczucie zażenowania. I w końcu nie dałam rady, wytrwałam 6 odcinków i nie jestem w stanie znieść więcej. Do Sailor Moon (mimo, że niewiele pamiętam z tej serii) mam pewien sentyment i właśnie taką sentymentalną wycieczką miał dla mnie być Crystal. Chyba jednak od początku nie byłam targetem dla tego typu serii i odrzuciło mnie tutaj nie porównanie ze starszą wersją, a po prostu sam pomysł, fabuła, postaci i naiwność całości.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Rblfleur 25.07.2015 23:24
    Dosyć niedawno zaczęłam oglądać SM Crystal. Wiedziałam w tamtym roku, że coś wyszło, ale zdjęcia w necie nie przekonały mnie żeby się za to wziąć. Ale kiedy poraz kolejny obejrzałam wersję z 90 jednak skusiłam się. Ahhh ta ciekawość…

    Niestety zawiodłam się już od samego początku. Pierwszy odcinek: WTF?! Usagi niby przypomina siebie, ale jednak nie. Te nieskalane myślą oczy i usteczka jak u jakiejś laly. Masakra. Okropny plastik. Mamoru nagle staje się ciachem. A reszta wojowniczek została zrobiona niczym na taśmie produkcyjnej. Jak zobaczyłam Rei to myślałam, że spadnę z krzesła. Niby pisze, że to piękna kapłanka i wojowniczka a wyszła z niej maszkara. Co się stało z jej twarzą? Naprawdę spieprzyli to. A transformacje 3D? Serio, nie chciałam na to patrzeć, ale dobra. Pomyślałam, że wytrwam. Luna – no comment. Co do piosenki, to też jakoś nie przypadła mi do gustu. Już mogli zostawić Moonlight Densetsu.

    Przyznam szczerze, że z każdym odcinkiem się przyzwyczajałam do nowego looku. Dalej jednak jestem na nie. Postacie są mdłe. Straciły cały swój charakter (chciaż nie Mamo – on go i tak wcześniej nie miał xD). Jakoś to zleciało do końca. Chibiusa też mi się wydawała taka strasznie pusta. Black Lady nawet całkiem spoko. Neo Queen Serenity wolę raczej w blond włosach. W białych wygląda jak kosmitka a te oczy jeszcze bardziej potęgują ten efekt. Najbardziej podoba mi się Pluto. Ale słodko wyglądała tuląc Dianę! Naprawdę lubiłam na nią patrzeć.

    Czytałam mangę, ale dopiero dzięki SMC dostrzegłam wady. I jest ich sporo. Kreska, kreską. Ale fabuła… Strasznie mdła historia miłosna i co tam jeszcze było. Ci co robili anime z 90 naprawdę ją „pokolorowali”. I bardzo dobrze. Finałowe sceny robiły takie jakieś bardziej większe wrażenie. Śmiałam się. Nawet łezka w oku się zakręciłam. A teraz? Nic. Pustka i obojętność.

    Ponoć za rok dopiero ukażą się kolejne odcinki. No to trzeba będzie trochę poczekać… Już się boję jak będzie wyglądała moja ukochana Haruka. Czuję, że ją spieprzą na maksa. I będę ubolewać dlaczego, dlaczego, dlaczego (!) to obejrzałam. Ale ok. Dam radę, bo nie lubię zostawiać czegoś niedokończonego. :D
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 7
    michan 19.07.2015 21:58
    Koniec!! W końcu >.<
    Według mnie Crystal jest najgorszą z możliwych serii Sailor Moon jaka mogła powstać.
    Nie ma nawet co porównywać Crystal do Anime z lat 90.
    Tam postacie były sympatyczniejsze dla oka( mam gdzieś zlepione włosy Usagi!Wolę tę dawną Pyzę!),zabawniejsze oraz o wiele wiele szczersze wobec uczuć.Tu według mnie postacie zostały tego pozbawione.
    Niby to była ekranizacja mangi,ale były chwile,które w mandze wcale w danym momencie nie wystąpiły(  kliknij: ukryte ), albo zostały tak zmienione,że ktoś kto czytał mangę i zna ją dobrze się nie połapie.
    Rozumiem fakt,że Toei Animation ma problemy z kasą i oddał pracę nad Sailor Moon Crystal jakimś Koreańczykom(tak podajże słyszałam),ale jak już się zobowiązali się zrobić serię to tak by ktoś kto to ogląda nie żałował tego…

    Mam teraz tylko nadzieję,że informacja o nowej serii okaże się tylko plotką, bo nie wiem jak to przeżyję. >.<
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 7
    Ariel-chan 19.07.2015 18:07
    Chwała Bogu na wysokościach, EJMEN XD
    Koniec tej tragicznej serii, wreszcie, Alleluja i chwała Bogu XD Gorzej, że to „do zobaczenia wkrótce” na końcu odcinka i inne przesłanki na netach świadczą o tym, że chyba jednak będzie następna seria. Zlitujcie się nad nami i albo to poprawcie/zróbcie porządnie, albo nie róbcie nam tego wcale, błagam XD
    Podsumowywać nie będę, tylko jak zwykle wezmę na tapetę ten ostatni odcinek.
    Muszę przyznać, że ostatnie… 10 minut odcinka… Taaaak, ostatnie 10 minut serii xD I nie dlatego, że koniec. Scenę,  kliknij: ukryte  Lepszej sceny w tej serii nie pamiętam, AMEN.

    Ekhem, ale to tylko pozytywy, lecimy z negatywami.
    Sama Królowa Serenity jest brzydka. Znaczy no, wygląda kropka w kropkę jak Usagi. Jak 14­‑letnia dziewczynka. W Rce była śliczna i przede wszystkim wyglądała jak dorosła, poważna kobieta. Tutaj ma siwe włosy i ani jej w tym ładnie, ani jej tego nie postarza, takie rysunkowe nie wiadomo co -.-' W porównaniu ze starą Neo jest po prostu zbyt młoda i nieładna, choć też miała parę ładnych ujęć. Ale po prostu zbyt młoda. P kliknij: ukryte  xD.

    Poza tym…  kliknij: ukryte .

    No i jeszcze pożegnanie z Chibiusą.  kliknij: ukryte  No cóż, trudno, Naoko to w końcu… wymyślała na oko! xD <tak, nieśmieszny suchar po raz drugi, ale musiałam XD>.

    Koniec, ende, fin, the end, koniec tej tragicznej serii :D Możemy bić fanfary! xD.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 48
    imspidermannomore 19.07.2015 15:59
    nareszcie koniec
    Największą wadą starych czarodziejek według mnie był nieznośny schemat potwora tygodnia. Nowa seria naprawiła ten błąd ale zepsuła inne rzeczy: projekty postaci, grafikę (kłujące w oczy sidżi) oraz humor (brakowało mi całego tamtego super deformed, wielkich kropli na twarzy i fikołków którymi podkreślano sytuacje humorystyczne). Podobał mi się opening, w prawdzie może nie tak bardzo jak Sailor Stars opening ale zdecydowanie bardziej nież Moonligt Densetsu. Koniec końców Crystal to raczej słaba konkurencja dla starych odpowiedników.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Ariel-chan 8.07.2015 19:01
    Muza xD
    Seria jeszcze się nie skończyła, ale chyba już mogę napisać. Bo zawsze o tym zapominam xD W całym Crystalu nie było chyba żadnej Insert Song O.o Po co oni nagrywają te Character Songi, skoro nigdy żadnej nie wykorzystają w anime? xD No, akurat z tych Crystalowych to i tak tylko generałowie wymiatają, ale nie o to chodzi. O to chodzi, że finały walk w starej serii dzięki piosenkom były genialne. W Classicu było „Moonlight Densetsu” i „You are just my love”, a w Rce… moja najukochańsza „La Soldier”. Pamiętam jak oglądałam finał i film z Rki na jakimś niemieckim kanale. Wycięli całkiem muzykę, i „La Soldier”, i „Moon Revenge”. Pewnie im się nie chciało dubbingować -.- xD Niby tylko piosenka, ale cała scena przez to straciła klimat, straciła urok, straciła wszystko. Bez nich to już nie było to samo, to było takie… No takie jak Crystal prawie że xD Do tego zmierzam, że w Crystalu nawet o piosenki nie umieli się postarać. OSTek jakiś jest, ale w ogóle go nie „słychać”, a to co było kolejną piękną rzeczą w starej serii to właśnie piosenki podczas odcinka. Muzyka dodaje charakter, uroku i zajebistości scenom, tutaj nie ma z tego nic. Gdyby chociaż to „Moon Pride” puścili, też by było inaczej… Czy puścili w finale Królestwa Ciemności? ._. To takie bezpłciowe, że mogłam nie zapamiętać nawet tego… xD
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 18
    rip LunarBird CLH 7.07.2015 01:42
    Wszyscy narzekają, więc ja pochwalę, a co!
    Po pierwsze wytykanie takich czy owakich błędów w animacji w serii dla 14­‑letnich dziewczynek jest IMO… no mądre to nie jest na pewno. Poza tym mi akurat takie rzeczy nie przeszkadzają bo na nie nie zwracam uwagi. Oglądam anime, a nie siedzę z nosem przy monitorze sprawdzając cyrklem i linijką czy proporcje się z matematyczną dokładnością zgadzają.

    Poza tym to nie wina animatorów, że Naoko Tekauchi rysowała tak a nie inaczej. I widocznie ludziom to nie przeszkadzało, skoro manga stała się bestsellerem. Nie naprawia się czegoś, co działa.

    Dziwi mnie jednak bardzo narzekanie na tą konkretną serię, tak jakby ten chłam by Toei był lepszy w którymkolwiek punkcie. No litości, czy wy wszyscy poszaleliście? Wreszcie Usagi i Rei nie wrzeszczą na siebie co odcinek. Wreszcie nie zrobiono w Usagi małego dzieciaka co i rusz pokazującego jęzor. Wreszcie jedne i te same animacje ataków nie zajmują połowy odcinka – jedynie transformacje się powtarzają, a i one są ostro okrojone czasowo – tylko sama Sailor Moon ma długą animację transformacji, reszta senshi załatwia to o wiele krócej.

    Przynajmniej wreszcie jeśli coś w serii nie pasuje, to wynika to z tego, jak było w mandze. Oryginalna seria Toei z mangą praktycznie nic nie miała wspólnego, tylko była wesołą „wariacją na temat”. Z naciskiem na wariację.

    Jeśli chodzi o mnie – naprawdę bym chciał, by pociągnęli to dalej, aż do samego końca mangi. Idę o zakład, że wielu by spadło z krzesła jak by zobaczyli, jak tak naprawdę wyglądał związek Haruki i Michiru. Bo w mandze to wcale nie było tak do końca oczywiste, że to lesbijki  kliknij: ukryte 
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 19
    Ariel-chan 6.07.2015 12:27
    Odcinek 25.
    Okej, nie było nawet aż tak nudno. Ale zacznijmy od „nadrzędnych pytań odcinka”. XD
     kliknij: ukryte  Nawet fantasy powinno mieć jakieś logiczne wytłumaczenie -.-'
    Pytanie nadrzędne odcinka nr 2 – czy Pluton jest daltonistką?!  kliknij: ukryte  Choć w sumie to nie pierwszyzna, skoro w Saiyuki wedle Japońców różowy to był czerwony… Well, może oni wszyscy widzą kolory w jakichś innych… barwach XDDDD.

     kliknij: ukryte 

    Diamencik <3  kliknij: ukryte 

    Dalej… Okej,  kliknij: ukryte Ale może się mylę, nie jestem ekspertem XD.

    Poza tym nie czaję sytuacji z tym całym Mędrcem.  kliknij: ukryte Kuriozum, kurdę XD. Ja nie czaję ich rozumowania, zenzen, ni w ząb XD.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 3
    lasagna777 4.07.2015 23:48
    25
    Powoli zbliżamy się do końca. Nie najgorzej, pomimo tych łzawych chórków oraz ewidentnych chwytów Deus ex machina. Na początku zdenerwowałam się na Usę i resztę panien –  kliknij: ukryte  W sumie to był jedyny niemiły zgrzyt podnoszący ciśnienie. Podobało mi się jednak, że  kliknij: ukryte 
    W sumie moje wrażenia przypominają prognozy Genowefy Pigwy dotyczące Dynastii: kliknij: ukryte 
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 17
    Ariel-chan 21.06.2015 21:13
    24.
    Ja tam nie widzę postępów XD
    Owszem, Diana była nawet urocza. Za to Pluton w dalszym ciągu zachowuje się jak jakaś szczeniara, a nie 10000000­‑letnia baba…  kliknij: ukryte =_=' Nie mam pojęcia XD No jakkolwiek powinna być poważną babką, a nie taką… rumieniącą się niewiastą. Jakoś mi to do niej nie pasuje.

    Przechodząc jednak do ważniejszych kwestii… Ja w zasadzie nawet nie wiem, co się w tym odcinku działo XD Jakiś taki mętny XD  kliknij: ukryte 

    W ogóle Usa…  kliknij: ukryte  No takie miałam wrażenie.

    Najbardziej jednak mnie Diamencik zabił ._.  kliknij: ukryte No czemu, Naoko, pytam, czemu?! xD

    I to chyba tyle z rozkmin. XD
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime