Komentarze
Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal
- Re: mnie tam się podobało ;) : Byczusia : 22.03.2023 11:05:57
- Relikt epoki : xx : 8.04.2022 18:30:57
- Re: mnie tam się podobało ;) : Donia : 27.10.2021 19:40:02
- Re: Informacja a ankiecie i pocieszenie dla fanów - mogło być gorzej... : Donia : 26.10.2021 18:31:38
- Re: Informacja a ankiecie i pocieszenie dla fanów - mogło być gorzej... : hanami-chan : 25.10.2021 21:48:55
- Re: Kim jest Chibiusa? : hanami-chan : 25.10.2021 20:17:56
- Re: mnie tam się podobało ;) : xx : 24.10.2021 18:17:51
- Re: mnie tam się podobało ;) : Ryuki : 24.10.2021 17:08:15
- Re: mnie tam się podobało ;) : hanami-chan : 24.10.2021 16:00:28
- Re: mnie tam się podobało ;) : Ryuki : 21.10.2021 16:43:55
Relikt epoki
Jakoś tak te lekkie próby uwspółcześnienia, laptopy, tablety, telefony, to wszystko sprawia, że w Sailorce na każdym kroku widzę znaki epoki. Szał na zjawiska paranormalne, kosmitów, ESP, wszechobecne apokalipsy i początki nowej epoki, medium dostające własny programw telewizji, kręgi zboża w wiadomościach, bohaterki biegające do salonu gier każdego dnia, żeby popykać w dość retro sidescrollera, zainteresowanie szachami (okej, Sailorka wyszła chyba zanim Kasparow miał swoje pięc minut, ale nadal), fascynacja technologią i jednocześnie strach przed nią, ulotki reklamujące nowe rewalcyjne metody nauki wykorzystujące najnowsze odkrycia nauki, na dobrą sprawę może nawet motyw cyrku (ktoś wie, czy w Japonii oglądali Cirque du Soleil?) – no wszędzie to jest :D I o ile normalnie kompletnie na to wszystko nie zwracałam uwagi i nie uważałam za coś faktycznie wskazującego na czas powstania, tak przez Crystala zaczęłam to aktywnie wyłapywać, a przy dalszych próbach udawania, że rzecz dzieje się w 201x, trochę mi się chciało śmiać. Oryginalna manga to jednak istna kapsuła czasu.
(BTW, widzę, że niektórych tu raziło zrobienie z Hotaru cyborga, bo to fantastyczna historia o magicznych dziewczynkach. Jak dla mnie to się wpisuje w czarodziejkową estetykę, Sailor Moon nieraz sięgała po motywy sci‑fi, na czele z licznymi kosmitami, w dodatku łądnie się to wpisuje w ówczesną popkulturę, lubiącą łączenie technologii i czarnej magii – co na dobrą sprawę mieliśmy już w przedstawieniu Ami i mrocznych programach komputerowych ;D)
mnie tam się podobało ;)
Mi Crystal dużo bardzie przypadło do gustu. Obejrzałam je przed Classic i szczerze, to jak Classica nie umiem oglądać to Crystal było BOSKIE!
Ale teraz już na poważnie. Piszecie, że postacie krzywe, wychudzone i plastikowe. Moim zdaniem ciut nazbyt szczegółowe, ale serio śliczne. Szczupłe dziewczyny są dość powszechne w anime, choć wprowadziłabym większe zróżnicowanie sylwetki.
Są też opinie, że postacie pozbawiono charakteru. Cóż, jak tak o tym myślę to mogły by się bardziej różnić, ale w Classicu to było okropne! Rei ciągle drze się na Usagi, Makoto zakochuje się w co drugim ziomie z ulicy, a Minako ciągle rzuca powiedzonkami totalnie z tyłka, przekształcając je. Nie wspominając o tym, że Usagi zachowuje się jak rozbeczany bachor.
W Crystalu zaś, wszystkie są dojrzalsze i to jest cudowne! Kreska dużo bardziej mi się podoba, pomimo, że koki Usagi czasem wyglądają bardziej jak czółki :) a ręce i nogi w scenach transformacji gubią kości po drodze.
Na plus wychodzi również wierność mandze – bo przypominam, że Crystal jest adaptacją mangi (z drobnymi zmianami), a nie starego anime.
Na koniec nawiążę jeszcze do początku komentarza – zanim zaczniecie pisać, że jak ja mogę tak mówić, albo zanim zaczniecie recenzować, przypominam o zwrotach, których tu użyłam – UWAŻAM i MOIM ZDANIEM.
Osobiście polecam gorąco :D.
A ja dla odmiany wolę Crystal
sailor moon crystal
Słabe i nic nadzwyczajnego.
Kim jest Chibiusa?
"Ciepłe" słowa dla seiyu
Królowej Beryl – jojojczyła jak stara baba,zamiast przerażać
Artemisa – serio,brzmiał jak 60 letni pedofil menel
Wisemana – brzmiał jak jakiś błazen,a nie (pozwolę sobie tak to ująć) „wujek samo zło”
Senshi X Shitennou
sailor moon cristal
Informacja a ankiecie i pocieszenie dla fanów - mogło być gorzej...
Z góry dziękuję ;-)
Recenzja będzie już za 2 tygodnie. Przepraszam , bo wiem, że początkowo zapowiadam ją trochę wcześniej, ale mam teraz pewne ważne sprawy na studiach ale za dwa tygodnie powinna już dać sobie radę :-) Od razu ostrzegam, że nie odmówię sobie przy okazji porównania do wielu innych serii z tego gatunku, (zarówno tych bardziej jak i mniej znanych) by uzyskać lepszy obraz nędzy i rozpaczy tego remaku :-)
A przy okazji, skoro już piszę komentarza do tej serii krótko powiem o moich osobistych odczuciach z serialu i tym czego w recenzji nie zamieszczę.
Bohaterki i fabuła bardzo rozczarowują, zwłaszcza na tle innych produkcji z tego gatunku wyglądają naprawdę słabo. Rozumiem, chcieli przenieść na ekrany mangę, ale jakby nie trzymali się jej ortodoksyjnie, tylko pododawali choćby wątki, występujące tylko w anime efekt byłby o niebo lepszy. Mogli przewidzieć, że to się tak skończy. Przecież chyba byli świadomi tego, że to większość fanów woli anime od mangi, i na dobrą sprawę, to po komiks sięga jak już spodoba im się serial.
A skoro mowa o wątkach z anime. Za brak wątku Nephrite/Naru to bym z chęcią przetrzepała skórę twórcom! Dlaczego? Otóż było to tak:
7 grudnia 2007, piątek. Za dwa dni kończę 13 lat. Pierwsza klasa gimnazjum. Wieczór, śnieg pada, jest już ciemno. Powrót za szkoły, początek ferii. Obiadokolacja we włoskiej restauracji nad zalewem. Cały czas powtarzam uradowana, że nie mogę się doczekać nowego numeru ulubionego komiksu, który czeka na mnie w domu. Powrót do domu. Miejsce na kanapie w salonie, komiks nr 122 „Świat w Księdze Część II” do rąk. Ma w nim być rozwiązanie wątku miłosnego… Czytam i… I On oddaje życie w zamian za Nią, mimo że to przyjaciółka jego najgorszych wrogów i chwilę później umiera wyznając jej, że to musiało być jego przeznaczenie i nie dane było im być blisko… Odkładam komiks… Chwila ciszy… Płacz! Szok! Jak to się mogło stać, że on zginął tak nagle i niespodziewanie…? Potem kolejne dwa tygodnie w oczekiwaniu, czy inne bohaterki przeżyją? Co to będzie… 19 grudzień. Piątek. Oczekiwanie. Jest kolejny numer… I… Udało się! Reszta bohaterów przeżyła! Moje ukochane idolki jednak się uratowały! Euforia!!! Potem kolejne numery… Wszyscy się uratowali, jednak Ona po Jego stracie jest załamana i upuszcza miasto… Przez kolejne pół roku oczekiwanie, że może jednak okaże się, że On przeżył, a Ona wróci… Niestety nadziej okazują się płonne… Na pamiątkę z trzech gwiazdek z bransoletki dołączonej to tego feralnego numer robię naszyjnik, który nosze do dziś…
Rok 2011, odcinek Sailorek nr 23 wyświetlany na kanale TV4 z nagrywarki (prawdopodobnie przy obiedzie). – „Nephrite umiera dla Naru” – pierwsze skojarzenie – „Więc to na tym wzorowali się twórcy W.I.T.C.H. , tworząc wątek Cedrica i Orube. Wróg, którego czarodziejki znały od pierwszego numeru komiksu zakończył swój żywot w sposób podobny do drugiego wroga Sailorek…” Co prawda Cedric i Orube mieli znacznie bardziej rozbudowaną historię niż Naru i Nephrite, a poza tym ta śmierć w komiksie była znacznie bardziej dramatyczniejsza, bardziej wzruszająca (głównie dlatego, że w komiksie narrator opisywał dokładnie ich uczucia, emocje i stan ducha w dość emocjonalny sposób) i bardziej spodziewana, ale i tak wyraźnie widać tu inspirację.
I teraz ja się pytam gdzie jest ten wątek, na którym wzorowali się twórcy moich Witchusiów, żeby stworzyć najtragiczniejszy wątek miłosny w całym komiksie?! Gdzie on jest?!?! Gdzie?!?!?!
No NIE MA go w Crystalu!!!!! NIE MA!!! N‑I-E M‑A!!!
A co jest zamiast niego? Nowy wątek z kliknij: ukryte Debilną sceną romanty… Wróć, tego nie można tak nazwać. Nowy wątek z Najdebilniejszą z Debilnych sceną śmierci, gdzie jest tyle uczuć, ile ecchi w Misiu Uszatku!
(Chciałam napisać, że to obraża pamięć Cedrica, ale się wstrzymam, bo to lekka przesada…)
Dalej sens w serialu…
Już w mandze mnie zastanawiało, to że skoro Sailor Pluto, umarła w XXX wieku, to ciekawe jak to możliwe, że odrodziła się w XX…
A tak w ogóle czy ktoś może wie czy Diana, miała jakąkolwiek moc? Bo jeśli nie to fakt, że Pluto poszła walczyć i zostawiła na straży wrót czasu, tycie, bezbronne kociątko powinien trafić na listę największych Głupot w Serialach Wszech Czasów…To tak jakby woźny Filch zostawił na straży drzwi wejściowych Hogwartu swoją kotkę Panią Norris by broniła szkoły przed Śmierciorzercami!
O grafice i anatomii (jeśli w ogóle można to tak nazwać) nie będę już wspominać, opiszę to w recenzji… Powiem tylko, że znaleziona przeze mnie na strychu stara figurka Usagi jest w lepszym stanie, niż te gumowe kukły, mimo, że jest cała podrapana, nie ma kucyków i walizki, ale przynajmniej się tak nie wygina i nie rozciąga (chociaż też jest z gumy). Muszę pokazać te nieszczęsne kadry babci, która uczyła anatomii, może uda mi się rozbawić ją do łez… O wyglądzie „Straśliwego” Fantoma śmierci wspomnę w recenzji, ale zdradzę, że patrząc na to „Beżcielśne Źłio” miałam podobne skojarzenia jak Alira przy robotach z Witchblade , tyle że przypominał mi cos, co nie nadaje się na czarny charakter w jeszcze większym stopniu jak krzesło i toster :-)
Muzyka – słucham utworu Black Lady, który jak nazwa wskazuje powinien być „Dark”. Usłyszała to mama (która nie znosi wszystkiego co mroczne i ponure) i powiedziała: „Ojej, jaka piękna zwiewna melodyjka!” Bez komentarza…
Jeśli mogę pocieszyć zawiedzionych fanów. Mogło być naprawdę Dużo, DUŻO gorzej.
W zeszłym roku kultowy amerykański serial animowany z lat 80‑tych powstały w wytwórni Hasbro Jem i hologramy doczekał się filmu aktorskiego.
I jak wam powiem co z tym serialem zrobili z nim twórcy filmu, to wszyscy odetchną z ulgą, że z Sailor Moon stało się tylko to co się stało. Bo nie bez powodu gdy tylko pojawił się zwiastun aktorskiej Jem zaczęły się petycje do studia o odwołanie premiery, a gdy ta jednak się odbyła film wycofano z kin już po 2 tygodniach, bo po prostu nikt nie chciał go oglądać. Przez ten czas zarobił niespełna połowę swojego budżetu i otrzymał jednym z najgorszych filmów wszechczasów.
W oryginale fabuła wyglądała tak:
Zaczyna się od pogrzebu bogacza Emmetta Bentona. Pozostawił on po sobie 4 nastoletnie córki: dwie rodzone – Jerrice i Kimber, oraz dwie adoptowane Azjatkę Aje i Afroamerykankę Shane. Siostry dostały po nim potrójny spadek: wytwórnie płytową – główne źródło dochodów, dziewczęcy sierociniec z podopiecznymi oraz niezwykły wynalazek – komputer holograficzny z Synergy – sztuczną inteligencją, która może wytwarzać całkowicie realistyczne hologramy za pomocą mikroprocesorów w kolczykach, które dostała Jerrica. Niestety wytwórnię przejął despotyczny i nieuczciwy wspólnik Bentona – Eric Reymond i postanowił wypromować tam bezwzględną damską grupę wokalną „The Mistifs”. Dziewczęta potrzebowały pieniędzy na utrzymanie sierot więc postanowiły wykorzystać Synergy do stworzenia zespołu muzycznego „Jem i hologramy”, w którym Jerrica występuje z wyglądem zmienionym za pomocą kolczyków jako Jem i nikt z poza zespołu nie wie, że to ona. Potem do zespołu dołączyła jeszcze latynoska Raya. Serial opowiadał jak wspinały się na szczyt, stawały się gwiazdami, rywalizowały z Ericiem i „The Misfits” oraz wystepujacą później grupą „The Stingers”, którzy cały czas próbowali zaszkodzić „Hologramom” poprzez dokonywanie sabotażu (i to nie byle jakiego bo już w pierwszym odcinku sługa Erica doszczętnie spalił im dom pozostawiając je i wszystkie ich podopieczne bez dachu nad głową). Jak animacje z lat 80‑tych poruszano tam naprawdę trudne tematy jak śmierć, sieroctwo, narkomania, analfabetyzm, zbieranie pieniędzy na operację ratująca wzrok, czy rozterki Jerrici, gdy Rio – przyjaciel w którym się podkochiwała był bardziej zainteresowany Jem niż nią. Seria była też chwalona za bohaterów różnej narodowości. Poza wspomnianymi członkiniami zespołu był jeszcze Hiszpan, Niemki, Brytyjka, a nawet sierotka urodzona w czasie Wojny Wietnamskiej. Ponadto była tam świetna muzyka – w każdym odcinku kilka nowych piosenek z animowanymi teledyskami. Dodatkowo postaci nosiły naprawdę modne stroje (w końcu jak wiele innych serialach Hasbro jednocześnie wypuszczano na rynek lalki bohaterów).
A co z filmem aktorskim? Tam sprawa wygląda tak:
Jerrica i Kimber, dwie zwyczajne nastolatki mieszkają w cioci z jej adoptowanymi córkami. Któregoś dnia Kimber wrzuciła do sieci (do akcja dzieje się współcześnie) film jak jej siostra gra na gitarze. Zdobył on tyle wyświetleń, że dostały propozycję wydania płyty w wytwórni prowadzonej przez panią Ericę (Tak Kobietę!) Reymond. Niestety nie mogły się potem odnaleźć…
Nie ma śladu po piątej członkini zespołu, sierocińcu, „The Stingers”, trudnych tematach, haśle serialu: „Truly Outrageous!”, walka o wytwórnie praktycznie nie istnieje, bardzo spłycono wątek sci‑fi, bo Jerrica nie zmienia się w Jem za pomocą kolczyków, tylko przebiera się przed wejściem na scenę, a Synergy zdegradowano do roli minirobocika wyświetlającego wiadomość, którą córkom zostawił ojciec, „The Mistifs” wystąpiły w tylko w jednej scenie epilogu, kiedy główna antagonistka namawia je do rywalizacji z Jem (to chyba miało być rozwinięte w kontynuacji, ale po takiej klęsce raczej nikt nie będzie robił 2 części filmu), z obiektu westchnień Jerrici – Rio zrobili syna głównej antagonistki, główne bohaterki z przedwcześnie dojrzałych pannic, które muszą zarobić na swoje podopieczne, zrobili sztampowe muzyczne nastolatki, które martwią się jedynie o niezapłacony czynsz i fakt, że na scenie nie są sobą, z postaci innych narodowości została tylko Aja, bo Shanę wybielono (za co Hasbro oskarżyło twórców o rasizm), stroje i makijaże też są zmienione – tylko kolory włosów te same, logo też jest inne. Nie ma też ani jednej piosenki ze starej serii (nawet openingu ) – zastąpiono je jakimś beznadziejnym nowym utworem , który nie dorasta im do czubków pięt!
Czyli innymi słowem nieszablonowy i kultowy serial został przrobiony na bajeczke‑obyczajówka o muzycznych nastolatkach, taką jak Hannah Montana, High School Musical, Camp Rock, Violetta i cała masa podobnych przeciętniaków, jakich jest pełno w dzisiejszych czasach…
Brzmi masakrycznie?
To teraz wyobraźcie sobie, co by było gdyby Ci „geniusze”, którzy to robili stworzyli podobną aktorską wersję Sailorek…
Powiedzmy, że wyglądałoby to tak. Usagi, Ami, Rei i Makoto są zwyczajnymi nastolatkami (bez żadnych supermocy), które powiedzmy trenują sztuki walki. Któregoś dnia przypadkiem łapią złodzieja pochodzącego z gangu przestępców, którego boss nazywa się Król Beryl i ma syna Mamoru. Policja postanawia zatrudnić je w roli „pomocnic”, które pomagają im zwalczać bandytów (tak jak ksiądz Mateusz), ale one nie mogą odnaleźć w tej roli… Nie ma śladu po Minako, Artemisie, Księżycowym Królestwie, Mentali, walkach na śmierć i życie, poszukiwaniu Srebrnego Kryształu, haśle: „Ukaże was w imieniu Księżyca!” ani w ogóle po jakiejkolwiek magii, wszystko dzieje się bez jakichkolwiek elementów nadprzyrodzonych, bohaterki nie transformują się tylko przebierają. Luna zostaje zdegradowana do roli prostego dachowca mającego przyczepiona do obróżki wiadomość dla dziewcząt, „generałowie” występują w jednej scenie epilogu, wojowniczki nie noszą też mundurków, tylko policyjne uniformy, nie ma Moonlight Densetsu i logo też jest inne.
Masakra nie…?
To może lepiej dziękujmy Bogu, że z Crystalem stało się tylko to co stało…
Jeśli mogę jeszcze pocieszyć tych, którzy uważają, że seria ich dzieciństwa została zniszczona, proponuję obejrzeć remake Yattamana z 2008 roku. Tam zachowano 100% uroku oryginału, szaleństwa i humoru, na szczęście nie zmieniono schematycznej fabuły (najpoważniejsza zmiana to zastąpienie Kamienia Dokuro Pierścieniami Dokuro), a ponadto dodano postaciom charakteru (Gan—chan stał się mniej idealny, a rolę przywódcy grupy przejęła Ai), zostawiono starą ścieżkę dźwiękową, ale dodano też nowe całkiem niezłe utwory i wysokiej jakości grafikę. Film aktorski z 2009 roku również polecam, jest naprawdę dobry i wierny. Tak się powinno robić remaki Toei Animation!
Badziew
Fabuła wyprana z napięcia, nawet nie dlatego, że z góry wiadomo, że Sailor Moon wygra siłą swojej woli i miłości, tylko z powodu drętwych scen i płaskich, papierowych postaci, między którymi nie sposób doszukać się jakiekolwiek chemii, czego najlepszym przykładem jest pewnie scena kliknij: ukryte śmierci czterech generałów, rzekomych miłości życia Inner Senshi. Przez większą część serii oglądamy statyczne, deklamujące postacie. Sailorki pozostają gruntownie wyprane z osobowości, a ich rola sprowadza się do wypowiadania wspólnie jednego zdania, zwykle o tym, jak mocno wspierają Usagi. Sama Usagi swoje przyjaciółki ma gdzieś, zaprząta ją wyłącznie Mamoru. Mamoru natomiast oscyluje między deklamowaniem, jak bardzo kocha Usagi, a byciem poddawanym praniu mózgu, przez co Usagi cierpi. Bzdur takich jak dziewięćsetletnia Chibi‑Usa zachowująca się wciąż jak dziecko czy Sailorki mówiące sobie po imieniu w obecności wroga nie zamierzam się czepiać, to chyba po prostu „ten typ” serii, nie wymagajmy zbyt wiele. Całości obrazu dopełniają koślawa, wyjątkowo szkaradna kreska, koszmarne efekty komputerowe i leniwa animacja. Pozwolę sobie jeszcze na do widzenia zarzucić takim pięknym Mamoru. Mistrzowska anatomia, mistrzowskie cieniowanie, i tak w całym Crystalu.
Jedyne, do czego zdołałam się przekonać, to opening. Ale tylko muzycznie, bo CG użyte do pozowania Sailorek wciąż działa mi na nerwy.
Nie powala, ale
Najłatwiej rozprawić się z muzyką. Mam wrażenie, że taki mamy teraz trend (choć zdarzają się odstępstwa)- muzyka w anime jest monotonna, elektroniczna, w zamierzeniu wzniosła, a w efekcie mierna (jakoś szczególnie cierpią na tym remake'i – muzyka z DragonBall Kai też była krytykowana, dopiero pod koniec się poprawili). Na tle ścieżek dźwiękowych w trakcie odcinka, intro wypada całkiem przyjemnie (wg mojej prywatnej skali – jak nie przewijam intro, to znaczy że fajne, tu nie przewijałem). Pod względem ścieżki dźwiękowej stary serial bije SMC na głowę.
Teraz o kresce. To prawda, jest brzydka, postaci są lalkowate i sztuczne (nawet zachwalany Mamoru, w SMC jest po prostu okropnym wieszakiem), pozy podczas transformacji czy ataków śmieszą, a obrazki ze strony [link][link][/link] widziałem na fb w postach zupełnie niezwiązanych z anime. Ale jak tak się wczytać w opis SMC, można się dowiedzieć, że jest ono wierną ekranizacją mangi. Nie wiem jak brzmiała umowa pomiędzy producentem a Naoko Takeuchi, ale po anime widać, że projekt postaci i ogólna estetyka anime odziedziczyły bardzo dużo po mandze, z całym dobytkiem inwentarza, zarówno tym dobrym, jak i tym złym. Te zdeformowane postaci, surrealistyczne dłonie i stopy, charakterystyczne twarze – wypisz wymaluj inspirowane manga autorstwa Naoko Takeuchi. Oglądanie tej anatomicznej abstrakcji momentami boli, ale można się przyzwyczaić. Tak samo, jak dawało się to znieść w mandze (najgorsza była końcówka – autorka ,,dorastała'' swoje postacie, wydłużając im z tomu na tom nogi i wyciągając twarze). Jak będzie wyglądała seria Stars (o ile powstanie) w SMC? Z jednej strony strach się bać, z drugiej, pewnie się przyzwyczaimy do tego czasu. Stary serial też kulał graficznie (mówienie bez poruszania ustami) – odcinki, które trzymają pod tym względem poziom i są ładne. Moim zdaniem remis.
Na koniec nieszczęsna fabuła, która stara się dokładnie śledzić treść mangi. Tym co mnie bardzo raziło w starym serialu, to to, jak bardzo odbiegał od mangi (serie R i SuperS zmieniono nie do poznania w stosunku do zamysłu N. Takeuchi). Pomijam już kwestię mnogości wątków pobocznych, potwory tygodnia i tę nieustającą niedomyślność wrogów i samych sailorek, że ta cała Sailor Moon czy inna Sailor Neptune wygląda identycznie jak ta ciapowata dziewczyna/genialna skrzypaczka, która kręci się zawsze w poblizu miejsca gdzie właśnie pokonałam/liśmy wroga. Z tego co pamiętam, współpraca Naoko Takeuchi z Toei nie układała się najlepiej (czemu dawała wyraz nawet na kartach mangi) – złożyły sie na to zapewne zarówno ingerencja autorki w anime jak i odmienna wizja twórców serialu, choć czasami niewykorzystanie pewnych wątków z mangi budziło zdziwienie kliknij: ukryte (dlaczego Inner Senshi miały te same zaklęcia przez 2,5 sezonu, podczas gdy w mandze każda posiadała w międzyczasie co najmniej jedno nowe? dlaczego nie wykorzystano mundurków podobnych do Eternal Sailor Moon dla reszty sailorek? Dlaczego spłycono historię Nehelenii i Amazon Quartet? Dlaczego film o księżniczce Kaguyi wyszedł tak dziecinnie? dlaczego Srebrny Kryształ odszedł w zapomnienie po serii R?) Z drugiej strony stary serial poświęcał więcej czasu bohaterkom innym niż Usagi i wprowadził kilka ciekawych wątków (Kunzite/Zoicite, Naru/Nephrite, zakończenie serii Stars).
Akcja mangi toczy się bardzo szybko i jest skoncentrowana wyłącznie na Usagi (pozostałe postaci, jeśli dostają swoje 5 minut, to raczej na marginesie lub w dodatkowych rozdziałach). Jeśli twórcy SMC wzorowali się na mandze, irytująca pozycja Ami, Rei, Mako czy Minako jako biżuterii dla Usagi razi mniej. Wszystko jest zgodnie z mangą, super. Tylko twórcy SMC przeoczyli fakt, że coś takiego będzie się źle oglądało. Serial cierpi momentami na brak pomysłu na wypełnienie tych 20 minut. Zawartość 1 czy 2 rozdziałów mangi udało się upchnąć w 12 minutach. Co robić z resztą? Na to twórcy mają kilka pomysłów, jednak najczęstszym i najgorszym są transformacje. Te z SMC prezentują się nie za specjalnie, więc i obniżają ogólna ocenę odcinka. A można było wykorzystać dodatkowe historie z mangi osadzone w czasie akcji. Do pierwszej połowy sezonu idealne byłoby wspomnienie o kasablankach, które przybliżyłoby nam znacznie postać Rei, która z uwagi na uczęszczanie do innej szkoły (i niebycie faworyzowaną przez autorkę mangi Minako) pojawia się rzadziej. Druga połowa sezonu również miała jeden dodatkowy rozdział w mandze – byłby on znacznie lepszym wypełniaczem niż transformacje lub bezsensowne dyskusje.
Problem z fabułą SMC polega na tym, że to, co dało się przeżyć w mandze, po przeniesieniu na ekran nie prezentuje się najlepiej. Przed rozpoczęciem pracy należało przemyśleć konstrukcję fabuły. Nie pierwszy raz widzę taką wtopę. Dobrym przykładem są ekranizacje visual novels autorstwa grupy 7th Expansion. O ile studiu Deen udało się całkiem nieźle zekranizować Higurashi no Naku Koro ni, to animowana wersja kontynuacji tej powieści (Umineko no Naku Koro ni) okazała się być totalną klapą, mimo że Umineko jest uważane za lepszą powieść niż Higurashi (do tego stopnia, że Deen nie podjął się nawet próby ekranizacji drugiej połowy Umineko i cała opowieść została urwana ,,w trakcie''). W tym przypadku, podobnie jak z SMC, przeniesienie oryginału żywcem na ekran dało fatalnie skonstruowaną fabułe. Ta w SMC jest bardzo nierówna – raz nadmiernie szybka, innym razem ślimaczy się zostaje dopchnięta opisanymi wyżej wypełniaczami.
Jednak mimo wszystko wolę fabułę SMC – jako wierna mandze jest bardziej spójna, przynajmniej na razie.
Podsumowując, SMC wypada znacznie gorzej dźwiękowo, podobnie źle graficznie oraz nieznacznie lepiej fabularnie. Oglądać ją będą przede wszystkim ci, do których myślę była kierowana – starzy miłośnicy Księżycowej Pyzy, którzy SMC obejrzą z sentymentu i będą czekać na ciąg dalszy, niezależnie od tego, ile żółci wylali na twórców serialu.
kiepskie
Niestety zawiodłam się już od samego początku. Pierwszy odcinek: WTF?! Usagi niby przypomina siebie, ale jednak nie. Te nieskalane myślą oczy i usteczka jak u jakiejś laly. Masakra. Okropny plastik. Mamoru nagle staje się ciachem. A reszta wojowniczek została zrobiona niczym na taśmie produkcyjnej. Jak zobaczyłam Rei to myślałam, że spadnę z krzesła. Niby pisze, że to piękna kapłanka i wojowniczka a wyszła z niej maszkara. Co się stało z jej twarzą? Naprawdę spieprzyli to. A transformacje 3D? Serio, nie chciałam na to patrzeć, ale dobra. Pomyślałam, że wytrwam. Luna – no comment. Co do piosenki, to też jakoś nie przypadła mi do gustu. Już mogli zostawić Moonlight Densetsu.
Przyznam szczerze, że z każdym odcinkiem się przyzwyczajałam do nowego looku. Dalej jednak jestem na nie. Postacie są mdłe. Straciły cały swój charakter (chciaż nie Mamo – on go i tak wcześniej nie miał xD). Jakoś to zleciało do końca. Chibiusa też mi się wydawała taka strasznie pusta. Black Lady nawet całkiem spoko. Neo Queen Serenity wolę raczej w blond włosach. W białych wygląda jak kosmitka a te oczy jeszcze bardziej potęgują ten efekt. Najbardziej podoba mi się Pluto. Ale słodko wyglądała tuląc Dianę! Naprawdę lubiłam na nią patrzeć.
Czytałam mangę, ale dopiero dzięki SMC dostrzegłam wady. I jest ich sporo. Kreska, kreską. Ale fabuła… Strasznie mdła historia miłosna i co tam jeszcze było. Ci co robili anime z 90 naprawdę ją „pokolorowali”. I bardzo dobrze. Finałowe sceny robiły takie jakieś bardziej większe wrażenie. Śmiałam się. Nawet łezka w oku się zakręciłam. A teraz? Nic. Pustka i obojętność.
Ponoć za rok dopiero ukażą się kolejne odcinki. No to trzeba będzie trochę poczekać… Już się boję jak będzie wyglądała moja ukochana Haruka. Czuję, że ją spieprzą na maksa. I będę ubolewać dlaczego, dlaczego, dlaczego (!) to obejrzałam. Ale ok. Dam radę, bo nie lubię zostawiać czegoś niedokończonego. :D
Koniec!! W końcu >.<
Nie ma nawet co porównywać Crystal do Anime z lat 90.
Tam postacie były sympatyczniejsze dla oka( mam gdzieś zlepione włosy Usagi!Wolę tę dawną Pyzę!),zabawniejsze oraz o wiele wiele szczersze wobec uczuć.Tu według mnie postacie zostały tego pozbawione.
Niby to była ekranizacja mangi,ale były chwile,które w mandze wcale w danym momencie nie wystąpiły( kliknij: ukryte Luna jako człowiek.), albo zostały tak zmienione,że ktoś kto czytał mangę i zna ją dobrze się nie połapie.
Rozumiem fakt,że Toei Animation ma problemy z kasą i oddał pracę nad Sailor Moon Crystal jakimś Koreańczykom(tak podajże słyszałam),ale jak już się zobowiązali się zrobić serię to tak by ktoś kto to ogląda nie żałował tego…
Mam teraz tylko nadzieję,że informacja o nowej serii okaże się tylko plotką, bo nie wiem jak to przeżyję. >.<
Chwała Bogu na wysokościach, EJMEN XD
Podsumowywać nie będę, tylko jak zwykle wezmę na tapetę ten ostatni odcinek.
Muszę przyznać, że ostatnie… 10 minut odcinka… Taaaak, ostatnie 10 minut serii xD I nie dlatego, że koniec. Scenę, kliknij: ukryte jak Usagi i Nowa Królowa Serenity zawracają się, by poznać siebie, uważam chyba za najlepszą w całej serii. Nie liczę już kompletnie tego, że we wszystkich znanych mi seriach fantasy/s‑f taka rzecz, jak spotkanie przeszłego/przyszłego siebie wiązała się ze strasznymi konsekwencjami, nie wiem, końcem świata, „umarnięciem” samej postaci, licho wie, bo zazwyczaj do tego nie dochodziło… (W takich „12 małpach” przy zetknięciu dwóch zegarków z dwóch różnych czasów było tylko niezłe JEBUT, no ale to były jednak zegarki, nie osoby XD). Usagi tylko stwierdziła, że „historia się zmieni”, co jest dziwne… Bo tu spotykają się wszyscy ze swoimi przyszłymi postaciami, a jak Srebrne Kryształy miały się dotknąć, to miał być koniec świat. Nie wiem, o czym ta Usagi i Królowa Serenity myślały, bo ja jednak wolałabym nie ryzykować w takim momencie… XD Aczkolwiek, abstrahując zupełnie od tego paradoksowego debilizmu, cała ta scena była… niespodziewana i całkiem realna. I łącznie z beczącymi na końcu Usą i Chibiusą – całkiem wzruszająca. To znaczy z jednej strony, to było trochę egoistyczne, no bo co? „O mój Boże, muszę poznać siebie!”, ale z drugiej strony to było nawet wiarygodne psychologicznie, każdy chyba miałby ochotę poznać samego siebie z przeszłości/przyszłości. Lepszej sceny w tej serii nie pamiętam, AMEN.
Ekhem, ale to tylko pozytywy, lecimy z negatywami.
Sama Królowa Serenity jest brzydka. Znaczy no, wygląda kropka w kropkę jak Usagi. Jak 14‑letnia dziewczynka. W Rce była śliczna i przede wszystkim wyglądała jak dorosła, poważna kobieta. Tutaj ma siwe włosy i ani jej w tym ładnie, ani jej tego nie postarza, takie rysunkowe nie wiadomo co -.-' W porównaniu ze starą Neo jest po prostu zbyt młoda i nieładna, choć też miała parę ładnych ujęć. Ale po prostu zbyt młoda. P kliknij: ukryte oza tym – cholera jasna – jeżeli to jest jedna linia czasowa, a nie alternatywna przyszłość (tak jak choćby w DB z Trunksem) no to przecież i Królowa, i Król powinni pamiętać z młodości, co się wydarzyło O_o Z jednej strony miałam wrażenie, że pamiętają (pozwolili walczyć Małej Damie, bo wiedzieli, że i tak wygra), z drugiej strony no… Królowa Serenity: „Zmienię historię”? „Nie możemy się spotkać, bo tego nie było w historii”? O_o' Jak dla mnie to właśnie ona powinna pamiętać, że do tego doszło i dlatego się zawróciła… No ale dobra tam, szczegóły. Równie dobrze można by się czepiać, że przecież w tej przyszłości Sailorki powinny mieć mundurki ze Starski, co już w poprzedniej serii było wypominane, a jakoś nikt się nie przejmował xD.
Poza tym… kliknij: ukryte wchłonięcie przez planetę, wyrzucenie ich w kosmos, Taxido którym niczym przyczepiony do Usagi przenosi się zaraz za nią… Co to ma być, kto to wszystko wymyślał? xD Ach, Naoko. Już mówiłam, jak ona chyba wymyślała tę fabułę xD Na jakiej podstawie Tuxedo zniknął i przeniósł się zaraz za nią?! xD Najbardziej mnie zabiło to, że Usa uratowała Srebrnym Kryształem wiele żyć i dusz. No, bezimiennych ludzi może trochę uratowała, a tak poza tym – siostrzyczki zginęły, generałowie też. Aha, jasssssne. To w starej serii ratowała duszyczki, w końcu uzdrowiła Siostrzyczki i nie tylko, w ten sposób de facto ratując ich dusze. Tutaj nie zauważyłam, by komukolwiek cokolwiek ratowała -.-'.
No i jeszcze pożegnanie z Chibiusą. kliknij: ukryte No, napisałam, że nawet wzruszające i ładne było, ale i tak… gdzie się podziały Sailorki? Mamoru przyszedł, a już na Sailorki i rodzinę Usagi i ich pożegnanie się z Chibiusą nie starczyło czasu, co? =-=' Że już nie wspominam, że Chibiusa wraca… dokładnie w taki sam, sposób jak przybyła, czytaj: lądując Usie na głowie i całując Mamoru x.X Nie wiem, jak to się nazywa, ale dwa razy taka niemożliwość… No cóż, trudno, Naoko to w końcu… wymyślała na oko! xD <tak, nieśmieszny suchar po raz drugi, ale musiałam XD>.
Koniec, ende, fin, the end, koniec tej tragicznej serii :D Możemy bić fanfary! xD.
nareszcie koniec
Muza xD
Wszyscy narzekają, więc ja pochwalę, a co!
Poza tym to nie wina animatorów, że Naoko Tekauchi rysowała tak a nie inaczej. I widocznie ludziom to nie przeszkadzało, skoro manga stała się bestsellerem. Nie naprawia się czegoś, co działa.
Dziwi mnie jednak bardzo narzekanie na tą konkretną serię, tak jakby ten chłam by Toei był lepszy w którymkolwiek punkcie. No litości, czy wy wszyscy poszaleliście? Wreszcie Usagi i Rei nie wrzeszczą na siebie co odcinek. Wreszcie nie zrobiono w Usagi małego dzieciaka co i rusz pokazującego jęzor. Wreszcie jedne i te same animacje ataków nie zajmują połowy odcinka – jedynie transformacje się powtarzają, a i one są ostro okrojone czasowo – tylko sama Sailor Moon ma długą animację transformacji, reszta senshi załatwia to o wiele krócej.
Przynajmniej wreszcie jeśli coś w serii nie pasuje, to wynika to z tego, jak było w mandze. Oryginalna seria Toei z mangą praktycznie nic nie miała wspólnego, tylko była wesołą „wariacją na temat”. Z naciskiem na wariację.
Jeśli chodzi o mnie – naprawdę bym chciał, by pociągnęli to dalej, aż do samego końca mangi. Idę o zakład, że wielu by spadło z krzesła jak by zobaczyli, jak tak naprawdę wyglądał związek Haruki i Michiru. Bo w mandze to wcale nie było tak do końca oczywiste, że to lesbijki kliknij: ukryte - w końcu Uran był(a) jednocześnie kobietą i mężczyzną, Michiru to jasno i klarownie wyjaśniła zdezorientowanej Usagi. Tym samym w anime „zmieniające płeć trio” Sailor Stars było z tyłka wyjęte, w mandze natomiast nie robiło to takiego wrażenia, bo już wcześniej mieliśmy zmieniającą płeć Harukę.
Odcinek 25.
kliknij: ukryte Czemu do jasnej cholery Pluton umiera od zatrzymania czasu? =_=' Co to ma do rzeczy, jaki to ma wpływ na nią?! Serce se zatrzymała razem z czasem?! xD W starej serii zatrzymała czas tuż przed wybuchem helikoptera, by ratować Harukę i Michiru. I to było oczywiste, że musiała zginąć (i tak nie zginęła, ale to szczegół XD). Ja myślałam, że to zależy od sytuacji, jeżeli zatrzymała czas na 5 sekund przed katastrofą, no to nie miała jak się uratować, tak? A tutaj? Zatrzymuje czas – pada – wygłasza 10 minutową przemowę – umiera. Nawet fantasy powinno mieć jakieś logiczne wytłumaczenie -.-'
Pytanie nadrzędne odcinka nr 2 – czy Pluton jest daltonistką?! kliknij: ukryte xD Ale nie, serio. Gapi się na Endymiona ubranego w te jego fioletowe wdzianko i takie „Lawendowa peleryna. Piękna purpura. Kolor zachodu słońca”. Okeeeeeeeej xD To albo ona jest daltonistką, albo oni tam mają FIOLETOWE zachody słońca. XD Choć w sumie to nie pierwszyzna, skoro w Saiyuki wedle Japońców różowy to był czerwony… Well, może oni wszyscy widzą kolory w jakichś innych… barwach XDDDD.
kliknij: ukryte Przemiana Chibiusy. Fajnie, że się przemieniła, naprawdę. Aż się ucieszyłam takim obrotem sytuacji. W ogóle wyglądała momentami całkiem uroczo (rysownicy się postarali?). Ale sama przemiana, jej ruchy… No, przemiany Sailorek są w porządku, bo mają te same ruchy, co w starej serii. To tylko Usie i jak widać teraz Chibiusie się oberwało. Nie wiem w ogóle, jak to opisać, ale one obie się przemieniają dziwacznie – ręce i nogi im latają jak szmacianym lalkom i to wcale nie wygląda… ani ładnie, ani naturalnie… po prostu dziwacznie i wręcz paskudnie XD. Choć w całości nie była aż taka zła, powiedzmy.
Diamencik <3 kliknij: ukryte Okej, słyszałam, że ponoć w mandze został zabity przez Usę i Mamoru i do końca była draniem. Po co oni robią tę serię na podstawie mangi, skoro i tak ją zmieniają?! XD Nie no, tak tylko pytam, bo oczywiście cieszę się, że zmieniają. Tylko mogliby tak zmienić przy okazji CAŁĄ FABUŁĘ. Generalnie stanął w obronie Usy i już się ucieszyłam, już… A za chwilę takie „Że to on chce ją zabić”. Zwątpiłam =_=' Aczkolwiek… potem tak ładnie się do niej uśmiechnął. On chyba jednak nie mówił poważnie z tym zabijaniem ^_^ Chwała Bogu, książątko, dali ci choć zalążek ludzkich uczuć/odruchów. Ale i tak cię szkoda… Wprawdzie nie główni cię zabili, a ten cały Fantom, no ale… szkoda książątka :<.
Dalej… Okej, kliknij: ukryte Sećka zatrzymała czas, padła. Wszystkie się „budzą” i zaraz się kapnęły, co się stało. Sory, ale w życiu nie widziałam zatrzymania czasu, a widząc, że moje koleżanki się jak gdyby nigdy nic ruszają, moją pierwszą myślą na pewno by nie było „O, ktoś zatrzymał czas” -.-'. Poza tym, jak ktoś już chyba zauważył – czas się zatrzymał, w każdej chwili ruszy z powrotem, co jest chyba oczywiste, Diamand się nie rusza… Te zamiast od razu lecieć odebrać mu Kryształy, to wpierw do Plutona lecą, gadają pół godziny, dopiero jak Sećka powiedziała Usie, że ma mu odebrać Kryształy, to ta to zrobiła. Sorry, ale za ten czas to czas (XD) dawno by już zdążył się ruszyć. Ale może się mylę, nie jestem ekspertem XD.
Poza tym nie czaję sytuacji z tym całym Mędrcem. kliknij: ukryte Wygnali go na Nemesis, za chwilę okazuje się, że się zespolił i stał planetą… Teraz się okazuje, że jest nie Mędrcem, tylko Fantomem Śmierci… Okej, to w końcu kim jesteś, koleś? =_=' Że już nie wspominam, że Usa woła do Nemesis „Nemesis! Nie pozwolę ci więcej robić z tą planetą, co ci się żywnie podoba!”. Yy, ona mówiła o Ziemi, prawda? PRAWDA?! Bo to brzmi jakby zwracała się do PLANETY, że ta sama ze sobą robi co jej się żywnie podoba. Kuriozum, kurdę XD. Ja nie czaję ich rozumowania, zenzen, ni w ząb XD.
25
W sumie moje wrażenia przypominają prognozy Genowefy Pigwy dotyczące Dynastii: kliknij: ukryte – Jak pani sądzi, jak to się skończy? – A bardzo scęśliwie! – A dlaczego? – A bo sie wreście skuńcy!!!
24.
Owszem, Diana była nawet urocza. Za to Pluton w dalszym ciągu zachowuje się jak jakaś szczeniara, a nie 10000000‑letnia baba… kliknij: ukryte E, w sumie od ilu ona tam stoi? Od stworzenia świata? Czy stworzenia Kryształowego Tokio? =_=' Nie mam pojęcia XD No jakkolwiek powinna być poważną babką, a nie taką… rumieniącą się niewiastą. Jakoś mi to do niej nie pasuje.
Przechodząc jednak do ważniejszych kwestii… Ja w zasadzie nawet nie wiem, co się w tym odcinku działo XD Jakiś taki mętny XD kliknij: ukryte Nemesis chciała zgnieść Pałac, a Usa próbowała go mocą Srebrnego odepchnąć? XD Drugi Kryształ zaczął świecić i… uaktywnił ten przeszły? O, a Sailorki znowu jeden mózg miały XD W sumie pomysł główny zły = planeta nawet mi się podoba. Ktoś mógłby stwierdzić, że to głupie, ale jakoś ten pomysł Naoko wydaje mi się udany.
W ogóle Usa… kliknij: ukryte bardziej się przejęła tym, że inna kobita całuje jej Mamorka, niż że to robi ich własna córka -.-' No takie miałam wrażenie.
Najbardziej jednak mnie Diamencik zabił ._. kliknij: ukryte Zawiódł. Chryste Panie Boże. On zabił brata? Serio? =_= Fajnie, że nie dał się hipnozie Mędrca i w ogóle, miał swój mózg przez chwilę, ale to co dalej zrobił… No ześwirował jak dla mnie XD Kapnął się, że Mędrzec jest zły, więc jak mógł brata zabić, zamiast stanąć po stronie Sailorek?! To raz. Dwa – co mu odbiło, ze chciał złączyć te Kryształy i zniszczyć w ten sposób świat?! W ogóle jakby świat miał paść od czaso‑maso (mówiąc po Doktorowemu xD) to dawno by padł, bo przecież dwie Usy tam mamy, dwóch Mamoru – i to przez długi czas fabuły xD
Aczkolwiek nie o tym chciałam. Ja wiem, co mu odbiło ^_^ XD Odbiło mu to, że przecież… Pluton musi ich uratować, nie? Pluton musi złamać tabu… i zatrzymać czas! xD Nie pamiętając mangi, wiem, co będzie dalej -.- To takie oczywiste. Tylko czemu musiała do tego wykorzystywać Diamanda i robić z niego wariata?! No czemu, Naoko, pytam, czemu?! xD
I to chyba tyle z rozkmin. XD