x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Jeśli ludzie się czymś nadmiernie zachwycają,to nie może być dobre
Re: Odcinek 7.
A pewnie i tak znowu mi się oberwie, że jestem taka mądra, bo czytałam mangę…
Re: <facepalm>
Zresztą, tylko w jednym miejscu napisałam, że moja przewaga wynika z tego, że przeczytałam mangę (okej, w dwóch, jeśli policzymy spoiler). Reszta mojej wypowiedzi bazuje na odnoszeniu się do realiów tamtych czasów oraz do ogólnego nie szufladkowania postaci.
I generalnie – tak, tempo w anime jest zdecydowanie za szybkie, co jest przykre, bo nie to dobra seria, a ma mało odcinków, podczas gdy jakiś randomalny czterdziestotysięczny z kolei tytuł ecchi ma ich 24…
<facepalm>
Plus jego motywy nie są z gruntu złe. Powtarzam, nie szufladkujcie. Tak, on miał być w zamierzeniu postacią irytującą, ale słowo „irytujący” nie jest synonimem do „evil lorda”. Matsuoka chce zostać gwiazdą, a do zespołu potrzebuje perkusisty. Sen jest najlepszy. Są lata 60‑te, coraz więcej młodych ludzi uważa, że era jazzu już minęła, więc podejście Matsuoki nie powinno aż tak dziwić – po co tak dobry perkusista jak Sentarou ma się marnować? Poza tym przypominam, że Sen i Kaoru nie tworzą żadnego oficjalnego zespołu w szkole, ich jazz‑band jest pozaszkolny i w sumie niewiele osób w szkole nawet wie, że Kaoru potrafi grać na pianinie (chociaż Mastuoka może wiedzieć, bo mogła mu o tym powiedzieć Yurika).
A co do Justina Bibera… <facepalm> Radzę poszukać zdjęć Beatlesów, oni mieli wtedy takie fryzury (wikipedia twierdzi, że to akurat zdjęcia z roku '64).
bullshit
Wasze zarzuty przeciwko SnA wynikają w zasadzie z 1) dość szybkiego tempa wydarzeń w anime, a więc pomijania pewnych dość istotnych fragmentów obecnych w mandze; 2) szufladkowania – to, że Yamaoka był przywódcą szkolnych chuliganów, a Maruo był gruby i niezbyt popularny, nie znaczy, że nie mogli grać na gitarze. Rany, co z wam, ludzie? To właśnie w SnA jest takie realistyczne i ludzkie, że każda postać ma nie tylko jedną stronę.
By the way, w tamtych czasach w Japonii rock dopiero robił się popularny, i nie tylko jego szybki, rozrywkowy rytm, ale także piszczące fanki nieco degustowały Japończyków. Zarzut „gdyby od początku w szkole istniał rock‑band” nie trzyma się kupy, bo rock‑bandy nie były wtedy jeszcze powszechne i popularne, a zresztą SnA to nie kolejny tytuł o dwóch grupach przekrzykujących się gówniarzy z przerostem ambicji, którzy myślą, że potrafią śpiewać i wybijają sobie nawzajem zęby. Jeśli tego chcieliście – bardzo źle trafiliście.
A na koniec – kliknij: ukryte tam w barze to był Jun, a nie matka Sentarou, serio nie wiem, skąd wam taki pomysł do głowy wpadł…
Re: Do zapomnienia!...
Pochwalę się przy okazji, że nie tylko wytrwałam, a nawet obejrzałam Okane ga Nai dwa razy :D Jak przyszło do pisania recenzji, to okazało się, że mój mózg zastrajkował i wyrzucił jakiekolwiek wspomnienia z pierwszego seansu (poza wspomnieniem szoku, gdy koleżanka na moje: „Skąd ja znam ten głos…?” odpowiedziała: „To Jun Fukuyama”).
pikseloza
Owszem, anime jak na razie jest nudne, ale oprawa graficzna i animacja to cudeńko i kaleczące je zpikselowane zrzutki akurat działają jednak trochę na niekorzyść.
I tak, wiem, post, jako nic nie wnoszący, jest do usunięcia. Po prostu byłam ciekawa…
Doki Doki... NOPE.
Recenzja oddaje wszystkie moje odczucia co do tej kupki nieszczęścia, tyle że mnie oczy Haruki przypominały bardziej wnętrze pomidora przekrojonego na pół. A na serio: pierwsze odcinki jeszcze dawały radę – póki każdy był poświęcony osobnemu panu. Dalej fabuła opierała się głównie na „Jak tu wyrwac Harukę?”, „A nie, bo to ja ją wyrwę!” oraz „Ojej, Haruka napisała kolejną piosenkę, jest maji kakkoii!”. Motyw z wycieczką i konkursem były gwoździami do trumny, a pojawienie się Cecila to już kaplica (no bo skoro wątek nadprzyrodzony nie został pociągnięty dalej, na szczęście, to po co go w ogóle zaczynać?). Pomimo całej tej tęczy barw na ekranie (akurat strona techniczna anime to bardzo mocna strona, z odcinka na odcinek byłam coraz bardziej zdziwiona tym, że animacja cały czas trzyma poziom, zdarzył się tylko jeden krzywy odcinek), fabularnie anime prezentowało się wyjątkowo bezbarwnie, mdło, nieoryginalnie i bez życia. Tak, to ekranizacja otome game, więc czegóż się spodziewać, ale jak już wspomniała moshi, jak wiele na lepsze zmieniłoby upchnięcie Haruki gdzieś w piwnicy i postawienie w centrum żywej, radosnej Tomochiki?
Już po tytule patrząc, UtaPri powinno być anime o muzyce. ...........Ekhem, dobra, może i nie do końca, ale muzyka jest ważna. No i fakt, śpiewają. Ale jak! Te wszystkie popowe pioseneczki były tak straszliwie mdłe… A już totalnie załamałam się przy „Amazing Grace” zaśpiewanym przez Tokiyę – to, co Miyano Mamoru wyczyniał ze swoim głosem śpiewając utwór, który jest piękny sam w sobie, więc powinien być wykonywany z prostotą, utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że nie, ten pan nie umie śpiewać, weźcie go zakneblujcie (kto nie wierzy, niech sobie obejrzy Skip Beat!). Przy okazji zakneblować możecie też Shou, postać skądinąd zabawną, pełną życia i ogólnie jedną z najlepszych w serii, ale śpiewać zdecydowanie nieumiejącą. Tak naprawdę jedyną godną uwagi piosenką było no, powiedzmy, że rockowe w porównaniu z resztą pioseneczek „Gemini Syndrome” zaśpiewane przez Natsukiego… czy też Satsukiego – seiyuu spisał się na medal, dosłownie czułam intensywność jego głosu i treści śpiewanej przez niego piosenki.
A tak w ogóle to dyrektor Shining Saotome (Norio Wakamoto! Norio Wakamoto!) powinien dostać w recenzji osobny akapit. Czemu nie dostał? xD Maji RRRRRRRRRRRRRRRRRRRABU 1000% ~!!
Druga seria? Serio?
/patrzy na MAL
Serio. Kurczę, jak pociągną w nim wątek Cecila, a na dodatek zgodnie ze scenariuszem jego ścieżki w grze i dostaniemy muzy, szatana i cholera wie co jeszcze, to chyba będę potrzebowała terapii.
Siostra? ∑(O_O;)
orz
Tutaj są komentarze do trwającej niemal godzinę OAVki, seria TV na Tanuku jest tu (wierzyć mi się nie chce, jak trudno jest czasem ludziom czytać ze zrozumieniem/poszukać czegokolwiek, co w tym przypadku zajmuje kilka sekund).
Re: <brak słów>
<brak słów>
A tak na marginesie: brzmienie Vocaloida w znacznej mierze zależy od umiejętności VocaloP (Vocaloid Producer), który się nim posługuje. Przy odpowiednich umiejętnościach Miku potrafi brzmieć bardzo ludzko. A zawężenie całego repertuaru Miku do piosenki „z porem” jest naprawdę żenujące. Zamiast bełkotać takie bzdury, lepiej zapoznałbyś się z utworami takiego wowaki, Hachiego czy keeno, żebyś wiedział, o czym mówisz, bo jak na razie dowodzisz tylko swojej ignorancji.
Re: Komedia
Re: odpowiem: gusta są różne, to najprawdziwsza prawda...
2) No sorry, a jaka jest wg ciebie prawidłowa reakcja na kliknij: ukryte śmierć bliskiego przyjaciela, partnera w pracy, wreszcie ojca? W danym momencie wszystko wskazywało na to, że Kotetsu nie żyje, więc płacz był jak najbardziej na miejscu. A to, że przeżył… No cóż, T&B miało kilka cech wspólnych z amerykańskimi komiksami o bohaterach, m.in. właśnie to „zabili go i uciekł”. Swoją drogą taki happy end jako zakończenie zadowolił mnie o wiele bardziej niż jakiś łzawy dramat. Właściwie pozornie bardziej zgrzytało i nieco żenujące było to, że pod koniec Kotetsu dołączył do tej grupy drugoligowych bohaterów. Tym niemniej całkowicie leżało to w charakterze Kotetsu i nie sposób się z jego decyzją kłócić. Każde inne postanowienie z jego strony byłoby zaprzeczeniem tego, co pokazywały nam poprzednie odcinki odnośnie jego osoby i sposobu patrzenia świat oraz jego życiowego powołania.
Re: piękna sceneria
Re: Frtyki i inne tego typu rzeczy
Re: Kurosz po raz drugi ; >
Re: Rozczarowana
Re: Ujdzie.
Tym bardziej, że na ile znam to anime, to pewnie w pierwszym odcinku zaserwują nam powtórkę końcówki. Jak nie połowy serii. Więc nie widzę problemu.
Swoją drogą – pod koniec odcinka nie działo się nic emocjonującego. Jak zresztą przez całe anime. Żadna strata.
Re: CO za ciach! recka !
O kresce też napisałam, że trzyma poziom. Swoją drogą kreska i muzyka dostały ode mnie wysokie noty, więc trochę nie rozumiem akurat tych zarzutów.
Re: I czego wy się czepiacie !?
Dwa – to, że Tobie anime bardzo się spodobało, nie znaczy, że inni ludzie nie mają prawa na nie narzekać. Ja Kuroshitsuji II uważam za koszmar (z którego jednak można się trochę zjadliwie pośmiać), ale nie oznacza to, że osoby, którym drugi sezon Kuroszka się spodobał, mam ochotę spalić na stosie. Są różne opinie i gusta i zazwyczaj staram się to rozumieć, a nie strzelać fochy czy pluć jadem. Wyrozumiałości trochę.
Re: Odrobina goryczy w tej słodyczy