x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Mówi się bo jest bardzo dobra
Natomiast ta seria faktycznie miała pecha pojawić się w tym samym momencie, co Frieren. Gdyby nie to, to spokojnie zostałaby okrzyknięta co najmniej anime sezonu, jeśli nie roku.
Re: Hype train goes choo choo
1) To fantasy.
2) To bardzo dobre graficznie i muzycznie anime.
3) To bardzo refleksyjne anime.
Każda z tych rzeczy wystarczyłaby, żeby zapewnić serii popularność, jednak podstawowy powód kryje się w punkcie pierwszym i wynika z pewnego zbiegu okoliczności. Otóż fantasy jest niesamowicie popularne. Z jednej strony jest najpopularniejszym gatunkiem fantastyki, a z drugiej: najbardziej pechowym gatunkiem fantastyki.
Posługując się przykładem książek: cała, udokumentowana sprzedaż fantastyki wyniosła 4,5 miliarda książek, z czego 2,5 miliarda to książki fantasy, około 800 milionów to horror (przy czym 500 milionów to książki Stephena Kinga), 600 milionów to romans paranormalny, 600 milionów to hard i soft science fiction oraz 6,5 miliona to cyberpunk.
W samym fantasy najpopularniejszy blok to Harry Potter (600 milionów), Tolkien (350 milionów), naśladowcy Tolkiena (250 milionów), marki związane z Dungeons And Dragons (200 milionów), Percy Jackson (190 milionów) i pisarze wzorujący się na Dungeons and Dragons (160 milionów).
Niestety fantasy jednocześnie ma pecha. Większość tworzących go pisarzy albo poumierała (jak Terry Pratchett, Robert Jordan, Terry Goodkind, Ursula le Guin), albo jest na emeryturze (jak Michael Moorcock, Tad Williams albo Mercedes Lackey), albo padły ofiarami polityki wielkich korporacji (jak linia powieści do Dungeons and Dragons, którą Hasbro zamknęło, gdy okazało się, że wartość sprzedaży kart do Magic: The Gathering jest większa nić wartość całego rynku książkowej fantastyki). Na ich miejsce nie wyłoniono następców, a ci, których pisali albo low fantasy, albo fantasy eksperymentu. Oba te gatunki okazały się zarówno komercyjnymi, jak i artystycznymi porażkami. Całe Dark / Low / Grimdark Fantasy sprzedało się na takim poziomie jak Hobbit (tak naprawdę jeszcze gorzej, bo 70% sprzedanego Dark to gadżety do Gry o Tron). Fantasy Eksperymentu (Rothfuss, Sanderson, Jemisin, Bardugo i im podobni) ma jeszcze gorzej, bo tam nie było Gry o Tron, która mogłaby to pociągnąć…
Filmów fantasy jest mało, bo są bardzo drogie w realizacji. Gier jest mało, bo też są bardzo drogie w realizacji. To w tej chwili literalnie najdroższy gatunek.
Tak więc jest pustka.
I na tą pustkę nagle weszło świetne anime.
Re: Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Symptomatyczne jest, że nie potrafisz odnieść ani jednego, merytorycznego argumentu wobec Frieren. Wylewasz z siebie tylko epitety i atakujesz zwolenników. Jednak nie potrafisz wskazać ani jednej wady.
Że podobne do DeDeków? To jest zaleta. Ludzie KOCHAJĄ Dungeons & Dragons. Trzy pokolenia graczy wychowały się na tej grze.
Porównanie z Naruto też traktuje jako honor. Nie jestem fanem, ale to też jest seria kochana przez ludzi.
Że ładna grafika i muzyka? Czy ty patrzysz, co piszesz? To ma być wada?
Czepianiem się fabuły i że Frieren nie zabiła strażników, natomiast ludzie próbowali zawrzeć pokój z demonami pokazuje, że nie kumasz, że TO WŁAŚNIE są normalne relacje. Widać po tym, jak grimdark edgy gore dark low fantasy cyberpunk robi ludziom wodę z mózgu.
Myślę, że tak naprawdę to nie podoba Ci się we Frieren. Że czujesz, że – jeśli ludzie zorientują się, że inni ludzie cenią właśnie takie historie – to tacy jak ty zostaną zmieceni, tak jak heroic fantasy już raz was zmiotło w latach 80‑tych.
Ale mów dalej. Zapraszam.
Re: Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Jak widać po załączonym przykładzie: jednak nie.
Re: Wolność od zła
Zauważcie, że to są Mazoku, a nie chrześcijańskie diabły. Ich celem nie jest kuszeniem dusz na potępienie, nie robią tego w akcie buntu przeciwko Bogu. Polują na ciała, a ich działania są czysto doczesne. To magiczne drapieżniki, bez nawet najmniejszych więzów społecznych: nie mają ojców, matek ani dzieci. Jednoczą się tylko celem polowania na ludzi.
Re: mowa jest narzędziem
I tak: [link][link][/link]
A potem tak: [link][link][/link]
I tak: [link][link][/link]
Nie oglądałem „Ishury”, ale może spojrzę, jak trochę grafik mi się opróżni.
I tak, od początku 2023 mamy coś jak renesans na wszystkich polach poza książkami. W grach komputerowych było bardzo udane Elden Ring, niezłe Age of Wonders 4, genialne Baldurs Gate III, teraz wyszła Dragon Dogma II. W tabletop na początku roku zmartwychwstał Warhammer Fantasy Battle, teraz zwany Warhammerem: Old World. W anime dostaliśmy Frieren i Dungeon Meshi właśnie.
Dungeon Meshi jest strasznie dziwną serią. Zaczyna się jako komedia i trochę parodia serii o jedzeniu. „Ooooh! Kto by pomyślał, że mięso ze slime będzie takie dobre z odrobiną octu! Dostaję orgazmu w ustach od jedzenia tego!” Potem przechodzi w przygodówkę, z eksplorowaniem wszystkich, najbardziej dziwacznych i podstępnych potworów w bestiariuszach do Dungeons and Dragons, a potem przechodzi w klimaty prawie, jak Grimgar of Fantasy and Ash połączone z najbardziej niepokojącymi pomysłami z sesji RPG. „Bohaterowie, a nie super‑herosi”, „Walka to wojna!”, „Śmierć czyha wszędzie”, „Nie warto wymyślać imienia dla postaci zanim nie osiągnie 3 poziomu”, „Komnatę najlepiej rozminować za pomocą NPC wynajętych w mieście!”
Od 9 odcinka natomiast zaczyna się jakaś, dość niepokojąca fabuła, ale w sumie to nawet jeszcze nie wiadomo jaka…
Re: Oj tak
Re: Zasłużony laureat plebiscytu na anime 2023...?
Re: Rly?
Re: Rly?
To były jego prywatne owce, a nie ludowe. Więc mógł z nimi zrobić, co zechce. Także wykorzystać do tego, by zademonstrować, że mimo trudnych warunków pozostały w nim resztki ludzkich odruchów.
To twoje słowa, nie nasze.
Ale faktycznie (niespodzianka) nie lubimy ludzi, którzy przychodzą nas poobrażać.
Re: pierwszy odcinek