Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

Melmothia

  • Avatar
    Melmothia 25.12.2014 22:04
    Re: na serio to "na serio?"?
    Komentarz do recenzji "Sengoku Basara: Judge End"
    Nie ma to jak znaleźć argument pod tytułem „bronisz tej serii, bo ją lubisz” i wałkować go w kółko.

    A Ty co właśnie wałkujesz?

    To, że Tobie się podobało, guzik mnie obchodzi, Twoje prawo. Ja piję do tego, że Ty próbujesz wmówić innym, że jeśli im się Judge End nie podobało, to się nie znają albo są nieczuli…

    Tak, wszystkie anime na to cierpią, ale te historyczne zwłaszcza, bo są za głęboko osadzone w kulturze.

    Te wszystkie książki i filmy historyczne różnych narodów tłumaczone na inne języki… To straszne!

    …serio?

    Basara nie jest wyjątkiem – jest przykładem anime osadzonego w historii, czyli jednego z tych, których tłumaczenie na angielski jest absolutnie koszmarnie robione.

    Co jest koszmarnego w tłumaczeniu Basary? Konkrety poproszę, bo serio ciekawa jestem. Na marginesie: owszem, tłumaczenie może być koszmarne, ale nie dlatego, że gatunek, ale najwyżej dlatego, że tłumacz jest niewprawny. Historyczność nie ma tu nic do rzeczy. Są rzeczy o wiele trudniejsze do przetłumaczenia i jakoś się to udaje (Ulisses? Pratchett?). Poza tym, w Basarze historii zrobili kęsim, a postaci mówią współczesnym japońskim, ewentualnie z naleciałościami. Dla dobrego tłumacza nic trudnego.

    A wskazane statystyki nie mają znaczenia, bo grupa odbiorców jest za szeroka.

    XD

    Ale wiesz, że na polskim forum, mamy polskich fanów i dyskusje o tym, jak się to polskim fanom podobało/nie podobało? Naprawdę, całą Twoją wypowiedź mogłabym podsumować pytaniem „Ale jakie to ma znaczenie dla przeciętnego odbiorcy?”. Chciałabym jednak dostać odpowiedź na to, dlaczego tak bronisz tej serii, prawie że wymagając, żebyśmy zrozumieli ją jak Japończycy, do tego jeszcze tylko tacy mieszkający w Japonii?!

    Wyżej napisałam o intendowanej grupie, ale ktoś nie przeczytał~.

    Przeczytałam, zrozumiałam i odpowiednio odpisałam. Jakie znaczenie ma, kto jest preferowanym przez twórców odbiorcą tej serii? Inni nie mają prawa obejrzeć i stwierdzić, czy im się podobało czy nie? Bo co? Bo Ty tak mówisz?
  • Avatar
    Melmothia 24.12.2014 14:36
    Re: na serio to "na serio?"?
    Komentarz do recenzji "Sengoku Basara: Judge End"
    Międlicie to i międlicie… Niby nie powinnam tego pisać, skoro się przyłączam, ale zauważyłam, że z Basary próbuje się zrobić coś ponadprzeciętnego i niezwykłego – tak że jak komuś się nie podobało, to on nie rozumie, więc dołożę swoje parę groszy…

    nakizakura_kaisou napisał(a):
    Basara nigdy nie była intendowana na cały świat, zawsze skupiali się na Japonii. To widać po ich cyklu wydawniczym, gdzie większość rzeczy wokół Basary jest wydawana tylko w Japonii – głównie dlatego, że twórcy dbają o jej wizerunek.


    To można powiedzieć o każdym anime – Basara nie jest pod tym względem żadnym wyjątkiem, twórcy anime zarabiają na tym, co powstaje dookoła takiej serii telewizyjnej – DVD, figurki i cała reszta, a to się sprzedaje przede wszystkim w Japonii, czemu mieliby się przejmować resztą świata? Próbujesz pisać o Basarze jako o czymś wyjątkowym, podczas gdy jest to po prostu kolejna seria – anime historycznych czy będących adaptacją gry jest o wiele więcej, a samo to nie świadczy jeszcze o wyjątkowości, a dalej, co zdajesz się sugerować – hermetyczności. Fani sobie poradzą ze zrozumieniem, nie martw się…

    nakizakura_kaisou napisał(a):
    nikt nie potrafił ich przełożyć na język zrozumiały dla ludzi, którzy nie są Japończykami, przy jednoczesnym zachowaniu oryginalnego contentu.


    Eee… Język angielski nie jest zrozumiały dla ludzi znających angielski? Bo jeśli chodzi o wierność przekładu, to przecież oczywiste jest, że przekład zawsze w jakiś sposób zmienia oryginał, ale to chyba wszyscy wiedzą, nawet Ci, którzy nie oglądają anime… Ponownie – Basara nie jest żadnym wyjątkiem, zwalanie winy na przekład jest śmieszne.

    nakizakura_kaisou napisał(a):
    Statystyki MAL i innych portali nie mają sensu dla tego konkretnego przypadku.


    Każdy fan może napisać tak o serii, którą lubi, a która jest nisko oceniana. Ponownie – Basara nie jest wyjątkiem.

    Ja porzuciłam Judge End nie obejrzawszy do końca pierwszego odcinka. Nie chodzi o zmianę klimatu – chodzi o to, jak zostało to zrealizowane. Nie mam nic przeciwko dramatom, poważnym seriom, nie mam nic przeciwko komediom czy parodiom z dobrymi momentami dramatycznymi (One Piece, Gintama). Nie cierpię za to, jak postaci są poprowadzone jak papierowe kukiełki. Kiedy zachowują się nienaturalnie, kiedy przez ich zachowanie scenarzysta krzyczy do mnie: „to miało być wzhruuuszające!”, „a teraz postać cieeeeerpiiii, patrz jak cierpiiiii”, to pluje taką schrzanioną realizacją dalej niż widzę.

    Nie wystarczy wrzucić do serii ważnych wydarzeń i cierpienia postaci, należy jeszcze umieć to poprowadzić tak, żeby oglądający nie odbierał tego jako czegoś sztucznego i naciąganego, wsadzonego tylko po to, żeby wywołać konkretną reakcję widza. Ja dramat na siłę czy wymuszone „śmieszne” dialogi zauważam i mi one przeszkadzają. Fakt – Ty nie musisz, ale nie próbuj też wmówić osobom, które to widzą, że tego nie ma. Każdy będzie inaczej odbierał serię.
  • Avatar
    Melmothia 14.09.2014 15:32
    Re: Mieszane uczucia
    Komentarz do recenzji "Shin Sekai Yori"
    W przedstawionej widzowi historii w bardzo wielu miejscach nie wiadomo „co i dlaczego?” Potem fani dorabiają teorie, że może to, a może tamto, ale to są już wasze prywatne teorie. Anime nie zadbało o wyjaśnienie tych zdarzeń, a zatem posiada luki fabularne.

    Ja tam wolę, jak zostawia mi się miejsce na własną interpretację. O wiele większą przyjemność sprawia mi oglądanie serii, które nie wykładają wszystkiego na stół, ale pozwalają samodzielnie dojść do tego, co i jak, dając tylko wskazówki. Jak np. Ergo Proxy. Nie podaję tutaj w przykładach Shin Sekai Yori, ponieważ jak dla mnie seria ta jest o wiele prostsza od wymienionej wcześniej i wcale tylu pytań bez odpowiedzi nie zostawia. Jeśli chodzi o początek, czyli nagłe odkrycie mocy u ludzi, to tutaj niewiele mam do dodania – traktuję to jako założenie fabularne, które było potrzebne, aby zacząć serię i pokazać coś całkiem innego – sam sposób narodzin w ludziach tej mocy nie uważam za istotny i nie czuję potrzeby kwestionowania go, rozumiem jednak, że komuś może przeszkadzać to, że potraktowane zostało to po macoszemu.

     kliknij: ukryte 

    I nie zapominajmy, że nie mówimy tu o żadnym pokojowym społeczeństwie, tylko o totalitarnej dystopii, o niewyobrażalnym wręcz poziomie inwigilacji i opresyjności władzy w stosunku do własnych obywateli. Tu nie ma żadnych dobrotliwych, miłujących pokój ludzi, tylko bezwzględna grupa gotowa zrobić i poświęcić wszystko, żeby przetrwać.

    Ludzie usprawiedliwiają siebie, jeśli nie popełniają zbrodni własnymi rękami. W tej serii zostało ukazanych wiele tego rodzaju fascynujących ludzkich zachowań. Udawanie, że wszystko jest w porządku, że mamy pokój, przy jednoczesnym olbrzymim poziomie kontroli należy do nich. Poświęcanie życia jednostek w zamian za społeczeństwo, życie w świecie, w którym i tak źle, i tak niedobrze, również. Nie pochwalam tego, ale obserwowanie tego systemu i zachowań ludzi w nim żyjących, było porywające. Właściwie dlatego oceniam serię wysoko – za przemaglowanie na różne sposoby ludzkich zachowań.
  • Avatar
    Melmothia 6.09.2014 18:03
    Komentarz do recenzji "Mushishi Zoku Shou"
    Nah, to nie bełkot, tylko styl akademickich podręczników. Jak się wczytać, to wszystko ma sens i jak najdokładniej opisuje charakter Mushishi Zoku Shou. :D

    napisać po prostu komu tą serię polecić, a komu nie

    To Mushishi trzeba polecać? Szczególnie drugi sezon? Jak ktoś chce wprowadzenia, to raczej zacznie od recenzji pierwszego sezonu…
  • Avatar
    Melmothia 31.08.2014 10:13
    Komentarz do recenzji "Saikin, Imouto no Yousu ga Chotto Okashiinda ga"
    Dziękuję za zwrócenie uwagi, poprawione.
  • Avatar
    Melmothia 30.08.2014 18:08
    Komentarz do recenzji "Gekkan Shoujo Nozaki-kun"
    jolekp napisał(a):
    bohaterka przez cały sezon nie jest w stanie wyartykułować swojego uczucia do bohatera


    O, a ja to widzę w ten sposób, że ten wątek miał być tylko zawiązaniem akcji i ewentualnie wypływać w niektórych momentach, żeby postać nie straciła spójności, ale zasadniczo jest na dwudziestym ósmym planie, a scenarzyści użyli go tylko po to, żeby skonfrontować bohaterów ze sobą, a jednocześnie dać kogoś, kto na początku jest z zewnątrz (główną bohaterkę), aby był on „okiem” widza wprowadzającym go w towarzystwo reszty wariatów. Byłabym wręcz zaskoczona, gdyby w którymś momencie anime skupiło się na uczuciach bohaterki.

    Należę do osób, które jako komedię wolą Gekkan Shoujo Nozaki­‑kun. Barakamon też mnie momentami bawi, podoba mi się jego klimat. Niestety, często irytuje mnie zachowanie niektórych postaci, które potrafi zepsuć mi cały odcinek.
  • Avatar
    Melmothia 30.08.2014 17:35
    Re: anime wyłącznie dla kobiet
    Komentarz do recenzji "Ouran High School Host Club"
    jarek180888 napisał(a):
    To tak obiektywnym okiem. A teraz subiektywnym

    Nie. Jesteś tylko sobą, nie wszystkimi innymi, więc każda Twoja opinia (np. że postaci są głupie), jest Twoją subiektywną opinią i nie ma nic wspólnego z obiektywizmem. W ogóle bym nie odpisywała na Twój post, gdyby nie padło słowo „obiektywizm”, w końcu Ouran mógł się komuś nie spodobać i nic mi do tego, ale…

    Ja na przykład nie uważam, żeby postaci były głupie, wręcz przeciwnie – każda z nich, na swój sposób, jest inteligentna, tutaj raczej chodzi o przerysowanie, które – owszem – nie do każdego będzie przemawiać (do mnie i wielu innych widzów, jak widać, przemawiało). Niemniej jednak nawet najidiotyczniej zachowujący się w całej serii pan, czyli Tamaki, mimo że brakowało mu pewnego rodzaju życiowej, praktycznej inteligencji, tak inteligencji emocjonalnej miał aż nadto (osobnym tematem jest wypieranie przez niego prawdy o tym, co czuje do Haruhi i wymyślanie idiotycznych usprawiedliwień).

    Piszesz, że prawie nic Cię nie rozśmieszyło – widzisz, ja też znam anime, które śmieszą wielu ludzi, a mnie zwyczajnie nudzą albo irytują, daleka jestem jednak od twierdzenia, że są nieśmieszne. Nie śmieszą MNIE, nie znaczy, że mam „obiektywnie” twierdzić, że są złe. Ouran korzysta z parodii, abstrakcji, przerysowania – to, że te narzędzia nie przypadły Ci do gustu, nie znaczy, że należy je całościowo potępić.

    A bliźniacy kochali się zwyczajnie jak bracia, a cały odstawiany przez nich cyrk był fanserwisem dla pań odwiedzających host club oraz, co za tym idzie, dla oglądających serię dziewcząt. Pierwszy raz spotykam się z tym, że ktoś to bierze na serio :D
  • Avatar
    Melmothia 21.08.2014 21:13
    Re: wtf ?
    Komentarz do recenzji "Ao no Exorcist"
    Na początek Twojego komentarza nie będę odpowiadać, bo to było wałkowane setki razy, a i w komentarzu blargh masz odpowiedź.

    Co do shounenów... Twój tekst odbieram tak, jak Easnadh to określiła – jako szowinistyczny. Nikt nie będzie mi mówił, jakie gatunki mam lubić, oglądać i znać się na nich. NIKT.

    I owszem – jeśli czegoś nie lubię, to tego nie oglądam i nie recenzuję (np. haremówek ecchi z grupą moe dziewcząt skaczącą wokół jednego pana), ale tak się składa, że shouneny przygodowe uwielbiam i zawsze chętnie po nie sięgam. Niemniej jednak oglądanie czegoś z ulubionego gatunku, nie powinno automatycznie oznaczać, że się wyłącza myślenie i przyjmuje każdy chłam. Jeśli seria ma wady, to – mój ulubiony gatunek, czy nie – napiszę o nich. Ao no Exorcist przez jakiś czas był przeciętny i dostałby nawet 6, ale w pewnym momencie fabułę można było o kant tyłka potłuc, więc dostał tyle, ile dostał. Że ktoś nie zauważył, że seria zaczęła pukać w dno od spodu? Well, jego problem. Ja ocenę fabuły uargumentowałam w recenzji.

    DzwonekM napisał(a):
    Osobiście nie mam nic do kobiet recenzentek, ale to już lekka przesada.

    Tiaaaa, „Ja nic do kobiet nie mam, ale kobieta nie powinna recenzować shounenów!”. Widzisz, jak to brzmi? Jeśli nadal masz problem ze zrozumieniem swojego zachowania to inny przykład na Twój tok myślenia: „Ależ ja jestem za równouprawnieniem kobiet, tylko niech ta kobieta nie wychodzi z kuchni!”.
  • Avatar
    A
    Melmothia 16.07.2014 20:30
    Pierwszy odcinek
    Komentarz do recenzji "Nobunaga Concerto"
    Przeżyłam podobną animację w Kingdom, przeżyję i tutaj. Przeżyję!

    ._.

    Tylko że Kingdom miało chyba jednak lepszą tę animację… No nic – Nobunaga Concerto oglądało się całkiem przyjemnie (nawet jeśli jedna część mnie śledziła wydarzenia, a druga w tym samym czasie załamywała ręce nad grafiką). Główny bohater jest momentami irytujący (przy okazji: powie mi ktoś, kiedy i gdzie nauczył się on jeździć konno? no? hm?), a jego przeskoki między totalną ignorancją i tumiwisizmem a nagłym przejmowaniem się prawidłowym przebiegiem historii są trochę niespójne, ale pierwszy odcinek był nawet wciągający. Na pewno będę oglądać dalej, mam tylko nadzieję, że głównemu chłopaczkowi… znaczy, tego… Odzie Nobunadze jednak się trochę dojrzeje.
  • Avatar
    Melmothia 10.07.2014 20:32
    Komentarz do recenzji "Tokyo Ghoul"
    Tak, zdaje Ci się.

    Bosz, to jest tak głupie i przerysowane, że aż chyba będę to oglądać dalej. Nie wiem, czy się więcej śmiałam, czy facepalmowałam przy pierwszym odcinku…
  • Avatar
    Melmothia 8.07.2014 18:40
    Komentarz do recenzji "Barakamon"
    Zakishi Ogura napisał(a):
    czy naprawdę mógł w tym momencie gwałtownie zaprotestować i ich nagle wszystkich wyprosić


    Z jego charakterkiem? Nawet jestem w stanie sobie to wyobrazić. Zmachałby się tylko trochę biorąc ich wszystkich za wszarz i wywalając za drzwi. I mogliby wracać szybciej, niż byłby w stanie ich wynosić…
  • Avatar
    Melmothia 8.07.2014 18:00
    Komentarz do recenzji "Barakamon"
    Zakishi Ogura napisał(a):
    pokazać nam jaki agresywnym i nie panujący nad emocjami jest bohater


    O, właśnie to. Ma pokazać, że główny bohater reaguje szybciej, niż myśli. Sam to zresztą przyznał – „refleks”. I że ma trudny charakter, do tego skrajnie odmienny sposób bycia niż ludzie z miasteczka, do którego przyjechał. Owszem, zachowuje się nieodpowiedzialnie, ale dzięki temu tym bardziej jest na co czekać, jeśli chodzi o rozwój postaci. A tym, czy dzieciak umie pływać, czy nie, bohater zacząłby się zapewne martwić dopiero wtedy, kiedy tenże dzieciak długo by nie wypływał…

    Mnie dźg w odbyt ani nie zdziwił, ani nie zniesmaczył, zbyt często się pojawia w anime, żebym zwróciła na to szczególną uwagę. Zdziwiła mnie raczej słaba reakcja dorosłych na to, że ich dzieciak zrobił właśnie krzywdę obcemu człowiekowi (chociaż w sumie po przeprowadzce on jest już swój, nawet jeśli sam jeszcze o tym nie wie…).

    Grzebanie w moich rzeczach też by mi się nie podobało, wolałabym sama się rozpakować (ta frajda decydowania, gdzie co dać!), ale to jest już chyba indywidualne odczucie, a bohater nie miał z tym większego problemu.
  • Avatar
    Melmothia 25.05.2014 17:50
    Komentarz do recenzji "Mikakunin de Shinkoukei"
    przypadkowy troll napisał(a):
    W drugim zdaniu pewnie powinno być „miłość” zamiast „miłości”


    Dziękuję za zwrócenie uwagi, poprawione.
  • Avatar
    Melmothia 30.10.2011 15:29
    Re: Again? Wha...?!
    Komentarz do recenzji "Ao no Exorcist"
    Norrc napisał(a):
    Nie przegapiłem tego zdania, tylko uznałem je za pozbawione większego znaczenia.

    Jeśli uznałeś to zdanie za pozbawione znaczenia, to dlaczego zdanie wyżej nie uznałeś za takie? Na jakiej zasadzie dokonujesz selekcji?

    Norrc napisał(a):
    To, że komuś spodobało się kilka dzieł akurat z tego gatunku, wcale nie świadczy o wielbieniu samej konwencji.

    Nie chcę uważać Cię za osobę, która zarzuca komuś bezpodstawnie kłamstwo, więc uznam jednak, że to jedno moje zdanie było dla Ciebie tak nieważne, że nawet jeśli je przeczytałeś, to zaraz o nim zapomniałeś. Powtórzę więc: uwielbiam shouneny przygodowe. Kocham je miłością wielką i puchatą. Dlatego omijam te, które wiem, że są praktycznie TYLKO dla małych dzieci, a oglądam te, które mają szansę spodobać się i starszym widzom. Niemniej jednak przy ich oglądaniu nie wyjmuję sobie mózgu i nie odkładam go na półkę obok, żeby w pełni móc poświęcić się chłonięciu wspaniałej serii, w której fabuła nie gra roli (no bo przecież shounen, a to w zupełności wystarczy, żeby wszystko mu wybaczyć!). Niestety, nie potrafię tego.

    Jak wspomniałam wyżej – owszem, shouneny są dla dzieci, ale są serie, które poza dziećmi, mogą oglądać także starsze osoby. Żeby oglądać te typowo dziecięce (chociażby Inazuma Eleven, Pokemon), trzeba je po prostu lubić, inaczej zabieranie się za nie nie ma sensu. Dlatego też ja ich nie oglądam ani nie recenzuję. Ao no Exorcist należy (przynajmniej manga i pierwsze odcinki serii) do tych, które i starszy widz może polubić – dlatego się za to zabrałam – podobały mi się założenia, podobały postaci, nawet niewymagająca fabuła (powtarzam – nie miałam jakichś wygórowanych wymagań, czytam mangę i mi się podoba). Uważam za oszustwo i kpinę z widzów przejście po iluś tam odcinkach na poziom serii tylko dla małych dzieciaczków, bo każdy inny zauważy, że fabuła potoczyła się w dół i trudno będzie mu to oglądać. I jeśli nie dla fabuły się ogląda i postaci, to dla czego, po co? Schematy shounenowe swoją drogą, wykonanie – swoją. Ja starałam się po prostu oddać to, jak od pewnego momentu absurdalnie zostało to wszystko pociągnięte. I czy ja gdzieś pisałam, że oczekuję od tej serii „ścisłości i komplikacji”? Wydaje mi się, ze zaznaczałam na początku, że nie spodziewałam się żadnego ambitnego hitu, tylko prostej rozrywki (dlaczego tak uparcie ignorujesz te fragmenty wyzłośliwiając się do innych zdań z mojej recenzji? Rozumiem, że się ze mną nie zgadzasz i szanuję to, ale miło by było, gdybyś i Ty szanował mnie i moje zdanie). Co miałam napisać w momencie, w którym nawet tego nie otrzymałam? Nie będę kłamać czytelnikom i potencjalnym widzom, zachęcając do oglądania czegoś, co jest daleko poniżej przeciętnej poziomu innych shounenów (a nie anime w ogólności).
  • Avatar
    Melmothia 16.10.2009 18:30
    Komentarz do recenzji "Senjou no Valkyria -Gallian Chronicles-"
    Literówka poprawiona, dziękuję za zwrócenie uwagi.
  • Avatar
    A
    Melmothia 24.09.2009 10:37
    Komentarz do recenzji "Meiou Project Zeorymer"
    Seria nie jest godna polecenia, z którejkolwiek strony by nie patrzeć. Nie nadaje się do oglądania ani jako niezamierzona komedia – jest zbyt nudna i ulega zapomnieniu zaraz po seansie (oprócz paru naprawdę głupich pomysłów i paskudnych scen,  kliknij: ukryte  już chyba nigdy nie zapomnę), ani tym bardziej jako coś poważnego. Takiego nagromadzenia absurdu, braku logiki i papierowych, pozbawionych życia, nie mówiąc już o charakterze, postaci dawno nie widziałam. Do końca mogłam dotrwać tylko dlatego, że oglądałam w grupie, jeśli zabrałabym się za to sama, rzuciłabym zapewne po pierwszych minutach.
  • Avatar
    A R
    Melmothia 11.01.2009 10:35
    Komentarz do recenzji "Vampire Knight Guilty"
    W pełni zgadzam się z autorką recenzji.
    Ulubioną czynnością bohaterów jest oddawanie się samoumartwieniu, niezależnie od miejsca – pokój czy las, nie ma to większego znaczenia. W pewnym momencie można było zacząć się niepokoić, że zabraknie im drzewek, które, w ramach owego samoudręczenia, mogliby podpierać (a jest taka jedna scena, piękna scena gocenia się pod drzewkami). Niezwykła ekspresja postaci sprawia, że widz się wręcz zachłystuje (śmiechem) – trzęsące się patery w roli oczu nieodmiennie doprowadzały do radosnego kfikania. Tak samo zresztą jak twincest, pukawka, macki i wiele, wiele innych. Owszem, występowały postaci, które w sposób zamierzony były zabawne, do tego nawet w miarę sympatyczne, ale dwie postaci drugoplanowe to jednak za mało, by zmienić radykalnie odbiór całości.
    Anime traktuję jako marny dodatek do genialnej muzyki. Z animacji niesamowity jest tylko ending – oglądałam go za każdym razem jak zahipnotyzowana – doskonałe połączenie obrazu i muzyki.
    Jednak muszę przyznać, że do czegoś, mimo wszystko, to anime się nadaje idealnie (nie tylko sama muzyka) – a mianowicie – do oglądania w grupie. Zabawa przednia.
  • Avatar
    Melmothia 25.11.2008 21:40
    Re: hm
    Komentarz do recenzji "Battle Royale II: Requiem"
    keeveek napisał(a):
    boli mnie, kiedy recenzent poczytnego portalu jakim jest tanuki pisze „acha” lub „Dąbem” , ale to nieważne.


    Nazwisko jest zapisane dobrze. Pragnę przypomnieć, że nazwiska odmieniają się według innego paradygmatu. Tak więc nazwisko „Dąb” nie będzie się odmieniać „Dębem”, bo to nie rodzaj drzewa, ale nazwa własna. Odmieniamy samą końcówkę, dlatego też otrzymujemy formę „Dąbem”.

    Za to w drugim przypadku przyznaję rację, przepraszam za przeoczenie i dziękuje za zwrócenie uwagi.
  • Avatar
    A
    Melmothia 26.08.2008 08:03
    Dobre
    Komentarz do recenzji "Yumedamaya Kidan"
    Zacznę od postaci, na której wspomnienie od razu się uśmiecham – Kotarou (czyli przykład na to, jak można posiadać urok bizona z wyższej półki, jak bizon nie wyglądając). Taki podejrzany osobnik z szerokim i niepokojącym uśmiechem, jakby wyciągnięty z ciemnego zaułka i wrzucony do kolorowej krainy snów. Urocze i tajemnicze (raczej z pochodzenia niż zachowania, bo i on ma zabawne wpadki(?) i rozbrajające miny) indywiduum, którego obecność przez cały odcinek (a nie tylko – „dałem sen, zmywam się, radź sobie sama”) wnosi do tego krótkiego anime sporo humoru i ciepła, nie wspominając już o wszechobecnej magii. On i jego partner – Baku – to niezwykle zabawna i sympatyczna para. Aż żałuję, że nie ma z nimi całej serii, w której w każdym odcinku spotykaliby nowe osoby i proponowali nowe sny. Sama historia Naho nie jest tylko prostym „jakby to dobrze było, gdyby stało się/nigdy się nie stało to i to”, zawiera w sobie nieco więcej, a bohaterka jest postacią, którą łatwo polubić. Zamknięcie jest bardzo zgrabne, nie sprawia wrażenia wciśniętego na siłę czy na odczep się. Dziw bierze, gdy przypomnieć sobie, jakie to krótkie, a jak wiele i jak zręcznie zawarto w tym czasie. Tytuł stanowczo wart uwagi, chociażby dlatego, że nawet jeśli komuś się nie spodoba, to dana osoba nie straci wiele czasu – przecież to tylko jeden odcinek.
  • Avatar
    A
    Melmothia 13.07.2008 20:14
    Sympatyczne i ciekawe
    Komentarz do recenzji "Tantei Gakuen Q"
    Seria niby dla młodszej widowni, ale i starszym widzom może się spodobać. Szczególnie, jeśli szukają jakiegoś ciekawego shounena z sympatycznymi postaciami i intrygującą fabułą. Niby schematyczne i z chwytami typowymi dla tego gatunku (oraz podgatunku, tu – serii detektywistycznej), ale wciągające i z zajmującymi zagadkami. Te ostatnie mogą przynieść widzom sporo radości, nie tylko z samego oglądania, ale i z samodzielnych prób ich rozwiązania, ponieważ wskazówki podawane w trakcie badania sprawy są sensowne i mogą naprowadzić na właściwy trop. Ich rozwiązania są zaś w miarę spójne, choć czasami mogą zaskoczyć. Oczywiście zdarzają się również małe wpadki i, jak wspomniano, naciąganie pewnych wydarzeń i wyjaśnień, ale to normalne przy anime w tej konwencji i dla takiego widza, więc i to nie przeszkadza za bardzo. Tym, co może nieco irytować, jest wieczne sympatyzowanie głównego bohatera z wszelakiego rodzaju mordercami lub niedoszłymi mordercami (no dobrze, przyznaję, nie sympatyzował ze żmiją, ale to naprawdę jeden z nielicznych wyjątków) i mówienie im, że jeszcze nie wszystko stracone (tak, szczególnie, że spora ich część za to, co zrobiła, powinna dostać dożywocie…). Niemniej jednak serię pochłania się bardzo szybko i po jej zakończeniu pozostaje niedosyt. Z jednej strony rozwiązanie jest satysfakcjonujące i zamyka pewien wątek, ale z drugiej w anime było jeszcze poruszonych parę kwestii, które nie zostały pociągnięte dalej i widz kończy serię z przekonaniem, że przydałby się drugi sezon. Same postaci, łącznie z głównym bohaterem, od razu dają się polubić. Nie trzeba się martwic, że będą się zachowywać bezsensownie czy angstować. Nawet Mroczne Bizoniątko, które widz mógłby zaliczać z początku do tego rodzaju postaci, które na końcu serii mają Problemy Natury Moralnej i dryfują w stronę Mhroku, okazuje się postacią wiedzącą kiedy i jak zareagować i myślącą nie tylko na początku serii, ale i na jej końcu. W efekcie czego otrzymujemy jedną z najciekawszych postaci w Tantei, która wyłamuje się z pewnego schematu, co widz wita z radością i ulgą. Podsumowując – po obejrzeniu miałam same pozytywne uczucia i nie żałuję czasu poświęconego dla tej serii, ba, najchętniej poświęciłabym go dwa razy więcej.
  • Avatar
    A
    Melmothia 1.07.2008 11:39
    Dobra i sympatyczna seria
    Komentarz do recenzji "Shounen Onmyouji"
    Zgadzam się z autorką recenzji, Shounen Onmyouji ma to coś. Coś, co każe widzowi sięgać cały czas po następny odcinek, aż do końca, coś, co wzbudza w widzu ciepłe uczucia i sprawia, że przywiązuje się on do bohaterów. Jeśli chodzi o pierwszą część – mnie ona się podobała. W świetle drugiej, nawet bardziej, niż zaraz po zakończeniu pierwszego łuku. Oczywiście, że druga była lepsza, lepiej skonstruowana, urozmaicona, ale po jej zakończeniu z niejaką nostalgią wspominałam pierwszą. Może dlatego, że jak dla mnie zakończenie było jednak bardzo smutne.  kliknij: ukryte  Ale mimo to, zakończenie wydaje się jedynym możliwym i jest na swój sposób satysfakcjonujące. Innymi słowy, jest takie, jakie powinno być, ale nie takie, jakie chciałabym żeby było, cóż… Gdyby próbowali rozwiązać to inaczej, najprawdopodobniej zaplątaliby się we własne nitki fabularne i zaserwowali jakiegoś deus ex machina. Więc dobrze jest, jak jest.
    Dla mnie kreska jest przeciętna, ale w pełni wynagradzają to przesympatyczni bohaterowie. Należą oni do tego typu postaci, że bez względu na znalezione podczas oglądania mankamenty (zachowanie i wygląd niektórych demonów, niektóre standardowe teksty czy pewna ogólna schematyczność) chciało się wiedzieć, co się z nimi dalej stanie i oglądanie było samą przyjemnością.
  • Avatar
    A
    Melmothia 27.10.2007 09:48
    Dokładnie
    Komentarz do recenzji "Heroic Age"
    Pierwszy odcinek rzeczywiście zapowiadał coś dobrego, zrobił nadzieję na świetną serię, ale jednak tylko nadzieję, bo już w drugim można było odczuć w pełni całą kiczowatość. Również i moim zdaniem jest to zaprzepaszczenie dość dużego, jak na serię o tej tematyce, potencjału. Nie byłam w stanie obejrzeć tego do końca, ponieważ schematyzm walk, wszechpotęga głównego bohatera połączoną z jego bezdenną głupotą, którą nawet żadne z wcieleń Goku nie mogłoby się pochwalić oraz święta księżniczkatm niemiłosiernie działają na nerwy. Tym bardziej, że są postaciami pozbawionymi charakteru, zbudowanymi na zasadzie: połączmy takie a takie cechy, będzie z tego bohater. Innymi słowy, jest schematyzm, ale nie ma życia.
  • Avatar
    A
    Melmothia 17.07.2007 10:58
    W pierwszej trójce ^^
    Komentarz do recenzji "Nodame Cantabile"
    Jako że mam tendencję do oceniania anime jako całości (przy ogólnej ocenie), w sensie, jakie wrażenie na mnie wywarło, a nie rozkładania go na części mniejsze, drobne mankamenty, takie jak wspomniana jakość muzyki jako samej w sobie, czy statyczne sceny, były dla mnie praktycznie niezauważalne. Zostały stłumione przez serię jako całość. Jest też kwestia gustu, mnie momenty, gdy zamiast zwykłego ruchu pokazywane były nieruchome arty nawet przypadły do gustu (screenshot, screenshot~~~~). Występy nie dłużyły mi się ani trochę, wręcz przeciwnie, z niecierpliwością na nie czekałam. Wraz z animacją, tworzyły coś pięknego (nawet jeśli ta animacja była wtedy dość dziwna…).
    Miny Chiakiego – bezcenne. Bohater, kóry swoją mimiką…nie, swoimi reakcjami bije wszelkie rekordy. Czy jest zły, czy jest przerażony, zawsze ładnie się to odmalowuje na jego twarzy (ach, te niebieskie kreseczki).
    Ponadto, wszystkie wątki były, jak dla mnie, idealnie wyważone. Trochę miłosnego, trochę rodzinnego, dużo muzycznego. A to wszystko okraszone świetnym humorem.
    Jest to jedno z niewielu anime przy którym, zobaczywszy tylko dwie minuty początku (nota bene, bardzo pomysłowego), wiedziałam, że szybko obejrzę całość.
  • Avatar
    A
    Melmothia 30.07.2006 19:46
    Genialne
    Komentarz do recenzji "Hikaru no Go"
    Najgenialniejsze anime jakie do tej pory ogladałam. Co do wyższości mangi nad anime – zależy to chyba od kolejności zapoznania się – ja oglądałam jako pierwsze anime, dopiero potem czytałam mangę i anime podobało mi się o wiele bardziej. Trzymało w napięciu od początku do końca, jeszcze nigdy na następne odcinki żadnego anime nie czekałam w takiej gorączce. Jedynie końcówka mnie rozczarowała a mianowicie  kliknij: ukryte 
    Edit
    Melmothia napisał(a):
    Jedynie końcówka mnie rozczarowała a mianowicie  kliknij: ukryte 


    Zorientowałam się, że popełniłam błąd – to zdanie dotyczy ostatnich tomów mangi a nie serii tv – przepraszam.

    Przeklejono do jednego posta. Moderacja.