Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

Maciejka

  • Avatar
    Maciejka 20.07.2012 23:45
    Re: O związkach mażeńskich słów kilka...
    Komentarz do recenzji "Chouyaku Hyakunin Isshu: Uta Koi"
    Szalenie jestem Ci wdzięczna za te komentarze – oglądając, niby wiem, o co chodzi, ale takie ciekawostki znacznie uatrakcyjniają oglądanie. No i wzbogacają moją (dosyć skromną) w tym zakresie wiedzę. ;)

    Samo anime jest pozycją bardzo ciekawą i pomimo epizodycznej fabuły wcale nie nuży (tu podkreślam – nie nuży mnie; nie wydaje mi się, żeby Chouyaku Hyakunin Isshu miało szansę spodobać się wszystkim). Fajna odskocznia od innych tytułów tego sezonu.
  • Avatar
    Maciejka 19.07.2012 16:37
    Komentarz do recenzji "Aoi Bungaku Series"
    W takim razie dobrze się złożyło, że nie miałam okazji zapoznać się z pierwowzorem. O wiele bardziej odpowiadałyby mi te niedomówienia niż wizerunek Ojousan zaprezentowany w drugim odcinku ^^'
  • Avatar
    Maciejka 19.07.2012 15:05
    Komentarz do recenzji "Aoi Bungaku Series"
    Właśnie ten drugi odcinek nieco mnie ogłupił, bo z pierwszego zrozumiałam tyle, że to K. uwodził Ojousan, a ona, jak sama Senseiowi powiedziała, bała się. Z drugiego natomiast wynika, że to Ojousan go kusiła. Rozumiem, że najpierw widzimy wszystko z perspektywy Senseia, a później K'a, ale niektóre wydarzenia są przedstawione tak rozbieżnie, że w gruncie rzeczy nie wiem, jak to wyglądało naprawdę. Dobrym przykładem jest chociażby ta scena o cerowaniu hakamy.
  • Avatar
    A
    Maciejka 19.07.2012 01:07
    Komentarz do recenzji "Aoi Bungaku Series"
    Faktycznie seria jest nierówna, ale takie zmiany klimatu wpłynęły pozytywnie na całość; prawdopodobnie nie zniosłabym więcej odcinków atmosferą odpowiadających pierwszym czterem, szybko siadłoby mi na głowę. Fascynujące są wszystkie historie (może oprócz In the Forest…, do tego nie mogłam się przekonać), ale szczególnie porwało mnie niesamowite Ningen Shikkaku, a oprócz tego również Jigoku Hen i Kokoro, aczkolwiek z recenzji wnioskuję, że gdybym przeczytała pierwowzór, mogłabym się srodze na adaptacji zawieźć. Obraz piekła wywarł na mnie piorunujące wrażenie, kilka razy cofałam, nie mogąc się na niego napatrzeć.
    Zdecydowanie warto się z tym zapoznać.
  • Avatar
    A
    Maciejka 7.07.2012 19:54
    Komentarz do recenzji "Natsuyuki Rendez-vous"
    Takie urocze! Seria już od zapowiedzi jawiła mi się jako kandydat na faworyta sezonu, a teraz pierwszy odcinek tylko mnie w tym przekonaniu utwierdził. O postaciach na razie nie można powiedzieć zbyt wiele, ale Hazuki już przypadł mi do gustu. Pokładam sporo nadziei w tej serii, tym bardziej, że letni sezon jakoś mnie nie zachwyca.
  • Avatar
    A
    Maciejka 2.07.2012 22:24
    "Glory East Tokyo United!"
    Komentarz do recenzji "Giant Killing"
    I want moooooreeeee…

    Świetna, genialna, kapitalna seria o piłce nożnej! Założenie fabularne zbyt odkrywcze nie jest – ot, mamy sobie bardzo słabą drużynę piłki nożnej, która właśnie trafia pod skrzydła kolejnego, zapowiadającego się obiecująco trenera. Nic nowego, ale za to jakie emocje!

    Gra jest jak najbardziej zbliżona do rzeczywistych rozgrywek, jakie obserwujemy w telewizji, czyli zero niesamowitych popisów akrobatycznych, bramek zdobytych w dramatyczny sposób czy nagłego olśnienia drużyny. Nie. Piłkarze z East Tokyo United muszą przekonać się na własnej skórze, że droga do zwycięstwa okupiona jest krwią, potem, serią porażek i ciężkimi treningami nie tylko fizycznymi, ale również psychicznymi, bo, jak się okazuje, poza bardzo dobrą kondycją fizyczną trzeba także wyjść na murawę z odpowiednim nastawieniem – bez niego nie ma nawet co liczyć na wygraną, stąd  kliknij: ukryte  Skoro już jestem przy kadrze, to prawie każdego jej członka niesamowicie polubiłam, szczególnie Tsubakiego, Serę i, początkowo bardzo działającego na nerwy, Kurodę. Ale nawet oni są niczym przy trenerze! Tatsumi oficjalnie został moim bogiem wśród trenerów, sprawia wrażenie mającego wszystko głęboko i szeroko lekkoducha, ale w rzeczywistości to świetny strateg troszczący się o psychikę swoich podopiecznych i wykorzystujący najmocniej jak się da ich atuty i cały ukryty w nich potencjał. Warto wspomnieć tu też o jego seiyuu, który po raz kolejny doskonale się spisał, bardzo dobrze oddając charakter swojej postaci. Po raz kolejny udowodnił, że nie za nic jest jednym z moich ulubionych aktorów głosowych. ;) Najwięcej emocji zdecydowanie dostarczył mi mecz trwający chyba niemal sześć odcinków, w trakcie których zaczęłam już obgryzać moje sumiennie zapuszczane paznokcie. Radość z  kliknij: ukryte 

    Pozycja must see dla wielbicieli piłki nożnej! Gdyby tylko zechciano zekranizować dalsze wydarzenia z mangi, byłabym wniebowzięta.
  • Avatar
    Maciejka 2.07.2012 18:57
    Re: Zespół zgrany ;P
    Komentarz do recenzji "Sakamichi no Apollon"
    Z reguły na takie zagrania staram się nie zwracać uwagi, ale tym razem mi też niezbyt to przypasowało i raczej mam podobne odczucia. W ogóle eskalacja dramatów niebezpiecznie zbliżyła się do tolerowanej przeze mnie granicy, ale to pewnie wynika ze zbyt małej ilości czasu antenowego, niestety seria przez to trochę straciła, bo po pierwszych odcinkach oczekiwałam jednak czegoś innego.
    Trochę nie pykło.
  • Avatar
    A
    Maciejka 28.06.2012 01:18
    Wcale nie takie straszne
    Komentarz do recenzji "Hiiro no Kakera"
    Naprawdę, w porównaniu z innymi reverse haremami wypada dość przyzwoicie. Owszem, anime jedzie na schematach, ale w ogólnym rozrachunku według mnie jest ciekawsze niż, chociażby, denne Utaprinsy. Kreacja postaci Tamaki podlega pewnym charakterystycznym dla gatunku założeniom – nieporadna z niej dziewczyna, ale przynajmniej umie jakoś tam odpyskować i nie jest skończoną pierdołą (tak, na ciebie patrzę, Nanami Haruko). Można tej produkcji trochę zarzucić, ale nie wypada mówić, że Tamaki jest brzydka, bo buźkę ma śliczną. No i przynajmniej ma źrenice. A co można zarzucić? Patos. Konieczną obecność w wianuszku chłopców jednego, który jest typowym starszym bratem, kolejnego, który młodszym, jeszcze inny zaś to buntownik, myśliciel i tak dalej.
    Skoro Utaprinsom wystawiłam pięć oczek, czuję się wręcz zobligowana do tego, żeby Hiiro no Kakera podwyższyć ocenę końcową choć o jedno. Między innymi za to, że  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Maciejka 23.06.2012 19:18
    Komentarz do recenzji "Kimi no Iru Machi: Tasogare Kousaten"
    Od razu zaznaczę, że mangi nie czytałam. OAVki oglądało się bardzo miło – mają swoje urocze momenty, poza tym bohaterki wyglądają na dosyć konkretnie wykreowane, ciężej natomiast powiedzieć coś o Kirishimie, chociaż większych zarzutów do niego raczej nie mam. Poczułam się nawet trochę zachęcona do przeczytania mangi – trochę, bo ze wspomnień Kirishimy wynika, że z Ebą mają za sobą, jak to zwykle bywa, kilka dramatów. Rozczarował mnie też nieco motyw znajomości z dzieciństwa, ale ogólne wrażenie pozostaje pozytywne. No i Eba jest śliczna, a pocałunki przesłodkie ;)
  • Avatar
    Maciejka 22.06.2012 16:06
    Re: "The best house is the one you build in each other's hearts"
    Komentarz do recenzji "Fuyu no Sonata"
    A, mam jeszcze pytanie – dlaczego nie ma żadnych wyróżników do tej serii? Ciężko ją przez to na tanuki odnaleźć, nie znając tytułu.
    Proponowałabym dramat, romans i josei.
  • Avatar
    A
    Maciejka 22.06.2012 16:00
    "The best house is the one you build in each other's hearts"
    Komentarz do recenzji "Fuyu no Sonata"
    Na wstępie mogłabym powielić pytanie użytkownika pode mną – jak to jest możliwe? Wierzę, że wynika to tylko i wyłącznie z faktu, iż widzowie nie są przyzwyczajeni do języka koreańskiego i dlatego zrezygnowali z oglądania. Miałam na szczęście ten komfort, że na swoim koncie posiadam obejrzanych kilka koreańskich dram, dlatego język nie był mi straszny, chociaż czasami w trakcie słuchania dialogów i tak łapałam się na myśleniu: „Jeju, jak oni dziwnie intonują wyrazy!”, ale do rzeczy.

    Cudowna, dojrzała opowieść, za którą serce nakazuje mi wystawić pełną dziesiątkę, ale rozum oponuje. Oponuje, ponieważ Sonata nie jest produkcją idealną – właściwie przypomina bardziej telenowelę niż wszystkie japońskie filmy animowane, które widziałam, co jednocześnie sprawia, że wyróżnia się na ich tle, lecz żeby docenić tę historię, trzeba naprawdę lubić romanse, bo to romans w najczystszej postaci. I tak mamy tutaj: częste zbiegi okoliczności – dwie postacie akurat spotykają się w tym samym miejscu; nieustannie lądującego w szpitalu Joon­‑sanga; przeszłość, która jest przeszkodą na drodze do szczęścia – nie będę rzucać tutaj spoilerami, ale z tym rodzajem przeszkody spotkałam się już nie pierwszy raz, z tą jednak różnicą, że tutaj widz praktycznie od początku dostaje drobne wskazówki dotyczące prawdy i jeśli jest chociaż trochę skupiony, to nie powinien mieć problemów z połączeniem faktów, a samo kłamstwo jest moim zdaniem odpowiednio umotywowane.

    Spodobało mi się to, że nikt nie był z gruntu zły – z początku myślałam, że matka Joon­‑sanga i Chelin okażą się takimi osobami, ale dosyć szybko wyszło na jaw, jakie były w rzeczywistości. Relacje między postaciami zostały zbudowane naprawdę dobrze i piszę to, mając na myśli szczególnie początkową wręcz nienawiść Joon­‑sanga i Kim Sang­‑hyuka do siebie, która na przestrzeni tych dwudziestu sześciu odcinków zmieniła się w cieplejsze, prawie przyjacielskie uczucie. Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała tutaj o parze głównych bohaterów – sam Joon­‑sang czasami postępował według mnie niezrozumiale; zdarzyło mi się nawet pomyśleć, że zachował się w stosunku do Yu­‑jin egoistycznie  kliknij: ukryte , ale lubię go mimo wszystko za jego uczuciowość i dobre serce. Teraz pora na Yu­‑jin, która bez wątpienia stała się moją ulubioną bohaterką ever. Od czasów licealnych w pierwszych odcinkach aż do ostatnich minut była kochającą, ale silną i rozsądną kobietą, która wiedziała, czego chciała i starała się po to sięgnąć własnymi rękoma. Szczególnie pod koniec pokazała, że nie jest bierną księżniczką czekającą na swojego księcia i potrafi przejąć inicjatywę.

    Winter Sonata
    dostarczyła mi wielu przeróżnych emocji i zajęła u mnie ważne miejsce – na pewno długo będę pamiętać przeuroczą scenę lepienia bałwanów, wzruszającą modlitwę Joon­‑sanga w kościele oraz wydarzenia w bazylice i powiązaną z nią piękną historię Claude’a i Joan. Nie wiem, komu powinnam Zimową Sonatę polecić, bo jest to z pewnością rzecz specyficzna w porównaniu z tym, do czego przyzwyczaił nas japoński przemysł animowany. Jeśli ktoś oglądał kiedyś chociaż jedną telenowelę i nie zgrzytał zębami, niech śmiało próbuje, może akurat opowieść do niego przemówi. Ja sama przez kilka pierwszych sekund zastanawiałam się, czy to aby dobry wybór na spożytkowanie około jedenastu godzin życia, ale na szczęście piękny i melancholijny opening podpowiedział, że to musi być coś dla mnie.

    Pisząc komentarz, w międzyczasie oglądałam ostatni odcinek i zalewałam się łzami, ale tak to właśnie wygląda, kiedy jest się głupią dziewczyną o zbyt rozwiniętej empatii i wrodzonej wrażliwości. Wystawiam ocenę na gorąco, wciąż pod wpływem emocji - Sonata obiektywnie z pewnością na dziesiątkę nie zasługuje, ale ja przecież jestem głupią dziewczyną.
  • Avatar
    Maciejka 6.06.2012 18:28
    Komentarz do recenzji "Hyouka"
     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Maciejka 6.06.2012 13:21
    Komentarz do recenzji "Hyouka"
     kliknij: ukryte Ale nie będę tego drążyła, nie znam się na tych japońskich dziwactwach :)
  • Avatar
    Maciejka 6.06.2012 12:25
    Komentarz do recenzji "Hyouka"
    Wiesz, według mnie już właśnie odcinek szósty pod względem fabularnym spadł poniżej przyzwoitego, bo ta zagadka była po prostu głupia. Wiem, że to nie jest seria detektywistyczna na miarę powieści Christie i biorę pod uwagę to, że te zagadki są związane ze szkołą i życiem codziennym, więc siłą rzeczy nie mogą być jakoś super trzymające w napięciu, ale pytanie Chitandy mnie powaliło:  kliknij: ukryte  I to wałkowano przez cały odcinek.
    Kopara opadła mi do podłogi i to bynajmniej nie z zachwytu. ;)

    Ale że to w końcu KyoAni, wierzę w ich wyjście na prostą, więc cierpliwie poczekam.
  • Avatar
    A
    Maciejka 2.06.2012 00:41
    Komentarz do recenzji "Hyouka"
    Pierwsze dwa odcinki były przeciętne, jednak trzeci zaciekawił mnie na tyle, bym uważnie śledziła sprawę z Hyouką – spodobała mi się ta klimatyczna otoczka wokół tajemniczego wydarzenia z przeszłości. I kiedy już myślałam, że poziom serii nieco się podniósł i jest szansa, żeby otrzymać całkiem ciekawą produkcję z prostymi zagadkami, obejrzałam odcinek szósty, w trakcie którego siedziałam z wielkim WTF na twarzy. Teraz tylko czekam, aż Chitanda rozkaże Orekiemu odgadnąć, dlaczego wczoraj wstała lewą nogą, skoro zwykle wstaje prawą.
  • Avatar
    A
    Maciejka 28.04.2012 22:19
    Podobało się :)
    Komentarz do recenzji "Ano Natsu de Matteru"
    Nie oglądałam Onegai Teacher, dlatego na pewno nie mam takich odczuć jak recenzent (ale kiedy już OT kiedyś obejrzę, to może coś na ten temat dopiszę). Ano Natsu to niby nic specjalnego, a jednocześnie jednak coś uroczego, co naprawdę mnie wciągnęło, a dla tak prostego widza jak ja więcej już nie trzeba. Być może powodem jest to, że lubię takie romanse, w które wplątane jest kilka osób i że Ano Natsu przez cały czas przypominało mi Ano Hana (tak, to anime z dłuuuuugim tytułem) i chyba też w pewnym sensie Toradorę, a obydwa wymienione anime są przeze mnie ocenione bardzo wysoko. Nie chodzi tu nawet o podobieństwo pod względem graficznym, ale też fabularnym. Najmilej oglądało mi się miłosne perypetie Mio i Tetsurou, poza tym szalenie lubię momenty, w których mimika postaci potrafi powiedzieć widzowi więcej niż przedramatyzowane słowa, a takich scen tutaj nie brakuje, dlatego jestem usatysfakcjonowana. Chociaż, nie ukrywam, zakończenie, w którym  kliknij: ukryte 
    Polecam wszystkim wielbicielom romansów.
  • Avatar
    Maciejka 9.04.2012 20:35
    Komentarz do recenzji "Fate/Zero 2nd Season"
    Zgadzam się! Zgadzam się praktycznie ze wszystkim, oprócz:
    Tylko opening i ending są słabe, nie mogą równać się z poprzednimi.

    Tylko że to już zależy od gustu, opening drugiego sezonu jest według mnie lepszy – prawda, może trochę statyczny, porównując go do pierwszego, ale utwór wpadł mi bardziej w ucho, a i całość ma nieco mroczniejszy klimat. Mnie to odpowiada.
    Oby tak dalej, bo zaczęło się świetnie.
  • Avatar
    A
    Maciejka 3.04.2012 18:10
    Komentarz do recenzji "Danshi Koukousei no Nichijou"
    Podczas pierwszego odcinka płakałam ze śmiechu, ale na przykład gagi z radą uczniowską w roli głównej pojawiające się w dalszej części serii nie śmieszyły mnie prawie wcale (a niestety było ich całkiem sporo). Najzabawniejszy i zarazem najbardziej oderwany od rzeczywistości jest według mnie Hidenori, ani razu mnie nie zawiódł. Darowałam sobie oglądanie scenek po każdym endingu, bo w ogóle nie przypadły mi do gustu, ani to zabawne nie było, ani mądre. Podobało mi się natomiast to, że zakończenia większości gagów pozytywnie zaskakiwały jakimś niecodziennym rozwiązaniem.
    A, mała uwaga do dziewczyn – jeśli nie macie poczucia humoru lub nie tolerujecie żartów z płci pięknej, strzeżcie się tego anime, bo dziewczyny są tu przedstawione okropnie. :P
  • Avatar
    Maciejka 1.04.2012 00:49
    Re: Nie taki diabeł straszny
    Komentarz do recenzji "First Kiss Monogatari"
    Recenzja skutecznie powstrzymywała mnie od obejrzenia First Kiss, ale przez oceny moich znajomych przemogłam się i nie żałuję! Po pierwsze – anime zaczyna się od sceny pocałunku, z czym jeszcze się nie spotkałam, a w końcu oryginalność jest w cenie. A ile emocji dostarcza nam sam początek, wiedzą tylko ci, którzy pokusili się na seans, do którego gorąco zachęcam! Czułam się poruszona realnością, która wprost wgniotła mnie w fotel, bo kto z nas nie doświadczył zawirowań pierwszej miłości, samotności w związku i rujnującej zazdrości? Zastosowano tu doskonałą klamrę kompozycyjną – odcinek zaczyna się i kończy pocałunkiem i o ile ten pierwszy zwiastuje początek niewinnego, młodzieńczego uczucia, tak drugi jest swego rodzaju odrodzeniem, symbolem nowego początku dla Kany i Yoshihiko, którzy zmierzyli się z trudnościami i stali się silniejsi, pewniejsi swoich uczuć.
    Jako zagorzała fanka romansów jestem naprawdę poruszona.
  • Avatar
    A
    Maciejka 27.03.2012 15:18
    Komentarz do recenzji "Another"
    A jednak  kliknij: ukryte  Na początku klimat w Another był naprawdę dobry, ale z czasem sobie uciekł, a w ostatnich odcinkach wręcz przeobraził się w groteskę. Dwa ostatnie epizody mają poziom porównywalny z horrorami amerykańskimi, które w większości przypadków poza litrami krwi nie mają do zaoferowania niczego więcej. Co do tej dodatkowej osoby, to w gruncie rzeczy jestem trochę rozczarowana, bo element zaskoczenia w takim gatunku jest jak najbardziej wskazany, a z Mikelsem wyłapaliśmy praktycznie wszystkie wskazówki, które okazały się w zakończeniu kluczem do rozwiązania zagadki (zakończenie też sprawia wrażenie robionego na szybkiego). W każdym razie – nie jest źle, ale mogło być lepiej, oczekiwałam jednak nieco więcej po pierwszych odcinkach. I właśnie za te zawiedzione oczekiwania ocena leci o oczko w dół.
  • Avatar
    Maciejka 25.03.2012 21:22
    Re: potwierdzenie reguły...
    Komentarz do recenzji "Code Geass: Lelouch of the Rebellion R2"
    I to właśnie jest piękne, ale niektórzy nie potrafią tego docenić. Ja też jestem zdania, kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Maciejka 25.03.2012 16:20
    Re: Jedno z najgorszych...
    Komentarz do recenzji "Code Geass: Lelouch of the Rebellion R2"
    Ale co w tym jest głupiego? Przecież to zagranie nie wzięło się z kapelusza, wyraźnie było mówione, że Geass może wymknąć się spod kontroli i wybrano świetny moment na tak spektakularny zwrot akcji. Kiedy Twoim zdaniem Geass powinien się samoczynnie uaktywnić, żebyś nie uznał tego za „głupią zagrywkę”? Kiedy Lelouch zamawiał pizzę dla C.C.?
  • Avatar
    Maciejka 24.03.2012 19:11
    Re: Na finiszu
    Komentarz do recenzji "Another"
    chociaż ja podejżewałam przez jakiś czas panią nauczycielkę , która wiemy jak skończyła ;)

    Tego, czy faktycznie tak skończyła, nie jestem wcale taka pewna, chociaż mogę się mylić. Nadal nie opuszcza mnie przeczucie, że pod koniec sensei okaże się ważnym elementem tej całej zagadki, ale tu też mogę się mylić xD
  • Avatar
    Maciejka 23.03.2012 12:59
    Komentarz do recenzji "Clannad"
    Wiele też słyszałem o ładunku emocjonalnym tej serii, wiele osób twierdziło, że tak jak nigdy anime ich nie wzrusza, tak na tej serii zdarzyło im się płakać. Zaintrygowało mnie to.

    Ładunek emocjonalny jest, ale w kontynuacji. Polecam mimo wszystko obejrzeć, skoro już zapoznałeś się z Clannadem. After Story pod względem wyciskania łez jest lepsze, a i wiele osób twierdzi, że Clannad to dopiero wprowadzenie do prawdziwej historii, jaka rozgrywa się w AS.
  • Avatar
    Maciejka 20.03.2012 15:54
    Re: sa-ka-ki-ba-ra-kun...
    Komentarz do recenzji "Another"
    11 kliknij: ukryte 

    Zamaskowano całość. Nie zamierzam się bawić w wycinanki.
    Moderacja