x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Naotsugu x Mari też coś z powietrza wzięte.
Ale najgorsza ta Akatsuki… chociaż i księżniczka zaczyna emować.
Chyba zacznę przewijać te momenty, bo są żałowe… nawet Log nie uchronił się przed zmasowanym atakiem emo.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Ze 20 razy było już wałkowane, że nie pojawiło się znikąd.
To że nie było to wcześniej wspominane wprost w żaden sposób nie implikuje tego, że nie było hintowane.
Inna sprawa, że to nawet nie musiało być hintowane – tu jest prosta zależność typu: przyczyna --> skutek.
A sam skarb nie jest celem, a środkiem i to takim, którym nie musieli się nawet przejmować, bo cała akcja z Minami zaczęła się niedawno i wtedy też Shiroe zaczął szukać rozwiązania problemu.
Tylko prawdziwy krytyk filmowy widzi dziurę tam, gdzie jej nie ma i widzi głębie tam, gdzie coś jest zwykłym bredzeniem pijaka.
Tanuki nie zawodzi.
Jak zawsze. oo
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Docinki możesz sobie darować, skoro pochodzą od Ciebie.
W sumie nie będę Ci tego tłumaczył nawet, bo pewnie musisz sobie jakąś kolorową gazetkę poczytać, tam jest krok po kroku opisane, jak wszystko się robi (podobnie jak opis idealnego prowadzenia fabuły itd.).
A Oda owszem, normalnie mistrz planowania – główny wątek to chyba w tym czymś nie istnieje. oo
Planowanie bardzo spoko, w końcu toto ma milion rozdziałów, co mu strzeli do łba to sobie zapiszę, wstawi, a potem do tego wróci.
Mistrzostwo świata normalnie.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
I wybacz, ale sam zadecyduję, co jest dobrą fabułą, a co nie, co jest dobrze prowadzone, a co nie.
W tym wypadku jest to kwestia czysto subiektywna – dla mnie wcześniejsze hintowanie byłoby słabe i nie miało żadnego efektu zaskoczenia.
Ty natomiast plujesz się o to, bo naczytałeś się kolorowych gazetek i łykasz wszystko jak młody pelikan.
Szok – to są głupoty w stylu „tak masz żyć, tak masz myśleć”.
Normalnie totalitaryzm. oo
Re: odcinek 4
*Feila
Re: odcinek 4
Jest pro.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Dobre, naprawdę dobre.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Lubię się czasem pośmiać z tych dyskusji o super ważnych hintach, stałym klimacie (takie Akame jest miszmaszem, więc jest bee – każde dziecko wie, że wszystko musi być utrzymywane w jednej konwencji, podobnie jak dobra narracja musi wszystko hintować, inaczej nie jest dobra).
Srsly, krytycy filmowi czy redaktorzy to chyba ostatnie osoby, których opinia coś znaczy.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Owszem, irytuję mnie po raz n‑ty czytanie tanukowych głupot o narracjach i innych pseudowyznacznikach dobrej historii.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
To było podejrzenie Naotsugu i była to też najzwyklejsza plotka (taki urban legend jak milion innych), a nie jakiś oficjalny mechanizm gry.
Pod koniec pierwszego sezonu widać było, że Shiroe dużo czasu spędza w bibliotece, prawdopodobnie właśnie z tego powodu.
Ubawiłem się, oczywiście, że nie ma.
Dobra/zła narracja to kwestia upodobań, jak praktycznie wszystko, co rozbija się rozrywkę.
Mnie akurat bardziej pasują takie „deusowe” (chociaż to nadal głupkowate porównanie) rozwiązania niż pseudohinty.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
A hinty w sumie były od początku – moby mają złoto, ale nikt się nie zastanawiał skąd je biorą.
Shiroe sam odkrył to dopiero pod koniec pierwszego sezonu (a pewnie nawet później) i to dzięki pomocy tego chudzielca od biblioteki, więc niby jak mogłoby to być wcześniej sugerowane?
Zero logiki.
Tak jak mówiłem – naczytałeś się głupot o dobrej narracji i teraz powtarzasz bez cienia refleksji.
Taki typowy krytyk filmowy aka pelikan – łyka wszystko jak Sasha.
Tylko, że ona robi to profesjonalnie i świadomie, Ty jedynie powtarzasz głupoty.
I byłoby miło, gdybyś nie narzucał swoich bzdur o „dobrej” i „złej narracji”, nie ma czegoś takiego.
Mnie osobiście o wiele bardziej zadowala i wydaje się logiczny obecny stan niż hinty z pupy, skoro sam Shiroe o tym nie wiedział.
Zacznij myśleć przed napisaniem komentarza, bo dawno takich bzdur nie czytałem.
Ale z drugiej strony – ja nie słucham krytyków filmowych czy literackich, jeszcze do tego stopnia mnie nie… oo.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Tak czy siak inaczej bym tego nie widział.
Zresztą… sam fakt wykorzystania zwykłego motywu dropienia golda z mobków fabularnie jest majstersztykiem.
Piękne w swej prostocie… ale wpadnij na coś takiego. oo
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Głupszej teorii już dawno nie czytałem.
Do tego nie pasuje żadne forecośtam i byłoby to wręcz nielogiczne, bo problem z Hwyaden pojawił się niedawno, a sam Shiroe wraz z tym swoim pomagierem odkryli złote runo dopiero niedawno, więc nawet nie było co tu hintować.
Nawet nie chodzi o to, że zaskoczenie ma tutaj lepszy efekt (i zresztą wolę je od pseudo hintów) – jest po prostu logiczne, przy twoich dyrdymałach całość byłaby po prostu z tyłka wyjęta.
Ogarnij się, bo wypisujesz więcej głupot niż w przeciętnej recenzji na tanuki.
Re: Ech
To ty zacząłeś swoje wywody.
Re: Ech
I głownie przez to, że masz problemy z uwagą podczas oglądania i potem wypisujesz głupoty.
A jak zwał tak zwał, średnio mnie interesuje czy to był pucharek, czy szklanka po Tymbarku.
Re: Ech
Złote runo za to przewija się tylko jako taki motyw pomiędzy ważniejszymi wydarzeniami.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Z czynszem w sumie też pudło… Daerian w ogóle ogląda tę bajkę czy tylko przewija?
Obejrzyj pierwszy odcinek jeszcze raz, UWAŻNIE, a wszystko stanie się jasne…
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Chociaż tutaj trochę pudłujesz – były na to hinty pod koniec pierwszego sezonu (2 ostatnie odcinki).
Tak czy siak dalej jest to po prostu słabe i staram się puszczać emowanie Akatsuki w niepamięć.
Za to fabuła i walki to jest to.
Raid został oddany perfekcyjne, a „złote runo” jest tutaj całkiem ciekawie zrobione.
W końcu runo nie jest celem, a środkiem… nie ma to jak… no nawet nie wiem jak nazwać takie ocenianie, ale mijasz się tu z meritum.
Zresztą czeka nas jeszcze wiele niespodzianek, runo to tylko mała część ciekawszej intrygi (z niecierpliwością czekam na zobaczenie nowych postaci z OP).
Re: Ech
Ty za to masz tendencję do spłycania na siłę.
Re: Ech
I naah, jest strawna.
To był przełom 2005‑2006 roku, a budżet raczej nie był specjalnie imponujący, no i czas antenowy też mieli szczuplejszy.
Tak czy siak oglądam ją z zaciekawieniem.
Tego o nowej wersji powiedzieć nie mogę.
Gadania za dużo, walki za długie i w sumie bezcelowe (20 minut tankowania… meeeh, nudy).
Do tego jakieś głupkowate akrobacje pododawali, których nie było w F/Z.
Jestem na nie.
Re: Ech
Przyzywa się duszki, żeby walczyć o taki tam wszechmogący pucharek, a potem okazuje się, że on… zakończenie wątku słabe i przewidywalne.
W Fate Zero to wszystko miało jednak więcej sensu, ale w dużej mierze to przez Kiritsugu i różne intrygi masterów.
Tutaj dostaniemy tylko Kirei'a i chyba kogoś jeszcze, ale słabszy motyw… w sumie nie jestem pewien, bo gra mi się dość szybko znudziła.
No i animacja jest znacznie gorsza… akrobacje „s kosmosa” to jednak nie to.
F/Z znowu górą… jak tak dalej będzie szło, to wyjdzie nam coś o wiele gorszego.
Chociaż w sumie to nie zaskoczenie, bo F/Z ma po prostu znacznie ciekawszą obsadę, więc trudno, żeby było inaczej.
W UBW wracamy już do typowych japońskich nastolatków… było.
Re: Ech
Poza tym cała historia wcale nie jest taka słaba, a sam wątek cesarza ciekawszy niż wszystko, co widziałem np. w Fate właśnie. No i nowe OP/ED o kilka klas lepsze, niż to co dostaliśmy w Fate… spodziewałem się, że będzie odwrotnie, a Ufotable zawiodło.
A Akame trzeba będzie trochę spuścić w dół, szczególnie, że manga ostatnio mocno zawodzi, a prowokowanie Tanuki wychwalaniem hejtowanego Akame zrobiło się już nudne. oo
Tak czy siak – nawet taka Czajka ma więcej do zaoferowania niż Fejty z gry.
F/Z było jednak o wiele lepsze pod każdym względem.
Re: Ech
Re: Ech
Widziałem wersję DEEN (swoją drogą, nie wiem czemu tak mieszaną z błotem, bo jak na tamte lata i mniejszy budżet była całkiem strawna), widziałem F/Z i trochę grałem w grę.
Najsensowniejsze z tego wszystkiego jest F/Z, ale nadal opiera się głownie na akcji, jednak postacie były całkiem ciekawe, a sam przebieg walk bardziej zróżnicowany (Kiritsugu czy jak mu tam np. nieźle czasem mieszał, no i było kilka wag masterów).
Była dynamika i spore zróżnicowanie… a tutaj?
Młócą się 20 minut i nic z tego nie wynika.
Do tego Shiro i Rin są oklepani do bólu.
Ogólnie – jest tak se.