Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

San-san

  • Avatar
    San-san 14.07.2017 22:24
    Komentarz do recenzji "Little Witch Academia [2017]"
    Oczywiście… przyjmijmy wtedy słowo „protagonista”
    Jednakże w tym konkretnym przypadku Protagonistkę kreuje się na „bohaterkę” w tym pozytywnym znaczeniu tego słowa. A niesłusznie ;P
  • Avatar
    San-san 14.07.2017 22:22
    Komentarz do recenzji "Little Witch Academia [2017]"
    „gdzie sens gdzie logika” miało być na końcu, ale zawędrowało w środek… sanbsurd czysty. przepraszam, za chaos. (wylewa mi się uszami. tak już mam)
  • Avatar
    San-san 14.07.2017 22:20
    Komentarz do recenzji "Little Witch Academia [2017]"
    Ja się zgadzam z Daerianem. Jestem 27­‑letnim grzybem (Bogowie… no ale niech będzie) i uważam się za speca od bajek dla dzieci. Staram się też być na bieżąco.

    Obecnie powstają różne serie animowane (nie tylko japońskie), które uważam za bardzo dobre, pomysłowe i z przekazem a jednak dla dzieci. Tzn target jest różnorodny ale tak naprawdę dośc szeroki takie bajki mogą oglądać młodsi jak również starsi.

    przykłady: My Little Pony, Sofia the first, Ever After High, Steven Universe, Gravity Falls, Miraculous Ladybug itp.

    To są historie, które uważam za znakomite dla dzieci a przy tym niegłupie, zabawne i z przekazem. Szczególnie pod tym wzgledem upodobałam sobie Sofię, bo w każdym odcinku jest słodka nutka moralizatorstwa, ale taka naprawdę do przełknięcia. Problemy czasem są porste, a czasem bardzo życiowe. Na przykład historyjka o tym, że zdolny chłopiec ma prawo brać udział w sporcie wykonywanym dotąd przez dziewczynki i nie ma w tym nic niemęskiego zwłaszcza, jeśli jest bardzo dobry. Każdy odcinek coś wnosi i zawiera inny problem i sposób rozwiązania. A przy tym postaci są bogate charakterologicznie, ewoluują powolutku, świat przedstawiony jest pomysłowy, dubbing (oczywiścei angielski XD) znakomity.
    Pozostałe serie animowane zawierają jeszcze więcej wątków, które dostrzeże prawdopodobnie tylko dorosły np. rodzic oglądający wraz z pociechą. Tak robi również współczesny disney i uważam to sa kwintesencję istoty bajki dla dzieci.

    Na przykład poczytajcie Kubusia Puchatka, to jest tak naszpikowane Gdzie sens gdzie logika? dowcipem dla starszego czytelnika, że duży grzyb się nawet może czasem lepiej bawić niż mała purchawka. Albo Muminki… A nie to zły przykład. Muminki są zdecydowanie dla dorosłych. Filozoficzne i niekiedy depresyjne. Biedna Toove…

    no, do brzegu:
    Little Witch Akademia nie spełnia warunków dobrej bajki dla dzieci, bo przeczy tak naprawdę ważnym wartościom, które powinno się ukazywać dzieciom. Akko jest głupia, łamie zasady, wykłóca się i zamiast pracować – często opierdziela się równo, ucieka z zajęć, miga się zleconych jej zadań. I jeszcze zostaje z to pochwalona. Mądra, rozsądna uczennica zostaje główną złą i robi się z niej durnia. Akko nie słucha koleżanek, które jej dobrze radzą, a potem i tak zmuszone są jej pomagać i nie zawsze wychodzą na tym dobrze.


  • Avatar
    A
    San-san 1.07.2017 20:07
    paradoks
    Komentarz do recenzji "Harmony"
    Zgadzam się w większości z obiema recenzjami.

    Z recenzją Enevi zgadzam się, gdyż seans mi się dłużył. Mogę to też spisać na karb zmęczenia i tego, że oglądałam z napisami po angielsku, co sprawiło, że wyjaśnienia stały się jeszcze bardziej mętne. Mój angielski nie przywykł do filozoficznych dysput.

    z Alteną zgadzam się, gdyż uważam, że historia była mimo wszystko bardzo poruszająca.

    Grafiką ogólnei rzecz biorąc zachwycona. Uważam, że elementy CG urealniły świat. Podobały mi się falujące dywany, pojazdy i wojskowy „pies” – tragarz. Tła były fantastyczne, różnorodność i zestawienie ze sobą różnych scenerii robiło ciekawe wrażenie. Projekty postaci były ładne, zwłaszcza lubiłam Tuan. Miach była zbyt „wróżkowa” i egzotyczna. Przełożona Inspektorów była ciekawa. Mężczyźni oprócz ojca Tuan byli brzydcy, choć raczej celowo. Podobało mi się, jak postaci się poruszały, kilka ujęć, zwłaszcza na początku było znakomitych.

    Fabuła była wbrew pozorom prosta. Dochodzenie było faktycznie nużące, choć zawierało się w tym pewne fatum. Tuan powoli dowiadywała się coraz więcej, ale może nie ze względu na swoje boskie umiejętności śledcze, tylko dlatego, że jej na to pozwolono. Niegłupi zamysł.

    Miach była ciekawa. Zwłaszcza w zestawieniu z traumą z dzieciństwa (dzieciństwa utraconego) przeniesiona w świat idealny, czysty sterylny uznała go za oszustwo. Uważam, że to absolutnie trzyma się kupy. Tak samo skorupa jaką sobie stworzyła – ironiczny uśmieszek, którym obdarzała świat uznałam za osłonę. Wyrażanie prawdziwych emocji przez Miach równałoby się dla mnie z przełamaniem pewnej tamy, jaką stworzyła sama dla siebie. Uwolniłoby to ból przeszłości. Taka jak była odpowiadała mi zupełnie. Nie dziwię się też, że darzyła Tuan (bo Cian chyba była trochę z boku) namiętnością, i przekształacała dotyk we władzę. To też wiążę z jej doświadczeniami. I dlatego właśnie dziewczyna. Nie wiem na ile można powiedzieć, że Tuan czy Cian były dla niej bliskie… Były cenne. Były kimś kogo sobie wybrała, ale chyba Miach nie byłaby w stanie nikogo obdarzyć zaufaniem.

    To wszystko co wyłowiłam daje mi obraz ciekawy psychologicznie i to jest ta „głębia” (gołębia) o której wspominała Altena.
    Czy wyjaśnienia były konieczne? Może rzeczywiście film trochę przegadany. Ciekawiej i krócej byłoby posłużyć się metaforą. Ale nie stwierdzę, że umiałabym poprowadzić fabułę lepiej.

    Bardzo podobało mi się wykorzystanie cytatów, parafraz i motywów z książek nam znanych – Foucault, Cierpienia M. Wertera, Nowy wspniały Świat… Znakomicie. O takich nawiązaniach i metaforach mowa. Więcej poproszę ;)

    Kolejnym plusem były zmiany miejsca akcji. Podobało mi się, że nie wszystko działo się w Japonii. Pojawił się Bagdad i Czeczenia. To znowuż dodało realizmu. Widoki wspaniałe.


    Minusy były takie, że pojawiło się sporo zbędnych postaci. Wyglądały jakby miały mieć jakąś istotną rolę, a tylko przeszły przed ekran, postały, pogadały i poszły. Bez sensu. Można było wyciąć je bez szkody dla filmu.

    Także zakończenie mnie nie satysfakcjonowało. Wszystko do tego prowadziło, ale nie sądzę, aby to jakkolwiek załatwiało sprawę. Nie – słowo, jak powiedziała Miach, jest zbyt silne. Słowo przetrwa śmierć. Cóż, Non omnis moriar ^^.
  • Avatar
    A
    San-san 26.06.2017 19:43
    Komentarz do recenzji "Alice to Zouroku"
    Mimo iż trochę błędów się pojawia, no i czasem jest aż za słodko, to anime jest całkiem niezłe.

    Fabuła jest trochę poszarpana. Czasem aż gwarno od akcji, a czasem wszystko zamienia się w puchatą sielankę. Taka nierównośc może drażnić, z drugiej strony ma to okruch realizmu. Bo życie nie składa się tylko ze scen ekscytujących. Sporo jest codzienności i tu taka codzienność się pojawia.

    Główna bohaterka jest jak uważam bardzo ciekawa. Jest małą dziewczynką, najmłodszą z zespołu dzieci jakie pojawiają się na ekranie i to widać. Widać zarówno zróżnicowanie wiekowe – i to w zachowaniu a nie tylko wzroście. Sana zachowuje się prawdziwie. Wielu rzeczy nie wie, ma problemy z prawidłowym wysłowieniem się. Mimo nadnaturalnych mocy i tego, że jest świetna (wręcz genialna) z matematyki, to nie ogrania często choćby własnych emocji. Relacje i codzienność są dla nią tajemnicą. Do czasu aż poznałą Zouroku wykorzystywała swoje zdolności do wszystkiego. Aby wstać, coś podnieść, coś uzyskać… Zwykłe rzeczy jak mycie zębów, które są normalne nawet dla 3­‑latka, dla Sany są nowością. Ale prędko się uczy i widać także zmianę relacji w stosunku do Zouroku.

    San Zouroku jest szorstki w obyciu, ale ma w sobie dużo dobroci i łagodności jeśli chce. I to też jest ciekawe, bo mimo iż jego charakter jest prowadzony konsekwentnie, to w miarę jak go poznajemy, zmienia się o nim trochę punkt widzenia.

    Mimo iż czasem anime trochę mnie nużyło ze względu na te zbyt słodkie, przynudnawe fragmenty, bądź bezsensowne niekiedy walki, to mimo wszystko ta seria ma coś w sobie. Lekka, ale nie do końca. Zawiera trochę traum i dram, które dają może też dodatkowego realizmu. Nie wszystko kończy się dobrze, jest coś o utracie i o problemach rodzinnych, to nie zostaje odkręcone, nikt nie zmartwychwstaje.

    Moc jaka pojawia się na ekranie za każdym razem wywołuje zdziwienie ludzi wokół. I zawsze odpowiedni ludzie starają się to zatuszować i uzunąć nagrania z interenetu. Takie szczegóły cieszą :).

    Wątpliwy wydaje mi się jedynie cały ten ośrodek badawczy, jestem po 8 odcinku, a nadal mnóstwo spraw nie zostało wyjaśnionych. Wiele wątków wisi… czekam. A jestem coraz bardziej ciekawa do czego to wszystko doprowadzi.
  • Avatar
    A
    San-san 23.06.2017 22:11
    Komentarz do recenzji "Uchouten Kazoku 2"
    Ja najbardziej cenię sobie głównego bohatera. Uwielbiam jego charakter. Jeśli mnie pamięć nie myli tanuki żyją o wiele dłużej niż ludzie…? Bohater wygląda na nastolatka, ale tak naprawdę jest o wiele dojrzalszy. Oczywiście musi być „głupi” w najbardziej pozytywnym tanuczym sensie tego słowa – tj z własnej woli pakuje się w grandy i kabałę by było ciekawie. Ale jest w rzeczy samej inteligentny i ma własny rozum i włąsny osąd spraw. A do tego uwielbiam to, że nie jest to bohater bez sensu wykłócający się jak bohaterowie shounenowi. Nie wszczyna bójek bez sensu. Woli uciec się do podstępu i ucieczki jak na Tanuki przystało. Uwielbiam też sposób w jaki zwraca się do tengu. Do Benten, czy do Nidaime. Zawsze jest grzeczny do przesady, ale gdy słyszę jego zwroty grzecznościowe mam wrażenie jakby bezustannie kpił. Wspaniałe i dyplomatyczne ^^. Takich postaci jest deficyt. Uważam, że to anime jest tak dobre właśnie dzięki Yasaburo ;)
  • Avatar
    San-san 23.06.2017 15:17
    Komentarz do recenzji "Little Witch Academia [2017]"
    to przykre ;<

    oto śmierć bohatera…
  • Avatar
    A
    San-san 22.06.2017 22:45
    Komentarz do recenzji "Little Witch Academia [2017]"
    Jestem dopiero po 6 odcinku i przychylam do opinii, że Akko jest wkurzająca i irytująca, awanturuje się buńczucznie choć jest leniwa, głupiutka i niezbyt błyskotliwa jeśli chodzi o magię.

    Diana jest super. Pilna, uczynna, rozsądna, inteligentna, dobrze wychowana. Jest mimo wszystko grzeczna i nawet jej uszczypliwe komentarze w stosunku do Akko wcale nie są przesadzone. Z początku byłam zachwycona tym, że jako rywalka prezentuje tak pozytywny zestaw zalet i dzięki teu będzie stanowić prawdziwe wyzwanie i zmobilizuje protagonistkę do działania.

    Wierzyłam, że charakter Akko ma takie uzasadnienie, że w końcu przeleje się miarka, ktoś na serio się wkurzy za jej wybryki, zostanie ukarana tak, że jej w pięty pójdzie i zrozumie, że to co reprezentuje sobą Diana do tego powinna dążyć. A nie do idolki z dzieciństwa, która wykorzystała magię po to by być sławną, a nie by pożytecznie ją wykorzystywać.

    Miałam nadzieję, że Akko przejdzie przemianę. Na tyle odcinków byłoby sporo czasu aby mogła dorosnąć. Znaleźć w sobie jakieś faktyczne talenty. Ciężką pracą osiągnąć cel zostania pro wiedźmą. To ogromnie ceniłam w Yumeiro Patissiere: że bohaterka, która nie umiała prawie nic, ciężką pracą – ćwiczeniami po nocach i dzięki wskazówkom (a nie wyręczaniu) przyjaciół zaszła daleko.

    Bohater jak sama nazwa wskazuje to ktoś, z kogo można brać wzór. Akko to jak na razie tylko głupia, głośna dziewucha, która ma fanatyczną miłość do magii kórej w przeczy samej nie uie i nie rozumie. A wszyscy się zachwycają jej pasją, zaciętością i błyskiem w oku. Nie, tak nie powinno być. Upartość ceni się u postaci, które podążąjąc swoją drogą są w stanie udowodnić wszystkim wokół, że nie mają racji. Akko utwierdza mnie w czymś dokładnie odwrotnym.

    Czytałam komentarze co do kolejnych odcinków, ale na wszelki wypadek się upewnię. Czy jest szansa, że Akko się zmieni do końca serii?
  • Avatar
    A
    San-san 28.05.2017 15:58
    super
    Komentarz do recenzji "Oushitsu Kyoushi Haine"
    Oto seria, na której odcinki wyczekuję i bawię się przy nich doprawdy znakomicie.

    Książęta mają bogaty charakter i nie są tacy jak na pierwszy rzut oka stereotypowo się wydaje. Ich problemy czasem wydają się banalne ale w gruncie rzeczy są nawet wiarygodne.

    Haine jest super bo jest spokojny, opanowany ale nie zarozumiały. Umie się przyznać do błędu i widać, że kombinuje, stara a nie z góry strzela gotowym rozwiązaniem. Przy wszystkich jego umiejętnościach które w początkowych odcinkach wydawały się niekiedy kosmiczne jego podejście do sprawy sprawia, że wypada naturalnie.

    Tylko król mnie wkurza, jest trochę za idealny i zdecydowanie za młody. Reszta na plus. Opowiastki są urocze, na razie po trochu o każdym z książąt i gdzieś w tle zarysowuje się dopiero jakaś intryga.

    Wszystko jest spójne, gagi są zabawne, postaci miłe. W sam raz na komedię. Królestwo też jest ciut zbyt idealne, ale w gruncie rzeczy nie mam nic przeciwko oglądaniu takiego państwa, w kontraście do tego co widzę na co dzień ^^'
  • Avatar
    San-san 19.07.2016 22:51
    Re: Bardzo dobra komedia romantyczna
    Komentarz do recenzji "Nijiiro Days"
    Niestety Mari jest naprawdę okropna postacią… choć należy jej oddać, że nieco się zmienia. Za to Mattsun i jego starania są urocze… To takie działanie na zasadzie „im bardziej nie mogę, tym bardziej chcę!” przekora ;)

    Moim zdaniem wygrywają Yukirin i Tsuyopon ;3 są super zwłaszcza jako duet. Kocham. **miejsce na niewerbalne zachwyty**

    Długość odcinków a raczej ich krótkość jest odpowiednia. Dzięki temu nie dłuży się i nie jest za słodko. Bardzo dobrze wyważony czas i fabuła się nie ciągnie ;3. Ale II sezon chcę!

    Kei jest motywem humorystycznym… Niemniej Nozomi daje czadu. Nie umiem sobie ich wyobrazić razem, ale dziewczyna ma jaja… znaczy jajniki ;3!

    Historia prosta i słodka! Place lizać.
  • Avatar
    San-san 18.06.2016 08:41
    Re: Przyjmować tylko na wesoło :)
    Komentarz do recenzji "Super Lovers"
    Cóż, jak sama cichcem powłóczę niedwuznacznym wzrokiem za kilka lat młodszymi kolegami, to sama się czuję jak pedofil XD.

    Generalnie 16 w Stanach to już pełnoletność. Można w tym wieku prowadzić samochód, no i Hamerykańskie komedie dla nastolatek mieszczą się w tym przedziale wiekowym… czy przypadkiem taka Bella ze Zmierzchu nie miała tyle, a jej facet miał ze sto! to dopiero różnica wiekowa XD.

    Nie pierwszyzna, że postaci w animcach nie wyglądają na swój wiek. Np. cały gag w Ouranie w przypadku Honey­‑senpaia na tym polegał, że był najstarszy a wyglądał jak przedszkolak.

    Niemniej Japończycy „subtelnie” naginają granice. Jeszcze społecznie uznawalne, jeszcze nikt prawnie nie może się się przyczepić. To w pewien sposób rzeczywiście świadczy o ich mentalności.

    Produktów loli­‑hentai też jest milion i jakoś nikt się ich nie czepia. Nieletnie pyszczki animowanych dziewcząt widnieją z artykułów skierowanych do panów. Sedno w tym, że są to właśnie narysowane panienki… To niezły sposób na obejście przepisów.
  • Avatar
    San-san 5.06.2016 23:00
    Re: Odcinek 9
    Komentarz do recenzji "Mayoiga"
    *.* chcę drugi sezon!

    To jest wspaniałe! Będę trzymać kciuki ;3
  • Avatar
    A
    San-san 7.04.2016 15:30
    ale jak to?
    Komentarz do recenzji "Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu"
    C­‑c-co to był za koniec?! Q.Q

    beczałam cały odcinek, biedny Kiku­‑san!

    Ale jest szansa na drugi sezon tak? Chcę! Bardzo!

    Zachwyt nie pozwala wypowiedzieć się zbornie.

    Postaci, historia, grafika, muzyka wszystko bardzo udane. :)
  • Avatar
    San-san 4.04.2016 20:26
    Re: Sekwel dawać!
    Komentarz do recenzji "Hai to Gensou no Grimgar"
    ^^ fakt
  • Avatar
    San-san 3.04.2016 17:31
    Re: Sekwel dawać!
    Komentarz do recenzji "Hai to Gensou no Grimgar"
    Role play? Oo

    RPG

    A co do drugiej części – Takeo­‑kun?

    ... ???
  • Avatar
    A
    San-san 1.04.2016 19:22
    *ociera łezkę*
    Komentarz do recenzji "Hai to Gensou no Grimgar"
    Tempo tempem… Obejrzałam Tenshi no Tamago, nic nie dzieje się wolniej :)

    To miało być anime chilloutowe z pięknym tłem gdzie miga gdzieniegdzie tyłek Yume (i dobrze bo to zacny tyłek był jak bym taki miała to też bym chodziła w takich szortach i wypinała ku ogólnej uciesze gawiedzi). Tu i tam podkręca się znienacka grzanie i pojawiają się te mocne momenty, które były jak plaskacz po ospałej twarzy. Bardzo mi się podobało i jedno i drugie tj. Chilluot był jak się siedziało nad odcinkiem wieczorkiem z herbatą tudzież kakaem i odlatywało się od rzeczywistości wczuwając w melancholijną atmosferę. Natomiast momenty akcji były tak dobre, że powietrze robiło się gęstsze niż podczas bitwy o Helmowy Jar, wcale nie ujmując temu drugiemu zasług. Byłam pod wrażeniem pierwszej walki z goblinami (późniejszych także), akcji z Manato, akcji z Marie i jej towarzyszami, akcji z Rantą. To takie 4 punkty najistotniejsze i Najmocniejsze. Akcenty forte w utworze granym piano. O spoko, było ciekawie.

    Dużo rozważań i codzienności. Te wyprawy na targ, co robimy jak mamy wolne, planowanie, docieranie się… z jednej strony było trochę nudnawe, ale z drugiej odzierało fantasy z heroizmu i patetyczności, a bardziej z tego drugiego. Nadawało realizmu. Odpowiadało w pewnej mierze na pytanie co by było gdyby naprawdę tak się zdarzyło?

    Nawet sceny kąpielowe i głupie teksty Ranty miały swój sens jak na to spojrzeć… No to było takie zwyczajne. Jak bym była na miejscy Ranty to bym może zrobiła to samo ^^... (Jak bym była na miejscu Yume to pewnie też bym się zakradła do łaźni jak się chłopaki kapią, a co!)

    Naturalnie błędy były również, co zostało zauważone w komentarzach już wcześniej. Trochę mało ogarnięcia świata w ogóle. Dlaczego poszukiwacz nie może zająć się np. handlem, albo posprzątać z pieniądze kilka stajni żeby przetrwać? Dlaczego tyłek Yume a nie cycki Shihoru?

    Różne różniste, ale myślę, że to i tak drobiazgi. Mnie się podobało. Przede wszystkim dlatego, że te mocne momenty były jak kubeł zimnej wody po tych spokojnych i może dlatego robiły na mnie tak duże wrażenie. Gdy z kolei w Attack on Titan zwiększające się stosy trupów robiły na mnie sukcesywnie coraz mniejsze wrażenie.

    Spłakałam się jak Fum nad bobrem i uważam, że chwała im za to. Jednak można było zrobić subtelne anime z grą na emocjach i nie jest to zagrane na skrzypach/Shigatsu wa kimi no uso.

    nie żebym miała coś do skrzypiec XD
  • Avatar
    San-san 1.04.2016 19:02
    Re: Sekwel dawać!
    Komentarz do recenzji "Hai to Gensou no Grimgar"
    ... Q.Q Akatsuki no Yona zginęło na polu chwały? Aale jak to? nie będzie sequela? ... serio? q.q *chlip*

    Problem w tym, że przekoksany bohater to gorsze wyjście niż fajtłapa. Nuuudyyy.

    wolę przekokasanego… :)
    Lubię głupich bohaterów jako tło i mądrych na plan I
    Jak mają wady lepiej, jak nie mają trudno, ale fajtłapy są już naprawdę trudne do polubienia >.<
  • Avatar
    San-san 1.04.2016 18:59
    Re: Sekwel dawać!
    Komentarz do recenzji "Hai to Gensou no Grimgar"
    zawsze zostaje role play ;)

    W niektórych systemach samodzielnie rozkłada się pulę punktów, co zawsze niezmiernie mi się podobało. Można było stworzyć życiowe paradoksy: np. odrażającego z wyglądu bohatera z charyzmą, siłą przekonywania i urokiem osobistym :D jak w życiu.
  • Avatar
    San-san 1.04.2016 18:55
    Re: Teoria:
    Komentarz do recenzji "Hai to Gensou no Grimgar"
    Podoba mi się ^^

    skąd jednak pamiętali by echa życia realnego „to tylko gra”, „gdzie jest moja komórka”... itp.

    No i podkreślane jest, że czują się obco w tym świecie. „w tamtym świecie księżyc miał jakiś inny kolor. Czerwony księżyc wygląda dziwnie”.
  • Avatar
    A
    San-san 28.03.2016 11:21
    dwanaście :)
    Komentarz do recenzji "Oshiete! Galko-chan"
    Wciągnęłam wszystkie odcinki.
    Było zabawnie, forma spełniła swoje zadanie. Długość była odpowiednia… tu rozmiar ma znaczenie ^^

    Bohaterki były w porządku. Jednocześnie wpisywały się w schemat i odstawały. A może raczej wpisując się w schemat nadal okazywały się sympatyczne i ciekawe. Sama mam różnych przyjaciół z zupełnie odrębnych typów zainteresowań i szufladek. Są ci czarni i różowi, zakręceni i spokojni,muzyczni i koniarscy, eleganccy i swobodni, społeczni i wycofani ... każdy ma jednak swoje zalety i poznając ich bliżej doceniam je.

    Humor był ecchi i okraszony pikanterią codzienności ;D na swój sposób urocze.
    Bardzo mi się podobała różnorodność postaci w klasie. Cóż można więcej powiedzieć o takiej serii. Czy oglądać? Na odprężające popołudnie, rozrywkowo nie oczekując też nie wiadomo jak błyskotliwych gagów. Przyjemnie. 7/10
  • Avatar
    San-san 28.03.2016 00:39
    Re: do 4 epka
    Komentarz do recenzji "Akagami no Shirayukihime [2016]"
    Ja o księciu Izanie mam akurat najlepsze zdanie… mniemanie… (czy da się to jakoś rzec bez rymu?)

    Jest przedstawiony jako niezbyt pozytywna postać, ale w przeciwieństwie do Zena jest cudownie rozsądny i wydaje się być znakomitym władcą. Silny psychicznie, zdecydowany. Dba o dobro królestwa. Świadomy swoich atutów i cech. Uważny obserwator i tak naprawdę troskliwy brat. Odpowiedzialny, bezkompromisowy… Nieco zdystansowany, ale to też dobra cecha dla przyszłego króla. Zen natomiast przy całym uroku szarmanckiego młodzieńca i szlachetnych pobudek jest tylko gówniarzem, który bez przerwy naraża siebie i Śnieżkę. Wymyka się swoim przybocznym, łazi gdzieś słońce jedno wie gdzie. Jakby ktoś go napadł, ani by kwiknął. Dobrze, że chociaż ma swoją świętą trójcę, ale moim zdaniem książę wyjeżdżając gdzieś poza obszar zamku powinien mieć eskortę z dwudziestu takich. Oczywista, że można pokazać jak waleczni i oddani są jego towarzysze gdy walczą 1:10, ale logiki w tym żadnej.

    Romans oczywiście jest szalenie uroczy, bo bohaterowie są tak idealni, że trudno nie znaleźć w sobie sympatii dla nich. Niemniej jedną z rzeczy, która mnie wkurzała najbardziej, to absolutna wierność strażników, służących, poddanych… A kiedy Zen chwali swoich przybocznych to wygląda jakby rzucał boczek w zgraję psów. Feudałowie i hrabiowie niechętni poczynaniom księcia i Śnieżki oczywiście po pewnym czasie muszą ulec pod naporem gorących argumentów płynących prosto z szlachetnych serc zamkowej pary.

    Z elementów, z których miałam ubaw to był fakt iż cały zamek kibicował biało­‑czerwonej parce i śledził cały rozwój wypadków jak najlepszą telenowelę. To było zabawne.

    Z postaci polubiłam Szefową zielarzy i młodego Ryuu, który jest genialny, ale odrobinę dziwny i niedostosowany społecznie co czyni go bardziej wiarygodnym i interesującym. Obi też jest bardzo fajną postacią, bo ma plastyczny charakter i trochę brudu za paznokciami. Irytowało mnie tylko kiedy zaczął patrzeć na Zena tym psio­‑poddańczym wzrokiem. Zepsuł się. O wiele bardziej przemawiała do mnie wersja, że podoba mu się obserwowanie telenoweli jaka rozgrywała się pod jego bokiem.

    Fabuła jest dosyć przewidywalna, ale z tego względu odprężająca. Natomiast ilość słodkości jest moim zdaniem średnio dobrana. Lubię słodkie – lukrowane w miodzie topione serie. Na przykład Ore Monogatari, czy Acchi Kocchi oglądało mi się superprzyjemnie. Akagami Shirayuki ma jednak jakiś zgrzyt i nie mogę zachwycić się. Jedynie 6/10. Miłe, urocze, kiepskawe, za słodkie.
  • Avatar
    A
    San-san 23.03.2016 23:31
    taki mały biały słonik
    Komentarz do recenzji "Ajin"
    Bardzo mi się podoba.
    Bohater jest cudowny! Protagonista  kliknij: ukryte  jest tym co Sanuszki lubią najbardziej :)
    Robi dokładnie inaczej niż byśmy oczekiwali po bohaterze shounenowym. Zamiast mścić się na oprawcach – Nagai Kei rozumie ich i im nawet współczuje. Zamiast lecieć z dzidą na czołgi, on ma wszystko w głębokim poważaniu. Zamiast wściekać się i walczyć z nieprzychylnymi opiniami on stara się zjednać sobie ludzi. Zamiast robić głupie emocjonalnie rzeczy. Nagai Kei myśli. Zamiast ignorować rozsądek w imię przyjaźni – działa racjonalnie. Zamiast być zbuntowanym przeciw wszystkiemu, ale mieć słaby punkt w postaci ukochanych osób, głównym jego problemem jest to, że jego podświadomość działa mu na złość i wykonuje polecenia na opak. Złoty dzieciak, chcę więcej takich bohaterów. To anime jest kochane! <3 Pokładam też duże nadzieje w nadchodzącym „Kiznaiver”, z tego samego powodu.

    Opening i ending mają się równie przyjemnie. Z pewną fascynacją oglądam w ogóle animację do endingu (z trupów wyrastają urocze kwiatki). Nawet jak sylwetka jest zarysowana na zasadzie cienia – to cień wbijający sobie gałąź w szyje nadal robi wrażenie.

    Co do pozostałych postaci, to oczywiście Kapelusznik jest wysoko na liście mojego uwielbienia. Wspaniały antagonista. I ten lisi uśmieszek i w ogóle dziadzio w kaszkieciku, no tylko wytulać. Drugą superpostacią jest Ogura i jego FK, powinien dostać oskara. Może Leo się podzieli (w końcu na co mu ten oskar, wszyscy i tak wiedzą, że zasłużył na więcej niż pokazowe odznaczenie równie cenne co lajki na fejsbuku). Ogura jednak dostaje niewiele czasu antenowego. Na pierwszy plan wybija się Kei. Były pewne szanse dla Kaia, ale ten nadal spełza z góry, więc na jakiś czas o nim zapomnijmy i uczcijmy tygodniem ciszy.

    Fabuła jest też bardzo zacna. Z zaciekawieniem śledzę poczynania Kapelusznika i Białego Garnituru. Nie do końca wiadomo: co ona ta tajemna organizacja Exterminacji Ajinów?, ale wierzę, że to słuszny polityczny mętlik. Matko, matko, jeszcze tylko czy odcinki… Łolaboga będzie mi przykro jak się skończy. Tak dobrze się patrzy!
  • Avatar
    A
    San-san 27.02.2016 21:17
    gwiazdki w oczach
    Komentarz do recenzji "Nijiiro Days"
    dołączam wianuszek zachwytów.
    Bohaterowie są tacy jak możemy ich ocenić tylko po przyjrzeniu się projektom postaci: uroczy, emocjonalny blondynek, czarnowłosy spokojny i małomówny, czerwonowłosy bawidamek i brunet „dobry brat”. Tacy się wydają na pierwszy rzut oka. Ale nie są zupełnie płascy, nijacy i pod linijkę. Czarnowłosy Tsuyopon(u <3) jest bardzo łagodny i przyjacielski, czerwonowłosy Mattsun jest (oprócz może sfery nauki) rozgarnięty i  kliknij: ukryte , Blondynek nie jest totalną fajtłapą  kliknij: ukryte  i jako pierwszy zarywa do dziewczyny, Dobry brat Keichi ma swoje biczyki… dziewczyny też wypadają nieźle, choć moje serce podbiła Anna w przeciwieństwie do typowej tsundere Mari, która jest nieprzyjemna i wcale nie urocza tylko męcząca.
    Yukirin jest w porządku, choć jestem neutralnie do niej nastawiona.

    Fabuła jest nieskomplikowana ale i nie nudna. Odcinki trwają idealnie długo bo tylko 10 min i to bardzo im pasuje :3

    Czekam z tęsknieniem na kolejne odcinki. :)
  • Avatar
    San-san 27.02.2016 21:09
    Re: po 5 epkach
    Komentarz do recenzji "Oshiete! Galko-chan"
    Podpisuję się pod opinią :)

    Z jednej strony jest to ciut absurdalne, że tematy rozmów generalnie krążą wokół jednego i tego samego wątku ^///^. W dodatku główną inicjatorką wszelki podtekstów jest Otako.

    Ale seria jest przyjemna, krótkie odcinki, przyjemne postaci (także Drugoplanowi z klasy są zróżnicowani i mają swój indywidualny wygląd) nawet ścieżka dźwiękowa jest w porządku :)

    Chociaż „Asuka Show” było bardziej urocze, niemniej jak dla mnie osiągnięto dokładnie to co zamierzano :)
    boss gatunku.
  • Avatar
    A
    San-san 16.01.2016 22:52
    róże, wszędzie róże.
    Komentarz do recenzji "Utena la fillette révolutionnaire the Movie"
    Nie jestem wcale zapoznana z serialem, więc postanowiłam przywitać się z tym filmem aby ogarnąć klimat.

    Zacznę jak zwykle od plusów.
    Bardzo ciekawa grafika. Co prawda byłabym wdzięczna, gdyby ktoś pozbawił postaci twarzy, bo oczy… Ba! całe twarze są okropne.
    Ale architektura akademii bardzo interesująca. Przywodziło mi to na myśl Hogwart Science Fiction ^^. Schody, krużganki, wiszące nad przepaścią kładki. Absurdalne potężny gmach. Swoją drogą wspaniale musieli się bawić rysownicy, którym ktoś najwyraźniej powiedział: „Tła? Olejcie perspektywę i wszelkie zasady. Może być cokolwiek; schody, ściany, balustrady, wieże, co chcecie, nie musi się nic zgadzać”. Czerwone szkicowe linie, staranne wbrew pozorom detale, wszystko w ruchu i dość dowolnej pogodzie – niemniej udane wrażenie.

    Kolejnym plusem jest…. ee… hm. Może sam pomysł z różana panną młodą, jako nagrodą za wygraną w walce między tajemniczymi wybrańcami noszącymi symbol róży. Reszta była dla mnie trochę zbyt przegadana. Gdybyż to był sam patos i surrealizm. Ale było także kilka elementów, które zwyczajnie mnie zniesmaczyły.

     kliknij: ukryte 

    Muzyka była taka sobie. Wszystkie kawałki w jednym tonie, same w sobie może i nie złe, ale raz, że zupełnie nie w moim stylu, dwa, że wcale mi się nie zgrywały z atmosferą tego co się działo.
    Jeśli chodzi o poczucie sf połączone z surrealizmem, trochę oderwaniem od rzeczywistości, z metaforyką i ciekawym klimatem otoczenia to Casshern Sins wygrywa po całości, a muzyka tam to bajka. Tutaj to nieporozumienie. Nawet Tenshi no Tamago zostawiło po sobie lepsze wrażenie. Choć samo w sobie jest odlotem. Ale przynajmniej jest konsekwentne w swoim klimacie.

    Pod koniec zaczęłam zasypiać. Końcówka była miałka i zepsuła wszystko. Nie chodzi o samo założenie fabularne (jeśli możemy o czymś takim w ogóle tutaj powiedzieć), tylko o sposób przedstawienia.

    W zasadzie nie wiem czy ocenić ten film, ale mam dość negatywny jego obraz i moja ocena uplasowuje się gdzieś w okolicach: 5/10