x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: 7/10
7/10
Najgorszy sezon Precure
Tym bardziej rozczarowało mnie to, że w GoGo postanowiono wyrzucić wszystko to, co stanowiło o sile pierwszego sezonu, nie oferując nic w zamian. Postacie z dynamicznych stały się statyczne, i przez to brak chemii między nimi był widoczny. Seria o wiele mocniej kręci się wokół Nozomi, której jednak daleko do Tsubomi czy Haru pod względem ciekawości. Nuts i Coco zostali zepchnięci do roli mebli. O ile nie byłem fanem wątków romantycznych z Yes5 (głównie przez fakt, że jedna z par to było nauczyciel x uczennica gimnazjum), ale GoGo udając, że nic nigdy nie było wydawało się puste. Wątek fabularny jest słaby nawet jak na standardy tej serii, a żaden antagonista nie zbliżył się charyzmą nawet na milimetr do psychopatycznego Kawarino z pierwszego sezonu.
Większość sezonu skupiała się na okruszkach życia, ale znowu – tutaj położyła je charakterystyczna dla Yes „sztywność”. Smile również było sezonem opartym na SoLach, ale robiło to z o wiele większym wdziękiem, kreatywnością i nieskrępowaną radością, a przy okazji potrafiło trafić prosto w serce jak robiło bardziej dramatyczny odcinek. GoGo nie potrafi w takich odcinkach wykrzesać z siebie tej energii, z paroma wyjątkami (jak np. Detektyw Komachi).
Podsumowując, to mój najmniej ulubiony sezon Precure, którego grzechem jest przede wszystkim ogólna nijakość. Na szczęście po GoGo twórcy postanowili, nomen omen, odświeżyć serię Freshem, co wyszło czarodziejkom zdecydowanie na dobre.
Pierwszy raz obejrzałem Lain mając ogromny staż w anime i będąc już raczej wiekowym widzem. I szczerze powiedziawszy nie wstrząsnęło mną, ani nie dało do myślenia – widziałem już podobne motywy. Zresztą jak ze wszystkim, „filozoficzne i głębokie” anime nie oglądam dla filozofii i głębi, bo wydaje mi się, że poznałem wszystkie zagadnienia i teorie jakie wymyślono, i nie wyobrażam sobie żeby jakaś seria przekazała mi coś, co jeszcze nie zostało przekazane. Niemniej jednak Lain zgrabnie opowiedziała punkt widzenia, który chciała pokazać.
Żartobliwie wręcz powiem, ze jest to najlepsza creepypasta, jaką zdarzyło mi się obejrzeć.
Co zaś mnie urzekło to prezentacja. SEL w mistrzowski sposób buduje klimat, gra obrazem i dźwiękiem. Niektórzy narzekają, że jest nudno. Cóż, na pewno seria nigdzie się nie spieszy. ALe dzięki temu tworzy niepowtarzalną atmosferę. Naprawdę, odebrałem to anime bardziej jako doświadczenie, niż historię.
Na pewno nie jest to seria depresyjna. Jest zbyt odrealniona i artystyczna, abym mógł poczuć jakąś więź z bohaterami.
Takich anime już się niestety nie robi, a ja mam po Lain ochotę na więcej. Cóż, czas zabrać się za Texhnolyze, Ergo Proxy i inne tego typu serie, których obejrzenie zawsze odkładałem, a po SLE nabrałem na nie ogromnej ochoty.
Z drugiej zaś wydaje się tej wtórności i tandety świadome, głównie ustami głównego bohatera. Np. scena wyjaśniająca zachowanie czterech tandetnych, tokenowych wieśniaków znęcających się nad nieRem kiepskimi zdolnościami pisarskimi protagonisty zupełnie odwróciła jej odbiór. Jeżeli postawi właśnie na tę samoświadomość i mocniej pójdzie w parodię może wyjść z tego niezła komedia wyśmiewająca schematy gatunku. Jeżeli.
Acz recenzja mnie zachęciła, wrzucam na listę do obejrzenia. Tak króciutka seria nie powinna być stratą czasu.
Re: Polski tytuł
Nie rozumiem tego bezzasadnego wstrętu do polskich nazw i zachwycania się, jak to za granicą wszystko lepiej brzmi. „Stalowy alchemik” to bardzo dobre tłumaczenie. Acz przyznam, ze zamiast „Misji Braci” o wiele chętniej zobaczyłbym „Braterstwo”.
Z cyklu stwierdzenia, które nie zestarzały się zbyt dobrze. Patrząc na to, jak sobie Avengersi poczynają…
Jakby się nad tym zastanowić to Precure miały swoich Avengersów w czasach, o których Marvelowi się nawet nie śniło.
Dla odmiany Diament zdecydowanie wolałem w formie komiksu.
W każdym razie polecam starsze sezony, a w szczególności Heartcatch.
Spełniło moje oczekiwania
Przerywnikowe „okruszki życia” raczej kiepskie, ale były potrzebne do budowy innych elementów. Eksterminacja goblinów w pomysłowy sposób jak najbardziej na plus. Gwały tudzież inne kontrowersyjne sceny o dziwo nie rzucały się w oczy, ani razu nie czułem że twórcy chcą zagrać na taniej sensacji (jak np. w SAO), okrucieństwa był naturalną częścią świata przedstawionego, w którym niełatwo przyszło bohaterom żyć. Zakończenie niby otwarte, ale ładnie podsumowało pewien etap. Generalnie mocne 7 i z chęcią obejrzę hintowany drugi sezon.
Re: Się zestarzałam chyba jednak
Re: Się zestarzałam chyba jednak
Dodam jeszcze, że nie widziałem Clannada.
Re: Ogólnie syf, ale mieli dobrą szansę, żeby to zmienić.