Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

Nanami

  • Avatar
    A
    Nanami 21.10.2024 20:33
    Zupełnie inny klimat ale nadal wciąga
    Komentarz do recenzji "Shiguang Dailiren II"
    Ależ zmiana klimatu! Po pierwszym sezonie, gdzie byliśmy głównie obserwatorami i „zanurzaliśmy” się w przeszłości różnych osób, tym razem to kłopoty przyszły do głównych bohaterów.
    W ogóle ton tego sezonu jest zupełnie inny. Bardziej brutalny thriller z mocami specjalnymi. Ciągle coś się dzieje, ciągle trzeba się mieć na baczności… I zgadzam się z przedmówcami, ten sezon jeśli chodzi o prowadzenie fabuły to mocno kuleje. Ciężko się ogląda, gdy totalnie się nie wie co się dzieje na ekranie – długo nic nie wiadomo kto w ogóle jest antagonistą, kto atakuje, w jakim celu, czy gdy paranormalne moce oponenta pozostają jedną wielką pilnie strzeżoną zagadką. I duużo było scen walk wręcz, co z jednej strony – były bardzo fajnie zrobione choreograficznie, ale z drugiej… mi się strasznie dłużyły.
    Ale to co ten serial robił dobrze to nadal robi doskonale – a mianowicie wzbudza emocje. Naprawdę nie raz mi zrobiło się strasznie smutno…
    No i seria porusza też bardzo dosadnie jeden z tematów, które są często totalnie pomijane – przemoc domową. Przemocy domowej w tym sezonie jest mnóstwo i jest bardzo brutalna, także trzeba to mieć na uwadze przed rozpoczęciem seansu.

    Ostatni odcinek jak zwykle musiał dowalić cliffhangerem, choć już nie tak perfidnym jak pierwszy sezon. Szczerze mówiąc, nie natknęłam się na te „teorie” wcześniej, więc z jednej strony… wow, mocne. Z drugiej – coś tu było nie tak, więc brzmi sensownie.
     kliknij: ukryte 

    Ending i opening też bardzo intrygujące, podobało mi się jak w openingu w połowie wrzucają i piosenkę i animację na cofanie. A ending ma fajny klimacik, z tym przeszukiwaniem starej rezydencji.

    Z chęcią bym trzeci sezon obejrzała zdecydowanie.
    I jak w trakcie seansu dałabym 7/10, tak ostatni odcinek mi pocisnął po emocjach i niech będzie 8/10.
  • Avatar
    Nanami 22.09.2024 10:37
    Re: Jak dla mnie czarny koń sezonu 10/10
    Komentarz do recenzji "Karasu wa Aruji o Erabanai"
    A, zapomniałam jeszcze dodać kilka słów o naszym „głównym bohaterze” :D
    Bardzo polubiłam Yukiyę. Chłopak ma swoje wady i zalety, co czyni go po prostu bardziej „ludzkim” i sympatycznym. Na dodatek nie zapomniano o tym, że jest po prostu nastolatkiem i bywa, że chce się walnąć facepalma jak się widzi co on odwala. Często daje się ponosić emocjom i powie coś za dużo, ale ma też tą fajną stronę, że potrafi dostrzec swoje błędy i nachodzą go refleksje oraz chęć naprawy tego co schrzanił. Nie da się ukryć, że z racji na wiek też często nie ponosi bezpośrednio konsekwencji swoich czynów – ponoszą je dorośli w jego otoczeniu, którzy go nie „dopilnowali”. Bardzo mi się jednak podobało, jak Yukiya dosłownie dojrzewa na naszych oczach. I z chęcią zobaczyłabym jak dalej będzie dorastał.
  • Avatar
    A
    Nanami 22.09.2024 10:23
    Jak dla mnie czarny koń sezonu 10/10
    Komentarz do recenzji "Karasu wa Aruji o Erabanai"
    Uwielbiam historie, które zaczynają się przeciętnie i niepozornie, a potem rozkręcają się na maksa i totalnie oczarowują widza. I „Karasu…” jest dla mnie właśnie takim tytułem. Idealnie wpasowującym się w mój gust, czarny koń tego sezonu, którego większość pominęła albo odpadła na początku.

    Ogromnie się cieszę, że dałam szanse temu tytułowi.

    Historię śledzimy z punktu widzenia nastoletniego Yukiyi, który niespecjalnie ma ochotę być zamieszany w jakieś dworskie i polityczne intrygi, a co tak naprawdę myślą inni bohaterowie – tego nie wiemy, bo i on tego nie wie. I tak naprawdę to jedna z najmocniejszych i zarazem najsłabszych elementów – jesteśmy jako widzowie ograniczeni do punktu widzenia Yukiyi, a że brak mu wiedzy o relacjach między przełożonymi oraz oczywiście nic nie wie o intrygach, to również widzowi są tak pokazywane. Tak więc z początku wszystko wydaje się boleśnie oczywiste – tego wspieramy, ten to antagonista, a tu jakaś mdła intryga haremowa, jakoś zupełnie od czapy tu pasująca. Młody jest też często wrzucany w różne sytuacje bez słowa wytłumaczenia, wystawiany na próby, zostawiany sam sobie… Czasem też podziewa się coś zupełnie niespodziewanego, na co trudno znaleźć uzasadnienie i w co trudno uwierzyć. ALE! Z biegiem odcinków historia przekuwa ten „najsłabszy” punkt w „najmocniejszy”, bo wszystko zaczyna się tworzyć w skomplikowaną, misternie splecioną, spójną całość. Czasem biorąc elementy, które totalnie nie spinają się ze sobą. I te układanie się w spójną całość jest absolutnie genialne i każdy, kto lubi takie historie, doceni to na pewno.

    Sezon dzieli się na dwie historie, które lekko się różnią wydźwiękiem. Pierwsza połowa to dworskie intrygi o to, który z braci będzie następnym władcą. Przeplata się z nim wątek haremu, gdzie młode dziewczęta z wasalskich rodów konkurują o to, która powinna zasiąść u boku przyszłego władcy. A knucia jest tutaj dużo… Historia też lubi wodzić za nos, niby pokazując, że tak tak na pewno będzie tak… po czym odwala taki plot­‑twist (ale bardzo solidnie osadzony!), że szczękę się zbiera z ziemi.

    Po domknięciu tych wątków otwiera się kolejny nowy (i tutaj podczas emisji było kilka tygodni przerwy w nadawaniu nowych odcinków). Ten ma zupełnie inny ton – opowiada o morderczych małpach, które zaczynają siać spustoszenie w krainie Yatagarasu. O pewnym narkotyku. I o… ludziach. Widząc „kruki” w ludzkiej postaci nie tak trudno zapomnieć, że to nie „ludzie”, a zupełnie inne istoty. Tak więc wątek „świata ludzkiego” też się pojawia i choć nie znajduje rozwiązania (nawiązania do niego są ewidentnie subtelne ze wskazaniem na „to sprawa na osobną historię w przyszłych sezonach”), to intryguje jak to się dalej potoczy.  kliknij: ukryte 

    Oba wątki mają genialne budowanie napięcia, plot­‑twisty, a zakończenie to miodzio. Zawsze gdy wydaje się, że już nic nie zdziwi, zdarza się coś, co powoduje zbieranie szczęki z podłogi.

    No i animacja jest ładna, bez 3D potworków. Muzyka świetnie buduje atmosferę (choć poza openingiem i endingiem nic nie kojarzę). Jak ktoś lubi takie historie jak matrioszki, takie z drugim dnem… To się nie zawiedzie.

    Dla mnie 10/10. Zaczynałam od mocnego 7/10, a w trakcie seansu konsekwentnie i powoli podwyższałam ocenę, by po ostatnim odcinku dać te 10/10.
  • Avatar
    A
    Nanami 27.06.2024 08:31
    I koniec ufff.
    Komentarz do recenzji "Unnamed Memory"
    Dociągnęłam do końca.
    W sumie początek mnie zainteresował, byłam ciekawa co to za klątwa została rzucona i generalnie co tam się za intryga podziała (kto by taką klątwę rzucał na dziecko?), ale jak ktoś zaciekawi się jak ja – to w tym sezonie odpowiedzi nie znajdzie, a wręcz temat nie jest praktycznie w ogóle poruszany, poza „ojej to musisz znaleźć tą jedyną wybrankę” i tyle.
    Dwójka głównych bohaterów nie jest nastolatkami i są całkiem sympatyczni, przynajmniej w moim odczuciu. Więc naaawet troszkę im kibicowałam, bo gdyby nie to, to pewnie odpadłabym raz dwa.
    Cóż, dosyć szybko wychodzi duży problem: jest to adaptacja light novel (nie czytałam) i nie da się ukryć, że musieli niesamowicie po łebkach ją adaptować i upychać mnóstwo materiału. W efekcie akcja skacze z kwiatka na kwiatek, a jednocześnie robi się niesamowicie schematyczna – pojawia się problem z tyłka, ojojoj, problem zostaje rozwiązany dzięki OP dwójki głównych bohaterów, kolejny problem się pojawia. I tak w kółko.
    Było kilka momentów, które mnie zaskoczyły, na przykład ostatni odcinek. Byłam przekonana, że to będzie „definitywny koniec”, ot przeskok czasu i pokazanie, że cel został osiągnięty. A tutaj zonk, bo wrzucili wielkiego (?) plot twista, który bazował na okruszkach porozrzucanych wcześniej… Szkoda, że przez te lecenie po łebkach stracił ten skręt fabularny impakt i wypadł raczej „meh”.
    Podsumowując: strasznie po łebkach, takie 5/10.
    A w ogóle to od razu po zakończeniu zapowiedzieli drugi sezon…
    A na plus: ending jest śliczny.
  • Avatar
    A
    Nanami 13.06.2024 17:01
    Meh. 5/10
    Komentarz do recenzji "Dungeon Meshi"
    Dla odmiany teraz ja obejrzałam serię, na którą jest straszny hajp, a ja totalnie nie czuję dlaczego.
    Wynudziłam się mocno, czasem coś ciekawego się działo albo coś, co mnie faktycznie ruszyło. Nie mogę poczuć szczerej sympatii do nikogo z drużyny… no może troszkę do Senshi tylko. Przez to totalnie mi obojętne ich losy. Nie siedzę również w RPG­‑owych zagadnieniach, więc „smaczki” dotyczące ich też totalnie mnie ominęły.
    Ot takie 5/10, przeciętniak.
  • Avatar
    A
    Nanami 5.03.2024 21:19
    Obejrzałam ale za jaką cenę...
    Komentarz do recenzji "Fate/Grand Order -Zettai Majuu Sensen Babylonia-"
    Dawno nic z uniwersum Fate nic nie oglądałam, a że wspomnienia mam całkiem dobre, to padło na to.
    ...i rany, strasznie się wynudziłam. Początek jeszcze nienajgorzej, bo wmawiałam sobie, że jeszcze się rozkręci. Tylko że się nie rozkręciło, potem już oglądałam chyba tylko dlatego, bo nie lubię porzucać czegokolwiek w połowie. Ufff… W zasadzie daje 3/10 i to tylko za Gilgamesha, którego można lubić albo nie, ale nie brak mu charyzmy i charakteru. No i zaintrygowana byłam czemu „Rin” się tutaj pojawiła, w skórze Ishtar. No i myślałam, że więcej będzie wątku z Enkidu, meh. Główny bohater i jego servant totalnie mi nie podpasowali.
  • Avatar
    A
    Nanami 20.04.2023 22:39
    Komentarz do recenzji "Itai no wa Iya nano de Bougyoryoku ni Kyokufuri Shitai to Omoimasu 2"
    W sumie ogląda się okej, jak trzeba wrzucić coś, co kompletnie nie wymaga myślenia ani nic ambitnego. Trochę już też pomysł zaczyna być wyświechtany… W zasadzie jedyne co obecnie nadal ciągnie tę serię to „to nie jest gra na śmierć i życie, tylko totalnie dla rozrywki”, więc ten brak rywalizacji pomiędzy graczami czy gildiami potrafi nadal zaskoczyć, gdy człowiek ma w głowie raczej battle royale. Ot kolejny w sumie przyjemny sezon – i to by było na tyle. Nawet specjalnie nie pamiętam już co obejrzałam, ale było okej. Więc takie 6/10, ale nie że jestem zawiedziona czy coś… taki miły wypychacz czasu.
  • Avatar
    Nanami 1.08.2022 21:55
    Re: Kami no Tou (Tower of God) po 12 odcinku
    Komentarz do recenzji "Kami no Tou"
    Mam tak samo. Pech, że przerwa (i to tak dłuuuga) wypadła akurat na początku tej całej ogromnej bitwy. Nie dość, że nie pamiętam co było wcześniej, to jeszcze zbyt wiele srok autor chce złapać za ogon… Mnie interesuje co zrobi główny bohater, a tu każdy ma swoje dwa grosze i nagle zrobiła się taka incepcja, że ja nie pamiętam co główny bohater w ogóle ostatnio zrobił czy kiedy się pojawił.
  • Avatar
    Nanami 28.03.2021 11:23
    Re: Unikatowe, ale... ugh
    Komentarz do recenzji "Mushoku Tensei ~Isekai Ittara Honki Dasu~"
    Oczywiście, a ja tylko czekałam aż pojawi się adwokat diabła, któremu taki „fanserwis” pewnie się podobał, więc będzie bronić do upadłego. Jak też już wspomniałam, nie interesuje mnie usprawiedliwianie na siłę jego zachowań i nie zmieni to mojego odbioru.
  • Avatar
    A
    Nanami 27.03.2021 20:44
    Unikatowe, ale... ugh
    Komentarz do recenzji "Mushoku Tensei ~Isekai Ittara Honki Dasu~"
    Mushoku Tensei to anime, które potrafi jednocześnie niesamowicie oczarować oraz okrutnie zdegustować, a nadmienię, że naprawdę trudno mnie czymś zdegustować. A jednak tu się udało, choć wytrwałam przy seansie, choć miałam ochotę niejednokrotnie rzucić je w kąt.

    Mushoku Tensei to porządny kawał niesamowicie pięknego isekaja. Świat przedstawiony zdaje się być rozbudowany i bardziej w klimacie zachodniego fantasy. Są ludzie, są i inne istoty. Są i potwory – które naprawdę wyglądają jak potwory, a nie kolorowe mięso armatnie, które wzbudza litość. Jest i magia. Magia, której nie dostaje się „ot tak”, ale której się uczy, którą się rozwija, która ma prawa którymi się rządzi. Do tego ciekawe zwroty akcji, wartka historia… dopełniona piękną grafiką. Może nie na poziomie „masterpiece”, ale oferująca bardzo fajną kolorystykę, świetnie tworzącą klimat. Gdyby to było wszystko, co ta seria oferuje, to spokojnie dałabym 10/10.

    Niestety to jednak nie wszystko. Mam sporo problemów z głównym bohaterem, Rudeusem. Otóż nasz główny bohater odradza się w innym świecie, ale jako zupełnie nowa istota – czyli od momentu narodzin, zachowuje jednak psychikę dorosłego faceta. A niestety w poprzednim życiu umarł jako dorosły człowiek z masą problemów… bezrobotny, śliniący się do pornografii wyrzutek społeczny. Wyobraźcie sobie więc bobasa śliniącego się na widok cycków własnej matki, a to naprawdę jeszcze nic. Tak naprawdę byłam w stanie przełknąć taką konwencję – no, okej, po prostu twórcy podeszli aż nazbyt poważnie do tematu i nadali anime mocno zaakceptowaną warstwę erotyczną. Tak mocno zaakcentowaną, iż czasem miałam wrażenie, że główny bohater to chyba do nieba trafił, mogąc delektować się majtkami, cyckami, dorosłymi kobietami zupełnie­‑przypadkowo wyglądającymi fizycznie na nastolatki, chętnymi małoletnimi… oj. Elementy te są na tyle kontrowersyjne, że nie trzeba szukać daleko, by znaleźć głosy oskarżające tą produkcję o pedofilię. Czujcie się ostrzeżeni.

    To anime potrafi momentami mocno zniesmaczyć. Naturalnie każdy widz, nawet dojrzały, ma trochę inną granicę co jest dla niego akceptowalne, a co już nie. Jestem pewna, że sporo osób skusiło się na seans, ale szybko odpadło z gwizdem i głębokim zniesmaczeniem, gdy natknęli się na któryś element, który im zepsuł całą radość z oglądania. Są oczywiście i osoby, którzy będą wręcz próbować usprawiedliwiać zachowanie Rudeusa – w końcu to dorosły facet w ciele dziecka! Facet z problemami i bagażem doświadczeń, które nagle się nie naprawiają no. A poza tym „on się zmienia”... tak jakby jego zachowanie to usprawiedliwiało. No cóż. Jak dla mnie to co odwala momentami na ekranie jest obleśne i nic tego nie zmieni. Nie raz i nie dwa miałam ochotę za te akcje anime odwalić 1/10 i wyrzucić przez okno.

    To takie anime, które jednocześnie uwielbiam i nienawidzę. Uwielbiam, bo niesamowicie mnie wciągnęło swoją strukturą i pięknością; szczerze nienawidzę, bo po tym jak mnie oczarowało, to chwilę potem przywaliło bezlitoście z liścia akcjami Rudeusa. Na szczęście w pewnym momencie jego zachowanie osiąga apogeum, a dwa ostatnie odcinki oglądało mi się znów niesamowicie przyjemnie, stąd ostatecznie ocena 7/10 i z chęcią czekam na kolejny sezon.
  • Avatar
    Nanami 20.06.2020 21:53
    Re: Kami no Tou (Tower of God) po 12 odcinku
    Komentarz do recenzji "Kami no Tou"
    No nie, tego komiksu jest obecnie jakieś 476 rozdziałów, a Rachel pojawia się w nim tu i ówdzie, mniej lub bardziej aktywnie i robiąc różne rzeczy, które powodują, że jest nielubiana przez fandom, łagodnie mówiąc. Można by je wymieniać, ale ta nienawiść to kumulacja ładunku emocjonalnego pewnych scen, które trzeba odczuć samemu.
  • Avatar
    Nanami 3.05.2020 10:45
    Re: Kami no Tou (Tower of God) po 5 odcinku
    Komentarz do recenzji "Kami no Tou"
    Ale to jak „ulepszyli” strój Hwaryun to już nie przeszkadza? (czarny lateksik) ;-)
    A co do samej sceny – o ile w webtoonie faktycznie wyszło „bardziej tajemniczo”, tak wadą na pewno było to, że nigdy do tego już nie wrócono i nie pokazano co się właściwie stało. Co zresztą dotyczy wielu wydarzeń… nie lubię „zawieszonych” tajemnic bez odpowiedzi.
    No i zmiany cały czas są, ale jak dla mnie to i lepiej, o ile SIU trzyma nad tym pieczę. Głównie w przedstawieniu Khuna, jego motywacji, relacji z Marią. Są bardziej 'jak w mangach' ;-)
    I z tej sceny bardziej mnie intryguje zupełna rozbieżność komentarza Lero Ro co do tego, co się stało.
    Ja się tam dalej nieźle bawię (a z manghwą jestem na bieżąco).
  • Avatar
    Nanami 13.04.2020 11:51
    Komentarz do recenzji "Kami no Tou"
    Jest to wynik uzgodnień między autorem mangwhy (koreańskiej) oraz twórców. Nie wiem czemu akurat tak, ale skoro tak uzgodnili, to okej.
    „Bam” (po koreańsku) to „yoru” (po japońsku) to po prostu „noc” (po polsku). Czyli tłumaczą jego imię. Inne znaczenie jego imienia to „kasztan”, zapewne ta jadalna odmiana, bo czasem jest używane w formie żarciku typu „wyglądasz smacznie”.
    Tak samo niektóre inne słowa… „shinsu” zostało „kami no mizu”, czyli dosłownie boską wodą.
    Generalnine tu jest spory misz masz językowy, bo i Jahad czyta się jako „Zahard” (i tak też było kiedyś tłumaczone, więc tak funkcjonuje póki co najsilniej w sieci), tak samo imię „Rachel” się czyta na zupełnie inną modłę itd.
  • Avatar
    Nanami 13.04.2020 11:42
    Komentarz do recenzji "Kami no Tou"
    Aaa, Mr Pikiel! No cóż, on wypada „blado” przy całej reszcie rzeszy postaci, które „nie zasługują” by przejść dalej… poza tym ma swoje „momenty”, więc jestem w stanie wybaczyć haha. Ale właśnie na tym też trochę polega odmienność „Tower of God” od klasycznych shounenów, że nie moralizuje, nie eliminuje elementów, które sięgają po różne amoralne rozwiązania… wręcz podkreśla, że to „normalny” sposób zdobywania kolejnych poziomów.
    W końcu inna nieoficjalna nazwa tej serii to  kliknij: ukryte  ;-)
  • Avatar
    Nanami 13.04.2020 10:44
    Komentarz do recenzji "Kami no Tou"
    ...którego dupka? Bo ich tam tyle jest, że hej ;)
  • Avatar
    Nanami 19.01.2020 11:33
    Re: Dobre, ale nie rób więcej
    Komentarz do recenzji "Made in Abyss"
    Dla mnie to właśnie takie anime, które nie powinno mieć więcej sezonów.
    Sezon pierwszy urzekł mnie, oczarował, kusił tajemnicą Otchłani. Ale… to tak bardzo fałszywy wabik. Dalej nie jest coraz piękniej, coraz bardziej tajemniczo. Jest coraz bardziej ohydnie, coraz bardziej odczłowieczająco, odpychająco. I jeszcze silnie skontrastowane z małoletnim wiekiem bohaterów. I ja naprawdę mam wysoką tolerancję na różne udziwnienia, ale to była pierwsza manga, którą przerwałam, bo mnie odrzuciła. I na myśl, że to ma być zanimowane… Okej, jest coś fascynującego w tym szaleństwie, ale tak, to jest chore ;-)
  • Avatar
    R
    Nanami 26.09.2019 14:02
    Komentarz do recenzji "Tsurune -Kazemai Koukou Kyuudou Bu-"
    Kurczę, przeczytałam recenzję od deski do deski (właściwie z grubsza się z nią zgadzam), ale… gdzie jakieś nawiązanie do tytułu? Tsurune – pojawia się w „dwóch zdaniach o”, ale dalej już występuje tylko jako tytuł. A w końcu pełni ważną rolę, a japońscy widzowie z grubsza są w stanie powiedzieć, co to właściwie jest. I nie jest to też żaden spoiler, że to dźwięk jaki wydaje idealnie (...specyficznie?) wypuszczona strzała. Ten element dodaje warstwy estetycznej całej serii, a ja uwielbiam takie elementy wiążące.
  • Avatar
    A
    Nanami 19.06.2019 22:36
    Komentarz do recenzji "Tate no Yuusha no Nariagari"
    Ten moment kiedy  kliknij: ukryte 
    Aczkolwiek muszę przyznać – końcówka jest całkiem niezła. Bo i pozostali yuusha dostają po tyłkach i nie paradują tak bezczelnie po ekranie.
  • Avatar
    A
    Nanami 14.06.2019 20:31
    Całkiem nieźle odkurzona perełka!
    Komentarz do recenzji "Ginga Eiyuu Densetsu: Die Neue These - Kaikou"
    Bo taaaak, oryginalna seria jest dla mnie perełką – mimo że nie przepadam za space operami samymi w sobie.
    Jak dla mnie Production I.G. poradził sobie naprawdę dobrze – zwłaszcza w świetle tych wszystkich ostatnich prób odkurzania „antyków” przez różne studia. Bo po prostu nie przekombinowali, nie chcieli stworzyć czegoś nowego i nie chcieli obcinać wątków, by upchać jak najwięcej.
    Nie pamiętam, by w oryginalnej serii było aż tyle podtekstów wątków miłości między chłopcami hahahahah. Ale w sumie polityczna intryga i charyzma porywały mnie zdecydowanie bardziej, niż jakieś pełne uwielbienia spojrzenia czy poklepywanie się po ramieniu i tak dalej.
    Zastosowana technika 3D nie razi po oczach! Ogromny plus. I cóż, studio bardzo dobrze wykorzystało współczesne możliwości, by przenieść na ekran te futurystyczne wizje nowoczesnej technologii – ładny cukierek, doceniam.
    A że nie mogę się doczekać ciągu dalszego, to pewnie znów wezmę się za oryginalną serię hahaha…
    8/10
  • Avatar
    A
    Nanami 2.06.2019 19:47
    Komentarz do recenzji "Lost Song"
    Ależ to było głupiutkie, ale że wiedziałam, że takowe jest, to nawet całkiem nieźle, zupełnie niezobowiązująco się to to oglądało ;-)
    Generalnie to co mnie przytrzymało przy seansie to na pewno ciekawy plot­‑twist oraz ogólny zamysł.
    Bohaterów da się podsumować w dwóch słowach, ale cóż, nie spodziewałam się od nich głębi.
    Piosenki są znośne, a „Song of Destruction” uwielbiam hahah.
    W ostatnim odcinku poza kwikogennymi zwrotami akcji w sumie chciałabym jednak usłyszeć, co spowodowało konkretnie, że Finis zmieniła zdanie… I czy je w ogóle zmieniła?  kliknij: ukryte 
    No i jak dla mnie to anime mogłoby mieć nawet te 7. odcinków – epickie zakończenie dla typowo Disneyowskiej historii!
    Całościowo daję 6/10 hahahah.
  • Avatar
    A
    Nanami 30.03.2019 20:50
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online: Alicization"
    Hm generalnie myślałam, że jestem całkiem odporna na SAO i jego wyciągnięte z… rękawa pomysły i w ogóle. Ba, dobrze się bawiłam oglądając pierwszą część (reszty już niezbyt). I nawet początek Alicyzacji mnie bawił, jeśli przymknąć oko na to i owo. Ale… im dalej, tym gorzej, o wiele gorzej. Znów motyw zdobywania poziomów wieży i pokonywania przeciwników. Sama końcówka mnie zirytowała i znudziła – przeskakiwałam już sceny całe, bo nie mogłam znieść tego BLA BLA BLA okej zaraz umrę, ale jeszcze opowiem cały swój życiorys. I matko, jakie to obleśne było – chyba miało szokować widza, ale mnie po prostu obrzydziło. A najgorsze, że tutaj nic z niczego nie wynikało… była Alicja, był Eugeo. I w sumie to nic nie zmieniło. A walkę prowadzi się na zasadzie „kto jest bardziej zdeterminowany ten wygra”, no super. Pamiętam też, że Kirito ileś odcinków wstecz darował życie któremuś rycerzowi – silnie sugerując, że pewnie wróci i dołączy się do ostatniej walki, albo chociaż zaważy na losach… jasssssne. Zapomniane, dawno i nie prawda.

    Ale już absolutnie rozwalił mnie odcinek 24, gdy nagle „aaa no tak, Kirito nie siedzi sobie tam w tej grze na luzie tylko mieli go uratować, bo on przecież umiera” i powrót do rzeczywistego świata po wielu odcinkach zapomnienia tylko po to, by  kliknij: ukryte 

    4/10.
  • Avatar
    A
    Nanami 27.03.2019 19:53
    I ostatni odcinek!
    Komentarz do recenzji "Doukyonin wa Hiza, Tokidoki, Atama no Ue"
    I ja w sumie żałuję, że to już ostatni odcinek.
    Wyszła z tego taka lekka seria z „okruchami życia”, do której przyjemnie usiąść z kubkiem gorącej herbaty wieczorem, zatopić się w fotel i niezobowiązująco sobie odpalić kolejny odcinek.

    Lubię koty, więc sam element „koci” już jest dla mnie zaletą samą w sobie.

    Ciekawie poprowadzona narracja – pół odcinka to Subaru i jego perspektywa, a potem zamiana ról – oglądamy jeszcze raz te same wydarzenia, ale z perspektywy kociej. I zasadniczo nie odntowałam żadnych większych wpadek, które by świadczyły, że autor o kotach nie ma zielonego pojęcia. Całkiem nieźle wyszło ukazanie tego, że człowiek (aczkolwiek totalnie zielony człowiek, który na dodatek ma również problemy z fobią społeczną) zupełnie inaczej może odbierać różne rzeczy niż zwierzę, które posiada.


    Animacja może nie była najwyższych lotów, ale utrzymywała stały poziom. Muzyka tak samo.

    I w sumie mi tam się spodobała „przemiana” Subaru – że zaopiekowanie się kotem zmusiło go do większej liczby interakcji z ludźmi, że nagle dostrzegł tych ludzi wokół siebie… że zaczął dostrzegać wiele rzeczy, o których nigdy wcześniej nie myślał.

    Jak dla mnie ostatecznie takie 7,5/10.
  • Avatar
    Nanami 3.01.2019 10:19
    Komentarz do recenzji "Akagami no Shirayukihime [2016]"
    Tom 8, rozdział 32, ale z tego co pamiętam, zakończenie było zmienione względem mangi.
  • Avatar
    Nanami 21.12.2018 19:36
    Komentarz do recenzji "Banana Fish"
    - główny bohater Ash ma 17/18 lat i ostatnie lata życia spędził pod „opieką” pedofila, więc nawiązań do tej tematyki jest sporo. W końcu cała seria jest o jego próbie ucieczki z tego środowiska oraz rewanżu za doznane krzywdy. Jednak nie tak łatwo oderwać się mu od przeszłości, więc zapędy pedofilskie w wykonaniu mężczyzn z pociągiem do chłopców są… niemalże stałym elementem… są jednak przedstawione jako odrażające i odpychające, naturalnie.
    - drugi główny bohater Eiji pełni rolę, którą zwykle mają kobiety w tego typu seriach (mentalne wspieranie głównego bohatera oraz posiadanie ogromnej empatii i wrażliwości)
    - pomimo tego, jest tylko jeden męsko­‑męski pocałunek między nimi i pełni on rolę utylitarną, a nie romantyczną (przekazanie wiadomości).
    Jak to opisują w fandomie, jest to seria z parą homoseksualną (mocno naciągając, bo ta kwestia nie jest nigdy wprost poruszana); a nie o parze homoseksualnej.
  • Avatar
    A
    Nanami 10.12.2018 15:58
    10 odcinek what.
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online: Alicization"
    Jak długo anime oglądam, a trochę to już będzie, w życiu się nie spotkałam z „disclaimer” z ostrzeżeniami dla młodocianych widzów. Już myślałam, że to jakiś żart albo część wewnętrznego systemu w fabule, a tu jednak nie! ...może to ze względu na jednak dosyć młodą grupę docelową oraz okupowany time­‑slot (dla młodzieży) i jednak to był bardzo poryty odcinek i niesmaczny, więc w sumie…
    Kupy to się nie trzyma w ogóle, leci na tych samych schematach typu Kirito jest ponad zasadami i zawsze się zjawia, by uratować dzień [tm]. Ale mimo wszystko nie jest złe jako zapychacz czasu.
    W ogóle ten cały taboo index pomijając, to gdzie do jasnej anielki są ich przełożeni?!