x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Tak, oczywiście – w takim aspekcie jest to prawda. Ale jest też kwestia tego, że nie tworzymy tutaj profesjonalnych recenzji dla znawców, a zatem zagłębianie się w szczegóły dotyczące animacji nie są wymagane. Co za tym idzie można uznać za „standard” po prostu przyzwoitą animację, poprawne i charakterystyczne projekty postaci bez zbytnich deformacji (np. na drugim planie), „ładne” tła i odpowiednio dobraną kolorystykę. W takim ujęciu YQ wybija się pod względem animacji, ale za to tła ciągną ją w dół, kiedy postaci i kolorystyka zachowują po prostu przyzwoity poziom. A przynajmniej ja to tak widzę.
W sumie to przypadek. Nieraz już wspominałam, że grafika i muzyka to dla mnie elementy totalnie drugorzędne, więc nieszczególnie przykładam uwagę do porównywania pomiędzy sobą różnych tytułów. Jasne, gdybym miała porównywać do siebie te serie, to YQ na pewno nie dostałoby oceny niższej. Być może to zaniedbanie, ale po prosty wystawiłam taką a nie inną ocenę w momencie, gdy recenzję pisałam i zastanawiałam się nad tym, co sobą prezentuje. Patrząc na to teraz uważam, że popełniłam błąd, ale naprawdę – grafika ma dla mnie tak marginalne znaczenie, że najchętniej niemal w ogóle bym o niej nie wspominała… Brzmi to jak głupia wymówka, ale po prostu w moim przypadku tak to właśnie wygląda.
I wcale nie twierdzę, że tak nie jest. Osobiście uważam, że ocena jest ważna i nie powinna być stawiana bez przemyślenia, ale osobiście uznałam, iż „przeciętne projekty postaci i słabe tła przy dobrej animacji” zasługują właśnie na 5. I też już wspominałam, że moja skala jest nieco niższa niż u większości osób, stąd też zapewne ta osoba u innych wyglądałaby odrobinę lepiej.
A ta kwestia została tu przytoczona, bo jak możesz zauważyć wszyscy doczepili się tylko do samej tylko oceny.
Dlaczego równanie w dół? Przecież przyznałam, że zawsze staram się przemyśleć ocenę jaką daję. A tu chodziło mi tylko o to, że naprawdę chyba jeszcze nie spotkałam się z recenzentem, którego wszystkie oceny byłyby zawsze odpowiednio uargumentowane i przemyślane. Ba, zewsząd widziałam opinie, iż to tekst jest ważny, w dodatku każdy recenzent ocenia inaczej. Nawet jeśli można by próbować porównywać ze sobą oceny od jednego recenzenta, to owo porównanie upada w przypadku wszystkich recenzji np. w obrębie danego gatunku. Czy zatem owe oceny cząstkowe faktycznie stanowią sprawę życia i śmierci?
I od tego jest właśnie recenzja, by ten aspekt uwypuklić. Wszystko inne natomiast widać jak na dłoni.
Twarz pociągła to nie twarz owalna. Generalnie chodziło mi o podłużny kształt twarzy, co samo w sobie implikuje wąską dolną część. Czyli tak, jak to wygląda o np. w YQ…
Ale tu nie chodzi o analizowanie poszczególnych aspektów, ale o sumę tego, co daje pewien styl. Nie no serio pytam – nie widzisz niczego, co wyróżniałoby stylistycznie mangę od komiksu np. amerykańskiego? Bo jak nie, to nie mamy o czym gadać -.-
Akurat obie te serie wyróżniały o wiele lepsze tła niż te zaprezentowane w YQ.
A storyboard – tak, wyjdę pewnie w tym momencie dla ciebie na dyletanta, ale sorry – na takie szczegóły nie zwracam uwagi, zwłaszcza iż przeciętny widz nawet nie wie, co to jest…
Swoją drogą może powinnam przestać w ogóle wystawiać oceny za grafikę i muzykę, bo widzę, że dla niektórych to sprawa życia i śmierci wręcz. Co tam tekst, co tam nawet ocena ogólna. Ale -2 punkty dla grafiki! Toż to zbrodnia!!
Tyle, że teraz dochodzi kwestia tego co uznamy za przeciętność. Czy wziąć pod uwagę poziom większości wychodzących serii, czy raczej pewien poziom, który powinien być standardem przy obecnych możliwościach produkcyjnych? Ja optuję za 2 rozwiązaniem, stąd też tytuły, które owe wymagania spełniają są dla mnie „tylko” przeciętne. Gdybym chciała przyrównywać to YQ to typowych serii wychodzących np. w tym samym roku, założywszy, że te serie nie posiadałyby zbytnich mankamentów i to dla nich miałabym przeznaczyć owe 5 lub 6, to tak – ocena byłaby zdecydowanie wyższa (tj. 7 -8).
Zabrzmi to w tym momencie chamsko, ale… szczerze powiedziawszy nie zauważyłam, by Tanukowi recenzenci przywiązywali wagę do ocen. Ba, kilku z nich nie raz dawało do zrozumienia, że oceny przyznają byle jak. A niemal zawsze zresztą w dyskusjach poświęconych ocenianiu na Tanuki widziałam argumenty dowodzące, że to nie oceny są ważne, ale sam tekst. I ja się tego trzymam. Staram się oczywiście oddać oceną to, co czuje i zdecydowanie nie stawiam ich w ciemno, ale też nigdy nie będzie tak, że dana ocena dogodzi wszystkim, bo jak już wspomniałam – każdy patrzy na nieco inne elementy i do niektórych przykłada większa uwagę niż inni. Zatem np. tutaj dla wielu przeważy fakt, że YQ ma dobrą animację, ale innych może odstraszyć bardzo ugładzony styl (sama do takich osób należę, acz znam jeszcze kilku fanów anime, których od YQ odstraszyła początkowo grafika (jedna osoba dotąd się nie może przemóc, by to obejrzeć xd). Jak to mniej więcej się prezentuje starałam się oddać w tekście, ale nie jestem zwolennikiem zbytniego rozpisywania się o aspektach technicznych serii – głównie dlatego, że uważam, iż fabuła oraz bohaterowie są o niebo ważniejsi. I jak już wspomniałam w którym komentarzu – wychodzę z założenia, że czytelnik ślepy nie jest, obrazki sobie obejrzy i oceni, czy mu się to podoba, czy też nie…
Re: cyferki, literki i jakieś abecadło xp
Nie jestem specjalistką w dziedzinie sztuki, nie wgłębiałam się w to tak bardzo, ale czy naprawdę uważacie, że nie ma możliwości wyróżnienia przeciętnego japońskiego stylu rysowania komiksów spośród komiksów powstałych w innych państwach? Bo jeśli tak by miało być, to skąd wzięłabym się taka popularność japońskich komiksów i animacji, skąd ich specjalne wyróżnienie jako „anime” i „manga”, wreszcie skąd naśladownictwo znane chociażby z amerime, skąd wszelkiego rodzaju książki poświęcone nauce rysowania w tym stylu? Ja nie wiem, ale jeśli to nie świadczy o tym, że ów styl jest jednak specyficzny i wyróżniający się, to naprawdę nie mam zielonego pojęcia co jeszcze mogłabym napisać -.-
Wiem, wiem – fani anime/mangi, zwłaszcza ci, którzy w tym siedzą dłużej, są w stanie przywołać setki nazwisk, rozpoznać kto co właściwie tworzył i czym się odznaczają jego produkcje. Ale dla osoby spoza fandomu to są detale, zupełnie nierozpoznawalne. A mimo to taki ktoś bez problemu (chyba, że nie wie co to manga i anime, a takich ludzi jest sporo) będzie w stanie w kilku różnych obrazków wyróżnić ten narysowany w „mangowym stylu” (przy założeniu, że nie przedstawi mu się tworu osoby wzorującej się na jakimś stylu „zachodnim” i/lub czegoś bardziej eksperymentalnego).
Re: Bravo
Sęk w tym, że nie do końca. Animacja to tylko część tego, co na grafikę się składa. Jest ważna, owszem, ale to nie jest tak, że np. 90% oceny grafiki zajmuje kwestia animacji, a te 10% to reszta. Nie da się tego tak podzielić przecież. Owszem, jeśli animacja leży, to często najbardziej to kole w oczy, przez co całość wydaje nam się gorsza, bo już nie zwracamy tak wielkiej uwagi na resztę elementów. Nie oznacza to jednak, że tę resztę elementów powinno się pominąć, czy zmarginalizować ich znaczenie. A przynajmniej ja wychodzę z takiego założenia…
Typowy przykład błędnego rozumowania na podstawie niewielu przesłanek. Wyciągasz wnioski z rzeczy, które się ze sobą właściwie nie wiążą. To, że jestem fanką Shinkaiowej grafiki nie oznacza automatycznie, że będę ślepa na zalety innego rodzaju grafiki. Podoba mi się Shinkaiowa stylistyka, więc to zrozumiałe, że lubię na nią patrzeć, ale nie oznacza to, że przedkładam ją wybitnie nad grafikę z filmów Kona. Skąd ten dziwny wniosek? Czy nie da się różnych stylów cenić tak samo wysoko? I czy naprawdę zawarcie nazwiska Shinkaia w krótkim opisie profilowym tak bardzo świadczy o tym jak właściwie oceniam grafikę?:P
Inna sprawa, że np. za schematyczne projekty postaci oceny nie podniosę, bo za co? Za bycie standardem?
Ja przepraszam bardzo, ale czy animacja to wszystko co zawiera się w „grafice” danego tytułu? Bo chyba nie…
A następnie poprosić tego kogoś, żeby uargumentował to za mnie w recenzji, bo sama jestem innego zdania? Śmieszne. Inna sprawa, że nigdy nie byłam i nigdy nie będę zwolennikiem zawyżania skali, a właśnie to jest najbardziej powszechnym systemem. Osobiście jestem przyzwyczajona do skali dziesięciostopniowej, w której 5 to wcale nie kiepska ocena, jak to niektórzy widzą…
Zresztą to tylko ocena cząstkowa, nie rozumiem o co tyle krzyku – w akapicie poświęconym grafice wypisałam, co uważam za dobre, a co za elementy, które sprawiają, że seria ponad przeciętność nie wychodzi. I być może ktoś ma inną skalę oceniania i dla niego te rzeczy, które wypisałam (przy założeniu, że się z nimi zgadza) oznaczają lepszą ocenę. Ale myślę, że taki użytkownik jest w stanie sam to osądzić…
W powszechnym ujęciu jak najbardziej istnieje i tego się trzymam. Pewne cechy charakterystyczne da się wyróżnić, ale oczywiście nie mam nawet zamiaru twierdzić czegoś w stylu „manga jest tworzona w mangowym stylu”, bo tu wchodzimy w kwestię indywidualnego stylu rysownika. Jednakże japoński sposób rysowania komiksów wyróżnia się na tyle, że ową łatkę „mangowego stylu”, zwłaszcza (a może nawet dałoby się rzecz „jedynie”) w perspektywie zwykłych serii rozrywkowych (tj. nie będących eksperymentami), da się im przypisać.
Nie wychodząc zbyt daleko czasowo, z tego roku to np. Mushishi, Nobunaga Concerto, Space Dandy (zwł. niektóre odcinki) od biedy Zankyou no Terror zważywszy na kolorystykę (wyjątkowo nie przesłodzoną) – to, po prostu coś, co łatwo określić jako „coś innego”, rzadziej stosowanego.
Re: Youkai w dobrym anime nigdy za wiele x3
Nie, nie tylko tobie. Ja nadal nie rozumiem co komu do łba strzeliło, żeby w taki sposób to ekranizować, bo to się kupy nie trzyma;p
I cieszę się, że seria cię zainteresowała po recenzji, zwłaszcza iż to anime naprawdę warte jest większej uwagi, niż jak na razie otrzymało^^
Re: Bravo
I sorry, ale w twoim przypadku zapewne jest tak samo, bo jakby nie patrzeć, to na specjalistę też nie wyglądasz xd Jak na razie w twoich wypowiedziach odnośnie grafiki widziałam głównie ironiczne „brawo” i „recenzent się nie zna” i szczerze powiedziawszy nadal nie wiem nawet co uważasz za grafikę ponadprzeciętną, albo złą. Być może często bierzesz pod uwagę inne aspekty, niż większość oceniających i pewnie czasami są to kwestie bardziej szczegółowe, ale często mam wrażenie, że zbytnio się rozdrabniasz. A przecież ocena grafiki, zwłaszcza w takich recenzjach, nie polega na przeanalizowaniu każdego aspektu oprawy technicznej, każdej dupereli związanej z animacją, projektami postaci, kolorystyką itepe itede. Sorry, ale to byłoby nie tyle niemożliwe, ale wręcz głupie.
I nie, nie oceniam grafiki tylko na podstawie tego, czy dany styl mi się podoba, czy też nie, bo gdyby tak było, to YQ dostałoby ode mnie 2, bo jest tylko ciut wyżej pod względem stylu od „słodziutkich, różowych” seryjek. Inna sprawa, że w przypadku grafiki niemożliwym jest ocenienie jej z dokładnością do jednego stopnia, bo na tę ocenę składa się masa rzeczy i jedne z nich będą dla niektórych ważniejsze, inne mniej ważne i w zależności od tego ocena będzie się wahać.
Swoją drogą co ma do rzeczy kwestia Shinkaia i Kona w tym momencie i jak wywnioskowałeś niby, że dla mnie Shinkaiowa grafika jest lepsza? Wytłumacz mi to ładnie, bo okazuje się, że sama nie nie wiem myślę chyba, skoro takie przesłanie wkładasz w to, co napisałam na profilu, a nigdy mi to przez myśl nie przemknęło nawet xd
Reszta natomiast do wybitnych nie należy – tła są bardzo ubogie i uproszczone, a nieraz widać pewne niedociągnięcia na dalszym planie.
Swoją drogą ta seria początkowo odstraszyła mnie swoją grafiką właśnie, więc ciężko by mi było ją ocenić pod tym względem wyżej.
Co do muzyki, to bez bicia przyznaję, że dla mnie udźwiękowienie z reguły gra marginalną rolę. Na tyle małą, że często nawet nie pamiętam jakie właściwie ono było i muszę sobie załączać po raz kolejny poszczególne odcinki i wsłuchiwać w to, co tam właściwie brzmi. I w przypadku tej serii niestety musiałam sięgnąć po „sciągę”, co dla mnie jest jednoznaczne z tym, że szału nie było xd Opening i ending akurat uważam za bardzo fajne – nie wybitne, ale naprawdę „do słuchania” i w klimacie.
Co do ocen – cóż, Tanuki nigdy nie stosowało jakiegoś jednolitego systemu oceniania niczego, w tym także grafiki i muzyki, więc nawet gdybym chciała, to nie miałabym się do czego ustosunkować. Domyślam się, że dla większości są to oceny zaniżone, ale może kiedy napiszę, że dla mnie na wyższe noty zasługują z reguły anime prezentujące jakiś oryginalny, niezwykły styl, to łatwiej się będzie pogodzić z tym jak ją oceniłam. Gdybym miała to oceniać wedle tego jak robi to większość, to zarówno grafika, jak i muzyka otrzymałyby tu z 7‑8. Cóż, ale nie będę stosowała tego systemu tylko dlatego, że tak robi większość, bo raz że bym się w tym zaraz pogubiła, a dwa – źle bym się z tym czuła.
Re: Zbroje i cgi
Re: Zbroje i cgi
To jest tak samo jak z ekranizacją mang przykładowo. Manga ze słabą historią dostaje anime. I widz, który anime nie ogląda ma prawo ocenić, że ta historia jest zła. I nie, nie ma tu gadania, że ta historia już była taka w mandze, więc powinien mieć pretensję do mangaki. Co go to obchodzi? On ogląda anime i anime ocenia. Proste.
Re: Zbroje i cgi
A inna sprawa – po co ktoś ma zapoznawać się z serialem w takiej perspektywie? Tylko po to, by zobaczyć, że tak, tam też były brzydkie? Trochę to nie halo xd
Re: gdzie się podziały normalne Shoujo? T_T"
Re: gdzie się podziały normalne Shoujo? T_T"
Ale może sobie pozwolić na straty finansowe spowodowane ewentualnymi błędami owego niekompetentnego pracownika, tak? Gdyby był to „znajomy znajomego”, któremu się na dodatek płaci jak akurat grosz jest, to inna sprawa, ale Tarou nigdy jako taka osoba nie był przedstawiony. Że studio dopiero się rozwija, to nie ma aż takiego znaczenia. Tym bardziej zresztą nie powinno ich być stać na zatrudnianie pracownika, który się im niemal wcale nie przydaje, a tylko sprawa kłopoty. Bo zapewne na jego miejsce znaleźliby się chętni bez problemu.
Zgodzę się, że zwalnianie takiego pracownika w trakcie wypuszczania serii, kiedy zależy im na czasie i każda para rąk przyczepiona do teoretycznie myślącej osoby się przyda. Ale! On nie pracuje tam od niedawna raczej i pewnie już nie raz pokazał na co go stać, a raczej na co go nie stać (ciężka praca, odpowiedzialność i te sprawy). Sęk w tym zresztą, że ja się bardziej zastanawiam na jakiej zasadzie go tam w ogóle przyjęli, bo kompletnie nie widzę żadnych jego atutów, które mogłyby świadczyć na jego korzyść. I tu jest pies pogrzebany!
Realizm? Nie, sorry, ale nie – ta postać kompletnie się żadnego realizmu nie trzyma, a przynajmniej nie w takiej wersji. Jak mówię – gdyby o jego zatrudnieniu świadczyły znajomości, albo poparcie finansowe to tak, więc jeśli coś takiego wyjdzie w dalszych odcinkach, to zwracam honor i realizm. xd
Re: Recenzencentka a realizm?
Nie z rzekomym na szczęście. Jest to jedna z niewielu serii sportowych, w której bohaterowie nie posługują się super mocami, by wygrywać. Nie ma tu nawet czegoś lekko zahaczającego o super moce, bo wszystkie zagrania nie dość, że są normalnymi zagraniami w tenisie, to jeszcze pasują do poziomu liceum, jaki prezentują bohaterowie tutaj.
Właściwie to wszystko.
To zdanie wyraźnie wskazuje na to, że owego anime nie oglądałeś. Pierwszego przeciwnika, który trenuje od dziecka i wkłada w to jakiś większy wysiłek (tj. nie jest to tylko takie weekendowe granie) Maruo pokonuje bodajże gdzieś tak po roku własnego treningu. Po zażartym boju, dobrym rozegraniu taktycznym meczu i małej dawce szczęścia w ostatnim zagraniu. Nie znaczy to równocześnie, że od tej pory wygrywa z każdym rozstawionym zawodnikiem, bo do tego daleka droga. Seria ta jest właśnie totalnym przeciwieństwem tych wszystkich, w których nowy zawodnik nagle pokonuje wszystkie stare wygi na korcie, bo dokładnie czegoś takiego tutaj nie ma.
Hm… i to zdanie również na to wskazuje w sumie…
W którym momencie Maruo biega z zeszytem po korcie? Bo niestety ale w tej serii w żadnym. Zeszyty ma w torbie i wyjmuje je podczas przerwy w meczu. Jest to może dość ekscentryczne, ale od początku to zachowanie jest przez wszystkich innych traktowane jako dziwne i wyróżniające bohatera wśród innych graczy.
Tak więc gdybyś miał jeszcze jakieś uwagi odnośnie tej serii, to proponowałabym ją wpierw obejrzeć, bo na razie z twoich wypowiedzi nie wynika, byś to zrobił. :)
Nie powiedziałabym, niestety jednak nie znam się aż tak dokładnie na animacji by móc prowadzić szerszą dyskusję na ten temat. Opieram się tylko na tym, co widzę i ta animacja dla mnie wypada bardzo sztucznie – o wiele tandetniej niż animacja tradycyjna. Porównałabym to trochę do muzyki elektronicznej i tej granej na żywo. W przypadku komopzycji elektronicznej „artysta” ma na podorędziu dużo większy wybór dźwięków niż osoba występująca na żywo. Jednakże w tak sztucznie wykreowanej muzyce nie ma miejsca na wiele subtelności i dźwięków teoretycznie nie wykrywalnych dla ludzkiego ucha, a jednak diametralnie zmieniających całą kompozycję. W przypadku animacji komputerowej jest to samo – z jednej strony twórca ma przed sobą paletę możliwości, ale wszystkie te możliwości są ograniczone przez komputer, powtarzalne. Pewnych rzeczy po prostu nie da się tak pokazać, bo gdyby tak było oglądalibyśmy tylko cudowne animacje komputerowe, wybijające się znacząco od tradycyjnej techniki. Ale przecież tak nie jest!
Dla mnie CG jest generalnie sporym ułatwieniem dla twórców, przyspieszeniem pracy, którą mają wykonać. Ale pod względem artystycznym daleko jej do animacji tradycyjnej, która zawsze będzie ją przewyższała właśnie przez wzgląd na wiele subtelnych elementów, na możliwość dopieszczenia tworu, tchnięcia w niego życia, pewnej indywidualności, co jest kompletnie niemożliwe w przypadku CG.
Przy czym jak napisałam – nie znam się na tyle na teorii, by poprzeć to „mądrymi słowami”. Mogę jedynie wypowiadać się jak dany produkt na mnie wpływa, a w przypadku CG po prostu nie widzę tych wartości, które mogłyby jej nadać status sztuki. Dla mnie program nie będzie w stanie przewyższyć człowieka po prostu.
W porównaniu do przeciętnego CG w anime, to może, ale mnie chodzi tu o animację tradycyjną -.-
Przeczytaj moją wypowiedź jeszcze raz a może wyłapiesz czas przeszły w niej. Pisałam co mnie do anime przyciągnęło, a to było wiele lat temu jakby nie patrzeć…
Poza tym nawet nie wnikam skąd ta twoja wielka wiedza pochodzi, ale mam wrażenie, że sporo uogólniasz, bo gdzieś coś takiego wyczytałeś i ci się bardzo spodobało. Tak, ja się nie orientuje w przemyśle anime obecnie i mało mnie to obchodzi jako tako, natomiast oceniam tylko efekt, a nie fakt gdzie dany tytuł był wyprodukowany -.-
A co mi nie pasuje? Przede wszystkim to, że postaci wypadają „płasko” – ruchy są sztuczne, a wygląd strasznie „plastikowy”. O ile CG jest dodatkiem np. przy scenach akcji (i to najlepiej na planie ogólnym), to jeszcze można przeboleć, ale animowanie postaci w CG wypada okropnie!
Jednym z elementów, które mnie do anime przyciągnęły była wyjątkowa oprawa graficzna, wyróżniająca takie przeciętne animacje japońskie od przeciętnych animacji zachodnich, opartych niestety w większości na CG. Różnica jest kolosalna jeśli chodzi o taki „plan codzienny” właśnie.