x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: dziwne
Podobne notki pojawiały się u nas od początku istnienia naszej strony. Ponieważ jednak staramy się recenzować serie już ukończone, zdarzają się bardzo rzadko – przede wszystkim w przypadku „tasiemców”, a także nowych OAV, których odcinki wychodzą w sporych odstępach czasu.
Komentarz i moja odpowiedź zostaną oczywiście usunięte jako nie zawierające żadnej opinii o tytule, przy którym zostały umieszczone.
Komentarz redakcyjny
Mocna ósemka...
Jednak ja przynajmniej wyraźnie dostrzegałam, że pod paroma względami oryginał się zestarzał. Jeśli tylko ktoś zwraca uwagę na takie drobiazgi, bez trudu dostrzeże, że świat został „uwspółcześniony” przez dodanie kilku gadżetów, ale pod pewnymi względami pozostaje trochę niedzisiejszy. To nie jest poważna wada, ale z tego wynika wątłość „wyjaśnienia” całej zagadki podróży w czasie i ostateczna konkluzja. Ta właśnie część wydała mi się najsłabsza. Zdecydowanie wolałabym, żeby kwestia „dlaczego ona podróżuje w czasie” została zwyczajnie niewyjaśniona, a dramatyczne wydarzenia sobie darowano. Dla mnie film byłby lepszy (i wdrapał się na 9‑10), gdyby pozostał opowieścią o uczeniu się zwyczajnej odpowiedzialności za zwyczajne czyny, jak choćby zamienienie się z kimś miejscami w czasie lekcji gotowania… Ten kawałek był o wiele bardziej przekonujący.
Z tego też powodu nie jestem zachwycona zakończeniem. kliknij: ukryte No przepraszam, takich rozstań widywałam już setki i raz, że mi się znudziło, dwa, że aż dzwoni fałsz takiego happy endu. Rozstali się i niby co? Ona ma się zahibernować na n lat? Czy może pożyczyć od cioteczki wiedźmy przenośną kapsułę czasu? Już lepiej to zostawić na „nie zobaczą się więcej” i nie próbować widzom osładzać tego rozstania. Inna rzecz, że – jak napisałam wcześniej – ten wątek z „przybyszem z przyszłości” jest tam mocno niepotrzebny. Nie lepiej by było, gdybyśmy dostali dwóch zwykłych chłopaków i jedną zwykłą dziewczynę, która przez chwilę ma niezwykłe zdolności? Ja bym zdecydowanie wolała.
Re: Troche nudnawy
Chciałam tylko zwrócić uwagę, że recenzja (jak wszystkie recenzje) zawiera pewną opinię. Mam nadzieję, że nikt nie podejrzewa, iż nasi recenzenci „na złość” piszą zbyt krytyczne recenzje dobrych tytułów lub zbyt pobłażliwe – kiepskich. Recenzent ma prawo do swojego punktu widzenia, a z treści recenzji powinno wynikać, dlaczego taką a nie inną ocenę wystawił. Wtedy można polemizować (jak to w pięknym stylu uczynił Polaris), można też pomyśleć o napisaniu tekstu alternatywnego, a można po prostu dodać krytyczny komentarz, wskazując wady produkcji. Natomiast jeśli recenzent rzecz ocenił dobrze/źle, to znaczy tylko tyle, że mu się podobało lub nie podobało. Naprawdę nie stoi za tym żaden podły spisek podstępnych jenotów, pragnących polskim widzom robić wodę z mózgu.
Na marginesie: oceny do tego tytułu zostaną dzisiaj usunięte, ponieważ błędnie został tu przypisany pęczek ocen innego anime. Czytelnicy będą mogli wystawiać nowe oceny od jutra.
Re: Do bani
Muszę jednak stanąć w obronie recenzenta :) Ma on prawo do własnego zdania i – jak mi się wydaje – zostało ono w jego recenzji przekonująco uzasadnione. O samej serii nie mogę się wypowiedzieć, bo po prostu nie miałam z nią żadnej styczności. Z moich doświadczeń z podobnymi tytułami wynika jednak, że często są to wcale nienajgorsze serie rozrywkowe, które w tej roli – czyli właśnie czegoś, co dostarczy chwili relaksu – sprawdzają się bardzo dobrze i przynajmniej nie udają czegoś, czym nie są. Często natomiast wszystkie są wdeptywane w ziemię niejako odgórnie, z racji ich „nieambitności”, jako anime drugiej kategorii…
Do znudzenia będziemy przypominać, że chociaż staramy się o zachowanie pewnych proporcji, to jednak oceny wystawiane przez różnych recenzentów nie zawsze mogą być porównywane. Proszę też pamiętać, że ocena końcowa z reguły odzwierciedla jakość danego tytułu „na tle gatunku”. Innymi słowy dobra, choć mało ambitna seria rozrywkowa ma prawo do dobrych ocen – nie będziemy ich obniżać za to, że nie prezentuje głębi Haibane Renmei czy uniwersalnej filozofii Kino no Tabi. O ocenach dla Cowboy Bebop nie będę się tu rozpisywać, bo to po prostu nie miejsce na to.
Re: Wolf's Rain - tylko do 26 odcinka
kliknij: ukryte Nie „ktoś” umiera. Wszyscy. Ale naprawdę wszyscy. Dhamatycznie, Thagicznie i z długimi Monologami. A Darcia zmienia się w Wielkiego Złego Śmiejącego Się Obłąkańczo.
Re: -
Re: Dobre anime sportowe, lepsze niż "Whistle!", ale...
Re: Dobra recka
Re: Nie do końca się zgadzam...
Przy porównaniu obu części istotne jest jedno: czy komuś, kto oglądał część pierwszą, bardziej podobały się odcinki Stand Alone, czy Complex. Ja szczerze przyznaję, że wolałam te pierwsze – dobrze skonstruowane i pomysłowe historie sensacyjno‑kryminalne. Przypuszczam, że gdyby rzecz ograniczała się do wątku Człowieka Śmiechu, podobałaby mi się nieporównanie mniej. W recenzji przedstawiam uczciwie swój punkt widzenia na fabułę. W swoim czasie przeczytałam prawie wszystko, co się dało, MacLeana i Forsytha, od Clancy'ego już odpadłam jako od wtórnego (umówmy się, istnieje w miarę skończona, choć duża, liczba możliwych kombinacji). Możliwe, że tu zawiodły jakieś skróty narracyjne, ale skomplikowany przecież konflikt Izrael‑Palestyńczycy (gdzie obie strony mają „historyczne” prawo do ziemi, a do tego różnią się wyznaniem i kulturą) wydaje mi się tu mechanicznie przeniesiony bez zastanawiania się, jaki ma to sens w realiach Japonii, nawet po IV wojnie światowej. Zgadzam się, że inteligentne wykorzystanie istniejących sytuacji politycznych to punkt na plus – problem polega na tym, że tu mnie zwyczajnie nie przekonało (ale to dyskusja na forum, gdzie zapraszam).
Jeśli chodzi o symbolikę, to u mnie miała ona zdecydowanie negatywny wpływ na ocenę finału. kliknij: ukryte Batou, wykopujący Motoko spod gruzów kawałem żelastwa w kształcie krzyża; Tachikomy, śpiewające dziecinną piosenkę w trakcie aktu samodestrukcji; jabłko; tudzież anheliczne mesjaństwo Kuze… Innymi słowy, co za dużo, to niezdrowo, te chwyty były, mówiąc po prostu tandetne. Szczególnie w porównaniu do tego, jak mistrzowsko zostały sceny nacechowane emocjonalnie rozegrane w finale pierwszej serii.
Nie mogę też jeszcze nie dopisać jednej wady, którą w recenzji pominęłam. Rozumiem potrzebę „uczłowieczania” bohaterów, ale tutaj sprawnie działająca Sekcja 9 zamienia się w bandę indywidualistów, którzy „z potrzeby wewnętrznej” bez dania racji schodzą z posterunku i wykonują efektowne akcje solowe, co szefostwo traktuje z pobłażliwością. kliknij: ukryte Najbardziej tłucze po oczach przypadek akcji Batou w Berlinie (bez naprawdę dobrego powodu zaniedbuje radośnie poinformowanie kolegów, że namierzył poszukiwanego – w momencie kiedy mówimy o terroryście, który wymordował stado ludzi i który jest poszukiwany od lat). Ale jest tego więcej, na przykład w historii Pazu. Ja nie mówię naprawdę, że to jest coś złego – ale dla mnie w pierwszej serii zaletą było to, że bohaterowie działali jak profesjonaliści, a nie jak „bohaterowie anime” z dowolnej serii policyjnej.
Ocenę za pierwszą serię przyznałam 8, za drugą 7 – to tylko jeden punkt mniej! Uczciwie napisałam, że to się może podobać i że na pewno dla wielu widzów będzie od części pierwszej lepsze. Proszę mnie jednak nie zjadać za to, że mnie nie zachwyciło i że napisałam uczciwie swoją opinię. Inna rzecz, że takie komentarze to prawdziwa przyjemność: krytykują, ale zawierają tyle własnej oceny i przemyśleń, że dla innych czytelników będą istotną wskazówką, czy sięgnąć po dany tytuł.
Re: Po prostu trzeba obejrzeć.
Uwaga techniczna: strona w najbliższych dniach będzie przenoszona i część komentarzy może szlag trafić… W razie czego przepraszamy.
Re: Po prostu super :-))
Re: pytanie- prośba
Od razu podam ending: Tooi Sakebi, Nakaido „Chabo” Rei'ichi
Re: Kwestia "wybitności"...
Otóż właściwie zgadzam się z Tobą co do oceny Windy Tales. Trudno mi w niej pokazać palcem kawałek, który uznałabym za „wybitny” (bo nawet grafika tu nie wystarcza). A jednocześnie… Właśnie. Po pierwsze, to jeden z piękniejszych obrazków „dorastania”, jakie widziałam, w pełni porównywalny z filmami Ghibli – Umi ga Kikoeru, Only Yesterday albo Whisper of the Hearth. Na mnie ta seria zrobiła bardzo silne wrażenie, coś jakbym obcowała ze światem bardzo nostalgicznym, niemal namacalnie prawdziwym – a jednocześnie nie do dosięgnięcia, chociażby dlatego, że 13 lat nigdy już w życiu nie będę miała. To jest całkowicie subiektywna ocena, ale ponieważ inni recenzenci bronią zaciekle swojego prawa do całkowicie subiektywnego oceniania serii (kiedy czasem wyrażam wątpliwości), uznałam, że raz mogę sama to wykorzystać.
Poza tym, żeby się trochę obronić: to nie jest symbolika typu Kino no Tabi czy Tenshi no Tamago, ale koncepcja „wiatru” i tego, co on symbolizuje w poszczególnych odcinkach, wcale nie jest taka prosta. Zaryzykowałabym wręcz twierdzenie, że to anime jest naszpikowane symboliką, tylko bardzo starannie schowaną pod codziennością. Ale, jak już wspomniałam, to jest moje bardzo subiektywne zdanie i chyba najbardziej subiektywna z moich recenzji.
Re: to...
Re: Fate project - świetne anime:D
Re: jeśli chodzi o fabułę...
Ocena dotyczy serii telewizyjnej, nakręconej w roku 1986. Nie rzutuje na nią obecność i jakość późniejszych OAV i filmów, a także najnowszej serii, która naprawdę ma szansę być dobra, szczególnie pod względem wykonania – w końcu minęło prawie 20 lat. Głęboko ubolewam nad tym, że właśnie tych pozostałych części cyklu Saint Seiya nie mamy – ale ja wolę się za to nie brać, żeby nie skrytykować niesprawiedliwie (trochę mi się gust w międzyczasie zmienił, teraz pewnie w ogóle bym przez telewizyjną nie przebrnęła), a innych chętnych do recenzowania nie znalazłam.
Re: luki...
Odłóżmy na bok Magnetic Rose, bo ona jest faktycznie „najłatwiejsza” i najbardziej zbliżona do klasycznego anime. Odłóżmy też na bok Dicka i moją opinię o jego książkach (czytałam ładnych kilka), bo to nie forum, tylko komentarze do recenzji. Możliwe też, że widziałam o kilka czarnych komedii za dużo, bo Stink Bomb miał bardzo dobry pomysł, ale w zasadzie poprzestano na wprowadzenie w życie najprostszego wariantu fabuły. I fakt, więcej w tak krótkim czasie nie da się upchać, ale jednak. Wydawało mi się też, że widzę w nim parodię na wszystkie filmy katastroficzne czy wojenne z inwazją Obcych czy innych terrorystów i kryzysowym centrum, w którym dzielni dowódcy planują operacje obronne. Osobista wzmianka o nudzie odnosi się do tego, że (biorąc właśnie pod uwagę „najprostszy rozwój wyjściowego pomysłu) całość należało o co najmniej 1‑2 etapy skrócić. Zakończenie było dla mnie jasne od pokonania przez bohatera pierwszej linii obronnej, a dalsze, polegające tylko na eskalacji użytych środków, były już powtarzalne.
Cannon Fodder ma interesującą oprawę graficzną i nigdzie nie napisałam, że jest ona zła. Natomiast „nietypowa dla anime” to stwierdzenie faktu, nie ocena. A co do przesłania: tak, zauważyłam. Upraszczając: wojna jest zła, bo sprowadza ludzi do roli trybików w maszynie, a jej cele nie mają nic wspólnego z ich życiem codziennym. Tylko jakoś mnie się to nie wydało wcale odkrywcze… Tym bardziej, że identyczny bezsens mechanicznej pracy można by pokazać na całkiem niewojennym przykładzie. Gdybym była złośliwa, polemizowałabym, że ta oprawa graficzna wprawdzie współgra z treścią, ale osłabia jej przesłanie… Świat jest nadmiernie odrealniony i łatwo uciec w „ale przecież naprawdę nie jest tak okropnie”. Niejasność zarzutów bierze się z tego, że nie jestem w stanie napisać, że „lepiej by było, gdyby twórcy…” – po prostu mnie tam czegoś brakowało.
Natomiast uświadomiłam sobie, gdzie widziałam ten temat lepiej potraktowany (i tak, jest to nowsza produkcja, więc nie twierdzę, że „superoryginalna”, tylko że jest to lepiej rozegrane). Seria Kino no Tabi – odcinek 0, „Country of the Tower”, opowiada o podporządkowaniu całego kraju jednej pracy, natomiast odcinek 12, „Mother's Love – A Peaceful Land” opowiada właśnie o wojnie, w sposób, który był dla mnie o wiele bardziej przejmujący i przekonujący.
Re: Recki powinno się zamienic miejscami
Re: pojawienie sie chidori..
Re: nie..
Tak jak pisałam – prosiłabym nie odpowiadać tutaj, zapraszam na forum. I na koniec odrobina sarkazmu: równie często można narazić się na zarzut, że recenzent uwielbia, dajmy na to, fantasy i dlatego wysoko ocenia każdą chałę, jeśli tylko zobaczy w niej miecz albo smoka ;)
Re: Berserk - ocena recenzenta
Re: A propos epizodyczności...
Taką całkowicie „nieepizodyczną” budowę ma wbrew pozorom większość serii shonen, przygodówek i tak dalej… Niedaleko wymieniając choćby Bleach, Last Exile, Scrapped Princess, wychwalane tutaj Fantastic Children…
Pytanie, co rozumiemy przez epizodyczność: powtarzalność schematu odcinka, taką jaką miał Daimos czy inny Yattaman, czy też fabułę składającą się z jednoodcinkowych historii – na przykład Kino no Tabi, będące serią wybitną.
I kończmy ten offtop, bo sama siebie będę musiała ochrzanić!