Komentarze
Toradora!
- komentarz : xx : 17.01.2024 14:12:34
- komentarz : Bezczelny typ : 17.01.2024 10:35:39
- komentarz : Bezczelny Typ : 17.01.2024 10:27:50
- komentarz : IKa : 17.01.2024 10:16:26
- komentarz : Bezczelny Typ : 17.01.2024 10:06:02
- komentarz : Sugestia : 17.01.2024 08:27:13
- komentarz : Na temat Toradora : 17.01.2024 08:15:18
- komentarz : Bezczelny typ : 16.01.2024 18:31:33
- komentarz : Zomomo : 16.01.2024 13:39:05
- komentarz : Bezczelny Typ : 16.01.2024 13:07:58
Kilka słów
refleksja
W świecie anime jestem jeszcze mocno nieopierzonym żółtodziobem, więc nie mam tu specjalnie pola do wymądrzania się. Przy ocenie każdej serii na dalszy plan odkładam rozbijanie na czynniki pierwsze fabuły czy konstrukcji postaci, muzykę, „kreskę”. Kieruję się tym, co dzieje się ze mną po skończeniu ostatniego odcinka. Jeżeli zaczyna się gorączkowe poszukiwanie w necie recenzji, artworków, tropienie OVA oraz tropienie newsów i przypuszczeń odnośnie kolejnej serii, a z głowy przez najbliższe kilka dni wyjść nie może piosenka z openingu/endingu serii, to wiem, że trafiłem w sedno. Po jakimś czasie widzi się błędy i niedoróbki danego anime. Dla mnie jednak najważniejsze zawsze pozostaje to, co czuję w tych pierwszych dniach.
Tyle tytułem wstępu. Można się chyba po nim domyśleć, jaka jest moja opinia o historii Taigi i Ryujiego. Naprawdę nie przypuszczałem, że, bądź co bądź, komedia romantyczna wywoła u mnie tak silną reakcję. Ja, chłop ponad dwudziestoletni, o gruboskórnością nosorożca, niewzruszony przy większości scen miłosnych wynurzeń, jakie mi było dotąd dane oglądać, zanotowałem na okoliczność śledzenia Toradora! parę zawstydzających momentów własnej słabości, kiedy oczy, mówiąc delikatnie, nieco mi się spociły. Cholera, i pocą się nadal gdy niektóre z tych scen przywołuję sobie w pamięci! Nie spodziewałem się po sobie tego, że kliknij: ukryte już w okolicach 8 odcinka wiedziałem, że złapię niesamowitego wkurwa, jeżeli ta historia na finiszu wyglądać będzie inaczej, niż w pięknej scenie na początku 25 epka ( pocałunek Ryujiego i Taigi- autentyczny majstersztyk, perfekcja. I to w momencie w którym zaczynałem się dziwić, że zakochana dwójka jakoś nie okazuje sobie za wiele czułości).
W sprawie innych walorów tej serii, czyli niewymuszonego humoru, wielowymiarowych i ewoluujących postaci wypowiadać się nie będę- dużo lepiej zrobili to przedmówcy. Gdybym miał się do czegoś w Toradora!, to może ewentualnie do tego, kliknij: ukryte że miłość Taigi i Ryujiego wyskoczyła trochę jak pajacyk z pudełka. Jasne, były sceny, które odkrywały przed widzem, co tak naprawdę dzieje się w serduchach bohaterów. Ale nie było u nich tego widać w normalnym zachowaniu- choć oboje niebywale peszyli się przy swoich „jawnych” sympatiach- Kitamurze i Kushiedzie. Ale wydaje mi się, że to po prostu kolejny smaczek, który podrzucili nam twórcy. Ryuji i Taiga odnaleźli siebie, znaleźli to coś „delikatnego i słodkiego”. Spędzanie razem czasu było dla nich tak naturalne i oczywiste, że nawet tego nie zauważali. I to jest właśnie przejaw tego „poziomu wyżej”, tego czegoś, co stoi ponad pierwszym zauroczeniem, szczenięcą miłością czy może nawet ponad normalnym ,zdrowym związkiem. To jest ten najdroższy na świecie skarb. Odnalezienie. Dwie połówki jednego jabłka. Brzmi naiwnie i infantylnie, ale jak widać jednak się zdarza. Choćby i tylko w anime.
9/10.
top gatunku ostatnich lat
Co mogę powiedzieć, im dalej w las tym lepiej, niemniej uważam, że od połowy do 3 odcinka przed końcem – to najlepsze odcinki, koniec to tylko wyjaśnienie, abo takie musiało być, trochę się przedłużyło, bo starano się poświęcić czas każdej osobie. Widzimy wszystkie znane motywy, można rzec, że nic nie może nas zaskoczyć, jednakże fabułą wciąga, bo jest ciekawa i jest przystępnie podana widzowi, toteż całość ogląda się miło i przyjemnie. Kreska jak dla mnie jest specyficzna, nie wiem,czemu ale to chyba 3 tytuł jaki widziałem, gdzie kreska jest czymś więcej niż tylko grafiką – ma jakby własną historię, współgrającą z bohaterami. Naprawdę rzadko zdarza mi się coś takiego oglądać. Oppening ciekawy i dość specyficznie klimatyczny, muzyka – współgrała z resztą, a wszystko złożyło się na to, że otrzymaliśmy coś co nam jest znane, ale w fajny sposób pokazane, toteż dzięki temu taka wysoka ocena.
Co do zakończenia – widać, że nie wszyscy oglądają „endingi”:P a tu w ostatnim odcinku takiego zwyczajnego nie ma. Zakończenie takie jakie powinno być – tego oczekiwałem, bo gdzie trzy się biją może skorzystać jedna. A i jedno słowo: gdyby się odważyła wcześniej, byśmy mieli od 1/3 zupełnie inną serię.
Dałem 10/10, a serię obejrzałem 2 raz, bo w tej oklepanym gatunku łatwo się sparzyć, próbowałem obejrzeć jedne z nowszych serii tj. z ostatniego 10 lecia, które jeszcze nie oglądałem, ale na ogół po 5 epkach następował koniec więc obejrzałem sobie jeszcze raz Toradorę, bo warto, z jednej strony, żeby się pośmiać, bo zawiera wiele gagów itp, a z drugiej troszeczkę zobaczyć to z innej perspektywy.
Polecam all.
Pozrawiam.
świetne
Animacje – wysoka jakość i te drobne szczególiki które można dzięki temu wyłapywać wzrokiem (np. kliknij: ukryte bardzo krótka linia serca Ami).
Humor – przedni (ostatnimi czasy anime z rzadka mnie rozśmieszają, temu się to udało w niemal każdym odcinku)
Scenariusz – trzymający poziom i logiczny!
Zakończenie – dobrze zgrane i „dojrzałe”, choć wolał bym w roli księżniczki Ami‑tan (no ale to tylko moje osobiste odczucie).
Ocena końcowa – 8,5/10 serdecznie polecam fanom niesztampowych komedii obyczajowo‑szkolnych
Taigaaaa :D!
Anime tak pozytywne, że gdyby stworzyć konwersję do „sali samobójców” Główni emo rzygali by tęczą(cytując N.K).
Żeby nie było – Jesteś fanem Tsundere? Masz dosyć oglądania coraz głupszych gagów w romanso‑haremówkach?
za dużo fanserwisu? obejrzyj „toradorę” na pewno nie będziesz żałował. I nie wzbraniaj się dużą ilością odcinków – uwierz mi, około odc. 20 będziesz żałował że nie ma kolejnych 20 :)
Polecam.
2 seria.
świetne anime
Cudne anime
wolny czas?
hop! Toradora! jeszcze raz! moim ulubionym gatunkiem sa tepe naparzanki, a to ogladam juz 4 raz…
powinni specjalnie dla tego anime wprowadzic trzy gwiazdki oznaczajace „ulubione” i podniesc skale oceny do 20 ^^
ulubieni bohaterowie ze wszystkiego co widzialem. nuff said.
Wszystko po prostu mnie oczarowało a sam koniec był po prostu… no i nie mogę znaleźć słów żeby je opisać. Je TRZEBA obejrzeć!
;)
I nic tu dodać, nic ująć.
"I'm a dragon, you're a tiger."
Ano właśnie – co do postaci. Nasz Takasu był chłopcem‑aniołem o twarzy potencjalnego mordercy. To zestawienie było wyjątkowo dobre, bo budowało pozory. Jednak w porównaniu do uroczej Taigi, tygrysa‑mściciela, był wyjątkowo potulnym barankiem. Wydaje mi się, że dwójka głównych bohaterów została dobrze dobrana, choć Takasu nie był zbyt intrygującą postacią. Był po prostu miły. Z kolei Minorin wydawała mi się naprawdę dobrze wykreowanym charakterem, choć zaczęłam to doceniać dopiero w ostatnich odcinkach. I wydawało mi się, że sama przeczyła swoim słowom - kliknij: ukryte bo w końcu poświęciła swoje szczęście na rzecz kogoś innego, a sama instruowała kogoś innego, by tego nie robić. Kitamura był dla mnie „w porządku”, choć, mimo ważnej roli, nie był zbyt zachwycającą postacią. No i Ami – prawda w prawdzie, czyli za kurtyną oschłej lalusi kryła się inna postać, odkryta dopiero przez prawdziwych przyjaciół.
Jeśli chodzi o zakończenie – nie do końca satysfakcjonujące, ale przynajmniej niespodziewane. W dodatku scena pocałunku jest definitywnie najlepszą, jaką kiedykolwiek widziałam. To także działa na plus całej serii.
Co jeszcze? Niesamowite metafory. Taaaak. Za to należy się naprawdę pochwała. Niektóre przyrównania były trafne, a jeśli się ich nie rozumiało – wówczas cała seria dla potencjalnego widza stawała się tylko komedią romantyczną.
Jestem zadowolona, że obejrzałam tą serię. Nie wiem czy zapadnie w mojej pamięci, ale uważam ją za po prostu dobrą. Z tego co pamiętam manga bardzo mi się podobała, ale widzę jednak jakąś chociażby niewielką przepaść pomiędzy dziełem pisanym a animowanym. Nie zaboli jak nie obejrzysz, ale jeśli jesteś zwolennikiem gatunku – pora zasiąść i uruchomić pierwszy odcinek!
Czy ja wiem...
Mógłbym pozostać przy tym, że anime jest po prostu dobre i nic więcej, aczkolwiek znajduje się ono w czołówce najbardziej popularnych serii. Wymagam zaten więcej. Nawet w swoim gatunku jest tylko jedną z solidniejszych produkcji.
Pomącili
Świetne, szczerze mówiąc to spodziewałam się takiego obrotu spraw trochę;). Ale nie powiem, że anime było schematyczne. Również sądzę, że nie wszystko jest naprostowane. kliknij: ukryte Ta końcówka z ucieczką Taigi była niezrozumiała troszeczkę. Po co to zrobiła? No tak wierzyła w niego, ale przecież chciała z nim być. Nie ogarniam. Ogólnie fajnie tylko te dwa ostanie odcinki pomącili i zostawili jakby mieszany posmak..
9.5/10
No cóż, mimo, że to anime wydano w 2008, wciąż liczę, że powstanie kontynuacja serii, która przynajmniej naprostuje parę spraw. J.C.Staff ma do tego okazję, bo wiele osób polubiło serię, więc na spadek oglądalności skarżyć się by nie mogli.
Jak napisałem w temacie, 9.5/10.
Ciekawe, ale...
swietne
Polecam.
Zakończenie do bani
najlepszy romans, jaki do tej pory widziałam
zdecydowanie polecam tą serię wszystkim fanom czystych komedii romantycznych. to było pierwsze romansidło, które obejrzałam jednym tchem i chętnie kiedyś rewatchnę. znacząco wybija się z szarej reszty.
poza tym, scena pocałunku jest najbardziej epicka ze wszystkich anime <3
zawiodłam się
Początek podobny do większości romansów – 2 osoby na początku się neinawidzą, łaczy je sekret (nic oryginalnego), właściwie po 5 sekundach 1 odc. wiadomo kto z kim będzie. Po co czekąc na to aż 25 odc? 15 by wystarczyło i nie wynudziłabym się tyle. Niby całkiem przyjemnie się oglądało, ale chwilami było nawet wkurzajace. Beznadziejne zakończenie: kliknij: ukryte żenujący pomysł z ucieczką i ślubem i sielankowe zakończenie… tak było by całkiem znośnie… a tu nagle Taiga nie wiadomo czemu jedzie do matki z którą nie mogła porozmawiac nigdy wczesniej, ale teraz oczywiscie musiała. nie mogła tez pojechac tam z ryuujim, zachowac się jak człowiek i normalnie rozwiązywać problemy – bo wtedy nie było by tego „pięknego” zakończenia ze zdjęciem i ogromnego zaskoczenia w 25 odc.. Po co? Zeby wyjść poza schemat? Trzeba było wymyśl coś innego na początku, a nie jeszcze bardziej psuć to anime.
Oczywiscie nei było jakieś straszne – ale po recenzji i ocenach spodziewałam się o wiele więcej.
Nie przypadlo mi do gustu