Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

Easnadh

  • Avatar
    Easnadh 7.10.2016 16:45
    Re: Pierożki~
    Komentarz do recenzji "Yuuri!!! on Ice"
    Rotfel napisał(a):
    Przestańcie patrzeć jednostronnie i porównywać te serie, bo „ładni panowie”. To głupie.
    O!

    Co prawda jeszcze nie wiem, czy faktycznie „Yuri!!!” będzie tak zajedwabiste jak się zapowiada, ale sama miałam ochotę zmyć Nanami głowę za to porównanie do „Free!” (tylko nie miałam na to rano czasu), bo sama specjalnie nie wspomniałam o tym ani słowa. Jak dla mnie te serie (na poziomie 1. odcinka) nie mają ze sobą praktycznie nic wspólnego, a w każdym razie mnie „Free!” nawet przez myśl nie przeszło podczas oglądania „Yuri!!!”, a było nie było recenzowałam oba sezony. Jakbyśmy zaczęli zawsze rozpatrywać anime pod względem obecności ładnych panów, to zapraszam kogoś do porównania „Yuri!!!” i np. „Bleacha” (no co? Aizen to nieziemskie ciacho), bo jakby nie patrzeć, to też w pewnym sensie sportówka, cały czas się leją, na upartego to też „sport”, i to wymagający zdrowej kondycji.
  • Avatar
    A
    Easnadh 6.10.2016 21:27
    Pierożki~
    Komentarz do recenzji "Yuuri!!! on Ice"
    O jaaa… Jakoś tak po zeszłym sezonie straciłam chęć do oglądania czegokolwiek, tak bardzo nijaki/rozczarowujący on był. Ale obejrzałam 1 ep „Yuri!!! on Ice” i wróciła mi w jednym momencie cała radość oglądania anime. Było ślicznie, emocjonująco (występ Victora i Yuriego oglądałam z takim samym zachwytem jak prawdziwych łyżwiarzy figurowych) i głupkowato zabawnie. Bohaterowie są… interesujący, kreska i animacja cudne, mam tylko nadzieję, że się nie spsują. Opening świetny, ending jeszcze lepszy, bardzo wpada w ucho. Tak samo jak uroczy akcent mieszkańców wiochy Yuriego.

    No i od przyszłego odcika najprawdopodobniej będę mogła częśćiej usłyszeć Junichiego Suwabe. Kolejny plus.
  • Avatar
    Easnadh 5.10.2016 17:50
    Komentarz do recenzji "Orange"
    Z tego, co kojarzę, Komucha to troll. Nie przemuj się więc tą opinią.
  • Avatar
    Easnadh 19.09.2016 05:30
    Komentarz do recenzji "Orange"
    No fakt, już w mandze to wytłumaczenie zgrzytało. Ale z drugiej strony przynajmniej nie pokażą konkretnej chwili, kiedy cała piątka (no przecież chyba tym razem nie wezmą dzieciaka…) wybiera się samolotem nad Trójkąt Bermudzki i zrzuca listy… No i jednak jakimś cudem znad tego Trójkąta wraca. To by jednak było jeszcze bardziej żenujące.

    ...A w anime jeszcze na dodatek krzywe i brzydkie.
  • Avatar
    Easnadh 3.09.2016 21:37
    Re: słowa wstępne
    Komentarz do recenzji "Final Fantasy XV: Gwardia Królewska"
    Nah, wersja ze średnikiem wygląda jeszcze gorzej. Kolejność zdań jest dobra, ale średnik nie pasuje.

    Nigdzie nie jest napisane, że te kilka słów wstępu do recki musi być jednym zdaniem. Wystarczy w twojej wersji po „animacje” dać kropkę, a następne zdanie stworzyć w stylu: „Zarówno dla fanów, jak i laików”. Albo nawet zostawić jak jest, tylko opuścić słówko „który”.
  • Avatar
    Easnadh 30.08.2016 19:50
    Re: Odcinek 9 - grafika 10/10
    Komentarz do recenzji "Orange"
    Też mi to przemknęło przez myśl – ale co z tego, o ile się nie mylę, w ogólnodostepnej japońskiej telewizji leci ten szit…
  • Avatar
    Easnadh 30.08.2016 17:53
    Re: Odcinek 9 - grafika 10/10
    Komentarz do recenzji "Orange"
    Jezu Chryste… Szokłam. Kto rysował drugą połowę odcinka? (Konkretnie od 16:50.) Pięcioletnie dziecko?

    Z każdym odcinkiem to anime osiąga nowy, coraz wyższy lewel graficznego paskudztwa. Naprawdę nie wiem, jakim cudem przejdzie mi później w recenzji przez klawiaturę zdanie, że polecam to anime… W życiu nie pomyślałabym, że akurat paskudna kreska i animacja mogą aż tak obrzydzić dobre fabularnie anime, że nie będę miała ochoty polecać go innym.
  • Easnadh 21.08.2016 22:34:52 - komentarz usunięto
  • Avatar
    Easnadh 20.08.2016 22:18
    Re: ...
    Komentarz do recenzji "Orange"
    Nie wiem, jak inni, ale ja właśnie dlatego się czepiam, że bardzo lubię historię opowiedzianą w Orange. Jest ciepła i naprawdę dobrze wyważona od strony fabularnej: miesza ze sobą momenty zabawne i wzruszające w taki sposób, że wypada to wyjątkowo naturalnie. I dlatego uważam, że tak dobra historia zasługuje na o wiele lepszą oprawę graficzną. A tymczasem anime jest paskudne i tyle, nie da się tego inaczej nazwać, co wywołuje u mnie, fanki pierwowzoru, złość, frustrację i żal, którym w komentarzach daję ujście.

    A biorąc pod uwagę grafiki promocyjne, to też jest robienie fanów w konia, bo zarówno art na oficjalnej stronie, jak i projekty postaci były bardzo ładne. Nie wiem, kto dał ci prawo do oceniania tego, które anime jest bardziejsze w robieniu fanów w konia. D.gray­‑mana nie widziałam, więc oceniam według własnych kryteriów.
  • Avatar
    A
    Easnadh 20.08.2016 22:14
    Odc. 7. Morze możliwości
    Komentarz do recenzji "Orange"
    Tym właśnie jest to anime od strony graficznej. Bo myślałam, że jeśli chodzi o kreskę, gorzej niż w odcinku 5. być nie może. A jednak. W odcinku 7. bohaterowie przez większość czasu nawet nie byli do siebie podobni. To straszne.
  • Avatar
    A
    Easnadh 2.08.2016 19:01
    Odc. 5. Requiescat in pace, nieszczęsna grafiko...
    Komentarz do recenzji "Orange"
    Uczcijmy, proszę, minutą ciszy śmierć grafiki w 13 minucie i 44 sekundzie. Nigdy nie miała się w tym anime za dobrze, ale ostatnio rokowała naprawdę duże szanse na poprawę, co, jak sądzę, wlało nadzieję w serca wielu fanów. Niestety, twało to tylko chwilę, przez co pod koniec szok z powodu nagłego zgonu był jeszcze większy.

    Biedne jest to „Orange”, naprawdę. Ma tak dobrą fabułę, że zasługuje na lepszą grafikę, a tymczasem… Aż czasem odechciewa mi się oglądać.
  • Avatar
    Easnadh 1.08.2016 05:57
    Komentarz do recenzji "Orange"
  • Easnadh 23.07.2016 13:58:02 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Easnadh 18.07.2016 22:05
    Odc. 3. 。・゚゚・(>д<)・゚゚・。
    Komentarz do recenzji "Orange"
    No wreszcie. Albo się przyzyczaiłam do kulawej grafiki (w co wątpię), albo to był w końcu całkiem ładny odcinek.

    A zresztą, co ja tu o grafice, skoro w 3. odcinku emocje wypłynęły z monitora i zalały mnie wielką falą. Znam mangę, czytałam ją wiele razy, a mimo to pod koniec odcinka ryczałam jak bóbr (może dlatego grafika mi się podobała, bo niewyraźnie widziałam). Ten moment, kiedy w widza uderza myśl, dlaczego Kakeru  kliknij: ukryte  Poza tym niesamowicie podobała mi się scena w klasie, kiedy Kakeru „zbierał zamówienie”: nakładające się na siebie głosy, śmiech, przekomarzania – fragment z sokiem pomarańczowym musiałam przewinąć, bo nie wiedziałam, kogo słuchać, Suwy czy Naho i Kakeru. To było takie normalne i naturalne, zdarza się przecież non stop w większym gronie znajomych… i prawie wcale w anime, gdzie wszyscy chyba dostali od jakiejś pani urzędniczki dialogowy numerek i czekają na swoją kolejkę. Relacje pomiędzy bohaterami, spojrzenia (mina Naho przy: „O piątej!” – bezcenna), drobne gesty (zwłaszcza Suwa i jego obrócenie głowy w kierunku Naho, kiedy Kakeru opowiadał o Uedzie), rozmowy o niczym albo o czymś, wykonywanie codziennych czynności – jej, jakie to wszystko jest w tym anime naturalne i jak mi się to podoba.
  • Avatar
    Easnadh 17.07.2016 19:37
    Re: Modowe babole :|
    Komentarz do recenzji "91 Days"
    Tak myślałam, że kawałek o igoranctwie może zabrzmieć obraźliwie – ale to tyczy się też mnie, bo jakby np. zamiast Phantoma I narysowali Phantoma IV, to bym się nawet nie skapnęła, że coś jest nie tak, bo na autach się nie znam (a ten konkretny samochód wyguglalam sobie po obejrzeniu odcinka, bo mnie twórcy wnerwili i się zawzięłam). Generalnie wszyscy zostaliśmy obrażeni przez twórców anime, w ten czy inny sposób, o! :) Aha, i nie dopartuję się w anime błędów, ale niektóre same mi się mimo woli rzucają w oczy.
  • Avatar
    Easnadh 17.07.2016 17:54
    Re: Modowe babole :|
    Komentarz do recenzji "91 Days"
    Yagami1 napisał(a):
    A wszyscy mi mówią, że jestem fanatykiem animu…Do ciebie jeszcze mi trochę brakuje xd
    Co ma jedno do drugiego? O_o

    Dla mnie także bardzo ważne są relacje między bohaterami i fabuła (vide moje zachwyty nad tymi aspektami w adaptacji „Orange” z tego sezonu, chociaż jednocześnie jestem świadoma, że grafika i udźwiękowienie ssą, tak więc, jak widzisz, potrafię dostrzec zarówno zalety, jak i wady serii), zresztą na początku pierwszego komentarza napisałam, że „91 Days” generalnie mi się podoba. To nie znaczy jednak, że mam radośnie przyklaskiwać wszystkim bardzo oczywistym (dla mnie) i poważnym babolom, jakie zauważę. Zwłaszcza że, jak wpomniałam, ten samochód, Phantom I, chciało się animatorom wyguglać i wiernie odwzorować. Czyli jak chcą, to potrafią. Z ubraniami im się najwyraźniej nie chciało, a takiego podjścia nie powinno się pochwalać, bo to robienie z widzów debili: „A bo te otaku głąby i tak nie zauważą…”.

    Bo widzisz, ta seria równie dobrze mogłaby się dziać na wymyślonej planecie, w wymyślonym kraju, gdzie także istniałaby prohibicja, gdzie chłopaczek mściłby się na zabójcach swojej rodziny, gdzie jego kumpel pędziłby w kuchni bimber, a lokalne rodziny mafijne walczyłyby o władzę – wtedy spoko, niech animatorzy ubierają postaci, jak chcą, albo nawet wcale, mogą latać na golasa, mogą być niebiescy i mieć jedno oko, jeśli takie byłoby założenie tego konkretnego wymyślonego uniwersum, zgadzam się na wszystko. Jednak osadzenie akcji w Ameryce lat 20. jest dość specyficznym zabiegiem, sztuczką mającą zachęcić widza, bo raczej niewiele jest takich serii. No więc zachęcili mnie, a potem odwalili taką kaszanę i amatorszczyznę w tym jednym konkretnym aspekcie licząc, że jestem, podobnie jak spora część społeczeństwa, ignorantką w kwestii historii mody i będzie mnie można zrobić w balona, przełknę wszystko. Otóż nie. I serio, jakby to była kiepska seria, machnęłabym ręką i nawet nie chciałoby mi się pisać komcia, ale problem polega na tym, że anime mi się podoba – i dlatego tak irytują mnie pójścia na łatwiznę i żerowanie na naiwności oraz ignoracji widza, bo to nie dość, że dla mnie oznacza brak szacunku, to jeszcze psuje jednak moje wrażenia i obniża ogólną ocenę.
  • Avatar
    Easnadh 17.07.2016 08:28
    Re: Modowe babole :|
    Komentarz do recenzji "91 Days"
    Znaczy wiesz, „fango” to po włosku „błoto”, a także „muł”, „szlam”. Może być tak, że Fango to nie imię, a gangsterska ksywka (a to prawdopodobne, bo w anime jest też Tigre, Granchio i Serpente, to wszystko zwierzątka; co ciekawe, mamy też Plaster, czyli Cerotto, a nie wydaje mi się, żeby to były normalne włoskie imiona, sprawdziłam) i tutaj otwiera nam się pole do interpretacji, dlaczego kolesiowi dano ksywkę Błoto.
  • Avatar
    Easnadh 17.07.2016 00:46
    Re: Modowe babole :|
    Komentarz do recenzji "91 Days"
    Maxromem napisał(a):
    Masz jakieś info na ten temat?
    Uh, niestety nie. Ale z drugiej strony, działając tak na czuja (bo bardziej znam się na stylu fryzur niż na farbowaniu bądź nie farbowaniu), nie wydaje mi się. Możliwe, że ukradkowe pokrywanie siwizny ciemną farbą, owszem, zdarzało się i to nawet całkiem często, ale raczej żaden „prawdziwy facet” się do tego nie przyznawał. Gangster farbowany na blond brzmi strasznie… współcześnie i japońsko, ci wszyscy yankee i tak dalej…

    Na pewno Fango ma za długie włosy. Fryzury mężczyzn wówczas polegały na tym, żeby zapuścić sobie lekko włosy na tyle, by móc je zaczesać do tyłu i ułożyć przy pomocy masy brylantyny tudzież tańszych zamienników, jak np. wody z cukrem, jak kogoś nie było stać, żeby pozostały w takiej pozycji i na dodatek błyszczały się jak łysemu czoło. Modne też, chociaż mniej, były fale, czasem sztucznie karbowane, jak u kobiet. Ale na pewno nie były w modzie włosy na tyle długie, żeby cokolwiek wisiało luzem po obu stronach twarzy (więc Angelo też jest do tyłu z modą). O stroju Fango się nie wypowiem, bo koleś wygląda, jakby się urwał z westernu, po drodze przejechała go lokomotywa i ze 3 dyliżansy, a w międzyczasie udało mu się przenieść w czasie, zajumać kurtałkę jakiemuś lotnikowi z WWII, cofnąć się parę wieków i wyhodować zabójczą hiszpańszką bródkę, aby w końcu wrócić do cudownych czasów roaring twenties. Nie mam słów, by określić, jak wielkim modowym bajzlem jest Fango.
  • Avatar
    Easnadh 16.07.2016 16:12
    Re: Modowe babole :|
    Komentarz do recenzji "91 Days"
    Who cares? Well, twórcy powinni. Jeśli robimy anime osadzone w pewnym konkretnym przedziale czasowym i generalnie trzymamy się realizmu, to olanie tego, w co ubierali się bohaterowie, jest jednak dość sporym nieopatrzeniem. To tak jakby nakręcić np. „Dumę i uprzedzenie”, a bohaterki ubrać w renesansowe suknie. Albo zrobić film o Szekspirze i ubrać bohaterów w średniowieczne szaty. Gdyby Daisy w „Wielkim Gatsbym” pomykała w pseudo­‑wiktoriańskiej sukni, byłoby o wręcz śmieszne i bardzo nieprawdziwe oraz ogólnie psuło film.

    Zwłaszcza że moda dwudziestolecia międzywojennego jest szalenie charakterystyczna i bardzo łatwa do „zrobienia” pod względem zaprojektowania nawet dla laika: suknie na ramiączkach, spódnica kończąca się na wysokości połowy łydki, obniżona talia – gdzieś na wysokości połowy bioder – i ogólnie prosta linia sylwetki, bez zaznaczonego biustu czy wciętej talii. Nic skomplikowanego. W bardzo uproszczony sposób można to narysować za pomocą pięciu kresek.

    I nie wiem, gdzie w mojej wypowiedzi jest feminizm. Za to na pewno jest pewna wiedza o historii mody kobiecej (moje hobby, jakby ktoś się nie domyślił), której twórcy anime najwidoczniej nie mieli, a nawet więcej – nie chciało im się tego nawet wyguglać. Wstyd.
  • Avatar
    A
    Easnadh 16.07.2016 13:59
    Modowe babole :|
    Komentarz do recenzji "91 Days"
    Wszystko fajnie, fabuła jest wciągająca, kreska i animacja ładna, opening klimatyczny, ale jednej rzeczy nie jestem i nie będę skłonna wybaczyć – ubiory i fyzury kobiet w tym anime to czysta kpina. Od razu padł mi cały „realizm” serii, można go spuścić w klopie, podeptać, zakopać, co kto woli :|

    To czasy prohibicji, tak? Konkretnie 1928? W co więc, na litość, ubrane były te wszystkie dziołchy na weselu? Długość spódnicy panny młodej sugeruje lata 20., tyle że wygląd góry sukni już nie, na dodatek wyraźnie zarysowane talie na naturalnej wysokości, bufki na rękawach, rozłożystość i długość dołu sukni gości są w ogóle od czapy, bo to ani 1900, ani tym bardziej 1910, ani w ogóle nie wiadomo co, a koło lat 20. i 30. to to nawet nie stało. Fryzura panny młodej jest współczesna i tyle, nie dam sobie wmówić, że jest vintage. Jako narzeczona/żona dzianego i wpływowego faceta ona pierwsza powinna podążąć na modą, bo było ją na to stać, a poza tym ubiór zawsze był wyznacznikiem statusu, jakby się ubrała w jakieś dziwaczne, przestarzałe szmaty, koleżanki z socjety by ją wyśmiały albo obgadywały za plecami.

    Ale Phantoma to już dobrze potrafili odwzorować. To niesprawiedliwe…
  • Avatar
    A
    Easnadh 11.07.2016 19:59
    Odc. 2. A nie mówiłam?
    Komentarz do recenzji "Orange"
    Wiedziałam, że to się zrobi brzydsze ;A; Tym razem animatorzy skrzywdzili głównie Suwę, chociaż reszty też nie oszczędzali, każdemu się dostało, i to zdrowo. Generalnie chyba mają problem z rysowaniem postaci z profilu, bo o ile twarze en face potrafią być miejscami bardzo ładne, o tyle głowy widziane z boku przypominają rysunki amatorów, którzy wrodzony talent mają, ale z anatomią są jeszcze trochę na bakier. A końcówka odcinka z dorosłymi bohaterami to już istna tragedyja, chyba wszyscy animatorzy się rozchorowali, więc sprawę oraz pędzel i kredki w swoje ręce musieli wziąć pan Yachiro, portier, oraz pani Takemura, sprzątaczka. I, o mój Boże, te rybki w akwarium, to było dziwne…

    jakby tego było mało, dźwiękowo też jest gorzej – dialogi są cichsze niż muzyka w tle… Wyszło na odwrót i to głosy bohaterów były w tle, a muzyka na pierwszym planie. Żałuję zwłaszcza momentu, kiedy Suwa uwodzicielskim tonem kusił Kakeru do przyłączenia się do treningu po lekcjach. Bardzo podoba mi się wybór jego seiyuu, nie brzmi ani gówniarsko, ani za staro jak na licealistę.

    Tyle że nadal cholernie mocną stroną tego anime jest sposób, w jaki pokazuje relacje między bohaterami. Scena z Naho i jej mamą, kiedy obydwie mają identyczne reakcje na swoje problemy, była świetna. Uwagę zwraca też stosunek zwykle raczej nieśmiałej Naho do Suwy – w ich relacji nie ma tej nieśmiałości (rzuca się to w oczy zwłaszcza w kontraście z relacją Naho/Kakeru), ich rozmowy wypadają niezwykle naturalne i uroczo zwyczajnie; w mandze mi umknęło. Oj, Suwa, Suwa, biednyś, od początku widać, że dziewczyna nigdy nie widziała cię inaczej niż kumpla. Plus scena w altance w parku była dobra – śliczna (w końcu, przynajmniej przez jakiś czas…) i mocna, to przejście od żartów do takiego wyznania, klimat stworzony przez brak podkładu muzycznego, tylko ciszę i głosy bohaterów – a zwłaszcza spokojny głos Kakeru – tak jakby tematem rozmowy była jakaś najzwyklejsza pod słońcem rzecz.
  • Avatar
    Easnadh 4.07.2016 05:20
    Re: Trochę to nieładne było...
    Komentarz do recenzji "Orange"
    Napisałam przecież – postaci robią się krzywe na twarzy, gdy się ruszają, zwłaszcza Azu i jej oczy. Mogę ci to zdanie przekopiować i wkleić w posta jeszcze z 10 razy, jesli potrzebujesz kolejnego powtórzenia.
    Sorry, ale kreska w mandze była śliczna, więc chyba mam prawo czuć odrobinę rozczarowania.

    „Nerwowość u widza”... Mój Boże, ci wyszyscy biedni neurotycy i panny chore na globus zasiadający co tydzień przed telewizorem/komputerem i oglądający „Orange”, aby się uspokoić… A tu przyjdzie taka i narzeka, że bla bla statyczne ujęcia bla bla, a to przecież część ich terapii. Przepraszam, nie wiedziałam.
  • Avatar
    A
    Easnadh 3.07.2016 21:52
    OMG
    Komentarz do recenzji "Hatsukoi Monster"
    Nie wiem, kto postanowił zaproponować jedną z ról Sugicie Tomokazu, ale to zdecydowanie oznaka czystego geniuszu.

    Piątoklasista. Wyglądający jak co najmniej student pierwszego roku. Z głosem Tomokazu Sugity. Grzebiący sobie w spodenkach i krzyczący w kółko przez pół odcinka: „Chinko!!!”.

    Piękne. MOAR, GIMME MOAR!

    PS Wbrew moim obawom główna bohaterka okazała się nieszkodliwa i całkiem urocza. Na pewno zerknę na dalsze odcinki, tylko czy mój mózg to wytrzyma…
  • Avatar
    A
    Easnadh 3.07.2016 19:13
    Trochę to nieładne było...
    Komentarz do recenzji "Orange"
    Wreszcie się doczekałam mojego Orenji... Tylko że mam naprawdę złe przeczucia co do grafiki. Projekty postaci są ładne, ale problem pojawia się, gdy zaczynają się poruszać – stają się krzywi, zwłaszcza Azu i jej cudne kocie oczka pod tym względem skrzywdzono. A to dopiero pierwszy odcinek, zwykle z czasem robi się gorzej, niestety. Ilość statycznych ujęć też nie napawa optymizmem. Podobnie jak smętna animacja openingu i endingu. Piosenki zresztą też są jakieś takie… jak smutne i żałośliwe fałszowanie samotnego faceta nad szóstą butelką piwa wypitego do lustra, bo nikt go nie zaprosił na imprezę, na którą wszyscy inni poszli (zwłaszcza fajne dziołszki).

    Za to bardzo dobrze zostali dobrani seiyuu. I ogólnie historia na razie wydaje się być opowiadana całkiem sprawnie. Podoba mi się też przedstawienie relacji pomiędzy bohaterami i taki beztroski (na razie), upalny, lekko leniwy klimat. Zobaczymy, co będzie dalej, mam naprawdę wielką nadzieję, że tego akurat anime twórcy nie spieprzą i nie obrzydzą mi paskudniejącą kreską.

    A Hagita, jak to Hagita, skradł moje serce podczas meczu. Kurczę, po 10 latach robi się z niego taki ikemen...
  • Avatar
    Easnadh 11.06.2016 21:43
    Komentarz do recenzji "Kumamiko: Girl Meets Bear"
    No widzisz, dlatego nie poszłam jednak na archeologię. Mam za słabą pamięć, takie ważne rzeczy jak starożytne tanucze ryciny wypadają mi z pamięci…