x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: 9/10
Chyba „przekreśla”. Między uwypuklaniem a przesadą jest jednak jakaś różnica. Tutaj narracja przybrała wyraźnie przesadzoną formę, i zamiast budować klimat, jest tylko irytującą, moralizatorską przeszkadzajką.
to nie jest anime o bad boysa którzy jedną reką rozwalą cały poprawczak i są nieśmiertelni tylko o normalnych chłopakach którzy w takim miejscu nie zawsze dają sobie rade – bycie w takim miejscu to jest dramat a borykanie się tam z codziennością jest trudne a nie przedramatyzowane.
Ale tutaj mamy do czynienia z przedramatyzowanym dramatem. Nie ma najmniejszego sensu w dokładaniu do dramatycznej samej z siebie historii patetycznych ozdobników, a tych jest tu sporo.
I nie, przyjaźń tu nikogo nie mdli, ale okładanie nią widza po głowie już chyba może?
Jeśli ktoś lubi przesadzone opowieści o normalnych sprawach (bo myślę, że wielu oglądających a krytykujących to anime o przyjaźni, na przykład, ma solidne pojęcie), to faktycznie, będzie walił w ekran wykrzyknikami, w świętym oburzeniu, że kogoś nie podnieca przerost formy nad treścią.
Bo poza wymienionymi wyżej zaletami, jest to 13 odcinków absurdu, niebywałej naiwności, kretyńskiego, ogłupiającego banału i ogólnie robienia zarówno z bohaterów jak i widzów idiotów. Może gdyby nie istniało JR, ta seria byłaby czymś zupełnie innym, a nie tępą kalką charakterów i przebiegu wydarzeń. Może, gdyby była to trzecia czy czwarta opowieść miłosna, jaką w ogóle zobaczył świat, powielanie rozwiązań nie napadałoby widza z taką mocą.
Przecież to jest wręcz chamska autoparodia. Taki Chiaki, kliknij: ukryte dla którego chwilę wcześniej Tori był najlepszym przyjacielem, zakochuje się w nim wkrótce po tym, jak ten wyznaje mu miłość. (Nawet nie wiem, czy ma sens zasłanianie tu czegokolwiek, ale niech będzie.) Miłość błyskawiczna, zupka, za przeproszeniem, chińska.
Ja wiem, że to komedia i ma być lekko, ale dlaczego od razu tak pusto? Przeciętnej yaoistce nie potrzeba nawet minimum realizmu? Mówią coś o tym w drugim sezonie panowie redaktorzy?
Re: Tandeta
Re: Tandeta
Re: Tandeta
I to jest klucz do twojej oceny. Kiedy się ma określone (niekoniecznie wąskie, ale sprecyzowane) oczekiwania, o wiele łatwiej o rozczarowanie z oburzeniem w pakiecie.
I, heh: Zresztą, gdyby była hetero to on by jej na pewno nie kliknij: ukryte pokazał penisa, tylko by się do niej uśmiechnął, albo coś w tym stylu.
Na pewno, mówisz? Powiedziałabym, że to o wiele bardziej prawdopodobne u heteryków właśnie. ^^
Casshern jest jedną z tych postaci, które nie są zbudowane na tym, co i jak mówią, ale na tym, czego powiedzieć nie umieją – z niewiedzy czy nieumiejętności ubrania myśli w słowa. I to główny powód, dla którego jest to postać tak ciekawa.
Serii tej wyrządzono jedną krzywdę w toku realizacji pomysłu: kliknij: ukryte śpiew Janis, zwłaszcza ten pierwszy „występ”. Koszmar i nieporozumienie. Jak wepchnięty na siłę kawał klimatu z jakiegoś licealnego mjuzikalu. Pasuje do całości jak kwiatek do kożucha.
Z pomniejszych zalet: fryzura Cassherna, jego piękne, smutne spojrzenie i ostatnia minuta całej serii, która skłoniła mnie do podniesienia oceny o cały jeden punkt.
Hm.
Trochę przesada z tym krytykowaniem tej postaci. Jakoś nie przekonują mnie przeczytane uzasadnienia, dlaczego Raki jest taki be, fuj i za drzwi. Przecież to jest jedyny w pełni ludzki bohater mający związek z główną postacią. Chyba nawet też jedyny w pełni ludzki osobnik na całą serię, nie licząc statystów – mieszkańców miast. Młody chłopak, kliknij: ukryte który został z niczym, otrzymał za to serdecznego kopa na pewną śmierć od swojej społeczności. Schronił się przy osobie, która go uratowała, obdarzył ją uczuciem i chciał jakoś je okazać. Jego pech, że Clare – względem niego – okazała się jednostką samowystarczalną. Co więc miał zrobić? Był tylko człowiekiem. Dzieckiem wręcz.
Wobec siebie też macie takie wymagania?
Chyba zacznę się o siebie martwić.
Inny, ale ten sam.
Niestety, również uważam, że główny bohater nieco „utknął” i odrobinę za wolno wychodzi ze skorupki, aż zastanawiam się, czy on sam w ogóle chciałby kiedykolwiek ją opuszczać w pełni.
Trudno mi wyłuskać więcej obiektywizmu w ocenie, bo na cały cykl jak i na samego Takashiego nadal patrzę przez pryzmat bewarunkowej, fanowskiej miłości. Musiałoby dojść do strasznego fabularnego partactwa bym magię Natsume uznała za wyczerpaną.
Re: Light & L
Cococo? Jeśli widz Okami poczuł się oszukany, to naprawdę niewiele mu do tego trzeba. :D To nie wina fabuły, że widz nakręca się na coś, czego ona sobie nie zaplanowała.
został przedstawiony jako niesłychanie inteligentny, szlachetny młodzieniec.
No właśnie ta jego „szlachetność” słabo została nakreślona. Na dobrą sprawę niewiele wiemy o stanie etycznej strony Lighta sprzed znalezienia Notatnika. „Mały człowieczek” jest własnie brakującym elementem serii: czysto ludzką reakcją bardzo młodego chłopaka w chwili, kiedy nie zostało mu już nic, nie może się nijak wybronić.
Raczej powinien tuż przed śmiercią przejrzeć na oczy i odzyskać sprawność psychiczną.
Więc przejrzał i odzyskał. Ten dziki strach to właśnie była właściwa człowiekowi sprawność psychiczna w obliczu totalnej porażki.
Re: Light & L
Re: Zaraz, zaraz.....
Miałam coś jeszcze napisać do retoryki z ostatnich dwóch zdań, ale…powiem tylko, że zanim polecisz komuś opamiętanie się, zastosuj to na sobie.
Re: Zaraz, zaraz.....
Re: Nie polecam.
Re: Nie polecam.
Podsumowując, absurdalność i kiczowatość Code Geass
To jest to wyraźnie zaznaczenie?
Nie czepiam się, tylko mówię, co wynika z wypowiedzi.
Re: Dobre, ale momentami cieżkie w odbiorze
Re: Nie polecam.
Napisz pracę na dowolny temat na 50 stron i daj mi ją do przeczytania a ja po lekturze pierwszej strony wywalę całość za okno. To w końcu takie logiczne.
Nie jestem fanką CG, dla jasności.
Re: Arcydzieło...
Ależ powstają. Powstawały i powstawać będą. Szkopuł w tym, że do takowych trzeba się po prostu dokopać. Tak jest ze wszystkim: muzyką, malarstwem, także z dobrym wychowaniem (ludzie kulturalni wcale nie są w mniejszości, po prostu chamstwo robi więcej hałasu, przez co wydaje się liczniejsze). No chyba, że ktoś oczekuje, że dział o nazwie „Anime” będzie produkował na 100 aż 98 wybitnych produkcji. Na planecie Ziemia takie zjawisko nigdy miejsca mieć nie będzie.
lepsze anime już nie powstanie….
No to koniec, co? Bo skoro dotarło się do Absolutu, to za bardzo nie ma się czym zająć. Bez sensu już tworzyć nowe fabuły i postaci, skoro Mister Universe wśród anime/fabuł został już wybrany na wieczną kadencję.