x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: ogień, ptaszyska i wieże
Ale jak już się za dużo myśli, to nadal nic się nie zgadza – kliknij: ukryte obie kobiety wyraźnie się rozróżniały, nie były tą samą osobą. Kolor włosów też miały inny.
Więc jak piszesz, mogłoby być ciekawie, a jak dla mnie tam było mnóstwo niepotrzebnego bałaganu.
Dalsze próby analizy już odpuściłam.
Nie będę się zachwycać reżyserskim prezentem dla siebie samego.
Re: ogień, ptaszyska i wieże
kliknij: ukryte Nic się nie wyjaśnia, jak bohater o coś pyta, to mówią mu „bo tak jest, bo tak to tu działa”, a on na to „aha”.
No szlag może trafić.
I jakoś fantastycznie szybko chłopiec zmienia nastawienie i nagle na wszystkich mu zależy.
I tak, kliknij: ukryte ten ludek i te babcie to jest dla mnie kwintesencja miyazakowskiej brzydoty. Zupełnie nie moja estetyka – czemu wszyscy starzy ludzie są u Miyazakiego karykaturalnie brzydcy?
Próbowaliśmy jeszcze dyskutować nad tym z partnerem i z kazda minutą czuliśmy się coraz bardziej oszukani przez ten film.
Nie po to się idzie do kina, żeby oglądać pomniczek, który autor stawia samemu sobie, i szukać nawiązań do innych jego prac – chciałam dostać historię, a nie krzywy torcik uginający się pod niepotrzebnymi ozdobami.
ogień, ptaszyska i wieże
Ja się tylko utwierdziłam w przekonaniu, że Miyazakiego po prostu nie lubię – możecie mnie szkalować, lata mi to.
Ten film zapowiadał się inaczej, więc poszłam – i gratuluję sobie, że poczekałam spokojnie na najtańszą możliwą opcję, zamiast przepłacać na przed‑premierze.
Odnosząc się do komentarza pod spodem, u mnie na sali, przy wychodzeniu ktoś powiedział tylko „strasznie dziwny!”
No, dokładnie. Nie spodziewałam się czegoś szczególnie, ale z tych trailerów miałam wrażenie, że to będzie kliknij: ukryte historia, która pod przykrywką fantastyczności i odrobiny magii opowiada o radzeniu sobie tego chłopca z uczuciami po stracie matki – i ewentualnie zaakceptowaniu tej nowej kobiety w rodzinie.
Ale nie, tego, co się tam działo, po prostu nie sposób rozpatrywać w ten sposób. To był zupełnie ślepy zaułek jeśli chodzi o interpretację.
Więc dość szybko zrezygnowałam z takiej perspektywy.
Z niektórymi się zgodzę, początek był bardzo fajny i klimatyczny. I naprawdę miałam spore nadzieje na to, że to będzie „film dla mnie”.
Ale ten film podobał mi się do momentu, w którym kliknij: ukryte czapla, po dostaniu strzałą, zmieniła się w tego śmiesznego ludka.
I magia mi prysła, a powoli wyszła z cienia ta brzydota, tak charakterystyczna dla tego konkretnego twórcy.
I potem dosłownie każda kolejna scena, każdy kolejny etap były już tylko gorsze.
A kiedy zaczynał się jakiś nowy segment, te wszystkie poprzednie po prostu przestawały mieć znaczenie i w żaden sposób się nie łączyły.
Animacja ani muzyka nie uratują mojego rozczarowania.
Przesłanie – pewnie jakieś było.
Metafory – pewnie też.
Nie chce mi się ich szukać w tym bałaganie.
Za mało Hanmy było
Wg ogółu czytelników mangi, to był najlepszy arc, ja też się pod tym podpisuję.
Ale coś poszło grubo nie tak z ekranizacją, skoro oceny poleciały w dół w porównaniu z pierwszym sezonem.
Tu już nawet nie chodzi o samą animację, bo gorsza niż w Seiya Kessen nie była, ale… No, potrafię wymienić jedną scenę, która pod względem płynności wyglądała dobrze.
Gdyby reszta była ok, to byłby to mniejszy problem.
Już wcześniej pisałam przy poprzednim sezonie, reżyserii tu w zasadzie nie ma. Tyle fajnych momentów, które wystarczyło podbić wizualnie, część znów skrócić, dodać muzykę w dobrym momencie… Ale tutaj dosłownie przerysowuje się panele z mangi na kadry i gotowe.
Tutaj przykład, jeden z wielu, gdzie było widać niezgrabną reżyserię – scena kliknij: ukryte śmierci Izany (i Kakucho, a przynajmniej tak wtedy myśleliśmy) - część była dość ładnie poetycko zrobiona. Kilka ujęć wyglądało jak z innego anime, jakiś taki klimat się zrobił… Ale z drugiej strony to wszystko trwało po prostu za długo. Przeciągnięte niepotrzebnie, aż wszystko przestawało mieć sens, no i te czołganie się do siebie jakieś takie niezręczne się zrobiło.
Smutno trochę patrzeć, jak fajna i ciekawa w gruncie rzeczy historia dostaje taką biedną oprawę, że wszystko się robi rozmemłane. Skoro wyczekiwane przez fanów Tenjiku wyglądało tak słabo, to kolejne, o ile wyjdą, pewnie lepsze nie będą, jeśli twórcy się nie zmienią.
Plusy to:
- opening, świetny utwór, chociaż ten sam co w Seiya Kessen, ale z innymi animacjami lepiej się oglądało
- ładny Kakucho im wyszedł
Koniec listy.
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika kircia
Do Monstera sama podchodziłam dwa razy, a potem nie mogłam przestać oglądać. Ale to też trzeba lubić, wiadomo.
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika kircia
Więc nie chodzi o to że jakoś szczególnie bronię FMAB, ale miło widzieć że to akurat ta seria jest/była numerem jeden. Dla przykładu, osobiście wolałabym tam widzieć na przykład Monstera albo zupełne przeciwieństwo, Gintamę – ale to subiektywnie, a te tytuły nie są tak uniwersalne, i nie każdy może je oglądać. Więc po prostu uważam że jeśli cokolwiek z top 10 zasługuje tam na 1 miejsce, to właśnie FMAB. I mimo wszystko uważam że nawet ta Gintama która czai się kilkukrotnie zaraz za podium nie zasługuje na wyższą notę, no bo po prostu nie. Pomimo osobistych preferencji potrafię przyznać, co jest obiektywnie lepsze i bardziej wartościowe.
Z tym humorem który psuje nastrój, to mnie się wydaje że to jest takie trochę specyficzne dla tych „trochę starszych” shounenów. W D.Gray‑manie było to samo, i w Kategorii Hitman Reborn. Taka moda, być może, aczkolwiek ja sama często narzekam na psucie nastroju takimi wstawkami lub postacią która ciągle paple.
Wiem, że Frieren to nie isekai, ale jak pisałam, tak wygląda. Nie jak zachodnie fantasy do którego pije, tylko jak isekai, MMORPG. A to dla mnie duży minus a wręcz straszliwa obelga :D Po prostu bardzo się z tym nie lubię.
Co do samych „czystych” fantasy to się nie wypowiem, bo ich nie oglądam właśnie dlatego, że tak często wyglądają. Te japońskie wyobrażenia zachodniego fantasy nijak mi po prostu nie pasują, i te ich magiczne dziewczynki… Wyjątków jest dosłownie kilka, w tym Berserk, i to raczej takie serie łamią dla mnie schematy, bo są po prostu bliższe źródła i zwyczajnie rzadkie – tak bym to określiła.
I to nie tak że nie rozumiem dlaczego Frieren taka jest, ogarniam że jest inną rasą i żyje inaczej, mój zarzut nie celuje w jej stoicyzm czy wycofanie. I ten brak ekspresji nie dotyczy tylko jej, ale i reszty bohaterów. Nie wiem, jak inaczej mam to ująć.
Wierzę jednak na słowo skoro twierdzisz że łamie pewne schematy i dobrze coś ukazuje, nie będę się wdawać w takie dyskusje bo to nie do końca moje pole, no i za mało odcinków widziałam.
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika kircia
Co do Frieren, to bardziej w tym klimacie od razu skojarzyło mi się z Mushishi. Nie wrzucam ich absolutnie do jednego worka, ale mają podobne elementy. Ale o ile tamto oglądałam jak zaczarowana, Frieren mnie nudziła. Może dlatego, że spokojni główni bohaterowie bardzo się różnią. Ginko jest właśnie spokojnym bohaterem, a co do Frieren to raczej opisałabym ją jako… pozbawioną ekspresji. Resztę bohaterów zresztą też. Pierwszy raz pomyślałam o różnicy między spokojem i brakiem ekspresji, właśnie przez seans tych kilku odcinków. Więc od początku coś mi tam zgrzytało. To jest oczywiście moje osobiste wrażenie i nie piszę tego żeby się kłócić, ktoś pewnie ma inne zdanie.
Nie neguję wartości tej serii, nie wyśmiewam osób które uznają ją za najlepszą. Mnie samą nawet miło zaskoczyła, bo postanowiłam odłożyć na bok moje następujące uprzedzenia;
- wygląda to jednak jak isekai tyle że raczej bez fanserwisu
- to nie jest „fantasy w zachodnim stylu” tylko japońskie wyobrażenia na temat zachodniego fantasy, czyli wygląda bardziej jak azjatyckie MMORPG, więc dlatego wygląda jak isekai, ogólnie dla mnie straszny animcowy rak
- główna bohaterka nijak nie zachęcała mnie do seansu
Niemniej, pomimo że oglądało się to znacznie lepiej niż się spodziewałam… nie wciągnęła mnie ta bajka i na ten moment nie wiem, czy do niej wrócę.
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika kircia
Re: Sousou no Frieren po 16 odcinku
Nie mogę się z tym pogodzić.
Tak się chciałam wyżalić :/
dzielne panie i piękni panowie
Mało popularne, z kilku powodów; od dostępności po tematykę dla dojrzalszych widzów.
Chociaż przyznam się, że sama podchodziłam do tego tytułu z kijem w dłoni, bo zobaczyłam na miniaturze to przebrzydłe „N”, a Netlixowe anime zdecydowanie nie są produkcjami, które chcę oglądać, tak ogółem.
Obawiałam się z tego powodu kilku rzeczy, np. „produkcji dla zachodniego odbiorcy”, czy pseudofilozofii lub wciskania widzowi na siłę tej nowej odmiany feminizmu.
Dzięki bogom, tam nie było żadnej z tych rzeczy.
Ja generalnie, pomimo wielu ciekawych komentarzy czy samej recenzji i zawartych tam pomysłów, odmawiam oglądania tego anime przez „pryzmat” czegoś. Nie doszukuję się symboli i nie zamierzam tej produkcji traktować jako komentarza do jakiejś sytuacji, próby odpowiedzi na jakiekolwiek pytania, czy szeroko rozumianego postulatu.
Mam wrażenie, że zabiłabym w sobie przyjemność z seansu.
Dla mnie to po prostu ciekawa opowieść osadzona w bardzo interesujących mnie realiach i czasach.
Nie oglądałam też tego nawet jako romansu, bo to z kolei straszliwe spłycenie. Odwrócenie ról, i to w niebanalny sposób, już samo w sobie narzuca wystarczająco dużo tematów do przemyśleń i porównań.
W zasadzie jedyny element który mnie nurtuje, a może po prostu męczy, to fakt tej granicy wieku dla facetów. kliknij: ukryte Z tego co pamiętam, jakoś tak do 35 lat mogli być oblubieńcami. I o ile tu rozumiem jeszcze preferencje estetyczne, to tak samo tylko młodzi mężczyźni byli w cenie, jeśli chodzi o płodzenie dzieci w miastach i wioskach. Ale właściwie dlaczego? Mężczyźni 35+ nadal radziliby sobie świetnie.
Więc jeżeli miałabym wskazać najbardziej rzucający się w oczy komentarz co do roli płci, to właśnie ten, bo nie mogę sobie ułożyć w głowie, czemu ten element tam jest. Całą resztę można wyjaśnić prostą logiką lub realiami opowieści mniej lub bardziej, ale ten jest zdecydowanie trudniej wytłumaczyć.
Polubiłam postacie, zwłaszcza Arikoto. Było w nim coś niesamowitego, w sposobie w jaki przyjmował to wszystko, co mu się zdarzało. Scena, w której kliknij: ukryte po spędzeniu – wbrew swojej woli – nocy z kurtyzaną, wchodzi do pokoju i z pękniętym uśmiechem mówi Gyokueowi, że muszą zapuścić włosy, była jak dla mnie najbardziej poruszająca. Taki niewymuszony, cichy dramatyzm uderza mnie najmocniej.
Swoją drogą, po raz kolejny jestem pod wrażeniem umiejętności aktorów głosowych, wszystkich którzy się tu znaleźli. To chyba będzie od teraz moja ulubiona rola Mamoru Miyano.
Animacja nie była najlepsza, ale zła też nie. Tutaj i tak nie były potrzebne żadne fajerwerki. Jedyny mój zarzut jest taki, że twarze postaci niezbyt się różniły, i jeśli kilku facetów miało te same fryzury, to czasem nie wiedziałam na kogo patrzę.
Uważam też, że to anime w głównej mierze powinno się właśnie polecać osobom lubiącym historię. To tacy widzowie najbardziej docenią chyba tę nienachalną zamianę ról i jej konsekwencje. Ponadto, jeśli ktoś ma chociaż mgliste pojęcie o tym co działo się w erze sengoku, łatwiej będzie mu chyba zrozumieć dążenia i działania Kasugi. A przynajmniej ja nieco cieplej na nią spojrzałam.
Z chęcią oglądałabym dalej, żeby zobaczyć w akcji więcej Yoshimune, bo chociaż wszystkie kobiece bohaterki uważam za udane, to jednak ta pierwsza wzbudziła we mnie więcej sympatii niż Iemitsu.
Cieszę się bardzo, że jednak to obejrzałam. Jest w tym anime coś, co faktycznie nie pozwala szybko o nim zapomnieć. No i przede wszystkim na pewno będę tę produkcję miło wspominać. Życzę sobie więcej takich w nowym roku.
Chórek nietoperzy z wieży ząbki szczerzy
Już od pierwszej sceny. Dawno nie przeżywałam żadnego seansu w taki czysto estetyczny sposób. I nie mówię przez to, że to był przerost formy nad treścią. To była oprawa, na jaką zasługuje każda dobra historia.
Najbardziej urzekło mnie mieszanie różnych gatunków; gotycki horror, western, science fiction… I cała magia w tym, że to nie sprawia chaotycznego wrażenia, wręcz przeciwnie. Całość ma niepowtarzalny klimat. Te elementy wydają się tak naturalne, że po prostu je przyjęłam i dałam im się zauroczyć.
Pojawiają się tu negatywne komentarze co do samej fabuły i postaci. Ale film jest z tych krótszych, a fabuła jak metr drutu… I to chyba dobrze? Nie można już cieszyć się prostą historią, która nie jest urwana i nie wymusza pseudo‑filozoficznych wywodów?
Nie wiem czemu ktoś miałby spodziewać się zaskoczenia po opowieści, która w większości elementów opiera się na skamieniałej klasyce.
Narzekanie na postacie akurat tutaj też jest dla mnie niezrozumiałe – to tylko półtorej godziny, a ten film tak naprawdę nie jest o żadnym z bohaterów. Oni po prostu wszyscy znaleźli się w tej krótkiej historii, połączeni wydarzeniami. Ja akurat nie czułam potrzeby głębszego ich przedstawiania. Opowieść się zgrabnie zamknęła, a akurat postacie są tutaj tym otwartym elementem, nad którym można pomyśleć i snuć wnioski. Mnie się to podoba.
Czy to jest naprawdę źle, że coś jest typowe czy powtarzalne? Jak tytułowy bohater na przykład.
Nie sądzę.
To jest świetny przykład zgrabnie rozpoczętego i zamkniętego filmu anime, który jednocześnie w paru kwestiach pozostawia miejsce na domysły, nie robiąc dziur w całości.
Dosłownie wszystko tutaj było dla mnie przyjemne i cieszę się, że w końcu ten film obejrzałam. I cieszę się też, że dopiero teraz. Myślę, że mogłabym go nie docenić w przeszłości.
Blondasek
A chodzi mi konkretnie o moment, kiedy przyszli kliknij: ukryte Todo i Nitta i zaczęło się stawianie Yujiego na nogi.
I to w zasadzie słowa Nitty, gdzie po prostu spokojnie powiedział mu co zrobił i jak to działa, a nie płomienna przemowa Todo tak naprawdę wyrwały Yujiego z tego piekła jego własnej głowy. Niby nic, ot streszczenie sytuacji, okruch nadziei ale bez ubarwiania i kłamstw że wszystko będzie dobrze, a od razu zmieniło się chłopakowi nastawienie. Szybki powrót do rzeczywistości przez taką przyziemną czynność.
A przynajmniej ja tak to widzę i postanowiłam sprawdzić, czy ktoś jeszcze zauważył ten detal. Na mnie zrobiło to wrażenie, na tyle ile taka pozornie mało znacząca scena mogła je zrobić.
Re: kwiatki i robaczki
Masz rację, ale… :D Na początku przedstawili jaką jako pewną siebie i stoicką. To nie znaczy, że nie może mieć żadnych wątpliwości, niech ma. Co do walki w polu, też masz rację, jeden z Asaemonów jej to przecież powiedział, że to nie to samo. Ale mimo wszystko Sagiri kliknij: ukryte posiada umiejętności czysto szermierskie, co pokazuje w pierwszej walce z Gabimaru – przecież on już prawie dostał histerii, zamknięty z nią w jednym pomieszczeniu. Ona nie tylko ścina głowy. Po prostu szkoda mi, że taka postać, z początku chłodna i opanowana, bardzo szybko stała się trochę… rozmemłana?… I uleciała gdzieś jej „fajność” z pierwszych epizodów. Szkoda, bo brakuje takich stonowanych ale wyrazistych kobiecych bohaterek.
kliknij: ukryte O to, że do finału oni są na tej wyspie dopiero trzy dni, a on się po prostu zmienia z godziny na godzinę. Ktoś, kto całe życie robił tylko jedno. Nie kupuję. Niby mamy wpływ żony itp, ale… eh, nie.
kliknij: ukryte
No tak, mi nie chodzi o to, żeby zostawić psychopatów bez mózgu. kliknij: ukryte Po prostu cała zgraja w obecnym składzie… jest dość miła? No wiesz, nawet jeśli są egoistami i mają swoje ukryte motywy, to nadal jakby mają serce po dobrej stronie, tak bym to ujęła. Nawet Yuzuhira, pomimo że chłodno kalkulując wybrała życie Shiona nad Sentę, to jednak obeszła się z nim bardzo po ludzku. I nawet jak obie główne grupy się spotkają, póki co nie ma między nimi powodu do konfliktu. Brakuje mi kogoś, kto mógłby namieszać, i nie chodzi mi o głównych antagonistów – Rien póki co niczym mnie nie urzekł, ale też nic nie robił. Może lepiej rozwiną tę postać w drugim sezonie i będzie fajnym antagonistą.
Ja mówię o takim kimś, do czyjej roli moooże właśnie aspirują dwaj bracia. Na razie są oderwani od reszty gromady i nikt nawet nie wie, czy jeszcze żyją. Zwłaszcza tego młodszego sobie ulubiłam, może dlatego, że sprawia dość „shady” wrażenie.
Mówiąc krótko, brakuje mi tu mąciciela, albo chociażby kogoś chłodnego i niedostępnego, z kim komunikacja zgrzyta. Myślałam, że Shion taki będzie, ale matko jedyna, on jest taki strasznie miły…
Ale w drugim sezonie powinni się tacy mąciciele własnie pojawić, z tego co zrozumiałam ze sceny po napisach – może wtedy to anime będzie bardziej „w moim guście”.
Dzięki za odpowiedź :)
kwiatki i robaczki
Zalążek fabuły przypominał nieco Basiliska, ale to pewnie moje prywatne odczucia. I też dlatego miałam cichą nadzieję, że to pójdzie trochę w tym kierunku, coś na kształt battle royale może.
Nie poszło, a przynajmniej nie do końca.
Niczego się tak naprawdę nie spodziewałam przed seansem, nie zakładałam niczego. Bawiłam się dobrze, zwłaszcza na pierwszej połowie odcinków. Ja myślę, że to nie tak, że poziom spadł… po prostu takie były założenia. Ta seria po prostu miała poszybować w grubszą fantastykę, no ale cóż. Nie mam za bardzo na co narzekać, ale też niestety nie mogę wystawić nawet ugodowej 7, bo im bliżej finału, tym mniej interesujące to dla mnie było.
Łatwiej będzie mi wyliczyć;
Plusy:
- opening (bardziej wizualnie niż muzycznie, ale fajnie zrobiony)
- samuraje/ninja jako postacie, choć ci pierwsi zawsze bardziej mnie interesowali
- animacja
- ogólnie brak źródła jakichś większych irytacji
- sama fabuła, pomijając supermoce, jest całkiem zgrabna
- kilka naprawdę dobrych klimatycznych momentów
- seiyuu :)
Minusy:
- kobieca bohaterka przedstawiona jako badass, której wystraszył się nawet główny pan OP, a potem jakby zapomniano na wiele odcinków, że ona cokolwiek potrafi
- bardzo szybka przemiana głównego bohatera
- praktycznie wszystkie postacie kliknij: ukryte które przeżyły do tej pory są mniej lub bardziej pozytywne, i jedyny ratunek w najbardziej szarych moralnie kliknij: ukryte dwóch braciach, którzy zresztą póki co są moimi ulubionymi postaciami. I jeżeli ma tu być jakiś poważny konflikt, to między nimi a resztą. Tak czuję.
- tutaj już bardzo prywatne odczucia – jak dla mnie to jest po prostu za lekkie, zbyt supernaturalne i starające się być „o czymś więcej”, niepotrzebnie. To nie jest wada samej serii, rzecz jasna. Taki gatunek.
I na koniec mam szczerą nadzieję, że wersja rzeczywistości jaką przedstawiła przy finale kliknij: ukryte Yuzuriha jest tą prawdziwą i Gabimaru nie ma żadnej żony. Ten motyw od początku był dla mnie słabym punktem tego anime, przez niego główny bohater wydawał mi się niewiarygodny i nudny. Ale gdyby tego miało nie być… to tak, postać Gabimaru z pewnością nagle stałaby się o 1000% bardziej interesująca.
Niestety mam wrażenie, że to nie jest tego typu historia, za chwilę wszystko się wyjaśni i będzie po staremu… Mimo wszystko to zdecydowanie nie jest wspomniany wyżej Basilisk :D Nie liczę na tego typu tortury psychiczne dla bohaterów.
Ale nie ma się co martwić na zapas, może mnie zaskoczą.
Heh.
Re: 13
Rozumiem, że chcesz przekonać ludzi że są inne produkcje, spoza mainstreamu, nie japońskie, itp, to samo w sobie jest fajne – zawsze ciekawiej jest pogadać z kimś kto nie trzyma się tylko głównego koryta.
Ale jak mówiłam, mam to w planach, i na pewno obejrzę, nie musisz mnie „cisnąć”. Zresztą nie da się mnie zmusić do niczego jak się uprę heh, wręcz działa to odwrotnie. Jak tylko najdzie mnie nastrój, na pewno to nadrobię.
Re: 13
Po pierwsze nie wiem skąd się wzięło „mój drogi” skoro na obu profilach mam zaznaczone, że jestem kobietą, w dodatku używam żeńskich końcówek.
Po drugie, weź się po prostu xD
Ja dobrze wiem że są dwa sezony, ale to chyba ten sam tytuł, nie?… A Ty mnie od kłamców wyzywasz jakbyś próbował udowodnić w sądzie moją winę, to jest po prostu chore. Śmiechłam trochę.
Nawet nie da się przenieść tej rozmowy gdzie indziej bo chowasz się za niepodlinkowaną buźką.
Chodzi o to, że wiem co to za produkcja, widziałam zwiastuny, mam ją w planach, ale szczerze powiedziawszy skutecznie mnie do niej zniechęcasz. Orientuję się plus minus w donghuach które wychodzą co roku, potrafisz to sobie wyobrazić? I wiem jakiej animacji się spodziewać.
Piszesz to tak, jakbym po zobaczeniu tej produkcji miała tu wrócić i napisać – „Buźka miał rację, ta animacja jest wspaniała, cofam wszystko co kiedykolwiek mówiłam dobrego o animacji z innych anime, bo się po prostu nie znam, wszystko inne g***o, huehuehue.”
Zobacz ten bezsens w który mnie wciągasz, a leżę z gorączką, i zniknij wreszcie.
To o głębi to jest Twoja interpretacja mojej wypowiedzi i nie masz zielonego pojęcia co autor miał na myśli, jak podlotek na maturze.
Postanowiłam raz w życiu skomentować jeden osobny odcinek i powiedzieć, że pięknie to wyglądało – i przyczepia się jakiś „ktoś”, bez powodu, porównuje dwie inne produkcje i stara się mnie poniżyć, bo nie znam się na stronach technicznych – jesteś normalny? Nie widzisz jakie to żałosne jest?
Ja też powinnam łazić po Tanuki i szukać komentarzy, gdzie ktoś nawiązuje do tematów które mnie interesują i się na tym znam, i wytykać im pojedyncze wyrazy, że źle, że nie tak? Albo pisać, że to i tamto jest lepsze i ich zdanie w tej materii się nie liczy – to właśnie robisz.
Ogarnij się.
Re: 13
Konfrontujesz mnie?…
Gdybyś zadał sobie minimum trudu i sprawdził osobę którą zdecydowałeś się zaczepić, to by się okazało że mam tę donghuę w planach do obejrzenia, i nie siedzę tylko w mainstreamie. Więc możesz spokojnie ruszać dalej w świat oświecać innych.
A ja nadal zgodnie z moim poczuciem estetyki będę komentować na co mam ochotę.
Re: 13
Czyli mam się zamknąć bo dawno temu wyszło chociażby takie Mononoke, które do teraz bije inne produkcje na głowę?
Dobrze się czujesz? :/
Amen :D
Wg mnie wszystko w tym sezonie spadło, animacja i reżyseria. Reżyseria ogólnie jest w tej serii słaba. Przenoszą panele z mangi na kadry i to by było na tyle. Animacja leży.
Co do samych gangów, wiadomo że to jest przesadzone i koloryzowane, ale… Gangi Bōsōzoku istniały w Japonii na dużą skalę i w wyższych szczeblach to zdecydowanie nie były zwykłe gangi tylko zorganizowane grupy przestępcze. Ci starsi członkowie często przechodzili potem do yakuzy. Jest dokument, a przynajmniej był na YT, o tym jaki postrach siali w latach 70/80. Tak, właśnie w takiej rozwiniętej Japonii… Teraz nie są już tak liczni, ale gdzieś tam jeszcze ich widać. Zresztą Toman, o ile dobrze kojarzę, bazowany jest na prawdziwym, działającym kiedyś przez wiele lat gangu Black Emperor. Jak Cię to interesuje to polecam sobie poczytać.
Fakt faktem jednak, ten sezon nie był dobry, a mnie nadal przeszkadza wiek bohaterów, bo wydają mi się za młodzi.
Pokolenie s‑62 które przewija się w kolejnym sezonie jest jakby nieco bardziej wiarygodne w całej historii.
I tak, sezon 3 powinien być lepszy, chyba nawet animacja się nieco poprawiła *odpukać*.
Propsy za żart o koniu
Co myślę o postaciach, to już napisałam pod poprzednim sezonem, zresztą w odpowiedzi na komentarz, który idealnie całą tę serię opisał.
Najbardziej lubiłam Erwina, a losy reszty średnio mnie interesowały, więc możecie sobie wyobrazić, jak bardzo „ciekawie” oglądało mi się ostatnie sezony.
Nadal jednak uważam, że teraz to najfajniejsza była Gabi. Przecież to ona kliknij: ukryte odstrzeliła Erena zanim ten syf się zaczął, podczas gdy absolutnie nikt inny nie dał rady, i ta historia mogłaby się tu skończyć bez dramy. Niestety fabuła chciała inaczej.
Głupot też nie będę wyliczać, bo poprzednicy zrobili to wyśmienicie. Szczerze, to ta historia przez moce tytana pierwotnego jest tak zawiła, a przy tym tak niewiele mnie obchodząca, że się na tym przestałam skupiać i mnóstwo rzeczy zapomniałam. Zapomniałam, kto z kim miał układy, kto kogo zdradził, jak działają te moce, kim były niektóre postacie i gdzie jest Zeke, heh.
Do plusów zaliczę to, że chociaż nie obchodziło mnie zbytnio jak to się skończy i kto zginie, to jednak te odcinki trzymały mnie w przyzwoitym napięciu.
Niemniej, kiedy tylko przeleciały napisy, wzięłam się za kolejną serię, bez chwili zadumy – zakończenie tej serii nie zrobiło na mnie wrażenia.
A na początku było to wszystko dość niesamowite. I tak czytając komentarze innych, wiem że wielu widzów myśli to samo – to było ciekawe i tajemnicze do momentu, w którym wyjaśniło się pochodzenie tytanów.
I ta seria z czegoś, czego jeszcze nigdy nie było, stała się kolejną przypowieścią o wojnach i nienawiści.
Ja chyba jednak wolałabym się nigdy nie dowiedzieć, czym naprawdę byli tytani i skąd się wzięli. Tak jak nie chcę i nie dowiedziałam się, czym/kim jest dokładnie Kusuriuri, i gdzie jest Johan ♥️
A kto to przyszedł...
Mam wrażenie, że tak wysokie oceny to jest gruba przesada. Bo za co?
Fabuła? No jest.
Jak na kryminał – absurdalne (w negatywnym sensie) i naiwne do bólu. Jeśli spodziewacie się jakichś serio akcji, rzeczywistych szpiegowskich wstawek, i średnio chociaż rozbudowanej intrygi, to zapomnijcie. I nie byłby to minus, gdyby to była dobra…
Komedia – ale nie jest. Te wszystkie głupawe sceny miałyby sens i bym się ich nie czepiała, gdyby były śmieszne. Zaśmiałam się może ze dwa razy, ale zazwyczaj też śmieję się więcej razy na anime, które docelowo komediami nie są.
Czy to jest ciekawe? – niezbyt. Dużo razy przerywałam oglądanie i wstawałam się przejść po pokoju, bo te sceny były po prostu nudne i nijak nie angażujące.
Bohaterowie płascy. Osobowością Loida jest bycie szpiegiem, osobowością Yor jest nie wiem co, i chyba tylko Anya ma tam nieco bardziej rozbudowany charakter.
Jak na speców w swoim fachu, dwójka dorosłych jest zadziwiająco tępa względem siebie nawzajem, a ich relacja w żaden sposób nie ewoluuje. Mieszkają ze sobą, a jakby w ogóle nie rozmawiali.
Animacja jest ładna, a kreska to kwestia gustu – jak dla mnie zbyt prosta.
Ponownie przywołam poniższy komentarz, tutaj po prostu nie ma nad czym dyskutować ani nad czym zastanawiać. To się ogląda żeby zabić czas, ale jest tyle lepszych obyczajówek z bardziej dopracowanym tłem…
Nie chcę brzmieć jak pan maruda, niszczyciel dobrej zabawy, pogromca uśmiechów dzieci, ale piszę o swoich odczuciach. Bo się strasznie rozczarowałam. Z odcinka na odcinek czekałam, kiedy zacznie się to obiecane wspaniałe anime. I się nie zaczęło.
Nie chce mi się oglądać drugiego sezonu, ale po ocenach widzę, że ludzie uważają go za słabszy, więc może jest lepszy, heh.
Jak mówię, nie rozumiem fenomenu, ta produkcja jest zupełnie przeciętna pod każdym względem. Może to dlatego, że wiosenny sezon 2022 był po prosu słaby i to anime się najbardziej wyróżniało… nie wiem.
Re: 13
13