x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Tutaj dużo robi muzyka, świetnie podkreślająca klimat całej produkcji, jak i poszczególnych scen. Bez problemu może istnieć jako samodzielny byt do słuchania na mp3.
The Planet Smashers – zespół odpowiedzialny za muzykę.
Dlaczego? Po pierwsze, Black Lagoon zyskuje według mnie na dłuższych historiach. Krótkie epizody też są jak najbardziej okej, ale tutaj faktycznie przydały się te dwie i pół godziny.
Po drugie, Rock i jego „wyjście z cienia”. Zwyczajnie przyjemnie było widać, jak ogarnia sytuację i jak staje się głównym aktorem.
Po trzecie, RBT jest ciut pozytywniejsze, co jest miłą odmianą po poprzednich 20 odcinkach. Ja rozumiem, że mrok i żałość, ale na dłuższą metę to zwyczajnie męczy.
Black Lagoon to świetna seria akcji, łączące powagę z totalnym odjazdem. Rozmowy, „okruchy życia”, wszystko to, co nie jest związane z czystą akcją jest traktowane realistycznie, wiarygodnie, normalnie. Natomiast strzelanki to czyste szaleństwo nie mające nawet grama zdrowego rozsądku. Tu postawili sprawę jasno – ma być efektownie i zajebiście.
Komentarz po czasie
O ile powyższe samo w sobie nie jest czymś niezwykłym, to nastrój tego anime jak najbardziej. Obejrzałem to ze 3 lata temu i nadal pamiętam ten świetny relaksujący klimat.
Bo wszystko jest tutaj bardzo kameralne i „przytulne”. Mamy tytułową Czikulinkę samodzielnie prowadzącą zajazd, przyjaznego chłopaka, z którym wzajemnie wpadli sobie w oko i szalonego dziadka‑wynalazcę będącego przyczynkiem ich szalonych perypetii.
Miło i pozytywnie tam mają, a kreska z lat 90 też robi swoje.
Mocno polecam całą serie (w sumie 5 odcinków).
Pomimo 30 lat, bajka trzyma klimat i nie nuży, co jest raczej rzadkie. Ot fajna mroczna historia, z niezła grafą oraz (momentami) animacją.
Jedynie to co mi przeszkadzało, to praktyczny brak informacji o antagoniście. Co prawda jakieś ochłapy dostajemy, ale to stanowczo za mało, są to raczej notki historyczne. Brakuje jego „punktu widzenia”, przemyśleń, jakieś prywatnej motywacji. Ot, „hurr durr, niech wszyscy zginą!”.
Tak jak Pan Recenzent powiedział
Warto spróbować, choćby po to, żeby sprawdzić jak takie rzeczy ci siadają. Taki papierek lakmusowy na animowane wynalazki.
Re: Jujutsu Kaisen 2 po 23 odcinku (koniec)
Coś nie tak z tym odcinkiem, jakby im zabrakło jeszcze 40 – 60 minut. Albo jakby właśnie próbowali tyle upchać w 20.
kliknij: ukryte
Pierwsza cześć to końcówka finałowej walki, która kończy się tym, że główny zły spierdziela dzięki wypuszczeniu w multum klątw (tych potworków).
CIACH
Zaczyna się druga część odcinka. Wypuszczenie tych wszystkich klątw powoduje lokalną apokalipsę w Tokio. Tu chyba chcieli pokazać sam początek, jak władze i zwykła ludność reaguje na zagrożenie. Na początek lekceważenie, poprzez niedowierzanie i na koniec strach i przerażenie. Tu se trochę dopowiadam, ale myślę, że to miał być właśnie taki zabieg. Problem w tym, że średnio im się udał. Pokazują sam początek i cyk od razu do konkluzji. Kiepsko zwyczajnie. Jako argument podam te kadry z blackoutem Tokio, które pokazują postępujący chaos.
CIACH
No i ta najkrótsza część, częściowo udawadniająca, że jeśli Kakashi nie zostanie uratowany, to wszystkie jeb**** (ktoś o tym wspominał we wcześniejszych odcinkach). Ogólnie mamy tutaj kilka dziwnych informacji/scen, ale tłumaczenie tego tylko na podstawie anime to wróżenie z fusów w sumie.
Dziwną stronę to poszło wszystko.
Napisałbym, ze to najlepsze anime „akcji”, ale raz, Cyber jest dość unikatowy (normalny „zachodni” serial dla widza światowego, a nie produkt przeznaczony głównie na dżapański rynek). A dwa, co wynika z pierwszego, za bardzo nie mam go czego do przyrównać. Z takich nowszych to Akudama albo Chainsaw Man może? Cholera, muszę sobie odświeżyć Bebopa oraz Black Lagoon.
Mamy trzech „czekoladowych”, którzy przeżywają różne abstrakcyjne przygody. Nie jest najgorsze, ale ciężko polecić komukolwiek.
Choć wydaje mi się, że twórcy mieli całkiem niezłą uciechę tworząc to.
Mamy tutaj niemą (nieme są tylko postaci) komedie opartą na gagach i postaciach, podlaną absurdem, groteską i czarnym humorem. Do tego w niektórych odcinkach czuć niezłą schizę.
Coś jakby zwariowane melodie na kwasie. Cholera luknijcie se na grafikę, już po grymasie głównego bohatera widać, że to nie będzie normalne. Jeśli mowa o grafice, to nie przejmujcie się tym pełnym 3d, idealnie pasuje do tego szaleństwa potęgując je jeszcze. A animacja nadal płyniejsza niż Ajinie heh.
A, w sumie nie napisałem o czym to jest. A jest to historia o małej grupie cyrkowej, ćwiczącej różne sztuczki. Cała seria toczy się właściwe w dwóch lokacja, w tym na placu cyrkowym, ale nie jest to absolutnie żaden minus.
Osobna kwestia to motyw przewodni serii. Jestem prawie pewien, że wkręci wam się w banie i jestem całkowicie pewien, że w którymś kręgu piekielnym leci na okrągło.
Bardzo fajnie jest zrobiony wilczek i jego maski, motyw, a raczej jego realizacja wydaje się dość oryginalna(?). Zresztą sami zobaczycie.
Dla fanów krótkich absurdów i fanów czarnego humoru jazda obowiązkowa.
Mamy tutaj animacje i wstawki z normalnych nagrań. Sceny potrafią być sugestywne i czasami niepokojące.
Film to dość mocna „awangarda”, ale na szczęście dość wyraźnie widać co autor miał na myśli. To nie ten typ, gdzie trzeba przeczytać pół Internetu, a drugie pół wypić, żeby cokolwiek zrozumieć. Choć przyznam, pół może się przydać i tak.
W jednej ze wstawek, widać protest związany chyba ze skażeniem lokalnego środowiska. Czyżby Japończycy swego czasu mieli aż tak duży problem z przemysłowymi odpadami, że aż wychodzili na ulicę? Warto zbadać.
Film tylko dla tych, którzy lubią ciężki szajs i do tego awangardowy. Specyficzne dla specyficznego widza.
UWAGA film, trochę przed 25 minutą, napierdziela hardkorowym stroboskopem, więc ostrożnie z epilepsją.
Brakujące puzzle
Fabuła jest okrutnie pocięta, ale nawet mimo tego da się odczytać między wierszami, że oryginał musiał być naprawdę interesujący. To trochę jak dostać puzzle 1000 elementów, ale w pudełku było ich tylko 300 sztuk. No i układasz tyle ile możesz, a resztę próbujesz się domyśleć.
I właśnie to mi się tutaj podoba, taka meta‑zabawa w doszukiwanie się sensu. I żeby nie było, nie jestem fanem szukanie głębi w kałuży, ale tutaj ewidentnie widać, że ktoś wziął co najmniej kilkugodzinną historię i upitolił ją w kilkanaście minut. Fabuła nie wydaję się zła, okropnie słabe jest natomiast jej przestawienie.
Nie jest to tragicznie złe anime, potrafi zaintrygować, a co do obrzydliwości, cóż, jest to horror, taki ma być. Pupa też, moim zdaniem, nie popełnia największego grzechu anime, czyli nie jest nudne.
Tak swoją drogą, jeden z poniższych komentarzy mówi o tym, że anime to wygląda jak wygląda z powodu upupienia produkcji przez twórców, bo bali się, że Pupa byłaby za mocna na TV. Nie wiem na ile to prawdopodobne, ale jeśli tak założymy, to patrząc z dzisiejszego punktu widzenia, Pupa miała zwyczajnie pecha. Bo dzisiaj najpewniej dostałyby normalną, pełną ekranizację. Dlaczego? Trzy słowa. Redo of Healer.
Bo jeśli lekko ocenzurowany hentai przeszedł, to dlaczego by nie Pupa?
Drugiemu odcinkowi faktycznie można zarzucić pokaz slajdów i filozofowania, ale w ogólnym rozrachunku daje rade.
Raczej nie polecam czytania recenzji, bo wprawdzie zbyt dużych spoilerów niema, ale do takich historii najlepiej podchodzić na „czysto” z jak najmniejszą wiedzą o fabule.
Re: Blondasek
Bardziej się rozpisując, to mamy lekkie, takie wakacyjno‑oniryczne okruchy z komediowym sznytem.
Za to klimat jest dziwny. No bo im dalej w las tym bardziej to wszystko jest WTF? I nie zrozumcie mnie źle, anime nie wchodzi w żadne psychodele, ale ten motyw hodowli Kapp jest na dłuższą metę niepokojący. Sprawdźcie sami.
Grafika jest całkiem spoko, ma ten vibe początku tysiąclecia.
I jak pisałem, że anime nie wchodzi w psychodelę, to ending jest tego kompletnym zaprzeczeniem xd. Muzycznie to mi się kojarzy z Koroshiya‑1,ale to bardzo luźne skojarzenie.
Dograno jeszcze specjal, posiadający bardziej „klasyczny” humor.
Jest to komedia bazująca głównie na grach słownych w jakich lubują się Japończycy, więc dla większości widzów będzie to zbyt hermetyczna zabawa.
Mimo nadal można znaleźć gagi i sytuację, które w jakiś sposób nas rozbawia. Oprócz tego mamy interesujące grafikę. Tło co prawda praktycznie nie istnieje, ale projekty postaci, ich ruch i animacja stają na wysokim poziomie. Serio, czasami sobie powtarzałem jakiś fragment, aby nasycić oczy. Robi to wrażenie, w szczególności, że rok produkcji to 2008.
Anime to jest raczej dla specyficznego odbiorcy, ale na pewno warto dać szansę, w szczególności jak lubisz animowane wynalazki.
Tu się zgodzę, ale nie jest to całkowicie złe anime. To króciutkie CGDCT w stanie czystym z przyzwoitą grafiką (w szczególności tła są ładne). Ot, taka mała słodka przekąska na poprawę humoru.
Jak lubisz krótkie metraże i takie klimaty to można się skusić. Ale to puste kalorię są.
Do serii należy jeszcze jeden odcinek specjalny, będący praktycznie kontynuacją.
Tekkon kojarzy mi się (głównie ze względów grafiki, no i może trochę ze względów na narrację), z Mind Game, Ping Pong the Animotions oraz Kemonozume. Ładne, specyficzne, i z pomieszaniem rzeczywistości z fantastyki.
Re: Bajka, wiadomo, super mega
Re: Bajka, wiadomo, super mega
Też myślałem, że to co się teraz dzieje to taki „miękki” restart serii, być może po to by historia wyglądała tak jak miała wyglądać od początku.
Bajka, wiadomo, super mega
Pierwszego sezonu nie pamiętam dobrze, oprócz tego, że sprawiał wrażenie Naruto PEGI 18. Wiecie, bardzo fajny shounen, z siła przyjaźni, z Kakashim, z trio głównych bohaterów, itd., ale podlane to wszystko krwią, flakami, i ogólnym mrokiem.
kliknij: ukryte I dostajemy sezon drugi, gdzie wszystko stoi na głowie. Ginie mnóstwo postaci, tych dobrych i tych złych, fabuła nie skupia się tak na głównych postaciach, całość ma o wiele tragiczniejszy wydźwięk i ogólnie jakby by się zmienił klimat/gatunek działa.
I pytanie, czy mi się zdaję bo rosnę i to od początku tak było, czy faktycznie coś w tym jest?
Re: kwiatki i robaczki
Początek był mega klimatyczny i spodziewałem się „czegoś”, ale wiesz „CZEGOŚ”. A koniec końców dostaliśmy specyficzną mieszankę shounena z surwiwalem oraz elementami horroru (co w sumie i tak nieźle). I faktycznie jak zaczęli kliknij: ukryte bawić się tą energią, to całe to napięcie jakby spadło.
Faktycznie op bardzo dobry, ale mi siadła głównie muzycznie (z jakiegoś powodu kojarzy mi się z Lao Che)
Co do minusów:
- Akurat to motyw z główną bohaterką, jest całkiem ok, kliknij: ukryte bo co innego obcinać łby w kontrolowanych warunkach, a co innego trafić praktycznie do strefy wojny. Dziewczynę zwyczajnie przerosło to co się wokół niej dzieje.
- Chodzi o tą przemianę z początku? Faktycznie takie średnie, ale z drugiej strony kliknij: ukryte prawdopodobnie namieszali mu we łbie, wtedy można by to jakoś bronić, chociażby z powodu warunkowania.
- kliknij: ukryte To chyba dobrze, że pozbyli się tych najbardziej „złych” postaci? Głównie dlatego, że byli to jacyś zwykli psychopaci, ot „gwałcić i mordować”. A wśród ocalonych mamy sporo mrocznych, chaotycznych postaci, po których nie do końca wiadomo czego się spodziewać. Mamy tych braci co wspominałaś, mamy tą parę wielkiego chłopa bez ręki i doktora Mengele, mamy w końcu tą babkę ninja, która z pewnością coś odwali. Jest dzięki temu o wiele ciekawej, bo do końca nie wiadomo co faktycznie się stanie
Ogólnie mi się bardzo podobało, ale przyznam, że z tymi super mocami to trochę przesadzili.