x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Brrr, co za potworek językowy. To już chyba dziewica oddająca się niedźwiedziowi mniej razi.
Co do wcześniejszej wypowiedzi, mało serii widziałaś skoro wcześniej nie odrzuciło cię coś w pierwszych minutach, ale to akurat nie jest taka seria. Jeśli komuś nie podobało się Rokka no Yuusha to pewnie i to mu nie przypadnie do gustu. W przeciwieństwie do większości serii nie ma tu biegu na złamanie karku żeby odklepać najbardziej otarte schematy i zrobić reklamę opowiadaniom. Nie wszystko jest też tak oczywiste żeby po kilku minutach już wiedzieć jak się wszystko dalej potoczy.
Gdybyś zwracała uwagę zauważyłabyś, że prawdopodobnie zachowanie czarodziejki (nie wiem dlaczego piszesz o bohaterkach w liczbie mnogiej, ta druga za nic nie przepraszała) ma podstawy w jej przeszłości, której nie pamięta. Jeśli motyw gry komputerowej faktycznie ma znaczenie, to podejrzewam, że w rzeczywistości bohaterowie wyglądali inaczej. Zagadkowe są uwagi czarodziejki na temat jej wyglądu, które nijak się nie mają do rzeczywistości w Grimgarze. Podobnie w drugim odcinku przywódca grupy mówił, że czuł się jakby urodził się by na niego krzyczano. Prawdopodobnie każdego z bohaterów coś w środku gryzie. Oczywiście może się okazać, że po prostu była potrzebna panienka budząca instynkt opiekuńczy, ale biorąc pod uwagę, że seria nie wygląda na przeciętniaka to można sobie pozwolić na domniemanie niewinności.
Mam wrażenie, że przez zalew kiepskich serii z grami komputerowymi jako motywem przewodnim ludzie zapomnieli w jaki sposób może być wykorzystywany poza „nieudacznik zostaje bohaterem, bo dużo grał na komputerze” i pierdołami w tym stylu. Grimgar przypomniał mi o .hack i wydaje mi się, że lepiej przez jego pryzmat patrzeć na ten tytuł zamiast NGNL/SAO/Accel World/Log Horizon i podobne szmiry z ostatnich lat. A jeśli ktoś nie sięga tak daleko w „przeszłość” anime to niech będzie, że „Dungeon coś tam, coś tam”, bo chociaż klimat kompletnie inny to świat był przedstawiony jako gra choć nią nie był.
Re: Pierwsze wrażenie
Powtarzam, nie przeczę, że kwestia broni jądrowej jest istotna w tej serii, ale trudno mi się zgodzić na sprowadzenie jej tylko do tego biorąc pod uwagę ile czasu poświęcono na budowanie wszystkich sporów o „wolność”, „sprawiedliwość”, „pokój” i inne wielkie słowa. Moty Jiro jako „Little Boy” nie mógł być bardziej dosłowny, było dużo o bezdusznych naukowcach i ich eksperymentach, ale nie można zapomnieć o wszystkim co się działo przed ostatnim odcinkiem.
Możliwe, że druga część serii pokaże, że miałeś rację, ale jak na razie kwestia bomby atomowej wydaje mi się jednym z a nie głównym wątkiem. Chyba nie powinno to dziwić biorąc pod uwagę jak wielowątkowa była nie tylko sama historia, ale i sposób narracji. Możliwe, że przez to rozbudowanie każdy może wyciągnąć z niej coś innego i się na tym skupić, ale powiedzenie, że CR jest o broni jądrowej to uproszczenie serii, której główną zaletą było to, że nie jest prosta.
Traktuję to jako element postaci a nie główną oś, wokół której miałyby być budowane przedstawione konflikty. Jak napisałem wcześniej, kwestia energii atomu jest tutaj poruszana jak w wielu japońskich produkcjach, ale nie wydaje mi się, że jest to klucz do serii.
Natomiast CR wymaga trochę wysiłku od strony widza żeby śledzić te wszystkie wątki i stopniowo składać obraz całości. Nawiązując do twojej interpretacji pozwala to na bardziej zniuansowane rysowanie sporów, które inaczej by umykało uwadze. Nie przeczę, że seria pozwalała sobie czasem na zbyt wiele bałaganu i nonsensu tylko dlatego, że wyglądało to fajnie.
Ostatni odcinek udowodnił, że jednak to wszystko miało jakiś sens i układankę dało się skończyć na tyle żeby wyjaśnić główny wątek czyli odejście Jiro z Biura. Wciąż obstaję przy tym, że była to jedyna interesująca w tym sezonie i pierwsza przyzwoita seria od Bones od 3 lat.
Re: 11 odcinek
Na początku rzeczywiście może dezorientować i wydawać się chaotyczna, ale wraz z pojawianiem się kolejnych elementów układanki powoli zaczyna się z tego wyjawiać obraz całości. Zostając przy tej metaforze: kolejne elementy niekoniecznie od razu łączą się poprzednimi i mogą leżeć na środku zanim się je dopasuje do którejś z niekompletnych krawędzi. Zazwyczaj odnoszę się z niechęcią do wymuszonego i pretensjonalnego artyzmu, ale w tym przypadku taki sposób narracji faktycznie czemuś służy, a nie jest tylko tanim chwytem pozwalającym udawać, że seria jest głębsza niż w rzeczywistości.
Owszem, trafiają się słabsze odcinki (w sumie to jeden odcinek z zespołem), ale to jedyna seria w tym sezonie, którą oglądam z ciekawości a nie z nudów. Mdli mnie od przewidywalności większości tytułów, które pojawiają się od dłuższego czasu i bezmyślnego powielania tych samych schematów bez krztyny pomysłowości. CR to przyjemna odmiana w tym morzu nijakości.
ZnT i reszta klonów zapoczątkowało plagę najgorszego sortu tsundere w anime i mandze, więc twierdzenie, że były „ciekawe i w ogóle' jest co najmniej zaskakujące…
2. To prawda, ale czym innym jest diabeł chrześcijański a czym innym diabły prasłowiańskie. Obstając przy określeniu „diabeł” przydałoby się jakieś uściślenie.
3. Uwaga kompletnie ni z gruszki, ni z pietruszki. Pomijając już absurdalność sytuacji, w której nikt nikomu nie może zwracać uwagi, sam to właśnie robisz.
„Oni” raczej nie jest odpowiednikiem diabła w kulturze zachodniej, bo było ich wiele i różnych (przynajmniej w Japonii) a diabeł jest jeden. Bardziej pasowałoby tu odniesienie do czartów lub biesów, ale najprościej byłoby napisać „demon”.