x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: dziabach :|
Czytając jednak recenzje dochodze do wniosku, że należą one do skrajnie różnych gatunków i porównywanie ich do siebie na zasadzie „Alchemist nie dostał, a tamto dostało” jest troche nie na miejscu.
Oceny obydwu serii zostały wydane na podstawie innych przesłanek, a ich porównywanie ze sobą, to jak porównywanie Terminatora i Myszki Miki… Łączy je kraj powstania i tylko tyle.
Re: Blablabla:|
Coś takiego jak Drzewo Życia nie istnieje. To, co mamy w anime, to błędnie narysowany Sefirion, w kabale symbol emanacji Boga i jego mądrości. Drzewo Życia to wymysł nieuków od New Age. Nie mam zielonego pojęcia, po diabła któremukolwiek z księży wiedza o tym.
Włócznia Longinusa to włócznia, którą przebito ciało Chrystusa. O ile mi wiadomo (nie jestem specem od Bibli) samo imię Longinus pojawiać się zaczęło gdzieś w okolicach XII wieku i pochodzi ze średniowiecznej legendy.
O tym, kim była Lilith ksiądz na pewno wiedzieć nie będzie, bo nie pojawia się ona w Bibli, a tylko jakichś komentarzach do Talmudu i jest importem syryjskim (była – rzekomą – pierwszą kobietą Adama).
Nie wiem, ile masz lat, ale pewnie mniej niż twoja przedmówczyni. Gdybyś był tak dojrzały, jak uważasz, to zapewne wiedziałbyś, że a) Fakt, że coś jest Legendą nie znaczy po pierwsze, że jest on dobry i że każdy widz odbiera dzieło inaczej, ma też prawo jego swobodnej interperacji. b) Przesycenie – tandetną na dodatek – symboliką nie oznacza, że film jest ambitny i wybitny.
Naucz się tego i się do mnie zgłoś.
Co wy w tym widzicie...
Re: Moje zdanie
Celem istnienia takiego gatunku literackiego, jaki są Recenzje jest przedstawinie osobistych odczuć, jakie Autor miał po zapoznaniu się z jakimś dziełem sztuki lub nauki (w tym wypadku anime) i jego ocenienie. Z tej przyczyny wszystkie recenzje są subiektywne.
Re: anime genialne ale to nie historia
Z tej przyczyny informacje drugorzędne – jak dokładny przebieg zdobycia Bastylii, postawy pojedynczych osób itd. są szczegółem drugorzędnym, którego uczeń znać nie musi.
Powinien natomiast wiedzieć, że takie zdarzenie miało miejsce, jakie były jego przyczyny oraz jaki wywarło efekt, a to skąd wziął tą wiedzę – czy z anime, czy też z podręcznika – powinno być dla nauczyciela obojętne.
Re: Opinia
Produkcje te bowiem należą do trzech zupełnie odmiennych kategorii, w których chodzi zupełnie o co innego. Zjechanie Naruto za to, że jest kiepską serią filozoficzną jest takim samym nadużyciem, jak zjechanie Ai Yori Aoshi za nudne walki.
Re: bleee
Jako takiej oceny za przyjemność z oglądania nie planujemy wprowadzić, bo jak ją zmierzyć? Jak udowodnić, że ktoś przyjemność przeżył, a ktoś jej nie przeżył? Przystawić elektrody redaktorom do ciała? Liczym im orgazmy przeżyte w czasie oglądania serii? Zresztą przyjemność to bardzo subiektywna rzecz. * * * I gadaj z takimi ile przeżyli przyjemności.
2)Przejdźmy teraz do oceny 15 za coś. Cóż pragnę powiedzieć, że Tanuki Anime nie jest magazynem CD‑Action i nigdy nie będzie. Nie wstawiamy co drugiej recenzji 10, nie wstawiamy ocen wyższych niż 10, nie dodajemy wyróżnień czemuś, co – jako, że jest troche lepsze od Bolka i Lolka – zasługuje od niego notę, a skończyła się dla niego skala. 15 na 10 NIGDY nie zostanie przyznana NICZEMU. Bo nie ma jej w skali.
3)Jako, że ogranicza nas skala, a chcieliśmy mieć kryterium oceny i genialnych serii i tych beznadziejnych i tych zwyczajnie dobrych, to przyjęliśmy takie założenia jakie opisane są w dziale Współpraca.
Nasza RedNacz szczegółowo opisała tam zasady przyznawania ocen. Skrótowo mówiąc: ocena 10 jest szkolnym odpowiednikiem dostania się na centralny etap Olimpiady, ocena 1 jest szkolnym odpowiednikiem oddania póstej kartki. Ocena 7 jest szkolnym odpowiednikiem 5 z minusem.
Dziękuje za uwagę i zapraszam do dalszej lektury.
Edit by IKa
Proszę się nie wyrażać =='
Re: Metodyka oceny grafiki
Re: Jin-Roh
Ja odebrałem ten film odwrotnie, jako zaprzeczenie możliwości jakiejkowliek zmiany, poprawy na lepsze zarówno w osobie głównego bohatera jak i widza. Absolutną negacje katharzis, nawrócenia, czy zmiany raz już nabytych zachowań.
Re: Metodyka oceny grafiki
Także za walory artystyczne trudno podnosić lub obniżać oceny, gdyż te niestety są niemierzalne. Mierzyć można co najwyżej paletę barw, czy liczbę wyświetlanych na sekundę klatek animacji.
Naturalnie można także porównywać serię innymi produkcjami z tego okresu, nie mniej jednak a) nie oszukujmy się, nie jest ona aż tak stara b) gdy się dowiedziałem, że pochodzi ona z drugiej, a nie pierwszej połowy lat 90 byłem zaskoczony c) w porównaniu do powiedzmy takich:
- Oh My Goddess (1993)
- Cowboy Bebop (1998 – rok później)
- El Hazard (od 1994 do 97)
- Vision of Escaflowne (1996)
- Ghost in the Shell (1995)
- Iria (1994)
- Laputa (1986)
- Mononoke Hime (1997 – ten sam rok)
- Tenchi Muyo OVA 1 i 2 (1995)
- Trigun (kolejny rówieśnik)
- Nausicaa of the Valley of Wind (1984)
I tak wypada bardzo słabo.
A ja opowiem o mandze pod tym samym tytułem:
Nie było to nic specjalnego – ot taki eksperyment pod tytułem: Jak Dużo Ecchi Możemy Narysować Z Jedną Bohaterką Zanim Nam Się Skończą Pomysł Albo Nam Się Znudzi.
Re: Horror dla miłośników etchii i haremówek...
Nie zmienia to faktu, że wybuchy śmiechu widzów przy tym tytule były częstrze i głośniejsze niż przy oglądanym chwile później Rune Soldier Luie.
To nie CD-Action
Przeciwnie – większość serii, które dostałt tą notę (podobnie jak i część 6‑owych) to produkcje warte obejrzenia, które nie tylko mogą, ale wręcz powinny się podobać (zwłaszcza w porównaniu z tym, czym karmii nas nasza telewizja – i nie mówię tu wcale o anime).
Po prostu nie są doskonałe i jak wszystko mają swoje wady.
Re: dodam
Zwoje z Qumran:
[link]
Drzewo życia aka Sefira, Serion itd.
[link]
Re: nie dla wszystkich
Co wy w tym widzicie?
Zabierając się za oglądanie nie spodziewałem się niczego wielkiego – znam nasze narodowe uwielbienie wszystkiego, co smętne. Oczekiwałem więc kolejnego, niezbyt odkrywczego tytułu. Pseudointelektualistyczny bełkot pokroju Matrix, kolejny film o totalitaryzmie, czy następna wizja mrocznej, nieszczęśliwej przyszłości – na to byłem przygotowany.
Nikt jednak nie powiedział mi, że mam szykować się na film zwyczajnie nudny!!!
W produkcji tej nie ma absolutnie nic porywającego, nawet strona wizualna nie wypada szczególnie. Nieodmiennie kojarzy mi się z filmem o PRL‑u – szarzy, nijacy ludzie wiodący swe życie w szarym, nijakim, jesienno – zimowym świecie. Dodając do tego wojsko na ulicach, spiski esdecji szeregach lokalnej eSBecji oraz manifestacje to dostaniemy obraz takiego dużo ostrzejszego stanu wojennego. Aż żal, że autorzy nie pomyśleli by dodać sceny z kolejek z kartkami na mięso… Wygląd walk natomiast pominę – ich mechaniczny przebieg wygląda na przemyślany tak, by ukazać, że bohater nie reaguje już jak człowiek, tylko jak maszyna. Zresztą nie jest to film akcji, więc nie grają one roli.
Pierwszy plan fabuły zajmuje psychologiczna analiza postępowania pewnego żołnierza, który zawahał się przed zastrzeleniem dziewczyny przenoszącej ładunek wybuchowy. Ciągnie się ona przez cały film, nasz bohater ma wizje i wyrzuty sumienia, przerywane niekiedy tylko lekturą jakiejś podejrzanej wersji Czerwonego Kapturka. Wszystko to z założenia zamykane jest w finale jednym zdaniem podsumowania. Mówiąc szczerze sprawnie wypowiedziana puenta mogłaby uratować ten tytuł. Niestety tym razem wygląda ona tak:
(Uwaga! Jeżeli nie oglądaliście tego filmu, to nie czytajcie dalej! W następnym zdaniu skupia się cały sens produkcji!)
kliknij: ukryte Wilk musi pożreć Czerwonego Kapturka (i w domyśle: Bowiem leży to w jego naturze. Niezależnie jakby się nie starał nie może z nią zerwać i na zawsze pozostanie wilkiem). Może jest to prawda objawiona, ale prawda raczej śmieszna. W ten sposób autor zanegował nie tylko możliwość zmiany przez człowieka swego postępowania, nawet w obliczu zła i traumatycznych wydarzeń, ale także sens oglądania tego filmu!!! Skoro bowiem człowiek nie może zrewidować swej postawy nawet w obliczu tak ciężkiej próby, na jaką został wystawiony bohater, to nie potrafi zmienić się w ogóle! W jakim celu więc mu o tym mówić, marnować taśmę filmową, fundusze i czas widza? Przecież tego i tak nikt nie zrozumie, a jeśli nawet, to i tak niczego nie wyniesie!
Drugi morał z tej bajki brzmi tak: Grzeczne dziewczynki nie powinny bawić się z eSBecją… Nie mniej jednak znam tytuły ciekawsze, a nade wszystko zwięźlejsze niż Jin – Roh, które uczą tego samego.
Ghibi
Re: czy oglądać?
Re: zdziwienie
Ja mógłbym np. zarzucić serii Peacemaker Kurogane brak oddania realiów epoki, bowiem występuje tam postać nosząca dredy, którą to fryzure skopiowała od Amerykanów podczas wizyty w ich kraju, mimo, że w XIX wieku (wówczas to dzieje się akcja PMK) w ten sposób włosów nie czesano…
Re: Onegai vs Onegai
Ja za diabła nie mogłem uwierzyć w intrygę OT… Po prostu wygodniej byłoby im się chyba przyznać i ponieść konsekwencje, niż dalej udawać… Po co jednak pisze o tym w komentarzu, skoro wcześniej napisałem Recke? To proste – by mieć pretekst, do zadania pytania:
Waść jest TEN Martinez?
Seria jest dobra...
Nie dla wszystkich...
Dobra seria
Niesamowite...
Dzieło Kultowe
Film można obejrzeć, można się nim zachwycać, ale nie jest warty czci.