x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Po 1 epku
Obawiam się tylko jednego – że twórcom wyczerpią się pomysły jak to pociągnąć dalej i tak jak Sakamoto będzie to zbyt powtarzalne. Jeśli jakoś zróżnicują fabułę i nie będzie się ona opierała tylko na ich „wewnętrznych” potyczkach, to będzie dobrze. Inaczej naprawdę może być ciężko z utrzymaniem poziomu tego pierwszego odcinka.
Mimo wszystko jestem dobrej myśli. Zawsze warto bowiem docenić nieszablonowe podejście do, wydawałoby się, oklepanego tematu jakim jest romans. Liczę więc, że się nie zawiodę.
Po 1 epku
Główna bohaterka (o imieniu Bohaterka i klasie Bohaterka -.-) jest z tych głupiutkich, co to nad niczym nie zastanawiają się dłużej niż sekundę. To boli zdecydowanie najbardziej, bo takie postaci są irytujące. Z pozostałych bohaterek najlepsza jest Meiza, ale reszta szczególnie nie wadzi.
Najgorzej, że udanych gagów było tu stosunkowo niewiele, większość do mnie nieszczególnie przemówiła. Poza tym jest słodziutko, co ma chyba stanowić jedną z największych zalet serii (i jak lubię moe, tak nie przepadam, kiedy na nim tylko starają się zbudować całe anime).
Na plus projekty postaci i ogólna kolorystyka – słodkie to to i fajnie.
Liczę, że dalej się rozkręci i jednak pomysły się twórcom nie skończą, bo może być z tego przyjemne, kolorowe fantasy o słodkich dziewczynkach (dobre combo^^).
Po 1 epku
Na razie pierwszy odcinek wyszedł średnio. Bohater jest totalnie aspołeczny, ale to można fajnie przedstawić potem, o ile z tym nie przesadzą. Za to miłość do książek zawsze na plus!^^
Kot… cóż… zachowywał się nawet w miarę naturalnie i jeśli taki poziom utrzymają do końca, to powinno być ok.
Odcinek mi się nie dłużył, więc nie mogło być źle, ale z drugiej strony nic mnie na razie nie porwało. Oglądać będę na pewno, w końcu to okruszki z kotem, nie mogłabym więc porzucić.^^
Re: Po 1 epku
Na razie ciężko mi wyrokować, która z bohaterek byłaby najlepszym rozwiązaniem, bo poza Itsuki pozostałe miały zbyt mało czasu antenowego. Ale tak po pierwszym wrażeniu, to postawiłabym na Miku. Wydaje się najbardziej dojrzała z tego grona.
Po 1 epku
Ale oczywiście nie ma co się cieszyć zawczasu – założenia to jedno, ale realizacja może zepsuć nawet najlepszy pomysł. Tu zaczyna się na szczęście całkiem dobrze.
Po pierwsze – tylko 5 dziewczyn to układ idealny. Haremy, w których owych panienek jest więcej zawsze cierpią na kompletne spłaszczenie charakterów postaci, które niby w tym haremie są, ale od razu widać, że szans nie mają. A przecież haremówki same w sobie nie cechują się skomplikowanymi kreacjami bohaterów, więc jak się je jeszcze bardziej spłyci, to wychodzi marionetkowe dno, czyli dziewczyny, które być muszą, bo tak, ale równie dobrze mogłoby ich nie być.
Po drugie – charaktery tak bohaterek, jak i bohatera, wydają się w porządku. Owszem, każda jest wpisana w jakiś typowy szablon, ale na tyle umiejętnie stonowano te ich cechy, które mają je wyróżniać, że nie wychodzą one szczególnie irytująco. Cieszy też to, że Itsuki, która wydaje się mieć większą rolę, nie jest ani rozwrzeszczaną tsundere, ani ciepłymi kluchami. Do tego mamy Uesugiego, który z jednej strony jest typowym niepopularnym nastolatkiem bez przyjaciół, ale który jednocześnie jest niezwykle inteligentny i ma cięty język (więc nie służy do pomiatania przez wszystkich wokoło). Nawet muszę przyznać, że go polubiłam.
Po trzecie – abstrahując już od braku motywów nadnaturalnych, wydaje się, że nie będzie tu też żadnych udziwnionych motywów w stylu – niemal ułomna dziewczyna, która w ogóle nie radzi sobie w życiu, siostrzyczka z (mocno przesadzonym) kompleksem braciszka, trapy czy inne podobne patologie, które się często wciska do tego typu serii. Relacje między bohaterami wyglądają na całkiem zdrowe i normalne.
Graficznie jest to bardzo przyjemne do oglądania. Zwłaszcza projekty postaci wyglądają nadzwyczaj ładnie i bardzo przypadły mi do gustu. Mamy przy tym żywe, ale nie przejaskrawione kolory, co dobrze się komponuje z klimatem serii.
Na razie jestem zdecydowanie na tak. Jak zwykle szkoda, że będzie to tylko reklamą mangi, więc pewnie nawet nie zdąży się rozkręcić.
Jedno mnie tylko zastanawia – kliknij: ukryte scena ze ślubem na koniec, to jest faktycznie zakończenie haremu, czy to należy traktować jako ten jego sen? Bo jeśli to pierwsze, to bardzo fajny chwyt. Podoba mi się, nawet jeśli jednocześnie psuje ewentualny element zaskoczenia, który w haremach bardzo cenię.
Po 1 epku
Poza tym motyw przyrodniego rodzeństwa nie należy do moich ulubionych i cieszyłoby mnie, gdyby z niego zrezygnowano. Ale skoro się już powiedziało A… no zobaczymy co z tego zrobią. Póki co niektóre rzecz mi się spodobały, inne mniej. Do tych pierwszych zaliczam na przykład całkiem zdrowe relacje rodzinne bohaterów, czy też raczej powinnam rzec – dobre zawiązanie związku pomiędzy ich rodzicami, bo co tam się ogólnie w ich rodzinach dzieje, czy działo, to nie wiadomo. O ile bohater i jego ojciec wydają się faktycznie taką normalną rodzinką, tak ta druga strona zapewne skrywa jakieś sekrety. W końcu to, że jedna z sióstr jest przygnębiona i płacze sobie na dachu szkoły (a na co dzień wręcz tryska energią, czyli pewnie robi to na siłę), a druga idzie do łóżka praktycznie z pierwszym lepszym, raczej normalne nie jest. Coś tam wspominają o zdradzie, rozwodzie, złości matki na byłego męża a ich ojca, więc kij wie co z tego zrobią. Oby nie za dużo dramy…
Same charaktery bohaterów jakieś szalenie ciekawe się nie wydają i chyba najlepiej wypada jednak główny bohater. Jest taki normalny po prostu. Bo starsza z sióstr tak na siłę udaje ten dobry humor, a potem po pracy w szkole upija się w domu, zaś młodsza ewidentnie przechodzi okres buntu, bo patrzy wilkiem na wszystkich dookoła.
Wizualnie bez szału, z wahaniami w stronę kiepskawo. Projekty postaci średnio mi się podobają. Zwłaszcza młodsza z sióstr wygląda dość brzydko. Zerknęłam sobie na okładki mangi i to jest jak niebo a ziemia…
Patrząc ile tomów mangi wyszło, to nie ma się co łudzić na jakiś zgrabny finał w anime. Już nie mówię o tym, że mają zrobić z tego zamkniętą historię, ale pewnie nawet nie dojdą do żadnego konkretniejszego momentu. Także trzeba się nastawić na reklamę mangi, co z automatu obniży temu ocenę. A czy mimo tego będzie to warte uwagi, to zobaczymy – nie mam wielkich wymagań, ale pierwszy odcinek na razie mnie nie zawiódł.
Po 1 epku
Na razie wygląda to bardzo Tatsukowo, tj. nie wiadomo o co chodzi, ale jest postapo i są słodkie dziewczynki. Dla odmiany mamy też chłopca, zwykłego nastolatka. I o ile samo jego pojawienie się mi nie przeszkadza, tak jego zachowanie było cholernie denerwujące. Kij wie skąd on się tam wziął (zresztą nie wiadomo, czy się tego w ogóle dowiemy tak właściwie), ale wyraźnie widać, że otaczająca go rzeczywistość znacznie się różni od tej, którą znał do tej pory. Na wstępie atakują go jakieś dziwne dziewczyny a on co? Tak się smęci i rzuca dość beznamiętnie pytaniami typu „ale co to?”, „ale jak to?”, a wręcz komentuje wszystko w stylu „o, ale to fajnie się świeci”. Mają go zabić, a ten co robi? Zamyka oczy i stwierdza, że ok, skoro muszą, to niech robią swoje, byle za bardzo nie bolało, proszę. Na koniec wszystkiego rzuca się w sam środek czerwonej mgły, która go dość mocno parzy, żeby uratować jedną z dziewczyn, które go wcześniej zaatakowały. Faktycznie, ma to sens…
A przynajmniej nie miałoby go, gdyby bohater był standardowym zwykłym dzieciakiem, żyjącym do tej pory bardzo zwyczajnym życiem. A tego nie wiemy na razie i prawdę powiedziawszy może być kimkolwiek tylko nie taką osobą, co zmieniałoby wszystko.
Inna sprawa, że to zarumienienie bohaterki na koniec było całkowicie zbędne.
Co mnie na razie zaciekawiło, obok rzeczy oczywistych typu skąd się wziął bohater, jaki to świat i kim są bohaterki, to dźwięki wydawane przez te „czerwone robaki”. Brzmiały jak krzyki dziecka – ciekawe, czy to ma głębszy sens, czy zostało zrobione tylko dla efektu?
Poza tym graficznie jest brzydko, ale chyba ciut lepiej, niż w Kemono Friends. Krzywię się straszliwie, ale jakoś przebrnę, w końcu na to się przygotowałam.
No nic, zobaczymy co będzie dalej. Ja mam nadzieję na równie ciekawą serię, jak Zwierzęcy Przyjaciele, no ale może się okazać, że tamto to był fenomen nie do powtórzenia.
Po 1 epku
A poza tym, to jestem głupia, bo zapomniałam już jak to wyglądało w męskiej wersji Ameiro i pod koniec odcinka myślałam, że mi się odtwarzacz zwiesił. Ale nie – to jednak był po prostu koniec. Standardowo bez endingu i w trakcie sceny, stąd takie zmieszanie.
Inna sprawa, że dziewczęta chyba są mniej krzywo narysowane, niż byli panowie, więc zawsze to jakiś plus. Może ma to zrekompensować widzom spadek jakości jeśli chodzi o seiyuu, kto wie…
Oczywiście, że to będzie dziadostwo, pytanie tylko czy tak samo duże, jak męskie odsłony Ameiro. Ja będę śledzić do końca, bo to jednak słodkie dziewczynki. A że na szczęście z krótkimi epkami, to może mnie to jakoś szczególnie nie zmęczy…
Po 1 epku
Poza tym… cóż. Tematyka jest moim zdaniem głupia. Gdyby Miyako tak po prostu ograniczyła się do zachwytu nad Haną – tym, że jest słodka i jak fajnie wygląda w tych fikuśnych ciuszkach – to byłoby jeszcze w miarę ok. Ale to „dziwne uczucie w sercu” jest tu kompletnie niepotrzebnie i znacząco wpływa (negatywnie) na odbiór tej serii. Na szczęście (patrząc przez pryzmat tych kilku mangowych rozdziałów, które przeczytałam) nie powinno tu być żadnych „mocniejszych” scen od tych, które zaserwowali w pierwszym epku, więc można to jeszcze jakoś przełknąć i oglądać tylko jako moe komedyjkę. Żarty nie są może na najwyższym poziomie, ale też nie dobijają taką całkowitą głupotą. Krótszy format odcinka byłby wszakże znacznie lepszy, niż pełnowymiarowa seria.
Z tego wszystkiego największą zaletą jest oczywiście słodziutka grafika. No ale to w końcu Doga Kobo, oni nie mogą inaczej, co mnie akurat bardzo cieszy! Zwłaszcza że jest widocznie lepiej, niż w zeszłosezonowym Anima Yell, więc wychodzi na to, że limit dla tego studia to jednak 1 seria na sezon póki co.;p
Re: Ogólnie syf, ale mieli dobrą szansę, żeby to zmienić.
Spoko, że ci się podobało, pozwól jednak, że mnie nie będzie cieszyło byle co, tylko dlatego, że z góry było wiadomo, iż cudów tu nie uświadczymy.
Wizualnie jest słabo, głównie przez kulejącą animację. Poza tym wszakże miło, że utrzymali raczej stonowaną kolorystykę, choć też znacznie lżej to wygląda niż poprzednia seria. No i nie ma tylu klimatycznych kadrów skupionych na detalach i otoczeniu, zamiast na bohaterach. Muzycznie… cóż, pod tym względem Boogiepop wymiatał a tu na razie jest dobrze, ale bez szału, więc raczej nie ma co wymagać powtórzenia poziomu poprzedniczki.
Ogólnie obawiam się, że bez tamtego klimatu dusznego niepokoju, niepewności o co chodzi i właśnie tego poplątania, to ta seria jednak nie będzie tak dobra. W końcu fabularnie to to nie jest znowuż nie wiadomo jak skomplikowane, a podanie tego bardziej wprost (tak jak tutaj) może więc tylko temu zaszkodzić. Co oczywiście nie znaczy, że skreślam ten tytuł, bo i tak wydaje się on mieć do zaoferowania o wiele więcej, niż większość wychodzących obecnie serii. Mimo wszystko poszli na łatwiznę. A może po prostu współcześni widzowie mieliby problemy z oglądaniem czegoś bardziej skomplikowanego?
Po 1 epku
Mimo wszystko jednak ciekawa jest ta idea bohatera, który działa przeciwko pozostałym. Choć znacznie bardziej wolałabym, żeby im groził zniszczeniem świata i innymi takimi bzdetami. Plus chociaż za to, że zachowuje się odpowiednio wrogo, no i nie jest już takim niewinnym chłopaczkiem, co to każdemu ufa. Szkoda oczywiście, że znowu wzięli sobie za bohatera otaku, ale tym razem chociaż nie jest to hikikomori i gościu się w miarę normalnie zachowywał w społeczeństwie (chociaż znowuż – wątek z tym jak to nie musi pracować jest zbyt naciągany).
Nie nastawiam się tu na żadne cuda oczywiście, ale jest szansa na coś innego niż kolejny taki sam isekai o zbieraniu haremu przez op bohatera. Nawet kibicuję głównemu bohaterowi w jego zemście, zwłaszcza że reszta postaci wyszła strasznie antypatycznie. Chętnie pooglądałabym jak ich niszczy (nie mam zielonego pojęcia co w pierwowzorze wychodzi). Może być to nawet niezłe rozrywkowe anime o ile nie pójdą w jakieś głupoty dalej.
Przerwane w połowie, ale...
Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tej serii. W końcu dostaliśmy anime traktujące o romansie homoseksualnym w sposób naprawdę dojrzały. Żadnych patologii w stylu Citrusa, żadnej wyidealizowanej szkoły dla dziewcząt, w której wszystkie bohaterki deklarują sobie nawzajem wieczną miłość. Ot, historia o tym, że czasami miłość nie wybiera i nie zależy od płci. Pod tym względem szczególnie dobrze wyszło to na przykładzie pary nauczycielka – właścicielka baru. Miło było zobaczyć taki związek w dojrzalszej fazie.
Swoją drogą nie uważam, by ten tytuł był przeładowany lesbijkami w sposób nienaturalny, jak to niżej ktoś napisał. Co prawda liczyłam na rozwinięcie jakiegoś romansu heteroseksualnego na drugim planie a przewija się on zaledwie w tle (mowa o koleżance Yuu z klubu koszykówki). Jednakże na szczęście nie jest też tak, że wszyscy wokół głównych bohaterek są homoseksualni. To, że Sayaka coś czuje do Nanami było właściwie jasne jak słońce, zresztą jest też ważną częścią fabuły. Natomiast wplecenie w to jeszcze nauczycielki i jej partnerki uważam za bardzo dobry krok, ich związek pokazuje bowiem, że taka relacja ma rację bytu nawet na dłuższą metę i nie chodzi tylko o takie dziewczęce zauroczenia czy podobne romantyczne bzdety.
Jeśli chodzi o bohaterki, to naprawdę świetnie przedstawiono Koito. Choć początkowo miałam wątpliwości co do tego jej „nie potrafię kochać”, tak jej kreacja wyszła nad wyraz naturalnie. Choć Yuu dużo myśli o kwestii miłości, to nie jest tak, że strasznie dramatyzuje jaka to ona nie jest biedna, bo się jeszcze nie zakochała. Z drugiej strony nie jest w żadnym razie osobą, która z tego powodu zachowywałaby się dziwacznie. Brakuje jej tego uczucia, ale na co dzień jest po prostu zwyczajną nastolatką i nikt z jej najbliższego otoczenia (nie licząc Nanami i Makiego, którym sama to wyznała) nie domyśla się co też jej w duszy gra.
Trochę gorzej jest w przypadku Nanami. kliknij: ukryte Do momentu wyznania, że chce być jak swoja siostra, było równie świetnie. Potem… trochę gorzej, przy czym największy problem mam nie z samym faktem, że chciała doścignąć ideał siostry, który sama sobie zbudowała (bo to uważam za całkiem normalne w jej sytuacji), ale z tym zachowaniem w stylu „tylko się we mnie nie zakochaj”. Tu moim zdaniem trochę przesadzili, nawet jeśli wyjaśnienie tego było dość zgrabne.
Do reszty postaci nie mam żadnych uwag. Podoba mi się, że na przykład taka Kanou skupiała się głównie na pisaniu, nie dodano jej żadnych romantycznych wątków. Plus oczywiście za to, że ekipa nie była tylko żeńska, a bohaterowie dogadywali się między sobie w normalny sposób (czyli nie tak, że dziewczyny to się do chłopaków w ogóle nie odzywają, nawet jeśli są razem w samorządzie). Ot, normalne szkolne środowisko.
Wizualnie jest przepięknie, tu właściwie nie ma się nad czym zastanawiać. Projekty postaci są naprawdę śliczne i zróżnicowane, ale tym, co przyciąga wzrok najmocniej są z pewnością cudowne tła i wspaniała gra świateł, idealnie dopasowana do klimatu konkretnego momentu. Bywają też sceny bardziej metaforyczne, które towarzyszą głównie rozmyślaniom bohaterów, ale chwała za to, że z nimi nie przesadzono. Idealnie dzięki temu podkreślają najważniejsze kwestie i nie odwracają uwagi od całej reszty.
Seria jest dla mnie godną następczynią Aoi Hana. Pod jednymi względami wyszła lepiej od swojej poprzedniczki, pod innymi gorzej, całościowo jednak oba tytuły są dla mnie na porównywalnym poziomie (tj. bardzo dobre, dojrzalsze romanse (i to nie tylko w kategorii shoujo‑ai są to tytuły wybijające się). Ode mnie dostaje więc 8/10 i ląduje w mojej sezonowej topce na drugim miejscu. Niestety podobnych tytułów wychodzi naprawdę niewiele, tym bardziej więc ten błyszczy na tle standardowej sezonowej papki z gatunku romans.
Re: 9/10
Hm… trochę trudno mówić o wiernej adaptacji, jeśli manga to w jakichś 80% sceny seksu, których anime jest całkowicie pozbawione. No i samo zawiązanie akcji, które w mandze jest zwykłym gwałtem tu przedstawiono mniej dosadnie, że nawet mniej wyczuleni widzowie mogą się tego gwałtu nie dopatrzeć.
I koniec
Poza tym seria jest jak najbardziej interesująca, to jedno z moich największych pozytywnych zaskoczeń w tym sezonie, zaraz obok Gridmana. Owszem, momentami relacje między bohaterami są aż nazbyt idealne (zwłaszcza te dialogi między Sakutą i Mai), poza tym szkoda, że po raz kolejny mamy po prostu wianuszek dziewcząt ze smutnymi historiami. Tyle dobrze, że przynajmniej nie tworzy się z tego harem wokół głównego bohatera, bo tylko dwie z dziewcząt są nim zainteresowane w sensie romantycznym. Jednakże sam koncept jest całkiem fajny, bohaterowie sympatyczni i zróżnicowani a z dramą specjalnie nie przesadzili (nie licząc wątku siostrzyczki). Sporą zaletą tego tytułu jest również fakt, że główna para dość szybko się ze sobą schodzi. Nie czekają z tym do końca serii, nie robią też zbyt wielu podchodów, nie ma też takie sztucznego rzucania im kłód pod nogi. Chyba, że za taki można uznać kliknij: ukryte ten wątek z cofaniem się w czasie, w końcu Sakuta się musiał kilka razy napracować, żeby zacząć chodzić z Mai. W każdym razie to akurat złe nie było, zwłaszcza że na koniec nie postanowili nagle rzucić innej ścieżki, w której coś przeszkadza bohaterom się zejść.
Ode mnie ma to 7/10 – to naprawdę dobra, warta uwagi seria. Z niecierpliwością czekam na film mający rozwinąć wątek Shouko – liczę, że mnie nie zawiodą. :)
Re: Ogólnie syf, ale mieli dobrą szansę, żeby to zmienić.
Ogólnie syf, ale mieli dobrą szansę, żeby to zmienić.
Nie lepiej przedstawia się sprawa z bohaterkami. Wszystkie są urocze i… totalnie mdłe. Niby mamy ich smutne historyjki, ale żadna nie rozwija szczególnie charakteru którejkolwiek poza wzmocnieniem motywu z klejeniem się do siebie na linii uczeń‑mistrz. Tak jest, każda ma swoją parę, żeby było sprawiedliwie i nie trzeba się było zastanawiać kto z kim i tak dalej. Wszystko co najgorsze kumuluje się w osobie Momo, która jest początkowo tak tragicznie beznadziejna w sztukach walki i ogólnie we wszystkim, co dla szpiegów może być przydatne, ale ma wyostrzone zmysły, więc ją werbują. Inna sprawa, że z tym lizaniem, żeby poznać uczucia innych, to pojechali na maksa. Ciekawe dlaczego w trakcie serii nie lizała żadnego ze starych oblechów, którzy też pracowali dla złej organizacji, hm…
Nie było tu żadnej postaci, która czymś by się wyróżniała. Ale! Mieli tak cudowną szansę, by to zmienić, że gdyby to doprowadzili do końca, to dałabym nawet ze dwa oczka więcej.
kliknij: ukryte Mowa tu oczywiście o zdrajcy w szeregach Tsukikage. Pomijam już całe to paplanie od początku, że mamy zdrajcę tak, żeby żaden z widzów nie ważył się czasem o tym ważnym szczególe zapomnieć. Nic to, ciekawiło mnie jak zechcą z tego wybrnąć. Nie łudziłam się za bardzo, że dobrze i faktycznie – nie udało się, bo oczywiście mieliśmy podwójnego szpiega w osobie Mei, która tak naprawdę cały czas pracowała dla Tsukikage. Jednakże gdyby nie stchórzyli i pociągnęli cały ten wątek do końca, zabijając faktycznie Yuki i Theresię oraz Hatsume (choć w jej przypadku jeszcze można by było wybrnąć z tego jakoś, jeśli nie chcieliby przesadzić z uśmiercaniem słodkich dziewczynek), to naprawdę wyszłoby z tego coś wartego uwagi. I nawet mogłabym im darować resztę głupot dla takiego rozwiązania. No ale oczywiście skończyło się cukierkowo, bo jakże by inaczej…
Jedyne co w tej serii było dobre, to oprawa audiowizualna. Walki były dynamiczne i nawet fakt, że trochę bez sensu tego nie psuł. Również ładne projekty postaci należy uznać za niewątpliwą zaletę, nawet nie wiem czy nie największą. No ale za oryginalne projekty odpowiada Namori, która stworzyła projekty do Yuru Yuri, więc czego innego można się spodziewać?^^ Bardzo mi się spodobał moment, gdy bohaterki zjadają przyprawy i ich oczy tak fajnie świecą, zresztą „dźwiękowo” też to ładnie dograli.
Mimo wszystko jest to całkowity niewypał. Zbyt dużo głupoty i beznadziejne bohaterki sprawiły, że nawet niezłe sceny akcji i ciekawy pomysł z przyprawami nie były w stanie tego uratować. Ode mnie 2/10 i do szybkiego zapomnienia.
Poprawna seria, której do bycia dobrą zabrakło kilku szczegółów
Wizualnie seria jest przeciętna z dobijającym ją brzydkim CGI. Jedyne co ją tu ratuje, to fakt, że komputer wkracza w momencie, gdy bohaterki przyjmują swoją bojową formę. Dzięki temu nie gryzie się to tak bardzo z całą resztą, bowiem te postaci z natury mają się odróżniać od codziennego wyglądu bohaterek, są czymś nadnaturalnym. Coś podobnego dostaliśmy też w przypadku (równie mało znanego) Phantasy Star Online 2 The Animation tylko, że tam chodziło o rzeczywistość wirtualną. W każdym razie dość rzec, że jak nie lubię CGI, tak tu mi aż tak nie przeszkadzało. Jeśli zaś chodzi o muzykę, to na plus chyba tylko opening, rzekłabym, że jeden z lepszych w jesiennym sezonie. Poza tym niektóre kawałki wchodziły w totalnie źle dobranych momentach, co miejscami psuło odbiór danej sceny.
Ogólnie jestem zadowolona z seansu. Nie czułam żadnych dłużyzn, kolejne odcinki oglądałam z zaciekawieniem i w żadnym momencie nie musiałam się do nich zmuszać. Niesatysfakcjonujący finał oraz trochę zbyt mdłe bohaterki sprawiły, że nie dam temu więcej, niż 6/10. Zwłaszcza gdyby bohaterki były ciut ciekawsze, to ocena byłaby wyższa, bo anime naprawdę jest interesujące.
12 epek
Cały czas ciekawi mnie historia Shouko, no ale to dopiero w filmie będzie, więc trochę trzeba poczekać jeszcze do wyjaśnienia tajemnicy związanej z tą postacią.
Sympatyczne, ale zbyt krótkie.
Nie mogę dać więcej, jak 6/10, bo zdecydowanie było to zbyt krótkie i wielu wątków nie rozwinęli w ogóle, zaledwie je lekko zarysowując. Poza tym jednak spędziłam przy tej serii miłą godzinkę, której zdecydowanie nie żałuję. Swoją drogą Iori Noguchi w roli Chikako wypadła naprawdę świetnie. Liczę, że wkrótce usłyszymy ją znowu.^^
Re: Wyjątkowo dobre - czyżby w końcu isekai godny polecenia?
Nie jestem też pewna, czy sam fakt, że nie przepadam za tego typu fanserwisem w anime to podejście purytańskie. Po prostu uważam to za chwyty tanie i z rodzaju tych zbędnych. ;p
Re: Wyjątkowo dobre - czyżby w końcu isekai godny polecenia?
Ech, doczepianie się by się tylko doczepić…
Wyjątkowo dobre - czyżby w końcu isekai godny polecenia?
Jasne, kilka rzeczy dałoby się poprawić, np. jeszcze bardziej zredukować fanseriws, ale jak na razie bardzo mi się ten tytuł podoba. Założenia wydają się spójne, nawet jeśli umiejętność Rimuru jest cokolwiek zbyt potężna i daje mu nieograniczone wręcz możliwości. Plus też za to, że nie ma tu jednoznacznego podziału na zło i dobro, co widać było chociażby w mieście krasnoludów. Ale co najważniejsze – seria nie polega na zbieraniu przez bohatera swojego haremu, co już ją plasuje ponad większość obecnie wychodzących isekaiowych dziadostw. Ja czekam z niecierpliwością na kolejne odcinki.^^
Odcinek 9