x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: małe pytanko
Nieoglądalne
W sumie nie wiadomo czy to komedia, dramat psychologiczny, kryminał nawet. Nawet „ujęcia” bielizny pod koniec zanikają. Szkoda, zdawało się mieć potencjał. Po deadman wonderland fail sezonu.
Nieoglądalne, 2/10
Jak na lekką serię ecchi naprawdę dobrze zrobione.
Ktoś mi może wytłumaczyć kliknij: ukryte czemu koło zbroi jest makata/arras/takie coś z polskim orłem (11 odcinek)? To taka fikcja zupełna i przypadkowe, czy Oda Nobunaga rzeczywiście coś…? Nic nie znalazłem na ten temat konkretnego, herb Oda nie różni się od innych japońskich, właściwie nic co by tam Orła tłumaczyło. Np. Portugalczycy, którzy jako jedyni coś tam więcej bywali nigdy orła nie używali.
Jak wyglądało przewijanie: 4 pierwsze odcinki obejrzałem, później pomijałem sceny erotyczne i co poniektóre puste, powtarzane sceny. Szczególnie Nao Arc był nędzny- trzy odcinki, z których najciekawsze były endingi. Np. o ile dobrze pamiętam kliknij: ukryte pusta scena gdzie się chowają w szatni- toż tam z niedowierzaniem przewinąłem minutę i naprawdę nic się nie stało. Przy Sora Arc przewijałem tylko sceny erotyczne, pseudoporno animowane wolałem ominąć.
W Amagami SS były widoczne nawiązania między historiami, dziewczyny robiły to samo niezależnie od tego czy razem z bohaterem czy bez. Zaś w Yosudze poza wspólnym początkiem historyjki są całkowicie odizolowane, jakby każda na innej planecie.
Główny bohater sprawia wrażenie kompletnie bez znaczenia- wszystko co robi wydaje się być ograniczone do wybrania dziewczyny i słuchania tego co ona paple, zachowuje całkowitą bierność, losowe wydarzenia następują bez jego wpływu.
Najpierw oglądając pierwsze 10 odcinków mocno przewijałem, dopiero później po beznadziejnym środku nastąpił katastrofalny finał. Chociaż akurat Sora Arc w porównaniu do pozostałych był dość konkretny i widoczne było, że twórcy wiedzą co chcą zrobić.
To, że coś powstaje na podstawie gry nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Mogli sobie wybrać inną grę, albo trochę przeinaczyć. Wystarczało dać większy nacisk na integrację poszczególnych historii z całą fabułą, nieco uwypuklić uczucia, a nie tylko pożądanie, zwiększyć rolę bohatera- pokazać że on coś wybiera, ma alternatywy, a nie przypadkiem zalicza.
Yosuga no Sora leży i kwiczy w porównaniu do Amagami SS czy w ogóle genialnego The World Only God Knows.
Po pierwsze dziewczynki naprawdę kretyńskie, poza tą czarną i Madoką zachowywały się całkowicie impulsywnie i nielogicznie. Mimo wszystko ludzie się aż tak nie zachowują. Wobec tego pewne fakty, które miały być diaboliczne i złe wraz z logicznym uzasadnieniem na tle głupoty Shoujo były naprawdę bardziej zachęcające niż powinny.
Wytłumaczenie mechaniki uniwersum mocno kuleje. Po prostu jest całe bez sensu. Twórcy powinni bardziej skupić się na samych mahou shoujo, a nie odwoływać się do praw termodynamiki. Do końca też zresztą nie wiadomo o co chodzi i całość mimo wyjaśnień po prostu nie tworzy całości.
Poznajemy po kolei historie wszystkich bohaterek, a ja się pytam po co… Szczególnie że wszystkie są analogiczne.
Wprowadzono kilku bohaterów, których można było lepiej rozegrać, szczególnie rodzina Madoki.
Poza tym jeszcze „wspaniałe” zakończenie.
Na plus niewątpliwie klimat, oryginalna kreska, pastelowe kolory. Niezły pomysł na fabułę, niestety przejedzony.
Muszę też przyznać że jest niebanalne przesłanie: nie należy postępować impulsywnie, decyzje trzeba podejmować powoli, rozważać różne możliwości i nie kierować się chwilowym uczuciem.
Jest znacznie lepiej, ograniczyli obrazki kwitnących drzew, to tylko w pierwszym odcinku były trzy czy więcej takie spore „ujęcia”.
Coś się dzieje, ale cały czas do śmiesznej komedii dość daleko. Po zaakceptowaniu Tooru jako geniusza i tę z wysokim czołem (Naoru?) jako kretynkę zostaje slice of life, jakie mam możliwość oglądać w życiu.
Ale ogólnie nie jest źle, ze względu na naprawdę nieźle dobrane, naturalne postaci.
Do anime
Co zmienia motyw zabijania i szczątki kryminału? Poza nazwą gatunku niewiele. Życie w warzywniaku jest nudne i przewidywalne- tutaj też. A nawet momentami bardziej.
Jeśli chodzi o wyciskające pastę z tubki historie dziewczynek są one bardzo przerysowane. Jakby popatrzeć uważniej nie są to historie ani nadzwyczajne, ani jakoś specjalnie smutne- przecież nie tresowaliby osób z dobrych, kochających rodzin, doskonale spełniających się w społeczeństwie. Z pastelową oprawą graficzna i przejmującą muzyką wszystko co melancholijne wydaje się „bardziej”. Momentami miałem wrażenie że jedna z nich zatrzaśnie się w schowku na miotły i przedstawią to jako traumatyczne przeżycie, które wpłynie na dalsze życie.
Warto też wspomnieć o przesłaniu: jeśli zrobicie z mniej lub bardziej patologicznie wykrzywionych dziewczynek zabójczynie będą one miały różne problemy psychiczne.
Dobry opening i ending, świetnie dostosowana oprawa graficzna, niezły klimat. Tylko że wystawy obrazków z Włoch i koncerty to jedno, a anime to drugie…
Warto wspomnieć o krwawych scenach. Doskonale kontrastują z nudnym i nijakim charakterem reszty- anime staje się jeszcze bardziej nudne i nijakie, a sceny jeszcze bardziej krzykliwe.
Polecam osobom, które lubią obejrzeć coś, żeby potem sobie wkręcać, że było to głębokie. Z pewnością, po obejrzeniu Gunslinger Girl westchną i poczują się dorosłe o kolejne 20 lat więcej.
Nie polecam 2, traci charakter nie tracąc wad.
btw. Masz przycisk Odpowiedz- umożliwia to nawiązanie konwersacji i jej kontynuowanie w jakiś logiczny sposób.
Odpowiem trochę odbijając piłeczkę- wielki minus do fabuły było moim subiektywnym komentarzem, uzasadniam tym, że na fabułę jakąkolwiek było miejsce. Zresztą przesadziłem, bo kliknij: ukryte z tym powodem androfobii się podziało w sumie. Główną treścią był brak oceny fabuły, a nie ona. Mój komentarz jest do recenzji, a nie anime.
Nie bronię recenzji- co widać, zjechałem równo i konstruktywnie. Teraz też coś konstruktywnego i rzeczowego przedstawiłeś.
Ale jednak mimo wad, nie zmienię zdania, że recenzja JEST. Co jest zaletą samą w sobie. I jest merytorycznie dopuszczająca, jeśli nie odbiega od tematu lub nie egzaltuje.
I naprawdę zachęcam, nie wiem jak to faktycznie działa- do napisania recenzji. Oceniłeś dość wysoko (8/10), możesz przedstawić swoje racje.
Przestańcie
Szaman Fetyszy wyraził w recenzji swoje zdanie- napiszcie swoją.
Owszem przesadził: np. grafika- sorry, to standard, inne anime z taką grafiką dostają za nią znacznie wyższe oceny. Pasowała do lekkiego charakteru serii i dobrze wyrażała komiczność oraz absurdalność sytuacji.
Komentarz odnośnie zboczeń czy coś- nie zgadzam się, bo to tak jakby pisał recenzje pornusa i „przecież tam występowali nadzy ludzie! Na dodatek odbywali stosunek!”. Zboczenia etc. były częścią i głównym tematem serii, są więc usprawiedliwione.
Teraz o, dla mnie, zasadniczym problemie recenzji- czyli fabule. Ukrywam, ale właściwie może niepotrzebnie… kliknij: ukryte Generalnie nie zostało to opisane, a to główny mankament. Nie zostaje rozwiązany żaden problem. Zarysowana sytuacja, powody i charakterystyki postaci służą tylko do przedstawienia kolejnych absurdalnych historyjek z powtarzającymi się żartami. Wątki miłosne do niczego nie doprowadzają. Nie ma żadnego finału. Czyli krótko- nie ma fabuły- bardzo poważny minus- w recenzji zaś fabuła jest tylko opisana, nie skomentowana.
W pełni zgodzę się co do akapitu na temat żartów- powtarzane i prymitywne.
Anime nie zasługuje na wysoką notę, jeśli recenzentowi się nie podobało napisał co mu przyszło do głowy. Przyjął moralizatorski ton wszechwiedzącego mistrza ecchi, ale recenzja spełnia swoją rolę.
Dla osób, które zastanawiają się jakie anime obejrzeć z pewnością nie poleciłbym tego, a właśnie taka informacja tutaj jest zawarta- wystarcza.
dziadowstwo
Przynajmniej po 4 odcinkach, byłby straszny bałagan jakby się coś jeszcze pozmieniało w tych kwestiach.
Re: Zmarnowany potencjał
Znaczy się to anime jest dosyć ciężkostrawne. I trudne do opisania. Normalnie da się wskazać co jest źle: fabuła, akcja, kiepskie żarty, czy co.
Tutaj odpowiadam na to, co wymieniłeś jako wady:
Fabuła kliknij: ukryte gościu chce zginąć, więc czyni złe rzeczy, w końcu reinkarnuje jako pingwin. I to jest sztampowe? Wiem, że Planescape: Torment miał taką fabułę ale bez przesady.
Harem kliknij: ukryte zombie dba tylko o opancerzoną nekromantkę bigamistkę. No to też niecodzienne. Szczególnie, że Sera mimo wszystko tak nie do końca do tego haremu należy.
Sceny walki- nie ma informacji o wszystkich umiejętnościach, ale też brak nielogiczności.
Humor- jakby nie po kilka gagów, walk i rozmów na raz to więcej byłoby zrozumiałe, i tak nie jest źle.
Nie wydaje mi się przemieszane przemieszane. Owszem nie jest doskonałe, ale z powodu zagęszczenia elementów. Są to jednak elementy wysokiej jakości.
Polecam obejrzeć jeszcze raz. Spróbowałem i znając fabułę lepiej zwraca się na inne elementy akcji, niuanse, które powodują że to naprawdę jest filigranowe.
kliknij: ukryte Chociażby lot Ayumu z bombą na głowie. Normalnie tylko się dłuży, a tam jest muzyka, bomba się głupio śmieje, słońce zachodzi… Bezbłędna scena.
Zamaskowano spoiler.
IKa
Re: Zmarnowany potencjał
Owe dwa odcinki można spokojnie pominąć. kliknij: ukryte Nawet ta rozmowa z „mordercą” w szpitalu nie jest ważna do dalszej akcji- ja np. od razu wiedziałem że coś nie tak. Była zbyt miła. Zarzucanie temu anime haremowości to przesada, przecież wiadomo że harem. Nie jest to pozycja obowiązkowa, jak byś czytał „Fausta” Goethego to narzekałbyś, że wierszem?
Poza tym, tak! Takie jest anime. Jak ktoś nie chce oglądać lolis musi przerzucić się na seriale amerykańskie. Lub grzebać w XX wieku. Wprawdzie 4:3, ale gwarantowane że jest akcja, morał, głębia i mniej majteczek.
Jakby House był anime to wszyscy jego współpracownicy i pacjenci byliby po prostu dziewczynkami. Nie oznaczałoby że jest to kiepski serial, lecz że jest to anime.
Może generalizuję, ale aktualnie niedziewczynkowate wyszły tylko Toriko i Hyouge Mono. Zombiak był lepszy od pierwszego pod każdym względem. Hyouge jest… inne.
?
Te wielkie machlojki żeby się pobawić bez żadnych widocznych reguł też nie były porywające. Brak reguł powoduje, że nie potrafię sam wymyślić zakończenia, więc ono właściwe nigdy nie jest zaskakujące, np.: z tą z planety kobiet- toż tam w każdym momencie deus ex machina mógł wprowadzić planetarnego pingwina wielkopałego, który rozwiązałby problem zniszczenia ziemi. Nie byłoby to ani zaskakujące, ani śmieszne, tylko głupie. Okazało się że facet jest kobietą. Czyż to nie to samo?
Nie twierdzę że nie było pozytywnych aspektów, ale wprowadzanie dodatkowych bohaterów, robienie z jednej serii 4 historyjek, wszędobylski deus ex machina, wielokrotne powtarzanie jaki to prince baka jest genialny i bezduszny…
Jedna z naprawdę kilku serii, które odłożyłem na przeszło rok z powodu strasznie nudnych odcinków. Super na początku, niezłe 12 odcinków, a później nędza, nuda i klapa.
Nie będę się znęcał, poza tymi wyżej podam jeszcze kilka minusów.
1. Podział na geniuszy i debili sztywny i bardzo wyraźny. Poza detektywami i bohaterem nikt nie jest w stanie przedsięwziąć cokolwiek konstruktywnego (łącznie z shinigami).
2. Niby dorobione postaci ze swoimi cechami charakterystycznymi- L ze słodzeniem, ale później każdy detektyw okazuje się świrem z jakimś hoplem. Po prostu żywa kalka wzorcowej postaci.
Ogólnie widać: twórcy mieli myśl i im nie wyszło do końca. kliknij: ukryte Dobrą ilustracją jest jeden z pierwszych odcinków, kiedy to Light nie poznał prawdziwej tożsamości jednej z osób prowadzących śledztwo. Już fajnie, coś się dzieje, a tu psikus, podała… Widać odcinek niewiele wprowadził do serii i ja osobiście poczułem się zawiedziony.
Komentarz jest napisany na podstawie pierwszego odcinka, może później jest lepiej.
Warto wspomnieć, że o ile Sabaudia nie istnieje teraz, to jeszcze w XV wieku była zupełnie niezależna. Gdyby losy potoczyły się trochę inaczej być może tak jak mamy Belgię mielibyśmy i Sabaudię. Tak, że kraj fikcyjny, ale nie do końca.
Kosmiczny, doskonały pomysł, genialny 1 odcinek, całkiem śmieszne żarciki, nie najgorsza fabuła i….
... koniec komedii. Akcja upakowana, wiele elementów doskonałych na długą i ciekawą serię wygaszono na siłę. Bęc 11 odcinków i po fabule. A powinno to być rozwleczone na 25, ale komediowych. kliknij: ukryte z tym że np. yuu zabijająca 10 razy była zbędnym dodatkiem
Krótko: spartaczyli genialne anime. Tyle, że i tak jest niezłe.
Oprawa „japońsko‑artystyczna” nie najgorsza.
kiepski
Nie polecam.
Re: Nel i jej siła realna
Co rusz jakieś wstawki, które czasem są fajne.
Genialne walki.
Wszystko się przejadło i Bleach idzie do przodu jak koń pod górę. Super są zaskakujące elementy kliknij: ukryte Nel i jej siła realna, zdrada Gina, tatusiowie Ichigo i Ishidy dość sporo interesujących i nadal nie wyjaśnionych kwestii kliknij: ukryte wygnanie tatki Ichiga, nie wszystkie bankaie zostały pokazane. Też już widać że nie mają pomysłu na moce(swoją drogą np. w One Piece mimo dłuższego stażu nie ma tego problemu!)
Pełno odłożonych na półkę fajnych bohaterów.
Na początku openingi i endingi super (szczególnie Asterisk(x?) Orange Range), teraz omijam je natychmiast. Jak czasem stwierdzam- w anime opening lepszy niż w innych najbardziej ekscytujący moment, to na początku tak było, teraz zdecydowanie jest sporo znacznie lepszych produkcji.
RPG
Larufa Kuina Vashiina.
OVA