x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Powierzchowność.
kliknij: ukryte
Być może okazało się, że to dziadek pomimo wszystko zasługiwał na zesłanie do piekła. Jak widzimy wsiada do windy nad którą jest znak „Oni” – oznaczający diabła. A Młody mężczyzna do windy ze znakiem (prawdopodobnie) „Zo‑onna” – used for roles of goddesses or celestial beings. Wybór wind dla tych postaci jest ciężki do wytłumaczenia.
Ja to rozumiem tak.
Podczas gry zauważyć można, że Młody Mężczyzna uciekał się do podstępów np. przez wymuszanie litości nad sobą, zachował się jak drań zdradzając swoją dziewczynę, a nawet pobił dziadka w czasie gry. Przez chwilę zaczęłam gardzić jego postacią, kolejny tchórzliwy i podstępny człowieczek starający wybrnąć za wszelką cenę z opresji.
Na drugim końcu stołu znajdujemy spokojnego dziadka przyjmującego wszystko ze spokojem, który również chce wygrać ale nie czyni tego z tak wielką premedytacją. W chwili gdy na ekranie przewijają się wspomnienia tej postaci, widzimy, że dziadek przeżył wojnę (II Światowa?), znęcał się nad kolegami, uczył się walki.
Z pozoru wydaj nam się, że obie postacie są klarownie przejrzyste i z góry wiadomo jaki będzie finał. Bo co takiego mógł zrobić biedny, stary i spokojny dziadek, który został pokrzywdzony przez los podczas wojny? Przecież ten Młody Mężczyzna jest draniem i tylko litować się nad taką osobą.
Jednak pod koniec Młody przechodzi jakby przemianę, którą zauważa nawet Barman (nie wiem kim on naprawdę był, w każdym bądź razie decydował o dalszych losach ludzi umarłych). Dlatego została mu przeznaczona ta a nie inna winda.
Pozostaje jeszcze kwestia słów wypowiedzianych przez Dziadka. Nie wiem czy chciał on ratować Młodego człowieka. Według mnie nie bardzo. Czego potwierdzeniem był uśmiech Dziadka przed zamknięciem drzwi w windzie.
To tylko moja interpretacja.
"Crimson Media"
Muzyka świetna. Fabuła każdego z odcinków, pozwoliła na przybliżenie nieco życiorysu każdego z bohaterów i ani trochę nie nudziła. Odcinek trzeci uważam za najlepszy.
Polecam, nie tylko fanom cyberpunku.
Szczerze polecam.
Być może fabuła by ucierpiała, ale nie wtedy gdyby dodano nowe i ciekawe wątki. Co byłoby do wykonania, moim zdaniem.
Fabule nie mam nic do zarzucenia, jedynie mam wątpliwości co do głównej postaci Myung. kliknij: ukryte Czy w trzecim i czwartym odcinku nie za bardzo zmiękczyli jej charakter?.
Bardzo spodobała mi się postać Isamu. Klarowna i łatwa do zrozumienia ale nie banalna.
Muzyka była elektryzująca. Zwłaszcza partie śpiewane na kilka głosów.
Seria jest dobra. Polecam i żałuję, że nie została wydłużona np do 10 odcinków.
Re: Nie oglądam dram, ale...
Pozytywnie mnie ta seria zaskoczyła. Fabuła związana jest z teatrem dlatego bardzo obawiałam się pompatycznych przemówień i drażniących, przedramatyzowanych zachowań. Z ulgą musiałam zauważyć, że nie jest ich aż tak dużo. Mamy z nimi do czynienia głównie na sali ćwiczeń i na scenie, a nie w życiu codziennym. Chociaż muszę napisać, że było kilka sytuacji, które zbiły mnie z tropu albo powodowały prawie śmiech „z politowaniem”. Napisałam prawie, gdyż później te zachowania były wyjaśnione i okazywało się, że były z góry założone i miały określony cel. Taki ciąg przyczynowo‑skutkowy. Za przykład mogę podać kliknij: ukryte sytuację na bankiecie, kiedy Masumi praktycznie zmusił Mayę do odegrania jej roli, dzikiej dziewczyny. Wymachiwał udkiem od kurczaka, aby w końcu rzucić go na schody. Gdyby później nie zostało pokazane, że zrobił to dla jej dobra aby przyciągnąć uwagę widzów i zachęcić ich do przyjścia na premierę, to na prawdę mogło wypaść to żałośnie. Było jeszcze kilka innych sytuacji przy których miałam ochotę stuknąć się w czoło, ale na szczęście było ich niewiele.
Postać Mayi czasami wydawała mi się zbyt naiwna, ale nie był to typ głupiutkiej naiwności. Projekt drugiej głównej postaci – Ayumi, bardzo przypadł mi do gustu. Jej chęć do wiecznej rywalizacji i udowodnienia, że jest dobra w tym co robi, a także, ten dziwny szacunek do swoich rywali, wzbudzał pozytywne odczucia.
Co do Hayami Masumi, ciężko opisać tą postać. Wszystko co robił było przemyślane, czasami aż za bardzo. I dążył do określonego celu. Być może pod koniec kliknij: ukryte nieco rozmiękczyli jego charakter, ale można to tłumaczyć zmianą pod wpływem uczucia do Mayi. Zmianą na lepsze oczywiście.
Pozostałe postacie były tylko dodatkiem i po za Tsukikage‑sensei stanowili głównie tło.
Zaczęłam od wymienienia minusów tej serii, więc podam kolejny.
Wiemy, że produkcja miała mały budżet na wykonanie, co odbiło się na grafice. Jednak nie była ona rażąca w oczy i przy niektórych ujęciach musiałam stwierdzić, że są one bardzo ładne.
Drugi wielki minus to wcale nie grafika, ale też związane prawdopodobnie z niskim budżetem, zatrudnienie aktorów do podkładania głosów. Na niektórych stronach możemy znaleźć długą listę seiyuu dla tej serii. Jednak ja miałam wrażenie, że większości męskich postaci, głosu użycza nikt inny jak kliknij: ukryte Toshiyuki Morikawa – serialowy Hayami Masumi. Być może wyda się to błahe. Jednak jak dla mnie odejmowało to trochę przyjemności z oglądania, zwłaszcza gdy na deskach teatru przedstawiona była historia o kliknij: ukryte dwóch księżniczkach. Miałam totalne wrażenie, że gra tam tylko kilka postaci, podczas gdy przewijało się ich multum. Jest to jeden z moich ulubionych seiyuu więc rozpoznać go było nie trudno.
Pomimo kilku wad seria jest na prawdę dobra. Wciągnęła mnie machinalnie. Nie mogłam się od niej oderwać i obejrzałam ją w niecałe dwa tygodnie poświęcając na nią noce, czas na naukę na egzaminy na studiach i każdą wolną chwilę. Dawno nie byłam tak ciekawa rozwoju wydarzeń oraz sztuk które miały zostać przedstawione w anime. Każdą historię oglądało się przyjemnie i niektóre zachęciły nawet do sięgnięcia po pierwowzór.
Muzyka była dosyć ładna. Nie wyróżniająca się, ale też nie drażniąca.
Zakończenie kliknij: ukryte a raczej jego brak można uznać albo za mocny, albo za słaby punkt. Dla mnie był on rozczarowujący pod względem kliknij: ukryte historii miłosnej, ale jeśli chodzi o kliknij: ukryte rozstrzygnięcie pojedynku Maya‑Ayumi zostało to dobrze przedstawione.
Z chęcią obejrzałabym kolejną serię, jednak manga nie jest zakończona i na razie się na to nie zanosi, ale pomarzyć zawsze można.
A i pewne jest, że będę na to czekać. Może kiedyś…
Porzucone
Przez długi czas biłam się z myślami czy kontynuować seans, ale zrezygnowałam. Być może kiedyś do niej powrócę, jednak na razie się na to nie zanosi.
Re: że co?
Re: że co?
Jednak muszę przyznać, że wiele aspektów mnie denerwowało i irytowało. Iście zdziecinniała nawet jak na nastolatków postawa głównych bohaterów. Poboczne postacie również, wydawać by się mogło, że mają najzwyczajniej coś z mózgiem. Ale po pierwszych kilku odcinkach wiedziałam, że jest to na sto procent założenie twórców a nie, że po prostu im nie wyszło. Weźmy np. zachowanie Ringo i jej zauroczenie tym nauczycielem. Ot, taka zwykła miłostka, można by powiedzieć. Jednak nie, to nie to. Owszem było to strrrrasznie irytujące, ale jak dla mnie też przerażające. Zauroczenie przeradzające się w obsesję, jakieś chore myśli które mogą totalnie zmienić osobowość postaci. Twórca pokazuje nam tą sytuację najpierw jako pełną dramatyzmu i pompatyczności. I człowiek zaczyna aż w to wierzyć. Po czym mimo tych wszystkich odczuć, obsesji, absurdalności i psychodelizmu całej sytuacji wcale nie była ona aż tak poważna jak nam się wydawało. I o to chodzi w tej serii. Zachowania zostają specjalnie wyolbrzymione. W pewnym momencie widz zaczyna się zastanawiać, czy przypadkiem nie chodzi o jakieś chore psychicznie osoby, a tutaj tak na prawdę została ukazana zwykła miłość.
Według mnie właśnie o to chodzi. I jak najbardziej jestem za tą serią. Po seansie Uteny kilka lat temu (które jest do dzisiaj moim ulubionym anime), nic mnie chyba nie zaskoczy, przynajmniej w tej dziedzinie.
Również dziękuję za dyskusję:)
Re: że co?
Re: że co?
Po części Cię rozumiem. Jednak mimo wszystko, szukać wiarygodności w serii, w której występują nadzwyczajnie „gadatliwe” pingwiny, i główna bohaterka uganiająca się za czymś w czapce pingwina? A może chodziło o spójność? :p
Re: że co?
Re: że co?
Re: Nowa seria anime 2013
Ponoć mają bardziej wzorować i trzymać się fabuły mangi.
Re: Nowa seria anime 2013
Fate/Zero
Wracając do Fate/Zero. Pierwsze trzynaście i drugie dwanaście odcinków traktowałam jako jedną serię. Jednak po obejrzeniu teoretycznej pierwszej serii Fate/Zero wyciągnęłam już pierwsze wnioski, które i tak zostały zburzone i zlikwidowane w drugiej serii.
Wątek o ocenie grafiki pominę, gdyż nie ma niczego co można by jej zarzucić. Muzyka również, idealnie dobrana do anime.
Pozostaje kwestia fabuły. Rzeczywiście jest dużo poważniejsza i mroczniejsza niż poprzedniczka (mowa o FSN). Powaga tutaj, przejawia się dla mnie nie mrocznymi tłami, nastrojową muzyką, czy innymi audiowizualnymi rzeczami. Tkwi to w przedstawionych bohaterach, i bynajmniej nie chodzi mi np. o Kiritsugu i jego marzeniu o kliknij: ukryte ocaleniu świata niewiadomo jakim kosztem tylko o Servantów i historiach z nimi związanymi. To właśnie dzięki nimi anime (przynajmniej dla mnie) staje się dużo poważniejsze.
Przechodząc to tematu Master i jego Servant, najbardziej podobało mi się pokazanie jak różniły się pragnienia i poglądy poszczególnych „par”. Pomyśleć sobie można, że Servant zostaje przywołany przez odpowiedniego dla niego „Pana” jednak kliknij: ukryte nie zawsze tak było. Ile razy żal było mi, że taki ktoś jak Lancer został podwładnym osoby, która kliknij: ukryte totalnie go nie rozumiała i rozmijała się z jego pragnieniami. Również niegodnym Servanta był Kiritsugu, który kliknij: ukryte wykorzystywał godność i honor Saber do swoich często niecnych i podstępnych planów, które kłóciły się z rycerskim kodeksem Servanta.
Żałuję, że nie zostało poświęcone więcej czasu innym bohaterom. Wbrew temu co napisał recenzant, jak dla mnie były wyszczególnione główne postacie. Jedną z nich i to najbardziej irytującą był Kirei. Nie chodziło bynajmniej o to, że kliknij: ukryte okazał się czarnym charakterem, bo akurat ten aspekt był bardzo interesujący i czekałam na dalsze rozwinięcie jego decyzji i na skutki jakie to przyniesie. Ale muszę napisać, że mnie coraz bardziej rozczarowywał. Te jego wieczne pytania: kliknij: ukryte „Jaki jest mój cel?”, „Czego pragnę od tej wojny?”, były niemało irytujące i zakrawały o zachowanie kliknij: ukryte godne psychpaty jakim był Ryuunosuke. Właśnie ze wszystkich typów bohaterów, takich nie cierpię najbardziej, bezpłciowych. Na szczęście nie przyczyniło się to do obniżenia wartości anime, gdyż końcówka została zgrabnie poprowadzona.
Postać Kiritsugu jest dla mnie ciężka do ocenienia. Na pewno nie wzbudza we mnie współczucia, pomimo licznych jego zachowań, które mogłyby wywołać to uczycie. Zapewne przez to, że od razu je burzył w następnym odcinku. Całe jego założenie o kliknij: ukryte ratowaniu świata było dziurawe. Za bardzo się w nim zatracał i obierał złe metody jego osiągnięcia, co pociągało za sobą fatalne skutki . Była to postać tragiczna, która dążyła do kliknij: ukryte samodestrukcji.
Historia zaserwowana w tym anime jest świetnie przedstawiona. Pojawiają się czasami jakieś „nielogizmy”, jednak całość jest bardzo dobrze skonstruowana. Zakończenie nie pozostawia niewyjaśnionych spraw, których tak bardzo nie lubię, a stanowi ładny wstęp do spraw toczących się w serii FSN. Ja jednak wolę traktować Fate/Zero tak, jakby Fate/Stay Night nie istniało lub było zupełnie innym anime:)
Fate/Zero
Orchidea
Zabierając się za anime, byłam przekonana, że główna historia będzie dotyczyła Deimosa i Venus (o ile pamiętam to każde z nich jest bóstwem z innej mitologii ale to tylko anime). Jednak cieszę się, że przedstawiono historię z orchideą. Zadziwiające jest samo znaczenie tego kwiatu. Idealnie pasowało do tematyki o starożytnych postaciach.
Re: Jak ma wzruszać, jak nie wzrusza
Jak zaczęła się wojna to chłopak nie mało się „nawidział”. Tragiczna śmierć matki itp. Nie musiał znać rozmiarów klęski całej Japonii.
Re: Jak ma wzruszać, jak nie wzrusza
Jak zaczęła się wojna to chłopak nie mało się „nawidział”. Tragiczna śmierć matki itp. Nie musiał widzieć zjawiska w skali lokalnej.
Może i masz rację, jednak później poczuł co to głód i życie na skraju, mimo to ślepo w nie brnął dalej. Zamiast wybrać inny sposób.
Podziwiam osoby i postawę osób, które za najważniejszą wartość uważają dumę i honor. Jednak tutaj ukazana postawa, nijak się ma do tej przeze mnie podziwianej. Ktoś ślepo brnie w przeświadczeniu, że robi coś ze względu na honor, bo duma mu tak nakazuje. Trochę mylnie zostały one pokazane, ponieważ według mnie cechy wyżej wymienione mają jakiś cel, bronią jakiejś zasady. Ciężko to wytłumaczyć.