x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Pierożki~
Co prawda jeszcze nie wiem, czy faktycznie „Yuri!!!” będzie tak zajedwabiste jak się zapowiada, ale sama miałam ochotę zmyć Nanami głowę za to porównanie do „Free!” (tylko nie miałam na to rano czasu), bo sama specjalnie nie wspomniałam o tym ani słowa. Jak dla mnie te serie (na poziomie 1. odcinka) nie mają ze sobą praktycznie nic wspólnego, a w każdym razie mnie „Free!” nawet przez myśl nie przeszło podczas oglądania „Yuri!!!”, a było nie było recenzowałam oba sezony. Jakbyśmy zaczęli zawsze rozpatrywać anime pod względem obecności ładnych panów, to zapraszam kogoś do porównania „Yuri!!!” i np. „Bleacha” (no co? Aizen to nieziemskie ciacho), bo jakby nie patrzeć, to też w pewnym sensie sportówka, cały czas się leją, na upartego to też „sport”, i to wymagający zdrowej kondycji.
Pierożki~
No i od przyszłego odcika najprawdopodobniej będę mogła częśćiej usłyszeć Junichiego Suwabe. Kolejny plus.
...A w anime jeszcze na dodatek krzywe i brzydkie.
Re: słowa wstępne
Nigdzie nie jest napisane, że te kilka słów wstępu do recki musi być jednym zdaniem. Wystarczy w twojej wersji po „animacje” dać kropkę, a następne zdanie stworzyć w stylu: „Zarówno dla fanów, jak i laików”. Albo nawet zostawić jak jest, tylko opuścić słówko „który”.
Re: Odcinek 9 - grafika 10/10
Re: Odcinek 9 - grafika 10/10
Z każdym odcinkiem to anime osiąga nowy, coraz wyższy lewel graficznego paskudztwa. Naprawdę nie wiem, jakim cudem przejdzie mi później w recenzji przez klawiaturę zdanie, że polecam to anime… W życiu nie pomyślałabym, że akurat paskudna kreska i animacja mogą aż tak obrzydzić dobre fabularnie anime, że nie będę miała ochoty polecać go innym.
Re: ...
A biorąc pod uwagę grafiki promocyjne, to też jest robienie fanów w konia, bo zarówno art na oficjalnej stronie, jak i projekty postaci były bardzo ładne. Nie wiem, kto dał ci prawo do oceniania tego, które anime jest bardziejsze w robieniu fanów w konia. D.gray‑mana nie widziałam, więc oceniam według własnych kryteriów.
Odc. 7. Morze możliwości
Odc. 5. Requiescat in pace, nieszczęsna grafiko...
Biedne jest to „Orange”, naprawdę. Ma tak dobrą fabułę, że zasługuje na lepszą grafikę, a tymczasem… Aż czasem odechciewa mi się oglądać.
Odc. 3. 。・゚゚・(>д<)・゚゚・。
A zresztą, co ja tu o grafice, skoro w 3. odcinku emocje wypłynęły z monitora i zalały mnie wielką falą. Znam mangę, czytałam ją wiele razy, a mimo to pod koniec odcinka ryczałam jak bóbr (może dlatego grafika mi się podobała, bo niewyraźnie widziałam). Ten moment, kiedy w widza uderza myśl, dlaczego Kakeru kliknij: ukryte nie napisał nic o swojej przyszłości. Zwłaszcza że dosłownie sekundę temu widzieliśmy go roześmianego, z przyjaciółmi, no i jeszcze zaczął chodzić z bardzo popularną dziewczyną… Poza tym niesamowicie podobała mi się scena w klasie, kiedy Kakeru „zbierał zamówienie”: nakładające się na siebie głosy, śmiech, przekomarzania – fragment z sokiem pomarańczowym musiałam przewinąć, bo nie wiedziałam, kogo słuchać, Suwy czy Naho i Kakeru. To było takie normalne i naturalne, zdarza się przecież non stop w większym gronie znajomych… i prawie wcale w anime, gdzie wszyscy chyba dostali od jakiejś pani urzędniczki dialogowy numerek i czekają na swoją kolejkę. Relacje pomiędzy bohaterami, spojrzenia (mina Naho przy: „O piątej!” – bezcenna), drobne gesty (zwłaszcza Suwa i jego obrócenie głowy w kierunku Naho, kiedy Kakeru opowiadał o Uedzie), rozmowy o niczym albo o czymś, wykonywanie codziennych czynności – jej, jakie to wszystko jest w tym anime naturalne i jak mi się to podoba.
Re: Modowe babole :|
Re: Modowe babole :|
Dla mnie także bardzo ważne są relacje między bohaterami i fabuła (vide moje zachwyty nad tymi aspektami w adaptacji „Orange” z tego sezonu, chociaż jednocześnie jestem świadoma, że grafika i udźwiękowienie ssą, tak więc, jak widzisz, potrafię dostrzec zarówno zalety, jak i wady serii), zresztą na początku pierwszego komentarza napisałam, że „91 Days” generalnie mi się podoba. To nie znaczy jednak, że mam radośnie przyklaskiwać wszystkim bardzo oczywistym (dla mnie) i poważnym babolom, jakie zauważę. Zwłaszcza że, jak wpomniałam, ten samochód, Phantom I, chciało się animatorom wyguglać i wiernie odwzorować. Czyli jak chcą, to potrafią. Z ubraniami im się najwyraźniej nie chciało, a takiego podjścia nie powinno się pochwalać, bo to robienie z widzów debili: „A bo te otaku głąby i tak nie zauważą…”.
Bo widzisz, ta seria równie dobrze mogłaby się dziać na wymyślonej planecie, w wymyślonym kraju, gdzie także istniałaby prohibicja, gdzie chłopaczek mściłby się na zabójcach swojej rodziny, gdzie jego kumpel pędziłby w kuchni bimber, a lokalne rodziny mafijne walczyłyby o władzę – wtedy spoko, niech animatorzy ubierają postaci, jak chcą, albo nawet wcale, mogą latać na golasa, mogą być niebiescy i mieć jedno oko, jeśli takie byłoby założenie tego konkretnego wymyślonego uniwersum, zgadzam się na wszystko. Jednak osadzenie akcji w Ameryce lat 20. jest dość specyficznym zabiegiem, sztuczką mającą zachęcić widza, bo raczej niewiele jest takich serii. No więc zachęcili mnie, a potem odwalili taką kaszanę i amatorszczyznę w tym jednym konkretnym aspekcie licząc, że jestem, podobnie jak spora część społeczeństwa, ignorantką w kwestii historii mody i będzie mnie można zrobić w balona, przełknę wszystko. Otóż nie. I serio, jakby to była kiepska seria, machnęłabym ręką i nawet nie chciałoby mi się pisać komcia, ale problem polega na tym, że anime mi się podoba – i dlatego tak irytują mnie pójścia na łatwiznę i żerowanie na naiwności oraz ignoracji widza, bo to nie dość, że dla mnie oznacza brak szacunku, to jeszcze psuje jednak moje wrażenia i obniża ogólną ocenę.
Re: Modowe babole :|
Re: Modowe babole :|
Na pewno Fango ma za długie włosy. Fryzury mężczyzn wówczas polegały na tym, żeby zapuścić sobie lekko włosy na tyle, by móc je zaczesać do tyłu i ułożyć przy pomocy masy brylantyny tudzież tańszych zamienników, jak np. wody z cukrem, jak kogoś nie było stać, żeby pozostały w takiej pozycji i na dodatek błyszczały się jak łysemu czoło. Modne też, chociaż mniej, były fale, czasem sztucznie karbowane, jak u kobiet. Ale na pewno nie były w modzie włosy na tyle długie, żeby cokolwiek wisiało luzem po obu stronach twarzy (więc Angelo też jest do tyłu z modą). O stroju Fango się nie wypowiem, bo koleś wygląda, jakby się urwał z westernu, po drodze przejechała go lokomotywa i ze 3 dyliżansy, a w międzyczasie udało mu się przenieść w czasie, zajumać kurtałkę jakiemuś lotnikowi z WWII, cofnąć się parę wieków i wyhodować zabójczą hiszpańszką bródkę, aby w końcu wrócić do cudownych czasów roaring twenties. Nie mam słów, by określić, jak wielkim modowym bajzlem jest Fango.
Re: Modowe babole :|
Zwłaszcza że moda dwudziestolecia międzywojennego jest szalenie charakterystyczna i bardzo łatwa do „zrobienia” pod względem zaprojektowania nawet dla laika: suknie na ramiączkach, spódnica kończąca się na wysokości połowy łydki, obniżona talia – gdzieś na wysokości połowy bioder – i ogólnie prosta linia sylwetki, bez zaznaczonego biustu czy wciętej talii. Nic skomplikowanego. W bardzo uproszczony sposób można to narysować za pomocą pięciu kresek.
I nie wiem, gdzie w mojej wypowiedzi jest feminizm. Za to na pewno jest pewna wiedza o historii mody kobiecej (moje hobby, jakby ktoś się nie domyślił), której twórcy anime najwidoczniej nie mieli, a nawet więcej – nie chciało im się tego nawet wyguglać. Wstyd.
Modowe babole :|
To czasy prohibicji, tak? Konkretnie 1928? W co więc, na litość, ubrane były te wszystkie dziołchy na weselu? Długość spódnicy panny młodej sugeruje lata 20., tyle że wygląd góry sukni już nie, na dodatek wyraźnie zarysowane talie na naturalnej wysokości, bufki na rękawach, rozłożystość i długość dołu sukni gości są w ogóle od czapy, bo to ani 1900, ani tym bardziej 1910, ani w ogóle nie wiadomo co, a koło lat 20. i 30. to to nawet nie stało. Fryzura panny młodej jest współczesna i tyle, nie dam sobie wmówić, że jest vintage. Jako narzeczona/żona dzianego i wpływowego faceta ona pierwsza powinna podążąć na modą, bo było ją na to stać, a poza tym ubiór zawsze był wyznacznikiem statusu, jakby się ubrała w jakieś dziwaczne, przestarzałe szmaty, koleżanki z socjety by ją wyśmiały albo obgadywały za plecami.
Ale Phantoma to już dobrze potrafili odwzorować. To niesprawiedliwe…
Odc. 2. A nie mówiłam?
jakby tego było mało, dźwiękowo też jest gorzej – dialogi są cichsze niż muzyka w tle… Wyszło na odwrót i to głosy bohaterów były w tle, a muzyka na pierwszym planie. Żałuję zwłaszcza momentu, kiedy Suwa uwodzicielskim tonem kusił Kakeru do przyłączenia się do treningu po lekcjach. Bardzo podoba mi się wybór jego seiyuu, nie brzmi ani gówniarsko, ani za staro jak na licealistę.
Tyle że nadal cholernie mocną stroną tego anime jest sposób, w jaki pokazuje relacje między bohaterami. Scena z Naho i jej mamą, kiedy obydwie mają identyczne reakcje na swoje problemy, była świetna. Uwagę zwraca też stosunek zwykle raczej nieśmiałej Naho do Suwy – w ich relacji nie ma tej nieśmiałości (rzuca się to w oczy zwłaszcza w kontraście z relacją Naho/Kakeru), ich rozmowy wypadają niezwykle naturalne i uroczo zwyczajnie; w mandze mi umknęło. Oj, Suwa, Suwa, biednyś, od początku widać, że dziewczyna nigdy nie widziała cię inaczej niż kumpla. Plus scena w altance w parku była dobra – śliczna (w końcu, przynajmniej przez jakiś czas…) i mocna, to przejście od żartów do takiego wyznania, klimat stworzony przez brak podkładu muzycznego, tylko ciszę i głosy bohaterów – a zwłaszcza spokojny głos Kakeru – tak jakby tematem rozmowy była jakaś najzwyklejsza pod słońcem rzecz.
Re: Trochę to nieładne było...
Sorry, ale kreska w mandze była śliczna, więc chyba mam prawo czuć odrobinę rozczarowania.
„Nerwowość u widza”... Mój Boże, ci wyszyscy biedni neurotycy i panny chore na globus zasiadający co tydzień przed telewizorem/komputerem i oglądający „Orange”, aby się uspokoić… A tu przyjdzie taka i narzeka, że bla bla statyczne ujęcia bla bla, a to przecież część ich terapii. Przepraszam, nie wiedziałam.
OMG
Piątoklasista. Wyglądający jak co najmniej student pierwszego roku. Z głosem Tomokazu Sugity. Grzebiący sobie w spodenkach i krzyczący w kółko przez pół odcinka: „Chinko!!!”.
Piękne. MOAR, GIMME MOAR!
PS Wbrew moim obawom główna bohaterka okazała się nieszkodliwa i całkiem urocza. Na pewno zerknę na dalsze odcinki, tylko czy mój mózg to wytrzyma…
Trochę to nieładne było...
Za to bardzo dobrze zostali dobrani seiyuu. I ogólnie historia na razie wydaje się być opowiadana całkiem sprawnie. Podoba mi się też przedstawienie relacji pomiędzy bohaterami i taki beztroski (na razie), upalny, lekko leniwy klimat. Zobaczymy, co będzie dalej, mam naprawdę wielką nadzieję, że tego akurat anime twórcy nie spieprzą i nie obrzydzą mi paskudniejącą kreską.
A Hagita, jak to Hagita, skradł moje serce podczas meczu. Kurczę, po 10 latach robi się z niego taki ikemen...