x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Co za dużo, to nie zdrowo
Odpowiadając na niektóre Twoje zarzuty:
1) siostrzeństwa i braterstwa typu Phi‑Beta‑Kappa, są plagą, pardon chlubą wielu zachodnich uniwersytetów, np. Ivy League. Przyjęcie do nich jest nobilitujące i nieziemsko trudne, a kandydat musi znieść końską dawkę upokorzeń, jak zniesie – zostaje członkiem braterstwa/siostrzeństwa, które jest znane z tego, że jest znane. A potem sam staje się seniorem gnębiącym następnych kandydatów, coś jak „kocenie” w wojsku. Nauczyciele latami udawali, że tego nie widzieli, ale parę lat temu takie praktyki zostały nagłośnione przez ofiary.
Autorka mangi, na podstawie której powstało anime, zapewne sugerowała się tym mechanizmem. Co z psychiką człowieka wyprawia presja dostania się do elitarnego stowarzyszenia.
Zblazowane dziewczęta pozujące na damy z ubiegłych stuleci zajmowały się nie tylko parzeniem herbaty, ale i miały przywileje u nauczycieli – kursy doszkalające, ujawnienie zakresu pytań testowych itd. Głównie dlatego warto było tam się dostać.
2) Co do tygryso‑konia, znaczy się トラウマ [link][link][/link], masz absolutną rację!
Mariko zachowuje się jak kliknij: ukryte ofiara gwałtu, a nie porzucone dziecko. Teksty w stylu: „Mężczyźni są brutalni i zboczeni, myślą tylko o jednym”, „Nie mogę cię puścić samej z obcym chłopakiem, bo jeszcze ci krzywdę zrobi”, chorobliwe czepianie się Nanako, żeby tylko nie zostawiała jej samej w domu (w domyśle: z ojcem zboczeńcem), nawet anoreksja (wiele ofiar sądzi, że zostały skrzywdzone, bo wyglądały zbyt kobieco, więc usiłują pozbyć się tłuszczu z biustu i bioder poprzez zagłodzenie się na śmierć). Oglądając serial miałam co i rusz wrażenie, że „straszna prawda pod rodzinnym dachem”, którą poznała Nanako, to molestowanie przez ojca‑pedofila, a nie jakieś tam porzucenie.
„Książę” Kaoru nie jest lepsza. kliknij: ukryte Rzuca chłopaka, co powoduje cierpienie obojga, ale „to dla jego dobra”. Rozumiem, że nie chciała go ograniczać, ale mogła go spytać o zdanie… Przez cały czas histeryzuje, że jest tak ciężko chora, że „kupcie trumnę, bo ja umrę” – takie robi brewerie, że traci resztki współczucia widza (mojego w każdym razie). A potem i tak okazuje się, że żyje i ma się dobrze, było takie jazdy robić?
Miya‑sama postrzega siebie jako wrażliwą istotkę, kliknij: ukryte której czułe serduszko zostało bezlitośnie złamane i pomimo upływu lat nie może się zagoić. (Mnie też zrobiono coś takiego, więc znam ten ból.) Tylko, że ta „czuła i wrażliwa” duszyczka jest wyrachowaną, okrutną sadystką, z upodobaniem dręczącą własną siostrę fizycznie i psychicznie, czerpiąc z tego satysfakcję niemalże seksualną. Nie ma też oporów przed zepsuciem Nanako. W tym momencie resztki współczucia wyparowują z sykiem…
Na koniec najciekawszy przypadek kliniczny: Saint Juste. kliknij: ukryte Ta potrafi przestraszyć. A to się znienacka zaśmieje, a to zapłacze, a to próbuje uwieść, a to zabić Nanako. Najgorsze, że szantażuje emocjonalnie innych, bo ma satysfakcję, że ktoś się przez nią martwi, dlatego często straszy przyjaciół (Kaoru, Nanako) zachowaniami autodestrukcyjnymi, np. skacze z okna, ćpa. Wiem, że do tego stanu doprowadziło ją bezustanne, wieloletnie maltretowanie fizyczne i psychiczne przez siostrę, ale jej zachowanie było do cna irytujące. A oprócz sadystycznej siostry miała też rodziców i brata – ślepi byli, przez palce patrzyli, czy jak?
Nanako miała być tą normalną, jednak jest tak przerażająco naiwną gąską, że można się załamać. Najwyraźniej brak jej instynktu samozachowawczego, gdyż toksyczne i niebezpieczne relacje przyciągają ją jak magnes.
Dlatego zgadzam się, że jedyną osobą, którą naprawdę można było polubić, była Tomoko.
3) Też uważam sposób rysowania postaci za zwyczajnie brzydki. Rei i Kaoru wyglądają jak mężczyźni – wielkie toto, szerokie w barach, płaskie jak deska, z patykowatymi kończynami i końską twarzą…
Klimat to ta historia miała, ale kojarzący się z Małą Księżniczką czy Tajemniczym Opiekunem – o tym, że akcja nie dzieje się w XIX wieku, przekonywały mnie tylko sceny jazdy metrem.
Też nie uważam czasu przeznaczonego na oglądanie za stracony, jednak po opiniach, jakie to mhroczne, śmiałe erotycznie, pełne przemocy itd, mam wrażenie, że owe trudne tematy zostały ledwie muśnięte, żeby broń Boże nie zmącić powierzchni stawu i żeby przypadkiem nie wypłynęły spod niej prawdziwe brudy…
Re: Luźna uwaga niezwiązana z samym anime
Na przykład zaplątali się w tłumaczeniu słów Calaveras dotyczących „widzenia przyszłości”, stąd reakcja Minako wydaje się nieadekwatna osobom, które tej sceny nie znają z mangi – musiałabym zerknąć na napisy konkurencji, bo mam niemiłe wrażenie, że HS „zjedli” część słów Calaveras…
Szkoda, że jedna z najlepszych grup dała sobie siana po 5 czy 6 odcinku, a inne mają tandetną jakość obrazu (kolorowe plamy i piksele), więc automatycznie jesteśmy zdani na HS.
A co do dziwnego pairingu, mnie też się skojarzyło, że kliknij: ukryte obleśny dziad uwiódł księcia, który w tej parze był uke... blee!
Nie chodzi o używanie angielszczyzny prostej, tylko wiernej – bez zjadania tekstu.
Re: troche mieszane uczucia
Re: 7/10
I jeszcze to, co obawiałam się, że twórcy zrobią bohaterce – ano, kliknij: ukryte dziecko będzie miało dziecko. Armitage może mieć nawet i 50 lat, bo roboty się nie starzeją, ale wzrost, buzię i rozum ma 13‑latki! Wiele razy jest wspomniane, że pomimo (?) dziesiątek lat na karku wciąż sama jest dzieckiem potrzebującym tatusia… Nie każdy lubi pary typu „dorosły mężczyzna & mała dziewczynka”. Rozumiem sytuacje dość częste w japońskich produkcjach, kiedy np. 10‑latka w mundurku podkochuje się w swoim senseiu od matematyki, a on ma do niej stosunek wyłącznie opiekuńczy, jak normalny dorosły… Ale para, jak równy z równym??? Jeśli bohaterka miała zostać stateczną żoną i matką, to twórcy mogli narysować dojrzałą do fizycznie i psychicznie do tej roli kobietę, a nie postrzeloną cyber‑lolitkę. Nie było to ponad ich siły, bo umieli rysować dorosłe kobiety (np. pisarka, malarka, piosenkarka).
Pomijając fakt, że to fizycznie niemożliwe, ale jakie chore przesłanie – kliknij: ukryte nie jest człowiekiem, ale może być matką, cóż za wspaniałe relacje z matką musiał mieć autor…
mogło być gorzej
Tytuł dziwnie swojski, wywołuje banana na facjacie przeciętnego polskiego odbiorcy. (Ostatnie słowa mhrocznego openingu kliknij: ukryte Pupa! Pupa, Pupa! sprawiły, że zapłakałam, ale nie wzruszenia…) Ale pomijając to… Niby krew, przemoc i trudne tematy, ale tak w rzeczywistości nuda przez większość czasu. Można było darować sobie sceny, w których heroina liże loda… znaczy się, kliknij: ukryte ciamka mięsko i połyka, ale to cmokanie dziwnie sugestywne, podobnie jak jęki wydawane przez, hmm, konsumowanego partnera.
Innymi słowy, nie tylko tytuł brzmi równie inteligiętnie jak Bobobo‑bo Bo‑bobo, ale jeszcze fabuła tak samo trzyma się kupy (bez skojarzeń).
Plusy za:
1) mundurki bohaterów – takie normalne, bez niepotrzebnych wydziwiań, jak w niektórych anime (fikuśne fatałaszki o fasonie równie ozdobnym, co niewygodnym, z reguły w kolorze wściekłym, nie nadające się do szkoły, ale w sam raz na cosplay). Wbrew pozorom, normalny wygląd bohaterów zmniejsza dyskomfort widza w trakcie oglądania Pupy.
2) reminiscencje – nadające pozory sensu dziurom w fabule.
Zaletą dla mnie był też krótki czas odcinków, dzięki czemu nie zdążyłam się znudzić i jakoś dotrwałam do końca odcinka pokarm… znaczy się… serialu.
Re: Wielka szkoda.
Mam to do siebie, że jak zaczynam jakieś anime, choćby najgorsze, to muszę je dokończyć, jak ciężki alkoholik drinka – „bo było w jednym kawałku”. Początek pierwszego odcinka zapowiadał cyberhorror z morałem „czym kończą się niebezpieczne igraszki z przekraczaniem pewnych granic”, połączony z Orwellowską antyutopią (incydent w dyskotece) i gakkou no kaidan – tajemnicze maile od koleżanki, której się zmarło w równie tajemniczych okolicznościach. Intrygująca główna bohaterka – milutka, delikatna dziewczynka przebierająca się za misia. Psychodeliczna, „kwasikowa” grafika… Niestety, nastrój zaczął pryskać już pod koniec odcinka, a po nim czekało kolejnych 12…
Obejrzałam jednak do końca, ponieważ opening zapowiadał ciekawą historię – mała dziewczynka, która nagle staje się znana, wszyscy ją oglądają, kochają i nienawidzą, a nawet ma sobowtóra… Żadne z moich oczekiwań nie zostało spełnione.
Dobrnęłam do zakończenia, nawet całkiem zgrabnego. Jednak po opiniach typu „klasyka” oczekiwałam hitu na miarę Madoki, a tu – pustka i powierzchowność udające głębię. Zakończenie, dla niektórych szokujące lub wzruszające, u mnie nie wzbudza kompletnie żadnych emocji. Ciężko znaleźć jakąkolwiek sympatyczną postać, z którą można się utożsamić. Zachowanie postaci niewiarygodne. Nawet główną bohaterkę trudno polubić – pierwsze wrażenie potrafi zmylić. Mimo to fabuła, choć przekombinowana, dość ciekawa.
anime
Dużym zaskoczeniem dla mnie był fakt, że to kliknij: ukryte Sakura okazała się księżniczką. Byłam pewna, że jest ona jedynie pozorantką, odwracająca uwagę wrogów (i widzów) od prawdziwej księżniczki. kliknij: ukryte Że znak na jej ramieniu to tylko draśnięcie zadane przez koleżankę, zaś posiadaczką prawdziwego znamienia jest inna dziewczyna – obstawiałam, że jest nią Yume – wydelikacona i rozpieszczona, wymagająca stałej troski. I że wrogowie lada chwila zorientują się w pomyłce. A tu niespodzianka…
Re: nie najgorszy
„Nie wstydzę się i nie przepraszam”... Tak się składa, że tego od nas oczekuje wspaniała Europa i święta Ameryka. Że podzielimy się winą z Niemcami i będziemy przepraszać za drugą wojnę i „polskie obozy koncentracyjne” (Nasze matki, nasi ojcowie i insza antypolska propaganda). Że będziemy nadstawiać karku na wojenkach Obamy, jak przedtem Busha, a nadal utrudnia się Polakom wjazd do USA… Że jesteśmy przez nich postrzegani jako lenie, pijacy, brudasy i złodzieje, i że nadajemy się tylko na bycie czyimś przedmurzem, a nie równoprawnym sojusznikiem… Jeśli znasz polską historię, tak właśnie kochana Europa nas traktowała! Jako mięso armatnie, służbę. A kiedy potrzebowaliśmy pomocy, sojusznicy o nas zapomnieli… A wstydzić się można tego, że nasi rządzący włażą Zachodowi w miejsce, gdzie Zachód od dawna nas ma, natomiast robią wszystko, żeby zrobić sobie wrogów z Rosjan. Tobie to nie przeszkadza, mnie tak.
Re: nie najgorszy
Re: nie najgorszy
Co do Amerykanów, sam poruszyłeś temat ich „krzywdzącego” wizerunku u Japończyków. A ja ów „fałszywy” wizerunek widziałam na żywo i nie dziwię się Japończykom.
Mówiąc o zagranicznej tandecie, mam na myśli np. Boże Narodzenie razem z całą komercyjną hucpą, modę na śluby kościelne gdy nie jest się chrześcijaninem (i w ogóle modę na chrześcijaństwo w wersji powierzchownej i karykaturalnej), nadawanie dzieciom dziwnych imion (nieważne, że w szkole będą miały przechlapane, coś jak nasze Brajany i Dżesiki), kiczowate ciuchy amekaji no i wspomniane wcześniej kogals – jak kobieta, dla której uroda powinna być ważna, może dobrowolnie się oszpecić? To nie wygląda seksownie, tylko jak makijaż klauna. Rozumiem pragnienie odróżniania się, ale czemu to musi być kicz i powierzchowność?
Starzenie się populacji, o którym wspominałeś, jest spowodowane właśnie odejściem od tradycyjnych wartości (dawniej dla Japończyków, czy w ogóle Azjatów, posiadanie wielu dzieci było skarbem), coraz więcej młodych ludzi decyduje się nie mieć dzieci, a nawet nie żenić się i pozostać singlem. Stąd w niektórych anime mniej lub bardziej nachalny przekaz prodziecinny (np. Usagi Drop), a przynajmniej pro‑ślubny (większość shoujo).
Innym problemem jest prostytucja nastolatek mimo dobrej sytuacji materialnej rodziców. Przed nawiązaniem przez Japonię kontaktów ze światem zewnętrznym przyczyną była nędza i głód. A teraz – nuda, chęć mocnych wrażeń, spadek poszanowania własnego ciała, pragnienie łatwej kasy, nowego gadżetu. To też jest skutek „wyzwolenia” z kajdan tradycji.
Biali ludzie przywieźli Japończykom technologię, co poprawiło warunki życia tych ostatnich praktycznie pod każdym względem (medycyna, nauka, gospodarka itd.). Jednak rozwój technologii ma też negatywne aspekty, takie jak izolacja od świata zewnętrznego i życie wyłącznie online. Stąd prosta droga do hikikomori (w Korei woetoli, nie wiem jak na to zjawisko mówią w Chinach). Żeby było jasne – nie jest to winą Zachodu, tylko pogoni Japończyków za nowością i odrzucenia przez nich tradycji razem z jej pozytywnymi aspektami. O japońskich lękach starszego pokolenia przed nadmierną fascynacją technologią jako ingerencją w naturę świadczą cyberhorrory (np. Kairo Kurosawy, ale tego drugiego) i liczne filmy z nurtu cyberpunk.
Może dlatego rozumiem obawy japońskich tradycjonalistów przed zmianami jako zaburzeniem porządku, harmonii. Bo widzę, co dzieje się u nas po upadku starego systemu, i nie chcę tego samego dla nich.
poniżej oczekiwań
Re: nie najgorszy
Twój ton sugeruje, że jesteś ekspertem od Japonii, stąd założyłam najpierw, że tam studiowałeś/pracowałeś, potem, że z wykształcenia jesteś japonistą.
ale parę linijek wcześniej
Więc dorosły, oczytany Europejczyk ma prawo nie znać panujących zasad, tylko ja nie mam prawa zakładać, że on ma prawo nie znać…? Nie widzisz tu sprzeczności?
Obawiam się też, że w ferworze dyskusji nie dostrzegasz u siebie rzeczy, które zarzucasz mnie: zarówno protekcjonalne „uświadamianie”, jak i brak obiektywizmu wobec jakiejś nacji. Różnica polega na tym, kto kogo faworyzuje.
A wszystko zaczęło się od mojego nieszczęsnego zdania o tym, że wolę Japończyków takimi, jakimi są w filmach aktorskich oraz w życiu (sztywni, „drewniani”, spętani ciasnym gorsetem), niż jakby mieli się zachowywać tak, jak postaci z anime/mangi (które często sprawiają wrażenie cierpiących na ADHD lub ciężkie upośledzenie umysłowe – zwłaszcza główni bohaterowie shounenów i bohaterki shoujo)...
Zachowanie postaci rysunkowych, które określiłam jako niejapońskie, obejmuje m.in. pyskowanie rodzicom, niechęć do nauki, bicie kolegi/koleżanki pięścią po głowie powodujące wgniecenie czaszki, posłanie przeciwnika kopniakiem w powietrze… Być może zostało ono podpatrzone w kreskówkach zachodnich, a może dowodzi jakichś kompleksów, co nie zmienia faktu, że zmianę zachowania „drewnianego” na „animowane” uważam za zmianę na gorsze.
Re: nie najgorszy
Czytałam artykuł, do którego zamieściłeś odnośnik, i wychodzi z niego, że do wielu spraw mają zdrowe podejście (nagość, intymność), a ichnie relacje szef‑pracownik są jak najbardziej zrozumiałe dla Polaków – u nas jeszcze nie ma zachodniej mody na nieposłuszeństwo szefowi zwane „asertywnością”... Pracowałam w różnych miejscach (w Polsce!), niektórzy szefowie byli bardzo podobni do opisanych w artykule…
Wiem o ich wadach, o przemocy w szkołach, o hikikomori, o samobójstwach młodych ludzi (w Korei Płd. zaczyna być podobnie). O yankee – chuliganach również wiedziałam.
Wyobraź sobie, że prześladowana w szkole byłam w Polsce, i też winna byłam ja, bo dyrekcja bała się ruszyć bandziorów (nie prowokowałam, po prostu byłam ładna, choć możesz nie wierzyć). Więc wybacz, ale nie dam sobie wmówić, że problem istnieje wyłącznie w Japonii.
Rasizm, nacjonalizm jest grzechem pierworodnym wielu narodów, choćby Amerykanów, których tak gorliwie bronisz – może przeczytaj Danse Macabre Kinga i dowiedz się, co oznaczało „spionierowanie świata”...
Gloryfikowanie własnego narodu i ukazywanie innych jako oprawców również jest obecne w wielu krajach. Zgadnij, jak nas postrzegają Litwini? A jak ukazani są Rosjanie w filmach o zimnej wojnie? Że nie wspomnę o „polskich obozach koncentracyjnych”... Ale to wszystko wina Japończyków oczywiście…
Amerykanie mają opinię chamów żujących gumę i trzymających ręce w kieszeni, a nogi na stole – nie tylko u Japończyków, ale i u Włochów, Francuzów, Anglików czy najbliższych sąsiadów – Kanadyjczyków. Nie sądzisz, że to za dużo, jak na zbieg okoliczności?
Mówiąc o ujednolicaniu mam na myśli wrzucenie wszystkich ras do jednego tygla i zatracenie przez nie dziedzictwa narodowego.
Nie neguję wad Japończyków, próbuję Ci tylko uświadomić, że wielu biednych, prześladowanych gai‑jinów robi dokładnie to samo będąc u siebie, np. wobec przybyszów z Polski.
Oderwij się na chwilę od historii Japonii i poczytaj trochę o historii innych państw, czy chociaż rozejrzyj się po własnym podwórku, wiele „japońskich” rzeczy wyda Ci się dziwnie znajomych. To naprawdę nie są kosmici i mamy więcej wspólnego z nimi niż sądzisz.
Może nie studiowałam japonistyki, jak Ty. Ale chyba lepiej bym się odnalazła w labiryncie zasad świata wstydu, niż w świecie bezwstydu i braku zasad, gdzie każdy z każdym przy wszystkich. Fałszywa swoboda bywa czasem większą niewolą niż ciasny gorset.
Re: XD
Re: nie najgorszy
A ja mam wrażenie, że to tylko Twoje wrażenie. Nie byłeś przy tych sytuacjach obecny. Mówię o uczuciach, które bardzo łatwo urazić, o nieufności, tematach tabu itd. Miewałam do czynienia z zamkniętymi w sobie ludźmi, z którymi rozmowa jest jak pole minowe: nigdy nie wiesz, czy właśnie strzeliłeś gafę, bo ta osoba ci tego nie powie wprost, ale będzie żywić do ciebie urazę… Powiedzmy, że to była mała namiastka tego, co może mnie czekać w Japonii.
I nie ma to nic wspólnego z empatią i grzecznością. Empatyczny, grzeczny Europejczyk w jak najlepszej wierze podaruje Chińczykowi pięknego, drogiego Rolexa, podczas gdy w Chinach podarowanie komuś zegarka oznacza spodziewanie się jego rychłej śmierci…
Teraz mam wrażenie, że żyjesz w Polsce i mówisz o naszych rodakach.
Rasizm nie jest odpowiedzią, ale nie jest nią też poprawność polityczna czy ujednolicanie wszystkich na jedną modłę. Pytanie zasadnicze: byłeś kiedykolwiek prześladowany w Japonii za to, że jesteś Polakiem? Możesz o tym napisać?
Mówiąc o tym, że lepiej, aby pozostali sobą, a nie udawali kogo innego, mam na myśli, że powinni pozostać tymi „obcymi” o „dziwacznych” wartościach i „drewnianej” ekspresji niż nawrócili się na jedynie słuszną kulturę, która jest lepsza, bo nasza…
Re: nie najgorszy
Ad 2: Wiem, że Japończycy nie są doskonali! Pisałam, że akceptuję ich takimi jacy są, łącznie z wadami – czytaj uważnie. Każdy naród ma swoje fobie i kompleksy. Tylko, że o ile jedne odpały i dziwactwa jestem w stanie strawić, o tyle inne drażnią mnie niewymownie. Na studiach mieliśmy również stypendystów z innych krajów, m.in. Amerykanów i Chińczyków. Zgadnij, która grupa robiła wiochę, a która miała klasę… Stąd moje sympatie i antypatie.
Ad 3: Rasizm jest obecny w praktycznie każdym kraju, także tych przepraszających za drugą wojnę (Niemcy, Norwegia). A nasila go, wbrew pozorom, coraz większy napływ uchodźców. Powiedzmy, że łatwiej europejskim policjantom rozwiązać sprawę zabójstwa białego przez białego niż zabójstwa w środowisku zamieszkałym przez mniejszość, np. Cyganów, Turków, Arabów itd. Nagle się okazuje, że to przecież „ich sprawy, które rozstrzygają według swoich praw”, bez oglądania się na prawo panujące w kraju gospodarzy. A spróbuj obecnie oskarżyć np. czarnego o zabójstwo białego…
(W USA jest ten sam problem, czytałam parę lat temu o Polce pobitej metalowym prętem przez czarnego narkomana, ze skutkiem trwałego inwalidztwa. Ława przysięgłych w tamtym mieście składała się wyłącznie z czarnych i został uniewinniony…)
Takie politycznie poprawne historie powodują narastanie wzburzenia wśród białej większości i potem czyta się o różnych Breivikach… Problem jest zauważalny, poruszany m.in. w skadynawskich kryminałach, oczywiście zawsze sprawcą okazuje się biały ultraprawicowy nacjonalista…
Stąd wypowiedź o imigrantach.
Ad 4: O starzeniu się populacji Japonii wiem. Jednak problem ten dotyczy większości rozwiniętych krajów, także Europy. Nawet pojawia się w Polsce, choć z jej rozwojem jest różnie… Powiedzmy, że wolałabym być emerytką japońską niż polską…
Ad 5: O epoce Meiji i otwarciu się na świat czytałam. Jednak nie wszystko, co przychodzi z Zachodu, to technologia. Japończycy wiele rzeczy przejmują od innych (sami przyznają, że są narodem naśladowców), a owe wzorce niekoniecznie muszą być dobre. Po prostu wolałabym, żeby pozostali sobą, a nie udawali kogoś, kim nie są. Co z tego, że wyzbędą się swoich wad, jeżeli przejmą cudze…
Re: Nawet
Choć nie porównywałabym VPM do SM, bo z Miyu taka magical girl jak z Enmy Ai. kliknij: ukryte Obydwie są pięknymi demonicami skazanymi na wykonywanie swojego ponurego obowiązku wbrew woli, obydwie również były kiedyś małymi, niewinnie skrzywdzonymi dziećmi. Chociaż Ai jakby sympatyczniejsza, bo Miyu lubiła od czasu do czasu strzelić focha, co irytowało mnie bardziej niż pozorny brak uczuć Ai. W OAV Miyu była bardziej ludzka.
Re: nie najgorszy
Zgadzam się co do artysty. O ile style rysowania pokazane w filmiku zachowują japońskie proporcje, o tyle nie przekonują mnie udziwnione postaci z Uteny, Paradise Kiss czy mang pani Takeuchi.
Re: nie najgorszy
Skoro „grzeczność Japończyka wcale nie jest taka dobra, bo to tylko pozory”, to kto tu ma prozachodnie uprzedzenia i powinien je zmienić? Mnie te „próby zachowania twarzy” ani insza „obcość” jakoś nie przeszkadzają, więc sam sobie odpowiedz na to pytanie…
Podobnie jak nie miałam problemów z rozróżnianiem „identycznych” twarzy Japonek, przecież miały zupełnie inne rysy twarzy, inne fryzury i inne stroje (mundurki zostały ujednolicone dopiero w Chikai)... Jak ktoś ma problem z rozróżnianiem Japończyków, powinien sięgnąć po jakiś film koreański…
Co do zalewu chamstwa pod wpływem Europejczyków i Amerykanów, to niby skąd się wzięły kogals? Takie farbowane blondyny po solarce, wulgarne i krzykliwe, mają opinię panien lekkiego prowadzenia się, takich ichnich galerianek… Przypominam, że rdzennie japoński (i chiński) kanon urody kobiecej obejmuje mlecznobiałą cerę…
Izolacjonizm jest zły? No to popatrz na państwa, które nawpuszczały sobie wszelkich możliwych imigrantów (Niemcy, Francja, Norwegia), a teraz borykają się z: terroryzmem, „morderstwami honorowymi”, niepłaceniem podatków, szarą strefą itd. Ponadto otwieranie granic bez rozsądku skutkuje często przywleczeniem chorób z zupełnie innej strefy geograficznej… Aż tak źle Japończycy wyszli na tym, że tego nie mają?
Wolę, żeby pozostali sobą, ze swoimi zaletami (powściągliwość, dyskrecja, pracowitość, honor, szacunek dla starych ludzi, rodziców, lekarzy, nauczycieli), a choćby i wadami, niż wtopili się w jeden wielki tygiel multi‑kulti, jak wiele innych narodów… [link][link][/link]
Re: nie najgorszy
Zgadzam się, że Japończycy mają kompleksy na punkcie tęczowych włosów i oczu, stąd postaci z anime wyglądają nienaturalnie.
Japończycy jeszcze nie mają oczu na pół twarzy ani szpiczastych podbródków… Wielkie oczy zaczęli rysować pod wpływem Disneya. Twarze azjatyckie dobrze oddają drzeworyty japońskich artystów – twarze owalne, oczy skośne, usta małe i pełne.
Co do powolnej zmiany zachowania, jest to ogromny minus. Japończycy przez wieki byli społeczeństwem zamkniętym, dzięki czemu przez długi czas zachowali swój takt i grzeczność. Niestety, zalewani są przez tandetę z Ameryki, co skutkuje wzrostem chamstwa, nawet u nich… A szkoda, bo te zmiany niszczą to, co w nich najcenniejsze, czyli ową ostoję grzeczności w naszych zepsutych czasach…
wymaga znajomości
nie najgorszy
Kolorowe peruki? Dziwaczne fryzury? To dopiero byłaby porażka, byłoby to tak naturalne jak w aktorskiej wersji Sailor Moon. Dopiero mieliby niektórzy powód do wylewania pomyj na film.
Jedyne, co mi przeszkadzało w Keiichim, to jego chwilami gamoniowate miny. Natomiast nie czepiam się lekkiego spłycenia fabuły, bo trudno streścić coś, co ma strukturę ruskiej Matrioszki i kostki Rubika w jednym. Przynajmniej te zmiany były zgrabne i strawne – wolę to niż hiperpoprawne trzymanie się fabuły co do joty, jak w remake'u Lśnienia Kinga – co z tego, że wierne, jak nudne i przydługie.
ciężkie
Jedyną wadą serii jest jej długość, po pewnym czasie monotonne powtarzanie fabuły zaczyna męczyć, a coraz większe nieścisłości w fabule wprowadzają chaos i zamieszanie. Jednak cała reszta bez zarzutu – paranoiczny klimat, końska dawka krwi i przemocy, a przede wszystkim wspaniale wykreowane postaci demonicznych/słodkich/niepotrzebne skreślić/ lolitek. Moje faworytki to „duże dziecko” Rena i „kotek” Rika (Mii i Nipaa) – obie nie dość że kawaii, to jeszcze moe.
Re: Gorszego anime nie widziałem
Gorsze anime widziałam, i to nie raz.
Zgadzam się tylko co do zakończenia – kliknij: ukryte Yuzuki została zbyt surowo ukarana przez Władcę Piekieł, powinna była dostać drugą szansę i pomagać Ai.
Re: Nie najgorsze...