Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

Eire

  • Avatar
    A
    Eire 4.10.2010 10:16
    Lot koszący
    Komentarz do recenzji "Guin Saga"
    Poniższy komentarz napisała fanka gatunku

    Napaliłam się na „Giun Sagę” jak szczerbaty na suchary. Zaczęło się trzęsieniem ziemi- porządne animowane fantasy, żadnych emo, księżniczka do rzeczy, porządny następca Conana, do tego odrobina polityki- by skończyć gruzach. Guin wydawał mi się znakomity- tajemniczy, mądry wojownik bez przeszłości. Czekamy co się stanie. I czekamy. Czekamy…  kliknij: ukryte . Trudno, mamy za to Imperium… przepraszam nie ta bajka, no, Cesarstwo. Jest na czym oko zawiesić. Ametris spodobała mi się z początku- prawda, że jest zadzierającą nosa paniusią nie mającą pojęcia o zadaniach jej przydzielonych, ale to akurat wydało mi się wiarygodne- niejedna armia rypnęła się przez oddawania dowództwa urodzonym łamagom. Tymczasem na scenę wchodzi Naris i Ametris należy skreślić. Definitywnie.
    Do końca Naris pociągnie serię, sprawi, że nie rzuciłam jej w pierony. Trochę pomogli mu w tym Rinda i Remus. Ta pierwsza, mimo, że wkurzająca wydała mi się wiarygodna- osoba zagubiona w nowej sytuacji, rozpaczliwie czepiająca się tego, co zostało. Remus trochę zaciekawia przemianą i jakoś dociągnęli do końca.
    Krytykowana tu „baśniowość” choć rzeczywiście może prowadzić do groteskowych efektów nie zraziła mnie tak bardzo- takie odrealnienie ma swój urok.
    W sumie- anime raczej niewypał, ale chyba zabiorę się za książki.
  • Avatar
    A
    Eire 24.08.2010 20:46
    Kochane mordobicie
    Komentarz do recenzji "Dragon Ball Z"
    Kocham to w każdej postaci! Gdyby pojawiło się dzisiaj w polskiej TV pewnie ominęłabym szerokim łukiem, ale w czasach naszego dzieciństwa oranżada była słodsza, cola bardziej amerykańska, trawa bardziej zielona a więc i popołudniowe mordobicie miało swój urok.
    To chyba jedyne anime z RTL7, które wytrzymało dla mnie próbę czasu, a właściwie uwielbiam do tej pory jeden jego fragment- saga Freezera (trzymajmy się polskich nazw). Już potężni, ale jeszcze nie przeładowane Mary Sue przeciwko jednemu z najlepszych czarnych charakterów w historii. Chyba tylko w tym jednym wypadku napiszę: oglądajcie z dobrymi napisami, względnie po niemiecku. Polsko­‑francuski Freezer jest wyprany z charakteru. Amerykański to histeryk o słownictwie i manierach żula. Niewiele zostało z japońskiego arystokraty, grzecznego do granic ironii, pewnego swojej potęgi, ale jednocześnie prawdziwie paranoicznego.
    Potem mamy Tronka z Przyszłości, który ciągnie kolejną sagę, trzecia to lot koszący.

    Wspomnę jeszcze o wersjach, które widziałam.
    Niemiecka- nagrać, spatefonować, zachować
    Polska- w miarę wierny obraz (wycięte chyba kilka minut), ale tłumaczona chyba „na głuchy telefon”, co w połączeniu z lektorem wykastrowało wszystkie postacie.
    Amerykańska- ma oddzielny wpis na myanimelist i słusznie. Z jednego odcinka sklejano dwa, nadpisywano dialogi (tu ma źródło większość fanowskich „mitów”),wiele głosów drapie uszy, muzyka inna (czemu?) ale nie jest źle. Przyjemnie obejrzeć dla odmiany.
  • Avatar
    A
    Eire 13.08.2010 23:19
    I co tu napisać?
    Komentarz do recenzji "Shoujo Kakumei Utena"
    O Utenie można napisać wszystko i nic. Kiedy po zakończeniu seansu chciałam opisać swoje wrażenia długo brakowało mi słów. Kiedy wreszcie wyraziłam swoją opinię okazało się, że wiele osób zinterpretowało te same sceny w zupełnie inny sposób i każdy ma na poparcie swoich przemyśleń mocne argumenty.
    Utena pozostanie dla mnie anime idealnym, do którego wracam i tęsknię, ale ostrzegam, że nie każdemu może się spodobać.
  • Avatar
    A
    Eire 26.07.2010 09:18
    Za dużo makaronu
    Komentarz do recenzji "Arakawa Under the Bridge"
    Absurdalna komedia w dobrej oprawie? Brzmi nieźle, ale ile można? Pierwsze 4 odcinki obejrzałam z przyjemnością, dalej było trochę ciężej, pod koniec zastanawiałam się po co to oglądam. Gagi zamiast śmieszyć, po paru odcinkach męczą. Z radością powitałam zwiastun jakiejś ciągłej intrygi- tylko po to by rozczarować się brakiem rozwiązania. Jeśli mogę to do czegoś porównać to do porcji spaghetti z małą ilością sera i sosu- na początku smaczna, pod koniec zostaje trudna do przełknięcia klucha.
  • Avatar
    A
    Eire 7.06.2010 13:41
    Magdalenka
    Komentarz do recenzji "Dragon Ball: Yo! The Return of Son Goku and Friends!!"
    Migawka sentymentalna dla protoplastów dzisiejszych -tardów.
    Fabuła czysto pretekstowa- bankiet wydany przez Herkulesa dla krewnych i znajomych królika, tajemniczy gość, nowy przeciwnik, przegląd ataków, garść żartów. Wyciąg dla wyjadaczy, którzy na DB Kai nie mają już cierpliwości, a chcieliby zobaczyć jeszcze raz kamehame, fuzje, postacie z ostatnich odcinków i chyba wszystkie charakterystyczne dla DB drobiazgi.
    +Gagi, gagi, jeszcze raz gagi
    +Rywalizacja Goku z Vegetą­‑nie przepuszczą samotnemu kawałkowi sushi na talerzu przeciwnika
    +Rzodkiewkowa loteria
    +Szibito pije piwo, Boski Miszcz jak zwykle świntuszy, Hercules gra kozaka, C18 myśli o kasie
    +Przywitanie Niespodziewanych Gości
    +Pastiszowa walka
    -Mogli trochę tych gości rozwinąć. Pozostawia lekki niedosyt, ale o to chyba chodziło.
  • Avatar
    A
    Eire 27.05.2010 20:44
    Nie dla dzieci!
    Komentarz do recenzji "Dragonball: Ewolucja"
    Tego filmu nie da się oglądać na trzeźwo- dobry drink to minimum. Nie jestem adaptacyjną purystką, może być wiernie, może nie, ale niech będzie dobrze! Było nieźle chyba dzięki znajomym- dwie osoby się poryczały, reszta rechotała, ale nie był to wcale śmiech wesoły.
  • Avatar
    Eire 27.05.2010 20:40
    Re: Krótko
    Komentarz do recenzji "Dragonball: Ewolucja"
    Nie Ty jedna, nie Ty jedna! Moja koleżanka poryczała się gorzej niż gdy Piccolo sto lat temu skonał w TV.
  • Avatar
    Eire 21.05.2010 21:05
    Re: Nie do zdobycia.
    Komentarz do recenzji "Dr. Slump"
    Chyba na odwrót- w Dragon Ball Goku trafia na chwilę do Pingwinówka, ale kiedy to dragon Wiki raczy wiedzieć.
  • Avatar
    A
    Eire 17.05.2010 23:03
    Jeden z lepszych pomysłów w Dragon Ball
    Komentarz do recenzji "Dragon Ball Z: Tatta Hitori no Seishou Kessen Furiza ni Chounda Z Senshi Songokuu Otosan"
    Szkoda, że wykorzystany w tak niewielkim stopniu. Twórca mangi przyznał się w wywiadzie, że nie dbał za bardzo o świat przedstawiony, zmieniając go jak mu pasowało. Z drugiej strony sam pomysł bardzo mu się podobał. Szkoda, że świata i kultury Kosmicznych Wojowników (czy jak ich RTL zwał) nie rozwinięto w większym stopniu. Aż palce świerzbią, aby skrobnąć fanfika.
  • Avatar
    A
    Eire 17.05.2010 23:01
    Ociec prać?
    Komentarz do recenzji "Dragon Ball Z: Moetsukiro!! Nessen - Hagesen - Chou Gekisen"
    O bogowie, a ja sądziłam, że Neptun(East Kaioshin) ma…eee… kobiece ciuszki.
    Kochani, nie wiem co jedli twórcy kinówek DBZ, ale powiem krótko: ja też chcę.

    Po raz pierwszy obejrzałam dawno temu i nieodmiennie bawi mnie do dziś. Idealny przykład na to, że ulubione nie znaczy najlepsze. Bo co tu dużo mówić- po pojawieniu się bohatera trzeba stop­‑klatki, żeby się porządnie wyśmiać. A fabuła, cóż…
     kliknij: ukryte 

    Niezmiennie fazowe, bawi, trochę uczy i nadaje się do oglądania w towarzystwie.
  • Avatar
    Eire 17.05.2010 22:54
    Re: Nie do zdobycia.
    Komentarz do recenzji "Dr. Slump"
    Rzeczywiście trudno zdobyć.
    Swego czasu mi się podobało, ale wątpię, czy zainteresowałoby mnie dzisiaj.
  • Avatar
    A
    Eire 15.05.2010 13:37
    Kto nie znał tej epoki, nie wie co to słodycz życia
    Komentarz do recenzji "Versailles no Bara"
    Zacznę może od końca- Maria Antonina na początku denerwowała mnie niemożebnie i gdyby nie postać Oscar rzuciłabym to w diabły. Po paru odcinkach dotarło do mnie, że to przecież dziecko- nawet jak na standardy swojej epoki zbyt młode, niedoświadczone, rzucone na głęboką wodę. Po dziecinnemu uparte, ulegające wpływom, bombardowane sprzecznymi sygnałami, pogubione na obcym dworze. Marię z początku równoważy jej matka- posągowa, doświadczona władczyni, która aż zbyt dobrze zdaje sobie sprawę, kogo wysłała do Francji. Maria dorośnie, ale pod pewnymi względami- choć sprawdzi się jako matka, to pod względem uczuć i polityki dojrzeje dopiero pod koniec życia- cały czas będzie się szarpać, nie dostrzeże wielu sygnałów. Podobnie jak jej mąż- potwornie nieśmiały, z jednej strony otoczony kokonem przywilejów, z drugiej zagubiony i samotny.
    Niewiele w tyle pod względem skomplikowania pozostają du Barry i de Polignac. Ile w nich było uczuć, ile wyrachowania? Cały czas zalezne od wpływowych protektorów i sieci powiązań nie są pozbawione ludzkich uczuć.
    Rosalie- chyba moja ulubiona postać. Pod pewnym względem przypomina mi Anię z Zielonego Wzgórza. Mimo niewątpliwie traumatycznych przeżyć zbiera się do kupy i stara się żyć.
    Last but not least- Oscar i Andre. Za to ich kocham, że nie są posągowi, zmieniają się. To samo mogę powiedzieć o każdej postaci tutaj- wszystko się zmienia.
    Do tego świetna muzyka i doskonale ukazana epoka.
    Co tu jeszcze robisz, marsz do oglądania!
  • Avatar
    A
    Eire 14.05.2010 10:28
    Utena dla Juniorów
    Komentarz do recenzji "Princess Tutu"
    Tylko jeden odcinek… jeszcze jeden… ludzie, która godzina? A, jedne wykład mogę sobie odpuścić.
    Nie znam się na grafice i muzyce- po prostu daję się porwać. Tutu wciągnęła mnie do początku. Chłonęłam każdy odcinek, a przy końcu naprawdę odetchnęłam z ulgą.
    Zastanawiam się, czy Twórcy świadomie nawiązywali do Uteny- zabawa konwencją księcia i księżniczki, wykręcenie znanych motywów, heroina w dość nietypowej roli, odwrócenie postaci do góry nogami, nonsensowne zachowania  kliknij: ukryte .
    Anime niby dla dzieci, a ja nie mogłam się oderwać.
    Marsz Weselny nigdy już nie będzie taki sam.
  • Avatar
    A
    Eire 14.05.2010 10:09
    Gonzo, Gonzo?
    Komentarz do recenzji "Shangri-la"
    To studio niestety nie robi anime dobrych- albo wybitne, albo gnioty, przy czym te pierwsze to rodzynki w cieście, a Shangri­‑la to wyjątkowy zakalec
  • Avatar
    A
    Eire 14.05.2010 10:03
    Eire shoujo quality
    Komentarz do recenzji "Hanasakeru Seishounen"
    Obejrzane, polecane!
    A myślałam, że za stara jestem na shoujo, tymczasem spotkała mnie miła niespodzianka. Seria może nie wybitna, ale dobra i wciągająca. Nie tylko dla panienek z dobrego domu.