Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

Jokobo

  • Avatar
    Jokobo 5.11.2014 19:52
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online II"
    Wiele razy powtarzam, że jeśli coś jest wszędzie, to wcale nie znaczy, żeby i tutaj wciskać ten motyw. :D
    Nie do końca narzekam, stwierdziłem w tym samym poście, że to był tylko drobny (moim zdaniem) błąd, przez który klimat był słabszy. Interesuję się mitologią, dlatego cenię sobie nawiązania do jakichkolwiek mitów/legend w anime (zresztą, nie tylko w anime). Natomiast nie lubię, gdy się je miesza, mogli się skupić nad samym mitem skandynawskim i ich zadaniem mogło być, dla przykładu, zdobycie Mjolnira. No i druga sprawa, wszędzie ten Excalibur, czy im się to kiedyś nie znudzi? Przecież w mitach/legendach wszelakiego rodzaju można znaleźć setki broni i innego wyposażenia, a i tak wszyscy fascynują się Excaliburem.
    Kwestia tego, jak do tego podejdziesz. Ja oczekiwałem dobrego zobrazowania mitu o kradzieży Mjolnira, dlatego wciśnięty w historię Excalibur mi nie przypasował.
  • Avatar
    Jokobo 4.11.2014 23:15
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online II"
    Owszem, ale nie jest powiedziane, że arc ten będzie trwał do końca sezonu (jeśli się mylę, to mnie popraw, opieram się tylko na tym co słyszałem). Nie chce mi się wierzyć, że ekranizacja Mother Rosalio przeciągnie się na 7 odcinków, to dla mnie za długo. No, jest jedna możliwość, że przeciągną to i wtedy faktycznie będzie to nudny arc, ewentualnie tak jak mówiłem – wstawią po Mother Rosalio jeszcze ze 2­‑3 odcinki luźnych historyjek, ale nie pamiętam, czy zostały im jeszcze jakieś.
    No nic, zobaczymy co będzie.
  • Avatar
    Jokobo 4.11.2014 22:02
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online II"
    Mother Rosalio raczej nie przeciągną na pozostałe 7 odcinków (mam taką cichą nadzieję). Dałoby radę, bez niepotrzebnego upychania i pomijania wątków/dialogów, zekranizować ten arc w ~4­‑5 odcinków. Z drugiej strony, co oni tam wcisną… może jakieś króciutkie sidestory? Wstępu do Alicization nie opłaca im się robić. Co do Mother Rosalio – sam w sobie arc nie jest zły, ale mam pewne przeczucie, że w anime właśnie tak to będzie wyglądać, być może ze względu na liczbę odcinków pozostałą do zakończenia sezonu.

    Co do samego Calibur, tak jak i w LN, tak i tutaj boli mnie jedno – co właściwie Excalibur robi w micie skandynawskim, skoro to nie ma żadnego większego sensu. Kiedy już liczyłem na dobre zobrazowanie mitu, przypomniałem sobie o tym złotym mieczyku i cały czar prysł. Pomijając takie drobne mankamenty, najważniejszą chyba zaletą Calibura jest odczuwalny klimat MMORPG, czego brakowało poprzednim opowieściom.
  • Avatar
    A
    Jokobo 27.10.2014 18:53
    Ciężko...
    Komentarz do recenzji "Denki-gai no Hon'ya-san"
    Na chwilę obecną bardzo, ale to bardzo męczę się z tą serią. Rozmyślałem w sumie nad tym, aby ją porzucić, ale za każdym razem dawałem jej jeszcze jedną szansę. Tak zrobiłem teraz i tak zrobię następnym razem.
    No dobra, ale czemu tak? Zacznijmy od najważniejszego, czyli podstawy w komedii – humor i gagi. A te już mnie rozczarowały. Tyle, o ile sama fabuła kręci się wokół sklepiku z mangami, gdzie szczególny nacisk sprzedawcy kładą na kącik dla dorosłych, co było głównym powodem, dla którego dałem temu szansę na początku sezonu (No bo przecież why not? Zawsze coś niestandardowego), o tyle gagi obracające się wokół tego tematu pozostawiają wiele do życzenia. Większość z nich jest zwyczajnie, krótko mówiąc, nieśmieszna i powtarzająca się, ba, już w pierwszym odcinku. Chyba jedynie gdzieś na początku uśmiałem się i miałem ochotę wyczekiwać kolejnych gagów, wszak już w połowie drugiego odcinka zaczęło mi się nudzić. W najnowszym (czwartym) były momenty, kiedy anime tylko słuchałem, szperając w internecie. Jak to będzie w następnym odcinku? Czas pokaże. Pomijając już kwestię słabego humoru (w sumie to tego nie można pominąć, przecież ten element jest najważniejszy w komedii), bohaterowie są nijacy i dla żadnej moe­‑panny nie jestem w stanie znaleźć nawet najmniejszej sympatii. Liczyłem na kwestie techniczne, ale te także mnie zawiodły. Muzyka jest raczej skąpa, opening i ending nie wpasowują się w mój gust, a grafika… grafiką nie nadrobią tego wszystkiego. Już w samym sezonie jest kilka komedii, na których kolejny odcinek czekam z niecierpliwością, dlatego raczej nie odczuję braku tego anime. Ale jeszcze jedną (chyba już trzecią) szansę dam.
  • Avatar
    Jokobo 12.10.2014 12:35
    Re: Aldonah
    Komentarz do recenzji "Aldnoah.Zero"
    Nie sprecyzowałem, o co mi chodziło, mój błąd.
    Miałem na myśli, jak mnie zresztą poprawiłeś, w jaki sposób się je zinterpretuje.

    Powiedzmy, że Slova wyróżnia się swoim ocenianiem i to widać chociażby po reakcji w komentarzach. :D Przy czym zaznaczę – nie mówię, że to jest złe.
  • Avatar
    Jokobo 12.10.2014 11:46
    Re: Aldonah
    Komentarz do recenzji "Aldnoah.Zero"
    No tak, ale analizę także robisz „pod siebie”, to jak Ty przeanalizujesz dzieło nie oznacza od razu, że ktoś inny zrobi to w ten sam sposób. Dlatego de facto te „fakty”, jak to nazwałeś, także mogą się różnić w zależności od osób. Zresztą, co możesz przyjąć za fakt w anime?
    Natomiast osoba, której odpowiedziałem, sugeruje, że na recenzenta powinna wpływać presja otoczenia, no bo „skoro tysiące osób wchodzi na ten portal, to nie można dać najniższej noty tak dobrze ocenianej serii”. Cóż, kwestia człowieka, podoba mi się w recenzjach Slovy właśnie to, że na niego ta presja otoczenia nie wpływa i jeśli odpowiednio to uargumentuje, to wystawi nawet tą dwóję.
  • Avatar
    Jokobo 11.10.2014 15:33
    Re: Aldonah
    Komentarz do recenzji "Aldnoah.Zero"
    To chyba nie podlega dyskusji, że nikt nie będzie pisać recenzji w oparciu o innych, skoro to ma być jego praca. Aczkolwiek, okey – czymże więc powinna być recenzja? Tylko proszę bez definicji z wikipedii „analiza i ocena [...]", analizy dokonujesz także w oparciu o siebie.
  • Avatar
    Jokobo 8.10.2014 23:44
    Re: Aldonah
    Komentarz do recenzji "Aldnoah.Zero"
    Chcesz, żeby on pisał RECENZJE obiektywnie, czy jak? Do tej pory myślałem, że recenzja to nic innego, niż przelanie swojej opinii na papier, w tym wypadku – do worda. Myliłem się? Chociaż przyznam, że sam często mam reakcje typu „Taka niska nota? Muszę to obejrzeć”.
  • Avatar
    Jokobo 4.10.2014 21:57
    Re: Dzieje sie...
    Komentarz do recenzji "Aldnoah.Zero"
    Na ogół dosyć prozaiczne i związane z treścią. Bo drama, bo krew, bo Urobuchi, bo lightnovelka, bo cośtam. Fabuła schodzi na dalszy plan.

    Nie zawsze, i tak jak w każdej legendzie jest ziarnko prawdy, tak w tej sytuacji nie bez powodu to, a nie inne anime jest tak wielbione. Oczywiście, jak już mówiłem, często wynika to z tej masowości, czyli to o czym napisałeś. Co do krwi – sam bym teraz hype'ował jakiś tytuł za krew, po obejrzeniu Terra Formars…

    Nawet przy rail wars nie przewijałem odcinków.

    Rail Wars nie miałem siły nawet kończyć, ale takie WataMote już przewijałem w końcowych odcinkach.

    No dobra. Sam się trochę pogubiłem, podając za przykład osoby, które nie czytają recenzji, bo faktem jest, że to oni tracą, nie my, pisząc ją. Może to kwestia braku doświadczenia, może czegoś innego.
  • Avatar
    Jokobo 4.10.2014 21:21
    Re: Dzieje sie...
    Komentarz do recenzji "Aldnoah.Zero"
    Ich sprawa. Podstawą działalności Tanuki od zawsze były recenzje, cyferki to tylko statystyka, która bez wyjaśnienia w tekście nie ma żadnej wartości.

    Tak, ale te recenzje piszesz dla ludzi. A skoro te recenzje są podstawą działalności, to Tanuki funkcjonuje dla ludzi. Z tego względu można byłoby im troszkę pomóc, zważywszy na to, że wcale nie taka mała grupa spogląda tylko na numerki. Oczywiście, to ich błąd, bo recenzja zawiera opinię w postaci słów, a nie cyferek… w sumie to sam się pogubiłem. Dobra, nie ważne. :)
    Ja na to patrzę odrobinę inaczej. Cyferki wynikają z tekstu, aczkolwiek dla mnie są pewnego rodzaju streszczeniem, może nie zwieńczeniem recenzji, bo brzmiałoby to zbyt wyniośle… Oczywiście Ty możesz na to także patrzeć inaczej i do „kompromisu” nie dojdziemy.

    Owszem, nie są, o czym napisałem. Myślę, że A/Z jak najbardziej zasługuje na najniższą notę.

    +

    Sam sobie odpowiedziałeś – Hype. Ludzie nie patrzą krytycznie na to, co oceniają, bo znajdują się w stanie uniesienia.

    Ten hype nigdy nie bierze się z niczego. Zawsze są jakieś powody. Często wynika to z tego, że anime posiada na tyle prostą do odbioru treść, że przenika do sporej grupy ludzi. Samej serii nie oglądałem, więc wypowiadam się na podstawie statystyk, ale czy to anime było tak beznadziejne, że miałeś ochotę przewijać odcinki? Stwierdziłeś, zresztą trafnie, że ludzie zawyżają ocenę serii, które „hype'ują”, właśnie z tego powodu, że nie dostrzegają wad. Ale to działa też w drugą stronę – osoba, która zawiodła się na czymś, widzi głównie wady. Pisałeś recenzję bezpośrednio po obejrzeniu serii czy miałeś między jednym a drugim przerwę?
  • Avatar
    R
    Jokobo 4.10.2014 17:39
    Dzieje sie...
    Komentarz do recenzji "Aldnoah.Zero"
    Skończyłem czytać po pierwszym akapicie… wróciłem po kilku godzinach, by ją dokończyć. Oczywiście, to Twoja recenzja i byłbym wręcz chamski, gdybym chciał ją na siłę poprawiać, ale piszesz o tym, że traktujesz cyferki dot. ocen po macoszemu. No dobra, można i tak, sam robię w podobny sposób, ale myślę, że jako pewnego rodzaju podsumowanie warto wystawić te numerki adekwatnie do argumentacji swojej opinii. Część osób nawet nie ma ochoty czytać całego tekstu (chociażby dlatego, że nie interesuje ich ta seria, aczkolwiek są ciekawi oceny), nie ma czasu, bądź po prostu im się nie chce tego robić, patrzy na oceny cząstkowe, czyli po prostu cyferki. A jeśli te nie są wystawiane adekwatnie do tego, co o tym myślisz, to tacy czytelnicy są „oszukani”. Sam nie jestem zainteresowany tym anime, chciałem natomiast sprawdzić, co się stało, że tak hype'owane anime o pokaźnej średniej na MALu, ma tak niską ocenę tutaj. No dobra, czytam sobie, czytam i pierwsze co nasuwa mi się na myśli, to właśnie to, że argumentujesz to (imo) na co najmniej 4/10 (+-, sporo osób inaczej rozumie pewne oceny i dla jednych 7 znaczy „dobre”, dla innych już „przeciętne”, więc wiesz o co chodzi).
    tl;dr
    Jak to pewna osoba z tygryskiem na avatarku napisała poniżej – Ty nie przykładasz wagi do ocen, ale inni tak. Z tego powodu, skoro i tak nie masz niczego do stracenia (właśnie ze względu na to, że nie przykładasz do nich uwagi), byłoby lepiej, gdybyś wystawiał oceny cząstkowe w oparciu o swoje argumenty, a nie rzut kośćmi.
  • Avatar
    A
    Jokobo 30.09.2014 22:48
    Miało być hitem, wyszło jak zawsze
    Komentarz do recenzji "Zankyou no Terror"
    Kilka słów od siebie. Jeszcze przed sezonem wytypowałem tą serię jako jedną z dwóch moich faworytów i wiązałem z nią me nadzieje na jakąś ciekawszą, „cięższą” serię. Tak niestety się nie stało. Zacznę od kwestii technicznych, bo te mi najszybciej opisać. Grafika wyszła… przeciętnie. No po prostu, niczym nie zaskoczyło, ale tez nie raziło. Opening, Ending, OST – ten drugi wyszedł, o dziwo, lepiej od pierwszego. Wszystko spełniało swoją rolę, budowało odpowiedni klimat, z czasem napięcie, ale to tyle. Raczej nie zapamiętam żadnej z tych nutek… w sumie to już ich nie pamiętam, tehe. No i przechodzimy do najważniejszego, fabuła i postacie. Fabularnie zapowiadało się ciekawie, ale siadło wykonanie. Pierwsze dwa odcinki i ostatnie dwa są najlepsze. Cały środek, czyli generalnie to co najważniejsza, gdzie dzieje się najwięcej… z tym było już gorzej. Może zacznijmy od kwestii samych zagadek, te były niezbalansowane. Czasem ciekawe, czasem mocno naciągane. Oglądając odcinek z jedną z nich miałem po prostu wyraz twarzy mówiący „ALE JAKIM CUDEM ON TO WYDEDUKOWAŁ, SKORO NIE MIAŁ Z CZEGO I JAK.”. Niestety, na dobre, „kryminalne” zagadki nie reaguję w ten sposób. Wątek na lotnisku, zwłaszcza z tą szachownicą, był o dziwo nudny (o dziwo, bo działo się wtedy sporo), przynajmniej ja to tak odczułem. Zakończenie było zdecydowanie najlepszym odcinkiem całej serii, i nie, nie dlatego, że to było zakończenie i mogłem odetchnąć z ulgą, a ze względu na spektakularny koniec.
     kliknij: ukryte 
    W sumie to ten ostatni odcinek, zamykający anime, podniósł u mnie ocenę. Wracając do bohaterów, każdy z nich miał określoną rolę do spełnienia i to im wyszło.
     kliknij: ukryte 
    Niestety, zawiodło wykonanie. Mam na myśli głównie fabułę, ale też to, że niektóre postacie zostały rozwinięte w małym, nieznaczącym stopniu. Mowa tu np. o Lisie, która wprawdzie zmieniła się, ale jej zachowania były zbyt „mdłe”. No i piątka była beznadziejnie wykonana i nadal nie rozumiem, czemu  kliknij: ukryte . Takie słabe 7/10, w sumie gdyby nie zakończenie, to byłaby szósteczka.
  • Avatar
    Jokobo 30.09.2014 21:53
    Re: Jak to?
    Komentarz do recenzji "Zankyou no Terror"
    Ej, kradniesz mi moje teksty…
  • Avatar
    Jokobo 26.09.2014 14:22
    Komentarz do recenzji "Hoozuki no Reitetsu"
    Skoro recenzent sam przyznaje: „Anime jest pełne nawiązań do tamtejszej kultury i przywar społeczeństwa, jednak mnie jako polskiemu widzowi trudno było się wczuć w ten klimat," to dla mnie jest to tożsame z twierdzeniem, że brakuje mu kompetencji do wypowiadania się o jakości fabuły.


    Nie wiem jak Ty, ale dla mnie, skoro recenzent napisał w ten sposób, to dla mnie jest to po prostu tożsame z tym, że (nie, nie użyję słowa hermetyczny, jak wielu przede mną :D) spora część osób może tych żartów nie zrozumieć, bo mogą one dotyczyć ich kultury, religii, tradycji. Recenzja jest raczej pisana dla każdego, więc obowiązkiem Komillla jest w tym momencie zaznaczyć, że OSOBY, KTÓRE INTERESUJĄ SIĘ JAPONIĄ (w najszerszym tego stopnia znaczeniu, nie jedynie mangą i anime) zapewne połapią się w większości bez wyjaśnień. Natomiast dla ludzi, którzy mają z tym styczność „dorywczo”, będą one po prostu niezrozumiałe. Nic tu o kompetencjach nie mieszać, bo to nie jest kwestia tego. Podobnie z Seitokai Yakuindomo, gdzie sporo jest wstawek dotyczących znaków, ogólnie gierek słownych. Ty zrozumiesz, inni niekoniecznie, dlatego warto jest napisać to, że niektóre żarty wymagają po prostu odpowiedniej wiedzy. Oczywiście, Japończycy tworzą to dla siebie, ale to, co jest u nich doceniane, nie musi być w tym samym stopniu odbierane przez przeciętnego europejskiego widza. To jak przestroga „Gagi są dobre, ale weźcie pod uwagę to, że czegoś możecie nie zrozumieć”. Chyba za bardzo się wkręciłem w to co piszę, wracając do sedna sprawy – to oczywiste, że anime będzie u nas niedoceniane, skoro większość odbiorców nie dostrzeże w nim pełnego potencjału… bo po prostu nie zrozumie części żartów (a te może i są dobre, ale co z tego, jak nie połapiesz się o co chodzi?). W tym wypadku pomagają objaśnienia, chociażby takie jak w Sabagebu.
  • Avatar
    Jokobo 23.09.2014 23:39
    Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
    Komentarz do recenzji "Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora"
    Na wstępie – wielkie dzięki, IKa. :)

    Postać spokojną i skorą do pomocy łatwiej popsuć. Cechy te, oczywiście z umiarem, są pożądane, ale wyobraźmy sobie moment, w którym twórcy do kotła wrzucili nie szczyptę tej chęci do pomocy, a całą garść. W efekcie dostajemy bohaterkę, która zamiast pomóc sobie, to pomaga innym. I tak na okrągło. Poświęca całe swe życie właśnie dla innych, a sama ma… no właśnie, NIC. Teraz zastanówmy się, czy ta postać jest realistyczna. Przecież człowiek w naturze ma, aby być po części egoistą. Jedni bardziej, drudzy mniej, ale wszyscy jesteśmy egoistami. Osoba biedna może oczywiście pomagać innym, ale na pewno myśli też o tym, aby pomóc sobie. Może nie w pierwszej kolejności, ale o tym myśli. Oczywiście, każdy zna ideał ascety, jako człowieka, który postępuje w ten sposób. Jest to na pewno ceniona wartość, ale warto zastanowić się nad tym, czy na pewno w pełni realistyczna. Oczywiście, to nie tak, że tego drugiego archetypu nie można zepsuć, ależ można. Zauważyłem jednak, że twórcy przechodzą w skrajność rzadziej w przypadku postaci a'la tsundere, niż ich przeciwieństw.
    Ja nie traktuje żadnego archetypu jako ideał, nie faworyzuje żadnego rodzaju bohaterek.


    Można je lubić, ale można je też nie lubić.

    Ależ oczywiście, to naturalne. To zależy od samego widza.

    Na szczęście Rika była o wiele mniej wybredna i nie rzucała takimi algorytmami na prawo i lewo. xD

    4 sezony wynikały tego, że twórcy chcieli przedstawić spójną całość opierając się na light novel. Zwłaszcza, że zakończenie trzeciej części było beznadziejne. Chcieli to poprawić, w pewnym sensie. Wait… fabuła całej czwartej części była równie beznadziejna. Nie wyszło im. Ale jeśli patrzeć na dwa pierwsze sezony, było… nieźle. Znaczy, powiedziałbym, że przeciętnie, ale mimo tego, dało się przy tym bawić. Ale zaznaczam, tylko przez pierwsze 2 serie, potem było coraz gorzej, więcej fanserwisu, mniej akcji i fabuły (Naprawdę, nie chce pamiętać, jak załatwili sprawy cenzury w czwartek części, odcinek z gorącymi źródłami, bodajże 5 lub 6. Tak, to ten moment, kiedy okazuje się, że u Louise nie ma czego cenzurować, bo NIC tam nie ma. No właśnie, nic. Pewnie skojarzysz, o co chodzi).

    Rozwój postaci w dramacie jest ważny, podobnie jak w romansie. Czy jest konieczny? Niekoniecznie (świetne zdania, panie recenzent). Pod warunkiem, że odpowiednio przedstawią postać, która przez całą serię będzie statyczna, nie mam nic przeciwko temu, aby taka właśnie była. Niemniej jednak, ta „metamorfoza” jest raczej miłym elementem. Ale, ale… ja raczej nigdy nie zakładam, że coś jest ZAWSZE lepsze od CZEGOŚ. Na pewno znalazłoby się mnóstwo „wyjątków”, ale w sprawach anime tak zwykle mam. Wiele osób uważa,że komedie z loli są z reguły denne i lepiej obejrzeć dojrzałych licealistów (ciekawe, dojrzałych, w komedii). Ja nie skreślam żadnej takiej serii, niezależnie od tego, jaka jest. Oczywiście, mam prawo ich nie oglądać, ale jeśli to robię, to nie wypowiadam się na ten temat, bo i po co, skoro nic nie wiem o tym anime. Jedyne co mogę powiedzieć, to to, że mnie nie zaciekawiło. W innym wypadku przecież spróbowałbym go. :P
  • Avatar
    Jokobo 23.09.2014 18:51
    Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
    Komentarz do recenzji "Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora"
    Oho, przyzwyczajenie z innego forum, gdzie do cytowania służyło [cytat], a nie [.cytuj]. Szkoda, że nie można edytować.
  • Avatar
    Jokobo 23.09.2014 18:49
    Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
    Komentarz do recenzji "Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora"
    Część dot. popularności nie miała na celu dodatkowe uargumentowanie tego, o czym pisałem w całym akapicie. Wskazówką do tego powinno być, cytuję „Dobra, nie zbaczając nadto z tematu[...]". Z tego wynika, że tekst ten był tylko pewną ciekawostką, uzupełnieniem, skoro już poruszamy temat znajomości bohaterów. :) Reszta pierwszego akapitu jak najbardziej tyczyła się tego, o czym pisałeś na początku, czyli właśnie o tym „widział i nie kojarzy”.

    Recenzja zdaje się to potwierdzać – niekiedy skrajnie apodyktyczna i rozkapryszona, zamknięta w sobie to jedyne cechy charakteru jakie zostały wymienione w recenzji odnośnie Riki. Nie rozumiem dlaczego przy okazji tego typu postaci mówi się, że są ona realistyczne, a jak postać jest np. spokojna, miła, uczynna, uśmiechnięta to że jest ona nierealistyczna.

    Fragment przez Ciebie wymieniony jest fragmentem drugiej recenzji, drugiego recenzenta. Nie będę tłumaczyć się z tego, co on miał na myśli, bo w głowie mu nie siedzę i po prostu nawet interpretując to na swój sposób (a opinie mamy podobne) mogę nie trafić w to, co dokładnie chodziło mu po głowie. Sugerujesz, że to, czy postać jest realistyczna czy też nie, zależy od jej cech osobowości. Oj nie, tak nie jest. Nie można powiedzieć, że skoro postać jest złośliwa, to jest realistyczna, a skoro jest spokojna i miła, to jest sztuczna. Na to, w jakim odczuciu jest według Ciebie dana postać, składa się multum elementów, te zaś składają się na pewne tło psychologiczne bohatera. Jednym z ważniejszych elementów, które biorę pod uwagę, jest to, jak postać się zachowuje względem tego, jaka ona jest. To jest dla mnie ważne w odbiorze serii. Jeśli mam wrażenie, często przez całe anime, że postać wykonuje działania w inny sposób, niż zrobiłaby to osoba o jej charakterze, to uznaję tą postać za nierealistyczną. Chyba, że twórcy uargumentują w odpowiedni sposób, czemu decyzja była taka, a nie inna i co wpłynęło na akurat ten sposób rozwiązania problemu. Natomiast nigdy nie oceniam realizmu postaci na podstawie samego charakteru.


    Darcie się na kogoś bez powodu jest irytujące – to prawda, tak samo jak czyjeś kaprysy na zasadzie „bo tak”/„bo ja tak chcę”.

    Irytujące czy nie, są sytuacje, w którym jest wymagane takie zachowanie. Osoby z porywczym temperamentem wiele razy podnoszą głos wtedy, kiedy nie powinny. Czy to oznacza, że nie można ich lubić?


    Nie wiem/nie pamiętam o co chodzi z tą literaturą, ale to że ktoś lubi czytać nie ma nic wspólnego z cechami charakteru – to znaczy tyle, że lubi czytać. Ma takie hobby.

    Odrobinę zawężasz sens mojej wypowiedzi. Chodziło o coś więcej niż traktowanie książek jako hobby. Chodziło o odnalezienie drugiego dna, czytanie między wierszami, jej wypowiedzi, kiedy traktuje o określonych tytułach, a w których można pokusić się o refleksje.
    Natomiast postać nic nie oczekiwała wobec innych. Szukanie wspólnego języka opierając się niekoniecznie na literaturze, bywa naprawdę zabawne. Wiem to z doświadczenia. Czy to jednak oznacza, że jestem nierealistyczny? Osobiście myślę, że za bardzo dostrzegłeś jej cechy tsundere, które, w Twoich oczach zdominowały bohaterkę. Oczywiście ocena jest subiektywna i jeśli „wybitnie” drażniły Cię te momenty, masz do tego prawo.

    A widzisz, a w moim przekonaniu z tego całego tria najlepiej wypada Taiga, a najgorzej Louise. Bo ta trzecia w ogóle się nie zmienia, leje tylko swojego pieska i wyzywa go od idiotów. I tak przez 4 sezony. Oczywiście wszystkie trzy bohaterki lubię, ale Louise wypada przy reszcie (imo) najgorzej. Pomijając już jej przewrażliwienie na punkcie innych kobiet (co widać w każdej sytuacji, kiedy leje Saito za coś, czego on w sumie nawet nie zrobił i co mu się nie należało), czwarty sezon, w którym została ukazana SZCZEGÓLNIE beznadziejnie. Fakt, komedia komedią, ale powtarzanie tych samych gagów bywa czasem męczące i w moim wypadku, ciężko mi było się śmiać, kiedy widziałem, jak chłopak dziesiąty raz obrywa od naszej czarodziejki za to, że przez przypadek położył łapę na piersiach innej dziewczyny.

    Może nie to, że nie oglądam, bo jest popularne. Natomiast zdarza się, że to co jest popularne i oceniane dość wysoko [patrz Clannad, Steins;Gate, Code Geass, No Game No Life, Shingeki no Kyojin, Gintama, mógłbym wymieniać w kółko], często jest w moim przekonaniu overrate'owane.
  • Avatar
    Jokobo 23.09.2014 15:28
    Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
    Komentarz do recenzji "Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora"
    Chodziło mi o to, że po obejrzeniu Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora jakiś rok temu niewiele z niego pamiętam. A gdyby ktoś po prostu pokazał mi samą postać w sensie wyglądu i spytał „Kim ona jest?” to takie byłoby moje skojarzenie.


    Sytuacja, którą opisałeś, bierze się z Twojego podejścia do serii. To niemalże oczywiste, że jeśli jakąś serię uważasz za dobrą, bądź po prostu ją lubisz, to bohaterki/bohaterzy zapadną Ci w pamięć na dłużej i bardziej szczegółowo. Dodatkowo, są anime bardziej i mniej popularne. Tu także nie skłamię, jeśli powiem, że rozpoznawalność postaci wynika po części z popularności. Pierwszy przykład z brzegu – Haruhi. Sporo osób z mojego otoczenia serii z jej „udziałem” nie widziała, ale postać jak najbardziej kojarzą. Przykładów jest oczywiście mnóstwo. Teraz przyrównajmy do tego mało popularne anime, jak chociażby Hantsuki. Tu jest kompletnie na odwrót, bo szanse na to, że spotkasz osobnika, który postać kojarzy, a anime nie widział, są bardzo małe. To dodatkowo wpływa na to, jak przeciętny widz pamięta (lub nie pamięta) danych postaci. Dobra, nie zbaczając nadto z tematu – jeśli mnie ktoś spytałby się o postać Riki (a zapewniam Cię, że oglądałem to dość dawno), potrafiłbym z miejsca podać jej imię, nazwisko, a nawet właśnie cechy charakteru (zresztą, to wynika troszkę z recenzji, jak już pisałem, anime widziałem dawniej, recenzję napisałem dopiero kilka tygodni temu, mimo wszystko byłem w stanie ją opisać, na pewno nie tak, jakbym mógł to zrobić po seansie, ale wystarczająco, według mnie). Z przykładów, które wymieniłeś, gdyby ktoś spytałby się mnie o postać z True Tears, dajmy na to Hiromi (? – nie bij, jeśli pomylę imiona), tą dziewoję z długimi, czarnymi włosami… o niej już bym niewiele powiedział. Czemu? Prawdopodobnie dlatego, że bardziej zapadły mi w pamięć postaci z serii, które bardzo szanuję/uważam za naprawdę dobre/lubię, niż resztę. Bo ta reszta jest zwykle z takich anime, które obejrzałem „bo nie jest zła, ale za 3 miesiące i tak raczej o niej zapomnę i będzie jedną z wielu w odmętach MALa”.


    Rzeczywiście dziewczyna miała chyba jakieś tam cechy tsundere, ale nie była tak bardzo denerwująca jak typowa przedstawicielka gatunku (która może być wybranką głównego bohatera) – Taiga z Toradora. To, że nie jest aż tak tsundere jak Shana to niewielki plus jeśli chodzi o wątek romantyczny, bo o ile pamiętam to nie było w niej także nic szczególnego co by mogło spowodować żeby chłopak miał się w niej zakochać lub żeby w ogóle miało mu na niej specjalnie zależeć ani by widz czuł do tej postaci jakąś szczególną sympatię, prędzej irytację ze względu na jej kaprysy. Co więcej dramat, o ile pamiętam, budowany był na negatywnych emocjach (trochę jak w Kimi ga Nozomu Eien – tyle tylko, że tam główna bohaterka była sympatyczniejsza i związek był na innym etapie).


    To, jak odbierasz archetypy postaci takie jak tsundere, yandere czy kuudere, zależy głównie od Twoich preferencji. Jednych tsundere mogą po prostu irytować swoimi, często sprzecznymi, zachowaniami, inni się nimi zachwycają. Ja należę do osób pośrodku, bo chociaż lubię, dla przykładu, „trójcę” Tsundere – Shanę, Taigę i Louise, to jestem świadom ich wad i tego, że postacie są najzwyczajniej w świecie monotonne. No, z tego wyżej wymienionego grona wybija się Taiga, ale to już jest temat na inną dyskusję. No właśnie, po co taki wstęp. Wszystko wynika z tego, że widzowie mają różne gusta i guściki, a to, co jednych drażni, drugich raduje. Tak samo jest z bohaterami, w Twojej opinii postać „niewarta” bycia kochaną, w której zakochać się ciężko, ze względu na jej zachowanie. W mojej opinii postać barwna, która jest w stanie zbalansować swoją osobowość, by nie można było jednoznacznie stwierdzić „Tsundere”. Bo jak już mówiłem, a co Ty wymieniłeś, czyli chociażby ta kapryśność, to tylko jedna z cech postaci i ta cecha nie definiuje całej osobowości, jak w przypadku chociażby Shany. To nie jest kolejna postać, która będzie wniebogłosy drzeć się na głównego bohatera, wyzywając go od idiotów. Same wstawki z literatury mają za zadanie uwidocznić w Rice te bardziej pozytywne aspekty. I w moim przekonaniu, to się właśnie udało.

    No widzisz, ja przykładowo nie rozumiem fenomenu Clannada, nie ważne której części. Osobiście, wraz z Air i Kanon, uważam za niewypały od Key'a, a samo anime (wszystkich 3 produkcji) mnie o tym przekonało. Ale ja często mam odmienne, „sprzeczne z fandomem” poglądy, dlatego pytanie było bardziej z ciekawości.
  • Avatar
    Jokobo 22.09.2014 19:29
    Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
    Komentarz do recenzji "Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora"
    Porównujesz Rikę do Shany? Shana jest stricte tsundere, która swoim zachowaniem i charakterem nie wnosi żadnej świeżości. Rika jedynie posiada część cech tsundere, ale jest postacią barwniejszą. Jest wiele dramatów lepszej jakości, powiadasz? Niech zgadnę, wymienisz pewnie Clannad AS?
  • Avatar
    Jokobo 14.09.2014 23:56
    Re: odkop
    Komentarz do recenzji "I''s Pure"
    Po prostu jestem tu „nowy” i sobie piszę z czegokolwiek co oglądałem, głównie alternatywne.