x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
I proszę nie obrażać normalnych facetów.
Re: Zaproszenie w smugę blasku
Re: Smutno
Niespecjalnie widzę sens w tym co mówisz. Ja akurat mam w planach lekturę oryginału właśnie dlatego, żeby sprawdzić, co dokładnie zostało zmienione i zepsute. I tak, anime powinno bronić się samo, bo jest osobnym dziełem. Bez znaczenia jest fakt, że to jakieś uzupełnienie oryginału. Nie pierwszy raz wersja pierwotna jest lepsza od filmowej interpretacji, nie ma żadnego powodu, żeby tak usprawiedliwiać miernotę animowanej wersji.
Smutno
Pierwsze 14 odcinków ogląda się bardzo płynnie i przyjemnie, w okolicach szóstego pojawiło się wrażenie, że ma się za sobą dwa razy tyle epizodów. Fajna, ale nie wybitna rozrywka, miło spędzony czas, dla mnie to ważne. Jednak już kliknij: ukryte powstanie i człapanie Kirito z kroplówką mogło zwiastować katastrofę w drugiej części. Nie spodziewałam się tylko, że będzie to tak totalny i bezwstydny pogrom.
Druga część to zło, coś, co nigdy nie powinno ujrzeć światła dziennego tym bardziej, jeśli poprzedziła ją dość dobra historia. Tyle tandety, głupoty, fabularnej fuszerki i chamstwa wobec widza naprawdę się nie spodziewałam. To było jeszcze gorsze niż szycie w zakończeniu Death Note.
Asuna zarówno w pierwszej części jak i w drugiej nie jest nawet muśnięta wyraźniejszą osobowością, charakterem. To tylko panna, która potrafi wywijać mieczem, ale jeśli jej go zabrać, jak na dłoni widać, jak miałka z niej koza. Szkoda Kirito, który mógł być zapamiętany jako kliknij: ukryte prawdziwy bohater SAO a zamiast tego wypycha ten obraz wizja kliknij: ukryte bohaterskiego wybawcy panienki uwięzionej w wieży. Tfu, w klatce.
Niczego nie oczekiwałam a jednak rozczarowanie trzyma się mnie już przeszło tydzień.
Wydumane problemy, sztuczne dramaty, postaci płytkie jak kałuża a wszystko pięknie zebrane i dodatkowo nadmuchane w ostatnim odcinku. Tak żałosne zamknięcie mogło po prostu zostać widzom podarowane.
Re: Zakończenie
To po prostu zła seria jest.
Natomiast Kaname przepięknie kroczy z rozwianym płaszczem. Cały sezon chodził w zapiętym, więc w końcu sobie poszalał.
Uporałam się wreszcie ze skojarzeniem, które męczyło mnie od pierwszego sezonu: wiedziałam bowiem, że już gdzieś w przyrodzie widziałam ślepia (bo przecież nie oczy) Yuuki. I gdzieś w piątym odcinku olśniło mnie (osoby nieprzepadające za stworzonkami o liczbie odnóży 4+ proszone są o ominięcie linku): [link]
Się zmęczyłam tym badziewiem.
Re: Rom... a nie to nie to, chciałam powiedzieć komedia.
A „robisz to źle” w związku oznacza tyle, według mojego widzenia tej parki, że wszyscy o związku wiedzą, gadamy o tym, trzymamy się za rączki, czasem się do siebie smętnie uśmiechniemy, ale przez większość czasu jesteśmy tak daleko od siebie, że obcych sobie ludzi w tramwaju łączy większa duchowa więź.
Bo tu problemem nie jest ani Mei ani Yamato (jałowy i jeszcze bardziej nijaki od swojej panny), ale ten ich, pożal się boże, związek, który ledwo jest „chodzeniem ze sobą”.
Druga seria? Pewnie, że obejrzę, przecież tu chodzi o Miyano w super formie (ojej!).
Re: Nieeee!
Naiwnie i słodko nie znaczy „odgrzane po raz 65438 i pozbawione jakiegokolwiek rysu charakterystycznego”. Ten tytuł jest – jak dotąd – tak bezwstydnie nijaki, że nawet nie stać go na bycie naiwnym i słodkim.
W realnym świecie, a w animowym tym bardziej, jeśli facet kreowany na szlachetnego (i raczej takim będący) dostaje taką propozycję od dziewczyny i się na nią godzi, w jednej chwili robi z siebie karykaturę „w porządku faceta”. Jak to jest „typowa, życiowa, licealna sytuacja”, to ja chyba żyję w odrealnieniu.
Re: Nieeee!
Że już o lasce, która schudła parę kilo a rozstępy ma jak po pozbyciu się kilkudziesięciu, nie wspomnę…
Nieeee!
Re: pisownia
Re: mistrzostwo.
Re: mistrzostwo.
Re: Polecam :D
Re: Czas trwania
Rozciągnięty w czasie, bez nagłych emocjonalnych olśnień, banalnego lukrowania i rażących zmian w osobowości bohaterów. Mimo wrzasków, głośnych śmiechów, okładania się różnymi przedmiotami i kończynami, realistyczny pod względem osobowości głównych postaci, ich reakcji na nowe uczucia jak i samego uczucia. Otani wędruje na wysoką pozycję w mojej skrycie prowadzonej liście bohaterów męskich, których bez wahania przeciągnęłabym z anime na real.
Główna bohaterka, choć na początku zyskała moją sympatię ze względu na pozytywne podejście do życia i prostolinijność, zmienia się, stopniowo przechodząc przemianę w zapłakaną nastolatkę przeżywającą ciągłe huśtawki nastrojów i wykazującą się w podejmowanych decyzjach stałością porównywalną do chorągiewki na wietrze.
Nie potrafię wymyślić, co recenzentce w takim poprowadzeniu postaci nie odpowiada i jak wg niej Risa powinna reagować na te wszystkie nowości i rewelacje, jakie pojawiają się między nią a Otanim lub tylko w jej emocjach. Koniec końców, Risa JEST nastolatką, dziewczyną prostolinijną, żywiołową, która nie dość, że przeżywa swoją pierwszą miłość, to jeszcze musi poukładać się z ze swoimi kompleksami. O jakiej stałości (poza tą podstawową, która kręci się wokół Otaniego) tu może być mowa? Poza tym, huśtawki nastrojów w sytuacji, gdy kliknij: ukryte obiekt uczuć jest dość długo na „nie” i tak naprawdę nie wiadomo, jak się sprawa rozwiąże jest czymś zupełnie naturalnym.
Co gorsza, na ekranie często pojawiają się wyjątkowo brzydkie super deformed, wywierające okropne wrażenie estetyczne.
Chrzanić estetykę. Mordki są czasami naprawdę okropne, ale niesamowicie dobrze pasują do nieco niedbałej, szurniętej stylistyki całości.
To, co wyraźnie mnie drażniło nosi następujące imiona: Haruka i Maity.
Ten pierwszy zamiast być na serio rywalem Otaniego pojawia się raz na ruski rok, okazując potworne oburzenie faktem, że Risa znów zbliżyła się z karzełkiem.
Drugi natomiast, to taki deus ex machina, którego rolę spokojnie mógł spełnić Haruka. Do tego typ tak cichutko nawija swoim jedwabistym głosem, że połowę jego mruczanda zagłusza muzyka.
Ogólnie, seria zrobiła na moim nastroju spore wrażenie, jeśli zaś chodzi o estetyczne doznania, to niektóre fryzury Risy chyba sobie skopiuję.
Mocna 8 i gwiazdka w ramach pogrubienia.
Re: Nic specjalnego.
Też lubię być za, a nawet przeciw.
Re: zakończenie
Hideki pewnie zrozumiałby, do czego to doprowadzi. Pewnie wie o tym od początku. Tylko dlaczego ma się tym przejmować (to wcale nie jest tak durne pytanie, jak może wyglądać)?
Re: zakończenie
Re: zakończenie
Re: Fuj
Re: Fuj
Re: Fuj