x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Goku vs. Vegeta
kliknij: ukryte
-Na temat mocy tatuśka niewiele wiadomo. Trzymał się w cieniu, a fakt, że syn w pewien sposób uznawał jego zwierzchnictwo mógł wynikać z wielu czynników.
Niby pan F określony jest jako „najpotężniejszy” ale z czyich ust to słyszymy? Jego samego i innych, dla których był pierwszym tak silnym wrogiem. Dlaczego musimy im wierzyć? Wprawdzie nie posądzam autora o zabieg tak wyrafinowany jak niewiarygodna narracja, ale można to tak tłumaczyć.
Pojawienie się Tronka to jeden z lepszych zabiegów, właśnie dlatego, że jedną ręką pokonał tak silnych wrogów. Jego prośba o pomoc w takiej sytuacji daje przedsmak nadchodzącej grozy.
-Co do Komórczaka nie jestem pewna, ale wymiksowano w nim chyba wszystkie dostępne geny, także tych najpotężniejszych. W każdym razie ta saga broni się relacjami między postaciami.
-Natomiast o sadze Boo mogę powiedzieć dwa słowa: Samobójstwo Vegety i fajny wątek Herkulesa (jedyna sensownie rozwinięta postać w tej serii). Reszta- kill it with fire.
Resztę komentarza napiszę pod recenzją mangi, bo tam raczej przynależy.
Re: Goku vs. Vegeta
Re: A mógł zabić
II- Jako dziecko Goku był agresywny jak cholera, zmienił się dopiero, kiedy dostał w łeb. kliknij: ukryte Co i tak nie przeszkodziło mu dziadeczka rozciapać na krwawą plamę
A mógł zabić
Re: Goku vs. Vegeta
Re: Goku vs. Vegeta
I mało jest takich, co przyznają, że w ogólnym rozrachunku Sayianie i Freezer to w sumie jedna paczka,a ten drugi jest zły, bo zabił dwóch tatusiów podczas Najgłupszego Powstania Jakie Widziałam w TV.
Re: Goku vs. Vegeta
Re: Goku vs. Vegeta
Re: Goku vs. Vegeta
Kwestia ogona jest nieistotna, podobnie jak fakt, że w DB Kamesennin zniszczył księżyc na Budokai Tenkaichi, a w DBZ Piccolo uczynił to ponownie…
Tysiące postów na Daizex udowadniają, że kłamiesz.
Łykanie wszystkiego jak pelikan to nie wyznacznik gatunku, a naiwnego podejścia. Wymienione wyżej nieścisłości to tylko wierzchołek góry lodowej. Toriyama radośnie przelewał na papier, co mu się wymyśliło, nie tylko nie zastanawiając się nad jakimkolwiek uzasadnieniem, ale też beztrosko zapominając o tym, co sam napisał. Jak już brał się do jakichkolwiek wyjaśnień, to brak przemyślenia i ogólnej wiedzy bije po oczach. Dobra historia w konwencji fantasy to spójny świat przedstawiony- a ten w DB leży i kwiczy w każdym aspekcie.
Re: Fenomenologia głodu
Zgadzam się, że Lady Oscar to znakomita seria o dostaniu- na naszych postacie zmieniają się fizycznie (niby oczywiste) i psychicznie- a obie te przemiany są wiarygodne przez to, że nie zachodzą równolegle. Oscar dojrzewa powoli w każdym aspekcie- z wersalskiego hajduczka do dorosłej, świadomej siebie i świata kobiety. Niestety, o Marii Antoninie nie można powiedzieć tego samego. Cierpienie, którego doznała sprawiło, że dojrzała jako matka i żona. Obserwujemy jej rozwój na polu osobistym, gdzie z trzpiota przeistacza się w głowę rodziny, kosztem wyrzeczenia marzeń. Moim zdaniem jednak nigdy nie dojrzała do roli królowej. Zaraz po przyjeździe trwoni kapitał zaufania, urodziwszy dziecko beztrosko ucieka z dworu lekceważąc obowiązki, a świata poza nim nie umie i nie chce widzieć. Zamotana w świecie uczuć wije swoje gniazdko nie zwracając uwagi na swoje powinności. Pamiętasz scenę, kiedy Oscar kliknij: ukryte ma zamiar wyznać jej to, co obserwuje, prosić o zmianę nastawienia, ale widząc ją szczęśliwa z dziećmi rezygnuje z tego zamiaru
Ciekawe, co by się stało, gdyby jednak zdobyła się na szczerą rozmowę. Maria zebrałaby się w sobie? Rozgniewała? Zlekceważyła? Oscar zawiodła, ale ta scena po mistrzowsku pokazuje, że dwie posągowe kobiety mają swoje rysy i skazy, które czynią je interesującymi.
Myślę, że Oscar można polecić każdemu od rozgarniętego starszego dziecka w górę. Wiadomo, że nasz odbiór zmienia się z wiekiem, ale nie jest to powód, by nie spróbować. Sama obejrzałam Oscar jako nastolatka i wolałam wtedy I część- taką ładną, czystą. Pisałam fanfiki, w których wszyscy uciekają do Ameryki i żyją długo i szczęśliwie. II doceniłam w miarę jak sama dorastałam i obecnie jestem zdziwiona jak bardzo mogło zmienić mi się podejście.
Pozdrawiam
Eire
Re: Beznadziejna recenzja beznadziejnego portalu
Re: Fenomenologia głodu
Problemy, z jakimi w I części stykają się postacie wydają się nam dziwne i przesadzone (nawet osoba znająca epokę nieraz pomyśli, że szukają dziury w całym). Ta etykieta, ukłony, sukienki- sztuczny świat, klatka ze szkła w której zamknięto wybrańców losu.
W I części jest świeżość i nadzieja- ślub jak z bajki, po którym wszyscy mają nadzieję żyć długo i szczęśliwie. Nawet biedota na ulicy jest ukazana jak w książeczce dla grzecznych panienek- ludzie cieszący się z końca wojny i dzieci śpiewające o przyjeździe księżniczki (gdzie będą one pod koniec serii?).
Trochę to przesłodzone, ale jakie cudowne- jak śnieżny widoczek zamknięty w szklanej kuli. Oglądamy uroczą pocztówkę, ze świata, o którym już wiemy, że skazany jest na zagładę, ale jeszcze nie widzimy jej symptomów.
Bez tego preludium nie byłoby mocnego uderzenia części II, gdzie wszystko zaczyna się walić, co zauważa część postaci, a część chce za wszelką cenę nie dostrzec tego, co dla widza jest oczywiste. Postacie raz po raz dostają w twarz problemami ponad siły, a my zdążyliśmy je polubić i wiemy, co utraciły.
Najzabawniejsze jest w tym wszystkim to, że z całego serca życzyłam postaciom, by stan z części I trwał jak najdłużej, mając jednocześnie świadomość, że gdyby zostawiono to w takiej formie to seria straciłaby wszystko, co czyni ją wyjątkową.
Re: Pamiętacie te czasu: DB4ever? ;D
Re: Da się jeszcze uratować to anime ;)
Re: BŁAD
Re: Oceny (zapewne po raz 2987239482-gi)
Przy najbliższym flejmie pokażę to miłośnikom ecchi.
Kolejny niezadowolony z systemu ocen. Przez takich człowiek nie ma ochoty pisać czegokolwiek- choćby nie wiadomo jak się naprodukował i tak popatrzą tylko na cyferki.
Zupa pomidorowa
W omawianej serii wszystko jest proste i klarowane- japońska codzienność z odrobiną magii. Niby mocno zakorzeniona w tamtej kulturze i przez to egzotyczna w szczegółach, ale na szerszej płaszczyźnie opowiadająca o problemach bliskich i znanych. Świat tutaj przedstawiony nie jest wolny od problemów, ale nawet poważne sprawy zmiękczono i rozmyto w porządnej dawce optymizmu. Zalecam każdemu, zwłaszcza na deszczowe dni.
Re: Klasyk
W o to porównanie zwłaszcza Mozart pewnie się nie obrazi, bo chłop tworzył muzykę nie do słuchania na klęczkach, a właśnie dla rozrywki. Swoją drogą do scen z Freezerem znakomicie pasuje „Symfonia Praska”.
Shun‑Shun trochę przesadza, ale ma rację jeśli odniesiemy jego wypowiedź do osób zajmujących się historią animacji. Tak jak tamci wpłynęli na muzykę, tak Dragon Ball wpłynął na całokształt animacji.
Świetna seria obyczajowa
Miło przyznać, że się myliłam. Agata to jedna z lepszych postaci kobiecych z jakimi spotkałam się w anime. W stosunku do innych postaci również uniknięto drogi na skróty serwując widzowi pięknie ukazanych młodych ludzi na progu dorosłości. To jedna z niewielu serii, gdzie upływ czasu to nie tylko zmieniające się daty, ale także dorastanie- fizyczne i duchowe. Jest to duża zaleta, dla której wybaczam tej serii drobne ahistoryzmy i naprawdę polecam każdemu.
Niezłe, choć pozostawia niedosyt
Niestety mam wrażenie, że potencjał, jaki krył się w alternatywnym przebiegu reform Menji nie został do końca wykorzystany. Najlepsze momenty pierwszych odcinków to nawiązania do tradycyjnych wierzeń i ówczesnych zmian oraz ukazanie społecznych nastrojów towarzyszących odgórnie narzuconym zachowaniom. Druga połowa serii wiele straciła, rezygnując z tych elementów. Mimo to seria cały czas nie schodzi poniżej pewnego poziomu i do końca daje niezłą rozrywkę.
Zakończenie daje wyraźny sygnał, że możemy się spodziewać drugiej serii. Mam nadzieję, że jeśli do tego dojdzie skupi się ona na wątkach z pierwszej połowy serialu
Wszyscy uczniowie nasi są!
Drugie podejście zaliczyłam, kiedy świadectwo maturalne zarastało kurzem w archiwach uczelni, a w moich wspomnieniach
Nie należy się po Azumandze spodziewać wielkiego dzieła. To tylko‑i aż- wizualizacja doskonała na atak sentymentu, kiedy nagle ogarnia nas apetyt na konkretne kanapki z tego szkolnego sklepiku, które we wspomnieniach smaczniejsze są od dań z najwykwintniejszych restauracji.
Idealna japońska szkoła bardzo różni się od tej, do której uczęszczali polscy widzowie, ale emocje przeżywane na ekranie są uniwersalne- kto z nas nie bał się klasówek, nie szalał na wycieczkach, nie próbował wszystkich znanych guseł i przesądów czekając na wyniki egzaminu? Kto nie narzekał idąc do szkoły i nie czuł piekących łez, kiedy przyszło ją opuścić?
Świetnym ukoronowaniem serii jest ostatni odcinek- przez wielu uważany za smutny, ale dla mnie opisujący najlepszy czas z życia- to cudowne zawieszenie, ziemie niczyją, kiedy (przynajmniej w naszym umyśle) „Eden za nami, Raj przed nami”.
Re: dla fantazjowania...
Re: Parę słów na temat tego anime
Skoro spodziewamy się Jeż wie czego to na 99,9% spotka nas rozczarowanie. Dzieło- choćby najlepsze- zawsze przegra z marzeniami. Następnym razem radzę poczekać, ochłonąć i dopiero oglądać. Będzie przyjemniej.
Tyle w nim demona, co trucizny w zapałce
Historia o Księciu Promienistym uważana jest za jedną z najstarszych znanych powieści. Anime obejmuje ok. ¼ z kilkudziesięciotomowego dzieła opisującego życie syna cesarza w Japonii X wieku. Okres Henian był czasem względnego spokoju i przejęcia faktycznej władzy przez ród Fujiwara. Dwór pozbawionego realnej władzy cesarza stał się ośrodkiem wyrafinowanej, rozwiązłej kultury, gdzie bogaci i znudzeni pędzili czas na romansach i celebrowaniu bezczynności.
W takiej atmosferze na świat przychodzi Genji‑syn ukochanej, ale niskiej rangą cesarskiej konkubiny. Po przedwczesnej śmierci jego matki cesarz sprowadza na dwór łudząco podobną do zmarłej księżniczkę Fujitsubo. Dziewczyna zastąpi księciu matkę i starszą siostrę stając się w jego oczach ideałem kobiety, który będzie miał przed oczami uprawiając seks z każdą ze swoich licznych kochanek. I tak do końca… „beczenie, ruchanko”.
Jako cesarskiemu synowi Genjemu nie zabraknie ptasiego mleka. Zdobyte bez wysiłku pieniądze, pozycja społeczna i poczucie bezkarności rodzą ten znienawidzony przeze mnie rodzaj nudy wyżywającej się w wynajdywaniu problemów. Genji ma wszystko o czym można marzyć, ale wyżej tyłka nie podskoczy i nawet nie ma na to ochoty. Jego sytuacja nasówa mi skojarzenie z „Niebezpiecznymi Związkami”, ale o ile tamci bohaterowie naprawdę mieli w sobie to coś, to Genji ma w sobie „tyle z demona, co trucizny w zapałce”.
Przez większą część serii snuje się po ekranie wypatrując kolejnego materacyku, który po zużyciu wyrzuca bez wyrzutów. Poetka, posługaczka, żona własna, żona cudza… patrzyłam na to bez większych emocji. Około połowy serii zaczęłam życzyć mu jak najgorzej. No niech coś z robi we wte, albo we wte… zaraz pożałowałam swojego życzenia. Nie, niech, go coś trafi na miejscu. Trafia nie tą osobę. Nasz kochany książę popłacze nad trumną, odda dziecko teściom i przygarnie kawiai lolitkę… Ratunku, gdzie jest wiadro? Poczynania książątka wszyscy prócz mnie komentują z uśmiechem. W końcu, w końcu moje modły zostają wysłuchane… koniec serii.
Z tego co wiem fabułę książki odwzorowano dość wiernie, ale efekt był taki, że główną postać po prostu znienawidziłam. Już chyba nigdy nie będę narzekać na Bohatera Takiego Jak Ty. Marudna, rozlazła łazęga była pewnie produktem swojego czasu, ale do mnie nie trafia w ogóle. Książka broniła się opisami dworskiego życia, których w anime jest jak na lekarstwo. Polecić mogę tylko naprawdę wielkim fanom powieści z dużą ilością samozaparcia.