x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: omg
Re: Producentów pod ścianę
Re: Anime
Re: Anime
Re: OVA
A serio – dzięki, poprawione, chociaż już widzę, skąd się wzięła pomyłka. Zgodnie z AniDB ZAQ skomponowała i napisała obie te piosenki, więc nie zwróciłam uwagi, że jednej z nich faktycznie nie wykonuje sama.
Re: Prośba do redakcji Tanuki
Re: Kim jest Bunko Dengeki?
Re: zmiana
Re: Chochlik
Re: ??
Re: Opinia i dwa pytania
Wszyscy użytkownicy portalu Tanuki, bez względu na pozycję czy uprawnienia, mogą oceniać anime i mangi nie tylko po ich obejrzeniu lub przeczytaniu, ale także w trakcie, a nawet przed zapoznaniem się z nimi. Rozumiem, że jest to system niedoskonały, niemniej w tej chwili nie zamierzamy go zmieniać – zarówno z powodów technicznych (brak informatyka), jak i praktycznych (jeśli zablokujemy ocenianie serii „niezakończonych”, to nie będzie możliwe np. ocenianie takich anime jak One Piece, nie wspominając o wszystkich mangowych „tasiemcach”). Tak czy inaczej – tego nie zmienimy i już, argumenty nie mają nic do rzeczy (patrz punkt „brak informatyka”).
Wbrew wszelkim pozorom, redakcja i grupa stałych recenzentów (których oceny liczą się do „oceny redakcji”) to nie jest kolektyw pozbawiony mózgu i sterowany odgórnie. Nie mogę, nie chcę i nie zamierzam narzucać im, w jakim momencie mogą serię oceniać albo co mają wystawić. Większość z nas – ze mną włącznie – na ogół nie wystawia ocen niezakończonym seriom, ale to jest kwestia indywidualnego podejścia, a nie odgórnego nakazu. Jeśli ktoś ma ochotę ocenić SAO na jeden lub dwa, bo na przykład rozczarowało go, że w serii nie ma yaoi albo nawet chce zrobić komuś na przekór – nie mam na to żadnego wpływu i chyba lepiej, żebym nie miała. Proponuję jednak z opiniami o „ocenie redakcji” wstrzymać się do zakończenia emisji, kiedy to oceny wystawi zapewne więcej uprawnionych do tego osób.
Re: hmm
Re: A propos recenzji alternatywnej...
Re: zły tytuł
Re: zły tytuł
Re: Propozycja podziału wpisu
Re: Świetne oceny recenzentki
Cowboy Bebop oceniałam w roku 2004. Kokoro Connect oceniałam w roku 2012. Jakkolwiek skandalicznym niechlujstwem z mojej strony by się to nie wydawało, po ocenieniu (w chwili obecnej) ponad 660 tytułów na przestrzeni ośmiu lat nie mogę zagwarantować, że te oceny są w każdą stronę spójne i konsekwentne. Jeśli jednak miałabym szukać wyjaśnienia, powiedziałabym, że Cowboy Bebop było jedną z tych serii, gdzie całość jest o wiele lepsza niż suma poszczególnych elementów (co odzwierciedla ocena końcowa) – dlatego miałam powody do niewystawienia najwyższych ocen fabule i postaciom. Argumenty za tym, dlaczego postaci w Kokoro Connect oceniłam na 10, zamieściłam w recenzji – nie upieram się, że muszą przekonać, ale nie będę ich teraz powtarzać.
W ocenie grafiki mieści się więcej niż tylko subiektywne „czy podobały mi się projekty postaci”. Dog Days (szczególnie druga seria) ma grafikę znacznie lepszą niż Kokoro Connect – projekty postaci i ich mimika są dopracowane w podobnym stopniu (tyle że w jednej serii „zwyczajne”, a w drugiej w cukierkowych kolorach, ale to już rzecz gustu – ja lubię jedno i drugie, byle z sensem), natomiast miało także liczne pejzaże, wiele lokalizacji typu zamki (każdy w innym stylu) oraz sceny akcji, które – jak już były – naprawdę robiły wrażenie. To była seria ze sporym budżetem, podczas kiedy Kokoro Connect ma grafikę zrobioną ładnie i konsekwentnie, ale oszczędną, bazującą na niewielkiej liczbie miejsc akcji i w ograniczony sposób wykorzystującą ruch (choćby dlatego, że tu nie chodzi o efektowne bijatyki). Dlatego grafika dostała mniej – a to, czy komuś bardziej się podoba Himeko od Millhiore, czy na odwrót, to już rzecz inna.
A swoje oceny Kokoro Connect (z powodów wyliczonych w recenzji) w pełni podtrzymuję.
Natomiast poruszona przez Ciebie sprawa kliknij: ukryte pokojowej rywalizacji o Taichiego w pierwszym momencie także mi mocno zgrzytnęła. Potem za to, jak się zastanowiłam i dalej poobserwowałam, nabrała mnóstwo sensu. Może za łatwo usprawiedliwiam tę serię? W każdym razie sprawa wygląda tak: kliknij: ukryte kluczowe jest to, *kto* się na taką rywalizację zgadza. Z jednej strony masz Iori, przez całe życie praktycznie odruchowo przystosowującą się do oczekiwań innych (w obrębie wydarzeń z anime zaczyna się to powoli zmieniać, ale powoli, więc tendencje nadal są silne), a co więcej – rozpaczliwie chcącą akceptacji „grupy”. Otwarta rywalizacja o Taichiego i konflikt z Himeko mogłyby rozbić stosunki towarzyskie całej piątki, a dla Iori to byłaby zdecydowanie za trudna decyzja („furda przyjaciele, chcę mieć chłopaka”). Z drugiej strony Himeko, która nie do końca jest pewna siebie i nie lubi wybuchów emocjonalnych, ale też najlepiej odczytuje emocje innych: ona z kolei wie dokładnie to samo: że szarpanina z Iori zaszkodziłaby wszystkim. I Iori, i Taichiemu i jej, bo w takim układzie wbrew pozorom jej szanse by zmalały, ponieważ jest typem wzbudzającym mniej opiekuńcze uczucia niż Iori. W dodatku zostaje scena z ostatniego odcinka, gdzie Iori sama zaczyna się zastanawiać, czy faktycznie zależy jej na Taichim, czy może po prostu uczepiła się go, bo się nią zaopiekował. Nie jest wykluczone, że Himeko też mogła to zauważyć, a w takim razie: z punktu widzenia Iori ta „rywalizacja przyjacielska” to trochę dziecinna propozycja na zasadzie „żeby nic nie popsuć i mieć wszystko”; z punktu widzenia Himeko to strategia „na przeczekanie”, żeby zachować szanse i poczekać, czy Iori nie zmieni zdania.