Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

Jokobo

  • Avatar
    Jokobo 8.01.2015 17:28
    Komentarz do recenzji "Shinmai Maou no Testament"
    Niektóre skróty wyglądają okropnie… :D

    I tak co scenę ecchi chłopak będzie panikował, jakby zabił sąsiadce psa. W sumie standardowy bohater haremówek z mocami, demonami i innymi bajerami, z tym, że ciekawszy na starcie. Ale to szybko się wypali.
  • Avatar
    Jokobo 7.01.2015 18:33
    Komentarz do recenzji "Yuri Kuma Arashi"
    Reakcja alergiczna na MAL czy na zwracanie oceny? xD
  • Avatar
    Jokobo 7.01.2015 18:31
    Komentarz do recenzji "Absolute Duo"
    Ależ mi opening z Kiseijuu czy właśnie Brynhildra także się spodobał, chciałem właśnie rozróżnić jedynie pojęcie „dynamiczny” od typowego wrzeszczenia, żeby nie było ewentualnych niedomówień.
  • Avatar
    Jokobo 7.01.2015 17:54
    Komentarz do recenzji "Absolute Duo"
    Nie wiem, czy takie podejście do mnie przemawia (nie jestem żadnym znawcą i muzykę traktuje stricte rozrywkowo, dlatego nie mam pojęcia, jakie panują trendy, co się zmienia w muzyce i inne takie rzeczy :D), wiem za to, że lubię dynamiczne (niekoniecznie darcie japy, jak określiłbym chociażby opening Kiseijuu czy Brynhildra, albo może wszystko od Fear and Loathing in Las Vegas) nutki, dlatego bardzo wpadają w mój gust utwory takich wykonawców jak May'n, Lisa, fripside, Kotoko, Back­‑on czy właśnie Suzuki Konomi, tak jak tutaj. Z tym, że ten opening odrobinę mnie zawiódł, za często zmieniano tam klimat. Ba, co 10­‑15 sekund.
  • Avatar
    Jokobo 7.01.2015 16:38
    Komentarz do recenzji "Absolute Duo"
    Rozumiem. :D W sumie jestem pod wrażeniem, że naprawdę chciało Ci się tak analizować cały utwór. Powiem tylko, że (według Twojej wersji) fragmenty, które były dla mnie świetne to:
    0:14 – 0:25 (następna część jest praktycznie taka sama, a nie lubię „powtórek”, przynajmniej nie jedna po drugiej)
    0:35 – 0:45 (chyba najlepszy fragment w całym openingu)
    1:02 – 1:08 (głównie moment 1:02 – 1:04, ale początek następnego fragmentu także ujdzie. Niestety, dalsza część zupełnie mnie nie pasuje)
  • Avatar
    Jokobo 7.01.2015 15:46
    Komentarz do recenzji "Yuri Kuma Arashi"
    Wyszedłeś z troszkę złego założenia (czytaj: nie o tym mówiłem). Ja nie sprawdzam (na podstawie średniej), czy seria jest dobra czy zła. Sprawdzam, jak dana pozycja przyjmuje się wśród danej społeczności. Dla przykładu, jeśli spojrzę na średnią na MALu (niech już za przykład posłuży ten nieszczęsny MAL), to nie jest to dla mnie żadna informacja o serii. To dla mnie informacja, jak dana społeczność odbiera konkretną serię, czy większości to odpowiada, czy też nie. Powołując się więc na tą średnią ocenę z MALa miałem na myśli to, że seria będzie niedoceniana i odbierana inaczej od osoby, która miała styczność z produkcjami Ikuhary. Nie mówiłem nic o jakości samej serii, więc jak dla mnie podanie za przykład średniej z jakiegokolwiek większego portalu jest właściwe i nie widzę nic w tym złego.
  • Avatar
    Jokobo 7.01.2015 15:37
    Re: Dobre
    Komentarz do recenzji "Absolute Duo"
    Pierwsze epizody Seirei także dało się oglądać, odcinek Absolute Duo był w sumie takim lekko nużącym wstępem, więc nie mieli jeszcze okazji pokazać (w kwestii bohaterów i fanserwisu) na co ich stać. :D Chociaż reszta postaci jeszcze mnie nie zaczęła irytować, to przyznam, że króliczkowi już się to udało.
  • Avatar
    Jokobo 6.01.2015 23:14
    Komentarz do recenzji "Absolute Duo"
    Wybacz, pogubiłem się troszkę w tym, czy to na pewno do mnie czy do Kamiyana… :D
  • Avatar
    Jokobo 6.01.2015 22:34
    Komentarz do recenzji "Yuri Kuma Arashi"
    Tak to działa, a tych zaś gatunków (harem, chociażby) jest obecnie od groma. Miłą odmianą jest więc coś oryginalniejszego, ale tak jak mówisz – coś „innego” odbierane jest zwykle jako coś złego. Chociaż wszystko z czasem się przejada, tak jak teraz jesteśmy bombardowani szkolnymi haremówkami i spora większość oceniana jest raczej bardzo negatywnie. Mam co do YuriKumy spore nadzieje i liczę na to, że po kilku odcinkach seria nie okaże się wtórna i nie wysypią się z wszystkich pomysłów już na samym początku.
  • Avatar
    Jokobo 6.01.2015 22:15
    Komentarz do recenzji "Yuri Kuma Arashi"
    Hmm? Bądź co bądź, to najprostszy sposób do sprawdzenia, co się (nie) podoba ludziom. A do tego się odnosiłem.
  • Avatar
    Jokobo 6.01.2015 20:39
    Komentarz do recenzji "Yuri Kuma Arashi"
    Heh, ostatecznie i tak YuriKuma będzie niedoceniana przez ludzi, żeby zrozumieć te pozornie pozbawione sensu sytuacje jako metaforę dorastania czy czegoś w stylu konfliktu tego co prawe i moralne z tym co podpowiada Ci instynkt (bądź po prostu pragnienie), trzeba byłoby doszukiwać się tego bądź po prostu znać w jakimś tam stopniu twórczość Ikuhary. W innym wypadku zobaczy się tylko coś absurdalnie głupiego (chociaż nawet ta głupota potrafi bawić). Pewnie z tego powodu taka niska średnia na MALu z pierwszych wrażeń ludzi (nadal nie rozumiem, jaki jest sens wystawiania oceny po pierwszym odcinku). Ale fajnie, że niektórzy uważają inaczej. :D
  • Avatar
    Jokobo 6.01.2015 20:20
    Re: AOTY
    Komentarz do recenzji "Yuri Kuma Arashi"
    Obie produkcje widziałem, chociaż żadna z nich nie jest tak szalona jak YuriKuma.
  • Avatar
    Jokobo 6.01.2015 13:00
    Re: AOTY
    Komentarz do recenzji "Yuri Kuma Arashi"
    Warto zwrócić uwagę na symbolikę, jeśli tego nie zrobiłeś. A ten kwiatek to oczywiście lilia.
  • Avatar
    Jokobo 6.01.2015 01:58
    Komentarz do recenzji "Absolute Duo"

    IMHO to będzie chyba jeden z lepszych OP w tym sezonie.

    To dobrze, że większość anime jeszcze nie wyszła, a co za tym idzie, openingów nie dane nam było usłyszeć. W sumie wcześniej wyszedł tylko odcinek Junketsu no Maria, ale nie chce mi się już sprawdzać, czy wcześniej czy odrobinę później. No chyba, że o czymś nie wiem. No nic, w każdym razie jest to słówko „chyba”, więc nie będę się czepiał. Mimo wszystko zgadzam się z tym, że sama nutka jest całkiem dobra, jak większość od Konomi Suzuki.
  • Avatar
    A
    Jokobo 6.01.2015 01:50
    AOTY
    Komentarz do recenzji "Yuri Kuma Arashi"
    Czy to anime osiągnęło taki stopień głupoty, że jest aż idiotyczne i… w sumie to śmieszne? Czy to ja mam po prostu jakiś specyficzny humor? Przyznam, że brechtałem się na pierwszym odcinku więcej, niż na niektórych komediach przez całą serię. Jak to zresztą znajomy stwierdził – to anime tak bardzo nie ma sensu, że brak sensu nadaje temu sensowny bezsens.
    No dobra, obejrzałem całość, po czym miałem w głowie jedno pytanie – „Co ja oglądam?”.
    W ogóle, zacznijmy od tego, o czym to jest?
     kliknij: ukryte 
    Zastanawiam się, jak to anime powstało. Nie, nie, nie chcę wiedzieć.
    Czy kontynuuję seans? ALEŻ OCZYWIŚCIE. A, zapomniałem powiedzieć o openingu. Animacji komentować nie chcę i nie będę, ale muzyczka… ujdzie… taka… specyficzna jest… bardzo. No dobra, to był zły pomysł, by oglądać coś takiego o tej godzinie.
  • Avatar
    Jokobo 28.12.2014 20:19
    Re: Koniec
    Komentarz do recenzji "Ushinawareta Mirai o Motomete"
    Zakończenie:
     kliknij: ukryte 

    Większość błędów anime wynika z tych nudnych i głupawych odcinków o szkolnym życiu. wspominasz o chaosie związanym z tematyką naukową.
    Mniej odcinków o szkolnym życiu -> szybsze wprowadzenie do tematyki naukowej -> więcej czasu na opisanie i wytłumaczenie sytuacji --> sukces.
    Zgadzam się, to wina twórców, przecież te błędy to tylko i wyłącznie wina twórców. Ale to zmienia troszkę nastawienie, bo w tym momencie za główny błąd przyjmujesz pierwszą połowę serii, nie całość. Bo historia była dobra, ale jak już mówiłem wielokrotnie – zawiniło wykonanie.

  • Avatar
    Jokobo 28.12.2014 18:15
    Re: Koniec
    Komentarz do recenzji "Ushinawareta Mirai o Motomete"
    Wybacz w takim razie, tego rodzaju nicki odbieram za męskie i troszkę mi się zapomniało. ^^

    Widocznie przegapiłem końcówkę, bo jedyne co pamiętam, to moment, w którym  kliknij: ukryte 

    Kwestie podróży czasu nie są na tyle banalne, żeby można było wprost stwierdzić „To jest nielogiczne, więc jest złe”. Jeśli coś dotyczy podróży w czasie, to będzie zawsze nielogiczne. Nie ma co doszukiwać się mankamentów, które na pewno będą, bo inaczej tego nie zrobisz. Do S;G też można by się przyczepić, oj dałoby radę. Zresztą, dla mnie S;G jest średnią serią, która nudziła mnie podobnie jak Ushinawareta, ale nie będę wprowadzać żadnych porównań, skupię się tylko na naszym omawianym „dziele”.

    Cóż, ja kupiłem to wytłumaczenie, podchodząc do tego z dystansem i nie oczekując świetnie poprowadzonej fabuły. Bo czego oczekiwać od serii, która ponad połowę czasu straciła na bzdury? Chociaż dobrych zwrotów akcji. Ten zaliczał się, jak najbardziej. Wszyscy czepiają się o te „mądrze brzmiące” słowa. Hello, oni są naukowcami, nie będą rozmawiać jak uczniowie w liceum. Warto wziąć to pod uwagę – jestem naukowcem, rozmawiam z drugim naukowcem, używam odpowiednich dla danego środowiska słów, to całkowicie naturalne.

    Nadal mam wrażenie, że przez to, że oczekiwaliście nie wiadomo jakiego cudu, wyostrzyliście swoje zmysły na błędy. Podejście to jednak ważny aspekt, nie oczekując od anime niczego nadzwyczajnego byłem w stanie całkiem dobrze się bawić (na ostatnich 5 odcinkach). Błędy są, nawet wiele, jedynie pomysł był dobry, bo całe wykonanie zawiodło, ale nie odebrało mi to frajdy z tej drugiej połowy serii.
  • Avatar
    Jokobo 28.12.2014 02:48
    Komentarz do recenzji "Elfen Lied"
    Opening rzeczywiście był świetny, nawiązujący do Biblijnych motywów i (jeśli dobrze pamiętam) jakiegoś tam renesansowego hymnu. Nie powiedziałbym natomiast, czy był taki klimatyczny. Myślę, że znalazłoby się parę serii, gdzie Lilium pasowałoby lepiej.
    Resztę zaś odebrałem tak jak reszta – nagość, masa kości i prostoliniowa fabuła. Nie rozumiem natomiast, czemu wątek Lucy się tak wyróżniał w Twojej opinii. Według mnie to lekka nadinterpretacja tytułu. Przynajmniej ja mam takie wrażenie, zważywszy na to, że podobne wątki (o podobnych przyczynach i skutkach) można znaleźć w wielu seriach.
    Ja odebrałem serię jako zapychacz czasu – do obejrzenia i zapomnienia. Zresztą, tak też jest, jedyne co pamiętam, to kilka wątków i parę imion (wraz z właścicielkami): Lucy i Nana. O głównym bohaterze zaś nie pamiętam. Aż dziw mnie bierze, że komilll, który oglądał to prawdopodobnie w tym samym czasie (mniej więcej) co ja, tyle pamięta o EL.

    Co do Brynhildra, nie ma co tego porównywać. Wprawdzie oglądało mi się przyjemnie, ale zawiodłem się niemiłosiernie. PV było świetne, liczyłem na faworyta sezonu, dostałem coś sztampowego do bólu (sam nie wiem, czemu wrzucili tam tyle scen ecchi), chociaż nie powiem, by seans był dla mnie katorgą. W przypadku Elfen Lieda i Brynhildra moje odczucia były zdecydowanie inne, chociaż sama tematyka anime była bardzo zbliżona do siebie. Ba, oba anime miały bardzo podobną konstrukcję z wieloma wspólnymi elementami.
  • Avatar
    Jokobo 27.12.2014 21:34
    Re: Koniec
    Komentarz do recenzji "Ushinawareta Mirai o Motomete"
     kliknij: ukryte 

    Po pierwsze, nie bierzcie na serio wszystkich rzeczy, które zdarzają się w anime. Zwłaszcza, jeśli dotyczą zaawansowanej technologii i nauki czy wykorzystują jakieś skomplikowane teorie, które de facto są tylko teoriami.
    Po drugie, weź pod uwagę to, że anime raczej nie jest adresowane do naukowców czy ludzi o ponadprzeciętnej inteligencji. Oni mogą sobie tworzyć własne teorie, niekoniecznie zgodne z prawdą. Sam nie interesowałem się przeskokami czasowymi, nie wiem jak to „w teorii” działa, dopiero po przedstawieniu przez pana kilka postów wyżej wszystkich tych scenariuszy i całej reszty mogę to gdzieś tam podpiąć. Jeśli ogląda się to znośnie (a takie miałem odczucia, pomijając pierwszą połowę serii, która z nauką nie miała nic wspólnego poza paroma wtrąceniami od Nagisy, chociażby w odcinku, gdzie zdobywali zastępcze komputery), jest to wytłumaczone w jakimś „dopuszczającym” stopniu, nie wdrążając się zanadto w te wszystkie teorie, to mi to pasuje. Zawiązanie akcji wypadło znośnie, ostatnie ~4 odcinki także. No i tu pojawia się problem – czemu tylko 4 odcinki? Przecież mogło ich być znacznie więcej, ale twórcy postanowili zmarnować ponad połowę odcinków na żmudne pogadanki i jak to nazwałeś „wesołe scenki z życia szkolnego”. I to był właśnie dla mnie największy ich błąd.

    Co do równowagi, nie zrozumiałeś za bardzo o co mi chodzi. Mając tyle czasu, ile im zostało (a zostało im niewiele) byli w stanie w jakimś tam stopniu wyjaśnić wszystkie te plot twisty, a przy tym zamknąć akcję, nie przyśpieszając jej zanadto. Owszem, mogłeś dostać jakąś naukową serię o tych wszystkich teoriach, oczywiście, że mogli to zrobić. Ale co z tego, jeśli ta właściwa akcja nie przekraczałaby 10 minut? Ja nie wytrzymałbym dwóch­‑trzech odcinków naukowej paplaniny, zwłaszcza, że nie lubię sytuacji, gdzie akcja rozwija się powoli i mozolnie (tutaj zresztą mogę nawiązać do pierwszej połowy serii).

    Meh, nie mogę powiedzieć, że to źle, ale nie podoba mi się, kiedy ludzie porównują serie do pionierów z tego gatunku. Wszystko wtedy bladnie i wypada słabo. Pomijając już podobieństwa do S;G pod względem tematycznym (chociaż w recenzji i tak do tego nawiążę, heh), starano się naprawić szkody wyrządzone pierwszą połową serii. Niestety – było już za późno. Najprościej rzecz mówiąc, mógłbym to nazwać (o tak, wiem, że ludzie nie lubią, kiedy to mówię :3) zmarnowanym potencjałem. Bo historia nie była zła, wręcz przeciwnie. Zawiniło natomiast wykonanie, czyli wszystko to, o czym mówiłem powyżej. A pomijając to, zgodzę się, że żaden bohater nie był (nawet w jakimś stopniu) rozbudowaną i wymyślną postacią. Twórcy wrzucili pełną sztampą, począwszy od Kaori (najgorsza postać w tym anime), skończywszy na Airi (nie cierpię altruistek). Kenny nie był zły, a jego „engrish” momentami bawił, ale oprócz tego niczym się nie wyróżniał. Recenzja coming soon.
  • Avatar
    Jokobo 27.12.2014 17:29
    Re: Koniec
    Komentarz do recenzji "Ushinawareta Mirai o Motomete"
    W takim razie:
    Wszystko jest jasne, zrobili to najlepiej jak mogli. A raczej – zrobili to najlepiej jak mogli, tracąc niepotrzebnie ponad połowę serii na beznadziejne Slice of Life. W Ushinawareta wprowadzili wszystkie te kwestie naukowe za późno, przez co wyjaśniali całą akcję anime w ~4­‑5 odcinkach. Zdecydowanie za mało czasu na tego rodzaju tematy, które (jak widać z powyższej dyskusji) są bardzo rozbudowane i zawsze wiążą się z jakimiś nieścisłościami. Biorąc pod uwagę pozostały czas, udało im się znaleźć równowagę między tłumaczeniem zdarzeń, a tworzeniem dalszej fabuły, by coś się działo na ekranach. Od drugiego/trzeciego odcinka nie oczekiwałem od serii cudów, dlatego jestem w stanie pogratulować im rozwiązania i tak już przegranej sprawy. No, można było ją jeszcze bardziej przegrać, ale twórcom udało się jakoś wyjść z tego obronną ręką. Większość zostało wyjaśnione na poziomie dopuszczalnym i do połapania się, o co biega.
    To ja może przyczepię się czegoś innego, skoro wszyscy gadają o podróżach w czasie, nauce, kwantach i innych takich bajerach. To co było prawdziwą bolączką serii, to nie ubogie wytłumaczenie na temat podróży w czasie, a pierwsza połowa serii i pieczenie ciasteczek przez pół odcinka. Zadaję sobie jedno pytanie – po co? Żeby rozwijać relacje między bohaterami? Przecież w tym czasie i tak mało się działo, problemy bohaterów były dziecinne (nawiązuje do zachowań głównych bohaterów, a zwłaszcza Kaori i jej „Obrażę się na niego, bo mogę. Wprawdzie nie do końca wiem czemu i czy powinnam się na niego obrazić, ale to zrobię.”).
    Za długo skupili się na tym pierwszym świecie, przez co pozostałe wymiary/światy równoległe czy jak wy to tam nazywacie, zostały zaniedbane. Widać to zresztą po datach, pod koniec skakali co jakieś cztery dni, pokazując jeden dzień (a może raczej konkretną sytuację z danego dnia) w przeciągu paru minut. Czy opłaciło im się więc przedstawiać pierwszy świat dzień w dzień, marnując jeden odcinek na 1­‑2 dni? Jak dla mnie – nie.
  • Avatar
    Jokobo 12.12.2014 22:56
    Re: Smiech na sali
    Komentarz do recenzji "Clannad"
    Komiczna, czy ja wiem… to było raczej prowokacyjne stwierdzenie, jeśli dobrze znam komillla. A jeśli pisał to kompletnie poważnie, to może troszkę poniosła go fantazja.

    Jestem szczególną osobą, która zwykle nie lubi serii, którą jara się „tłum” (przy czym zaznaczam, nie chcę na siłę się wyróżnić), więc przykłady odnośnie Titanica do mnie nie przemawiają… między innymi dlatego, bo Titanica nie lubię. :P Grunt w tym, że sam nie masz konkretnych danych, ile „doświadczonych” (to pojęcie względne) widzów serię ocenia wysoko. To taka lekka hipokryzja, odnośnie tego, co napisał Karsuno.
  • Avatar
    Jokobo 12.12.2014 20:58
    Komentarz do recenzji "Hitsugi no Chaika: Avenging Battle"
    Z fanserwisem się zgodzę, niektóre kiepskie gagi (wymówki Meliodasa, by pomacać/popatrzeć/whatever) na pewno potrafiłyby zniechęcić potencjalnych widzów.

    Owszem, bo po części to wina jednego, a po części drugiego. Przy czym kwestię rozplanowania mogli bardziej dopracować, bo na to drugie raczej nie mieli wpływu.

  • Avatar
    Jokobo 12.12.2014 20:30
    Komentarz do recenzji "Hitsugi no Chaika: Avenging Battle"
    Jeśli miałbym polecać komuś nowszą przygodówkę, to prawdopodobnie pomyślałbym bardziej o poleceniu Nanatsu no Taizai (chociaż z drugiej strony, Chaika nadal lepsza od Shingeki no Bahamut). Ze starszych, chociażby Berserk (jeśli chodzi o dark fantasy).
    Tekst o komediach to tylko przykład, chyba, że chodziło Ci o to, że serie w tych klimatach nie należą do najliczniejszych, to faktycznie tak jest, ale można też znaleźć takie tytuły, które wykonane są staranniej.

    Tak, to zdecydowanie było widać, zwłaszcza, że pierwszy sezon był już znośny, jeśli chodzi o fabułę i całą tą resztę, klimat był, jakaś tam akcja też była… z drugim było już trochę na odwrót. W kwestii ilości materiału, myślę, że to trochę kwestia złego wykorzystania czasu antenowego i rozplanowania tego materiału na poszczególne odcinki. Jak pisałem w pierwszym komentarzu, początek był wydłużony i mogliby go trochę skrócić, chociażby na rzecz końcówki, która zupełnie mi nie przypasowała ( kliknij: ukryte ).
  • Avatar
    Jokobo 12.12.2014 20:00
    Komentarz do recenzji "Hitsugi no Chaika: Avenging Battle"
    Może niekoniecznie gniotami (btw, CG od początku uważałem za taki :D), ale faktycznie, można się przy tym zawieść i to poniekąd może wpłynąć na odbiór i ocenę serii. Z drugiej strony, osoba może nie podzielać Twojego entuzjazmu, jeśli polecisz mu coś z tych przeciętnych/fajnych/przyjemnych serii.

    W tym przypadku przez „warte obejrzenia” rozumiem coś, co w jakiś sposób wybija się z mnóstwa innych, podobnych serii.

    Oczywiście, najważniejsza jest frajda z oglądania i nie ma co się nad tym zastanawiać, ale inaczej czuję się, oglądając coś, co sprawia mi frajdę, a jednocześnie jest inne od (dla przykładu) 50 komedii o podobnej tematyce. To zawsze jakieś uczucie świeżości, czegoś nowego.

    Możliwe, że troszkę źle to ubrałem w słowa, chodziło mi bardziej o to, aby nie oczekiwać od Chaiki czegoś nadzwyczajnego, a potraktować to jako luźny tytuł, z dystansem.

  • Avatar
    Jokobo 12.12.2014 19:30
    Komentarz do recenzji "Hitsugi no Chaika: Avenging Battle"
    To nie był żaden argument, aktualnie, więc nie wiem o co c'mon.
    Nic nie straci,bo nie ma w tej serii nic nadzwyczajnego, co byłoby warte polecenia. Jeśli już poleciłbym Chaikę, zwłaszcza drugi sezon (chociaż to nie ma większego sensu, bo i tak dana osoba zaczęłaby od pierwszego), to raczej dla zabicia czasu, z nudów, nie dlatego, bo seria jest warta obejrzenia. Nie mogę więc powiedzieć „Zobacz na to, bo genialna fabuła” czy coś innego.