x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Klimat...
Re: Same wady?
Wydaje mi się, że ta seria została po prostu oceniona przez pryzmat poprzednich serii. Coraz trudniej wymyślić coś nowego i zachwycającego pod każdym względem. Schematy niestety, powtarzają się.
Tylko raz, naraz...
Fabuła jakaś tam była jednak bez rewelacji. Osoba recenzująca napisała, że uwaga nie jest skupiona wyłącznie na związku Shuichi‑Yuki. Muszę się z tym nie zgodzić, gdyż każda decyzja podjęta przez lidera Bad Luck, w sprawie zespołu, była prawie zawsze motywowana zachowaniem Eiri. Według mnie fabuła kręci się wokół związku dwóch panów a motyw zespołu to tylko ciekawy dodatek.
Muzyka, bez specjalnych zachwytów, ale i bez zarzutów.
Seria ta pod wieloma względami kuleje [np. fabuła i jej często absurdalne połączenie patosu z czystym komizem kliknij: ukryte Eiri z pistoletem i Shuichi w kostiumie psa (?!) ]. Jednak oceniając ją pod względem czysto rozrywkowym, to często potrafiła bawić. I chyba wyłącznie o to chodziło :)
Świetne...
Główna postać -sprzedawca sklepu- jest nadzwyczaj dobrze skonstruowana. Jest to osoba enigmatyczna i za razem sprawia wrażenie niebezpiecznej. Jednak jedynymi niebezpiecznymi stworzeniami są owe zwierzęta. Ludzie owładnięci chciwością (lub desperacją) zapominają o ostrzeżeniach jakie dał im D. Prowadzi to oczywiście do tragedii.
Nie zgodzę się z tym, że postacie były brzydkie. Projekt wyglądu dziewczynki z pierwszego odcinka, syreny i aktora, uznałabym wręcz za bardzo ciekawy. Według mnie pasuje do tej serii.
Pod względem klimatu OAV jest świetna. Poleciłabym ją, osobom nie tylko lubującym się w horrorach.
Szkoda, że seria ma tylko 4 odcinki.
Klimatyczne...
Polecam wielbicielom horrorów:)
Klimat...
Jednak mam zastrzeżenia co do klimatu. Nie wiem czy tylko ja tak miałam, że ciężko było przebrnąć do połowy anime. Seria do 7 odcinka niemiłosiernie przytłaczała swoim klimatem. Mimo często pojawiających się elementów komediowych, wszystko spowite było depresyjną otoczką. Rozumiem, że miało to być anime z serii 'okruchy życia' i poruszać poważniejsze tematy. Bez wątpienia tak było, jednak…wyszedł z tego bardziej dramat z ogromną dozą negatywnych uczuć. Ta patetyczność nieco przeszkadzała w odbiorze.
Co do postaci, również ciężko jest napisać coś o nich. Najbardziej polubiłam Isabellę.
Bardzo ucieszyłam się, że główna bohaterka nie była słodką i infantylną dziewczynką, myślącą, że tak od razu można wejść do świata show‑biznesu bez żadnych problemów i wyrzeczeń. O ile jej charakter był silny w pierwszych odcinkach, o tyle w odc. końcowych (od 10‑12) kliknij: ukryte zauważyłam nieco zmiękczenie jej charakteru i obdarcie tej postaci z wcześniejszej oryginalności i determinacji. Stała się trochę bezpłciowa i ze wszystkim się zgadzała, od tak bez sprzeciwu.
Zachowanie George'a, według mnie, można najłatwiej -ze wszystkich postaci- wytłumaczyć. Jest zimny, wyrachowany, nie umie okazywać uczuć. Nie trudno jest się temu dziwić skoro wychowywał się w takich 'warunkach' i w takiej rodzinie. Łatwo jest to wytłumaczyć jednak już trudniej pojąć jego zachowanie względem Yukari. kliknij: ukryte Mimo wszystko dało się odczuć, że darzył ją uczuciem.
Najbardziej szkoda mi było Hiroyukiego. kliknij: ukryte Kochał Caroline nie tylko za to, że była ładna (jak często miałam wrażenie w przypadku George'a).
Odnośnie grafiki, najbardziej podobały mi się projekty twarzy (chociaż usta były moim zdaniem zbytnio wyeksponowane), i design ubrań. Gorzej było z sylwetkami i animacją.
Końcówka serii ogólnie była mało zaskakująca. Tylko jeden element był: kliknij: ukryte Isabella :), który mnie wzruszył.
Również kliknij: ukryte w ostatniej scenie miałam nadzieję, że Caroline będzie z Hiroyukim.
Ogólnie anime oceniam dobrze, jak wcześniej napisałam. Tylko dobrze, i aż dobrze. Szkoda, że jest tak mało udanych serii josei.
7/10
Niezłe...
Mimo wszystko z przyjemnością obejrzała bym dłuższą serię przedstawiającą historię Shamshir. Chociażby ze względu na muzykę:)
Rewelacyjna...
Szczerze mówiąc w głębi serca, bardzo chciałam ujrzeć delikatniejszą i b.uczuciową stronę tego bohatera. Jednak mimo wszystko lepiej, że pozostał on do końca sobą i autorzy nie rozmiękczyli jego charakteru.
Moment kliknij: ukryte gdy Sesshomaru pod koniec ukazuje się w myślach Rin i Jaken, po czym mówi on, że nie ma nikogo do chronienia jest po prostu piękny. Nie wiem jak pozostali, ale dla mnie pokazuje to prawdziwą siłę jego charakteru ale także i dobroć jego serca :)
Jedyne czego mi brakowało, to pokazania w większym stopniu przeszłości i np. dzieciństwa Sesshomaru. Mimo wszystko było za mało o nim w tym filmie. Czasami nasuwają mi się pytania czemu jest taki oziębły? Czy coś na to wpłynęło czy po prostu z natury, bo jest Yōkai?
Chyba kiedyś przeczytam mangę;]
Co do grafiki była piękna, nasycone i żywe kolory.
Jak najbardziej polecam:)
Nie udało się...
Przymierzając się do tej serii liczyłam na świetną zabawę, a dostałam absurdalną „komedię” (jeśli to w ogóle komedią można nazwać) rozprawiającą o rożku lodowym przez cały odcinek. Dawno nie widziałam tak bezsensownego anime.
Porzucone.
Dziwaczne...
Mogło być lepiej...
Odniosłam wrażenie, że film ten nie jest ani dla dorosłych (troszeczkę za nudna i naiwna fabuła), ani dla dzieci (nieprzyjemne sceny ze śmiercią szopów). Więc dla kogo?
Jedyna dobra strona to zakończenie i przesłanie jakie się z nim wiązało.
Urocze...
Najlepsze...
Polecam
Brak oceny...
Anime to postanowiłam obejrzeć tylko i wyłącznie dlatego, że jest 'klasykiem' i wiele późniejszych serii opartych jest na tym tytule. Zacznę od fabuły i powiem, że nie do końca zrozumiałam jej przesłanie (o ile takowe było). Rzeczywiście pomysł z Aniołami i NERV jest nadzwyczaj oryginalny. Nie przypadło mi natomiast do gustu połączenie elementów religijnych z mechami i Science‑fiction. Wydaje mi się to zbyt przekombinowane. Opuszczenie wątku chrześcijańskiego uważałabym wręcz za wskazane. Mimo wszystko wszystkie te elementy łączą się dosyć spójnie. Najwidoczniej to nie jest mój klimat.
Jedynymi rzeczami, które mi się spodobały to muzyka a właściwie opening, bo w trakcie serii nie zauważyłam, żeby była jakakolwiek inna muzyka. Zastanawia mnie ocena 9 dana za muzykę. Wydaje mi się, że oprócz op. i ewentualnie end. żadnej innej muzyki zwyczajnie tam nie ma. Co wpływa dla mnie na minus, gdyż przydałoby się odpowiednie tło muzyczna dla walk.
Drugą rzeczą, którą polubiłam były postaci…wróć…jedynie dwie postacie: Misato Katsuragi (za jej niezwykłą realistyczną postawę) i Ryoji Kaji (którego zdecydowanie za mało było w serii). Resztę bohaterów nie potrafiłam polubić ani im współczuć. Szerze mówiąc byli tacy‑nijacy.
Grafika po prostu świetna.
Podsumowując: NGE jest serią trudną i ciężką do strawienia a jeszcze gorszą do wystawiania ocen. Każdy kto obejrzy tą serię ma inną (niekoniecznie gorszą) opinię.
Dla mnie osobiście ta seria nie jest typem anime, które powinno się uwielbiać, a szanować.
Sympatyczne...
Co bardzo mi się jeszcze podobało to realizm. O ile bierze się fakt, że to wszystko dzieje się naprawdę;]
Jeśli ktoś uderzył pięścią w ścianę, to miał obite kostki. Jeśli ktoś znalazł się w miejscu pożaru to spędza w szpitalu wiele dni itp ;]
Ogólnie seria jak najbardziej na plus.
Problem...
Oprócz tej jednej uwagi, anime to oceniam bardzo dobrze.
p.s. Chociaż nie poleciłabym jej młodszym widzom, mimo wszystko było tam sporo krwi.
Kiepskie...
Anime nadaje się wyłącznie dla nastolatek, które wielbią takie książki jak 'Zmierzch', które nijak się mają do prawidłowego przedstawienia wampirów. Anime do bólu naiwne.
Wyłącznie dla osób zaczynających swoją przygodę z anime. Dla weteranów może się wydać ono śmieszne.
Re: Utena dla Juniorów
Swoją drogą Princess Tutu to świetne anime;]
Mieszane uczucia...
Muzyka jest miła dla ucha jednak nie jest z rodzaju tych zapadających w pamięć na długo.
Anime samo w sobie jest mało realistyczne, chociaż wydawać by się mogło, iż tematyka tego właśnie wymaga.
Polecam wyłącznie osobom lubiącym aż nadto przedramatyzowane historie niekoniecznie z życia wzięte.
7/10
Glass no Kamen
Jestem świeżo po obejrzeniu tej serii. Mimo tego, że jestem osobą uwielbiającą oglądać starsze produkcje (szczególnie te z lat 90), do tej serii podeszłam dosyć sceptycznie. Przede wszystkim liczyłam na dobry romans z grą aktorska w tle. Jakie było moje zdziwienie gdy pierwszą rolę w fabule grało tutaj właśnie aktorstwo i miłość do niego, nie do osoby fizycznej. Ale po kolei;]
Poczynając od postaci. Maya to młoda dziewczyna jednak jak na swój wiek, wie czego chce od życia i usilnie do tego dąży. Jednak nie do końca umie poradzić sobie w otaczającym ją świecie i często zachowuje się naiwnie. Jednak czego można się spodziewać po dziewczynie, która prawie nigdy w życiu nie zaznała szczęścia. Sama musiała ciężko pracować na utrzymanie siebie i matki, która nie dość, że nie okazywała jej uczuć, to jeszcze wytykała jej brak talentu aktorskiego. W serii anime widzimy przemianę Mayi z dziewczynki wątpiącej w swoje możliwości w dziewczynę odważną, nie bojącą się podejmować nowych wyzwań.
Postaci drugoplanowe były również ciekawe, jednak zostało im poświęcona zbyt mało czasu. Według mnie postacią, którą zdecydowanie powinno się rozwinąć była Rei- być może mam słabość do dziewczyn z charakterem typu Lady Oscar czy Utena, jednak twierdzę, że ten typ osobowości stanowi jeden z najciekawszych w anime i mandze.
Ayumi Himekawa- dziewczyna również obdarzona wielkim talentem. Znająca kryteria świata showbiznesu. Starająca się za wszelką cenę udowodnić światu swój talent. Zaraz…świat o jej talencie bez wątpienia widział. To ona sama musiała sobie udowodnić, że należy jej się ten tytuł. Pragnąca za wszelką cenę wygrać pojedynek z Mayą o tytuł najlepszej młodej aktorki. Osoba zdecydowanie cierpiąca na brak okazywanych jej uczuć. Pragnąca od swojej matki ciepła, a nie rad aktorskich.
Kolejną postacią jest Masumi. Dawno nie widziałam tak niestereotypowego bohatera. Oczywiście można mu zarzucić, że zachowuje się jak większość zakochanych facetów ukazanych w seriach romantycznych. Jednak mimo wszystko jest coś co go wyróżnia. Oprócz tego, że zachowuje się ozięble to cały czas ma oko na Mayę- czuwa nad nią. Pilnuje aby nie popełniła żadnego głupstwa, wspiera ją przysyłając jej bukiet fioletowych róż w chwilach gdy najbardziej potrzebuje wsparcia. Nie, to nie to co moim zdaniem go wyróżnia. Ciężko jest to opisać. Nie stara się, żeby Maya dowiedziała się kim on jest. On chce tylko z boku przypatrywać się dziewczynie, którą kocha. A także wie, że jest ona za młoda i nie próbuje się do niej zbliżyć i narzucić jej swoje uczucia.
Fabuła tego anime sama w sobie jest oryginalna. Motyw teatru przyciąga i powoduje, że chce się oglądać dalej. Szczególnie podobał mi się fakt iż wszystkie wątki dotyczące filmów i sztuk były prawdziwe, żadnej fikcji. Jednak mimo wszystko fabule zabrakło czegoś. Nie czytałam mangi, jednak otwarte zakończenie serii nie do końca jest udanym pomysłem, przez co seria traci nieco wcześniejszy urok. Wątek rywalizacji między Mayą a Ayumi- nie zamknięty. Wątek miłosny- niedokończony. Wątek z matką Mayi- pominięty i również nie skończony. Wiem, seria jest krótka. Jednak jak widać pozostawione wątki aż proszą się o kontynuację serii. Oglądając niektóre odcinki miałam wrażenie, że za dużo wątków zostało upchniętych w jednym ep, po czym w następny akcja rozgrywa się powoli, niemal melancholijnie. Ze względu iż jest to stara produkcja miejscami trzeba postarać się o odrobinę tolerancji i przeczekać takie momenty:)
Grafika, jak grafika lat 80:) postaci nieco zdeformowane, oczy wielkie (mimo to urzekają mnie;p) a ruchy nieco odstające od przyjętych norm;p
Muzyka dobra. Szczególnie spodobał mi się opening. Podczas jego słuchania, w niektórych momentach, dopadała mnie nutka melancholii, niemalże smutku.
Sama nie wiem czemu postarałam się tym razem o tak szczegółowy komentarz. Glass no Kamen jest jednym z tych anime, które dosyć szybko obdarzyłam sympatią, jednak mam problem z określeniem tego, co na to wpłynęło. Postaci? Fabuła? Nie wiem:)
Mimo wszystko polecam osobom lubiącym optymistyczne nieco przedramatyzowane historie z życia wzięte:)
Dziwne...
Seria faktycznie jest dynamiczna, tego nie można w żaden sposób podważyć, ale…pod koniec robi się nie tyle co nudna, a nieciekawa. Ciągłe przeskoki zamiast robić na mnie wrażenie, nużą.
Co do postaci, jest ich naprawdę dużo. Większość z nich jest naprawdę udana. Psychodelizm Ladd Russo – powalający. Moją uwagę przyciągnął Luck (dzięki seiyu Takehito Koyasu).
Co do muzyki…opening i ending świetne, jedynie brak dynamicznej muzyki tworzącej tło dla walk.
Jeszcze jedna rzecz, która mi nie do końca przypadła do gustu to element supermocy. Nie wiem czemu ale połączenie filmu gangsterskiego z fikcją nie przemawia do mnie. Mogła być z tego świetna gangsterka o złodziejach a wyszła tylko mieszanina wszystkiego.
Mogło by się wydawać, że nie polubiłam tej serii, jednak poza wieloma „ale”, anime to potrafi przyciągnąć. Ciekawa rozrywka.
7/10
Re: nudyyy
Re: Za dużo pytań pozostaje.
Ciel stała się nieśmiertelna chyba przez Roa. On ją wykorzystał. Podane to było jawnie w anime.
Pokojówki? Jedna z nich 'pomagała' siostrze Shikiego.
Rzeczywiście, jeśli chce się poznać wszystkie odpowiedzi to trzeba zagrać w grę;p
Udana seria...
Muzyka była świetnie dobrana, zwłaszcza ta pojawiająca się w chwilach walki.
Grafika piękna.
Uważam natomiast, że najsłabszy punkt serii stanowiła fabuła. Nie było w niej żadych luk bądź nieścisłości, jednak pomimo tego zabrakło przysłowiowego 'czegoś', które nadało by fabule ciągłości, oraz dobrego zakończenia.
Mimo wielu plusów anime posiada parę minusów. Seria udana, jednak nie wybitna.
Polecam przede wszystkim osobom lubiącym widowiskowe walki;]
Przepiękna historia...
Jeśli chodzi o fabułę. Z początku nieco wystraszyła mnie perspektywa 76 odcinków. Pomyślałam sobie, że to ciut za dużo, jednak podczas seansu zmieniłam zdanie i pod koniec serii zrobiło mi się smutno, że muszę się już rozstać z ulubionymi bohaterami i ich przygodami. Anime potrafiło wzruszyć i wycisnąć sporo łez kliknij: ukryte chociażby w odcinku w którym Na‑chan wyjeżdża a Meiko biegnie przy pociągu lub moment ich pogodzenia się bądź rostanie Miki i Yuu ale także sprawiało, że w okolicach serca robiło się cieplutko;] W szczególności jak leciała piosenka Saigo no Yakusoku [The Last Promise] ahh przepiękna…
Grafika natomiast pozostawia wiele do życzenia jednak przy takiej historii jaka została nam zaserwowana przez twórców Marmalade Boy, grafika schodzi na dalszy plan, jak nie na najbardziej odległy;]
Anime zalicza się i będzie zawsze się zaliczać do moich ulubionych, dlatego daje mu 10/10 i z czystym sumieniem mogę je polecić każdej osobie, która lubi historie z życia wzięte i nie boi się uronić paru łez przed monitorem:)