x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Dobra, obejrzałem
Re: Do tego poniżej - jestem młodszym widzem, lat 26...
Re: Do tego poniżej - jestem młodszym widzem, lat 26...
Do tego poniżej - jestem młodszym widzem, lat 26...
Z prawej obok obrazu stoją trzy książki. Po uważnym przyjrzeniu im się stwierdziłem, że musi być to nic innego, jak zbiór komiksów „Lone Sloane” (1966 do, w miarę regularnie, 1986; później przerwa i jeszcze dwa tomiki, w 2000 i 2012), francuskiego autorstwa Philippe Druillet. Jeden z tomików, „Lone Sloane Delirius”, został narysowany przez Jacquesa Loba (autora Ulysse, 2 tomiki, 1974‑1975). „Lone Sloane” („Ulysse” również) to space opery. Dalej – angielska Wikipedia mówi, że Flying Buttress Publications (1976‑1984, obecnie NBM Publishing) wydało pierwsze osiem opowiadań. „Heavy Metal”, druga z leżących obok zdjęcia książek, to również tytuł magazynu z komiksami, wydawanego od 1977. Na jego łamach ukazywały się kolejne historie „Lone Sloane”.
Wniosek? Kryptoreklama xD ... Ktoś tam w końcówce lat 80 musiał umieć w Japonii po angielsku, do tego pracował w Toei Animation i był rysownikiem. Jestem ciekaw, jaka historia stoi za tytułami tych książek, ale to już musiałbym pisać do TOEI… W sumie, czemu by nie, może kiedyś spróbuję, ale teraz nie mam czasu.
Teraz piszę pracę licencjacką. Jest pierwsza w nocy. Na dziś mam oddać kolejny podrozdział. A, i dzisiaj mam dwa egzaminy…
Kontynuując :) xD :D
Ciekawostką jest również to, że przed przybliżeniem na zdjęcie, pokazana jest półka z różnymi przedmiotami. Wśród nich stoi radio. Takie z lat 70'. Zaś na półce nad radiem stoi książka „ALOVESUF” (nie dotarłem do jej znaczenia) oraz dwa albumy. Dlaczego albumy? Napis na nich mówi „Rickie Jones”.
Otóż Rickie Lee Jones (1979 – obecnie) to amerykańska wokalistka, autorka tekstów, producent. Generalnie – zachęcam do posłuchania jej dawnych dzieł, moim zdaniem są piękne. Przy okazji, skoro o muzyce mowa – chylę czoła przed udźwiękowieniem tego filmu, 10/10, wspaniałe, chwyciło mnie za serce.
Wracając do Rickie Lee Jones – pierwszy album wydała w lutym 1979, zatytułowany jej imieniem i nazwiskiem. Ja się pytam – skąd w Japonii o tym wiedzieli? To jeszcze nie była era internetu, youtuba, przesyłu danych na ogromną skalę… No dobra, wygrała nagrodę „najlepszy nowy artysta”, może ta informacja znalazła się w gazecie, radiu albo telewizyjnych wiadomościach i tą drogą trafiła do Japonii. Niemniej – jej album znalazł się w Galaktycznym Ekspresie 999 ^_^ A że miał on premierę w sierpniu, scena w domu staruszki musiała powstać maksymalnie w przeciągu 7 miesięcy (od premiery albumu do premiery filmu, liczone miesiącami, raczej był to krótszy okres).
Co ciekawe, jej następny album nosił tytuł „Pirates”. Ciekaw jestem, czy to przypadek :-) Jej ojciec (Richard Lee Jones, zdjęcie można znaleźć w Internecie) był weteranem IIWW. Puszczę wodze fantazji – może wylądował w Ameryce, pogadał z Japończykiem, że ma córkę, która zostanie wokalistką, a później ów Japończyk dowiedział się o jej debiucie, a że akurat pracował w TOEI… A może było zupełnie inaczej :-)
Tak czy siak, to taka krótka scena z tego jakże pięknego filmu, a tyle w niej treści. Coś niesamowitego.
Dobra, co to ja pisałem…? A, wsparcie logistyczne działalności transportowej…
Re: Jakże niepozorne
Jakże niepozorne
W końcu, w końcu porządna animacja z kraju kwitnącej wiśni, właściwie bez słabych stron. Bardzo brakuje mi w ostatnich latach takich produkcji. I szlag mnie trafia, jak pomyślę, jak bardzo jest to anime niedocenione, gdy tymczasem choćby taka przeciętna Violet Evergarden świętuje tryumfy zainteresowania. Ech…
Chylę czoła
Lekkie i przyjemne
Re: Odcinek 9
Re: Odcinek 9
Re: Niemal pełen zachwyt
Aż mnie duma rozpiera
Re: Królowa nieporozumień
Niemal pełen zachwyt
Bardzo się uśmiałem przy tym anime, pięciokąt miłosny został wg. mnie zrealizowany wzorowo. Polubiłem postacie, ich perypetie, grafika w oczy nie kole, dialogi są całkiem przyjemne, poziom zakręcenia i absurdu – w końcu coś od czasów Seto no Hanayome i Nichijou, co mnie rozbawiło do łez. Dla tych, którzy są w stanie docenić absurd oraz znaleźć przesłanie w oglądanych produkcjach, bardzo polecam to anime! Ciężko o coś równie dobrego w tym gatunku (czyli komedia i okruchy życia z domieszką absurdu, ale wciąż na poziomie okruchów życia). Jedynie wielkie trio przychodzi mi teraz na myśl (Azumanga Daioh, Lucky Star, Nichijou).
Perła
Re: Dla mnie bomba
Genialne!!!
Dla mnie bomba
Dla mnie 9/10 po siedmiu odcinkach, samo anime ląduje w ulubionych, jeśli czegoś nie sknocą. Jakby ktoś nie zauważył – to anime jest zadziwiająco ambitne, tylko trzeba spojrzeć ponad towarzyskie perypetie bohaterów. Tak patrząc po komentarzach, ludzie chyba wolą pustą rozrywkę – jak trzeba pomyśleć, to już boli za bardzo i ocena idzie w dół, chociaż dzieło jest dobre…
Re: po 7 ep
Re: Do 7. odcinka - wow
Re: Do 7. odcinka - wow
Re: To już dziewięc lat...