x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Za co książę uwielbiał wybrankę..
Może trochę sprostuję moją wypowiedź. Napisałam, że nie wiem, za co Książę pokochał Elianę. Na początku serii już miał fisia na jej punkcie, a kilka scen, gdzie zaczęła minimalnie wykazywać zmiany w swoim charakterze wydarzyły się już w trakcie trwania serii. Więc przykłady z serii nie do końca odpowiadają na moje pytanie.
Drażni mnie i jest nierealistyczne, to, że dziewczyna chowana pod kloszem i chroniona przed światłem dnia przez rodzinę, księcia itd ma niby taką wiedzę tylko na podstawie samych książek, jakby on jedna potrafiła czytać. I jakby książki mówiły samą prawdę. A stan zmiany wiedzy? Odstępstwa pomiędzy teorią a praktyką? Oczywiście, że jest możliwe, że ktoś świeży ma lepsze spojrzenie na sprawy. Ale nie przestawiona w taki sposób Eliana. Mogła rzucać pomysły, mogły być one podchwytywane przez dorosłych i tłumaczone, jak to wygląda w rzeczywistości. Jeden na pięć mógł być traktowany jako faktycznie błyskotliwy. Wprowadzając odrobinę realizmu, nic by postać nie straciła. A tak to błyszczy tylko poprzez dwuwymiarowe cizie dookoła jako kontrast.
Bycie dobrym człowiekiem… Jakby ktoś mieszkał w czekoladowym królestwie i miał 100 czekolad kieszonkowego i dałby mi jedną, owszem byłabym wdzięczna. Ale czy uważałabym tego kogoś za kogo dobrego i altruistycznego? Niet, to byłby dla mnie ktoś pozytywny, ale nic więcej. Za to gdybym dostała czekoladę od kogoś, kto doświadczył braku czekolady i pomimo tego wciąż był w stanie się nią dzielić. Tego człowieka nazwałabym dobrym. Eliana jest dla mnie taką czekoladową królewną. Ma bardzo lekkie życie i dopiero później w serii pojawia się cokolwiek, o co musi walczyć.
Jak lubisz Elianę, to wspaniale, naprawdę. Cieszę się, że miło Ci się oglądało tę serię. Ale dla mnie to bardzo źle napisana bohaterka i mnie tylko drażniła i męczyła. I nie udowadniaj mi proszę tego ścianami tekstu, bo zdania nie zmienię, tak jak ja nie zmienię zdania Twojego.
Re: Recenzja
Re: Recenzja
Dzięki za wpsomnienie o „Odd taxi – in the woods”, rozważałam sięgnięcie. W takim razie już nie będę :).
Dla mnie najbliższy sezon wygląda bardzo apetycznie, ale zwykle i tak pozostają ze mną ze 3‑4 serie. Ale na pewno brak serii na bieżąco zostawia czas na rzeczy inne ;).
Re: Za co książę uwielbiał wybrankę..
Delikatny, wrażliwy na cudzą krzywdę charakter? – Wrażliwa na krzywdzenie książek na pewno.
Brak egoizmu, brak manipulanctwa, oraz brak egotyzmu i brak narcyzmu – jednym słowem brak charakteru poza sceną, gdy miała 10 lat.
Na pewno pokochał ją za to, jaka była. Przez co moja opinia o księciu idzie w dół.
Nie chcę Cię w żaden sposób urazić, ani wchodzić w głębszą dyskusję na ten temat. Taką bohaterkę twórcy mieli w głowie, ok. Chcieli opowiedzieć słodką historię, to też jest ok. Ale nawet w ramach takiego typu heroiny i lukrowej opowieści, można było to zrobić dużo lepiej. Księcia nawet lubiłam, ale Księżniczka odebrała mi jakąkolwiek przyjemność z oglądania. I w sumie tyle mam do powiedzenia na ten temat.
Re: Recenzja
Powiedziałabym, że zbyt duże oczekiwania właśnie i pierwsze odcinki. Oczekiwałam od razu wiele. A to „wiele” było dawkowane ostrożnie i powoli… Historia okazała się być czymś innym, niż mi się wydawało na początku. Nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań. Tylko dlatego, ponieważ były one błędne. Gdy zorientowałam się, jaką historię, chcą opowiedzieć twórcy, a było to dopiero w połowie serii, zaczęłam ją w pełni doceniać. Wciąż, oczywiście, nie oznacza to, że seria jest doskonała.
Na początku myślałam, że głównym motywem serii będą kryminalno‑życiowe wątki kolejnych zagubionych dusz w okolicach cesarskiego pałacu. To jest najsłabsza część serii. Opowiadane historie są zwykle dosyć proste, a rozwiązania są zwykle podawane na tacy. Nie ma tutaj elementu zagadki kryminalnej.
Wydawało mi się również, że to będzie romans. I tutaj tez jest dosyć średnio. Skłamałabym, jakbym napisała, że od początku czułam chemię pomiędzy Cesarzem a Jusetsu. O ile Jusetsu połubiłam dosyć szybko. Cesarz dosyć długo był dla mnie wyidealizowanym bishonenem z traumatyczną przeszłością TM, więc też długo nie byłam za bardzo zaangażowana w ten wątek.
Ale zaczęły się pojawiać historie postaci pobocznych, nie tylko Cesarza, które miały bardzo duży wpływ na Jusetsu. Były to historie dużo ciekawsze niż kolejnych umarlaków i dopiero dzięki nim doszłam do prostego wniosku:
To anime jest o Jusetsu.
Tylko i wyłącznie. Każda historia ma nam dostarczyć informację o niej. Jak ona jest, a później jak się zmienia. W tym momencie skończyły się moje wymagania co do głębokości kolejnych „okruchów życia”. Jusetsu się zmieniała z odcinka na odcinek. Jej przekonania i obawy były bardzo ładnie pokazane w wielu dialogach i jej postępowaniu. A głównie w jej relacji z Cesarzem. Od momentu, kiedy zdałam siebie z tego sprawę, zaczęłam lubić Cesarza. Gdy zrozumiałam, jak ogromne znaczenie ma, jak oni sobie zaczynają mówić po imieniu, nie typowe w anime, pogłębienie znajomości, w sensie to też, ale tutaj nie chodziło o relację romantyczną, ale o to, ze dziewczyna wreszcie zaczyna się otwierać, szukać więzi, w pewnym sensie walczyć ze swoim okrutnym przeznaczeniem. O, w tym momencie anime to zaczęło mi się bardzo podobać.
Pięknie zrobiona seria, piękna muzyka, historia absolutnie nietypowa, chociaż rozumiem, że z z początku może drażnić. Bardzo polecam, ale osobom cierpliwym, na pewno nie każdemu.
Re: Ech...
Ech...
Niby został jeszcze jeden odcinek, ale moja ocena nie zmieni się raczej zbyt wiele.
Może zacznę od zalet. Może sama sobie odpowiem przy okazji, dlaczego zmusiłam się do masochizmu w tym całkiem atrakcyjnym sezonie? Rysunki są śliczne. Lubię shojo, dobry romans zawsze jest w cenie. Kolejne sukienki, fryzury, kreacje Eliany, były śliczne. Książe, dosyć stereotypowy, ale coś tam myślał, za cholerę nie wiem za co, ale ubóstwiał swoją wybrankę. I zachowywał się całkiem spoko. Nie był głupi, nie poddawał się manipulacjom przygłupiego dworu, wyznawał mniej lub bardziej zasadę, ze w związku trzeba rozmawiać. To jest na plus.
I tyle jestem w stanie wykrzesać z siebie zalet.
Główna bohaterka kładzie serię niczym efekt domina. Ma być mega oczytana i mądra wedle narracji anime, a w praktyce jest niedojrzałą, nudną dziunią, która tylko wzdycha i wypowiada górnolotne kwestie, zacytowane z pochłanianych przez siebie książek. Rozumiem, że dziewczyna istniejąca tylko w świecie własnego czytelnictwa, ma pełne prawo taka być. Nie zna świata rzeczywistego, emocje kojarzy tylko z książek. Ale nie rozumiem, dlaczego książę tak ją pokochał, to że jako dziecko coś mu powiedziała mądrego (wtedy miała nawet jakiś charakter!), to mi takiej wręcz obsesji nie tłumaczy. Nagle zaczyna wypowiadać mądrości z książek w trakcie narad państwowych i zbawia świat. No nie… no nie… no nie… To tak nie działa… I nawet są osoby, które jej to mówią, ale fabuła wygodnie je ucisza bez żadnego głębszego powodu. Głupie, naiwne i głupie.
Czemu zatem to oglądałam? Bo miło się na to patrzy? I wciąż miałam nadzieję, że ktoś ją trzepnie, aby dziunia znormalniała? Chyba właśnie tak było. Niestety, nikt jej nie trzepnął. Ci, co próbowali zostali pobici przez „fabułę”, a reszta ją głaskała, że jest spoko. Absolutnie nie polecam. Na pewno są gorsze anime, ale to tylko ładna strata czasu.
Mega
Główna bohaterka jest charakterna i błyskawicznie zyskała moją sympatię. Dziewczyna myśli i robi rzeczy, nie jest panienką do ratowania. Jest silna, ale również ma swoje słabości i lęki. Rie Takahashi zagrała tę postać wręcz obłędnie.
Aaaale, głównym mięskiem tutaj jest romans! Myślałam, że Claude będzie nudnym bishonenen, a on też się okazał ciekawą postacią. Ma swoje słabości, elementy komiczne z jego udziałem były po prostu przeurocze, a jednocześnie jako bohater zyskiwał głębi, jako że jednak nie był nieskazitelnym ideałem. A relacja między tą dwójką była przecudna! Uczucie rozwijało się początku może trochę za szybko, ale wciąż naturalnie. Doskonała rola Yuuichirou Umehary. Jak wypowiadał imię Irene (czy Aileen, jak kto woli) w różnych sytuacjach, to było dla mnie mistrzostwo świata. Chemia między bohaterami była doskonale widoczna :).
Świetna muzyka, poczucie humoru (kaczki są absolutnie wspaniałe xD) i również ku mojemu zdziwieniu dobra fabuła, mega!
Seria ma też wady. Akcja idzie często za szybko i ten jeden odcinek na arc więcej, nie byłby złym rozwiązaniem. Najmniej podobał mi się odcinek 2, gdzie wprowadzono dużo naiwnych rozwiązań. Ale jak już otoczka została zarysowana, łatwo było mi na resztę przymknąć oko.
Istnieje materiał na więcej, ale zakończenie nie wróży sequela. A szkoda, bo bawię się przy serii po prostu fantastycznie :).
Re: Odcinek 7
Potencjalnym chętnym raczej nie polecam, obejrzyjcie sobie Inuyashę od początku. Chyba, że dla samej Morohy z przewijaniem większości odcinków.
Wreszcie!
13 odcinek...
Ten odcinek oglądałam we fragmentach chyba codziennie przez cały tydzień. Dawno mi się tak anime na mózg nie rzuciło…
Do tego doskonała muzyka, fantastyczna praca seiyuu… Już stawiam 10, nie wiem, co by się musiało stać, abym zmieniła zdanie. Ale tego właśnie szukam w anime. Mogę przejrzeć ze sto serii, jeśli trafi mi się chociaż jedna jak ta.
Re: Doskonałość i perfekcja - po 3 części
Doskonałość i perfekcja - po 3 części
kliknij: ukryte Po pierwsze, postać Sakury. Ta dziewczyna ma pełne prawo nienawidzić świata. Myślę, że psychologia tej postaci została oddana bardzo wiarygodnie. Do tego jej relacja z Shiro jest poprowadzona wręcz obłędnie. Ze wszystkich trzech ścieżek Shiro jest najlepszą wersją samego siebie przy Sakurze. Przestaje być przerośniętym dzieciakiem o naiwnym ideałach, tylko staje się mężczyzną w pełni akceptującym swoją wybrankę (pomimo prawdziwego mroku w jej sercu, wiedzieć o tym, co zrobiła Sakura i wciąż pragnąc ją chronić, będąc Shiro, świadczy dla mnie o prawdziwej dojrzałości tego uczucia w przeciwieństwie do dwóch pozostałych ścieżek). Docenia w Sakurze jej ciepło i zdolność do stworzenia rodzinnej atmosfery. Komuś takiemu jak Shiro myślę, że tego właśnie najbardziej brakowało. Nie być przydupasem Rin, nie pogrążania się w byciu bohaterem tak bardzo, że zakochuje się w Arturii, tylko po prostu ciepła rodzinnego. Tylko tyle i aż tyle. Już z samego tego względu ta ścieżka jest dla mnie najlepsza.
Po drugie, wreszcie została poruszona relacja sióstr. Ten temat aż błagał, aby został poruszony. Zignorowanie tego motywu w innych ścieżkach było dla mnie wręcz nienaturalne. Tutaj mamy piękną konkluzję w postaci walki sióstr. Rin tutaj ujęła mnie po raz kolejny. Zawsze lubiłam tę postać. W tych okolicznościach nabrała dla mnie dodatkowej głębi.
Ujął mnie też temat relacji Illyi i Shiro. Temat ich więzi jako rodzeństwa też zawsze wydawał mi się niewykorzystany. Aż do teraz.
Do tego dodatkowy motyw z Kirei, początki wojny o Graala. Doskonałość.
Wykonanie było wszystkim, czego oczekiwałam, a nawet więcej. Myślałam, że Yuki Kajiura już mnie niczym nie zaskoczy, ale jej „In early sping” weszło mi do głowy, trzyma moje szare komórki, łaskocze je dźwiękiem i nie puszcza. Ta wiolonczela w tle, ach. Dawno już tak nie miałam.
Mogłabym się nieco czepić końcówki. Ale to tylko troszeczkę. Jest pięknie i doskonale. Zamierzam się narkotyzować tym uczuciem dopóki nie rozpuści się w oparach rzeczywistości.
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Rinsey