x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: W tym szaleństwie jest metoda
6 odcinków.
Podejrzewam, że intryga jest tu prosta jak budowa cepa, a jak ktoś zna grę to już w ogole wszystko wie. No ja gry nie znam i nie ogarniam, bo zamiast na fabule, skupiają się na relacjach bohaterów, jedzeniu i sadzeniu roślinek. Pewnie wszystko się wyjaśni z czasem, ale tak czy siak anime jest dziwnie prowadzone.
Oczywiście, bardzo dobrze, że są relacje między bohaterami, to akurat jest plus. Choć większość z nich jest mi w sumie obojętna. Jakimś cudem polubiłam Kakeru i Sakuyę – ten pierwszy jest uroczy, a Sakuya jest po prostu prześliczny. W stroju księcia to z niego było cudo <3 Mam nadzieję, że nic mu nie będzie. Co do Kakeru – lubię go, mimo że jest głównym bohaterem. W ogóle jest taki podobny do Apolla z „Kamigami”! Jak go pierwszy raz widziałam, to miałam takie „Apollo, co ty tu robisz?!”. A teraz jak oglądałam powtórkę „Kamigami”, to zaś patrzyłam na Apolla z takim „Kakeru, co ty tu robisz?!” xD
O Koharu się nie wypowiadam, bo jest głupia jak but z lewej nogi. No, dobra, to już jest jakaś opinia xD Za to Nanami jest prześliczna i szkoda, że nie jest z Sakuyą, pasowaliby do siebie wyglądowo xD Mikoto też mi jest obojętna, a reszta facetów, no może poza tym „złym”, jest albo nieciekawa, albo irytująca. Co prawda Akito bywał uroczy, ale jakoś w dalszym ciągu go nie potrafię polubić. Może dlatego, że tak Nanami traktuje? Itsuki jest prześliczny i ma wspaniałą moc, ale też jakoś nie umiem się do niego przekonać. Ale zobaczymy, jego nie skreślam.
Apropos mocy obdarzonych *_* Uch, Kakeru, Itsuki i Sakuya mają boskie te moce <3 Itsuki chyba ma najlepszą xD Takie kompletnie w moim guście xD
Co do dialogów. Dialogi są trochę infantylne, może nie tak jak w Crystalu, ale jednak. W ogóle ktoś mówi o kozie, a ktoś mu odpowiada o wozie, kompletnie lub prawie nie na temat xD Czasami są bezsensowne, choć na chama można uznać, że są okej, ale to chyba tylko jak se ktoś dorobi całą teorię xD Na przykład się zdziwiłam, jak Itsuki stwierdził, że w takim razie Ron nie ma żadnej najważniejszej osoby. Ja takie: kliknij: ukryte Ale Itsuki, przecież ty zaprosiłeś do snu tylko osoby ze statku O_O czyli zakładasz, że każdy ze statku musi mieć kogoś ukochanego na statku. To tak jakby zakładać, że cała klasa uczniów musi być sparkowana tylko w obrębie swojej klasy. A przecież on może mieć kogoś… poza statkiem, prawda? Mało prawdopodobne, ale serio, nie ogarniam cię xD
Inna sytuacja, co mi się przypomina, to jak Sorata zauważył „ducha” dziewczyny. „Nie ma nikogo więcej na tym statku?”, pyta ich, a ci od razu stwierdzają, że może ducha widział. E, ale Sorata dopiero co się pojawił O_O A na statku jest ze 12 osób – no ja bym nie spamiętała tylu ludzi naraz. Nikomu nie przyszło do głowy, że pomyliło mu się z Mikoto albo NAnami? xD A on sam powinien raczej spytać „Kogoś jeszcze nie poznałem?”, biorąc pod uwagę, że taki Senri się nie zjawił, to mógł zakładać, że po prostu kogoś jeszcze nie poznał. A poza tym w ogóle dialogi są takie, jakby brakowało połowy. Takie na zasadzie „domyśl się sam, o co im chodzi”. xD Ale dobra, nie ma tak źle, aż tak bardzo przy tym nie cierpię.
Zresztą nad tym Soratą też się muszę poznęcać. Wedle opisów to on miał być głównym bohaterem. Nie wiem, może tak było w grze i komuś się coś pochrzaniło, no ale on główny zdecydowanie nie jest, tylko są nimi Koharu i Kakeru. Aczkolwiek… on tam ma może 2 minuty antenowe na odcinek O_O Główni bohaterowie to, nawet jeśli irytujący, to przynajmniej są faktycznie główni w swoich seriach xD Najbardziej bezsensowna i zbędna postać, jaką widziałam. Snuje się to to po statku, nie wiadomo po co, nikt nie zwraca na niego uwagi. Najlepsze jest to, że przecież zostali zaatakowani, nagle ni stąd ni zowąd zjawia sie jakiś gówniarz, zamiast go podejrzewać o bycie wrogiem, to ci go przyjęli z otwartymi rękami prawie bez pytań… A w sumie nie wiadomo nawet, czy z otwartymi rękami, bo prawie nic z nim nie pokazali. Dawno nie widziałam tak zbędnej i nieciekawej postaci. Poza tym się dziwię bardziej, że oni kliknij: ukryte Rona nie podejrzewają O_O Ten facet przecież ani nie pamięta ich imion! xD Ma na nich kompletnie wylane, olane i w ogóle gorzej niż Senri. Nie, on wcale nie jest podejrzany, wcale xD Choć jak się okaże tak naprawdę ktoś inny jest tym „złym”, to też się nie zdziwię, bo ten to… to by było po prosti zbyt proste xD
Re: A ja raczej podziękuję
Re: A ja raczej podziękuję
Re: Takie trochę medyczne sci-fi :)
Polskie wydanie~
Wydaje mi się, że z dubbingiem jest lepiej, niż było… Aleee może to tylko zasługa tego, że Ami jest bardzo mało, w końcu główne skrzypce wiodą tu Luna i Kakeru xD
Kakeru i Królowa Śniegu mają bardzo fajne głosy. Himeko mi niezbyt podeszła, jakoś za mało kobieco brzmiała, ale też nie było jakiejś tragedii.
Haruka ma bardzo fajny ten głos, taki pasujący, lekko męski. Michiru również całkiem niezły. Setsuna brzmi trochę „za słabo”... znaczy tego, ona nigdy nie była jakąś rozwrzeszczaną czternastolatką, tylko tą spokojną, poważną panią, ale tutaj trochę to nie wyszło. Zwłaszcza przy okrzyku to słychać. Pani „seiyuu” chciała pewnie, żeby to brzmiało tak „cool” jak „Death Scream”, ale nie, to w ogóle nie wyszło xD Choć ciężko mi określić, co było nie tak. Ale ostatecznie też nie jest źle. Przynajmniej żadna z nich nie piszczy jak różowy kucyk.
Ami w dialogach, o dziwo, również brzmiała mniej piskliwie, a bardziej jak kobieta. Okrzyki przemian i ataków Ami i Usie w dalszym ciągu nie wychodzą, niet, nie wiem, co jest nie tak, ale po prostu to przeciąganie wyrazów, dykcja, jakkolwiek to nazwać, wszystko jest nie tak jak powinno. Co mnie w sumie dziwi, bo pozostałym wojowniczkom (nie licząc tego biednego „Śmiertelnego krzyku”) okrzyki wychodzą całkiem całkiem. Nawet do teraz mam w głowie „Gwiezdna potęgo Wenus, przemień mnie!”. Wiadomo, że to nie jest poziom Japończyków, ale jest całkiem nieźle.
Gdybyśmy mieli całą serię zdubbingowaną, to szłoby się do tych głosów przyzwyczaić, zapamiętać je, kojarzyć głos z twarzą Sailorki, to by było zupełnie co innego! Póki co, choćbym oglądała po 10 razy każdy film, nie ma raczej szans, bym się przyzwyczaiła, bym uwierzyła, że to faktycznie są głosy naszych Sailoreczek. A wiadomo, jak człowiek nie przyzwyczajony, to zawsze będzie wołał, że głos jest zły i nie pasuje. No, ja nie wołam… aż tak xD Poza Usą i Ami podobają mi się wszyscy „seiyuu”. Jak dla mnie poziom Disneya to to nie jest, ale na pewno większy poziom niż większość dubbingów anime z telewizji, na przykład takiego „Naruto”... Jest naprawdę nieźle.
Co do tłumaczenia… Hmm, mam mieszane uczucia. Głównie dlatego, że akurat „Skę” (oraz „Super Skę”) mam na kasetach i generalnie znam je na pamięć. Jak się film zaczyna to ja mam w głowie takie „Ziemia to piękna planeta. Dzięki mnie stanie się jeszcze piękniejsza”. W tym miejscu tłumaczenie w napisach jest zbyt dosłowne, coś w rodzaju „Tymi rękami uczynię ją jeszcze piękniejszą”. Nie, nie „tymi”, bo to jest dosłownie z japońskiego i tak się po naszemu nie mówi, tylko „swoimi” jak już. Jakoś w dubbingu już było normalnie, czyli „swoimi”. Zresztą te ręce w tym miejscu w ogóle są zbędne i najlepiej brzmi prosto i logicznie tak jak zacytowałam z lektora.
W niektórych miejscach więc tłumaczenie (w dubbingu i napisach) trochę mi zgrzytało, jeżeli chodzi o piękność przekładu. Nie pamiętam, jak to szło na tej płycie, ale nic nie przebije lektorowskiej przemowy Usagi, gdy walczyła z Kaguyą: „Gwiazdy we wszechświecie płoną życiodajnym blaskiem. Słyszysz ich oddech? Dano nam życie na niewielkiej planecie zwanej Ziemią. Możesz powiedzieć, że to życie jest kruche, ale… my chcemy go strzec”. Kij, że tłumaczeniowo jest trochę źle – z tego co zauważyłam w oryginale tam było, że „gwiazdy są w ciągłym ruchu” i coś „że życie jest małe, ale chcemy je pięlęgnować jak cenny dar” (w napisach na płycie, w dubbingu teraz nie pamiętam). Bardzo dosłowne przełożenie. Zdecydowanie lepiej brzmi „kruche życie” niż dosłownie „małe życie”. „Chcemy go strzec” brzmi pięknie, ale jest zaś za mało dosłowne. „Chcemy je pięlęgnować jak cenny dar” brzmi mi nieładnie i w ogóle po chińsku, ja bym z tego zrobiła jakiś misz‑masz, ale w tej chwili nic mi nie przychodzi do głowy. O, pamiętam, w napisach to jedno zdanie brzmiało prawie tak samo: „Zostało nam dane życie” i dalej już chyba tak samo jak z lektorem. Bardzo ładnie, ale jednak to „zostało” jest całkowicie zbędne.
Prawdę mówiąc, to chyba było moje pierwsze podejście do tego filmu z napisami. Oglądałam go tylko z lektorem i nie widziałam potrzeby oglądać oryginał. Tak więc nie znam go aż tak dobrze od strony oryginalnej, wiem tylko, że dzięki tej płycie poznałam wreszcie, co mówią w niektórych miejscach postacie. Na kasecie np. brakowało, co Luna pomyślała, zanim pocałowała Kakeru, albo to jak Usa na schodach pyta jej „To on, prawda?”. Brakowało niektórych kwestii.
Oczywiście, to są mankamenty, które chyba tylko ja mogę zauważyć xD, poza paroma zgrzytami i tak uważam, że tłumaczenie w dubbingu jest świetne. Genialne było o Minako: „Jak zwykle elegancko spóźniona” albo jak Mina powiedziała, że spotkała takie ciacho, że zapomniała o całym świecie. Co w napisach brzmiało o wiele gorzej i normalniej, czego nie rozumiem, bo ja uważam, że te kwestie, które znaczeniowo są takie same, tylko są lepiej napisane, to powinny być i tu, i tu takie same. A nie że w dubbingu takie super kolokwialne „ciacho”, a w napisach zwykłe „przystojny chłopak”, dosłowne, ale za zwykłe. Gdzie tu kunszt tłumaczeniowy? Kolokwializmowy? xD Powinno być tak samo w obu tłumaczeniach.
Niby japoński to taki 'krótki' język, ale sama się przekonałam (po obcowaniu z pewną piosenką xDDDDDDDDD), że oni mają bardzo dużo sylab i żeby coś przetłumaczyć, to trzeba się nagimnastykować, dodawać słowa lub nawet zdania tam, gdzie ich nie ma, po to, żeby ruch warg się zgadzał. Specjalnie się gapiłam – dopasowanie do ruchu warg postaci jest praktycznie idealne ^_^ W Rce coś mi pod tym względem nie pasowało O.o
Co do braków… Ale miałam zonka, jak nie usłyszałam tego „stój” xD W dubbingu, jak Usa i Chibiusa zatrzymują Tancerkę, brakuje okrzyku „stój” ^_^ Tak więc ta Tancerka chyba jest jakimś medium, skoro wyczuła, że ktoś za nią stoi i tak bez niczego się zatrzymała i odwróciła xD
Napisy też już mi się wydawały lepsze pod kątem tłumaczenia, już mnie aż tak nie raziły niedosłownością. Teraz mnie raziły dosłownością… xD Nie no, bez jaj xD Ale taka prawda, albo trochę za dosłowne, albo za mało dosłowne. Czyli wciąż nieidealnie, ale chyba lepiej niż w Rce.
A, ze 3 literówki były, w słowach „chciałabym”, jak Luna myśli o Kakeru, „bzdury”, jak Usa rozmawia z Himeko i „cierpienie” jak Królowa Kaguya coś tam sobie nawija do siebie xD Gdzieś też jakieś interpunkcyjne, ale ogólnie pierdoły. Choć jak dla mnie nie powinno być ani jednej takiej pierdoły, zwłaszcza że literówki idzie dojrzeć przy jednym oglądaniu.
Dobra, to chyba tyle, co udało mi się spamiętać… Oglądałam to tylko dwa razy z dubbingiem i raz z napisami xD Poza tym wszystkie cytaty są z pamięci, więc coś mogłam pochrzanić.
Amen i alleluya, czekam na następny film ^_^ I całą serię! Wszystko jedno, że marudzę – i tak kocham ten dubbing ^_^ <3
Re: Dens łif debil, znaczy się, Devil
Ja tam i tak liczę na drugą serię… Która tym razem będzie się nazywać „Tańce z aniołami”...!!! Yy, moherami? xD Bo w sumie skoro Shiki kliknij: ukryte był upadłym aniołem, tzn. że teoretycznie anioły tam też powinny być. Wciągającej fabuły czy ciekawych postaci to to w tym nie było, ale jeśli mają mi zaś zrobić takie magnificentne piosenki jak „My opinion” (w wersji TV: „Jestem wiernym pieskiem” XDDD), to jestem bardzo za. No i zresztą Roena i Uriego lubię (jak na emerytów, tak trochę, ale zawsze coś XD), są prześliczni i mają najlepsze piosenki <3 I tak, Roen ma przecudny głos ;)
Jam jest fangirlem Hiiragich <3 XD
Przy okazji się tu pomodlę – módlmy się! O drugi sezon Starmyuuuu…!!! A tak najlepiej to drugi, trzeci i czwarty! Ameeeen~! Akurat na drugą klasę, trzecią klasę… i jeszcze rok jako gwiazdy! xD Taa, marzenia xD
Choć i tak najbardziej liczę na jakąś OAVkę z Hiiragi‑tachi ;_; Zróbcie ją i pokażcie mi TEN WYSTĘP!!! A najlepiej oba ;_; I „Caribean Groove” i „Ayanagi Showtime” w estradowych strojach…
Nie, serio, to co mi Japońce zrobili w 12‑tym odcinku… tego się nie robi fangirlom! xD Pokazać mi Zespół Hiiragiego… w TAKICH strojach… z TAKĄ piosenką… i uciąć występ!!! ;_; Normalnie mam żałobę po niewidzianym występie xD Zrobili mi radochę i od razu kopnęli xD Ale nie spodziewałam się „Caribean Groove”, serio. Wynika z tego, że wszystkie trzy najlepsze grupowe piosenki – „Ayanagi Showtime” (wersja Hiiragich), „Star of Stars” i właśnie „Caribean Groove” są… od moich Hiiragich *_* A najlepsze jest to, że dopiero po tym odcinku kapłam się, że „Karaibski Groove” to jest od nich piosenka =o=''' Taaa, nie ma to jak nie zauważyć w słowach, że pisze JAK BYK, czyje to i uznać piosenkę za utwór przeciwnego zespołu xD Ja to jestem ślepaaaa xD
A tak poza tym – odcinek przecudny ^~^ Wszyscy uroczy i kochani jak byli – tego się opisać nie da. Tatsumi jak zawsze kochany, nawet Kao Kai trochę się zrekompensowali… Akatsuki, ty jesteś tak czy siak uroczy! xD A już ta końcówka jak go Otori „dorwał” to już w ogóle <3
Czemu to takie krótkie było?! Takie urocze, śmieszne i kochane, powinno mieć na starcie 24 odcinki… Albo chociaż 13, to może by mi nie wycinali występów moich Hiiragich -.-'
Chociaż to ostatnie „Do zobaczenia w przyszłym roku/za rok” to chyba jakiś znak ^~^ Bo do kogo by to było, jak nie do nas? xD Liczymy na kolejne serie <3333333 A póki co, pozostają mi piosenki i oglądanie w kółko tych 12 epków. Kocham <3
Podpisano:
Fanka Zespołu Hiiragiego. I Otoriego też <3
XD
Starmyu po 11 odcinkach <3
Muszę przyznać, że Starmyu aka Hajskul (<= po mojemu) chyba podoba mi się nawet bardziej niż Binany, Dżundżoły i inne Sekaie. Nie zrozumcie mnie źle, owszem, robię za fankę magicznych chłopców (i yaoiców) i czekam jak na zbawienie na drugą serię, ale w Binanach jednak było trochę zbyt dużo absurdalnych wątków… Yumoto, Wombata i Tawarayamy ._.', za mało relacji międzyludzkich (takich jak w siódmym odcinku XD) i przede wszystkim uwielbiałam wszystkich poza Atsu i Yumoto (mimo mojej miłości do przewodniczącego, jednak do Atsu nie umiałam się przekonać, nie i kuniec!). Generalnie dobrze by było, jakby oni tylko zajmowali się sobą i swoim życiem, a walk nie było wcale, ale wtedy nie byłoby też przemian… a w końcu przemiany to najpiękniejsza część tego anime!
No, dobra, Yumoto to była mała blond zaraza, ale za niektóre rzeczy szło go lubić, czasem mi plusował. Do tego przemiany, ataki, humor, mozaika panoramiczna, reality show, ogólne yaoizowanie, Yufuin‑senpai sam w sobie i jego epickie teksty, Kin‑chan, największy ukeś tego anime, opening i ending i wszystkie character song, które są przecudowne – wszystko to kocham bardzo, bardzo, ale właśnie problem leżał mi w Atsu i Yumoto. W yaoicach zwykle lubię jedną, dwie pary i na tym się kończy (nie będę się rozwlekać, grunt, że nie są to nigdy „ci główni”), w Hajskulu natomiast… trudno nie kochać wszystkich xD Może poza Hoshitanim i Sazanamim – ale spójrzmy prawdzie w oczy, głównych bohaterów się nie liczy, a ten drugi miał zbyt mało czasu antenowego i nic o nim nie wiemy. Nie mniej jednak oni i tak mi bohaterów nie minusują, tak jak ta blond zaraza Yumoto. Poza tym Hoshitaniego też już TROCHĘ polubiłam – za tę jego fujarowatość i nie tylko, po prostu jak na główniaka nie jest taki zły. Tak na 15 bohaterów idzie kochać całą trzynastkę albo czternastkę (jeśli liczyć z Hoshitanim), nawet tych co mieli po 5 minut czasu antenowego!
A TEAM HIIRAGI to ja po prostu ubóstwiam za samo to, że są rywalami ^~^ I za „Ayanagi Showtime”. I za to wszystko, co zaraz wymienię xD Wszyscy w końcu wiemy, że „ci źli”, „ten drugi”, „rywale” w 98% (2% zostawiam na margines błędu i wyjątki potwierdzające regułę XD) są zawsze lepsi od głównych. Tutaj na szczęście tak nie jest, bo Team Otori idzie tak samo kochać jak Hiiragich, no ale ale ale, zgodnie z moją zasadą „kochaj każdego, byle nie głównego”, trudno mi ich nie wywyższać i w ogóle pojadę bohaterami, rozpoczynając od Hiiragich ^_^
TATSUMI RUI – prawdopodobnie lider zespołu, ten uroczy blondynek z twarzą i uśmiechem anioła. No ubóstwiam dziada za ten uśmiech, głosik i za to, że jest tak miły, kochany i uroczy jak chyba rzadko który „szef tych złych/rywali/jakkolwiek ich tam nazwać”. To po prostu złote dziecko, które naprawdę polubiło Otorich i widać, że nic nie kombinuje i mówi szczerze. Chyba najpiękniejsze było, jak w 10tym odcinku dał Hoshitaniemu maila do Otoriego. Pomyślał o nim, pewnie specjalnie od Hiiragiego wyprosił, no po prostu złoto!
TORAISHI IZUMI – mój mistrz numer jeden ^__^ Został moim mistrzem od kiedy kliknij: ukryte „miś się śpieszył i poszedł do domu” (XD) i od kiedy tańczył na dachu stodoły… znaczy tego, szopy chyba, ale stodoła śmieszniej brzmi XD Poza tym ta „bójka” z Kuugą… Tak, Kuuguś zlej przyjaciela, zlej! XD Poza tym to jego „maboroshii no hanazono” w „Ayanagi Showtime” mnie po prostu zachwyca. Jego przyjaźń z Kuugą też urocza rzecz. Jak się Tsuki zdziwił, że Kuuga ma jakiegoś przyjaciela!
Cały ich występ mnie zachwyca, od piosenki i ruchów (ach, ta nóżka Toraishiego i nie tylko!), po ich głosy i ubranka, w których wystąpili – te codzienne, bo niestety w tych estradowych to ich prawie nie pokazali. A szkoda, oglądałabym ich i ze 25 razy. Ba, oglądałam tyle razy i żałuję, że ich więcej nie zobaczę. „Ayanagi Showtime” w wykonaniu Team Hiiragi kocham od pierwszego usłyszenia i wejrzenia i Team Otori im nie dorastają do pięt. Kropka, amen xD Chociaż Hoshitani – wiadomo czym, żeby nie spoilerować aż tak powiem tylko tyle: „Cóż za olśniewające… marzenie!” xD – dopełnia tę piosenkę na swój „własny sposób” i to jest po prostu piękne… xD Oczywiście, aranżacja Otoriego też jest boska… to w końcu aranżacja Otoriego! <3
UGAWA AKIRA – po mojemu „różowa księżniczka”/”różowy księżniczek”. Takie to małe, a tak się rzuca! xD No taka mała, urocza cholera. Zwłaszcza jak go „mamusia Tatsumi” strofuje, to aż kuli po sobie uszy… Ba, to Tengenji zauważył, że ten „Ugawa‑chan” słucha się Tatsumiego jak mamusi! I kto tu niby bawi się w dom?! xD Jak dla mnie to jednak Team Hiiragi! xD A potem? ^_^ Chryste, kliknij: ukryte wystarczyła jedna para fujar i pechowa waza, aby wszystko się odwróciło! Przecież jak ich Otori i Hiiragi zaczęli straszyć tą wazą – ja się na nich patrzę… Tengenji i Ugawa prawie się przytulają ze strachu, pomimo że jeszcze pięć minut temu skakali sobie do gardeł! xD Odcinek nr 7 to po prostu mistrzostwo świata. Tak więc wystarczył jeden obóz treningowy, jedna waza i niedźwiadki, by nasze kochane drużyny zaczęły się akceptować czy wręcz… lubić. Potem już zwykłe „cześć” w wykonaniu Tatsumiego sprawiało, że aż się chciało skakać z radości <3 A kiedy nasi drodzy Team Otori mieli doła w 10tym odcinku, kto do nich przyszedł, by ich pocieszyć? U‑ga‑wa‑chan ^_^ No dobra, pocieszać to ich nie pocieszał, ale ten uroczy uśmiech i po prostu samo to, że był już milusi jak aniołek było „przesłodziachne”. A Tengenji i tak musiał mu dowalić jakimś dowcipem! xD Aż się Kuuga zaśmiał! A jak się Kuuga śmieje to to jest po prostu „Kya!” <3 XD.
SAWATARI EIGO – O Eigo też za wiele nie wiemy, ale i tak go lubię – tak samo śliczny i uroczy jak Tatsumi. Przypomina mi Io z Binanów, choć raczej nie jest takim sknerą, prawdopodobnie jest dziany jak cholera, co widać po tym, iż rozpoznaje drogie przedmioty i po tym, że to on pożyczył forsę tym fujarom, Hoshitaniemu‑tachi, gdy nie mieli czym zapłacić (patrz: odcinek 10). Poza tym jeszcze coś wiemy – jest w zażyłych relacjach z Tatsumim! <3 (tak, można ich szipować czy coś xD). Co widać bardzo, kiedy wszyscy mówią do siebie po nazwisku, a Tatsumi jako jedyny zwraca się do przyjaciela po imieniu. Tak więc wszyscy w tym anime są per „Nazwisko‑kun”, „Nazwisko‑senpai”, a Tatsumi wali mu po prostu „Eigo”. I dlatego ja też mówię Eigo, a na całą resztę po nazwiskach xD Ach, ja bym chciała choć jeden odcinek ich relacji! Ba, w ogóle chciałabym… całą serię XD o Team Hiiragi i o tym, jak dochodzili na szczyt, jak się poznawali i zaprzyjaźniali *_* Uch, chociaż jeden OAVek, co? Japońce, proszę! T_T xD
INUMINE SEISHIRO – ten zielony świr, który na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym. W rzeczywistości idzie go lubić. Taka sama… no dobra, trochę mniejsza fujara niż Hoshitani, żyjąca najwyraźniej w swoim własnym świecie i w ogóle traktują go tam jak jaką maskotkę, pieska, którego trzeba pilnować. Jak bym miała ich dopasowywać podobnością charakterów, no to on jest taki jak Hoshitani. Tatsumi to taki spokojny Tsuki, Eigo to taki małomówny Kuuga, Ugawa to taki narwaniec jak Tengenji i chyba tylko Toraishi nie bardzo pasuje charakterologicznie do Nayukiego xD Wracając do Inumine – kliknij: ukryte jak roznegliżowany zaczął śpiewać w 7 odcinku, Tsuki zbaraniał z cyklu „Co on wyprawia?!”, a Tatsumi mu odpowiedział „To u niego normalne, patrz Hiiragi‑senpai niczego nie podejrzewa!”… to ja zareagowałam z równą glebą: „Helooooł, to u was wszystkich jest normalne! O_o To, że nagle ktoś zaczyna z głupa śpiewać i tańczyć, i to prawdopodobnie a capella jest najwidoczniej całkiem normalne w tej szkole!” xD
Dobra, skończyłam z Team Hiiragii, to może teraz przejdę do… Kao Kai? <3 Samorządu Kao <3 (licho wie, co znaczy to Kao, poza tym, że to np. „twarz”, ale kto by się tam przejmował? xD).
OUTORI ITSUKI – Outori‑senpai to w ogóle jest numer jeden tego anime. Przeuroczy, w tych związanych włosach wygląda jak dziewczynka, poza tym indywidualista, który wszystko by robił po swojemu, mistrz ciętej riposty (ach, to genialne: kliknij: ukryte „Co? Mówisz o sobie?” xD), maleńki intrygant kliknij: ukryte [(a, choćby to, jak nagrał występ swoich i puścił na Internetach, choć nikt inny czegoś takiego nie zrobił) . Do tego intrygant z poczuciem humoru, dla którego najważniejsza w tej szkole, śpiewaniu i tańczeniu jest po prostu zabawa, a nie jakieś zasady i sztywne trzymanie się szkolnych reguł. Tym się poróżnili z Hiiragim. Wątek ich utraconej przyjaźni (ekhem, miłości? xD) jest chyba najlepszym w tej serii, a przecudowne „Stand by Dream” z odcinka dziewiątego w wykonaniu ich obu chyba będę śpiewać i śpiewać, i śpiewać… aż zacznę rzygać tą piosenką xD (Cytując drugą zwrotkę: „Widziałem, jak spoglądasz w dół, zagubiliśmy się, powiedz dlaczego? Może dowiemy się tego, razem znów idąc w tan? Dzieje się tak jak zawsze, gdy w sercu na dnie schowam swoje wspomnienia <uczucia>. Ty zaś latasz wolny jak ptak po błękitnym niebie” <3). Najładniejszy utwór w serii i po prostu wzruszająca scena.
W jego „wejściu smoka” czy raczej „wejściu feniksa”, czyli „Ore koso music” z drugiego odcinka zakochałam się od pierwszego usłyszenia i wejrzenia. Ach, to tło, ta szabla, to „chodzenie po wodzie”! No po prostu cudnie im wyszła cała ta „teledyskowa otoczka” piosenki, a samą piosenkę też mogę śpiewać i śpiewać! Tak, seiyuu też ma genialnego! (Junichi Suwabe, bodajże <3).
Po 11‑tym epku zakochałam się w tym uroczym indywidualiście jeszcze bardziej! Boże, co on dla nich zrobił! T_T Prawie ryczałam. Ze wzruszenia i smutku. W ogóle po jedenastym odcinku zrobił się z tego totalny yaoiec! Hoshitani zakochany w Outorim… WSZYSCY ZAKOCHANI W HOSHITANIM… xD Tak, dosłownie sobie te fujary (nie powiem które xD) wyznały miłość.
AKATSUKI KYOUJI – ten intrygant z samorządu. Pewnie, że powinnam go nie lubić za to, kliknij: ukryte jak spiskuje przeciwko Outoriemu , ale ale ale ^_^ On to przecież robi tylko z miłości do Hiiragiego! xD I jak sobie przypomnę tę uroczą zapowiedź w jego i Hiiragiego wykonaniu, to Akatsuki przypominał tam takiego merdającego ogonkiem pieska. Albo kulącego uszy albo warczącego, w zależności, czy go mamusia chwali, czy strofuje. Normalnie kolejna parka z cyklu „synuś‑mamusia”. W sumie tylko dzięki Akatsukiemu nie płaczę (aż tak), że nie mogę szipować Hiiragiego z Outorim. xD
SAZANAMI SAKUYA & YUZURIHA CHRISTIAN LION – O Sazanamim chyba nic nie wiemy, poza tym, że można go szipować z Yuzurihą. Tak więc skupię się na naszym zielonowłosym pięknisiu (który przypomina mi Akoyę z Binanów, choć może nie jest takim narcyzem). Co chwilę wtrąca francuskie słowa, więc pomimo jakiegoś angielskiego nazwiska podejrzewam, że jest jakimś pół Francuzem. Bardzo mało go jest, ale zdecydowanie się wyróżnia… bo jest piękny! xD Mało tego! Jako pierwszy wyszedł z szafy! O.O xD kliknij: ukryte „Kocham Otoriego‑kun, ale tak samo mocno kocham tę szkołę”. No to było urocze. Stawiam, że gej, pasuje chyba najbardziej xD I z chęcią łączyłabym go z Outorim, gdyby nie to, że Outori widzi tylko Hiiragiego, ewentualnie Hoshitaniego, a nie swoich z samorządu.
HIIRAGI TSUBASA – o nim pisałam przy okazji Outoriego. Lubię te poważne typy w okularkach, w sumie dziwię się, że nie został moim ulubieńcem. Jest tak samo uroczy i kochany jak Outori. Samo to, że kliknij: ukryte wstawiał się za Outorim i jego zespołem. To Outorich wysłał w 11‑tym epku na te „praktyki”, a nie swoich! Aż się Yuzuriha dziwił, że czemu on dał taką szansę cudzej drużynie, zamiast swojej! A no z miłości do… <tu cenzura spojlerowa>, czyli Outoriego ;3 Tak, oni się jeszcze pogodzą, widać, jak się kochają! W „Stand by dream” jest tak samo genialny jak Outori i w ogóle po 9tym epku okazał się bardzo uroczą postacią ^_^
Dobra, to chyba czas przejść do naszych kochanych głównych bohaterów. Całą czwórkę uwielbiam (odjęłam Hoshitaniego xD), a na pierwszym i drugim miejscu mam Tengenjiego i Kuugę <3
TENGENJI KAKERU – najurokliwszy element serii. Choć gbur i wredota z początku, bardzo szybko wychodzi z niego cały urok. Miłośnik Tavianków (żeby nie spojlerować aż tak xD), co chwilę rumieniący się choleryk kłócący się z Tsukim na każdym kroku. kliknij: ukryte
Z początku nie tolerował Hoshitaniego, ale jak wiadomo – Hoshitani w tej serii jest jak kolekcjoner Pokemonów xD – szybko zmienia zdanie. Jak założył okularki, to się zapiszczałam Q.Q Przeciętny Tengenji zmienił się w najurokliwszego bohatera z całej piątki, i tak, to tylko i wyłącznie zasługa okularów! xD Poza tym, ach, ten jego hamburger i w ogóle cała scena w Macu ^~^ No coś boskiego xD Najlepiej się lubi z Hoshitanim i Tsukigamim. Najpiękniejsze jest to, że im dalej w las tym bardziej widać, że ich kłótnie są na zasadzie „kto się czubi, ten się lubi”. To znaczy kłótnie z Tsukim, bo Hoshitaniego Tengenji już w którymś momencie i tolerował, i lubił, i bronił na każdym kroku, więc się już prawie nie kłócili (Tak, parkuję Tsukiego z Tengenjim, trudno tego nie robić).
O jego piosence też muszę wspomnieć. Wprawdzie to jest tylko taka nasza wyobrażona rzecz, ale muszę o tym wspomnieć! Jak Tengenji zaczyna śpiewać „Tenka no hana” to wiadomo – robi to po to, by pokazać Tsukiemu jaki to on nie jest wspaniały, boski i w ogóle naj! Najlepsze w tej serii jest, że oni faktycznie śpiewają te piosenki przed kimś. Ktoś tego słucha i na to reaguje. Wprawdzie reakcji jest malutko, ale jednak jakieś są. A nie tak jak w „Glee” czy innym musicalu, że dziewoja sobie idzie przez pół szkoły i nagle z głupa zaczyna śpiewać i ludzie zamiast pukać się w czoło „Co ty, dziewczyno, odstawiasz?!”, to nagle zaczynają śpiewać i tańczyć razem z nią! xD W Starmyu to jest przynajmniej szkoła muzyczna i przynajmniej teoretycznie wszyscy mogą być uzdolnieni, a nie zwykłe liceum jak w „Glee”, w którym jakimś cudem połowa szkoły umie śpiewać i tańczyć xD No ale już nie to chodzi. Zmierzam do tego, jaki ubaw miałyśmy z koleżankami podczas oglądania występu Tengenjiego.
Ja to widzę tak – wszystko, co się dzieje podczas występów, cała otoczka, tło, stroje, wszystko jest dla nas, widzów. Natomiast inni bohaterowie – co oni widzą tak naprawdę? Jak ktoś nagle z głupa zaczyna tańczyć, wymachiwać rękami i w ogóle śpiewać a acapella! No, mogę sobie wyobrazić, że taki Outori przygotował sobie wcześniej muzykę, ale reszta? xD W ten sposób „zobaczyłyśmy” Tengenjiego, który przed Tsukim nagle odskakuje trzy kroki w tył, żeby mieć pole do manewru, wymachiwania rękami i w ogóle zaczyna śpiewać o „kwiecie tego świata” (czyli o sobie, nawiasem mówiąc xD). A w tym czasie reszta: Nayuki klaszcze, cały happy, Hoshitani patrzy z gwiazdkami w oczach i w ogóle pełen zachwyt. Tsuki patrzy jak kretyna/kosmitę/niepotrzebne skreślić, czyli w sumie prawidłowo, cały wkurzony i obrażony xD A Kuuga? Kuuga myśli o motorze! (taka chmurka z motorem nad nim xD). Outori zaś… Outori zalicza fejspalma z takim „No nie, znowu?! Znowu ktoś śpiewa?!”… Po przełożeniu tego na wszystkie piosenki to jest naprawdę – ubaw nie z tej ziemi ^_^ xD
Wracając jeszcze do piosenek. Największy „teledyskowy” ubaw to był w 7‑mym odcinku, przy „Star of Stars” mojego Zespołu Hiiragiego. Ukryję, bo to naprawdę godna rzecz! kliknij: ukryte Ja już nie mówię, że oni pojawili się jak spod ziemi i zaczęli z głupa śpiewać, tylko…
Ugawa – wyskakujący z krzaków!
Eigo – cudnie machający ręką!
Inumine – wychodzący zza drzewa, za którym, nawiasem mówiąc, nie wiem, jak się znalazł, ale chyba musiał się szybko wycofać, by się tam znaleźć!
Toraishi – mój mistrzu! Wywijający na dachu! Nie wiem kiedy i jak on tam wlazł, wysoko nie było, ale to i tak było mega śmieszne XD
I przede wszystkim Tatsumi, który, jak się pojawia, przechodząc przez bramę, rozrywa łańcuchy, na które owa brama była zamknięta! Normalnie He‑man ^_^ Albo Superman! Nie spodziewałam się czegoś takiego po takim wątłym ciałku xD
I ani nie umiem sobie wyobrazić, jakie miny musieli mieć Team Outori, gapiąc się na to wszystko xD Pewnie patrzyli jak na kosmitów xD Plus do tego te ich stroje i całe „gwiazdorskie” tło, no coś pięknego <3
TSUKIGAMI KAITO – kolejny uroczy element serii, ten cichy, obcięty na grzybka, najczęściej kłócący się z Tengenjim, z „kompleksem braciszka”. Na początku, jak Hoshitani męczył go o brata, Tsuki tak się zdenerwował… Moja reakcja: „Hoshitani, ty durniu! Zraniłeś go! Idź przeproś!” xD Jako jedyny chyba śpiewał piosenkę w myślach, dla i do brata, ale jednak w myślach, a cała otoczka była naprawdę śliczna. W 11‑tym epku sam Tengenji stwierdził, że Kaito, mimo że normalnie jest zdystansowany i chłodny, kliknij: ukryte to przy bracie zmienia się w takiego uroczego! (Taa, powiedział ten, który jest najbardziej uroczy xD). Cudowne było, jak się dla niego wdali w bójkę ^_^ Ugawa na niego jechał, a ci w jego imieniu prawie się zlali z Zespołem Hiiragiego! [Mówię prawie, bo ta bójka wyglądała jakby kocie rodzeństwo się bawiło, a nie faceci się prali xD Kuuga i Toraishi wygrywają! xD] Tak, wtedy to Hoshitani zdobył kolejnego Pokemona, bo Tsuki w tym momencie już był jego! xD
KUUGA SHUU – mój drugi mistrzu, ten, którego można szipować z pierwszym mistrzem, czyli Toraishim. Kuuga został moim mistrzem w 7‑mym epku, po tym jego „WYSZEDŁ OKNEM”. Nie mówi wiele, ma na wszystko najwyraźniej wylane, a Hoshitani ani nie musiał go zdobywać. No w sumie trochę go żarciem zdobyli xD Jest tym małomównym typem, ale… jak już coś powie… to klękajcie narody! xD To jego: kliknij: ukryte „Nie mogę… Bo mi makaron rozmięknie”! Jest zarówno mądry, chyba najmądrzejszy z nich wszystkich, jak i śmieszny i uroczy. kliknij: ukryte To on uświadomił Hoshitaniego, że zranił Tsukiego. To on uratował całe przedstawienie w drugim odcinku… nie powiedziawszy ani jednego słowa w piękny sposób uratował im tyłki! No mistrz i geniusz xD I przede wszystkim – to on pierwszy i w sumie jako jedyny w 11‑tym odcinku objął smutnego Hoshitaniego. Też bez słowa. Coś pięknego ^_^
NAYUKI TOORU & HOSHITANI YUUTA – Hoshitani, jak już mówiłam, nie jest taki zły, jak na głównego bohatera. Niezła fujara i za tę fujarowatość można go lubić. Rozumiem w sumie, czemu go wszyscy kochają – jest po prostu takim ich światełkiem, które ich wszystkich połączyło. Zresztą to mu Nayuki powiedział w 11‑tym odcinku… kliknij: ukryte becząc przy tym jak ukeś i wyznając mu miłość ;_; Nie, serio, to anime to yaoiec! xD Nayuki rumieni się do każdego, a za każdym takim razem cisnęło mi się na usta tylko „A ten znowu się zakochał!”. Robi wszystkim śniadania, śpi z delfinkiem (także z nimi miał piosenkę!), poza tym ma dwie „straszne” siostrzyczki… i sam ma też swoją „straszną” stronę. Och, jak Tengenjiego nastraszył tymi shuumaiami… Ten fejsdesk! I spokojna reakcja Kuugi. Coś pięknego <3
Uch, to chyba mój najdłuższy komentarz w życiu ;_; I jak zwykle „główni” dostali najmniej! Well, trudno. Kończę tę epopeję xD
"Tańce z emerytami", czyli nie tak diabeł straszny, jak go malują xD
Już wiem, czemu mi się piosenki nie podobały i już wiem, czemu mi się spodobały <3 Ale zacznijmy od początku – patrzę na te single i dziwię się, czemu wersje TV piosenek mają inne tytuły niż wersje całościowe? Włączam – muzyka ta sama, na pierwszy rzut ucha to samo, więc o to chodzi? Well, dopiero jak zaczęłam wałkować w kółko „Kimi wa estrella” i „Yuuwaku amor” od Uriego to się kapłam ^_^ One mają zupełnie inne słowa! O.O W anime słowa piosenek + ich tłumaczenie to był jakiś koszmar. Wszystko skupiało się wokół fabuły (która w tym anime nie istnieje), a w full wersjach tego nie ma! Żadnych grymuarów, miłości do tej beznadziejnej dziewoi, żadnych pieskich ciał (to przytyk do Roena i jego magnificentnej „My opinion” w wersji TV), w ogóle żadnych debilizmów – ot, całkiem przyjemne słowa, nie związane z fabułą tego „dzieła”. Oczywiście, i tak nie rozumiem, co śpiewam, więc słowa w sumie nie mają takiego znaczenia, ale jednak zdążyłam się już w anime do nich zrazić przez te debilizmy, które oni śpiewają xD A w full wersjach, tak przeglądnąwszy tłumaczenia na szybko, to są całkiem normalne, fajne rzeczy. Aczkolwiek – czy to jakaś nowa moda, by piosenki w TV size'ach miały inne słowa niż w full size'ach? xD No chyba że im ktoś powiedział, że debilnie im wyszły, to stwierdzili, że nagrają coś normalnego. Chwała Bogu i Alleluja, chociaż…
Jakby mi tak zrobili w „Hajskulu” to chyba bym się wściekła O.o Bo której wersji miałabym się uczyć?! xD Wystarczy już, że tu mi zagwozdkę zrobili -.-' Z jednej strony w full wersjach lepsze te słowa, z drugiej – TV size'y mam przynajmniej w anime i od razu łatwiej się nauczyć…! Chociaż nie – TV size'ów lepiej nie oglądać. Odradzam. Posłuchać w mp3, ale nie patrzeć na nich, co oni robią i przede wszystkim – o czym śpiewają. Bo tego wtedy można nie zdziergać xD
Mało tego! Zakochałam się w piosenkach Uriego i Roena *.* I nawet mam parę „rozkmin” xD W TV size od Uriego, czyli „Yuuwaku amor”, pal licho już ze słowami, Urie jakoś tak zaciąga ten japoński, jakby udawał obcokrajowca, nie jakoś bardzo, ale jednak – chyba to mi się nie podobało. W full size już mi się wydaje normalny ten japoński, mało tego – on jakoś tak poprawnie wymawia te angielsko‑hiszpańskie‑jakieśtam słowa O.o Pierwszy raz usłyszałam „melodia” po japońsku, tak dosłownie, a nie „me‑ro‑di‑ja”, z naciskiem na to „di‑ja”. Niby takie pierdoły, ale robią dużo przy odbiorze xD
Zaś co do samej fabuły i postaci ^-^ O Chryste Panie Boże, współczuję Uriemu i reszcie, z kim oni muszą grać?! xD Rem to chyba powinien dostać jakiegoś Oskara za najbardziej bezpłciową rolę ever i najbardziej bezemocyjny wyraz twarzy… Zero charakteru, zero charyzmy, zero emocji na tej jednostajnej gębie. Jedno tylko trzeba przyznać – pasują do siebie z tą dziewoją, oboje tak samo beznadziejni, bezpłciowi i bezcharakterni. Lindo zresztą tak samo. Boże, nie spodziewałam się, że on aż taki beznadziejny będzie, widać, że to rodzina z tą dziewoją… I jeszcze – SPOJLER! – kliknij: ukryte jak jej zaczął miłość wyznawać, to myślałam, że się przewrócę. Nie żeby jakoś mi to bardzo przeszkadzało, niech se kocha kogo chce, ale po prostu sam fakt, że ona jest tak beznadziejna, a wszyscy łącznie z jej własnym kuzynem na nią lecą, jest… no, odpychający pod każdym względem xD Mogę tylko Mage'owi wybaczyć, bo jego po prostu da się lubić.
Jedyne trzy‑cztery „nadzieje” tego anime to oczywiście Urie, Mage, Shiki i – od biedy – Roen (ten ostatni, bo śliczny, no i nadrabia tą chórzastą pioseneczką <3). Nie zrozumcie mnie źle, oni też są emerytami. Oni wszyscy są zachowują jak emeryci bez życia i charakteru, ale ta trójka/czwórka (bo zależy, czy liczyć z Roenem, czy bez xD) przynajmniej ma jakieś zalążki osobowości.
Odcinek z Magem był w sumie najlepszy – gość się po prostu okazał uroczy, wbrew pierwszemu wrażeniu jest najlepszy z tego anime. No ale jeden Mage niestety nie ratuje tego koszmarka. Gdyby tak wywalić Rema, Ritsukę i Lindo… zostawić tylko tę trójkę, skupić się na ich charakterach i relacjach… to może, może, coś by z tego wyszło. Może. Póki co cała trójka ma po prostu za mało czasu antenowego (jestem po 9 odcinkach, ale wątpię, by to się zmieniło). Ach, i fajna była sytuacja jak ich fani i fanki porwali xD Ale to chyba wszystko. Reszta anime jest po prostu skrajnie nudna. Kompletnie mnie nie interesuje, co się dzieje na ekranie, nawet jak ktoś ginie, bo ani to zajmujące, ani śmieszne, ani bohaterowie nie są rewelacyjni. W ogóle fabuła jest powolna jak na emerytów przystało, może gdyby to samo ścisnęli w 6 odcinkach, a potem zrobili co innego, to by to było ciekawsze. Niby w „High School Star Musical” wszystko dzieje się szybko, ale właśnie dlatego nie ma nudy, fabuła jest skondensowana w taki dobry sposób. I przede wszystkim – postaci jest z 15 i kocham wszystkich (no dobra, poza Hoshitanim, ale on nadrabia fujarowatością, krótko mówiąc i choćby za to ma plusa XD), nawet tych co mieli 2 minuty czasu antenowego! Ale dobra, moje zachwyty nad „Starmyu” to może nie pod tym anime ^~^
Podsumowując – Emerytów nie warto oglądać, chyba że dla piosenek. Ale jak chcesz musical, świetne piosenki i śmieszno‑uroczą fabułę, idź oglądać „Starmyu”. Od emerytów wystarczy posłuchać same piosenki. Amen XD
Re: hah? ;D
Zespół Gwiazd i KaoKai <3
Pierwszy odcinek był trochę nudnawy, ale już do 7go włącznie uchachałam się nieźle ^_^
Tengenji i jego miłość kliknij: ukryte do kota wygrywają <3 W ogóle myślałam, że go nie polubię po pierwszym odcinku, bo taki buc, a w końcu został moim ulubieńcem xD Uroczy element. Nayuki zresztą też xD kliknij: ukryte wszystkich jedzonko robi jak na dobrą żonkę przystało xD
Co oni mają z tymi obozami treningowymi? 7my odcinek najlepszy :D Już jak zobaczyłam Drużynę Hiragiego to wiedziałam, że będą jaja :D Czemu oni zawsze muszą kliknij: ukryte na obozach treningowych spotykać wrogów/rywali?! xD Świetny odcinek.
Ogólnie sympatyczni bohaterowie – niby ich dużo, trochę oklepani, ale wszystkich (no, poza Hoshitanim, ale powiedzmy sobie szczerze – główni się nie liczą xD) da się polubić. Aż mi szkoda, że to tylko 12 odcinków, bo generalnie postaci jest jakieś… 15 i tylko 12 odcinków?! Trochę mało czasu na poznanie wszystkich i ogarnięcie ich relacji/charakterów. Liczę na drugą serię w związku z tym, bo oni są za fajni, żeby tak ich zostawiać z jedną :D.
Otoriego też lubię. I Hiragiego. Aż pomyśleć, że ci dwaj… Niet, spojler nie będziet, nawet w ukryciu! Takie rzeczy są zbyt fajne w anime, w których liczą się bohaterowie ^_^ Szkoda mi, że nadal nie wiem, jak się pan Zielony nazywa ani kogo ma w zespole, ale liczę, że to będzie w drugiej serii. W tej to chyba już nie ma co liczyć xD
Jedyne co mnie zastanawia… Nie ogarniam tam tej ich szkoły i w ogóle systemu, ale co tam! XD No bo to jest szkoła muzyczna, tak? Nie powiedzieli ani razu, ale tak wynika, że muzyczna. I tylko wybrańcy mogą dostać się do sekcji musicalowej?! A co w takim razie robi reszta uczniów?! xD Okej, po UtaPri (nie zmogłam tego, ale coś tam widziałam) domyślam się, że inni mogą np. pisać piosenki, grać na instrumentach albo nie wiem co jeszcze. A ci od musicali są tymi głównymi. Mogliby coś o tym powiedzieć, bo nie do końca ogarniam xD
Zapominam też ciągle, że Otori, Hiragi i reszta KaoKai to są… no uczniowie O.o Wyglądają i zachowują się jak nauczyciele (de fakto, jest tam choć jeden nauczyciel?! xD), tak że co chwilę zapominam, że to są „tylko” trzecioklasiści. Jak dla mnie powinni być po prostu nauczycielami, a nie samorządem. Chociaż samorząd to chyba już jest marka sama w sobie w takich anime xD Logiczniejsze by tak było, ale niech im będzie, że samorząd, i tak ich lubię xD
To chyba pierwsze muzyczne anime, które mi się spodobało.
Nie jest tak nudne jak UtaPri. Nie ma denerwującej dziewoi (i to chyba jest największy plus XD co prawda jest Hoshitani, ale kto by tam się nim przejmował XD) ani nudnych, ruszających się bez życia emerytów… przepraszam, demonów. „Dance with the Devils” w porównaniu jest nudne, bezpłciowe i poza Mage'm nie ma żadnych fajnych bohaterów O.o Niestety, jeden uroczy Mage nie uratuje tego koszmarka, a szkoda, bo „fabuła” miała potencjał. Powiedzmy xD
ach, te pozwy i oceaniczne koale!
Jolek, jesteś mistrz ^~^ Choćby dla tłumaczenia warto to oglądać xD
I tak, Ichimatsu jest uroczy <3 Też ich chyba pomału zaczynam rozróżniać O.o
(Czy tylko my to oglądamy? xDDD).
Wolę pierwszą serię FMA. Urzekła mnie w niej muzyka (ach, to „Dante” i „Bratja”), klimat, motyw kliknij: ukryte grzechów będących grzechami każdego alchemika próbującego transmutacji człowieka i samo zakończenie, kliknij: ukryte jak wylądowali w dwóch różnych światach. Coś pięknego. Samego Brotherhooda nie obejrzałam całego, ale czytałam mangę do końca. W którymś momencie zaczęła mnie nudzić, a z zakończenia nie pamiętam nic. Nawet czy ciała odzyskali xD Natomiast zakończenie pierwszej serii anime po prostu wrywa się w mózg i jest nie do zapomnienia >.<'
Re: Najgorsza cześć starego amine.
Nigdy nie zapomnę, jak Chibiusie było wyrywane zwierciadło marzeń. Ten jej krzyk. Jak Nehelenia wyrzuciła ją z tej odlatującej… no z tego odlatującego czegoś, a Usa rzuciła się za nią, by ją ratować (najpiękniejsza scena w całej serii). Albo wcześniej, jak Usa prawie straciła zwierciadło marzeń, a moje najukochańsze Trio się dla niej poświęciło.
Ee… Część z powrotem Nehelenii i pajęczyną to już Starska, nie? ._. Bo ja to zawsze uważałam za Super Skę i dla mnie… to jest Super Ska xD, a tam też wspaniałe i „mocniejsze” rzeczy się działy.
To tylko takie przykłady mocniejszych rzeczy, które pamiętam z Super Ski ;P Może niekoniecznie bardzo mroczne, ale wcale nie takie słodkie ;P
Re: Takie tam bredzenie okołoweekendowe ^~^ #HirokiFTW
Aczkolwiek muszę przyznać, że jeśli chodzi o tę serię i ich historię to wyszła chyba najlepiej ze wszystkich trzech serii. Jakoś tak… pełno humoru, Misaki jakby dorasta (?), więcej rozmawia z Usagim, Usagi w dalszym ciągu jest świetnym, pewnym siebie i zazdrosnym semiakiem (nie zrozum mnie źle, jego akurat lubię – niewiele i w granicach „głównobohaterowych”, ale jak na jednego z głównych rzeczywiście trochę go lubię), do tego zajedwabisty Ijuuin i przeuroczy Mizuki ^_^ Traktuję drugoplanowych jako część ich „junjoromantikowej” historii, tak więc tak – oni tutaj bardzo uatrakcyjniają tę historię i w ogóle to jest na plus. Chociaż akurat z semiaków, do tego świecących semiaków xD, jestem najbardziej za Kirishimą i Yukiną oraz Miyagim, sam Ijuuin nie jest moim ulubieńcem, to jednak da się dziada lubić.
Ale wracając do głównego tematu, przyznać trzeba jedno – niech ten, kto wymyślił tylko jeden odcinek z Hirokim na serię nie tylko zje skarpetkę, ale i najlepiej stare gacie Ratcliffe'a -.- (tego z Pocahontas XD). Oni powinni mieć osobną serię… Albo chociaż film jak Kirishima i Yokozawa… Albo odcinek specjalny.. proszę? ;_; (Japońce, zlitujta się… nie żeby to usłyszeli XD).
Co do samego 10‑go odcinka ^_^ Przegenialny, zbyt krótki. Zbyt szybko to minęło. Aczkolwiek… ja to uwielbiam chyba nawet drugoplanowych bohaterów od moich ukochanych drugoplanowych bohaterów, gdyż… Tsumori‑senpai mnie zachwycił *o* xD
Nie no, genialny jest. Najlepsze było kliknij: ukryte „przesyłka specjalna” oraz (pytanie do Nowakiego:) „Mogę zaprosić Kamijou‑san na randkę, bo chcę sobie z nim porozmawiać?” <= w domyśle, czytaj: on jest tak zabawny, tak uroczy i tak o ciebie zazdrosny, że ja go po prostu uwielbiam i z chęcią wkurzam XDDDDD Bosh, uwielbiam tego typu heteryków w yaoicach. Ten sam typ co „ten” w Tyranie, dokładnie ten sam ^_^ (nie powiem który, żeby ci nie spojlerować XD). Skąd oni takich biorą? XD A raczej powinnam spytać, GDZIE się tacy chowają?! xD Normalnie przecudnie sobie jaja robi z tych gejów. Bo tak. Bo może. Bo jest hetero. Więc tym bardziej może ( kliknij: ukryte oczywiście, w tym gejlandzie tak naprawdę hetero nie ma, więc bym się nie zdziwiła gdyby… Ale na razie załóżmy, że nim jest XD). Bo ich uwielbia. XD Uwielbia ich wkurzać XD. Nie tylko on w tej serii, ale w tej chwili nie pamiętam, Junjou Egoiści mi wszystko przyćmili XD.
Druga rzecz – kliknij: ukryte Hiro, tyś się teraz dopiero kapnął, że Usagi mieszka z facetem?! O.O E, no ale w sumie, jak nie mieli kontaktu… To wcale nie jest takie dziwne. Misaki bosko na niego zareagował. Dziw, że jeszce mu się język nie poplątał i się nie potknął o własne nogi, tak spieprzając przed postrachem szkoły… w osobie przeuroczego tsundere‑ukesia, którego jak by zobaczył od tej strony, to chyba by nie uwierzył własnym ślepiom XD. W ogóle cudne to jest, jak się te gejki tak spotykają nawzajem ^~^ Jak ja bym chciała więcej takich scen! <3.
Sam Hiro. No uroczy. Co tu dużo mówić. Najurokliwszy, najśliczniejszy i najlepszy w tej serii. W ogóle najlepszy w całym tym gejlandzie, i w Sekaiach, i Dźiundźiołach :D <3. Chociaż Isakę też uwielbiam. Ale oni są tacy podobni, że co tu się dziwić? xD
Re: Najgorsza cześć starego amine.
No i co do odcinka 15‑go, „Pierwsza randka Rei”. Owszem, od strony fabularnej to nie miało trochę sensu. Ale to był de facto jeden z najlepszych, a wręcz pierwszy najlepszy odcinek serii. 13‑ty ze śmiercią Jedaite albo jak się Rei i Ami pojawiały też były fajne, ale ten był pierwszy taki prawdziwie jajcarski.
Do dzisiaj pamiętam „W ramach przeprosin zapraszam cię na kawę!”. „Przeprosin za co?”. „Bo yyy… przeze mnie wszedłeś mi na głowę!” xD No coś wspaniałego. A później w Super Sce było do tego nawiązanie. Jak się Yuuichirou o tym dowiedział i był zazdrosny i wkurzony na Mamoru. To też było piękne. I choćby dla tego odcinka dobrze, że zrobili ten dziwny romans. Zresztą, mi on nigdy dziwnie nie wyglądał. Ot, Rei się zauroczyła, a Mamoru… bo ja wiem, niby to Motoki powiedział, że je traktuje jak młodsze siostry, no ale Mamoru też jej chyba poważnie nie brał, ot przyczepiła się małolata, to czemuż by nie? Od początku było wiadomo, że z tego nic nie będzie, ale jeszcze nie uważam tego motywu za jakiś bardzo bez sensu.
A Zoisitek *.* No kiedyś Nephrite też był moim ulubieńcem. Za to jaki był i za ten cudny wątek z Naru + jego zakończenie kliknij: ukryte (beczę za każdym razem jak oglądam jego śmierć). Ale potem puścili 1 serię na TV4, przypomniałam se o Zoisiku… kliknij: ukryte No jak ja mogłam nie zwrócić na tego geja uwagi, no jak? No jest taaaaki uroczy <3.
Re: Najgorsza cześć starego amine.
Dla mnie Classic też jest najgorszą serią. Nie mówię, że jej nie lubię (Och, po latach polubiłam szczególnie <patrz: kliknij: ukryte Zoisite XD>), ale nawet ja mogę powiedzieć, że wymienionych przez ciebie fillerów nie lubię. Na pewno znalazłoby się w nich coś dobrego (musiałabym się zastanowić), dla mnie niekoniecznie to samo, co wymieniła Ewa, ale na pewno coś by się znalazło. Z jednym się tylko nie zgodzę, nigdy w życiu!
31 odcinek był najlepszym w serii i tego w życiu bym nie wywaliła! >.< Ubaw mam na nim do dzisiaj. Te miny kotów, te ich odgłosy, koci Taxido, te szczury, które, owszem, wyglądały jak plątanina kulek, ale i przez to to wszystko było tak zabawne… I przede wszystkim – Zoisite ^_^ Uch, jak ja tego ukesia lubię prze ten odcinek. Biedak, jak zapierniczał po tych kanałach, a potem jeszcze jak debil leciał za Taxido, bo pierwszy wziął kryształ… Coś pięknego!
Odcinka z animatorkami też nie lubię, ale była w nim jedna najlepsza rzecz: „Tsuki ni kawatte oshokyo”... Dziękuję, więcej argumentów mi nie trzeba.
Natomiast odcinek z duchami był uroczy i wręcz wzruszający. Też jakoś za nim nie przepadam, ale ja nie przepadam za większością odcinków w Classicu, ale na pewno był inny od reszty.
Oczywiście, odcinki Nephrite x Naru, czy te z Zoiem i Kunzem uwielbiam. W ogóle cudne było, jak jeszcze Kunz się nie pojawił, a Zoisite już był, już się pojawiał w tych płateczkach i się kłócił (nabijał z) Nephrite. Wtedy go chyba nie lubiłam, a przynajmniej nie najbardziej… Teraz już mi wskoczył na 1 miejsce xD (wiadomo czemu xD).
Dla mnie na pierwszym miejscu zawsze będzie Super Ska. Potem ewentualnie Starska i Ska. Classica zawsze miałam gdzieś tam na końcu, ale na pewno się nie zgodzę, że Crystal lepszy. Crystal pod żadnym pozorem nie jest lepszy, nawet od Classica. Wolę ten miliard zapychaczy, które rozwijają nam relacje wojowniczek i wrogów, niż to lecenie na łeb na szyję z fabułą i wojowniczki mające jeden wspólny mózg.
Chyba sobie żartujesz xD To właśnie w Crystalu tak wygląda. Takie całkowicie na wiarę – widzu, ty tego nie widzisz i nie czujesz, ale musisz nam wierzyć – oni się kochają! One są najlepszymi przyjaciółkami! Kij że tego w ogóle widać! W Classicu oni się przynajmniej trochę znali. Kłócili się ze sobą, lubili się. Bo oni się polubili po jakimś czasie, z tym że to było na zasadzie kto się czubi, ten się lubi. W Crystalu nie było nic. Bezpłciowe takie i bez polotu, jak wszystko w nim. A to że Usa tak łatwo przeszła od Taxido do Mamoru… Well, to była w końcu ta sama osoba, jak już się kapła, że to on tyle razy ją ratował to to przestało mieć znaczenie.
kliknij: ukryte A Super Ska na prezydenta! xD Dobra, i tyle, bo już za dużo piszę XD.
Wersja polska - napisy :D
Okej, mogę powiedzieć, że napisy na pierwszy rzut oka (oraz dla laika) bardzo dobre. Żadnych błędów, literówka może z jedna (o ile dobrze widziałam brakowało ogonka w jednym ę), raz dwa wykrzykniki zamiast jednego. Poza tym żadnych debilizmów w stylu spacja przed znakami interpunkcyjnymi, przecinki też wszędzie tam gdzie powinny być, nic prawie że nie rzuciło mi się w oczy. Dobrze jest, nie ma błędów – a mam oryginały z anime które mają ich kupę. Podział linijek też mnie jakoś specjalnie nie irytował, w miarę dobry był.
Samo tłumaczenie… Hmm, wydaje mi się, że większość, nie wszystko, ale ogólnie wzięte z dubbingu. I to co pasuje w dubbingu niekoniecznie podoba mi się w napisach. Bo ja słyszę w wielu momentach, że mówią co innego, niż pisze. W dubbingu to pasuje, bo raz – nie słyszę oryginału, dwa – wiadomo że teksty muszą być trochę inne by długość zdania pasowała mniej więcej do ruchu warg. W tym natomiast tłumaczeniu irytowała mnie rozbieżność tego co mówią, z tym co pisze. Oczywiście, to nie były jakieś wielkie przeinaczenia, znaczeniowo to samo, ale ja nie rozumiem, po co zmieniać coś, co w oryginale też brzmiało dobrze? Np. Usa mówi w tłumaczeniu (i dubbingu chyba też), że ona jest na randce z Mamoru. W oryginale mówi, że Mamoru jest jej chłopakiem. Okej, znaczeniowo to samo, czytaj: FIORE, ON JEST MÓJ, WIĘC ŁAPY PRECZ! Niby to samo, ale różnica jest. Poza tym akurat zdanie z „moim chłopakiem” lepiej brzmi – zwłaszcza że oni tam byli całą grupą, wraz z resztą dziewczyn, więc właściwie co to za randka?! xD Albo Chibiusa na dachu mówi w tłumaczeniu, że Sailor Moon się zawsze opiekuje przyjaciółkami. W oryginale jest, że Sailor Moon jest dla nich jak mama. No, to chyba jest różnica, nie? Nie rozumiem takiego przekłamywania dialogów w napisach. W dubbingu – okej, przejdzie, nie da się dosłownie i wiernie przetłumaczyć w dubbingu, w napisach się da, więc? Dużo krótkich tekstów mi brakowało. Już nie mówię, że tam wołania imion, ale również innych rzeczy. Z drugiej strony było bardzo dobrze. Tak mniej 30% tekstów mi zgrzytało. Ogólnie tłumaczenie na powiedzmy 6/10. Bardzo ładnie np. zostało przetłumaczone „kokoro yowai” jako „słabi duchem”.
Zresztą, ja w ogóle nie widzę w dzisiejszych czasach sensu w tych napisach na płytach DVD. Kiedy ja sobie mogę sama z powodzeniem zrobić o wiele lepsze napisy w Aegisubie – z bajerami‑cweterami, kolorkami, różną czcionką, przesuwaniem napisów, robieniem karaoke, wstawianiem tekstów w tle w miejscach, w których owe teksty się znajdują, z tłumaczeniem piosenek, z romaji owych piosenek, no, słowem ze wszystkim… Ładnie i kolorowo. Serio takich rzeczy nie da się zrobić na oryginałach? W życiu nie widziałam płyty Blue Ray, to nie wiem, może na nich się da, skoro nie na DVD zwykłych. Na płycie dvd widzę jednostajną czcionkę, teksty w tle zazwyczaj nie są tłumaczone, brakuje tłumaczeń piosenek. Co innego dubbing – dubbingu sobie sama nie zrobię. Dlatego anime powinny być i dubbingowane (nieważne czy to Sailorki, yaoiec czy Tytani), i mieć te napisy. Aczkolwiek jak już robić te napisy, to uważam, że powinno być osobne tłumaczenie do dubbingu i osobne do napisów. Dubbing – ładne i pasujące do ruchów warg tłumaczenie, napisy – ładne i wierne. Ewentualnie już można było wstawić w napisy wszystko dokładnie tak samo, jak było w dubbingu. Nie wiem, irytowałabym się bardziej, ale przynajmniej miałoby to jakiś sensowniejszy sens, jakby i tu, i tu było to samo xD.
W paru miejscach tłumaczenie było inne niż to co zapamiętałam z dubbingu, więc w sumie było trochę zmienione prawdopodobnie pod to, co mówią (np. w dubbingu Artemis mówi „Eksperyment”? A w napisach „Nasz?”, czyli dosłownie to co po japońsku powiedział). Ale jak dla mnie i tak za mało. Ja jestem za tłumaczeniem dobrym i ładnym, ale jednocześnie wiernym. Można napisy zmienić, jeżeli tłumaczenie dosłowne brzmi jak jakiś debilizm, ale jeżeli po polsku brzmi tak samo dobrze, to po co to zmieniać?
Bardzo ładne tłumaczenie ataków z jednym wyjątkiem. „Księżycowy promień”? Serio? No ja wiem, że „crescent” to jest jakoś „półksiężyc”, ale wyobraźmy sobie teraz dziecko, które pierwszy raz ogląda taką Czarodziejkę i nagle pyta mamusi: Ale dlaczego Czarodziejka z Wenus ma księżycowy atak? Przecież to bez sensu! No ja bym zbaraniała. Ja to rozumiem tak, że Minako w mandze udawała księżycową księżniczkę, no i może stąd ma ten atak… ale anime nie ma nic wspólnego z tą okropną „na‑oko” zrobioną mangą… Generalnie już lepiej by brzmiało „Promień półksiężyca” albo… no nie wiem jak, brak pomysłu, ale w każdym razie tak, żeby było dobrze, ale może bez tego księżyca, bo to naprawdę nie ma sensu by Wenus atakowała atakiem Sailor Moon. W ogóle najlepiej chyba by było, jakby te ataki i transformacje były w napisach po angielsku. Dzieci i tak będą oglądały z dubbingiem, a reszcie oglądającej z napisami angielskie ataki by nie przeszkadzały. No ale nie ma tak źle, tak też jest dobrze xD
Podsumowując – będę oglądała częściej z dubbingiem xD Wolę jak mnie irytują polskie głosy niż jak mnie irytuje rozbieżność napisów z tym, co mówią xD.
Re: Wersja polska :D
Jak chcę piosenki w oryginale, to se puszczę anime z napisami. Albo piosenki na youtubie, cokolwiek. A jak już dubbingują, to dubbingują wszystko, a nie tak w połowie -.-' No ale dobrze że w ogóle coś jest. Może się Japońce zlitują i pozwolą im coś z nimi zrobić w przyszłych filmach…
Wersja polska :D
Jak zwykle się poryczałam xD Ee, znaczy tego, to wina „Moon Revenge'a”. Tylko i wyłącznie xD
Dobra, jeśli chodzi o dubbing to nie jest tak źle. Śmiem nawet stwierdzić, że wszystkie głosy są dobrze dobrane… Ekhem, oprócz samych głównych bohaterek. Serio, nawet Ksenian i spiker w telewizji mają bardzo dobre głosy, tylko Sailorki mają tak paskudne, że głowa boli =_=' Najlepsze z najgorszych to chyba Minako i Mako. Ami ma najgorszy, no po prostu paskudny. Ten typ głosu, który sprawia, że jak słyszę takie coś w bajkach na FOXKIDSACH, to się zastanawiam, co nimi kierowało, by kogoś takiego zatrudniać?! Uważam, że ta osoba nie powinna niczego dubbingować -.-' No chyba że kucyki, takie piskliwe głosiki niech se będą w debilizmach, ale już anime (jakiekolwiek) nie zasługują na coś takiego. Ami brzmi tak infantylnie i dziecinnie, że porażka. Jestem za tym, że by jej zmienić „seiyuu”, normalnie moja ukochana Sailorka, a tu takie coś XD
Usa ma… powiedzmy, że znośny i Rei tak samo. Ale to jest tylko znośny. Tym trzem zmieniłabym na coś bardziej kobiecego. Ja wiem, że to są dziewczynki, ale i Rei i Ami mają kobiety za seiyuu i mają normalne, kobiece głosy, a nie infantylne, dziecinne, piszczące nie wiadomo co.
Ogólnie to najgorzej im okrzyki bojowe wyszły. Jeszcze przemiany jako tako, ale „Blask wodnej iluzji” i ta „Poświata księżycowej księŻniczki”, z naciskiem na „ż” -.- Chryste. No za drugim razem już ta poświata lepiej jej wyszła. Ogólnie niech się te „seiyuu” nauczą trochę lepiej krzyczeć, żeby to brzmiało jakoś naturalnie a nie tak… No tak jak brzmi.
Poza tym – hmm, tłumaczenie bardzo dobre. Zauważyłam tylko, że jak Minę zombie łapie za nogę, to w oryginale chyba krzyczała „hentai!”, a tutaj jakieś „jak śmiesz?!”, nie wiem, po co ta zmiana, ale może mam sklerozę xD. Nic innego chyba mi nie zgrzytało. Napisy na pierwszy rzut oka też wyglądają okej, ale muszę jeszcze z nimi obejrzeć, to może więcej powiem. Szkoda, że piosenki nie zostały zdubbingowane ani nawet przetłumaczone… Za to zauważyłam, że w odcinku specjalnym dwie linijki „Eien no Melody” były przetłumaczone O.o Pytanie: czemu tylko dwie i czemu w takim razie nie szło całej reszty przetłumaczyć? Dwie linijki a brzmiały tak ładnie…! xD
Zdziwiłam się, że pani Danuta Stachyra czyta napisy, które się pojawiają w samym anime. To chyba dobrze, ale wydaje mi się, że w w wersji z napisami tłumaczenie owych krzaczków zostało pominięte. No nie wiem czemu, skoro nawet w dubbingu jest xD.
Jak obejrzę po raz dziesiąty (XD) to może więcej zauważę… albo może zacznę odróżniać Sailorki, bo w sumie poza paskudną Ami i Usą pozostałe Sailorki brzmią zbyt podobnie, żeby je odróżniać. To też w sumie wada xD.
O dziwo Mamoru i Luna też mieli dobre głosy. Fiore i Artemis też. Ogólnie i tak mi się podoba i chcę więcej :D <3