Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Maciejka

  • Avatar
    A
    Maciejka 27.11.2023 07:59
    If one day you make it to our final destination, would you please leave flowers?
    Komentarz do recenzji "86 [2021]"
    Drugi sezon oceniam słabiej od pierwszego, ale… ojeju, jakie to było piękne zakończenie! Cudowne przedstawienie momentu, na który chyba wszyscy niecierpliwie czekali. Ta seria musi otrzymać kolejny sezon, koniecznie!
  • Avatar
    A
    Maciejka 6.11.2023 09:56
    Itterasshai, Eren...
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin: The Final Season [2023]"
    To była wspaniała dziesięcioletnia przygoda, którą śledziłam przez jedną trzecią swojego życia. Zakończenie zwieńczające całą historię uważam za bardzo dobre – epickie, emocjonujące, wzruszające, pozostawiające pewne pole do interpretacji, z jasnym przekazem od autora. W ciągu tych 80 minut wydarzyło się tyle, że muszę to obejrzeć na spokojnie jeszcze raz. Co zaskakujące, dla pewnego grona fanów puenta wydaje się niezrozumiała, na szczęście odnoszę wrażenie, że są oni w mniejszości i że generalnie zakończenie zostało przez widzów odebrane bardzo pozytywnie, a intencje autora – zrozumiane.

    Obawiam się, że nie było i nie będzie drugiej takiej opowieści, która wywrze na mnie choćby porównywalne wrażenie.
  • Avatar
    Maciejka 5.03.2023 00:22
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin: The Final Season [2022]"

    Zgadzam się z przedmówcami, że historia potoczyła się w dziwnym kierunku (o ile jeszcze atak na Marley był ciekawy to te wątki w Paradis to już był bezsens), z drugiej strony autor na pewno nie był przygotowany na taką popularność i pewnie musiał powymysląć pewne rzeczy na poczekaniu (a manga ma ohydną kreskę, kto by pomyślał że takie coś stanie się hitem, z drugiej strony mamy też coś takiego jak One Punch Man :D).


    Właściwie to trudno coś więcej powiedzieć na ten temat :D Możemy tylko zgadywać, jak daleko autor posunął się w swoich planach. Na pewno miał jakieś pomysły, które w trakcie trwania serii zaczęły ewoluować. Pamiętam, jak sama tworzyłam swojego blogaska z opowiadaniem – miałam pewne pomysły, które podczas pisania przybierały różne nieoczekiwane wcześniej formy :P

    Można jednak być pewnym, że autor wiedział, w jakim kierunku podąży Eren. Podobno Isayama na samym początku nie zamierzał tworzyć pozytywnego w odbiorze protagonisty; planował raczej, że będzie on kimś w rodzaju psychopaty i wlaśnie na psychopacie z innej mangi się wzorował. Dopiero interpretacja Kaji Yukiego pozwoliła mu na ponowne przemyślenie postaci Erena i „zaaplikowanie” mu kilku pozytywnych cech.

    A jak się podobał najświeższy godzinny odcinek?
  • Avatar
    Maciejka 6.02.2023 09:40
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin: The Final Season [2022]"
    W jakimś wywiadzie powiedział, że przeprasza za niesatysfakcjonujące zakończenie oraz że żałuje, iż nie udało mu się odpowiednio wyrazić za pomocą kadrów mangi tego, co miał na myśli.

    Natomiast pod koniec zeszłego roku odbyło się w Nowym Jorku spotkanie z fanami – w tym artykule przytoczono słowa Isayamy na temat zakończenia oraz załączono nagranie z eventu z momentu, w którym się wzruszył. Naprawdę mi go szkoda. Jasne, zakończenie nie było idealne i można wypunktować różne niedociągnięcia, ale szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie innego zakończenia, przecież widać, że wszystko zmierzało do takiego obrotu spraw. A obrażanie się na autora i hejtowanie go za to, że historia nie skończyła się tak, jak to sobie wymyślili w swoich teoriach fani, to szczeniactwo.

    Czyżby mieli coś zmienić lub dodać w finalnym finale finałowego sezonu…? Bo ciekawa sytuacja nastała, nie żeby mnie to specjalnie interesowało; ale jestem ciekaw czy Twórca się „ugnie”.

    Przypuszczam, że mogą dodać lub lekko zmienić pewne sceny, poprawić dialogi… Sam autor mówił kiedyś, że jeśli nie był szczególnie zadowolony z jakiejś sceny w mandze, prosił, żeby poprawiono ją w anime. Nie oczekiwałabym spektakularnych zmian, które wpłynęłyby na bieg wydarzeń; raczej jakieś kosmetyczne poprawki.
  • Avatar
    Maciejka 1.02.2023 07:25
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin: The Final Season [2022]"
    I ja tego nie rozumiem, ponieważ według mnie kreacja Erena na końcu jest właśnie kompleksowa, nieoczywista, pozwalająca na mnogość różnych interpretacji, tymczasem część tego dziecinnego fandomu chciałaby, aby Eren do samego końca pozostał tym pozornym gigachadem, zrobił Historii dzidziusia oraz żeby głównym celem przeprowadzenia 100% rumblingu była ochrona jego nowej rodziny. Paradne jak dla mnie xD
    Coś tu jest mocno nie tak z tym fandomem, jeżeli autor na spotkaniach z fanami prawie płacze i przeprasza za zakończenie…
  • Avatar
    Maciejka 7.09.2022 07:38
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin: The Final Season [2022]"
    Ale postać Erena została na koniec jeszcze bardziej skopana niż zwykle, to fakt, z którym się sporo hardkorowych fanów zgodzi, chyba nawet.

    Ja się nie zgodzę :P A przynajmniej nie do końca.
    Odnoszę wrażenie, że część fandomu dziecinnie wręcz obraziła się na autora mangi za to, że historia skręciła w innym kierunku, niż fani oczekiwali i że wymyślone przez nich teorie  kliknij: ukryte  nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości. Doszło nawet do tego, że autor jest posądzany o nagłą zmianę zakończenia wymuszoną przez swojego edytora i do twardego obstawania przy tym, że teoria wysnuta przez fanów to jedyna słuszna, z której autor ich okradł.
    Fandomy bywają przerażające.
  • Avatar
    Maciejka 15.04.2022 08:23
    Re: Anime Original Ending? - tak, poproszę
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin: The Final Season [2022]"
     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Maciejka 14.04.2022 10:48
    Anime Original Ending? - tak, poproszę
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin: The Final Season [2022]"
    Kiedy już myślałam, że przygoda z tą historią zbliża się do końca, okazało się, że to jednak nie koniec, że w przyszłym roku jeszcze raz z ekscytacją i jednocześnie niepokojem będę śledzić wydarzenia, które ostatecznie doprowadzą do finału. Niestety, parafrazując słowa znanej kapłanki, „Internet is full of dark and spoilers”. Pewnego razu niezamierzenie wpadłam w otchłań spojlerów, przez które zakończenie mangi nie jest już dla mnie zaskoczeniem. Łudzę się jednak, że anime będzie miało swoje oryginalne zakończenie, różne od mangi, ale jednocześnie będące jej dopełnieniem. Zagłębiając się w wir teorii snutych przez fanów, pozwoliłam sobie uwierzyć, że istnieją ku temu solidne podstawy. Jeśli ktoś nie obawia się spojlerów i ma ochotę puścić wodze fantazji, zachęcam do zapoznania się z następującymi spostrzeżeniami.

     kliknij: ukryte 

    Jeśli ktoś miałby ochotę skonfrontować moje nadzieje ze swoimi racjonalnymi argumentami i wyprowadzić mnie z błędu lub też razem pofantazjować i poszukać więcej wskazówek dotyczących AOE, to zapraszam do dyskusji 😊
  • Avatar
    A
    Maciejka 9.08.2018 22:04
    Komentarz do recenzji "Orange"
    Chyba jestem już za stara na takie kjutaśne opowiastki… Do końca serii zostały mi jeszcze trzy odcinki, idzie jak po grudzie, ale skoro tyle głupstw już zniosłam, to te trzy odcinki więcej chyba nie zrobią mi różnicy.

    Kompletnie nie kupuję tego pomysłu. Przy czym nie mam tu na myśli samej idei otrzymania listu od swojej przyszłej wersji, informującego o tym, co wydarzy się za jakiś czas oraz jak temu zapobiec. Uważam, że to bardzo ciekawy koncept, dający wiele możliwości na intrygujące i niebanalne zawiązanie akcji. Kłopot w tym, że według mnie to, co dzieje się pomiędzy paczką przyjaciół, to jakieś pobożne życzenie autorki, niemające wiele wspólnego z realizmem.

    O ile jestem w stanie uwierzyć w emocjonalne zaangażowanie Naho w tę sprawę, które to można usprawiedliwić nagłym zauroczeniem, tak niemożliwe wydaje mi się, aby grupka przyjaciół, która zasadniczo dopiero co poznała Kakeru, tak uparcie poświęcała się temu, by uratować zupełnie obcą sobie osobę. Oni dosłownie obchodzą się z Kakeru jak z jajkiem, co swoją drogą też jest niezmiernie irytujące, bo zawzięcie usiłują wykopywać mu wszelkie kłody spod nóg, czyniąc z niego w moich oczach jednostkę żałosną i słabą. „Kakeru ma smutną minę? – Ojej, zastanówmy się, co możemy zrobić”. „Kakeru skręci kostkę i zawali sztafetę? – W imię przyjaźni biegnijmy w niej wszyscy razem, to będzie takie wspaniałe~!”. Tego typu postępowanie jest dla mnie najmniej zrozumiałe zwłaszcza w przypadku Suwy. No dajcie spokój, czy koleś zakochany w dziewczynie dla dobra ledwo co poznanego kolegi będzie pchał ją w jego ramiona tylko dlatego, że przeczytał jakiś tam list?  kliknij: ukryte 

    Inną sprawą natomiast jest tu sama główna para. Litości, większej kretynki niż Naho już dawno nie widziałam. Krótka lekcja romansowania według Naho: chłopak wyciąga w twoim kierunku rękę. Co robisz? Nie, nie podajesz mu swojej, bo niby po co mu ona. Pytasz, czy coś się stało. A ten drugi kapuściany głąb odpowiada, że nic takiego i ze zbolałą miną odchodzi w stronę zachodzącego słońca…

    Druga lekcja: koledzy podpowiadają ci, że wystarczy rzucić zwykłe „cześć” w kierunku swojego ukochanego, żeby z rana poprawić mu humor. Co robi nasz wamp podrywu, Naho? W środku konwersacji (!) ni z tego, ni z owego, wypala do Kakeru z cichym „cześć”... Nie wiem, czy to miało być według autorki urocze czy co, ale mi po prostu witki opadły i straciłam do Naho resztki szacunku.

    Ta historia zdecydowanie nie jest dla mnie, nie potrafię się wczuć w ogólną atmosferę poświęcenia swojego życia dla nieznanego chłopaka i pilnowania go na każdym kroku. Tak jak ktoś poniżej zauważył, cały koncept byłby bardziej zasadny i jednocześnie wiarygodny, gdyby w celu ocalenia Kakeru gromadka przyjaciół cofnęła się do przeszłości, a nie zrzucała na barki swoich młodszych wersji obowiązek troszczenia się o kolegę. Swoją drogą, rozumiem, że te okoliczności były przykre i na pewno odcisnęły na nich jakieś piętno, ale czy to wiarygodne, że po dziesięciu latach od tych wydarzeń, oni wszyscy płaczą za osobą, którą znali około roku…? Jakoś wątpię…
  • Avatar
    A
    Maciejka 18.02.2018 00:17
    Komentarz do recenzji "Mahou Tsukai no Yome"
    Jakieś nudne to jest… Obejrzałam piętnaście odcinków i mam wrażenie, że do tej pory nic konkretnego się nie wydarzyło. Zakończenie któregoś odcinka przemianą Chise w lisa dało mi nadzieję na intrygujący, może nieco niepokojący wątek, niestety tak szybko, jak się ten motyw pojawił, tak szybko został rozwiązany bez szczególnego wniosku, morału czy czegokolwiek…

    Ale ta monotonia obecna w anime to nie wszystko, co mi przeszkadza. Jest jeszcze Chise, która prezentuje typ tak zwanej księżniczki w opałach – ciągle przydarzają się jej pozornie niebezpieczne sytuacje, chyba tylko po to, by na koniec Elias mógł nieść ją w swoich objęciach do domu. Poza tym dziewczyna bezustannie eliasuje, Elias to, Elias tamto… Znienacka zjawia się przed nią Elias i ona musi, po prostu musi powiedzieć: „Elias”, jak gdyby ktokolwiek miał wątpliwości, że to on. Sądzę też, że zbyt szybko przywiązała się do niego do tego stopnia, by ciągle tak się kleić i polegać na nim w każdym aspekcie. Owszem, może powiedział jej: „to teraz twój dom”, no ale bez przesady…
  • Avatar
    A
    Maciejka 15.01.2018 15:45
    Komentarz do recenzji "Mahou Shoujo Ikusei Keikaku"
    Całkiem niezła bajka, ale mogłaby być lepsza, gdyby:

    1) zmienić zakończenie. Spodziewałam się czegoś kliknij: ukryte 

    2) zmienić główną bohaterkę. Nie wiem doprawdy, po co ona tam właściwie była i dlaczego została mahou shoujo. Jasne, zapewne miała być przeciwwagą dla ześwirowanych czarodziejek polujących na swoich pobratymców, ale takich bohaterek po prostu znieść nie można. Do samego końca płaczliwa i jojcząca, niepojmująca, co się wokół niej dzieje i niepotrafiąca dostosować się do sytuacji, bezgranicznie ufna, a tym samym głupia. Gdyby tak zamienić ją na Swim Swim, to byłoby znacznie ciekawiej :D

  • Avatar
    A
    Maciejka 11.01.2018 23:18
    Komentarz do recenzji "Sagrada Reset"
    Cudne mocno.

    Prawdopodobnie wytrzymałam te pierwsze odcinki tylko dlatego, że byłam zaintrygowana pomysłem na stworzenie fabuły koncentrującej się wokół nietypowej pary – dziewczyny, która może resetować rzeczywistość do zapisanego przez siebie momentu i chłopaka pamiętającego wszystkie te resety. A potem poszło już jak z płatka. Elementy układanki stopniowo zaczęły tworzyć uporządkowaną, logiczną całość, między bohaterami pojawiły się ciekawe interakcje, wydarzenia nabrały tempa, a co więcej niejednokrotnie obierały zupełnie niespodziewany kierunek.

    Seria nietypowa, niedoceniona, spokojna, melancholijna, choć z początku może nieco flegmatyczna, ale na pewno warta uwagi. Mnie się podobała bardzo :)
  • Avatar
    Maciejka 10.10.2017 00:20
    Komentarz do recenzji "Re:Creators"
    Bez wątpienia masz rację, ale wydawało mi się, że wysokie noty zbierają te serie, które w jakiś sposób pozytywnie się wyróżniają,choć tu również dużą rolę odgrywa subiektywizm. Tymczasem w Creatorsach na razie nie dostrzegam nic wybijającego się ponad przeciętny poziom reprezentowany przez masę anime wypuszczanych w ostatnich latach. Chociaż przyznaję, że trochę opuściłam się w śledzeniu nowości i być może poziom ten spadł jeszcze bardziej :D
  • Avatar
    Maciejka 9.10.2017 20:55
    Komentarz do recenzji "Re:Creators"
    Dziękuję Wam za odzew, a tym samym za wartościowe opinie. Wychodzi na to, że nabrałam się na wysokie oceny.
  • Avatar
    A
    Maciejka 9.10.2017 18:07
    Komentarz do recenzji "Re:Creators"
    Zastanawiam się, czy warto wymęczyć to anime do końca, czy może jednak odpuścić? Jestem dosyć zaskoczona, czytając tu komentarze o dobrym początku i gorszym środku, bo po obejrzeniu siedmiu odcinków nasuwa mi się pytanie, gdzie był ten dobry początek i w takim razie jak nieciekawy musi być środek…?

    Co do samego pomysłu na oś fabuły nie mam najmniejszych zastrzeżeń, bo to w gruncie rzeczy bardzo ciekawa idea, by postacie pochodzące z różnych źródeł kultury (tu akurat z anime) przedostawały się do naszej rzeczywistości i nakłaniały swoich stwórców do zmienienia świata przedstawionego. Założenie to niesie ze sobą duży potencjał, niestety mam przeczucie, że za dużo sobie po nim obiecywałam.

    Poza ładną grafiką i muzyką (w końcu to Sawano ^.^) na razie nie ma tu nic, co by mnie skutecznie zachęciło do prześledzenia serii do końca. Dialogi są banalne, bełkotliwe, postaci mamroczą coś o sprawiedliwości, moralności i krzywdzeniu, ale jest to tak miałkie i proste, że nic z tego nie wynika, a z czasem mnogość tych truizmów zaczyna wręcz denerwować (warto przypomnieć, że jestem dopiero na siódmym odcinku). Nic konkretnego się nie dzieje, bohaterowie prowadzą ze sobą jakieś guembokie dysputy, rozkminiają, cóż takiego mrocznego planuje zrobić Altair, ale z tego na razie również nic nie wynika, a główny bohater – o ile w ogóle można go tak nazwać – służy tylko za otaku encyklopedię.

    Mam bardzo mieszane uczucia. Jeśli dalej jest gorzej, to chyba będzie drop…
  • Avatar
    Maciejka 4.10.2017 13:37
    Re: Jakie to było chore...
    Komentarz do recenzji "Made in Abyss"
    Otóż to, Riko jest tylko dzieckiem i za swoją naiwność już dostała nauczkę, niewykluczone też, że w przyszłości zapłaci jeszcze wyższą cenę. Zresztą z wiadomych przyczyń Otchłań przyciąga Riko, a w końcu zgodnie z wierzeniami tamtejszej społeczności,  kliknij: ukryte  Aż strach pomyśleć, co będzie działo się z nią i Regiem, gdy wpadną w łapska Bondrewda. Ktoś niżej słusznie porównał go do doktora Mengele, okropne były sceny eksperymentów, OK­‑ROP­‑NE.
  • Avatar
    A
    Maciejka 4.10.2017 00:59
    Fangirl mode on~
    Komentarz do recenzji "Boku no Hero Academia [2017]"
    Obiektywnie dziewiątki bym nie wystawiła, bo czegoś mi zabrakło, ale…

    Tak lubię te postaci i tak się za nimi stęskniłam (za wyjątkiem Bakugou, który irytował mnie jeszcze bardziej), a do tego były efektowne walki i rozwój postaci, co się zawsze mocno chwali, i Midoriya zrobił ogromne postępy, i Todoroki okazał się takim fajnym bohaterem, i miałam często gęsią skórkę, i w ogóle muzyka taka epic, i było zabawnie, i tak miło spędziłam czas… że już chyba w ogóle mi nie przeszkadza, iż praktycznie cały sezon koncentrował się na treningach szkolnych, a interakcji ze złoczyńcami było niewiele.

    Po prostu świetnie się bawiłam, ot co. Miejmy nadzieję, że te treningi stanowią podwaliny pod kawał dobrej akcji ze złoczyńcami w przyszłym sezonie.
  • Avatar
    A
    Maciejka 4.10.2017 00:49
    Jakie to było chore...
    Komentarz do recenzji "Made in Abyss"
    Anime pod kamuflażem słodkich buziek i pozornie uroczych zachowań przemyca niezwykły wręcz poziom brutalności wobec protagonistów. Choć, być może, istnieje również wysokie prawdopodobieństwo, że poziom ten w porównaniu do innych serii nie jest w rzeczywistości szczególnie okazały, lecz tylko wydaje się taki właśnie z powodu kontrastowego sposobu przedstawiania historii. Podczas oglądania niejednokrotnie łapałam się na tym, że towarzyszyły mi trudne do opisania, ambiwalentne odczucia. W jednej chwili wgapiałam się w słodziutką mordkę, a w drugiej obserwowałam jej stopniowy proces deformacji i przeistaczania się w galaretkę. Brrr, okropne i intrygujące jednocześnie, ale to chyba ten dysonans poznawczy tak przyciąga i sprawia, że nie można oderwać się od ekranu.

    Nie rozumiem trochę tych utyskiwań na Riko; według mnie to mądra (bo nie można odmówić jej sporej wiedzy na temat Otchłani i tego, co w niej żyje), sympatyczna, choć nieco naiwna dziewczynka, która za wszelką cenę pragnie odnaleźć swoją mamę. Umówmy się, ma tylko dwanaście lat i, jak to dzieci, głęboko wierzy, że zwojuje świat. Dziecięca nadzieja to jedno, natomiast okrucieństwo Otchłani – drugie. Na pewno przekonały się o tym Nanachi i Mitty, która, tak swoją drogą, jest największą przyczyną towarzyszącego mi dysonansu…

    Słowem podsumowania – Made in Abyss to anime, które wybija się ponad przeciętność i wyróżnia się, a wręcz lśni na tle wielu innych przygodowych historii. I pomyśleć, że na początku w ogóle nie rozważałam sięgania po coś z tak przesłodzonymi projektami postaci… Teraz za to będę niecierpliwie wyczekiwała wszelkich wieści o potencjalnej kontynuacji, a od Hanezeve Caradhina chyba długo się nie oderwę.
  • Avatar
    A
    Maciejka 1.09.2017 19:33
    Padaka...
    Komentarz do recenzji "Death Note [2017]"
    Ogromne rozczarowanie, ponieważ historia wiele traci przez zamerykanizownaie jej. Może gdyby nie porównywało się tego do oryginału, to… Jednak nie, nawet bez znajomości pierwowzoru można ocenić tę odsłonę „Notatnika” jako nieciekawą, co też uczynił mój partner. Z pojedynku dwóch genialnych umysłów nie zostało tutaj nic, postać Ligtha sprowadzono do pokrzywdzonego dzieciaka próbującego za wszelką cenę wymierzyć sprawiedliwość złoczyńcom. Z oryginałem łączy go tylko imię i fakt posiadania notatnika. Jest zastraszony, zlękniony, wściekły na cały świat, a przede wszystkim postępuje głupio i nielogicznie. Znalazł notatnik, odkrył jego działanie i z własnej nieprzymuszonej woli postanowił wtajemniczyć w to pierwszą lepszą koleżankę, która chwilę wcześniej wsypała go u dyrekcji, wymyślając jakieś kłamstwo. Seriously?

    Nie lepiej wykreowano osobę drugiego rzekomego geniusza. Owszem, nadal kuca na krzesełkach i objada się słodkościami, ale całkowicie odebrano mu chłodny osąd, a wraz z nim przebiegłość. Ponoszą go emocje i od połowy filmu bezustannie wydziera się jak ojciec po wywiadówce, w dodatku w finale zaczyna odwalać jakieś parkourowe popisy. Swoją drogą, finał też woła o pomstę do nieba… Ciekawe, jak omawiana wizja historii o notatniku spodobała się twórcom mangi. Ja bym pozwała.

    Pytanie tylko, dla kogo właściwie powstał ten film? Nie ma szans, by spodobał się fanom pierwotnej wersji. Może więc przypadnie do gustu osobom spoza fandomu? Też nie sądzę. Nie wyróżnia się niczym szczególnym, poza tym wyraźnie odczuwa się, że akcja pędzi na łeb, na szyję. Fabuła jest chaotyczna, zakończenie ma sentymentalny posmak, postaci są miałkie, nie kibicuje się żadnej z nich i zasadniczo to, co się z nimi stanie, ani człowieka grzeje, ani ziębi… Muszę przyznać, że po Netflixie spodziewałam się więcej.

    Jedynym plusem jest chyba wygląd Ryuka :D
  • Avatar
    A
    Maciejka 30.07.2017 14:19
    Bleh
    Komentarz do recenzji "Kuzu no Honkai"
    Nie podoba mi się, nie polecałabym. Można się tu dopatrywać różnych mechanizmów psychologicznych, niemniej odnoszę wrażenie, że większość dziwnych pomysłów została tu upchnięta wyłącznie po to, by szokować widza. Samo poszukiwanie zamiennika ukochanej osoby, będące zasadniczo osią serii, wydaje mi się głupie i naiwne. Nie wyobrażam sobie, bym miała swój potencjalny obiekt westchnień zastąpić równie nieszczęśliwym z miłości kolegą, a w dodatku odczuwać z tego jakąś satysfakcję seksualną i wciąż żywić nadzieję, że uda mi się związać z obiektem westchnień! Nie neguję istnienia takich zachowań w rzeczywistości, ale do mnie to nie przemawia, podobnie jak sama kwestia seksualności w tej serii, która w porównaniu do skrajnie uroczych i niewinnych anime, popadła w drugą nieprzekonującą skrajność. Każdy uprawia seks z każdym, wszyscy myślą wyłącznie o fizycznych zbliżeniach, tworzą się jakieś dzikie wielokąty erotyczne, nagle okazuje się, że w poczet postaci wchodzi również lesbijka, bo czemu nie, będzie przecież bardziej kontrowersyjnie, nie? Seksu było tyle, że przypominało to raczej hentaja ze sporadycznymi scenkami codzienności. Oprócz tego nie mogło też zabraknąć kobiety modliszki, która byłaby bardziej przekonująca,  kliknij: ukryte 

    Na początku byłam serią zaintrygowana, ale im dalej w las, tym większy towarzyszył mi niesmak.
  • Avatar
    A
    Maciejka 8.07.2016 17:43
    Bardzo na tak :)
    Komentarz do recenzji "Boku no Hero Academia"
    Bardzo udana seria, dlatego świetnie się stało, że dostanie kontynuację. Mam słabość do historii rozgrywających się w myśl zasady „od zera do bohatera”, zatem nie ma absolutnie nic zaskakującego w tym, że wciągnęłam się już od pierwszego odcinka. Postacie są sympatyczne (z pewnym wyjątkiem, ale o tym później), a do gustu przypadła mi zwłaszcza kreacja głównego bohatera, co w ostatnim czasie zdarzało się niezwykle rzadko.

    Izuku, tak jak każdy bohater zaczynający od zera, jest typową ciapą. Nie posiada żadnej niezwykłej umiejętności pozwalającej zasilić mu szeregi szanowanych bohaterów i jest popychadłem dla całej klasy, z podłym Bakugou na czele. Izuku wyróżnia się jednak ogromną chęcią niesienia pomocy innym, instynktownie rzuca się w wir niebezpieczeństwa i bezinteresownie pragnie wyciągać ludzi z opresji. Z uwagi na fakt, że nie otrzymał od losu nadnaturalnej zdolności, musi pracować dwa razy ciężej, dwa razy intensywniej i wytrwalej, by osiągnąć jakieś rezultaty. Na dodatek nie jest głuptasem, który przedkłada siłę fizyczną nad potęgę rozumu, dużo analizuje, szuka najlepszych i najefektywniejszych rozwiązań, nim podejmie ryzykowne działanie. Bardzo go za to szanuję, oczywiście na tyle, na ile można darzyć szacunkiem fikcyjną postać. Również jego relacja z All Mightem stopniowo rozwija się w piękną, silną więź. Postacie naprawdę dają się lubić, mimo że na obecnym etapie historii charakterystykę większości z nich można zawrzeć w jednym słowie. Gdybym miała wyróżnić wybijający się mankament serii, to bezczelnie skierowałabym wskazujący palec na Bakugou, który stanowi wspomniany wcześniej wyjątek. Uważam, że jego złośliwy sposób bycia i agresja są przerysowane, jednak zdaję sobie sprawę, że takie mogło być założenie autora mangi i Bakugou ma wzbudzać u wszystkich tak negatywne odczucia. Niemniej, jego wybuchy gniewu z biegiem czasu stawały się coraz bardziej denerwujące.

    Poza tym nie mam do serii żadnych zastrzeżeń – sympatyczni bohaterowie, świetna muzyka, wciągająca fabuła i efektowne walki. Nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na więcej :)
  • Avatar
    A
    Maciejka 30.03.2016 00:14
    Komentarz do recenzji "Haikyuu!! Second Season"
    Jak ja koooocham tych chłopców :3 Nie ma znaczenia świadomość tego, że na danym etapie Kruki muszą wygrać, bo w przeciwnym razie tego anime by nie było. Nie zmienia to wcale faktu, że z wypiekami na twarzy śledzę pojedynki, a po każdej udanej akcji cieszę się jak dziecko. Trudno zliczyć momenty, kiedy ciało pokrywało mi się gęsią skórką albo z ekscytacji lub ze wzruszenia oczy zachodziły łzami. Chcę jeszcze :)
  • Avatar
    A
    Maciejka 28.12.2015 17:28
    Komentarz do recenzji "Owari no Seraph: Nagoya Kessen Hen"
    Seria z jednej strony jest lepsza od poprzedniczki, z drugiej zaś ciągły brak konkretniejszych informacji irytuje bardziej niż w przypadku części pierwszej. Pierwszej serii to wybaczyłam, bo, wiadomo, stanowiła wstęp do dłuższej historii, a poza tym – zagadki!, czyli coś, co Maciejki lubią najbardziej. W Nagoya Kessen Hen natomiast rzucane są ochłapy, szczątki informacji, które dają jakiś ogólny obraz sytuacji, ale to wciąż za mało. Po odcinku dziesiątym byłam zniesmaczona i myślałam, że jakakolwiek by nie była końcówka, nie zatrze ona złego wrażenia wywołanego sposobem przedstawienia braterskiej miłości. Może się nie znam, nie wiem, może i to było w jakimś stopniu naturalne, jednak mimo wszystko sądzę, że dałoby się to chyba pokazać mniej ciapowato. Na szczęście się pomyliłam i akcja rozgrywająca się w ostatnich dwóch odcinkach zdołała wynagrodzić mi ten chwilowy spadek formy. Szkoda tylko, że główna paczka przyjaciół pozostaje nietykalna, niezależnie od tego na jak wielką skalę siane jest wokół spustoszenie albo jak mocny cios otrzymają, no ale… Shouneny rządzą się swoimi prawami. Wniosek końcowy: druga seria okazała się nieco lepsza od pierwszej, ale na tym etapie historii chyba powinno się wyjaśnić nieco więcej, dlatego odczuwam lekki zawód.
  • Avatar
    Maciejka 14.04.2015 12:09
    Komentarz do recenzji "Arslan Senki [2015]"
    Uroda królowej Tahamine rzeczywiście bardzo przyciąga wzrok, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że przypomina mi projekt postaci z innego anime; nie potrafię tylko przywołać tej postaci z pamięci. Arslan jak na razie wypada najsłabiej, za to moją uwagę zwrócił Daryun – może okazać się ciekawym bohaterem i pewnie odegra w historii dosyć znaczącą rolę. I ja również rozpływałam się nad projektami zamku i ogólnie całego miasta, awwwww, piękne ^^
  • Avatar
    Maciejka 11.02.2015 00:09
    Komentarz do recenzji "Death Parade"
     kliknij: ukryte