Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

Nanami

  • Avatar
    Nanami 9.07.2018 23:19
    Komentarz do recenzji "Banana Fish"
    Ja podzielam zdanie, że było ciekawie i intrygująco. Wprawdzie nic specjalnie zaskakującego, ale nie tego spodziewam się po pierwszym odcinku – ma mi przedstawić bohaterów i sprawić, by mnie zaciekawiły ich losy – i to się udało.
  • Avatar
    Nanami 23.06.2018 23:31
    Komentarz do recenzji "Darling in the Franxx"
     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Nanami 23.06.2018 19:58
    Komentarz do recenzji "Darling in the Franxx"
    I nikt nie trafił hahaha :D
     kliknij: ukryte 
    Aczkolwiek u mnie plus za dosadne ukazanie, że ten cały bajzel wcale nie tak łatwo im będzie odkręcić, o ile w ogóle przetrwają.
    2 odcinki do końca.
  • Avatar
    Nanami 19.05.2018 13:38
    Re: Odcinek 19
    Komentarz do recenzji "Grancrest Senki"
    Pozostaje tylko niemrawo usprawiedliwiać ten odcinek tym, że oszczędzają budżet na wielkie ostateczne starcie ;)
  • Avatar
    A
    Nanami 6.04.2018 20:29
    I połowa serii!~
    Komentarz do recenzji "Grancrest Senki"
    I nagle, kiedy Marinne i Alexis (i Mirza…) znikają z pola widzenia, wszystko staje się takie lepsze i ciekawsze! I naprawdę ciekawi mnie ten wątek wyzwolenia rodzinnej ziemi Theo. I nowy opening jest taaaki udany!!
     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Nanami 4.04.2018 19:20
    Komentarz do recenzji "Ginga Eiyuu Densetsu: Die Neue These - Kaikou"
    Ja tam tylko a'propo puszczania oczka: podczas seansu tego odcinka miałam nieodparte wrażenie, że ten „element” ich przyjaźni też został „odświeżony”, to znaczy lekko przypudrowany na „potrzeby współczesnej publiki”. Co mnie absolutnie zaskoczyło, bo jednak moje mgliste wspomnienia z seansu „starej wersji” nie wskazywały aż tak wysokich wskaźników na moim gej­‑rarze. Teraz są one wywindowane w kosmos ;)
  • Avatar
    Nanami 2.03.2018 23:10
    Komentarz do recenzji "Grancrest Senki"
    Mam w sumie podobne odczucia. Szkoda, że seria traci mnóstwo na galopującym tempie i dziwnym zwalnianiu na niektórych scenach. Gdyby to wszystko było o wiele bardziej obudowane, rozbudowane, przedstawione i uzasadnione… byłoby naprawdę wow. A tak to jest taka trochę ostra jazda bez trzymanki nagle hahahah.

    W ogóle ten zgrzyt zębów jakiejś połowy widowni, która jakoś nie odpadła do tej pory po tej jednej scenie… ( ´・◡・`)

    Co do Siluci i Theo  kliknij: ukryte 

    No a co do ostatniej sceny…  kliknij: ukryte 
    I wciąż ogromnie mi brak przedstawienia czemuż w ogóle księżniczka kompletnie odwróciła się od dążenia do tego, by pokojowo wszystko rozwiązać i wrócić do opcji bycia z Alexisem. No, nie rozumiem tego, a bez tego i jej wszelkie działania zaprzeczające temu są z tyłka.
  • Avatar
    Nanami 20.02.2018 13:58
    Komentarz do recenzji "Hakyuu Houshin Engi"
    W sumie to chyba podziwiam… ja rzuciłam w diabły po 4 odcinkach.
  • Avatar
    A
    Nanami 2.02.2018 20:20
    Perełka!... pogrzebana pod tonami piasku.
    Komentarz do recenzji "Kujira no Kora wa Sajou ni Utau"
    W gruncie rzeczy cieszę się, że zabrałam się za to anime i nie uważam go za stratę czasu. Aczkolwiek… ah ten zmarnowany potencjał… taka szkoda.

    No więc kilka pierwszych odcinków było naprawdę wciągające. Wprawdzie już tu pojawiały się bardzo durne decyzje (branie na pokład panienki, która chciała na dzień dobry cię ukatrupić…), ale można było je sobie wytłumaczyć tym, że ta odizolowana grupka społeczności nie przywykła do żadnej formy przemocy i pozostaje na niebezpieczeństwo wyjątkowo niewyczulona. Przede wszystkim: świat przedstawiony! Widać, że ktoś bardzo dużo włożył w stworzenie go – słownictwo, zależności, specyficzne mechanizmy, zdolności, nawet język i piśmiennictwo. Po drugie: tajemnice! Kim są mieszkańcy, dlaczego są „przeklęci”, co się skrywa? Tu na część pytań dostajemy odpowiedzi, na część nie, ale jest to bardzo ciekawe i wciągające. I generalnie zakrojenie intrygi na szeroką skalę, mrrrr. Postaci jest cały przekrój – od tych, którym kibicuje (Oni jest spoko), do neutralnych (główny bohater był w porządku, choć jego rola sprowadziła się do biernego obserwatora raczej), do wyjątkowo irytujących (weźcie mi z ekranu tego różowego pajaca). Oprawa audiowizualna! Ładne to to, 3D w ogóle nie rzucało się w oczy. A muzyka dobrze podkreślała klimat, szczególnie końcówki odcinka i zapowiedź. Poza momentem kiedy wchodzą „pieśni ludowe” uh.

    Dlaczego więc coś tu poszło nie tak?

    Tonięcie w piasku zaczęło się wyraźnie w momencie, kiedy zszokowani mieszkańcy wyruszyli do kontrataku i zaczęli podejmować wreszcie jakieś działanie, ale jednocześnie twórcy gdzieś odpłynęli w… realności tych poczynań. Ich atak na wroga był niczym radosna wyprawa na piknik, zamiast zachować czujność, to oni świergotali i urządzali sobie przemowy. I zamiast kogoś porządnie zabić, to nagle na raty zabijają i cóż, potem są tego skutki. Potem pod koniec zaczyna się czyste zło: znaczy zacznijmy sto nowych wątków, choć wiadomo, że nie ma szans ich zrealizować.

    To wszystko sprawiło, że na początku byłam skłonna moooże nawet dać 8/10, ale ostatecznie spadło do 6,5/10. Specyficzna seria – jeśli ktoś lubi takie klimaty i charakteryzuje się dużą odpornością na durne decyzje bohaterów, to niech ogląda! Bo mimo stosunkowo niskiej oceny, nie żałuję. I z chęcią obejrzałabym ciąg dalszy.
  • Avatar
    A
    Nanami 30.11.2017 11:27
    Wrażenia po ponownym obejrzeniu
    Komentarz do recenzji "Miasto beze mnie"
    Co jakiś czas lubię sobie odświeżać dobre serie, więc i na Erased nadeszła pora.
    I nadal utrzymuje bardzo dobry poziom. Znaczy początek jest przeciętny – znając tożsamość zabójcy, nie da się wytworzyć takiego napięcia, takiego nastroju i tutaj trzeba przyznać, że bez tej radości odkrywania, kto to może być, sporo traci na klimacie. Niemniej w zamian dostaje się widzenie jak na dłoni gdzie były wskazówki… co jednak nadal nie dorównuje napięciu, towarzyszącemu uczuciu „co będzie dalej”. Tak naprawdę ponowny seans rozkręcił się w pełni dopiero podczas ostatniej konfrontacji w „revivalu” oraz tym, co było potem. Nadal potrafi solidnie zagrać na uczuciach. I nadal dzięki temu ogląda się bardzo dobrze.
    Jak dla mnie nadal mocne, zasłużone 8,5/10.
  • Avatar
    Nanami 26.11.2017 15:39
    Re: Ciąg dalszy nastąpi!
    Komentarz do recenzji "Made in Abyss"
    I fajnie, że będzie kontynuacja. Myślę, że na pewno skończą na wątku z Bondrewdem, bo brnięcie dalej skutkowałoby urwaniem materiału wyjściowego i brakiem punktu zaczepnego.
    Poza tym mam wrażenie, że im niżej schodzimy, tym robi się coraz… specyficzniej. Pod kątem abstrakcyjności, dosadności, czasem wręcz obrzydliwości, dziwności (obecnie 43 rozdział jest).
  • Avatar
    Nanami 30.09.2017 22:26
    Komentarz do recenzji "Made in Abyss"
    Po prostu prawdopodobnie oglądał emisję z japońskiej telewizji / rawa.
  • Avatar
    A
    Nanami 29.09.2017 22:56
    I koniec sezonu!
    Komentarz do recenzji "Made in Abyss"
    Jestem zauroczona całokształtem!
    Bardzo dobrze, że ostatni odcinek dali dłuższy – 40 minut ponad i bardzo równomiernie wypełnione… różnościami. Można było i się wzruszyć, i popłakać, i poczuć smutek, no i radość. Ale naprawdę tak dobrze wyważone, że nigdzie nie odczułam przesadnego dramatyzmu czy przesady.
    MU­‑ZYY­‑KAAA!
    I jak dobrze było znów zobaczyć Ozen i spółkę, choćby tylko przez chwilę.
    I nawet otwarte zakończenie nie przeszkadza, bo w sumie to był bardzo dobry moment na zamknięcie pewnego rozdziału i zatrzymanie się.
    Jak nic daję 9/10, czekam na kontynuację i biorę się za mangę.
  • Avatar
    Nanami 8.09.2017 21:49
    Re: ep10
    Komentarz do recenzji "Made in Abyss"
    Zgadzam się z tym! Chyba za mało poważnie wzięłam groźby i wskazówki, że ten no, Otchłań naprawdę jest nieprzyjazna i śmiertelnie groźna. I jakoś udzielił mi się cukierkowy nastrój Riko na tyle, że nie spodziewałam się takich akcji, a przynajmniej nie tak szybko po opuszczeniu bezpiecznej przystani, gdy do odmętów otchłani nadal tak daleko. Ałłł.
    (no i ending jest uroczo zaspoilerowany)
  • Avatar
    A
    Nanami 22.08.2017 23:32
    Do 7. odcinka - wow
    Komentarz do recenzji "Made in Abyss"
    O kurczę, ale to ma klimat!
    Trochę zwodnicze jest to, że takie radosne, naiwne, pyzate dzieciaczki są głównymi bohaterami… o mało nie dałam się temu zwieść i w ogóle nie brała się za tą serię, ale na szczęście tak się nie stało.
    To ma KLIMAT. Budowanie napięcia, muzyka, przecudna grafika… wciągnęło mnie bardzo. Siedem odcinków w jeden wieczór. Chyba najbliższe skojarzenie z innym anime, to z Shinsekai Yori – też zwodziło radosnym klimatem, spokojem, młodziutkimi bohaterami – by potem wszystko totalnie wywrócić do góry nogami, prezentując niezwykle wciągający, niebezpieczny świat. To samo tutaj – dzieciaczki może jeszcze naiwne, ale otaczający je świat (a raczej – ta otchłań) jest pełna niebezpieczeństw, dziwnych stworzeń, pułapek, a kolejni bohaterowie – mocno niejednoznaczni. I klimat wcale się nie ulatnia po pierwszym odcinku, wręcz przeciwnie – jest coraz bardziej fascynująco.
    I tylko szkoda, że tylko 13 odcinków… bo jednak zakładam, że dotrą na samo dno?… a tu tyle jeszcze przy okazji tajemnic do poznania. Mam nadzieję, że jakoś to zrobią z sensem.
  • Avatar
    Nanami 19.04.2017 14:53
    Komentarz do recenzji "Fukumenkei Noise"
    To, że to brzydkie, to pół biedy. Gorzej, że kaleczy uszy…
  • Avatar
    A
    Nanami 6.04.2017 11:19
    Po 8 latach...
    Komentarz do recenzji "Kemono no Souja Erin"
    Nie wiadomo kiedy minęło te 8 lat, kiedy pierwszy raz oglądałam to anime. Miałam po nim bardzo pozytywne odczucia, coś tam pamiętałam – ale czy obejrzane kolejny raz po tylu latach nadal będzie dobre? I po seansie mogę powiedzieć – jest nadal tak dobre, jak pamiętam.
    Niby dla dzieci, a jednak niezbyt dla dzieci. Niby te żarciki o puszczaniu bąków i cenzura przemocy, a z drugiej strony jest bardzo życiowe, śmierć nie pomija nikogo i trudno nazwać je dziecinnym. Przemyca też mnóstwo pozytywnych treści – zaciekawienie otaczającą przyrodą, ciekawe spojrzenie na bestie, zachęca do samodzielnego myślenia.
    Wprawdzie przeskakiwałam te kolejne powtarzające się wprowadzenia i wypychacze, ale ogólnie historia nadal mnie zaciekawiła, rozbawiła i wciągnęła. Mrrrrr.
    Nadal niezmiennie 9/10.
  • Avatar
    A
    Nanami 26.02.2017 20:50
    Nie takie złe, tylko po prostu przewidywalne
    Komentarz do recenzji "Chain Chronicle ~Haecceitas no Hikari~"
    Daję za całość 6/10, ale nie, żebym była zawiedziona czy coś – oglądało mi się całkiem sympatycznie. Co tam było do opowiedzenia, to opowiedzieli. Tylko po prostu niczym, absolutnie niczym nie zaskoczyli, a jednak jak dla mnie dobra historia powinna umieć zaskoczyć.
    A tak to była taka standardowa drużyna… czasu nie było zbyt wiele, by w serii przybliżyć każdego z nich – motywy, skąd jest, dlaczego, jak się poznali… więc nic w sumie o nich nie wiemy. Chwila, jak oni w ogóle mieli na imię… uh. Ale byli całkiem sympatyczni, na ile można powiedzieć tak o kimś, kto tylko się pokazuje na ekranie na chwilę. Była i księżniczka z problemem. I wielki troll dla kontrastu. I sztandarowe siły ciemności z mięchem armatnim. I smoki fajne były (okej, to było jedyne co mnie zaskoczyło pozytywnie, ale trochę mało). I tak wyruszyli na misję rozwalenia króla sił ciemności… i protaga uratować po drodze… Jak na serię o śmiertelnej walce też trupów takich ważnych mało, nooooo. Acz dzięki temu oglądało się to po prostu lekko i przyjemnie, ot tak by wypełnić wieczór, bo w sumie ładne to i jakiś irytujących wyjątkowo momentów nie miało.
  • Avatar
    A
    Nanami 23.12.2016 19:48
    Dobre, ale brak mi wisienki na torcie!
    Komentarz do recenzji "Yuuri!!! on Ice"
    W zasadzie to w sporej mierze zgadzam się z opinią tamakary pod spodem…
    YOI dało mi mnóstwo świetnej rozrywki i dużą dawkę emocji, adrenalinki, endorfinek. Zaskakiwało, zwykle jednak pozytywnie. Nigdy do końca nie dało się przewidzieć, co będzie dalej. A najbardziej podoba mi się to, że ta historia nie opowiada właściwie niczego wprost, a wszystko subtelnie przekazuje… i im bardziej człowiek lubi serię analizować, tym większą ma frajdę.
    Było świetnie. Uwielbiam Viktora, uwielbiam Yuuriego i ich tak ludzkie reakcje ( kliknij: ukryte ). Bardzo sympatyczny, różnorodny soundtrack. Animacja… niestety nie była genialna, tak jak w pierwszym odcinku, była strasznie nierówna, ale jak dla mnie była na tyle wystarczająca, by nie odstraszać.
    Co jednak mi zabrakło, to tej właśnie wisienki na torcie. Jak poszczególne wątki i ich zamknięcie potrafiły zostawić widza z takim totalnym katharsis w stanie mruczącej błogości, tak końcówka wypada słabo pod tym względem. Osobiście uważam, że wyszło jednak coś, co wspominała sama Kubota­‑sensei – a mianowicie, że ona nie miała specjalnie do czynienia z tworzeniem anime do tej pory. I musiała nauczyć się walczyć z czasem… Dzięki temu stworzyła coś naprawdę ciekawego – czas i akcja w YOI płynie prędko i dynamicznie, a jednak widz nie odczuwa tego dopóki sobie tego nie uświadomi. Przeskoki czasowe między odcinkami bywają naprawdę długie – od dni do miesięcy. I twórcy zdecydowanie uwzględniają, że przez ten okres czasu dużo się mogło pozmieniać w dynamice relacji choćby. To zaskakuje, ale po uświadomieniu sobie tego, zaczyna się to naprawdę doceniać. Tym niemniej, seria trochę poległa na końcówce, była zbyt skompresowana. Zgadzam się też z pojawiającymi się zdaniami, że biorąc pod lupę to, co budowano przez 11 odcinków, jest ona zaskakująca, tak jakby decyzja była zmieniona pod wpływem impulsu. Ostatni odcinek, mimo że jest finałem Grand Prix, nie sprawia wrażenia bycia ostatnim odcinkiem serii… Jest to ogromny minus, jeśli patrzeć na serię jako zamkniętą, ale daje to nadzieję na kontynuację, no. Mnie osobiście najbardziej szkoda dwóch rzeczy – więcej ukazania osobistych rozmów Yuuriego i Viktora oraz ukazania sposobu, w jaki się stopniowo docierali.
     kliknij: ukryte  Oraz brak mi mojego „Hanarezuni” w duecie w Hasetsu z PV, którym mnie ztrollowali :< No, a największym dowodem na to, że coś jednak z rozplanowaniem legło w gruzach jest to, że na oficjalnym oście jest piosenka, której nigdy nie wykorzystano – Yuriowe „Welcome into the madness”, które miało być jego galowym utworem :D
    Reasumując: jestem zachwycona. Uwielbiam. Acz nie dam pełnej dziesiątki, bo jednak trochę polegli z tym rozplanowaniem i zabrakło na koniec „tego czegoś”.
  • Avatar
    A
    Nanami 18.12.2016 11:00
    Smuteczek.
    Komentarz do recenzji "Bungou Stray Dogs [2016]"
    No po prostu smuteczek.
    Pierwsze odcinki, w których nie było tygrysołaka i całej reszty ferajny, a za to był Odasaku i Dazai oraz generalnie czeluści mrocznej przeszłości, były wg mnie bardzo dobre. Wciągające, dynamiczne, dorośli bohaterowie, ciekawe powiązania… dużo akcji, dużo emocji. I za tą część byłabym skłonna dać spokojnie 8/10.
    A potem ta część się niestety skończyła. Powróciła stara ferajna z Atsushim oraz Akutazawą na czele, by stawić czoła nowemu najeźdzcy z zewnątrz, który ot tak se postanowił rozwalić ich miasto. I o ile te pierwsze ich odcinki jeszcze nie były aż tak złe, tak im dalej w las tym gorzej. Zjazd fabuły jak z górki na sankach! Zaczęło wiać absurdem i niewytłumaczalną głupotą. Walka z głównym bossem była tak głupia, że aż brak słów. Dałabym pół gwiazdki wyżej gdyby  kliknij: ukryte , ale niestety tak się nie stało.
    Ostatecznie daję 6/10 i to jest zawyżona ocena właśnie ze względu na genialny początek. Także z drugiego sezonu warto obejrzeć te kilka pierwszych odcinków, a jak tamten wątek z przeszłości zostaje zakończony, to dla własnego dobra – nie oglądać dalej.
  • Avatar
    Nanami 11.12.2016 18:01
    Re: Po 10 epku :D
    Komentarz do recenzji "Yuuri!!! on Ice"
    Ja też lubię te rozprawki i sama lubię je czytać, a czasem też tworzyć – mam kilka osób na liście, które doskonale umieją przelać na słowo pisane i mają takie same spostrzeżenia jak moje, a dodatkowo mają jeszcze lepszą dedukcję. YOI jest kopalnią skarbów dla kogoś, kto lubi się bawić w interpretacje mrrrrr.
    Inna sprawa, że ciekawa jestem czy YOI pozostanie faktycznie zapamiętane jako wyjątkowe czy szybko odpłynie w rację niebytu, bo się okaże, że wszędzie są spoilery i nie da się „na świeżo” go obejrzeć, jeśli się jest nowym fanem… a to może zabić radość oglądania, bo nie ma już miejsca na cotygodniowe spekulacje.
    (a co do zabawności postów bazujących na błędnym tłumaczeniu – okej, dopóki ktoś nie idzie w zaparte, że SUBY wiedzą lepiej i na pewno jego interpretacja jest dobra, jeśli mu się zwróci uwagę subtelnie :))
  • Avatar
    Nanami 11.12.2016 11:41
    Re: Po 10 epku :D
    Komentarz do recenzji "Yuuri!!! on Ice"
    Tłumaczenie od początku ma mnóstwo nieścisłości, ogarniając podstawy japońskiego i oglądając rawy jest się w stanie to dosyć łatwo stwierdzić… A potem człowiek ma ubaw jak widzi pół fandomu kminiące ogromne rozprawki OPIERAJĄCE się na ewidentnie przekręconym tłumaczeniu, vide słynne „please be my coach until I retire”, ale jest takich kwiatków o wiele więcej, mniej lub bardziej poważnych. Także nie, nie należy ufać Okropnym Napisom w momencie, gdy ewidentnie ich sens został zmieniony :)
    Myślę też, że kwestia czy jeden czy dwa została tak zawaluowana, specjalnie czy nie, przez twórców, że nie sposób w tym momencie jednoznacznie jej rozstrzygnąć. Być może kolejny odcinek rozstrzygnie :)
    Jest jeszcze jedna możliwość, która w sumie… może jest prawdopodobna?
     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Nanami 9.12.2016 21:26
    Re: Po 10 epku :D
    Komentarz do recenzji "Yuuri!!! on Ice"
    A, machnęłam się z ceną. 768.94 euro. Około 635 euro, bo zapewne podatek zwracają, jeśli kupuje się w strefie specjalnej jako obcokrajowiec ;)
  • Avatar
    Nanami 9.12.2016 21:12
    Re: Po 10 epku :D
    Komentarz do recenzji "Yuuri!!! on Ice"
    ...ponieważ każdy widzi to co chce? :D To anime jest niezwykle ciekawe również dlatego, że zależnie co widz chce widzieć, to dostaje to.
    Ja w tym wątku pierścionkowym widziałam tak:
     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Nanami 8.12.2016 21:42
    Re: Po co się kłócić jak jest odcinek 10? :D
    Komentarz do recenzji "Yuuri!!! on Ice"
    No i tak też bywa, że coś co mnie absolutnie oczarowało dla innej osoby będzie niestrawne (i nie ma przecież w tym nic złego). W życiu bym nie napisała o YOI „anime dla każdego i na pewno każdemu się spodoba”, bo… ślizga się po cienkim lodzie.