x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Nie narzekam tu na Urobuchiego, tylko na resztę ekipy, która nie rozwinęła pomysłu w sposób kreatywny. Nie jego wina, że nie dali rady.
Dzięki, to mi akurat umknęło.
Co zaś się tyczy braku rozwoju wydarzeń dodam jedno, czego nie zauważyłem w recenzji (ewentualnie przegapiłem) – a mianowicie jakikolwiek brak postępu działań wojennych. Marsjanie lądują, czas leci, a oni dalej kiszą się w swoich zamkach na ruinach kilku ważniejszych miast. Aż dziw, że orbitalne fortece ni zaczęły porastać mchem. Jakoś nie widzę w tej wojnie celu – niby mogą zmiażdżyć główne siły wojskowe Ziemian, ale tylko piechur może utrzymać zdobyty teren. Tymczasem nic takiego nie następuje, albo jest, ale tylko gdzieś tam w scenariuszu, a widzowi się tego nie pokazuje, bo wszystko kręci się wokół bohaterów.
Problem jest taki, ze skoro migracja na Marsa odbyła się wcale nie tak wiele pokoleń temu, to jakoś nie widzę opcji, żeby Marsjanie tak się namnożyli, aby móc utrzymać zdobyte terytoria. Chyba, że zastosują „janczarów”, co może pokazać drugi sezon.
Re: Czy rzeczywiscie potrzebna jest recenzja?
Re: Czy rzeczywiscie potrzebna jest recenzja?
Re: Tassadar a ocena 4/10
Re: Tassadar a ocena 4/10
Ich akurat nie było aż tak widać (wystarczy porównać z żyjącym fillerami Naruto), zresztą miałem na myśli autorskie wstawki twóców poprzedniej wersji.
Mimo wszystko pokpił, bo miał podane na tacy jak łatwo i skutecznie poprawić coś, co pierwowzór robi źle. A tak po prostu zrobili „kopiuj/wklej” i dodali animację. Czasami w materiał źródłowy warto ingerować w większym lub mniejszym stopniu – nie musi to być poziom Ghost in the Shell, wystarczy np. mała zmiana chronologii wydarzeń jak w Highschool of the Dead, gdy kliknij: ukryte Saeko zdobywa stalowy miecz.
Bynajmniej. Jeśli nową serię za coś doceniam, to za to, że ukazała nieznaną mi część historii. To, ze jest ona słaba to już wina autora mangi, któremu jak dla mnie powoli kończą się przemyślane pomysły, co jest zresztą bolączką każdego tasiemcowego shounenea, która ujawnia się w różnych momentach, ale niemal zawsze, pomijając może FMA i podobne tytuły, od początku nastawione na zakończenie w ściśle określonym momencie a nie bicie rekordów ilości tomów.
Re: Tassadar a ocena 4/10
Re: Tassadar a ocena 4/10
Re: anime z 1999 r. > manga > anime z 2011
Widzę kształtujący się nowy i ciekawy argument (niesłuszny, ale dalej ciekawy). Dbałość o detale jest ważna tylko dla krytyków, przy czym jednoznacznie sugeruje to, że rację ma uciśniony lud, a wszelka krytyka jest be, hmmm… A tak serio, to dla każdego ważne jest coś innego, ja osobiście na przykład lubię, jak się pilnuje szczegółów, bo one również kształtują obraz całości.
Inna sprawa, że większość ludzi od shounenów takiej szczegółowości nie wymaga, bo tu chodzi o zbieranie power‑upów i pokonywanie nowych wrogów. HxH podobał mi się jedank właśnie za to, że próbował aspirować nieco wyżej, ponad Nartuto/Bleacha etc..
Re: Tassadar a ocena 4/10
Re: Tassadar a ocena 4/10
Poza tym nowy Hunter jest po prostu źle nakręcony za przykład mogę podać początkowe odcinki i fakt, że widzowi z miejsca wyjawiono, że kliknij: ukryte Tonpa jest tak naprawdę czarnym charakterem. Jasne, dla znających mangę to w teorii żaden problem, ale jak dla mnie to mankament, bo traci się możliwość zaskoczenia widza. Potem jest niestety nie lepiej i uroku poprzedniej odsłony (której dałem mocne 8/10 jeśli liczbowa skala ma o czymkolwiek decydować) tutaj nie odnalazłem.
Do tego arc z mrówkami był zdecydowanie najsłabszym najbardziej udziwnionym i nudnym arciem HxH, a wlókł się w nieskończoność.
Jak dla mnie Madhouse pokpiło sprawę i stąd taka, a nie inna ocena. Nawiązując do opisów Tanukowych cyferek 4 – można obejrzeć, ale po co, skoro jest wiele lepszych serii – w tym przypadku jest to HxH od Nippon Animation.
Main
Joseph > Kujo ale z drugiej strony Kujo > Jonathan, tutaj więc remis, ze wskazaniem na Stardust, bo Joseph mimo wszystko wciąż jest
Bohaterowie drugoplanowi
Polnareff >>> ktokolwiek (chociaż Stroheimi Wamuu/Wham trochę ratują słabą pod tym względem pierwszą część JoJo)
Fabuła
Remis, wszystkie wątki są dość proste i nie ma wiele miejsca na kombinowanie. Stardust Crusedars jest mniej poważne i bardziej zwariowane, nawiązując jak trzeba do podtytułu „Kimyou na Bouken”.
Moce
Standy = hamon
Obie supermoce mają swój styl i pasują do odmiennego klimatu poszczególnych sezonów. Ograniczenia hamonu dobrze pasowały do „skazanej na porażkę” próby unicestwienia Dio, standy są zróżnicowane, nieprzewidywalne i ocierają się o autoparodię.
Klimat
Stardust > pierwsza seria
Nawet przenośne reflektory UV i wyścig rydwanów nie umywają się do Death 13, czy też zasadzki Słońca.
Ogółem
Stardust > pierwsza seria
Jedynkę ratował wpierw Dio, potem Joseh, kradli czas ekranowy innym postaciom,i przyciągali ku sobie wszystkie wątki. Stardust Crusaders broni się całościowo lepiej, bo nie zależy tak bardzo od pojedynczych postaci. Każdemu odcinkowi ton nadaje kto inny, czy to ekipy tych dobrych, czy to tych złych.
1. Zero śladów kliknij: ukryte po duszeniu i cudowna reanimacja (defibrylatorem, medyczny lol).
2. Dowódca z X‑letnim stażem pozwalający kliknij: ukryte przeprowadzać reanimację kadetowi jeszcze ujdzie jeżeli przyjmujemy, że robił to profesjonalnie. Dowódca pozwalający kadetowi decydować za niego o losie kogoś usiłującego zabójstwa, to już gruba przesada. Po co w ogóle ta cała kapitan tam jest, skoro main podejmuję za nią wszelkie wybory? Nawet w pierwszym Gundamie to Bright był tym, który decydował i nie bał się dyscyplinować podwładnych w razie niesubordynacji lub ominięcia łańcucha dowodzenia.
3. Odstrzeliwanie łańcucha od kajdanek celując prosto w skutą osobę -_-
Inna sprawa, że kupuję to dziwne połączenie krwistości z niepoważną przygodówką, może dlatego, że anime nie podchodzi do siebie przesadnie serio w poważniejszych chwilach.
PS. Naruto akurat zasłynęło jeśli chodzi o deformacje pewną walką, więc może nie jest do do końca fortunny przykład, bo tam chęć uzyskania płynności przeszła do ekstremum.
Być może po intensywnie animowanym odcinku musicalowym zabrakło im nieco czasu i możliwości? Nazwiska same nie pracują, za tym wszystkim stoi masa rysowników, którzy często są tez potrzebni gdzie indziej.
To nigdy nie jest kwestia ilości obejrzanych anime, ale systemu oceniania. Już ktoś mający niecałe 20 serii na liczniku może być źródłem wartościowej informacji, z drugiej strony osoba mająca na liścia kilka setek tytułów, wszystkich ocenionych na 8, 9, 10 punktów (o skrajnościach w stylu wszystko 10/10 nie wspomnę) choć ma do tego prawo, to do statystyki, będącej w teorii źródłem wnioskowania o opinii „ogółu” nic nie wnosi. Wiadomo, wykres jest zawsze przesunięty nieco w górne granice, bo mało kto się katuje chłamem na własne życzenie ;) Tu się jednak pojawia problem – czytelnik nie będzie przecież badał profilu każdego użytkowania przy ponad 100 ocenach.
Niemniej, uwaga o nieco większym dystansowaniu się, czy może bardziej zachowaniu czujności przy generalizowaniu jest cenna (moja biedna Hyouka :P) – o ile jest wyrażona właśnie tak jak powyżej, a nie podszyta wycieczkami osobistymi i pisanymi pod wpływem emocji wypowiedziami.
PS. Będzie trzeba obejrzeć to anime, żeby zobaczyć, o co tyle szumu.