Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

kircia

  • Avatar
    kircia 9.09.2016 22:18
    Re: Mam nadzieję na solidną dawkę mroku...
    Komentarz do recenzji "D.Gray-man Hallow"
    Ja zaś powiem „niby z której strony?”. Rozumiem, gusta i guściki. Arc arkiem, ale tu chodzi raczej o poziom samej realizacji, a ten jest dość niski. Nie dano nam, widzom, czasu żeby się w to wszystko wczuć, i jak dla mnie to wygląda tak, że ktoś wmawia mi, że mam się przejmować Almą, Kandą i nimi wszystkimi, podczas gdy mam ich gdzieś, szczerze powiedziawszy. Tyle emocji, tyle smutku, czuj to widzu, czuj! Nie, podziękowała. To jak otwieranie maila wypełnionego spamem. I to jest zdecydowanie wina realizacji.
  • Avatar
    kircia 9.09.2016 11:26
    Re: Coś się kończy, coś zaczyna
    Komentarz do recenzji "Gintama°"
    Może i koniec się zbliża, natomiast  kliknij: ukryte  Ale mogę się mylić :)
  • Avatar
    kircia 9.09.2016 11:15
    Re: Mam nadzieję na solidną dawkę mroku...
    Komentarz do recenzji "D.Gray-man Hallow"
    Trudno mi przewidzieć, czy się spodoba, ale jeśli jesteś fanem pierwszej serii i czekasz na powtórkę z rozrywki, to stawiam na to, że się zawiedziesz. Albo robię się na to za stara, albo faktycznie to się stało nieznośnie infantylne i w dodatku obdarto serię z całego klimatu oryginału. Za szybko polecieli z tematem, wrzucili widza w centrum wydarzeń bez żadnego wprowadzenia. Jak na razie tylko w odcinku 9 coś „zapachniało” klimatem poprzedniej produkcji.
  • Avatar
    kircia 3.09.2016 21:28
    Re: Ktoś, cokolwiek?
    Komentarz do recenzji "Yahari Ore no Seishun Love Come wa Machigatteiru"
    Szkoda, że nie ma jakiejś opcji zbiorowej odpowiedzi :)
    Dziękuję Wam wszystkim za odzew, właśnie na to czekałam. Jeśli część z Was miało podobne odczucia na początku, a jednak się spodobało, to zmęczę jeszcze kilka epizodów. Najgorsze co się może stać, to strata paru godzin życia, ale marnowałam je już na zdecydowanie głupsze serie, więc… :|
    Dzięki!
  • Avatar
    A
    kircia 3.09.2016 00:14
    Ktoś, cokolwiek?
    Komentarz do recenzji "Yahari Ore no Seishun Love Come wa Machigatteiru"
    Czy jest może ktoś, kto nie był do tego przekonany, ale zmienił zdanie? Czy po 4 odcinku robi się lepiej i ciekawiej, czy cały czas jest tak samo?
    Anime na pewno nie jest złe ani głupie, ale niestety jakieś takie nudne. Po 4 odcinku nadal zero jakiejkolwiek sympatii dla bohaterów, nic, odcinki mnie po prostu nudzą, a te ich rozmowy – niby inteligentne, ale podane w zupełnie nieciekawej formie. Ani razu się też nie zaśmiałam. No, może z polskiego tekstu openingu, ale to już zasługa kreatywnego tłumacza.
    Niby z grafiką wszystko w porządku, rzadko mi coś przeszkadza, chyba że coś się strasznie rzuca w oczy, ale tu… W to, że Yukino jest pięknością a Hachiman jest niby całkiem przystojny, muszę im wierzyć na słowo, bo kreska zupełnie tego nie oddaje. Jest zwyczajnie brzydka i większość postaci wygląda jak dzieci.
    Raczej sobie odpuszczę, chyba że pojawi się ktoś, kto przebrnął pomimo podobnych uprzedzeń, i przekona mnie, że jednak warto.
    Z góry dzięki.
  • Avatar
    kircia 1.09.2016 22:28
    Re: Opening
    Komentarz do recenzji "Kiznaiver"
    Taka zgroza, że przeraża mnie ton wypowiedzi. Ja też się czasem nie zgadzam z recenzentami, zdarzało mi się kłócić, bywałam i złośliwa, ale takie słowa czy ogólny wydźwięk tego komentarza są po prostu poniżej poziomu. I żeby chociaż to co napisałeś było prawdą, ale nie, kupka bzdurek.
  • Avatar
    kircia 25.08.2016 18:44
    Re: Opening
    Komentarz do recenzji "Kiznaiver"
    Jeśli wierzyć danym, recenzent (płeć męska!) jest starszy od Ciebie tylko o dwa lata…
    A coś takiego jak „obiektywna recenzja” nie istnieje, i jeśli ktoś ma się ogarnąć, to przede wszystkim Ty.
    Zgroza, co to się wyprawia.
  • Avatar
    kircia 21.08.2016 00:15
    Re: ...
    Komentarz do recenzji "Orange"
    Nic już nie będę interpretować. Właściwie w tym komentarzu zawarłeś sedno tego, co zmusiło mnie do pierwszej wypowiedzi. Ale już będę cicho. I życzę wszystkim zawiedzionym, żeby grafika w następnych epizodach jakimś cudem wyładniała.
  • Avatar
    kircia 20.08.2016 23:07
    Re: ...
    Komentarz do recenzji "Orange"
    To zacznę od końca…
    Prawo do oceniania, które anime uważa się za bardziej zepsute, ma chyba każdy wolny człowiek, zwłaszcza jeśli potrafi podać argumenty. A więc w obu anime grafika jest zepsuta, to jest fakt – czy bardziej przeszkadza to w Orange, czy w DGMH, to już kwestia gustu. DGMH jednak zostało zepsute także od strony realizacji ogółem, w porównaniu z serią sprzed 10 lat – bardzo, bardzo słabo to wygląda. Upchnęli za dużo w kilku epizodach i cały klimat szlag trafił, w dodatku zabrakło jakiegokolwiek wprowadzenia.
    A więc tak czysto technicznie rzecz ujmując, ekranizacja Orange zawiodła na poziomie grafiki w porównaniu z mangą i promocyjnymi artami.
    Kontynuacja DGMH natomiast zawiodła na wszystkich poziomach (może oprócz muzyki, bo została ta sama). I w porównaniu z mangą, i trailerami, i co najważniejsze, w porównaniu z poprzednią ekranizacją.
    Poza tym, moim zdaniem, oceniając samą tylko grafikę, DGMH nadal wypada paskudniej niż Orange. I chyba nie potrzebuję specjalnym praw, żeby tak twierdzić?

    Zresztą, dobrze już. Bo widzę, że dyskusja o grafice trwa i pewnie będzie trwać w najlepsze. Nic nie przerwie tego magicznego kręgu, ale warto było spróbować. Mnie to nie zraża, czekam z niecierpliwością na każdy odcinek i na te ich krzywe twarze, które niszczą cały sens tego anime :D
  • Avatar
    kircia 14.08.2016 02:20
    Re: ...
    Komentarz do recenzji "Orange"
    Tu się kłócić nie będę, nie twierdzę że grafika jest ładna, a wady pewnie też jakieś są/będą, i mogę zmienić zdanie, jednak bohaterów już bardzo polubiłam. Tyle, że dopiero ledwo połowa odcinków została wyemitowana, a tu już brzydkie oceny. Jakim cudem? Nie wiem i nie rozumiem. A wszystkie opinie póki co dotyczą tylko tej biednej kreski i wygląda to tak, jakby było to jedyne kryterium. Jest masa anime, które powinny mieć lepszą grafikę, jak wspomniany przez mnie Hallow – to jest naprawdę masakra, czy też z nieco starszych tytułów, Pandora Hearts… Ale to naprawdę nie jest powód, żeby po tym jechać bez przerwy. Osobiście, gdybym oglądając anime, zauważała i myślała tylko o wadach grafiki, to raczej bym odpuściła.
  • Avatar
    A
    kircia 14.08.2016 00:37
    ...
    Komentarz do recenzji "Orange"
    Nie wierzę w te niskie oceny. To anime jest niesamowite, i mówię to ja, która za shoujo delikatnie mówiąc nie szaleje. Te które widziałam do tej pory można policzyć na palcach jednej ręki i jeszcze zostaną ze dwa. Nie wspominając nawet, że Orange i tak jest dojrzalsze w porównaniu z tamtymi.
    Bo grafika, naprawdę?… Bo jest krzywa? Bo dziwne ryby w akwarium? Mangi nie widziałam na oczy i nie mam porównania, może dlatego mi to nie przeszkadza… a może po prostu dlatego, że akurat grafika w tym anime jest najmniej ważną rzeczą. Kuleje, owszem, ale jak chcecie histeryzować nad kreską, polecam D.Gray­‑man Hallow – to się dopiero nazywa robienie fanów (którzy czekali 10 lat) w konia.
  • Avatar
    A
    kircia 23.07.2016 22:50
    Komentarz do recenzji "Bungou Stray Dogs"
    Jak dla mnie to ledwo 5. Te kryminalne zagadki kulawe, elementy komediowe nieśmieszne. Szczeniackie przemówienia o tym, że nie wolno się krzywdzić i wszystkim można pomóc, raczej mało strawne dla dojrzałego widza. Ale co kto lubi… Przypuszczam, że gdybym była o 10 lat młodsza, byłabym co najmniej zadowolona. Na pewno nie było tragedii, ale bardzo się rozczarowałam. Może nie liczyłam na jakieś poważne nawiązania do japońskiej literatury (bo poza imionami i nazwami umiejętności, nie ma to z pisarstwem nic wspólnego), ale miałam nadzieję na nieco dojrzalszą serię.
    Tak czy siak, poczekam na drugi sezon, bo widzę potencjał w postaci Akutagawy i Moriego, i w tym jak ta historia może się potoczyć… Oby w tym dobrym kierunku.
    Plusy za seiyuu i cudny ending :)
  • Avatar
    A
    kircia 16.07.2015 22:16
    Komentarz do recenzji "Fate/stay night: Unlimited Blade Works [2015]"
    Zaznaczę tylko, że wyrażam tu swoje zdanie, nie jest jedyne i słuszne i nie chcę się z nikim kłócić. Ale żale swoje lubię wylewać, ot co.

    A więc… no niestety.
    Gdzieś tak spokojnie do połowy zapowiadało się super. Fajny klimat, dużo lepszy niż w pierwszej serii. Pewnie głównie dlatego, że znacznie ograniczono czas antenowy  kliknij: ukryte 
    Świetne walki, ciekawe zwroty akcji, stosunkowo mało bezsensownej paplaniny, nieco lepiej przedstawione charaktery Sług. Już myślałam, że spokojnie wystawię na koniec 8.
    Ale nie.

    Niestety,  kliknij: ukryte , odechciewało mi się oglądać, bo całość stawała się coraz mniej strawna. Oczywiście przez głównego bohatera, którego charakter jest kompletną porażką. W zasadzie ideały Kiritsugu w Zero też teoretycznie były irytujące, ale tylko teoretycznie. Nawet przyjemnie się oglądało to rozterki, kiedy dotyczyły dojrzałej osoby. Zaś młodzieńczy zapał i naiwność Shirou sprawiały, że nijak nie mogłam czerpać z tego przyjemności. Gorzej niż źle.
    A więc w momencie, gdy  kliknij: ukryte , seria stała się wręcz przykra. Co więcej,  kliknij: ukryte  Wiem, że kiedy w anime mamy do czynienia z postaciami historycznymi/mitologicznymi, to zawsze są w jakiś sposób koloryzowane, ale tutaj to już przegięcie. Jeśli koniecznie chciano z kogoś zrobić najgorszego zwyrodnialca pod słońcem, trzeba było wybrać inną postać.  kliknij: ukryte No trochę szacunku dla bohaterów tego kalibru, ludzie :/ A fakt, że nie narzekam na przedstawienie reszty i tak świadczy już o tym, że dużo mogę znieść.
    W dodatku tekst o tym, że  kliknij: ukryte  był tylko królem a nie wojownikiem, to jedna z największych bzdur jakie w tej serii się znalazły, a bzdur podobnych było wiele. Żeby nie było, że wymyślam, chociażby scena  kliknij: ukryte 

    Wspominałam też, że postacie Sług były lepiej przedstawione. No owszem, lepiej. Ale nadal zabrakło mi chociażby kilkusekundowych urywków z ich życia. Zmarnowanie potencjału takiego bohatera jak  kliknij: ukryte  to czysta zbrodnia :D Ale miło było usłyszeć, że to imię zostało wymówione w zasadzie prawidłowo, oczywiście jeśli chodzi o wersję, którą podaje wujek google.
    Zaś co do Saber, chyba już znam sekret jej popularności wśród fanów. Dla mnie osobiście jest tak niemiłosiernie mdła, że jedynym sensownym wytłumaczeniem tego zjawiska jest  kliknij: ukryte 
    Tak, w zasadzie napisałam to trochę dla żartu. Wiem, że są gusta i guściki, co nie zmienia faktu, że tej części anime nie zrozumiem nigdy. Miała mniej sensu niż ideały Shirou.

    A wracając do głównego wątku, do połowy ok, potem gorzej, a zakończenie?…
    Tę całą „głębię”, końcowe przemyślenia, i tak dalej, a co więcej, ten nieszczęsny epilog – po prostu zostawię bez komentarza i uczczę chwilą ciszy. Nawet pisać mi się nie chce.

    Animacja świetna, sposób rysowania twarzy straszny, w tym temacie nic się nie zmieniło.
    W moich oczach, po świetnym początku, seria stoczyła się w tempie błyskawicznym, i w ostatecznym rozrachunku kończy z oceną o jeden stopień niższą niż pierwszy sezon.
    Dlatego, że po zakończeniu czuję niesmak i nawet wspomnienie początkowych walk nie pomaga. 6.
  • Avatar
    kircia 19.04.2015 20:44
    Komentarz do recenzji "Fate/stay night: Unlimited Blade Works [2014]"
    Przesadzam z krytyką? Chyba po to są komentarze, żeby własne zdanie wyrazić, każdy ma swój gust i tego się nie da zmienić. Albo Ci się coś podoba, albo nie, i na tym koniec. Miło więc, jeśli można to odpowiednio uargumentować.

    Nie, nie każda postać jest mdła, irytująca czy nudna (Kirei, o dziwo Rin czy Archer chociażby), ale zdecydowana większość taka jest, a kreska rzeczywiście jest dla mnie szkaradna – serio, serio i jeszcze raz serio.
    Zapomniałam jeszcze dodać o tych koszmarnych komputerowych postaciach w tle poruszających się jak upośledzone simy.

    A na mitologiach to akurat znam się bardzo dobrze, dlatego jeszcze dodatkowo mogłabym się poprzyczepiać do projektów postaci Sług, ale jak napisałam w komentarzu, odpuszczę. To w końcu gra/anime i rozumiem takie a nie inne zmiany czy ubarwienia.
    I dlatego też tak strasznie interesuje mnie właśnie ta strona całej historii i dlatego dość dotkliwie odczułam jej brak. Dobrze wiem kim są słudzy, znam ich życiorysy, więc fakt niewykorzystania potencjału ich postaci jest tu właśnie problemem.
    Więc nie zrozumieliśmy się. Chodziło mi o to, że taki zabieg przydałby się w anime, dodałby nieco klimatu, tak jak to zrobili w Fate/Zero. A przy okazji nie musiałabym słuchać paru dialogów o kompletnie błahych rzeczach.

    Zawsze to powtarzam, powtórzę jeszcze raz: każde anime ma się bronić samo, niezależnie od dowolnego pierwowzoru czy poprzedniej części. Nie gram, nie interesuje mnie czy jest zrobione zgodnie z jakąś tam ścieżką. Interesuje mnie to, czy wszystko ma sens, czy zrozumie to odbiorca który z tytułem styka się pierwszy raz, czy jest ciekawe i porządnie zrobione.
    I napisałam przecież, że złe nie było, pomimo paru sporych minusów, które lubię sobie powyliczać, bo taka już moja natura. Po prostu mnie nieco rozczarowało.
  • Avatar
    A
    kircia 25.03.2015 21:17
    Komentarz do recenzji "Fate/stay night: Unlimited Blade Works [2014]"
    Do „Fate/Zero” to raczej temu dość daleko.

    Zacznę od kreski, która może nie jest najważniejsza, za to oczywiście jako pierwsza rzuca się w oczy. Animacje walk (i nie tylko) są cudne, ale sposób rysowania twarzy…
    Typowe Type­‑Moon, i bynajmniej nie jest to komplement. Narzekałam już na to przy „Kara no Kyoukai”. Jak to kiedyś mój znajomy stwierdził, kreska jest „beybleydowata”. Duże, dość prosto narysowane oczy o dziwnych kształtach, a na reszcie twarzy praktycznie nic nie widać, zwłaszcza jeśli postać stoi nieco dalej. W dodatku iście koszmarne profile. Myślałam, że ten sposób rysowania nosów powoli przechodzi do historii, ale… myliłam się.

    Dwa, bohaterowie. Nadal nie przybliżono nam postaci Sług, a nie ukrywam, że to oni mnie tu najbardziej interesują. Liczę, że dowiem się więcej w drugim sezonie, i nie mówię o imionach. W „Zero” to było nadzwyczaj klimatyczne, gdy tak zgadywali, kto jest kim, tymczasem tutaj nieco tego zabrakło. Pominę już fakt, że projekty niektórych postaci to dla mnie profanacja, przymykam na to oko, anime rządzi siw swoimi prawami.
    I muszę przyznać, na początku myślałam, że to Rin będzie mnie najbardziej denerwować, i znowu się pomyliłam. Faktycznie, to co robi jest czasem niespójne, a jednak jest ona zdecydowanie najciekawszą i w sumie jedną przeze mnie lubianą kobiecą postacią w tej serii, mimo swoich nieco drażniących momentów. Reszta wypada przy niej najzwyczajniej mdło, z Sakurą na czele. Caster jest irytująca, Illyasviel jest irytująca, ale i tak obie ustępują w tej kwestii „Fuji­‑nee”.
    Co do Saber, nigdy nie rozumiałam fenomenu tej postaci. Pomimo paru fajnych scen, już w „Zero” wydawała mi się strasznie bezbarwna, mimo tego, kim naprawdę jest. W „Stay night” udowodniono jednak, że o dziwo, jakimś cudem, potrafi być jeszcze nudniejsza.
    O Shiro w ogóle nie chce mi się pisać, nie chce mi się nawet na niego patrzeć. Razem tworzą duet wywołujący u mnie jedynie chęć ziewania.
    Dobrze, że czasem pojawia się też Kirei, wtedy przynajmniej można usłyszeć też coś innego niż brednie.

    No i ostatnia kwestia, te brednie właśnie. W „Zero” między postaciami toczyły się ciekawe, czasem naprawdę ciekawe rozmowy, pojawiło się parę kwestii, nad którymi można się było zastanowić. Każdy miał swoje cele, lepsze lub gorsze, ale umotywowane czymś konkretnym.
    A tu… gdy nie wypowiada się Archer, lub sporadycznie jakiś inny Sługa, to wszystkie te wymiany zdań to zwykły bełkot. Gdyby zostawić tylko dialogi dotyczące zasad wojny magów, a całą resztę młodzieńczej paplaniny zastąpić muzyką lub ciszą, anime nic by nie straciło. Ba, może i by zyskało.
    Nie chcę znowu zwalać tego na fakt, że to „anime o nastolatkach”, bo przecież zdarzają się i genialne serie w podobnej tematyce, ale chyba jednak właśnie to jest problem. Rozmowy między postaciami zazwyczaj nie wnoszą kompletnie nic, a młodzieńcze ideały Shiro też mnie nie wzruszają.
    To oczywiście moja prywatna opinia i ktoś inny pewnie znajdzie tam coś dla siebie, ale jeśli o mnie chodzi, zamiast pokazywać mi przy stole Sakurę i Fuji­‑nee, które ględzą kompletnie o niczym, albo trójkę bohaterów na „randce”, to zdecydowanie wolałabym oglądać retrospekcje z życia Sług.

    Ogółem, tak czy siak twierdzę, że anime jest całkiem dobre, chociaż nieco mnie rozczarowało. Oby drugi sezon to naprawił.
  • Avatar
    kircia 24.12.2014 01:03
    Re: na serio to "na serio?"?
    Komentarz do recenzji "Sengoku Basara: Judge End"
    Jakim „cudem”? Proste. Jeżeli oglądam anime, i siedzę z kamienną twarzą podczas oglądania sceny, która miała być śmieszna / śmieję się podczas sceny, która miała być smutna / przewracam oczami na scenie, która miała być wzniosła – to coś jest nie tak. Nie spasowała mi ta seria i stąd wiem, że i tak jest dla mnie średnia. Jeśli to ma być cud, to może założę własny kościół?
    A anime jest dla mnie zrozumiałe z bardzo prostego powodu – interesuję się też nieco historią Japonii i zwyczajnie wiem o co chodzi. Czyżby kolejny cud?
    Mam wrażenie, że wszyscy tutaj mogą mieć własne zdanie, tylko nie ja, bo mi się nie podoba. Może zajmiecie się w końcu czymś pożytecznym, zamiast czepiać się pojedynczych zdań (pomijając jednocześnie cały kontekst), które napisałam? Co to ma być za polityka? Wszyscy są równi, ale inni są równiejsi? Bo tak zaczynam się czuć, już wcześniej było to męczące, teraz jest już irytujące.

    Japonia Japonią, to inna kultura i trudno mi stwierdzić, czego tam oczekuje się od anime. A Ty też jesteś gaijinem, nawet jeśli także pokochałaś tę serię. Japończykom podobają się ich seriale, które nam z kolei często wydają się komiczne. Tymczasem jesteśmy tu, w naszym kręgu kulturowym, a rozkład ocen na serwisach takich jak ANN, MAL, Anispace, czy, skupiając się na Polsce, Tanuki sugeruje, że „Judge End” zostało przyjęte gorzej w szerokim gronie fanów, bez względu na to, jakie Ty czy tych kilka osób zawzięcie broniących tego tytułu macie zdanie. Więc ryzyko średnio się opłaciło poza Japonią, hm? A w końcu ten przemysł kwitnie już na całym świecie i ma ogromną liczbę odbiorców poza Japonią. Liczby nie kłamią, jak to mówią.
    Koniec tej dyskusji, bo to się robi przykre.
  • Avatar
    kircia 23.12.2014 16:32
    Re: na serio to "na serio?"?
    Komentarz do recenzji "Sengoku Basara: Judge End"
    Akurat ja wyraźnie w swoi komentarzu napisałam, że: "[...] nawet gdybym nie znała poprzednich części i nie oglądała „Judge End” przez ich pryzmat, anime nadal byłoby tylko średnie.”
    O, proszę.
    A już zupełnie swoją drogą, oczywiście, że wszyscy będą go oceniać porównując z tym co wypuściło Production I.G. To dość naturalna droga analizy, skoro dotyczy tych samych postaci i (w części) zdarzeń. Tak samo było z Hellsingiem, serią z 2001 r. i OAV Ultimate, oraz chociażby z Berserkiem. I z każdym innym anime, które postanowiono zekranizować ponownie. Z filmami przecież jest tak samo.
    Złota zasada zaś jest taka, że jeśli coś się faktycznie dobrze sprzedaje, to nie opłaca się zmieniać koncepcji. Przykładem chociażby cały cykl Zetsubou Sensei czy Bakemonogatari.
    I na koniec, każdemu się podoba co się podoba, oczywista sprawa, w porządku. Wyraziłam tylko swoje zdanie, bo ja się zawiodłam.
    Mam nadzieję, że teraz już wszystko jasne.
  • Avatar
    kircia 22.12.2014 21:18
    Re: na serio to "na serio?"?
    Komentarz do recenzji "Sengoku Basara: Judge End"
    Dalej się nie rozumiemy. Oczywiście, że nic nie stoi na przeszkodzie w mieszaniu gatunków – oprócz samego wykonania. I tylko o to mi chodzi. Zwyczajnie mi się nie podoba, jak zostało to tutaj połączone. W „The Last Party” nie przeszkadzał mi wielki kocioł w połączeniu z rozpaczą Ishidy, a w „Judge End” przeszkadzało mi dużo rzeczy. Czy to już jasne? Super.

    Drugiej części nie rozwijam, bo zaraz zacznie się rzucanie tytułami. Chodziło tylko o to, że nie każda adaptacja musi mieć niską ocenę, nawet jeśli materiał pierwowzoru jest trudny. Są studia, która radzą (radziły) sobie z tym doskonale.
  • Avatar
    kircia 22.12.2014 20:36
    Re: na serio to "na serio?"?
    Komentarz do recenzji "Sengoku Basara: Judge End"
    To ja znowu przepraszam, ale z definicji słowa „satyra” dowiemy się, że ośmiesza ukazywane w niej zjawiska, stosunki społeczne, obyczaje. A więc to co robi Kasuga w obecności Kenshina można pod satyrę również podciągnąć i będzie to satyra na przewrażliwioną, zakochaną kobietę. Można? Można.
    Ale nie trzeba, oczywiście. Po prostu wypisałam kilka przykładów, może nie każdy rzeczywiście jest czystą satyrą, i owszem, rozluźnienie atmosfery czasem się przyda, pod warunkiem, że umie się te elementy połączyć, a studio się nie spisało.
    Nie, a jednak PONIŻEJ – napisałam dość długi komentarz do anime, wystarczyło przesunąć suwak nieco niżej, hm.
    No, właśnie. Jeśli anime będące adaptacją gry czy mangi jest tylko tzw. „reklamówką”, i to w dodatku mało zrozumiałą dla kogoś kto pierwszy raz styka się z tytułem, to owszem – za co niby ma się to ocenić wysoko? Wtedy zazwyczaj nawet ci, którzy wiedzą o co chodzi nie są zadowoleni. Na szczęście z reguły nawet krótkie serie potrafią istnieć zupełnie samodzielnie, wiec nie jest źle. Większość anime to adaptacje czegoś, głównie mang, i jakoś nie przeszkadza mi to oceniać niektórych niezwykle wysoko, bo właśnie bronią się same, proste.
    I myślałam, że rozmawiam z ludźmi – mniej lub bardziej – ale dorosłymi, i że nie muszę przed każdym akapitem wciskać formułki „moim skromnym zdaniem”, żeby mi ktoś tego perfidnie nie wytknął. Bo to chyba oczywiste, że to moje zdanie, kiedy się wypowiada na jakiś temat.
    Mogę jedynie przeprosić, że tak to mogło zabrzmieć.
  • Avatar
    kircia 22.12.2014 16:01
    Re: na serio to "na serio?"?
    Komentarz do recenzji "Sengoku Basara: Judge End"
    Chodziło o to, że czy obchodzisz czy nie, ładniej odpowiedzieć po prostu „dziękuję”. Tak się przyjęło.
    A dziękuję, chociaż bliższe mi są urodziny Mitry 8­‑D
    Zbaczamy z tematu, więc już dajmy spokój ;)
  • Avatar
    kircia 22.12.2014 15:16
    Re: na serio to "na serio?"?
    Komentarz do recenzji "Sengoku Basara: Judge End"
    Chodziło mi o drugą część, bo w dużej mierze o tym była nasza dyskusja. Poza tym nigdy nie twierdziłam, że Japończycy nie są emocjonalni, ale że niekoniecznie lubią te emocje okazywać – a już na pewno w dawnych czasach wręcz za punkt honoru stawiano sobie utrzymanie spokoju w trudnych sytuacjach.
    Hm, widzę awangarda w normach grzecznościowych.
  • Avatar
    kircia 22.12.2014 14:26
    Re: na serio to "na serio?"?
    Komentarz do recenzji "Sengoku Basara: Judge End"
    Po komentarzem pod spodem również mogę się podpisać, więc w zasadzie nie mam nic więcej do dodania.
    Wesołych Świąt.
  • Avatar
    kircia 22.12.2014 14:17
    Re: na serio to "na serio?"?
    Komentarz do recenzji "Sengoku Basara: Judge End"
    Ta, albo stworzono taką potrzebę i teraz sprzedaje się ją z gigantycznym zyskiem.
  • Avatar
    kircia 22.12.2014 12:40
    Re: na serio to "na serio?"?
    Komentarz do recenzji "Sengoku Basara: Judge End"
    W swoim komentarzu nieco niżej od razu napisałam, że nie obchodzi mnie, jak to wygląda w grze – bo anime ma się bronić samo. Więc, oczywiście moim zdaniem, wychodzi na to, że Production I.G. poradziło sobie z tym znacznie lepiej, skoro gra jest podobnie „tragiczna” jak „Judge End”.
    I co Ty możesz o mnie wiedzieć? Bez takich osobistych wycieczek proszę, bo ja z kolei mogłabym stwierdzić, że nie czytałaś żadnej japońskiej książki i niewiele wiesz o mentalności i sposobach reagowania Japończyków (chociaż i tak nie ma co się odwoływać do realizmu zachowań, jeśli chodzi o SB). A recenzent ma rację z tymi „emocjonalnie rozpaczającymi dowódcami”. Podpisuję się pod jego odpowiedzą obiema rękami.
  • Avatar
    kircia 22.12.2014 02:08
    Re: na serio to "na serio?"?
    Komentarz do recenzji "Sengoku Basara: Judge End"
    Przepraszam, nie jestem recenzentem, ale jednak się wtrącę.
    Owszem, tutaj jest zdecydowanie mniej „czystej” satyry niż w poprzednich częściach, ale… jeśli studio chciało uniknąć jakiekolwiek satyry robiąc anime o historycznych postaciach, to powinni w ogóle odejść od projektów Capcomu i zrobić osobną, niepowiązaną produkcję. W końcu tutaj satyra zaczyna się już w wyglądzie bohaterów (koń­‑harley, stroje), jest w ich zachowaniach ( Takeda vs Yukimura i ich bójki, zachowanie Kasugi przy Kenshinie), a kończy się na atakach, tj. spadaniu z nieba w kolorowej poświacie, kratery po uderzeniach itp. Jakkolwiek serio by tego nie próbowali zrobić, te elementy satyry tu zostaną, a w tym wypadku połączenie ich z tragizmem wypada dość kiepsko.

    I mało tego, w filmie „The Last Party”, który niby to był mniej serio niż „Judge End” też doskonale pokazano  kliknij: ukryte  i szczerze, to ta jego rozpacz dotknęła mnie dużo bardziej w lżejszym filmie niż w tej serii. I wcale nie było mi wtedy do śmiechu. A podczas oglądania serii parę razy uśmiechałam się z powątpiewaniem, i to nie w komediowych, a właśnie w tych udających realizm rozpaczy momentach.
    Jakoś Production I.G. zwyczajnie lepiej wychodziło połączenie tego wszystkiego, pomimo większych ilości absurdu.