x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Po szóstym odcinku
kliknij: ukryte Seria niestety staje się coraz gorsza. Poczynając od wywieszonych wszędzie znaków, że atak Luvii oraz Rin się nie uda, poprzez przesadny dramatyzm po ataku specjalnym Saber, aż po power‑up z d*py dla Illyi i związany z nim fanserwis (o ile dobrze pamiętam EMIYA nie miał stroju odsłaniającego brzuch).
Podsumowując F/KLPI chwyta się wszystkich wyświechtanych sztuczek i stereotypów. Miało być epicko i efektownie, a wychodzi przewidywalnie i, pomijając niezłe efekty specjalne, nudno. Wiem, że ta seria powstała jako dodatek do uniwersum Fate, ale wyszukiwanie w niej smaczków i nawiązań do oryginału to jedyne, co mnie do teraz przy niej trzyma. Jako osobne dzieło nie przejawia żadnej wartości, poczynając od przewidywalnej fabuły i tanich sztuczek (co już wspomniałem), a kończąc na niewzbudzających sympatii postaciach (jedynie Rin się wyróżnia na tle irytujących różdżek i sprowadzonych do roli stereotypu innych postaci, chociaż i ona została strasznie uproszczona w stosunku do siebie z macierzystych serii).
Ocieka lukrem aż do porzygu...
Ech… Cienko w tym sezonie z komediami szkolnymi. To jak pisałem jest za słodkie, a Aiura trwa 2 minuty na odcinek. Jeżeli jednak przeoczyłem jakieś dobre anime w tym stylu, niech ktoś da mi znać…
Re: Eee
Re: Ehh...
Kolega Progeusz podał dobry przykład tasiemca, który wie jak postępować z doganianiem mangi. Podobnie zrobiły Reborn czy Fairy Tail, ale to inna liga jest…
Re: Dla jakiego rodzaju fetyszystów to jest robione...
Re: Dla jakiego rodzaju fetyszystów to jest robione...
Dla jakiego rodzaju fetyszystów to jest robione...
Do tego oklepany motyw z klątwą, wydarzenia dziejące się „z nikąd” na potrzeby scenariusza, czy kolejna zła organizacja bez konkretnego celu i sensu… Zapowiada się niezła zabawa w stylu Code;Breaker :)
Wyśmienite!
To samo można odnieść do całej serii. Owszem, miała swoje wady (zbyt długie dialogi w trakcie walk, zbytnie skoncentrowanie na głównych bohaterach czy dość przewidywalna pierwsza część), ale wszystkie elementy zrealizowane są tak fantastycznie, że mimo tego nie mogłem się oderwać od ekranu. 9/10
Re: Po co czołgi? Nie lepsze taczki?
Re: Monogatari Series
Bardzo sympatyczna miniaturka
Właśnie, kreskówka. To słowo kołotało się w mojej głowie gdy patrzyłam zarówno na treść, jak i w szczególności formę tej miniaturki. Bardzo do mnie przemówiły projekty postaci i animacja, bardzo amerykańska w swym stylu, a jednocześnie bardzo płynna i efektowna. Brakuje mi więcej anime z taką niestandardową kreską.
Re: Odwieczne prawo shounenów
Wracając zaś do postawionego pytania – znajoma mi to wyjaśniła dość sensownie, które to wyjaśnienie wstawię tutaj, jako autoodpowiedź na własne pytanie :D
kliknij: ukryte Mi też się wydawało bardziej logiczne, żeby Bisk wzięła na siebie najsilniejszego – ona uczy Gona i Killuę, do cholery, jest od nich wyraźnie silniejsza, czemu więc nie?
Killua w tym czasie nie mógł tego zrobić, bo miał jeszcze porządnie poharatane ręce (co mi się podoba – nie ma że postać zostaje ranna i magicznie zdrowieje w następnym rozdziale; Killua podjął decyzję i potem musiał ponosić jej konsekwencje – w tym przypadku negatywne), musiał walczyć nadgarstkami, łokciami i głównie nogami. Jest wyszkolonym skrytobójcą, ale mimo wszystko tylko dzieckiem. Może mówić co chce, ale na pewno nie było to dla niego ułatwieniem. Pewnie dlatego wymyślają plan przypisał siebie do jednego z przydupasów Genthru. Jego zadaniem było tylko uciekać – Killua realistycznie ocenił swoje siły i doszedł do wniosku, że nie da sobie rady z Genthru. Poza tym pewnie nawet Gon by mu nie dał.
Powiedzmy sobie szczerze, Killua nie miałby w tym czasie większych szans nawet z Gonem, gdyby ten się uparł.
Myślę, że przy wyborze Bisk/Gon vs Genthru zadziałały trzy czynniki:
-> to Gon wykrzyczał wyzwanie Genthru kiedy ten kontaktował się z Tsezguerrą – przedstawił się w pełni i powiedział, że to on ma potrzebne karty (zauważ, że używając „Towarzystwa” Genthru leciał za Gonem – imion pozostałej dwójki pewnie nawet nie znał), więc trzeba było założyć, że drużyna przeciwników wystawi najsilniejszego przeciw Gonowi, by ten na pewno odebrał mu karty (w tym przypadku Genthru, co było akurat łatwe do przewidzenia).
-> Bisk stara się od lat, by świat postrzegał ją jako delikatną dziewczynkę – nawet walczy w tej postaci. Myślę, że nie chodzi tu o jej bezpieczeństwo, bo pewnie jest jednym z silniejszych łowców, i niewątpliwie w tej „słodkiej” postaci poniżenia zaznała już nie raz. Myślę, że chodzi raczej łatwość zbierania informacji. Nie wątpię, że gdyby Genthru zabił Gona, Bisk miała by straszne wyrzuty sumienia, przyleciałaby na miejsce i zmiażdżyła Genthru. Niemniej pewnie przez wzgląd na swoje własne priorytety (pobyt na GI jest dla niej tylko krótkim epizodem w życiu, nie ma sensu nagła skłonność do pokazywania wszystkim kim się jest, jeśli się tego nie robiło przez całe życie) uległa namowom Gona i nauczyła go przede wszystkim jak się bronić przed „Małym Kwiatkiem”.
-> Dobrze wiedzieli o nagrodzie, jaka ich czekała po wygranej – „Oddechu Archanioła”. Po wygranej mogli wyzdrowieć bez problemu (co się Gonowi bardzo przydało – przegrana oznaczałaby śmierć (bądź co bądź – Bomberzy), więc Oddech i tak by się mu nie przydał), co pozwoliło im na zadanie pytania „jak chcemy walczyć” zamiast „co powinniśmy zrobić, żeby nie przegrać”. I w tym momencie pewnie wyrwał się Gon, że on chce walczyć z Genthru, bo facet go już wcześniej wkurzał okrutnie. Ot, typowy prostolinijny bohater shounen.
I do mnie takie wyjaśnienie przemawia.
Dwie strony medalu
Początkowo zamierzałem wystawić temu anime niską ocenę, ale z odcinka na odcinek moja opinia o dziewczynkach w czołgach rosła. Głównie odpowiadają za to bitwy czołgowe. Jak już mówiłem – w tej kwestii jestem laikiem, jednak walki gąsienicowych pojazdów oglądało się naprawdę przyjemnie. Pełne zwrotów akcji, taktyki, efektowne i z odpowiednio stopniowaną dramaturgią stanowiły nie lada widowisko. Same manewry wyglądały dość realistycznie, w czym utwierdziły mnie komentarze bardziej zmilitaryzowanych fanów anime na tej stronie.
Jednakże walki czołgów to tylko część tego anime. Sporo czasu poświęcono również na odcinki o osi obyczajowej. Tu już nie jest jednak tak różowo. Bohaterki, mimo iż da się je lubić, nie stanowią wiele więcej niż puste wydmuszki. Praktycznie każda jest obudowana podług wyświechtanego schematu, który widzieliśmy już milion razy w innych seriach o licealistkach, i nie dodaje wiele od siebie. Są po prostu bardzo mało oryginalne i jednowymiarowe. Nie wspominając już o ich problemach rodzinnych (i nie tylko) wynikłych z chęci do prowadzenia czołgów. Są one tak przerysowane, nieprawdopodobne i głupie, że zamiast współczuć bohaterkom jedynie na gorzki śmiech się zbiera. Owszem, jest to krótsza i mniej ważna część tego anime, ale skoro twórcy już zdecydowali się przeznaczyć kilka odcinków na fragmenty obyczajowe, powinni zrealizować je zdecydowanie lepiej.
Także podsumowując – część militarna 9/10, część obyczajowa 3/10. Jako, że pierwsza z tych dwóch składowych jest ważniejsza w kontekście tego anime, ocena końcowa to 7/10.
Odwieczne prawo shounenów
Aż nastał odcinek 73… Wytłumaczcie mi, biednemu „anime‑only fagowi” sens tego, co tam się stało.
A ukryję w spoiler:
kliknij: ukryte Dlaczego najsłabszy z drużyny Gona (którym niestety jest sam Gon) musi walczyć z najsilniejszym z bombiarzy, podczas gdy zauważalnie silniejsi bohaterowie (Bisky i Killua) dostali przydupasów, których zdjęli na przysłowiowego hita? Ja rozumiem gdyby to wynikło samo z siebie, ale postacie co chwila mówią, że to jest część jakiegoś planu. Jaki jest sens w tym planie, się pytam!?!
Takie tam
Sam SKET‑danowi wystawiłem 7/10, mimo, że zgadzam się z wieloma wadami wytkniętymi w recenzji. Po prostu zdążyłem się zżyć z i polubić bohaterów serialu, więc nawet oglądanie dla samego oglądania sprawiało mi przyjemność :)
Re: Im dalej w las, tym lepiej
Re: Btoom! to jedne tych serii do których...
Nie
Re: 34 ep.
Re: Zbędne, przykre, irytujące...
Jabłka z kaczką
A nie