x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Serio to już koniec?
Nareszcie
Zainteresowanym polecam przeczytanie recenzji Costlyego, z zastrzeżeniem, że autorowi przed ekranem z filmem siedział dziobak, a później sprostowanie błędów za pomocą recenzji Tassadara.
Od siebie dodam, że anime nie prezentuje nic bardzo porywającego w żadnym zakresie, aczkolwiek brak błędów z miejsca stawia je wyżej od części produkcji. Jest interesujące o tyle, że postaci i ich zachowanie są przedstawione bardzo realistycznie, adekwatnie do sytuacji oraz charakteru, a nie do tego jaka miała być puenta. Oczywiście okoliczności są nierealne.
Chaos;HEAd dostał od mnie wyższą ocenę, bo czyścił szare komórki, Steins;Gate tego nie robi, trzyma się mocno tematu, logiki, realiów i konsekwentnie realizuje fabułę.
A „tutturu” miażdżyło.
Autor nie zrozumiał serii, albo chciał się podzielić tym, jak zrozumiał. „Organizacja” to dużo więcej niż element jego „megalomanii” (autorze, wieszli Ty, co to znaczy megalomania?) i o to chodzi… A to że jest studentem 1 roku nie ma znaczenia. Ani razu na te studia nie zagląda i odbiór serii nie byłby inny nawet gdyby był trzydziestolatkiem lub przerośniętym uczniem gimnazjum. Tutaj poprawne i wyczerpujące określenie brzmi „szalony naukowiec”. Tak, Ichigo to zwykły licealista i jego moc to elementy manii chronienia innych ludzi, Lag Seeing to przeciętny listonosz szukający kolejnych okazji do płaczu, a Lelouch PO PROSTU jest troskliwym bratem, który dobrze gra w szachy.
Niepotrzebne porównanie i nietrafione, bo raz) chas:head nie starał się być naukowy i dwa) te serie są podobne w kilku aspektach (harem), ale poza tym nic ich nie łączy. Oglądając osobno Ch:h i S:g nie przyszłoby mi do głowy żeby jakkolwiek te dwie serie skojarzyć. Poza tym niepotrzebny komentarz do Chaos:HEAd, ale to już tak.
Parodia? Może jednak zostanie to rozwinięte, bo żadnej parodii tam nie było. Ani ośmieszania. Owszem, nieczęste żarciki i kultura moe. Chyba recenzent uznał za odkrywcze zauważyć, że S:g to nie jest komedia.
Jednak! Steins:gate jako przykład komedii sci‑fi opartej na autoparodii. Rzeczywiście mały problem na linii anime‑widz.
Mhm. Dokładnie w każdym anime haremowym wszystkie tsundere są takie. kliknij: ukryte <-to ironia!
Koniec był zagmatwany? Serio? Oglądaliśmy to samo? Przecież to było zupełnie klarowne: kliknij: ukryte trzeba było poodkręcać zmiany czasu i uratować Kurisu, gdzie tu komplikacje? Owszem, nuda. Ale zagmatwanie!?
Podsumowując. Chodzi mi o to, że recenzja prezentuje dużo tez błędnych, niezgodnych z treścią anime i podstawową logiką. Chyba rzeczywiście mały problem na linii anime‑widz. Poza informacją, że nic nie ma wspólnego z Ch:h, neutralnym opisem grafiki i muzyki praktycznie z niczym nie mogę się zgodzić.
Re: mi sie nie podobało
kliknij: ukryte Zrozumiałem, że Exile raczej automatycznie robi coś, co miało zrobić, wyłączyło Grand Stream i chyba poprawiło środowisko. Ale prawda, po co mu był vanship, to nie wiadomo, ten ostatni odcinek mogli rozciągnąć na dwa i zamiast migawki wzruszających scen popodkreślać kiedy i jak który wątek się rozwiązuje.
Sądzę, że seria miała być dłuższa i stąd sporo niedomówień- arc z Tatianą został ograniczony do uratowania się i był bardzo niejasny (Lavie była zazdrosna właśnie o Tatianę, mimo że ona przecież akurat najmniej wyrywa Clausa!), arc z Mullin po prostu zakończył się happy endem, no i działanie Exile zostało ograniczone do jakiegoś nieokreślonego procesu. Jest niewykorzystana Alister, niewytłumaczony rozłam w Gildii, historia Exile, co się stało z Gildią potem.
Niewątpliwie jednak wątki się pokończyły. Mi wystarcza to, co widziałem- Exile okazało się nie bronią, lecz raczej panaceum i zapanował pokój. Wszyscy umarli lub żyli długo i szczęśliwie. To co niedopowiedziane mogłoby być, ale to już zupełnie inna historia, wolę trochę się domyślać niż obejrzeć 10 odcinków retrospekcji.
Re: mi sie nie podobało
Oczywiste, że nie Gildii, to niewątpliwie starożytny artefakt o wyższym poziomie technologicznym niż Gildia.
Jak dla mnie to sensowne wytłumaczenie, tłumaczy też stan technologii. Akurat tutaj nie mam nic do zarzucenia- z takim wytłumaczeniem realia świata są niemalże naukowe.
Ale może to ja źle zrozumiałem. W którym momencie jest powiedziane, że Gildia miała wszystkie mysteriony? A nawet jeśli, to i tak drugie wytłumaczenie działa.
Czy jest bojowy to tylko przypuszczenie- ten statek ma funkcje obronne, ale ofensywnych nie widziałem. kliknij: ukryte Zdaje się, że Alex i Gildia sami nie wiedzieli czym jest to Exile. Sądzili, że da im hegemonię, a koniec na to bynajmniej nie wskazuje.
kliknij: ukryte Po otwarciu statku kończy się wiatr, cośtam się dzieje (rekolonizacja) i panuje dobrobyt, czyż nie?
A pomysł żeby Al była kluczem jest kiczowaty, w pełni się zgadzam.
mi sie nie podobało
Pierwszym i dla mnie bardzo ważnym aspektem, jaki został tutaj skopany jest logika, sens i pewna spójność wydarzeń. Zaczyna się w drugim odcinku, kiedy listonosze głośno, przez radiowęzeł okrętowy czytają prywatny list dowódcy w czasie obstrzału. Ta sytuacja była żenująca, nielogiczna, a na dodatek nic z tego nie wynikło. Następnie, bodajże w odcinku szóstym bohaterowie po dostarczeniu przesyłki dochodzą do wniosku, że chcą ją z powrotem. Nie będę wnikał, żeby nie spojlerować, ale to było bez sensu. Otóż nie posiadali ani możliwości ochrony tej przesyłki, ani powodu żeby to robić. Na bakier z logiką jest też sam wątek główny. kliknij: ukryte Do końca nie jest wyjaśnione, po co atakują tę gildię. Rozumiem Alexa, on chciał zemsty, ale reszta? Gildia dostarcza wszystkiego właściwie, może jest zdeprawowana, ale tylko wewnętrznie. To wyszło tak, jakbym pojechał do USA zniszczyć fabryki Intela, bo Murzynki głodują w Burkina Faso.
Drugi problem, to moment, w którym Last Exile poszedł w stronę „Claus i jego harem”. Nie będę tego bardziej rozwijał, ale było kilka odcinków, kiedy sytuacja przypominała mi 3 pierwsze Arci z Yosugi no Sory. Oczywiście bez wstawek ecchi, chodzi o sytuację.
Trzeci problem to eklektyzm. Mamy rodem z XVII w. muszkieterów, futurystyczne statki Deusis i Gildii, XX wiek w vanshipach i statkach Anatoure. Brakuje za to tego, czego oczekiwałem, czyli wieku XIX- wyeksponowanych, ozdobnych nitów, wielu ozdobnych elementów. Vanshipy i okręty były bardzo po spartańsku zrobione, po prostu nudne jak autostrada i estetyczne jak hala supermarketu. Jak dla mnie wyszedł ciężkostrawny misz‑maż.
Lavie wygląda jak upośledzona.
Teraz plusy: mimo wszystko wkręciłem się, fajny klimat stworzony przez op i czytanie tytułu (żeby jeszcze bardziej XIX w. był…), brak chamskich, przeciągających się retrospekcji i zakończenie wszystkich wątków.
Re: Again? Wha...?!
Re: ojć
Re: ojć
Z tego co wiem manga ciągnie fabułę dalej, ale szczerze, to od wszystkiego powiązanego z DW bym trzymał się z daleka. Nie wiem czy było zmarnowane, stawiam, że to po prostu beznadziejny temat, bo dosłownie wszystko z wyjątkiem zawiązania akcji było słabe. Jak zobaczysz Mirai Nikki, sądzę, zgodzisz się, że Deadman sam przychodzi na myśl.
ojć
słabe
Co złe:
Świat- statyczny i uporządkowany, wszelkie zmiany są wymuszone i nielogicznie uzasadnione.
ŹLI- szaleńcy bez wyjątku, sprzeciwiają się prawom, będącym w tym świecie pewniakami na równi z grawitacją.
Nie do końca wyjaśnione potencjalnie interesujące wątki- jak władca całości i kilka innych.
Niespójny świat: ludzie rosną na drzewach i mają dwie płcie, ludzie- zwierzęta, itd., pełno dziwolągów nie wiadomo po co. Z drugiej strony normalna gospodarka i technologia. Świat jest zupełnie inny niż nasz- „fizyka” obejmuje również ludzi i ich zachowania, a jednak zbyt podobny do naszego- moim zdaniem nietrafione.
Opowiastki 2 i 4.
Długi start bohaterek 3 części…
Pełen, utopijny komunizm- od państwa dostajemy w dzierżawę pole, uprawiamy, ileś % płacimy, jak jesteśmy fajni to jesteśmy nieśmiertelnymi urzędnikami, dzieci są z drzew, więc przeciętny mieszkaniec nie ma nic: ani prawdziwych dzieci, ani prawdziwej własności, ani prawdziwej wolności- i wszystko zależy od nieomylnego, wybieranego przez zwierzaka nadurzędnika- „króla”. Aha, ten zwierzak to wskaźnik gospodarczy- jak choruje jest źle.
Jakieś niby „przesłanie”, nie wiem czy przypadkiem nie takie, że nawet jak jesteś tylko trybikiem w maszynie masz być człowiekiem? Jakoś tak bym to ujął, zdaje się, że trafnie oddaje to ironię i bezsens rozważania potencjalnej „głębi” tego nudnego fantasy.
Co dobre:
Część pierwsza.
Część 3 była niezła przygodowo, jeśli nie wchodziła na wątpliwe rozważania moralne. Ogólnie, jak wcześniej napisałem, w świecie różniącym się od naszego w kluczowych kwestiach, jakakolwiek moralność to tylko zgodność z niezmiennymi, egzekwowanymi, podobnymi do fizycznych prawami, a nie faktyczna moralność jako niezależny wybór jednostki.
Muzyka, szczególnie op.
Animacje, widoczki, sceny bitew.
To już koniec... (przynajmniej tego sezonu)
Horror
Niestety, moja niechęć nie brała się ze strasznych scen, przerażającego nastroju, lecz ze straszliwej nudy. Zakończenie było bezczelnie bezsensowne, wyciągnięte z wiadomego miejsca zgodnie z konwencją całości.
Gdyby Blood‑C było ciekawsze, być może sprawdziłoby się jako komedia.
1/10
Myślałem, że Deadman Wonderland to będzie fail roku. Szczerze mówiąc nadal tak jest- Blood‑C to fail co najmniej 2 lat. Kurde… Kiedyś były oglądalne horrory‑anime, a tu dwie tragedie pod rząd, o co chodzi?
Rozczarowanie
A później pełno nielogiczności w dziesiątkach porozpoczynanych wątków, tępe tłumaczenia sytuacji, zachowanie lalkobogów odbiega od normalnego- nielogiczności w samym świecie anime.
Wątek romantyczny z Hibino dostaje dodatek w postaci smarkatej Utao i już w miarę sensownej konkurencji z wioski.
Sceny rodem z kiepskiego ecchi- po co!?
Teraz postaci- generalnie protagonistą jest Kuga, ale tak naprawdę każdy bohater dostaje dużo czasu. Część żeby popisać się negatywnie.
Utao- z kompleksem na punkcie starszego brata, głupia, nieopanowana smarkula (atak to podobnego do siebie nieznajomego), generalnie po prostu mogłoby jej nie być, już byłoby znacznie lepiej. Poza tym czemu ona nie siedzi w wiosce!?
Hibino- łażące cycki.
Do tego dochodzi zakochana w Kudze księżniczka, gościu, który zmienia świat i na niego polują, łowcy tego gościa, dwie mechaniczki naprawiające lalki zwane bogami(!?), jakaś niewyżyta koleżanka Hibino i jej tata detektyw. Z tego wszystkiego najmniej robi sam Kuga, którego akcje ograniczają się do kontaktów interpersonalnych.
Największe minusy to sceny ecchi, cała postać Utao i wieeele muśniętych wątków (kiedy oni to pokończą…).
Zachęcam do nieoglądania, bo nie kończy się na 13 odcinku, lecz będzie 2 sezon.
kiepsko
IMnCTA nie ma podejścia do Usagi Drop- o ile Usagi Drop jest realistyczne, o tyle to prezentuje nam fantastyczną wizję Europy, niestrawną z punktu widzenia mieszkańca tego regionu. Chociażby taki fakt- w Usagi Drop Daikichi pracuje. Tutaj wszyscy piją herbatkę i rozczulają się na nowoprzybyłą Japoneczką. Bardzo wątpliwe też, że taka imgrantka byłaby zauważalna i inaczej traktowana- Francja w przeciwieństwie do Japonii była otwartym państwem i imperium kolonialnym- codziennie przewijały się tam tysiące ludzi z całego świata. A do strefy wpływów bezpośrednich Francji należał też Wietnam i południowe Chiny, co już zahacza o Japonię.
Usagi Drop to widowisko- przytulny festiwal diamentowych okruchów życia, a to to w rzeczywistości moeblob umieszczony w dziewiętnastowiecznej Francji.
Koniec failu
Co do kreski to polecam zwrócenie uwagi na słoniowate stopy bohaterów. W odcinku kliknij: ukryte na randce Army z Aibą i na końcu gdy rozpacza ZŁY™.
Ogólnie jak protagonista zaczął się bawić w psychologa trochę straciło, ale nadal jest dobrze.
O, teraz jest bez sensu :P Trudno.
Minusów jest bardzo dużo.
Walki- w czasie ciężkiego obstrzału podpinają się do cysterny? No niech będzie ta soma, ale przed walką, albo niech pozyskanie jej będzie częścią taktyki…
Dojne krowy- bohaterki o poziomie inteligencji niegodnej własnych cycków, szczególnie Tomo, ale wszystkie przecież.
Fabuła- pokręcona. Do 11 odcinka nie wiadomo o co chodzi- co odcinek walka, ale po co?, dopiero pod koniec większość się wyjaśnia. Tutaj 2 jest dużo lepsza, poza tym, że ma inny charakter, to jednak od początku wiadomo jaki jest cel poszczególnych bohaterów i ich czynów.
Do tego dochodzi patetyczne, mhroczne wykonanie i orgazmy- najgorsze w braniu somy były te jęki i wicia się tych dziewcząt.
Ogólnie sam pomysł- moce, walki i fabuła, a nawet soma nie był zły, dla fanów cycków 2d i ignorujących to nawet atrakcyjny. Tutaj zawiodło wykonanie- cokolwiek miało być utonęło w czarnej dziurze umysłu Tomo i koleżanek.
Nie, to nie jest do oglądania.
Zmoderowano.
IKa
Bardzo dobre
Mawaru Penguindrum kojarzy mi się Fooly Cooly. Oczywiście sporo jest anime, które się tak kojarzy, ale bardzo niewielka liczba jest udana. Tajemniczość, klimat, fabuła, lekkie zakręcenie i wiele różnych wątków, jednak sklejających się w jedną całość i bardzo jasno przedstawiona akcja. Wszystko w doskonałej (moim zdaniem) oprawie muzycznej i graficznej.
Piszę przed zakończeniem serii, bo może jest jakaś liczba osób, które nie mają co robić pod koniec studenckich wakacji, a rozczarowani Blood‑C, No. 6 i innymi kiepskimi produkcjami boją się spróbować czegoś jeszcze.
W każdym razie polecam wszystkim, którzy polubili Fooly Cooly i uważali, że 6 odcinków rycia bani to mało.
Do autorki recki
Uważam, że streszczenie co najmniej 1/3 anime jest niewłaściwe dla recenzji. Czytelnik może już sobie odpuścić 1 odcinek z TRZECH, a po tekście: kliknij: ukryte - można się zastanawiać nad celowością oglądania tego wszystkiego.
Wystarczałoby chyba napisać:„Asumi Aida, Iori Ikuta i Eri Etou grają w grę The World. W wyniku splotu wydarzeń jedna zapada w śpiączkę, a pozostałe próbują rozwiązać piętrzące się zagadki.” A nawias przy Hermicie po prostu pominąć?
Po prostu dwa minusy na raz: wielki, dokładny spojler i nieopisana fabuła- przecież streszczenie 1 odcinka nic nie mówi o fabule pozostałych, ani o skomplikowaniu kilku wątków i zagadek na jakie natrafiają bohaterki.
Sorry, że tak wypominam, w większości recenzji autorzy streszczają pierwszy odcinek i nie opisują fabuły- przy 12odcinkowej serii jest to smutne, ale da się przeżyć. Tutaj to przesada.
Pierwszy i drugi odcinek: zawiązanie się fabuły i przedstawienie sytuacji i pomysłu- oceniłbym wtedy serię bardzo wysoko. Lecz później stopniowo traciła walory. Miejsce delikatnej historii o przyjaciołach z dzieciństwa zajęły dwie beznadziejnie zakochane, rozczarowane dziewczyny. Zamiast jasnej, kolorowej i pogodnej kreski pod koniec poruszamy się nocami w ciemnym lesie i zdaje się, że jest coraz gorzej kliknij: ukryte , a świr ogarnia ekipę coraz bardziej.
Nie wybaczam też zmarnowanych, a atrakcyjnych wątków- tutaj motyw Anaru i koleżanek. kliknij: ukryte Sorry, dziewczyna jest uznana za dupodajkę, zajmuje to łącznie około odcinka, a następnie zupełnie naturalnie przechodzi się nad tym do porządku dziennego i głównego wątku, jakby tematu nigdy nie było. Strata jednego odcinka na niepotrzebny wątek w 11 odcinkowej serii to dużo. kliknij: ukryte Zamiast failowego odcinka z Anaru z chęcią zobaczyłbym proces szukania i odkrywania życzenia Menmy, który dominuje na początku- to jest naprawdę niezłe. Spokojnie dałbym już wtedy co najmniej 8.
Mógłbym kilka rzeczy jeszcze napisać, ale pomińmy i jeszcze jedno: kliknij: ukryte wątki miłosne- na początku delikatne i przyjemnie naszkicowane pod koniec przyjmują postać dwóch rozhisteryzowanych, wrzeszczących na swoich wybranków i sarkających na ducha nastolatek. Nie, sorry, głębi tu nie ma. To jest śmieszne.
Przyznam, końcówka wzruszająca. Ostatecznie u mnie 5/10. Na + oryginalność, a na – zmarnowanie pomysłu i przerost emocji nad treścią. Nie byłbym taki surowy, ale się po prostu bardzo zawiodłem.
Re: dziadowstwo
Sorry, że Wikipedia, nie chce mi się szukać dalej. Już Arakawa była bardziej SF.
Dla wyjaśnienia, plastikowe butelki wylatujące wysoko za pomocą ciśnienia wody to nie jest technologia przyszłości już, przynajmniej tam, gdzie ja mieszkam. Może gdzieś w Burkina Faso czy Mongolii zrobiłoby to wrażenie.
Poza tym podtrzymuję swoje zdanie, anime wyszło słabo. Ogólnie dało się oglądać, ale niedociągnięcia mocno nadwyrężają moją ocenę.
Specyficzna, niezła muzyka, oryginalna kreska- z tym, że np. zbliżenie na uśmiechniętą twarz dla wszystkich bohaterek wygląda tak samo. Żenujący doping w koszykówkę- naprawdę straszny moment. Poza tym powtórzę: zwykły harem obyczajowy z naciskiem na obyczajowy.
Postaci: kilku kosmoświrów, jedna cosplayerka, jedna cioteczka, jedna w miarę normalna, protagonista będący właścicielem haremu i kilka postaci jak np. uciekający pitcher. Od razu lipa, cioteczka spalona, z kosmoświrów nic nie wyszło, przecież są od razu nienormalni, cosplayerka jedna udana, protagonista taki zdystansowany i naiwny wśród tylu dziewczyn, normalnie jak w każdym haremie.
No i minusem jest brak ogólnej fabuły. W Arakawie było tak samo, jednak tam było śmieszniej i było znacznie lepiej jeśli chodzi o postaci czy sytuacje. Był też spinający wszystko wątek spłaty długu.
Kreska może trochę zasysa, ale moim zdaniem to też jest element parodii i doskonale pasuje.
Zobaczymy co będzie dalej.