x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: 8/10
b) Trudno powiedzieć, raczej nieprędko.
Interpretacji można przypisać wiele, a samo hasło mocno nietrafione.
W sumie mógłbym rozwinąć temat, ale chyba nie ma sensu zaśmiecać Tanuki analityczno‑makroekonomicznym bełkotem.
Nope, cała mikroekonomia opiera się na tłumaczeniu zachodzących procesów i to wszystkie ma odzwierciedlenie w liczbach.
W ujęciu makroekonomicznym mamy dopiero pewne nurty, ale to nie zmienia faktu, że szuka się przyczyn/próbuje znaleźć rozwiązania, jednak sam proces pozostaje niezmienny (jak np. teoria cykli, odbijanie się od dna itp. – to normalnie zachodzi i nikt poważny nie próbuje tego negować).
Podobnie jest z podawaniem makroekonomicznych wartości i przypisanym im znaczeniom.
I w zasadzie w tym miejscu kończę lekturę, bo nie mam zamiaru czytać „mądrości” kolejnego, internetowego eksperta od ekonomii, który wyczytał głupoty na jakiejś kolorowej stronce i teraz powtarza.
Niet, bo sama ilość dostępnego kapitału to czynnik ograniczający (dla ciekawskich – matematyka w optymalizacji – badania operacyjne, bardzo fajna sprawa).
Nie chce mi się tłumaczyć, dlaczego takie założenie jest po prostu głupie, co dla osób zajmujących/interesujących się ekonomią jest raczej więcej niż oczywiste.
Chyba jedyne co miał na myśli to „dynamiczny rozwój”... co w sumie jest dość wygodną interpretacją, bo wypada też do tego dodać „długoletnia stagnacja”, w której Japonia jest pogrążona od wielu lat i ma coraz większe problemy.
A hasełka jak każde inne pozostaje tylko hasełkiem.
Jakieś brzęczenie w tle… kto by tego nie przewijał?
Re: Yes!!
Re: Yes!!
Re: Yes!!
Nie rozumiem, co jest ekscytujące w tym, skoro wiemy, że gość odpali jakiegoś Dragon Balla. iks de
Re: Pimp My Ghoul √A
Dlaczego więc Pierrot jest chyba jedynym znanym mi studiem, które dowala kosmiczne ilości cenzury?
W Kingdomie bali się nawet odciętą rękę pokazać… jakoś np. w produkcjach Madhouse tego problemu nie ma.
Re: Pimp My Ghoul √A
Re: Pimp My Ghoul √A
Co prawda drugi sezon Kingdoma już nie był taki tragiczny, ale dodali/pozmieniali trochę od siebie i zawsze na minus (tak idiotycznych motywów jak rozwalenie bronią wielkiego głazu w mandze nie było).
Owszem, Yonę mają i wielkie me zdziwienie, że jeszcze jakoś sobie radzą (inna sprawa, że chyba za dużo się narobili Naruto, bo pacing tej bajki pozostawia wiele do życzenia).
Tak czy siak porządne studio typu Madhouse zapewne zrobiłoby to lepiej.
Zresztą, niezależnie od budżetu – pewne rzeczy trzeba potrafić.
Tak więc wątpię, czy animacja Pierrota kiedykolwiek będzie choć w połowie tak dobra jak Madhouse.
Męczy trochę
Przynajmniej na razie mamy tylko gry jedna po drugiej, które w znacznym stopniu są przewidywalne.
W zasadzie czwartego odcinka nawet nie musiałem oglądać, bo akcja potoczyła się dokładnie tak jak myślałem.
Generalnie weteranów seriali nic nie zaskoczy, bo część dram/problemów to jakby żywcem wyjęta fabuła z pierwszego lepszego serialu.
W sumie dziwią mnie tak pozytywne opinie, bo owszem, bajka trochę się wyróżnia, ale sama koncepcja jest mocno ograniczona.
Póki co jeszcze ujdzie, ale pewnie jeszcze jakieś dwie gry i mnie to całkiem wynudzi.
Ten cios Kadoty wyglądał jakby w Paincie animowany…
Re: Pimp My Ghoul √A
Nie licząc skopanej animacji i cenzury (chociaż w fanowskich wydaniach trochę to poprawili) to ogląda się przyjemnie… w sumie dla samej Akiry mógłbym oglądać – super babeczka.
A fabuła jak się potoczy to zobaczymy… trudno zakładać od razu brak logiki, skoro jeszcze nic nie wiadomo.
Oczywiście, napięcie mogłoby być budowane lepiej, ale cóż… i tak z winy Pierrota pocięli wszystko jak szwajcarski ser, więc… ech, to studio powinno w końcu upaść.
Jak porównać z jakimś Pasożytem czy JoJo to niebo a ziemia… walki w Ghulu wyglądają na animowane w paincie.
W pierwszym sezonie było lepiej… no ale Pierrot to Pierrot.
[link]
Chociaż nadal nie jest w 100% odcenzurowane… pozostaje czekać na BD.
W sumie dziwna sprawa, bo z tego co pamiętam, to w trzech pierwszych odcinkach dali sobie spokój z cenzurowaniem…
DRR też długo rozkręca fabułę i po drodze nie wiadomo, o co biega.
Tak czy siak najbardziej irytuję ta animacja… w pierwszym sezonie walki wyglądały o niebo lepiej.
Pierrot...
Animacja jak z painta…
Akurat przeciwnik z odcinków 1‑2 mógł sprawić duże problemy.
Re: Fajno
Zobacz sobie np. Harrego Pottera — wiesz jak słabo ta książka wypada w oryginale?
Polskie tłumaczenie jest lepsze od oryginału, bo tłumacz sporo się napoprawiał kiepskiego stylu J.K. Rowling.
Tak, byłby.
Co prawda może nie ambitniejszy, ale trudno np. tak fajnie znaczeniowo oddać nasze słowo na cztery litery, które zaczyna się na „z” a kończy na „b” (a wcześniej jest jeszcze „j” i „e”).
Wydźwięków to może mieć pełno, podobnie jak kombinacji itd… no i ciężko to jakoś sensownie na angielski, bo to dość prymitywny język.
A co do samej ambitności — stwierdzenia Sapka typu „chędożyć” czy „żyć” to kolejne fajne przykłady.
Inna sprawa, że to raczej ciężko na jakikolwiek język przełożyć (no chyba że jakieś słowiańskie).
W sumie podobnie problematycznym określeniem jest np. japoński „senpai”.
Re: Fajno
Porównaj sobie np. polską a angielską wersję Wiedźmina… w realiach fantasy przegrywa z kretesem.
Ogólnie polski wydaje się taki bardziej, hmm… prestiżowy, szlachecki? oo
W końcu mamy wiele lepszych określeń niż zwykłe zmoderowano.
No a angielski popularny, bo prymitywnego języka łatwo się nauczyć.
Raczej zmierza w stronę kawału dobrego battle shounena.